Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 554358 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:680.32 km (w terenie 63.00 km; 9.26%)
Czas w ruchu:32:39
Średnia prędkość:20.39 km/h
Maksymalna prędkość:57.50 km/h
Suma podjazdów:1910 m
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:30.92 km i 1h 33m
Więcej statystyk
  • DST 9.00km
  • Czas 00:21
  • VAVG 25.71km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie ma jak szczęśliwe zakończenia

Piątek, 16 listopada 2012 · dodano: 16.11.2012 | Komentarze 4

Do pracy rowerem. A popołudniem telefon, ze znaleziono właściwych właścicieli wilczurka. Zaalarmowana rodzinka (a rodzinkę mamy liczną) zwracała uwagę na ogłoszenia w mieście i tak znaleziono rodzinę pieska.
Po naszym telefonie prawie natychmiast przyjechała kobieta z córeczką. Wilczurek poznał je od razu, radości nie było końca. Okazało się, iż piesek ma 5 miesięcy, nazywa się Finek i dał nogę z domu w niedzielę. W poniedziałek trafił na mnie a teraz jest już u siebie.
Jedynie znajomi, którzy chcieli go wziąć niepocieszeni. No i nam troszkę się tęskni... Ale tylko troszkę bo przecież w domu mamy dwa kochane kociątka:)
Podczas porannego spaceru zrobiłam mu zdjęcie.

Finek, jak się okazało. © Skowronek


Kategoria 0-50 km


  • DST 9.00km
  • Czas 00:24
  • VAVG 22.50km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Czwartek, 15 listopada 2012 · dodano: 15.11.2012 | Komentarze 0

Do pracy. 12 godzin później do domu. Plus taki, iż zaległości w końcu nadrobione.


Kategoria 0-50 km


  • DST 59.02km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:51
  • VAVG 20.71km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

A nad nami niebo gwiaździste

Środa, 14 listopada 2012 · dodano: 14.11.2012 | Komentarze 14

Poranek piękny niezwykle, zatem do pracy rowerem (nadal brudnym po Dolinkach, wstyd!).
Przyszły wieści wspaniałe: wilczurek będzie miał własne podwórko, dom i dobrych właścicieli - zaopiekują się nim znajomi:) Na razie doszło obowiązków - wszak pieska trzeba zabierać na długie spacery. Dobrze, że za domem pola.

A popołudniu wycieczka w EdyKi, Kasi i Artura towarzystwie. Na początek ścieżki Skowronkowi nieznane, które do dzielnicy Kręciwilk prowadzą. Po czym na niebieski rowerowy, na szutry nowiutkie. Szybka runda przez las i skok na asfalt, który prowadzi do miejscowości Osiny. Stąd już nawierzchnią utwardzoną do Cze-wy.
Kasia i Artur odłączyli się przy Alei Pokoju, Edyta odprowadziła mnie aż do Makro. A gdy zostałam sama, żwawo ruszyłam do domu. Szybciutko, wszak już pora kolacji!
Na polach ciągnęło chłodem. Dziewczyny kontrolowały temperaturę i zanotowano spadek około -5 C.
A niebo! Rozgwieżdżone, cudne. Jego widok niesie ze sobą taki spokój, nikną troski... A tak wygląda niebo w grudniu nad Himalajami.
Wieczór dziś rześki i wróciła lekkość, tempo mocne lecz jechało się wyśmienicie.


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 9.00km
  • Czas 00:25
  • VAVG 21.60km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Wtorek, 13 listopada 2012 · dodano: 13.11.2012 | Komentarze 0

Kolejny dzień z cyklu "Proza życia" - sprawy do załatwienia, ciśnienie w pracy...
Piesek nadal nie ma właściciela, nikt go nie chce (mimo urody i zalet) i wątpię by się ktoś znalazł. Wszak pies to poważne obowiązki. Wolałabym nie oddawać go do schroniska na zmarnowanie, lecz zostać nie może a domu mu znaleźć nie potrafimy...




  • DST 9.50km
  • Czas 00:26
  • VAVG 21.92km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uwaga! Znaleziono młodego wilczurka!

Poniedziałek, 12 listopada 2012 · dodano: 12.11.2012 | Komentarze 2

Dziś w dzielnicy Lisiniec, na ulicy Dobrzyńskiej znaleziono młodego psa, wilczurkopodobnego. Czarny, podpalany. Spokojny, grzeczny i ułożony. Na szyi czerwona obroża. Może komuś uciekł? Może ktoś go zna?
Szukaliśmy ale nikomu z sąsiedztwa nie zginął, w schronisku też zaginięcia takiego psa nie zgłoszono. Do jutra zostanie u nas lecz jeśli szybko nie znajdę mu właściciela będę go musiała zawieźć do schroniska. Nie mogę go zatrzymać bo mam 4 koty i chorego na padaczkę psa:(((


Kategoria 0-50 km


  • DST 50.50km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:13
  • VAVG 15.70km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Podjazdy 870m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 3. Dłutem przeszłości rzeźbione

Niedziela, 11 listopada 2012 · dodano: 11.11.2012 | Komentarze 0


"Tu wszystkie w jeden powab zbiegły się żywioły"(...)

Dolinki Krakowskie.
Wspaniałe, piękne, cudne i odrobinkę trudne... Tak, gdyż po ostatnich opadach błota przybyło, skałki śliskie a i insze przeszkody rowerzysta napotka.
Z Jerzmanowic jedziemy do wrót Doliny Będkowskiej, by zobaczyć najwyższą skałę na Jurze - Sokolicę. Ma 70 m i niszę wysoko w górze, w której stoi figura NMP. A także gęstą sieć dróg wspinaczkowych. Opodal dolinki jest również Jaskinia Nietoperzowa lecz do zwiedzania udostępniona jedynie latem.
Dość długi odcinek schodzi na taplaniu się w lepkim błocie, miejscami głębokim. "Korzystaj z okazji żeby szlifować technikę!" - rzecze MD gdy wyrażam swą dezaprobatę dla tego rodzaju podłoża.
Następnie wyjeżdżamy na asfalt którego wąziutka niteczka przecina dolinę. I tu zaczynają się kłopoty bo ruch samochodów jest irytująco duży. Zbyt duży.
Przez to dolinka zupełnie traci urok.

Sokola Skała w Dolinie Będkowskiej. © Skowronek

Z ulgą witam koniec dolinki. Następnie jedziemy do Karniowic, do Doliny Kobylańskiej. U wrót uwagę zwraca zwieńczona krzyżem turnia Żabiego Konia. Po drugiej stronie pięknie prezentują się skały oświetlone słońcem: Szara Płytka, Zjazdowa Turnia, Turnia Długosza i inne. Wszystkie oblepione przez wspinaczy.
W samej dolinie mnóstwo spacerowiczów i rowerzystów.
Jedziemy prawie do końca i z powrotem (mając po drodze liczne okazje do szlifowania techniki). Odwiedzam jeszcze kapliczkę w skałach.
Dolinka Kobylańska istotnie jest wielkiej urody.
Skały w Dolinie Kobylańskiej (oblegane przez wspinaczy). © Skowronek

Turnia Żabiego Konia. © Skowronek

Na polanie u stóp Żabiego Konia przerwa i dalsza droga wiedzie zielonym rowerowym do Bramy Bolechowickiej.
Brama Bolechowicka. © Skowronek

Dalej zielonym do czerwonego rowerowego, który wspina się bardzo stromo na punkt widokowy. Po drodze taka oto historia:
Na zielonym jest mostek nad potokiem. Dziurawy, drewniany mostek, na który trzeba wjechać ze skarpy pod kątem 90 stopni. Bez jednej barierki dodam. MD przejechał sobie leciutko a ja zeszłam przed uskokiem. No i mi się oberwało, że mam natychmiast tę banalną przeszkodę przejechać w tę i nazad i się nie wygłupiać. Kto to słyszał żeby taką łatwą przeszkodę położyć!!!
No to jadę... W jedną stronę poszło. W drugą przepuściłam pewnego górala. Dojeżdża do dziurawych desek... uwaga... i... zszedł z roweru!!!
Rzekłam "Ha!". Na to MD "JEDŹ!". No i pokonałam ten piekielny mostek i rzec muszę, że istotnie był łatwym. Słabość jednak siedzi w głowie.
Kolejny etap to Biały Kościół (z białym kościołem właśnie), zjazd w dolinę i pokonanie długiego terenowego podjazdu niebieskim rowerowym, co by się z tej doliny wydostać. W luźne kamienie obfitował, lecz tym razem nie odpuściłam, aż MD się zdziwił! Ha!
Wreszcie dojeżdżamy do warowni rycerskiej - Zamku Korzkiew. Odnowiony i wciąż odnawiany. W rękach prywatnych lecz można zajrzeć na dziedziniec, do stylowej recepcji, podobno wejść na wieżę i uwaga: mają pieczątkę.
Mieści się tu luksusowy hotel i zwiedzać za bardzo nie można. Za to otoczenie jest piękne, zabytkowy zespół parkowy, obronny kościółek...
Zamek Korzkiew. © Skowronek

Spod zamku kawałek asfaltem i trafiamy do Doliny Prądnika, której opisywać chyba nie potrzeba. Wyniosłe, rzeźbione skały, Brama Krakowska, źródełko miłości (nie radzę pić, podobno ta woda powoduje, że się na oczy przegląda), Jaskinia Łokietka, Kaplica Na Wodzie, Zamek Ojców...
Zamek "Ociec u Skały". © Skowronek

Dzień dziś bardzo słoneczny i ciepły (jeździmy w krótkich spodenkach) więc o spokoju zapomnieć trzeba. Wszędzie spacerowicze, samochody, rowerzyści, bryczki - wiadomo, każdy chce skorzystać. Lepiej przyjechać tu o świcie.
Podjeżdżamy jeszcze do Zamku Ojców a następnie znów podjeżdżamy do Jerzmanowic. Do auta i do domu. Wrócimy tu na wiosnę, by dokładniej zwiedzić tę, pełną osobliwości i cudów, krainę.





  • DST 66.40km
  • Czas 03:30
  • VAVG 18.97km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 1040m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 2. Klasztory i zamczyska

Sobota, 10 listopada 2012 · dodano: 11.11.2012 | Komentarze 8


Oto dwóch gór sąsiedzkich wabi mię przełamek
Na jedney z nich jest kościół a na drugiey zamek,
W obydwóch innych zalet wzrok dostrzeże baczny:
Ten przyjemny prostotą, a ten z gruzów znaczny (...).
Franciszek Wężyk "Okolice Krakowa" 1820 r.

Rankiem wyjechalim żwawo by od wizyty w Klasztorze Karmelitów Bosych dzień zacząć. Zjeżdżamy malowniczą doliną Eliaszówki by po chwili podjeżdżać mozolnie do wrót klasztoru. Po drodze oglądamy (z daleka, podejść nie bardzo jest możliwe) ruiny XVII w. mostu pustelniczego, zwanego Diabelskim Mostem.

Diabelski Most. © Skowronek

Odwiedzamy skromny kościółek by zobaczyć cudami słynący obraz Matki Bożej Szkaplerznej. Na dziedzińcu bije cudowne źródełko, niestety dziś chyba zakręcili bo ani kropli w cembrowinie.
Źródło św. Eliasza. © Skowronek

Początek Drogi Krzyżowej w Klasztorze Karmelitów w Czernej. © Skowronek

Następnie zjazd do Krzeszowic. Dzięki źródłom wód mineralnych w XIX w. było to znane uzdrowisko, w jego rozwoju znaczny udział miała Izabela Lubomirska.
Podjeżdżamy pod Pałac Potockich. Niestety - zaniedbany okropnie. Za to park wokół ładny.
Pałac Potockich w Krzeszowicach. © Skowronek

Dalej droga widzie nas do Rudna, gdzie podjeżdżamy do ruin Zamku Tenczyn. Opis zamku tutaj.
Niegdyś można było go zwiedzać (pamiętam stan zamku 9 lat temu). Obecnie trwa renowacja, praca wre, że ho ho...
I rzec należy, iż notujemy postęp! Wieża Nawojowa ma nowy dach i wyraźnie wzmocniła swą konstrukcję, sień odnowiona i mury dźwigają się w górę. Aż miło patrzeć. Tylko słuchać kapkę gorzej bo przekleństwa robotników niosą się na kilometr...
Zamek Tenczyn w Rudnie. © Skowronek

Długo stoimy naprzeciw murów tego zamku (Skowronek go uwielbia, jest wspaniały) by wreszcie ruszyć w dalszą drogę - szlakiem rowerowym do Babic. Ten, kto wytyczył ów szlak wyraźnie był miłośnikiem stromych podjazdów. Miejscami są treściwe niezwykle...
W Babicach terenowy podjazd do Zamku Lipowiec. Szeroko znany jako dawna rezydencja biskupów oraz więzienie dla wywrotowych księży. Opis tutaj:Lipowiec
Zamek Lipowiec. © Skowronek

Widok z zamkowej wieży. © Skowronek

Czuję już zmęczenie i mozolę się na podjazdach. W tym wieku takich numerów bezkarnie wyczyniać już nie ujdzie, to pewno już starość, żegnaj formo...
Natomiast MD mówi, że to żadna starość tylko normalny o tej porze roku spadek formy. Że w listopadzie to już nie to, że rowerzysta porusza się niczym czołg, i że podobno nie jest to nic dziwnego.
Starość czy nie, jedziemy do Klasztoru Bernardynów w Alwernii, następnie seria podjazdów by minąć Rudno, a z Krzeszowic jeszcze tylko podjazd na Mękę Pańską (nie było tak źle jak sugeruje nazwa), wizyta w zabytkowym, drewnianym kościółku w Paczółtowicach i na nocleg. Pochwalę się, że dziś pokonaliśmy 1040 m przewyższenia.




  • DST 40.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 16.11km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 1. W krainę Dolinek Krakowskich

Piątek, 9 listopada 2012 · dodano: 11.11.2012 | Komentarze 2

Jest takowa kraina, która mimo bliskości nadal nieznajomą była. Plany były, iż odwiedzimy ją w następnym sezonie.
Lecz trafił się wolny weekend i myśl przyszła, a gdyby tak... Może... Tego... Mały rekonesans?
Odbiór nadgodzin i w drogę! Pogoda wprawdzie niespecjalna, lecz jutro ma być lepiej.
Noclegi Paczółtowice nr 302 u wrót Doliny Racławki. Polecenia godne - tanie, ciepłe, wygodne i przemili gospodarze (zostaliśmy poczęstowani naleśnikami i ciastem, co nieczęsto się zdarza).
Jedynie ich pies nie znosi kół, a że rowery koła posiadają, więc awantura gotowa. Radzę obchodzić go łukiem szerokim, tak by kostki nie sięgnął i lepiej przy nim rower poprowadzić gadając uspakajającymi słowy.
Zostawiamy plecaki w pokoju i na rowery. Mżawka? Pada? E tam, trza jechać!
Na początek Dolina Racławki. Szemrzący potoczek rozlewa się na ścieżkę, wokół dywan mokrych liści, pod nimi zdradliwe skałki i błota również sporo.
Mimo skromnych umiejętności technicznych Skowronek daje radę, jedynie w jednym miejscu trzeba zleźć z roweru i po wielkich kamieniach przejść, bo ścieżka gdzieś sobie zniknęła pod wodą.

Początek Doliny Racławki - jeszcze łatwo a potem... © Skowronek

Następnie Dolina Szklarki. Tutaj już asflacik. Pionowy jakiś taki i mozolnie to idzie. Wreszcie dowleklim się do Jerzmanowic. Ryzykowny manewr przekraczania drogi nr 94 i znów góra - dół do niebieskiego rowerowego. Odtąd jest już tylko w dół aż do drogi 773. Wyjeżdżamy tuż obok Maczugi Herkulesa i Zamku Pieskowa Skała. Pada.

Maczuga Herkulesa i Pieskowa Skała. © Skowronek

Zamek wprawdzie zamknięty, lecz udaje mi się wyprosić pieczątkę (dobrze być czasem zmokniętym i ubłoconym) i jako, że pora już późna, obieramy kierunek powrotny.
Terenowo przez Wąwóz Babie Doły (nie doszukałam się znaczenia nazwy) dojeżdżamy do Gotkowic.

Wąwóz Babie Doły. © Skowronek

Następnie Przeginia i kolejna seria ryzykownych manewrów celem przekroczenia 94. Wreszcie sukces i przez Czubrowice i Racławice wracamy do Paczółtowic.
Przy kolacji takowe nas nachodzą refleksyje, iż teren to niełatwy i nieźle tu w kość dostaniem...




  • DST 14.48km
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Miejskie" km.

Czwartek, 8 listopada 2012 · dodano: 08.11.2012 | Komentarze 2

Do pracy,
do Izby opłacić składki (żegnajcie pieniążki, buuuu....),
do serwisu rowerowego bo nowy napęd konsekwentnie odmawia współpracy,
drobna sprzeczka z kierowcą połączona z tłumaczeniem znaczenia słowa WARUNKOWY,
do Serwice-Gum zorientować się w cenach zimówek (trza było widzieć minę serwisanta jak zobaczył rowerzystę...),
następnie pomachać kierowcy, co raczył przepuścić na przejeździe (TIR ustępuje pierwszeństwa rowerowi, niesamowite!),
plus jedna akcja dezorientacji przeciwnika za pomocą Petzla,
wreszcie szczęśliwy powrót do domu.


Kategoria 0-50 km


  • DST 9.00km
  • Czas 00:24
  • VAVG 22.50km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Wtorek, 6 listopada 2012 · dodano: 06.11.2012 | Komentarze 2