Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Na zachód od Cze-wy

Dystans całkowity:6356.46 km (w terenie 1781.00 km; 28.02%)
Czas w ruchu:215:05
Średnia prędkość:20.46 km/h
Maksymalna prędkość:53.00 km/h
Suma podjazdów:15161 m
Suma kalorii:10645 kcal
Liczba aktywności:55
Średnio na aktywność:115.57 km i 5h 48m
Więcej statystyk
  • DST 113.21km
  • Teren 70.00km
  • Czas 05:38
  • VAVG 20.10km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Podjazdy 379m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uroczysko Krywałd

Niedziela, 20 sierpnia 2023 · dodano: 21.08.2023 | Komentarze 3

Rano na dworzec i pociągiem do Lublińca. Od paru lat nie jeździliśmy po tutejszych lasach. Ich cień będzie idealny na dzisiejszy upalny i duszny dzień. Celem jest Uroczysko Krywałd z siarkowym źródłem i miejscem po dawnej osadzie. Obok przepływa malownicza Mała Panew. Szkoda, że klimatyczny bar "U Celiny" w Piłce nie przetrwał pandemii...
Zajrzeliśmy też do Koszęcina, gdzie można uzupełnić zapasy.












  • DST 107.01km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:37
  • VAVG 19.05km/h
  • VMAX 40.20km/h
  • Podjazdy 508m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Brzozę

Czwartek, 8 czerwca 2023 · dodano: 30.08.2023 | Komentarze 0




  • DST 75.62km
  • Czas 03:15
  • VAVG 23.27km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Podjazdy 376m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koszęcin

Niedziela, 7 maja 2023 · dodano: 13.05.2023 | Komentarze 0




  • DST 270.57km
  • Czas 10:57
  • VAVG 24.71km/h
  • VMAX 45.70km/h
  • Podjazdy 1088m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieluń

Niedziela, 4 lipca 2021 · dodano: 06.07.2021 | Komentarze 0

Dłuższa, szosowa trasa. Tym razem jedziemy sami. Huta, Kusięta, Joachimów, Mstów, Rudniki, Popów, Działoszyn. Nawet nie wieje. Z Działoszyna bocznymi drogami do Wielunia. Zajrzeć do murów miejskich, przerwa na skwerze i jedziemy dalej. Przez Chotów, Skomlin, Dzietrzkowice do Byczyny. Przy Ekspozytorium pogawędka z kustoszem, obejrzeć baszty, obiad na rynku i w drogę. Paruszowice, Łowkowice do Kluczborka. Przejazd przez miasto (częściowo asfaltową DDR-ką parkową) i zmierzamy do Starego Olesna, potem Olesno i przez Kolonię Łomnicką do Dobrodzienia. A z Dobrodzienia do Pawonkowa, gdzie wjeżdżamy na asfaltową DDR biegnącą wzdłuż DK46, którą jedziemy do Lubecka. Wyjeżdżamy przy wiadukcie, gdzie krzyżują się drogi krajowe. Tam, zgodnie z radą miejscowego rowerzysty, wjeżdżamy na fajny boczny asfalt, którym bez aut dojeżdżamy do Jawornicy, gdzie z kolei biegnie super rowerówka wiodącą do Kochanowic. Stamtąd przez Hadrę do Koszęcina. Teraz, ze względów czasowych, kawałek wojewódzką. Porzucamy ją w Korzonku by pojechać mniej ruchliwą drogą obok zbiornika Pająk. Następnie Rększowice, Wygoda i DDR-ką do samej Cze-wy. Ogólnie trasa fajna, jedynie okolice Byczyny i Kluczborka mają kiepskie drogi. Mimo niedużej ilości lasów słońce nie dokucza gdyż drogi obsadzone są drzewami, tworzącymi malownicze aleje. Ciekawe tereny, udana wycieczka.
Wieluń:
Byczyna:

Kluczbork:

Pawonków:

Fragment odcinka Jawornica - Kochanowice:




  • DST 60.76km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:56
  • VAVG 15.45km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Podjazdy 408m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Mamy

Niedziela, 20 października 2019 · dodano: 23.10.2019 | Komentarze 0

Do Mamy na obiad przez Konopiska i Blachownię. Przy okazji chcemy zobaczyć klika miejsc w gminie Konopiska. Początkowo jestem średnio zadowolona. Lasy i tereny polne w pobliżu Konopisk są zarośnięte, zachaszczone i zaśmiecone. Ale sama wymyśliłam trasę więc nie bardzo mogę zrzędzić... Nie cierpię kolein i gałęzi. W głębi lasu jest ciut lepiej.
Pierwszym miejscem jest źródełko w miejscowości Łaziec. Znajduje się bardzo blisko drogi. Na szczęście nie ma śmieci. Wody trochę mało ale ładnie tam.

Następnym miejscem gdzie jeszcze nas nie było jest użytek ekologiczny "Bagno w Korzonku"

A kolejnym "Bagno w Pohulance" gdzie wiodą ścieżki pośród pięknego lasu.


Niestety częściowo wyschnięte a zbiorniczki wokół całkiem. Wody jest bardzo mało.
Z lasu wyjeżdżamy w Blachowni skąd już blisko na Lisiniec. U Mamy obiad, przerwa i do domu.




  • DST 123.26km
  • Teren 50.00km
  • Czas 06:50
  • VAVG 18.04km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Podjazdy 746m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krzepice

Sobota, 21 września 2019 · dodano: 09.10.2019 | Komentarze 0

Rafał pojechał w góry z PTTK zatem by nie siedzieć w domu pomyślałam o terenach LGD Zielony Wierzchołek Śląska. Jemu te tereny się znudziły a mnie wcale.
Rozesłałam wieść o wycieczce i zebrała się całkiem liczna ekipa: Aga, Ewa, Kasia, Andrzej, Krzysiek, Maciej, Sylwek i przewodnik czyli ja. Trasa znana i lubiana: sporo terenu, historyczne ciekawostki i ładne widoki. Zatem w programie:
Pałac w Kłobucku:

Mokra. Miejsce Pamięci Bitwy pod Mokrą oraz Izba Pamięci. Mamy szczęście, w soboty jest otwarta. Wstęp bezpłatny. Zakupić tam można drobne pamiątki związane z bitwą. My wybraliśmy magnesy z ciekawą grafiką.


Rębielice Królewskie. Rębielska Góra i śliczny kamieniołom.


Fortalicjum w Dankowie. Szkoda, że niszczeje...

Krzepice. Rynek, miejsce po zamku, ruiny synagogi i kirkut. Na rynku jemy obiad, w pizzerii rowerzyści jak zwykle mile widziani, pan specjalnie dla nas otwiera ogródek.


Rezerwat Modrzewiowa Góra (bez zdjęć) oraz Panki. Kościół i ładnie zagospodarowany staw (niegdyś był źródłem wody dla huty, na miejscu której stoi teraz kościół):

A z Panek lasami do miejscowości Jezioro (użytek ekologiczny "Bagno w Jeziorze") i do Blachowni. Jeszcze kawka i gofry, odrobina błądzenia z pobliżu autostrady i tuż po zapadnięciu zmroku wracamy do Cze-wy.





  • DST 102.89km
  • Teren 60.00km
  • Czas 06:10
  • VAVG 16.68km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Podjazdy 713m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uroczysko Krywałd

Sobota, 17 sierpnia 2019 · dodano: 19.08.2019 | Komentarze 0

Dawno, dawno temu byliśmy wraz z Yackiem nad pewnym źródłem niedaleko miejscowości Brusiek. Owo miejsce chodziło za mną od dawna. Rafał kręcił nosem, że okolice Koszęcina znane przecież ale jak się baba uprze to wiadomo... No to załatwione: jedziemy. Raz na parę lat można. Drugim celem jest klimatyczny bar "U Celiny" zachwalany przez Ciorana. Odgrzebałam starą wycieczkę i okazało się, że już tam byliśmy ale przecież raz na parę lat można, jak już wspomniałam...
Wraz z nami wybrali się Ewa, Sylwester, Maciej i Parker. Na początek chaszczing. Coś nowego, prawda?...

Tak oto rozmaitymi ścieżkami, mniej lub bardziej zarośniętymi, docieramy do Koszęcina. Rafał chciał go ominąć ale nie ze mną te numery. Zagoniłam go na właściwe ścieżki, czyli przerwa na rynku na różne smakołyki, następnie wizyta w pałacu, potem cmentarz ewangelicki, o którym dowiedzieliśmy się od Maćka a na koniec drewniany kościół św. Trójcy. Mamy szczęście: jest otwarty bo strojony na ślub.




Nasz cel już blisko. Ukryty pośród wspaniałych lasów. Jeszcze chwilka i jesteśmy na miejscu. Parker doczytał, że zwie się Uroczysko Krywałd.




Tuż obok przepływa Mała Panew:

Sami widzicie, że warto jechać tyle km by podziwiać to miejsce. Długo tam siedzimy. Wreszcie zbieramy się w dalszą drogę, na obiad U Celiny w Piłce. Jedzenie pyszne. Wnętrze baru:

Dziś jeszcze dwie atrakcje. Pierwszą jest cmentarz żydowski w Cieszowej. W 2008 roku trąba powietrzna zniszczyła rosnące tam wiekowe drzewa jednak na szczęście po tym nie wycięto ich całkiem, jedynie skrócono. Na kikutach wyrosły nowe gałęzie i powoli drzewa odradzają się.


I na koniec wizyta przy Diabelskim Kamieniu w Olszynie, którego historię już opisywałam.

Dla mnie była to chyba najlepsza wycieczka w tym roku. Zero bólu gnatów, nerwów i patrzenia na licznik ile jeszcze... Warto byłoby powtórzyć jesienią gdy lasy mienić się będą czerwienią i złotem.




  • DST 106.70km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:50
  • VAVG 18.29km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Podjazdy 609m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bytom Wąskotorowy

Niedziela, 4 sierpnia 2019 · dodano: 10.08.2019 | Komentarze 0

Wycieczkę wymyślił Rafał. Wybrał się z nami Maciej. Dziś wczesna godzina wyjazdu: pociąg mamy 6.26. Kolejka wąskotorowa odjeżdża z Bytomia 9.00, kursuje tylko 2 x dziennie. W necie piszą, że zabiera rowery. Musimy dojechać pociągiem do Katowic, następnie pokonać rowerami 15 km do Bytomia i tam złapać kolejkę. Udało się choć było to nerwowe 15 km...
Włazimy po schodach na wąskotorowy peron a tam... Pełno ludzi. W tym rowerzystów. I cały czas przybywają kolejni... Miny mamy mocno niewyraźne, ciekawe czy się zmieścimy...
Po pewnym czasie dostojnie wjeżdża nasz pociąg. Okazuje się, że nie będzie problemu bo ma duży wagon towarowy tylko dla rowerów. Ładuje je, układa, jedzie z nimi całą drogę i pomaga wypakować osobny pracownik. W razie czego mają drugi wagon towarowy ale do tego jednego weszło ze 20 sztuk i jeszcze miejsce zostało. Skład jest bardzo długi, całe towarzystwo zapakowało się wygodnie i jedziemy.
Podróż do Miasteczka Śląskiego trwa ponad godzinę, można nacieszyć się jazdą i widokami. Dobrze, że wybraliśmy zamknięty wagon bo w otwartym byśmy zmarzli. Większość pasażerów wysiada nad zbiornikiem Nakło-Chechło, tylko my i jeszcze kilka osób jedzie dalej.


Dojechali, wypakowali sprzęt i w drogę. Na początek podążamy wzdłuż brzegów zbiornika Nakło-Chechło. Ludzi już sporo ale jeszcze nie na tyle by denerwować.

Skoro Nakło Śląskie to i pałac. Pałac Donnersmarcków wzniesiono w XIX wieku. Obecnie mieści Centrum Kultury Śląskiej. Otacza go ładny park.

Kolejny etap podróży to Świerklaniec. Podążamy tam rozmaitymi polnymi dróżkami. Po drodze czeka niełatwy podjazd na wzgórze w miejscowości Orzech. W tamtejszym lesie mają być ukryte ruiny romantyczne z XIX wieku, z czterech pozostała jedna baszta lecz szukaliśmy ich już kiedyś i nic, więc tylko podjazd i zjazd do Świerklańca.



Świerklaniec jakoś się nie nudzi, za każdym razem zachwyca. Objazd parku, przerwa w kawiarni i jedziemy dalej. Jest miła droga wzdłuż brzegów zbiornika Kozłowa Góra oraz schron bojowy.


Wkrótce ponownie wjeżdżamy w teren. Pora odnaleźć zatopioną kopalnię Bibiela (pracę rozpoczęła w XIX w.). Właściwie były dwie kopalnie: Szczęście Flory (gdzie wydobywano rudy cynku i ołowiu) oraz Bibiela (dostarczała rudy żelaza) ale był to jeden zakład i załoga, która wymieniała się, górnicy raz pracowali w jednej, raz w drugiej kopalni. Od początku były problemy z wodą, sprowadzono nowoczesne pompy. Obsługiwali je specjalnie przeszkoleni pracownicy. I to oni pracowali niemal do samego końca gdy 17.06.1917 roku nastąpiła katastrofa. W wyniku gwałtownego ataku wody kopalnia przestała istnieć. Woda zniszczyła wszystko w dwie godziny. Jednak nikomu nic się nie stało dzięki temu, że rudy zalegały płytko i nie było tu głębokich szybów oraz dzięki hydrotechnikom, którzy nie porzucili maszyn...
Dziś możemy podziwiać pozostałości budynków oraz malownicze jeziorka.
Miejsce ma niezwykły klimat.




Warto było tu przyjechać... Dość długo krążymy po terenie kopalni jednak trzeba jechać dalej. Lasami podążamy nad zbiornik Zielona. A następnie poszukujemy ruin stacji SAR. Pozostałość po ukrytej stacji naprowadzania rakiet. Niestety znajdujemy tylko schrony pomocnicze a tego głównego nie, mimo, że rozdzielamy się by przeczesać większy teren. Atrakcja do poprawki.



Z ciekawostek był jeszcze uroczy Zamek Na Piasku (w miejscowości Piasek). Ten zabytkiem nie jest ale naprawdę ładniutki.

Koniec zwiedzania, teraz już tylko jazda polami i lasami do Cze-wy. W okolicy Konopisk trochę błądzenia na polach ale w końcu dotarliśmy do domu.







  • DST 80.26km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:35
  • VAVG 17.51km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Podjazdy 419m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Truskolasy

Niedziela, 16 czerwca 2019 · dodano: 18.06.2019 | Komentarze 0

Dziś dla odmiany wybrano bardziej płaskie tereny. Na początek przez Starą Gorzelnię, Kalej, terenem do Grodziska, niebieskim szlakiem pieszym do Kłobucka i nad Zbiornik Zakrzew. Akurat trwa tam leśny bieg. 
Następnie podążamy lasami by wyjechać w Truskolasach. Zajrzałam do Taty na cmentarz a w tym czasie reszta ekipy pojechała szukać sklepu. Wszystko pozamykane ale Rafał przypomniał sobie, że w Pile jest wiecznie otwarty sklep. I faktycznie. Z Piły podążamy prosto do lasu i leśnym duktem (na którym trochę przeszkadza tłuczeń) dojeżdżamy do użytku Bagno w Jeziorze. Następnie dalej jedziemy sobie lasem by wyjechać w Herbach. Niestety chmurzy się coraz bardziej, toteż zawracamy. Szutrową drogą jedziemy do Cisia i przez Blachownię i Łojki do Cze-wy. A w samej Cze-wie dopadła nas ulewa. Jest bardzo ciepło, toteż jakoś szczególnie nie przeszkadza. Zwłaszcza, że do domu blisko. Jednak brakło nam jakieś pół godzinki i byłby rower suchy...









  • DST 118.38km
  • Teren 65.00km
  • Czas 06:45
  • VAVG 17.54km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 740m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Różaneczniki

Niedziela, 2 czerwca 2019 · dodano: 18.06.2019 | Komentarze 0

Coroczna wycieczka Na Brzozę by podziwiać różaneczniki. W tym roku wersja mocniej terenowa z elementami chaszczingu. Przy okazji odwiedziliśmy nowe miejsca: wieżę widokową w Blachowni, schron na Kochcickiej Górce oraz platformę widokową na wieży obserwacyjnej w Koszęcinie. Zwłaszcza platformę warto odwiedzić.
Straszyło burzą ale w końcu nas ominęła.
Bardzo ładne widoczki i rozmaite, nowe ścieżki. Fajna wycieczka jak za dawnych czasów.
Zdjęcia:
Blachownia. Widok z wieży:

Blachownia: pomost obok wieży:

Leśnym duktem:

Polnym duktem:

Pomnik przyrody różanecznik katawbijski (ma prawie 100 lat). Tydzień później pojawiło się więcej kwiatów:

Staw Brzoza:

Lekkie perturbacje przy wyborze ścieżki:

Odrobina chaszczingu:

Pałac w Kochcicach:

Schron na Kochcickiej Górce:

Widok z Kochcickiej Górki:

I na koniec widoki z wieży w Koszęcinie: