Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Góry

Dystans całkowity:9639.07 km (w terenie 1792.54 km; 18.60%)
Czas w ruchu:372:36
Średnia prędkość:16.96 km/h
Maksymalna prędkość:72.60 km/h
Suma podjazdów:136865 m
Suma kalorii:16884 kcal
Liczba aktywności:130
Średnio na aktywność:74.15 km i 4h 39m
Więcej statystyk
  • DST 70.08km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:47
  • VAVG 18.52km/h
  • Podjazdy 699m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Himmelsleiter

Poniedziałek, 9 października 2023 · dodano: 28.12.2023 | Komentarze 0




  • DST 109.54km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:03
  • VAVG 18.11km/h
  • Podjazdy 1081m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pałac Hluboká

Sobota, 7 października 2023 · dodano: 28.12.2023 | Komentarze 0




  • DST 92.86km
  • Teren 30.00km
  • Czas 05:34
  • VAVG 16.68km/h
  • Podjazdy 1553m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Český Krumlov

Piątek, 6 października 2023 · dodano: 28.12.2023 | Komentarze 0




  • DST 71.85km
  • Czas 03:56
  • VAVG 18.27km/h
  • VMAX 57.20km/h
  • Podjazdy 1217m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

El Castell de Guadalest

Poniedziałek, 23 stycznia 2023 · dodano: 03.02.2023 | Komentarze 1

Rano jedziemy podobnie jak wczoraj krajówką do Altea. Stamtąd przez miejscowości La Nucia, Polop do Callosa d'en Sarrià. Z Callosa bardzo miły podjazd do miejscowości El Castell de Guadalest, która jest celem dzisiejszej wycieczki. Rafał pojechał na objazd jeziora (nawiasem mówiąc nie warto) a ja (prowadząc rower bo inaczej się nie da) na zwiedzanie tej prześlicznej, malutkiej miejscowości. Największą atrakcją jest mauretańska twierdza wzniesiona w VIII wieku. Jedyną drogą do niej jest wykuty w skale tunel (Wrota św. Jana). Forteca właściwie nigdy nie została zdobyta a po zmianie władzy (od XIII w.) Maurowie mieszkali tam pod protekcją szlachty aragońskiej. W miasteczku znajdziemy cztery muzea, urokliwe uliczki, zabytkową pralnię miejską i mnóstwo sklepików z rękodziełem. Turystów mnóstwo (także z Polski) ale jest miło bo wszyscy są zachwyceni i urzeczeni tym miejscem.
Dziś jest cieplej niż wczoraj i nie wieje. Wracamy do Altea i potem znów krajówką do Calpe. Jak dla mnie to była najlepsza wycieczka wyjazdu.

To był ostatni dzień rowerowy. Kolejne dwa dni niestety padało więc tylko spacerki po okolicy a ostatniego nie mieliśmy już rowerów więc znów tylko spacer.
W drodze:

Widok na La Nucia:

W drodze do Guadalest:


Punkt widokowy. Zwróćcie uwagę na ceramiczne płytki, z których wykonano tablicę. Z rejonu Walencji, gdzie jesteśmy, pochodzi 15% globalnej produkcji płytek ceramicznych. Przy czym wielkich fabryk jest niewiele a większość to niewielkie, wielopokoleniowe manufaktury. Ceramika jest wszędzie: zdobi ściany budynków, ogrodzenia, numery domów obowiązkowo muszą być ceramiczne (i zdobione), widzieliśmy bramę w kształcie ogromnej jaszczurki całej zdobionej ceramiką, ceramiczne są nawet chodniki (i okropnie śliskie). W Guadalest kupicie mnóstwo niedrogich ceramicznych cudeniek, polecam zabrać sobie torbę lub plecak. Najlepiej duże;):









Małe tunele na krajówce tuż przed Calpe. Gdy wieje (a wieje) przejazd przez nie jest okropny. Udało mi się chwycić moment bez samochodów bo zwykle pędzi jeden za drugim:





  • DST 75.04km
  • Czas 04:11
  • VAVG 17.94km/h
  • VMAX 44.30km/h
  • Podjazdy 1421m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Coll de Rates z Callosa d'En Sarrià

Niedziela, 22 stycznia 2023 · dodano: 03.02.2023 | Komentarze 0

Wycieczka po okolicznych górkach. Z Calpe jedziemy krajówką do miejscowości Altea. Następnie skręcamy na drogę CV-755. Tutaj nie trzeba zdawać się na nawigację. Wystarczy sobie wcześniej zapamiętać numery dróg, którymi mamy jeździć. Oznakowania są dobre i nic więcej nie potrzeba. Po drodze skręcamy bo Rafał chce pokonać podjazd na masyw Sierra de Bernia z Altea La Vella. Ja w tym czasie czekam na dole (godzinę). Tam nawet na góralu jest bardzo ciężko a na szosie to szkoda nerwów.
Następnie razem jedziemy do Callosa d'en Sarrià, skąd czeka dość mozolny podjazd do miasteczka Tàrbena. Za to uspokaja się ruch samochodowy i z Callosa na drogach są niemal sami rowerzyści. A z Tàrbena dalsza droga na Coll de Rates to sama przyjemność. Na przełęczy czekam a Rafał jedzie pod nadajnik. Ja rezygnuję bo raz sił brak ale bardziej obawiam się wiatru. Do tego gdy wrócił narzekał na spory ruch na tej wąziutkiej drodze. Okazuje się, że to ulubione miejsce paralotniarzy a na samej górze jest parking. Tak więc lepiej podjeżdżać tam w tygodniu. Moje oczekiwanie też nie było tak całkiem zmarnowane bo dowiedziałam się, że ładnie dziś widać Ibizę i nieczęsto jest taka dobra widoczność. Oraz nakarmiłam lokalnego psa. Gdybym wiedziała, że zejdzie mu tyle czasu (godzina) to bym sobie zjechała by podjechać z drugiej strony ale cóż... Może jeszcze będzie okazja.
Na zjeździe jest bardzo, bardzo zimno. Dobrze, że mamy ciepłe ciuchy, zimowe czapki i rękawiczki bo byłoby kiepsko. Po drodze zatrzymujemy się na punkcie widokowym.
Dalsza droga (nadal całkiem przyjemnie) wiedzie przez Parcent, Alcalali, Xalo, Benissę i standardowo do Calpe.

Masyw Sierra de Bernia. Gdzieś tam pojechał Rafał:

Między Callosa d'en Sarrià a Tarbena:



Tarbena:

Odcinek z Tarbena na Coll de Rates:


Widok z Coll de Rates. W dole Parcent:

Widok z Coll de Rates. Po lewej górka gdzie pojechał Rafał. W dole widać podjazd od strony Parcent:

Na horyzoncie widać Ibizę:

Na przełęczy:

Na punkcie widokowym:





  • DST 102.83km
  • Czas 05:43
  • VAVG 17.99km/h
  • VMAX 44.10km/h
  • Podjazdy 1482m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dénia

Sobota, 21 stycznia 2023 · dodano: 03.02.2023 | Komentarze 2

Drugi dzień wyjazdu. Dziś więcej zwiedzania.
Jedziemy wzdłuż wybrzeża do miejscowości Moraira zobaczyć twierdzę z XVIII wieku.
Do dzisiejszych czasów zachowało się niewiele ale teren jest ładnie zagospodarowany.

Twierdza. W tle nasz kolejny cel: przylądek i wieża Cap d'Or :


Następnie czeka wspinaczka osiedlówkami by dostać się na Cap d'Or. Końcówka to szlak pieszy więc zwiedzamy na raty. Jedno pilnuje rowerów drugie idzie na wierzchołek, potem zmiana. Wąska ścieżka prowadzi na samą górę. Wieża niestety jest w remoncie, ogrodzona i niedostępna. Po drodze i na górze świetne widoki. Do tego wcale nie wieje, co jest w tych stronach rzadkim zjawiskiem:






Kolejną atrakcją jest Przylądek Świętego Antoniego. Na wierzchołek wiedzie droga asfaltowa, na końcu jest parking i mnóstwo turystów. Wiatr jest tam tak silny, że z trudem jadę bojąc się, że zaraz mnie przewróci.  Widoki są świetne ale wichura zniechęca do dłuższych postojów.



Z przylądka czeka zjazd do Denii. Byłoby pięknie, serpentyny wśród gór ale wieje tak mocno, do tego ogromny ruch, że oboje chcemy mieć ten zjazd jak najszybciej za sobą. Szkoda, bo byłyby świetne zdjęcia. Poniżej zamek w Denii (XI w.):

Oraz jedna z uliczek miasteczka:

Z Denii wyjeżdżamy jedną z Via Verdes, szlaków rowerowych poprowadzonych po starych liniach kolejowych:

Potem błądzenie w miejscowości Ondara (zamiast patrzeć w nawigację wystarczy tam patrzeć na oznaczenia dróg, z czego korzystam od trzeciego dnia i poprawiło znacznie jakość jazdy), potem wspinaczka w okolicach miejscowości Pedreguer. Jestem już zmęczona a tu jeszcze taki kawał drogi powrotnej... Za to potem czeka wspaniały odcinek, nawierzchnia może niezbyt doskonała ale górska dróżka biegnie pośród fantastycznych krajobrazów, nachylenie idealne, parę %, w sam raz dla turysty, zupełnie pusto, cisza i spokój. I te wdoki... A do tego chyba najmilszy dla mnie akcent wyjazdu. Rafał jedzie pierwszy ja w pewnej odległości za nim. Mijamy zaparkowany kamper, spaceruje przy nim turystka z psem i wesoło mnie pozdrawia i dopinguje, ten uśmiech i zrozumienie w oczach ile wysiłku kosztuje taka jazda, każdy kto czegoś podobnego doświadczył wie, o co mi chodzi. W każdym razie dodało mi skrzydeł i chyba od tego momentu zaczęło mi się w tej Hiszpanii dobrze jeździć.
Do Calpe wracamy przez Benissę. Właściwie codziennie wracamy przez Benissę bo droga wygodna, są widoki na morze i do tego sporo z górki.




  • DST 100.71km
  • Czas 05:37
  • VAVG 17.93km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 1824m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Vall D'Ebo z Pego

Piątek, 20 stycznia 2023 · dodano: 03.02.2023 | Komentarze 3

Nasz pierwszy zagraniczny wyjazd (dotąd były Czechy czy Niemcy ale kręciliśmy zawsze w pobliżu granicy). Zorganizowany przez chłopaków z Rowerowej Częstochowy za pośrednictwem Appetiteforsports który można śmiało polecić. Jedziemy na doczepkę oni kręcą swoje, my swoje. Zresztą po dwóch miesiącach chorowania i braku jakiegokolwiek treningu szału nie będzie.
Zakwaterowanie mamy w apartamentach Hipocampos. Nad samym morzem, z dużym tarasem, jest kuchnia, dwa pokoje z łazienkami, salon. Drobny minus bo brak takich rzeczy jak papier, płyn czy gąbka do do naczyń, co u nas w kraju jest rzeczą normalną. No i absolutnie nie krytykując ale standardem a przede wszystkim czystością nasze wiejskie, polskie kwatery biją Hiszpanię na głowę. Do tego ściany z papieru, wszystko słychać. No ale widoki z tarasu bomba. Jeszcze jeden plus: na dole jest nieduży basen tylko dla nas bo prawie nikt inny z niego nie korzysta. Są też baseny na zewnątrz ale o tej porze roku bardziej na morsowanie.
Rano Adam z Appetite przywozi rowery. Dostajemy Merida Scultura mam dokładnie taką samą więc jeździ mi się wygodnie. A nawet wygodniej bo siodełko świetne (choć wizualnie jak dla starej babci). Muszę sobie takie kupić.
Rowery odebrano, papiery podpisano, kasa wpłacona można jechać. Calpe to kolarstwo. Tłumy zawodowców, amatorów, turystów. A wszystko to całymi stadami pędzi na rowerach we wszystkich możliwych kierunkach. Drogi są dobre, równe, zero dziur, pobocza szerokie a kierowcy tolerancyjni do granic wytrzymałości nerwowej. Warunki do jazdy naprawdę komfortowe.
Początkowo jedziemy osiedlowymi drogami między domkami, co jednak na Costa Blanca nie jest dobrym pomysłem gdyż nachylenia przekraczają 15%... Pamiętajcie: tam jeździmy głównymi drogami. Boczne to masakra. Nic dziwnego, że nie widziałam tam ani jednego rowerzysty. Za to jest widoczek na Calpe:

Dalej jedziemy przez Benissę, Xalo, Alcalali, Orbę do Pego. Chyba za lekko się ubraliśmy. Miało być 15 stopni ale wieje bardzo silny, lodowaty wiatr. Zimno.
Początkowo bardzo źle mi się jedzie. Od wielu lat nie jeździłam po górach ani nawet po większych pagórkach. Po dwóch dniach przyzwyczaiłam się a jazda zaczęła sprawiać więcej frajdy.
Po drodze był wspaniały odcinek między skalnymi ścianami:

Widok na Pego:

Z tego miejsca gdzie wykonano powyższe zdjęcie rozpoczyna się podjazd na Vall D'Ebo. Liczy 8 km a średnie nachylenie 6%. Po drodze mamy wspaniałe, absolutnie nieziemskie widoki. Oraz tłumy kolarzy albo zasuwających pod górę albo z rumorem i łoskotem pędzących w dół.

Na przełęczy chwila przerwy na jedzenie i zjeżdżamy do La Vall D'Ebo. Stamtąd podążamy drogą w dolinie. Wąską, krętą i z zerowym ruchem aut. Czasem tylko pojedynczy rowerzysta. Nad drogą górują wspaniałe, skalne ściany. Piękny, niesamowity odcinek. Dojeżdżamy nią do drogi CV-720. Gdyby była możliwość chętnie tam wrócę:

Następnie przez miejscowości Benigembla i Parcent wracamy do Alcalali. I znów Xalo, Benissa i Calpe. Pierwszy dzień był trudny. Kompletny brak przygotowania i pewności ale jakoś tam jechałam. W miejscach gdzie nachylenie wzrastało powyżej 15% musiałam podprowadzać rower, brak sił niestety. Zjazdy powoli bo wiatr mną bardzo miota. Zresztą Rafał też nie szaleje. W końcu strach rozwalić pożyczony wehikuł. Za to widoki świetne. Oraz fakt, że im dalej od wybrzeża tym ruch aut mniejszy. Właściwie jakieś 20-30 km od Calpe spokój aż miło. Wcześniej czytałam w necie, żeby wybierać sobie inne lokalizacje bo w Calpe jest się zablokowanym i by dojechać do ciekawszych terenów trzeba zasuwać kawał ruchliwymi lub bardzo ruchliwymi drogami. Wprawdzie jak już pisałam kultura jest bardzo wysoka ale przyjemniej jeździć sobie bez towarzystwa innych pojazdów.
Podsumowując tereny piękne ale nie spodziewałam się, że w Hiszpanii będzie aż tak zimno.
Po powrocie poszliśmy jeszcze na spacer do portu. Na koniec wieczorny widok z tarasu:




  • DST 73.73km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:16
  • VAVG 17.28km/h
  • VMAX 53.60km/h
  • Podjazdy 1231m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rytro

Sobota, 29 maja 2021 · dodano: 30.05.2021 | Komentarze 0

Do 14.00 niestety padało, późny wyjazd i trasa krótsza. Początkowo jedziemy drogą rowerową do Starego Sącza, potem mega stromy podjazd do platformy widokowej w Woli Kroguleckiej, potem okropny zjazd. W ogóle nie radzę sobie ze zjazdami na szosie, asfalt mokry a trzeba zjeżdżać po kilkunasto- nawet 20-% ściankach... O ile jakoś tam podjeżdżam to zjazd dramat. Jak mieszkańcy tam autami jeżdżą? Normalnie zawał murowany.
Lądujemy w Rytrze, skąd znowu ścianki ( w jednym miejscu 22%...), kawałek musimy zjechać w terenie ale nawet bez problemów. Jeszcze parę podjazdów i zjazdów, dojeżdżamy do Gołkowic. Tutaj rozdzielamy się, Marcin jedzie na Przehybę (ja rezygnuję, co z tego, że jakoś się wtelepię na górę skoro potem będę godzinę zjeżdżać w ślimaczym tempie... Zresztą już tam byłam rowerem) i najkrótszą drogą wraca do Łącka. My zaś przez jedziemy przez Brzynę gdzie początkowo podjazd pod Okrąglicę jest fajny ale potem robią się takie stromizny, że mimo dobrego asfaltu musiałam kilkaset metrów prowadzić rower. Zjazd poszedł łatwiej bo obeschło. Na koniec znowu rowerówką i do kwatery.









  • DST 117.94km
  • Czas 05:21
  • VAVG 22.04km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Podjazdy 1421m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Czorsztyńskie

Piątek, 28 maja 2021 · dodano: 30.05.2021 | Komentarze 0

Trzy dni w górach. Bazę mamy w Łącku. Ostatnimi czasy w okolicy powstało parę dróg rowerowych. Po dotarciu na miejsce przebrać się i na rower. Przez Ochotnicę długi ale łagodny podjazd na Przełęcz Knurowską, zjazd do drogi wojewódzkiej gdzie wjeżdżamy na Velo Czorsztyn. Przyznam, że byłam sceptycznie nastawiona do tegoż odcinka. Ale jest naprawdę świetny. Oczywiście jeśli jesteśmy w tygodniu i poza sezonem bo nawet dziś jest nieco rowerzystów a co się tam dzieje w ładne weekendy wolę nawet nie myśleć... Przy szlaku (drodze? "rowerówce"? Nie wiem jakie określenie będzie dobre...) są liczne wypożyczalnie rowerów oraz punkty gastronomiczne. Większość trasy mamy tylko dla siebie, można w spokoju podziwiać widoczki. Jest kilka fajnych podjazdów ale większość płaska. Po dojeździe do Niedzicy trzeba wjechać na normalną drogę i około 7 km pokonać wśród aut. Częściowo obok drogi jest ciąg pieszo-rowerowy ale kostkowy. Mimo, że jedziemy drogą, nikt nas nie przegonił ani nie otrąbił, w ogóle jestem w szoku bo przez cały dzień (mimo sporego ruchu) trafiali się spoko kierowcy. W ten sposób objeżdżamy Jezioro Czorsztyńskie i wracamy do punktu wyjścia. Po drodze zaglądamy do XV-wiecznego kościoła w Dębnie (o dziwo zwiedzanie bezpłatne, można wewnątrz zakupić pamiątki jako cegiełkę, miło pogadaliśmy też z opiekunkami zabytku).
Na koniec drugi podjazd na Knurowską i prawie 20-km zjazd do Łącka. O ile podjazd fajny to zjazd za długi, wszyscy mieli go dość.









  • DST 60.25km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:07
  • VAVG 14.64km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Podjazdy 1371m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okraj

Niedziela, 13 września 2020 · dodano: 14.09.2020 | Komentarze 0

Ostatni dzień wyjazdu. Skrajem Gór Kruczych i polami jedziemy do zbiornika Bukówka.


Następnie do Opawy, gdzie rozpoczynamy długi, prawie 15 km, terenowy podjazd na Przełęcz Okraj (ostatnie 2 km są asfaltem). Chwilami jest bardzo ciężko, zwłaszcza na stromych zakrętach (pełnych kamieni) ale podjechałam całość. Są też wypłaszczenia, gdzie można kapkę odpocząć i zdjęcie zrobić.


Z przełęczy zjeżdżamy w terenie do miejscowości Ogorzelec. I znów czeka długi podjazd. A potem to już właściwie tylko zjazd lub płasko przez Starą Białkę, Błażkową z powrotem do Lubawki. Na rynku chwila przerwy i wracamy do kwatery (mogliśmy zostawić auto i rzeczy). Spakować się i do domu.