Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2020

Dystans całkowity:1545.18 km (w terenie 93.00 km; 6.02%)
Czas w ruchu:63:14
Średnia prędkość:24.44 km/h
Maksymalna prędkość:57.60 km/h
Suma podjazdów:8120 m
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:90.89 km i 3h 43m
Więcej statystyk
  • DST 208.18km
  • Czas 07:59
  • VAVG 26.08km/h
  • VMAX 57.60km/h
  • Podjazdy 989m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Przedbórz

Niedziela, 28 czerwca 2020 · dodano: 29.06.2020 | Komentarze 0

W niedzielę pogoda ma być pewna. Nawet za bardzo pewna... Odezwał się Damian i Aga z Krzyśkiem pytając o plany. Wybrałam Przedbórz. Dałam też znać Drejowi, który lubi te okolice. Okazało się, że Aga, Krzysiek i Bartek pojadą z nami tylko kawałek ze względu na limity czasowe.
Przeraża mnie perspektywa 200 km w upale ale nie ma co narzekać, filtr SPF50 i w drogę. Martwi zaopatrzenie, ale mam nadzieję, że skoro niedziela handlowa to coś tam będzie pootwierane.
Ruszamy w 7 osób. Standardowo do Soborzyc, potem do Radoszewnicy, gdzie trójka skręca na Koniecpol a reszta podąża w kierunku Przedborza. Okołowice, mały off-road, Czarnca, Włoszczowa, Oleszno. W miejscowości Krogulec oglądamy obelisk Kazimierza Wielkiego. Kawałek dalej otwarty sklep niczym oaza na pustyni - upał nieziemski i zapasy prędko znikają. Jedziemy dalej. Podziwiamy Góry Przedborskie, Aleję Brzozową i w końcu lądujemy w Przedborzu. Przerwa obiadowa (trzeba długo czekać na posiłek), mam poczucie straty czasu ale odpocząć trzeba. Zjedli i w drogę. Podziwiamy wspaniałe krajobrazy wokół Góry Chełmo oraz wyniosłe modrzewie w Kobielach Wielkich. W Gidlach uzupełniamy zapasy, jeszcze kawałeczek i jesteśmy w Cze-wie.
Bardzo udany wyjazd, jestem naprawdę zadowolona. Na minus fakt, że chyba wszyscy mieliśmy lekki udar cieplny. Większość trasy to tereny otwarte i słońce grzało niemiłosiernie. Mój organizm źle znosi ciepło, zaraz jestem czerwona jak burak i tętno 200... Ale za to kierowcy porządni i w 90% dobre asfalty, były tylko dwa niezbyt długie, dziurawe odcinki.
Rano pojechaliśmy zobaczyć rozlewisko Warty w Kłobukowicach:

Pilica i stawy w Okołowicach:

Kobiele Wielkie:

A tu foty od Marcina. Ekipa:

Obelisk:

Fajna Ryba:

Przedborski widoczek (po lewej chyba Góra Buczyna):




  • DST 51.87km
  • Czas 02:01
  • VAVG 25.72km/h
  • VMAX 47.90km/h
  • Podjazdy 348m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Sobota, 27 czerwca 2020 · dodano: 27.06.2020 | Komentarze 0

Rano do pracy (Żuraw) krótszą trasą. Z Rafałem, który następnie pojechał pojeździć po Jurze. Powrót samotny, trasą dłuższą. Na hucie zabrałam się z szosowcem (naturalnie zapytałam czy mogę), który jechał spokojnie, dzięki czemu przejazd miejski nie bolał. Mów, co chcesz ale z baby nikt sobie nic nie robi: na DDR ciągle ktoś we mnie wjeżdża, spycha a jak z przodu jedzie facet to nie ma takich problemów...




  • DST 54.05km
  • Czas 02:11
  • VAVG 24.76km/h
  • VMAX 57.60km/h
  • Podjazdy 420m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zagórze

Piątek, 26 czerwca 2020 · dodano: 27.06.2020 | Komentarze 0

Szosing późnym popołudniem. W Kusiętach spoglądamy za siebie a tam granatowo. Wiatr gna chmury w stronę Mstowa. E tam, spoko, jak będziemy wracać za dwie godziny będzie po burzy. Bo nad Zagórzem, gdzie zmierzamy, piękna pogoda. Objechaliśmy swoją trasę a tymczasem ta podła burza po prostu znieruchomiała nad miastem. Granat co jakiś czas przecinają zygzaki błyskawic... Proponuję by poczekać pół godzinki na przystanku w Kusiętach ale R nie chce. Jedziemy dookoła, na Odrzykoń, ale to nic nie dało. Jednak gdy rozsądek radzi kupić kawę na stacji i spokojnie tam posiedzieć, trzeba go słuchać nawet jeśli oznacza to samotny powrót po ciemnicy. A tak w połowie rowerostrady wpadliśmy w najgorszą ulewę. Najbliższy przystanek na Bugaju i tam przemoknięci czekamy (tak leje, że nawet auta czekają). Mpk chciał nas zabrać ale R: Nie. Rozsądek: Halo! Słuchaj mnie! Było wsiadać! Trudno, moja decyzja nic się nie odzywam, każdy ma swój rozum... Na drugi raz go posłucham.
Po pół godziny przestało padać i dowlekliśmy się do domu, szczęściem kierowcy w porządku. No i tak to było.




  • DST 65.31km
  • Czas 02:34
  • VAVG 25.45km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Podjazdy 460m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siedlec

Wtorek, 23 czerwca 2020 · dodano: 24.06.2020 | Komentarze 0

Popołudnie na szosie. Jedyny ładny dzień w tym tygodniu, toteż wypada wyjechać. Kusięta, Turów, Kotysów, Zrębice, Siedlec, Suliszowice, Poraj, Kamienica Polska, Zawodzie, Słowik i dom.


Kategoria 50 - 100 km


  • DST 35.13km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 18.17km/h
  • VMAX 30.60km/h
  • Podjazdy 178m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dębowiec

Poniedziałek, 22 czerwca 2020 · dodano: 22.06.2020 | Komentarze 0

Pogoda niepewna ale choć na krótko wyjść, do lasu zajrzeć... W Authorkach są błotniki, toteż pora się z nimi przeprosić. Z rowerami znaczy się. Na początku dziko, potem wygodnie jak za dawnych czasów. Stary rower jest w świetnej formie i mniej telepie niż na wypasionym góralu...
Całą drogę coś tam kropi ale nie dokucza zbytnio. Do Olsztyna przez Skrajnicę, następnie pomarańczowym rowerowym (obecnie żółty) do Dębowca i powrót Dębowcówką.




Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 101.11km
  • Czas 03:51
  • VAVG 26.26km/h
  • VMAX 56.90km/h
  • Podjazdy 697m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żuraw 2x

Niedziela, 21 czerwca 2020 · dodano: 21.06.2020 | Komentarze 0

Kolejny dzień z niepewną pogodą. Fajnie, że po praz pierwszy od paru lat nie ma suszy ale w rowerkowaniu to nieco przeszkadza. Wyjazd przed południem, kierunek... Ten, co zwykle (może uda się suchym kołem). Przez Kusięta, Turów, Bukowno, Zagórze dojeżdżamy do Żurawia. A w Żurawiu pewna nowość.
Pogoda nadal dobra, podążamy więc przez Mokrzesz i Krasice do Mstowa. Nadal nie pada, więc jeszcze kółeczko przez Łuszczyn, Skrzydlów i Rzerzęczyce. Wracamy do Mstowa. Deszczu nie widać. Wobec tego jeszcze jedno kółeczko. Powrót do Krasic, znów Mokrzesz, Żuraw, Zagórze, Bukowno, Turów, Kusięta i dom.
Niby chłodno ale duchota okropna.



Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 56.73km
  • Czas 02:14
  • VAVG 25.40km/h
  • VMAX 55.40km/h
  • Podjazdy 421m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zagórze

Piątek, 19 czerwca 2020 · dodano: 19.06.2020 | Komentarze 0

Nareszcie: popołudnie bez burzy. Po obiedzie jedziemy na szosowe kółko po pagórkach w okolicy Zagórza. Kusięta, Turów, Bukowno, Zagórze, Małusy, Kusięta i dom. Nawet udany wypad.



Kategoria 50 - 100 km


  • DST 200.97km
  • Czas 08:02
  • VAVG 25.02km/h
  • VMAX 56.20km/h
  • Podjazdy 867m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krzepice

Niedziela, 14 czerwca 2020 · dodano: 15.06.2020 | Komentarze 2

Plan był inny. Ale Rafał chciał te 300 km do Krakowa więc mówi się trudno. Byłam o to trochę zła bo najpierw była mowa o innym a potem wyszło inaczej. O 19.00 telefon, że wracają ale są dopiero w Olkuszu. Byłam pewna, że skończy się wozem technicznym i tylko czekałam na kolejny telefon... Jednak R dotrwał do końca i około 22.00 przybył do domu.
Wydawało się, że w niedzielę wcale nie wyjdziemy na rower, może jakieś parę km po okolicy. Oczywiście mogłabym pojechać gdzieś sama ale głupio byłoby go zostawić.
Rano oświadcza, iż czuje się doskonale mogę coś tam sobie wymyślić pod warunkiem, że będą zmiany. Jura odpada (długi weekend=pełno ludzi, no i górki a R zmęczony). Obiad w Krzepicach wydaje się rozsądną perspektywą. Wymyśliłam trasę, R wrzucił to w kompa. 134 km. No i dobrze. "Możesz coś dorzucić " - mówi - "jeśli będą siły to wydłużymy". Dołożyłam szeroki łuk po terenach, gdzie jeszcze nie jeździliśmy. 180 km. Dużo, no nic, jedziemy.
Wyjeżdżamy dopiero 10.30 bo R wrócił się do domu po kamizelkę (jest przyjemnie chłodno, znaczy dla mnie przyjemnie, dla innych niekoniecznie) a ja czekam przy Alei Pokoju. Początek tradycyjnie przez Kusięta, Mstów, Łuszczyn, Skrzydlów. Powiem szczerze, że bardzo ciężko mi się jechało. Ponure rozmyślania i tym podobne. Ogólnie dół.
Rzerzęczyce, Borowno. Bardzo wieje. Miało wiać z północnego-wschodu, miałam nadzieję, że jak zmienimy kierunek na zachodni to będzie lżej. Gdzie tam... Rzadko jeżdżę na zmianie bo jestem po prostu za słaba ale dziś nawet to wychodzi.
Mykanów, Rybna, Ostrowy. Nad zbiornikiem przerwa na kanapkę. Ile tam śmieci, brud, syf, masakra... Nie pojmuję jak można gdziekolwiek śmiecić. Wywalać butelki, pety i inne dziadostwo. Po prostu nie mieści mi się to w głowie. Wstrętne brudasy, powinni za to rozstrzeliwać...
Borowa, Władysławów, Popów, Rębielice, Danków. Wiele tam pięknych i ciekawych miejsc, można było zrobić fotki ale nie chce mi się zatrzymywać, w sumie po co... R natomiast nie widzi potrzeby robienia zdjęć, dla niego aparat to zbędny wynalazek.
W tym miejscu można zjechać wprost do Krzepic, jednak decydujemy pojechać tym dłuższym wariantem. Zajączki, Stary Bugaj, Żytniów, Radłów, Wichrów. Przekroczyliśmy przedwojenną granicę, co widać. Starokrzepice i Krzepice. W Krzepicach obiad na rynku i jedziemy dalej. Janiki, Panki, Zamłynie, Piła, Węglowice, Cisie, Blachownia i w stronę Dźbowa. A tuż przed Cze-wą R oświadcza, że dokręca do 200 km. Wobec tego skręt na Konopiska. Rększowice, Nierada, Zawodzie, Słowik (dwa kółka pomiędzy zamkniętymi przejazdami) i końcówka na siłę dokręcona po osiedlu.





  • DST 51.24km
  • Czas 01:56
  • VAVG 26.50km/h
  • VMAX 49.70km/h
  • Podjazdy 344m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Sobota, 13 czerwca 2020 · dodano: 13.06.2020 | Komentarze 0

Wypadł dyżur w Żurawiu. Rano w towarzystwie Rafała, który następnie pojechał łapać grupę jadącą do Krakowa. Powrót samotnie, na Korfantego spotkanie ze Zbyszkiem M., który wraz z kolegą wracał do domu z wycieczki mtb. Miło było pogadać a do tego w towarzystwie łatwiej pokonać przejazd przez miasto.
Za gorąco jak dla mnie...




  • DST 200.87km
  • Czas 07:53
  • VAVG 25.48km/h
  • VMAX 57.20km/h
  • Podjazdy 876m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nieplanowane 200

Czwartek, 11 czerwca 2020 · dodano: 12.06.2020 | Komentarze 0

W środę wieczorem napisał Krzysiek czy planujemy jakoś wyjazd. Planowaliśmy... Ale niepewna pogoda sprawiła, że już nic nie planowaliśmy... Ustalono, że rano zobaczymy, co za oknem i damy znać. Rano za oknem pogodnie, można jechać. Zaproponowałam trasę do Koniecpola, jest bardzo widokowa a drogi dobre, połowa po górkach, połowa po płaskim. No to jedziemy. Kusięta, Turów, Zrębice, Siedlec, Złoty Potok, Trzebniów, Niegowa, Mzurów, Bystrzanowice. Dotąd były góreczki, teraz płasko. Dobrze, że nie wieje.
Sokole Pole, Podlesie, Zagacie i Koniecpol. Początkowo mieliśmy kawałek pojechać wojewódzką, jednak Rafał wyczaił na mapie objazd, dzięki któremu lądujemy wprost na rynku.
Pizzeria zamknięta ale otwarta Żabka. Jedzenie, piciu i przerwa na ławeczkach. Dobrze, że tam ktoś mądry projektował rynek i starych drzew nie wycięto. Miło siedzieć w ich cieniu. Nie wiem, co to za idiotyczna moda ze wszystkiego robić betonową pustynię...
Zbieramy się w drogę powrotną: Radoszewnica, Soborzyce, Raczkowice, Garnek. I tu chwila wahania... Szkoda już wracać, pogoda ładna a do tego tak się miło jedzie... Rafał proponuje dokręcić do 200 km. Wszystkim pasuje, toteż podążamy dalej. Najpierw trzeba zjechać do Gidel by coś zjeść i uzupełnić picie. W kawiarni ogromna kolejka ale braliśmy to pod uwagę. Obok jest sklep o rzadko już spotykanej nazwie "Sklep kolonialny" i tam właśnie uzupełniamy zapasy. I jedziemy: Widzów, Lgota Mała, Kruszyna, Borowno. Przed nami ciemne chmury, trudno nie ma wyjścia... Nieznanice, Rzerzęczyce, Kuchary, Mstów, Gąszczyk i przez Legionów wracamy do Cze-wy. Wjechaliśmy tuż po deszczu, ale fart. Brakuje kilometrów więc jedziemy odprowadzić Agę i Krzyśka do Sobuczyny. Wszyscy zadowoleni bo mają po 200 km, można spokojnie udać się na kolację.
Trochę duszny dzień ale mimo to jazda przychodziła z lekkością. Na ostatnich km bolała głowa, Krzysiek też narzekał, lecz nie zabrałam tabletek (wszak nie planowano tak długiego dystansu) i wyjścia nie było: trzeba dojechać.