Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2013

Dystans całkowity:126.90 km (w terenie 24.00 km; 18.91%)
Czas w ruchu:06:21
Średnia prędkość:19.98 km/h
Maksymalna prędkość:41.80 km/h
Suma kalorii:1223 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:25.38 km i 1h 16m
Więcej statystyk
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Skrzyczne spacerkiem.

Niedziela, 27 stycznia 2013 · dodano: 28.01.2013 | Komentarze 5

No to tak: tam są czary. Serio. Rok temu nie wyszło ani jedno zdjęcie z wierzchołka, a do tego, o zgrozo, nie podbiłam książeczek! Co jak co, ale żeby nie podbić książeczek... Nie, to z pewnością czary.
I w dodatku nigdy nie miałam widoków. Zima czy lato - zero.

A, że na niedzielę wdzięczne pogodynki zapowiadały słoneczko, - 10C, powietrze przejrzyste - no istny raj - zatem uparliśmy się na owo Skrzyczne, mimo zaproszenia Jakubiszona na Pilsko.
Początek wycieczki w Lipowej. Żółtym, słabo przetartym szlakiem na grzbiet. W brzuchu pusto ale obiecujemy sobie wspaniały postój na Malinowskiej Skale - wszak las tam piękny, gęsty, wychodnia skalna, może nawet i ławeczkę odkopiem - słowem - luksus będzie.
Tak więc na grzbiet się wdrapalim a tu niespodzianka: mgła i wieje, że ho ho... Znaczy, że chmury się grzbietem przewalają.
A na Malinowskiej przykra niespodzianka - lasu nie ma! Znikły piękne, gęste świerki:( Szkoda... Więc przycupnęlim po zawietrznej skałki, by ciut zamarznięte wiktuały przełknąć i herbatą popić.

Wychodnia skalna na Malinowskiej Skale. Lasu wokół już nie ma... © Skowronek

A potem tylko 6 km marszu w zacinającym wietrze i zerowej widoczności. "No tak, trzeba było Jakubiszona posłuchać i na Pilsko jechać, oni tam z pewnością ponad chmurami siedzą i widoki mają, ot co!".
Śnieg ubity na beton i można raźno maszerować.
Tak więc doleźliśmy na wierzchołek Skrzycznego, następnie zdjęcia i postój w zatłoczonym schronisku. Dziki tłum narciarzy i piechurów opanował jadalnię. Szczęściem udało mi się zdobyć fotel przy kominku, dzięki czemu można było kurtki podsuszyć.
Na wierzchołku Skrzycznego. © Skowronek

Schronisko na Skrzycznem. © Skowronek

Powrót w Dolinę Zimnika szlakiem niebieskim - przetartym doskonale, rakiet nie potrzeba. A po drodze niespodzianka - wyjrzało słońce i z Hali Jaskowej otwarły się widoki wspaniałe.
Hala Jaskowa. © Skowronek

Widok z Hali Jaskowej. © Skowronek

Widok na Kotlinę Żywiecką. © Skowronek

A tu pięknie widać chmury przepływające grzbietem Baraniej Góry (tak, tym samym, którym szliśmy):
Chmury przepływające nad grzbietem. © Skowronek

Miło, że choć na koniec widokami pięknymi zostaliśmy obdarowani. Miło wędrować w ciepłych promieniach zachodzącego słońca a wieczorem w dom spokojny powrócić. Jeśli mnie pamięć nie myli to widziane dziś chmury zwiastują halny.




  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

A może 1-dniówki w góry?

Piątek, 25 stycznia 2013 · dodano: 25.01.2013 | Komentarze 3

Jeśli są chętni z Cze-wy lub okolic na zimowe 1-dniówki w góry (głównie Beskidy) - zapraszam. Bez obaw, w razie czego my torujemy. Najbliższa na Skrzyczne pojutrze.




  • DST 9.00km
  • Czas 00:27
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimowej Korony ciąg dalszy - Radziejowa, Wysoka.

Niedziela, 13 stycznia 2013 · dodano: 13.01.2013 | Komentarze 8

Km do pracy.
Zimowa Korona Polski. Zadanie dość trudne, lecz stopniowo, od zim dwóch przybywa gór zimą zdobytych. Zdobyty. Złe słowo. Ani tym bardziej zaliczony. Obraźliwe. Jakie słowo będzie dobre by opisać zimowe wejścia? Może powiedzmy, że góry odwiedzaliśmy. A one łaskawie pozwalały dreptać po swych stokach i na wierzchołki wdrapywać.
Zatem jak dotąd odwiedzonych zostało 25 gór.
Z powodu pewnych zawirowań urlopowych trafiliśmy w Pieniny dość niespodzianie w bieżący weekend. Obawy były, czy śniegu ilość wystarczająca, lecz konieczność podjazdu do kwatery z łańcuchami na kołach, prędko obawy owe rozwiała.
Dnia pierwszego wejście na Wysoką przez Wąwóz Homole, zejście przez Durbaszkę. Puszysty, sypki śnieg utrudnia marsz, nawet rakiety niewiele pomagają i mozolim się odrobinę. Wysoka - najwyższy szczyt Pienin - nieco niedocenianą jest górą. A już z pewnością mniej znaną niż jej siostra Trzy Korony.
A szkoda, gdyż szlak przez Homole, zwłaszcza wiosną, malowniczy jest niezwykle. Jeśli ktoś nie chce się męczyć proponuję trasę odwrócić i rozpocząć od szutrowej drogi do schroniska na Durbaszce i zejść przez Homole. Dziś niestety z Wysokich Skałek widoków niewiele. Lecz gdy wędrowcy na polanę na Durbaszce docierają, oczom ich ukazuje się widok nierzeczywisty - oto światło z Prehyby, przez chmury rozmyte, jawi się niczym wici ogniste starodawne. A światła w dolinie, jakoby kamienie drogocenne, po górskich stokach rozrzucone... Tak piękne, tak chciałoby się obraz ten zatrzymać. Lecz dalej wędrować trzeba, na nocleg powrócić w doliny.
Noc już głęboka, gdy do Jaworek docieramy.

Skały Wąwozu Homole i potok Kamionka. © Skowronek

Widok na Beskid Sądecki ze szlaku na Wysoką. © Skowronek

Na wierzchołku Wysokiej. Dziś widoków niewiele. © Skowronek

Rankiem pod okna podchodzą łanie. Duże, znacznie większe niż nasze polne sarenki.
Dziś dzień słoneczny i piękny wyjątkowo. Ruszamy przeto na Radziejową, będącą, jak wiadomo, najwyższym szczytem Beskidu Sądeckiego.
Na polanach śnieg głęboki i marsz trwa czas długi. Braknie go zatem by na Przehybę dojść. Lecz nic to, jako, iż rzadko góry tak pięknymi się jawią jak dnia dzisiejszego. Widoki radują oczy a w sercach rozpalają uczucia dziwne, wzniosłe, tęsknoty dalekie. Zapomnieć pozwalają o troskach codziennych, smutkach, gonitwie...
Ostatniego dnia krótka wycieczka na Szafranówkę i Palenicę (metodą kombinowaną, częściowo na dziko, jako, że szlak koliduje z terenem narciarskim) i do domu powrót.
Tak oto 26 i 27 góra Zimowej Korony Polski. Pozostała jedna, najwyższa, najtrudniejsza.

Wrota rezerwatu Biała Woda. © Skowronek

Wysoka widziana z czerwonego szlaku na Przełęcz Obidza. © Skowronek

Wędrówka na rakietach. © Skowronek

Drzewa przy szlaku niczym strażnicy uśpieni. © Skowronek

Czerwony szlak na Rdziejową. © Skowronek

Widok z Radziejowej na Tatry (Wysokie i Bielskie, zdaje mi się). © Skowronek

Widok z wieży na Radziejowej w stronę Przehyby. © Skowronek

Jakoby człek w świat inny trafił: daleki, surowy, piekny... © Skowronek




  • DST 55.16km
  • Czas 02:40
  • VAVG 20.68km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Kalorie 746kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śnieg siekł

Niedziela, 6 stycznia 2013 · dodano: 06.01.2013 | Komentarze 6

Poranna aura do jazdy zachęca. Zatem... No, wiadomo co. Jedziem sobie przeto (asfaltowo) na początek do Kusiąt.
Przekraczamy tory i kierujemy się na Turów. W tak zwanym międzyczasie zaczyna padać śnieg. Takie mokre paskudztwo. W Joachimowie w prawo, następnie do Turowa. Kolejno przez Przymiłowice-Podgrabie, Przymiłowice (przystanek na przystanku), Olsztyn.
A właśnie, o przystankach słów kilka. Przystanki w małych miejscowościach znakomite są na przystanek. Od wiatru chronią, zwykle ławeczka jest i coraz więcej przystanków zadbanych, czyściutkich i niearomatycznych. A i czasem z miejscowymi pogawędzić można. Wspaniałe, prawda? Wędrując Głównym Szlakiem Świętokrzyskim koleżanki nazywały przystanki naszymi restauracjami. Tak, zadbany przystanek to znakomite miejsce na herbatkę.
Wracając do tematu dzisiejszej wycieczki. Na przystanku owym, z ciosanego wapienia zbudowanym, posiedzilim czasu kapkę, herbata, batonik, lecz zimno po grzbietach ciągnęło, więc jedziem dalej. Śnieg siecze po twarzach, ciuchy mokną, przeto wracamy do Cze-wy. Początkowo główną szosą, następnie rowerostradą. Przebić się przez centrum i do domu. Jak ta breja przymarznie to nieciekawie będzie rano...
Po ostatnich upadkach pojawiły się objawy stresowe i niechęć do jazdy (czymkolwiek) po podłożu o przyczepności wątpliwej. Byłoby pięknie gdyby zima kończyła się na wysokości górskich przełęczy...

Zamek Olsztyn pośród padającego śniegu. © Skowronek

Olsztyn i Vision. © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 9.03km
  • Czas 00:27
  • VAVG 20.07km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Czwartek, 3 stycznia 2013 · dodano: 04.01.2013 | Komentarze 0




  • DST 9.02km
  • Czas 00:27
  • VAVG 20.04km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Środa, 2 stycznia 2013 · dodano: 02.01.2013 | Komentarze 0

Tylko dojazd do pracy. Dziś sukces zakupowy - zdobyłam spodenki Loffler (system Hot Bond) za uwaga: 33 zł:)


Kategoria 0-50 km


  • DST 44.69km
  • Teren 24.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 19.15km/h
  • VMAX 34.70km/h
  • Kalorie 477kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na roku początek do żołnierzy

Wtorek, 1 stycznia 2013 · dodano: 01.01.2013 | Komentarze 1

Jako, że wiatr dziś mocny szaleje, więc lepiej udać się w teren. Na początek niebieskim rowerowym (Dębowcówka), co początek swój ma w dzielnicy Kręciwilk. Następnie w lewo, na ów szuter nowy, który do drogi Olsztyn - Biskupice prowadzi. Po drodze miłe zdarzenie - przejeżdżająca szlakiem rodzina rowerowa pozdrowiona przez nas (jakeśmy cukierki jedli) poczekała, byśmy wygodnie szlaban pokonać mogli.
Odwiedzamy również mogiłę partyzanta.
Następnie asfaltem do pomarańczowego rowerowego i ponownie w teren, by do Dębowca dojechać. Tam odwiedziny u żołnierzy 74 Górnośląskiego Pułku Piechoty. Właściwie to historia skomplikowana. Otóż żołnierze ci zginęli w dniach 2-3.IX.1939 roku. Po 6 dniach zostali pochowani przez ludność miejscową (Niemcy nie pozwolili wcześniej). Lecz w 1958 roku władze nakazały grób zlikwidować a żołnierzy przeniesiono (oficjalnie do Gliwic a tak naprawdę to nie wiadomo gdzie). Oczywiście lud miejscowy potajemnie mogiłę usypał ponownie. Obecnie spoczywają tu żołnierze z okolic polegli we wrześniu 1939 r. Obecnie grobem opiekuje się szkoła.
Chwila zadumy w miejscu owym. Lepiej im było wtedy zginąć, lepiej. Po wojnie nic dobrego by ich nie spotkało tym w "nowym" ustroju... Spijcie żołnierze, śpijcie spokojnie.

Dębowiec. Mogiła żołnierzy Wojska Polskiego poległych we wrześniu 1939 roku. © Skowronek

Następnie na niebieski rowerowy, który do Częstochowy doprowadza.
Odchodzący rok zostawił mi wczoraj wątpliwości, zamęt. Czy nadchodzący je rozwieje? Czy to, w co wierzyłam prawdą się okaże czy fałszem? Czas pokaże.

Niebieski szlak rowerowy (Dębowcówka) Częstochowa - Poraj. © Skowronek


Kategoria 0-50 km