Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Mazowieckie

Dystans całkowity:311.18 km (w terenie 194.50 km; 62.50%)
Czas w ruchu:17:45
Średnia prędkość:15.40 km/h
Maksymalna prędkość:39.70 km/h
Suma podjazdów:1133 m
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:62.24 km i 4h 26m
Więcej statystyk
  • DST 75.67km
  • Teren 61.00km
  • Czas 04:52
  • VAVG 15.55km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Podjazdy 111m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do fortów

Sobota, 21 sierpnia 2021 · dodano: 30.08.2021 | Komentarze 1

Po długiej przerwie, spowodowanej pandemią, przybyliśmy do Głowna. W sobotni poranek jedziemy autem do Leszna gdzie Mariusz przewidział start wycieczki. Miały być forty, niestety okazało się, że wszystkie są położone na terenach wojskowych i wstęp wzbroniony. Było też trochę perturbacji z trasą, gdyż sprzęt nawigacyjny odmówił współpracy a mapy papierowej pechowo nie mieliśmy. Ogólnie było niełatwo, gdyż ta część Puszczy jest raczej podmokła. Innymi słowy było wszystko, czego się boję, z czym sobie kompletnie nie radzę czyli błoto, śliskie kładki, chaszcze i woda. Piach, bardzo proszę, podjazdy także ale błoto... Tak czy inaczej jakoś tam przejechałam, zobaczyliśmy parę nowych zakątków, komary nas nie zeżarły i nie zmokliśmy a deszczem straszyło. Były ruiny kompleksu Transatlantyckiej Radiotelegraficznej Centrali Nadawczej a liczne Miejsca Pamięci co rusz przypominały o tym, że w Puszczy nie zawsze największym problemem było trochę błota, więc proszę tu nie jojczyć tylko jechać i cieszyć się tym...











  • DST 51.86km
  • Teren 45.00km
  • Czas 03:50
  • VAVG 13.53km/h
  • VMAX 39.60km/h
  • Podjazdy 283m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Puszcza Kampinoska

Sobota, 6 lipca 2019 · dodano: 14.07.2019 | Komentarze 0

Nareszcie weekend w Goździkowie. Przybyliśmy w piątek wieczorem a dziś rano śniadanie, pyszna kawa, rowery zapakowane i w drogę do Leszna gdzie przewidziano start wycieczki. Tam poznamy nowych rowerzystów: Lenę i Grzegorza.
By było sprawiedliwie Goździk przygotował dwie trasy. Na dziś trasa dla nas czyli teren (pewno nam "podziękuje" za tą Pilicę w zeszłym miesiącu). Na jutro bardziej asfaltowa trasa dla ekipy L-G (trekkingowo-gravelovej).
Ruszamy. Puszcza piękna jest. Ścieżek mnogość. Struktura piachu sprzyjająca. Wydaje mi się, że jest przyjaźniejszy niż ten jurajski. O ile piach może być przyjazny... Przydałoby się więcej podjazdów po korzeniastych wydmach ale wtedy na bank ekipa L-G by nas podusiła.
Odwiedziliśmy wiele Miejsc Pamięci. Niespokojna historia odcisnęła straszne piętno na tej krainie. Liczne mogiły i cmentarze nie pozwalają o niej zapomnieć ani na chwilę.
Były też fajne, długie kładki przez malownicze tereny podmokłe. Teraz wody jest bardzo mało ale z pewnością mogą wyglądać jeszcze piękniej.
Czas mija bardzo szybko i już po chwili jesteśmy z powrotem przy autach. Jeździliśmy kilka godzin ale w takim otoczeniu i towarzystwie czas mija niepostrzeżenie. Wróciliśmy w samą porę: zaczyna padać. Mieliśmy jeszcze jechać do fortu ale rozsądnie skróciliśmy trasę. I całe szczęście bo byśmy zmokli. A tak suchutcy i zadowoleni jedziemy do Głowna na grilla i pogaduchy do północy:)
Zajrzyjmy więc do Puszczy:

















  • DST 83.40km
  • Teren 33.50km
  • Czas 05:16
  • VAVG 15.84km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Temperatura 35.0°C
  • Podjazdy 403m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Gościna u Goździków. Dzień 1

Sobota, 25 czerwca 2016 · dodano: 04.07.2016 | Komentarze 5

Dzisiejszą wycieczkę Mariusz obiecał nam w zeszłym roku i dziś wreszcie ruszamy:)) Modlił się o dobrą pogodę, niebiosa wysłuchały, lecz kapkę przesadziły, gdyż żar leje się z nieba okrutny. Lecz jedziemy, co tam upał, zwiedzanie ważniejsze.
Autem przybywamy do Granicy i stamtąd podążamy puszczańskimi ścieżkami. Tym razem wersją lżejszą, co by czasu za wiele nie tracić. Puszcza prześliczna tak jak ostatnio, zielono, pachnąco. Do tego dziś pusto, więc cicha i spokojna. No dobrze, był jeden incydent na ścieżce i nie wiem kto był bardziej przerażony: chłopcy czy sprawczyni zamieszania...
Na puszczańskim szlaku
Na puszczańskim szlaku © Skowronek
Sosna Powstańców
Sosna Powstańców © Skowronek
Puszcza
Puszcza © Skowronek
Puszczańska ścieżka
Puszczańska ścieżka © Skowronek
Potem chcieliśmy odnaleźć dwa forty zagubione w lesie, po drodze Rafał wystraszył samicę łosia, pierwszy raz widziałam:) No i podczas tych poszukiwań nieco zabłądzilim i w efekcie wyjeżdżamy w samym środku jakiejś bazy wojskowej. Ani to to nie ogrodzone ani nic. Chcielim prosić strażnika (taki wiekowy nieco) o pomoc ale nas nastraszył i przepędził... Żebyśmy choć uczciwie złamali jakiś zakaz, minęli tablicę ostrzegawczą czy coś... 
No nic, zniesmaczeni wielce wracamy po śladach do najbliższej wioski i pędzimy wprost do Modlina.
Wybór drogi
Wybór drogi © Skowronek
Twierdza jest kompleksem tak dużym, że niektórzy turyści pytają: to gdzie ta twierdza? 
Najpierw Goździk zaprowadził nas do Bramy Ostrołęckiej. Jeszcze do niedawna mieściła restaurację, teraz stoi pusta. Potem pojechaliśmy do muzeum. Tutaj pan jest bardzo miły i w dodatku w tym muzeum można dotykać eksponatów!
Potem Mariusz prowadzi pod kasyno oficerskie.
Dziś jest dzień, w którym zobaczyć można zakątki Twierdzy zwykle niedostępne jak np. Wieżę Tatarską, z czego skwapliwie korzystamy. Zajrzeliśmy też do prochowni i do reduty.
A po drugiej stronie rzeki stoją ruiny spichlerza, kuszą niezmiernie. Według mapy prowadzą doń dwie szutrowe drogi oraz szlak. No to jedziemy. Przedtem jednak objazd Twierdzy zielonym szlakiem pieszym (chwilami biegnie skrajem skarpy) a także odwiedziny cmentarza wojennego.
Brama Ostrołęcka
Brama Ostrołęcka © Skowronek
Modlin - muzeum - fragment ekspozycji
Modlin - muzeum - fragment ekspozycji © Skowronek
Fragment ekspozycji II
Fragment ekspozycji II © Skowronek
Fragment ekspozycji III
Fragment ekspozycji III © Skowronek
Ekspozycja na zewnątrz
Ekspozycja na zewnątrz © Skowronek
Ekspozycja
Ekspozycja © Skowronek
My i Baśka Murmańska
My i Baśka Murmańska (autor: Goździk)
Twierdza Modlin
Twierdza Modlin © Skowronek
Wieża Tatarska
Wieża Tatarska © Skowronek
Na wieży
Na wieży © Skowronek
Spichlerz - widok z wieży
Spichlerz - widok z wieży © Skowronek
Wnętrze reduty
Wnętrze reduty © Skowronek
Zielony szlak wokół Twierdzy
Zielony szlak wokół Twierdzy © Skowronek
Modlin - cmentarz wojenny
Modlin - cmentarz wojenny © Skowronek
Teraz spichlerz. Okazuje się , że łatwo nie będzie, bowiem pierwsza droga szutrowa prowadzi do bazy wojskowej. Zamknięte. Zaś druga jest na terenie prywatnym. Zakaz. Pozostaje próbować szlakiem. A szlak ów to totalny chaszczing i krzaczing, wąska ścieżka niknie wśród gęstych zarośli, pokrzywy wyższe od nas, piasek, gałęzie i pająki dyndające na kasku. Dodam, że żadnych znaków nie ma. Po pewnym czasie mam dość. Akurat jest Mariusz. Rzecze, że ma dość. Dzwonimy do Rafała: "Mamy dość!!!" "No dobra, wracam".
Końcówka chaszczingu
Końcówka chaszczingu © Skowronek
Tak więc szturm spichlerza przeprowadzić można chyba jedynie z wody bo z lądu nie bardzo się da.
Powoli kierujemy się już do auta, tym razem bez przygód, spokojnymi drogami i lasem, upieczeni na słońcu wracamy do autka. Była też przerwa przy sklepie, podczas której Rafał wypił coś podejrzanego i pognał do auta z prędkością straszliwą choć dotąd jechał powoli. Mariusz zaś prowadzi telekonferencję, to znaczy na bieżąco otrzymuje informacje sportowe - dziś mecz. Tak więc wrócilim do auta i do Głowna a na kolację to były takie pyszności, że możecie nam zazdrościć:))) Mnie się dzisiejszy dzień bardzo podobał, tyle przygód po drodze:):)
Wracamy już do autka
Wracamy już do autka © Skowronek

























  • DST 62.35km
  • Teren 55.00km
  • Czas 03:47
  • VAVG 16.48km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Podjazdy 336m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Kampinoski Park Narodowy

Sobota, 16 maja 2015 · dodano: 18.05.2015 | Komentarze 2

Zaproszenie w gościnę do Goździkowa otrzymaliśmy już wiele miesięcy temu, lecz dopiero teraz (nie zważając na prognozy) pakujemy manatki i w drogę. Kierunek: Głowno. Jakoś żeśmy się dowlekli w piątek wieczorem i zostaliśmy przyjęci bardzo miło. Poznajemy wreszcie Beatę i Dawida. U Goździków panuje taki fajny, ciepły klimat.
A w sobotę rano jedziem do Puszczy Kampinoskiej. Lecz najpierw wizyta na zamku w Sochaczewie.
W Puszczy nigdy nie byliśmy więc nie wiemy czego się spodziewać. Startujemy z parkingu w Granicy. Na początek odwiedzamy cmentarz wojenny, muzeum KPN i sosnę-mumię. Następnie Mariusz prowadzi czerwonym szlakiem do grodziska Zamczysko. A potem do Roztoki i dalej, czerwonym szlakiem, do Palmir. Po odwiedzeniu cmentarza i muzeum jedziemy szlakiem zielonym, potem zaglądamy do Kampinosu i wracamy do Granicy.
Szybko okazuje się, że tu nie ma takich zwykłych, łatwych leśnych duktów. Na mapie widać wprawdzie owe słynne wydmy lecz jakoś tak człek nie myśli, że trza będzie je pokonywać. Są zatem strome podjazdy pod owe wydmy i równie strome zjazdy po korzonkach, masa fantastycznych singielków, jazda groblami pośród rozlewisk, błotne przeprawy i mnóstwo zabawy. Jest też piach ale łatwiejszy do pokonania niż jurajski. Pewnie dlatego, że tu quadom i innym takim paskudztwom wstęp wzbroniony. Bo Jura jest rozjeżdżona okrutnie. Wracając do PKN - jesteśmy zachwyceni. Nie tylko my - rowerzystów pełno.
A wszystko to pośród wspaniałej przyrody - podziwiamy wyniosłe sosny, stare graby, potężne dęby, modrzewie. Raz jedziemy przez las jasny, słoneczny a za chwilę przez mroczny i cienisty. Słuchamy żabich koncertów nas rozlewiskami i ptasich treli wysoko w gałęziach.
Lecz Puszcza to także kawał, często bolesnej, historii. Przypominają o niej cmentarze w tym największy w Palmirach, pojedyncze mogiły, miejsca pamięci, poruszająca ekspozycja w muzeum w Palmirach.
Spędziliśmy tu niemal cały dzień a tymczasem mam wrażenie, że tyle, co przyjechaliśmy. Wspaniałe miejsce.
Po powrocie dostajemy zaproszenie na smakołyki z grilla w towarzystwie znajomych i rodzinki Goździków. W miłym towarzystwie siedzimy do późnej nocy. Jednym z tematów jest jutrzejsza pogoda:
-Jutro ma padać. Co robicie?
-Jedziemy.
-Zmokniecie.
-E, może jednak nie.
-Ale  będzie padać, zobaczycie.
-Może nie będzie tak źle. Na necie przysięgają że będzie ładnie.
-I tak zmokniecie:)
W końcu zasypiamy pełni wrażeń z dzisiejszego dnia.

Ruiny zamku w Sochaczewie
Ruiny zamku w Sochaczewie © Skowronek
Zamek w Sochaczewie
Zamek w Sochaczewie © Skowronek
Cmentarz wojenny w Granicy
Cmentarz wojenny w Granicy © Skowronek
Sosna - mumia
Sosna - mumia © Skowronek
Miejsce spoczynku Żydów - robotników przymusowych
Miejsce spoczynku Żydów - robotników przymusowych © Skowronek
Leśny staw
Leśny staw © Skowronek
Samotna mogiła
Samotna mogiła © Skowronek
Ścieżka w okolicy grodziska
Ścieżka w okolicy grodziska © Skowronek
Grodzisko Zamczysko
Grodzisko Zamczysko © Skowronek
Spróchniały pień
Spróchniały pień © Skowronek
Ołtarz obok drugiego cmentarza wojskowego
Ołtarz obok drugiego cmentarza wojskowego © Skowronek
Jeden z cmentarzy wojskowych
Cmentarz wojskowy © Skowronek

Puszczańskie ścieżki
Puszczańskie ścieżki © Skowronek
Cmentarz w Palmirach
Cmentarz w Palmirach © Skowronek
Wnętrze muzeum w Palmirach
Wnętrze muzeum w Palmirach © Skowronek

Muzeum w Palmirach
Muzeum w Palmirach © Skowronek

Żabie oczko
Żabie oczko © Skowronek
Przeprawa na zielonym szlaku
Przeprawa na zielonym szlaku © Skowronek
Rozlewisko
Rozlewisko © Skowronek
Przejazd przez mostek
Przejazd przez mostek © Skowronek
Sosna Powstańców
Sosna Powstańców © Skowronek




  • DST 37.90km
  • VMAX 39.70km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 6. Szydłowiecka pozytywna energia

Poniedziałek, 8 września 2014 · dodano: 12.09.2014 | Komentarze 2

Rankiem wyjeżdżamy z Kazimierza i autem jedziemy do Iłży. Chcemy zwiedzić zamek biskupów krakowskich, który istniał na pewno w XIV wieku a może i wcześniej. Nie będę zanudzać historią. Napiszę tylko ciekawostkę (ze strony www.zamki.res.pl)
"Bp Zbigniew Oleśnicki nakazał, aby w czasie pobytu na zamku biskupów co wieczór na wieży grała orkiestra, a armaty oddawały ognista salwę co było znakiem do spoczynku po dziennej pracy. Msze w kaplicy zamkowej odbywały się codziennie o godz. 6 rano, a na obiad mogli przyjść wszyscy ubodzy jacy byli w tym czasie w okolicy."
Trudno odnaleźć drogę, objechaliśmy zamek dookoła ze trzy razy i nic. "Tędy!" - rzecze jedno "Nie, tamtędy" -  ciągnie drugie. Awantura wisi w powietrzu. Wreszcie wdrapaliśmy się stromą ścieżką po zboczu. Drogę dojazdową znaleźliśmy podczas zjazdu, nie jest oznaczona, trzeba wiedzieć, jak jechać. Może dlatego, by ludzie nie pchali się tu autami.
Baszta jest zamknięta. A powinna być otwarta, o czym informuje tablica obok.
Baszta zamku w Iłży
Baszta zamku w Iłży © Skowronek
Zamek w Iłży
Zamek w Iłży © Skowronek
Zamkowe mury
Zamkowe mury © Skowronek
Po zjeździe z zamkowego wzgórza jedziemy na ulicę Wójtowską, gdzie stoi XIX-wieczny piec garncarski. Używany do 1962 roku. Należał do Stanisława Pastuszkiewicza, ostatniego mistrza cechu.
Czas największej świetności garncarzy z Iłży to koniec XVI i początek następnego wieku. W 1594 r. tylko na jarmark św. Michała, garnki ciągnęło do Krakowa aż 56 koni. Były też sprzedawane za granicę. Kres świetności miasta i upadek profesji przyniósł potop szwedzki. Do poprzedniej świetności Iłża nie wróciła już nigdy.
Dziś już nie ma iłżeckich garnków, choć w pobliskim sklepie można kupić rozmaite naczynia ceramiczne, wytworzone w nieodległym Wolanowie. Rzecz jasna, do Częstochowy wracam z małym, ceramicznym dzbankiem. Przyda się w kuchni.
Piec garncarski
Piec garncarski © Skowronek
Ładujemy rowery na dach i jedziemy do Szydłowca. Miasto nieduże lecz bogate w zabytki. Wszystko jest odnawiane i to w szybkim tempie: renowacja zamku, kościoła, ratusza, rynku już prawie ukończone. Wszystkiego dowiadujemy się w informacji turystycznej, gdzie pracuje sympatyczny pan. Wskazuje nam też kilka miejsc, które warto odwiedzić. Zatem jedziemy zwiedzać Szydłowiec. Na początek piękny kościół:

Szydłowiec - kościół św. Wojciecha

Szydłowiec - kościół św. Zygmunta © Skowronek
Obok znajduje się renesansowy ratusz (na wieżę można wejść, klucze w informacji turystycznej). Przed ratuszem pręgierz.
Szydłowiec - renesansowy ratusz
Szydłowiec - renesansowy ratusz © Skowronek
Następnie park (także odnowiony) oraz zamek (z zewnątrz, gdyż w środku prace wciąż trwają). Zamek powstał w XV wieku, był własnością Odrowążów. Potem Szydłowieckich a przez trzy stulecia Radziwiłłów. Przebudowywany ale nigdy nie był zniszczony. W ruinę popadł dopiero w XIX wieku. Po wojnie odrestaurowany, mieści muzeum.
Szydłowiec - XV-wieczny zamek
Szydłowiec - XV-wieczny zamek © Skowronek
Szydłowiec - zamek
Szydłowiec - zamek © Skowronek
Zamkowa fosa
Zamkowa fosa © Skowronek
Kolejne miejsce to Góra Trzech Krzyży i kamieniołomy. Jest też kirkut ale w końcu tam nie byliśmy. Trochę szkoda, że kamieniołomy są zalane. Tradycje kamieniarskie sięgają XIV wieku a wyroby tutejszych mistrzów znaleźć można w wielu miejscach. I na zamku w Bodzentynie i na Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.
Obecnie czynny jest kamieniołom w Śmiłowie. W ogóle Szydłowiec to sympatyczne miasteczko, łatwe do przejazdu, parkingów jest pełno i ruch aut też do zniesienia. Kontrastuje z hałaśliwą i ciasną Iłżą.
Szydłowiec - Góra Trzech Krzyży
Szydłowiec - Góra Trzech Krzyży © Skowronek
Szydłowiec - kamieniołom Podkowiński
Szydłowiec - kamieniołom Podkowiński © Skowronek
Szydłowiec - kamieniołom Pikiel
Szydłowiec - kamieniołom Pikiel © Skowronek
Z Szydłowca najkrótszą drogą jedziemy do Chlewisk. Pałac stoi na wzniesieniu, otoczony zabytkowym parkiem. Pałac to obecnie "Manor House SPA. Pałac Odrowążów". Tak więc wstęp tylko dla elit, korzystających z "Witalnej wioski", spacerów z rozżarzonych węglach, medytujących w kamiennym kręgu (kamienie nań z pola zwieźli), poddających się hydroterapii, termoterapii, miodoterapii (miodami pitymi) i innym takim. Romantyczny małżonek może zafundować swej drugiej połowie romantyczny weekend już od 1398 zł za parę. Weekend SPA to marzenie niejednej kobiety, tak więc, kochani, warto pomyśleć (zwłaszcza gdy zdarzy Wam się podpaść). Mają całkiem ładną stronę: www.manorhouse.pl
A czy tu był zamek? A był. W XII wieku drewniany, w XV wieku powstał murowany zamek (należał do Odrowążów, zwanych potem od miejsca Chlewickimi), w XVIII przebudowany na wygodny pałac.
Pospólstwo zaś, może jeno park zwiedzić, w cenie 5 zł od osoby. Rowery zwiedzają gratis. Rzec trzeba, że park piękny, zadbany, z ładnie wyeksponowanymi piwnicami, lodownią, basztą, kaplicą. Wszędzie można wejść, w piwnicach zainstalowano światło. Jest kilka pomników przyrody, ładny staw, wszystko do siebie pasuje. No, może poza "Witalną wioską", zbyt egzotyczna jak dla mnie.
A przy kasie wejściowej szok: NIE MAM PORTFELA! Chwilę pomyśleć... Tak, na pewno został w Szydłowieckiej informacji turystycznej. Pani w recepcji znajduje mi numer telefonu do informacji. Pan mówi, że tak zostawiłam portfel, że jak zauważył wybiegł za nami ale już odjechaliśmy. Uff...
Pałac w Chlewiskach
Pałac w Chlewiskach © Skowronek
Chlewiska - pałacowy park
Chlewiska - pałacowy park © Skowronek
Chlewiska - wejście do piwnic
Chlewiska - wejście do piwnic © Skowronek
Baszta obok spiżarni
Baszta obok spiżarni © Skowronek
Pałacowy dziedziniec
Pałacowy dziedziniec © Skowronek
Teraz gnamy jak szaleni z powrotem do Szydłowca. Trzeba podziękować, zatem jeszcze do sklepu. Co by tu wybrać? "Wezmę dużą czekoladę." - mówię. "No co Ty, to facet, piwo weź". Piwo? Jakoś nie pasuje mi do tego pana. On wydaje się być ulepiony z tej samej gliny, co my. Niskoprocentowej. Trudno poznać kogoś po kilku minutach rozmowy ale takie mam wrażenie. Na wszelki wypadek biorę i jedno i drugie.
Pędzimy do informacji bo już 16.30 a jest do 17.00 (na szczęście dla nas jest długo otwarta). Portfel czekał, pan za prezent podziękował, rzekł, iż to jego obowiązek, to normalne i naprawdę nie nie potrzeba. Pogawędziliśmy jeszcze, poopowiadał sporo o Szydłowcu, o pracy, o różnych okolicach. A alkoholu nie pije. Ha, a jednak miałam rację!
Żegnamy sympatyczny Szydłowiec, czas wracać do domu. Koniec pierwszej części urlopu.