Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2018

Dystans całkowity:1123.20 km (w terenie 759.00 km; 67.57%)
Czas w ruchu:58:55
Średnia prędkość:17.42 km/h
Maksymalna prędkość:52.30 km/h
Suma podjazdów:7283 m
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:70.20 km i 3h 55m
Więcej statystyk
  • DST 33.54km
  • Teren 25.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 18.98km/h
  • VMAX 36.90km/h
  • Podjazdy 155m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Olsztyn

Piątek, 31 sierpnia 2018 · dodano: 31.08.2018 | Komentarze 0

Krótka, popołudniowa wycieczka, na więcej brak czasu. Do Olsztyna żółtym szlakiem pieszym, powrót przy wieży.
Link do zdjęć:
OLSZTYN


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 67.29km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:47
  • VAVG 17.79km/h
  • VMAX 40.20km/h
  • Podjazdy 563m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jurajskie dróżki

Środa, 29 sierpnia 2018 · dodano: 29.08.2018 | Komentarze 0

Wycieczka bez konkretnego pomysłu, ot tak, pokręcić się trochę po okolicy. Sił mało bo wczoraj cały dzień w pracy.
Lasem do Dębowca, podjazd pod kościół, dalej do wieży obserwacyjnej i zjazd w terenie do lasu, gdzie kawałek po swojemu i następnie zielonym szlakiem pieszym do Przybynowa. Dalej owym zielonym mieliśmy jechać do Jaroszowca ale po drodze kombinowałam jak dojechać do skałek na górze Kamień ale nic z tego, z jednej strony ogrodzone, z drugiej pola bez żadnej ścieżki.
Wracamy do szlaku. Kawałek dalej jest droga w lewo, na mapie przez Babią Górę, byłaby to alternatywa dla piaszczystego rowerowego z Jaroszowca do Suliszowic.
Na początku jest ok, potem odcinek piachu ale takiego, że nie pokonałam, normalnie jakby nagle ktoś złapał za tylne koło. Nie sposób było w tym jechać. Albo to przez brak sił... Lecz po tym odcinku reszta jest bardzo fajna, nawet pomimo długiego, stromego podjazdu. Warto powtórzyć.
W Suliszowicach przerwa na bułki i jedziemy dalej. Szlakiem żółtym pieszym - jest to piękny odcinek między skałkami pośród bukowego lasu.
Na skrzyżowaniu szlaków skręcamy na zielony szlak pieszy i jedziemy nim do asfaltu. Skręt w ul. Źródlaną i podjazd w stronę Uroczyska Bogdaniec ale przed ścianą lasu skręcamy w prawo.
Teraz jedziemy odcinkiem, na którym najbardziej nam zależało by go sprawdzić: na mapie zaznaczony jako czarny szlak rowerowy lecz od wielu lat nie był odnawiany. Po drodze widziałam tylko jeden starożytny znak (taki sprzed zmian). Odcinek ów jest bardzo ładny, spokojnie można nim jeździć. Minus to atakujące chmarami strzyżaki. Lepiej się nie zatrzymywać. W poniedziałek jeden mnie użarł, wziąwszy za jelenia. Bez komentarza...
Wyjeżdżamy przy rozlewni wody Złoty Potok. Potem zamiast zjechać do Złotego i stamtąd na Drogę Klonową, kombinujemy by znaleźć nową ścieżkę i w sumie się udało, tylko sam koniec zniszczony po wycince.
Powrót przez Brus, dalej czarnym szlakiem rowerowym do Zrębic. Ze Zrębic w Sokole Góry, które objeżdżamy czarnym szlakiem pieszym a do Cze-wy wracamy "pożarówką".
Mimo zmęczenia cieszę się, że tak blisko mamy jurajskie ścieżki, tereny tak zróżnicowane i piękne.
Tutaj link do zdjęć:
JURAJSKIE DRÓŻKI



Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 128.73km
  • Teren 90.00km
  • Czas 07:05
  • VAVG 18.17km/h
  • VMAX 31.70km/h
  • Podjazdy 868m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Turawa

Poniedziałek, 27 sierpnia 2018 · dodano: 27.08.2018 | Komentarze 1

W weekend pogoda nie sprzyjała rowerkowaniu. Trochę połazilim obiecując powetować sobie straty wycieczką w poniedziałek, (urlop).
Ponownie skorzystaliśmy z promocji pkp i rankiem meldujemy się w Lublińcu. Tym razem kierunek Turawa. Jako dziecko, co roku jeździłam tam z rodzicami na kemping z przyczepą (kultowy model N126) i ciekawam czy zostało coś z tamtych czasów.
Mimo ślęczenia nad mapami oraz wertowania internetu zwiedzania niewiele. Odwiedziliśmy jedynie miejsce po XVIII-wiecznej osadzie hutniczej Rogolowiec.
Są też ruiny pałacu w Turawie lecz w końcu tam nie dojechaliśmy ze względów czasowych, woleliśmy objechać Jezioro Duże. Zajrzeliśmy też nad Jezioro Małe i Średnie. Ładnie tam. Na rozlewiskach widzieliśmy sporo czapli. Na obiad wybrano (kierując się internetowymi opiniami) bar "U Grubego", jedzenie naprawdę smaczne.
Trasa to głównie ścieżki polne i leśne, asfaltu minimum. Niestety, nawet na tym minimum trafiło się dwóch debili spychających nas na pobocze. To znaczy musieliśmy tam po prostu uciekać. Myślę, że prędko w tamte okolice nie wrócimy...
Co do śladu to mogę go przesłać. Do Turawy wybrane dróżki były bardzo łatwe. Z powrotem więcej piachu, tłuczeń itp. ale dobrze bo byłoby nudno.
Tutaj link do zdjęć:
TURAWA LASAMI




  • DST 69.30km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 18.90km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Podjazdy 540m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Janów

Piątek, 24 sierpnia 2018 · dodano: 25.08.2018 | Komentarze 2

Urlop lecz ze względów pogodowych zrezygnowaliśmy z wyjazdu. Popołudniu ma burzyć zatem na rower trzeba wyjść wcześniej. Cel to Janów, przy okazji Rafał wyznaczy sobie miejsca do montażu drogowskazów na czarnym szlaku pieszym.
Do Janowa standardowo: pożarówką, przez Sokole Góry do kapliczki św. Idziego, następnie lasem do Pabianic, Drogą Klonową i jesteśmy.
Natomiast powrót na początku Szlakiem Ku Źródłom do Ostrężnika, gdzie podjeżdżamy (ja niestety część podjazdu zepsułam, nie potrafiłam pokonać zakrętów) do wejścia do Jaskini Wiernej, najdłuższej jurajskiej jaskini (ponad kilometr korytarzy). Wierna jest dostępna do zwiedzania kilka razy w roku. Widziałam na zdjęciach, że w środku jest metalowy właz broniący dostępu do korytarzy. Chodzi nie tyle o względy bezpieczeństwa, ile o ochronę szaty naciekowej. Z pewnością zauważycie na zdjęciu znicze. Upamiętniają grotołaza, który zginął w jaskini w 2014 r. przygnieciony głazem.
Z Ostrężnika jedziemy czarnym szlakiem pieszym, po drodze odbijamy jeszcze na ścieżkę, która mnie zaciekawiła. Wiedzie pięknym bukowym lasem pośród skałek.
Czarny szlak pieszy wiedzie nas do Krasawy, gdzie wjeżdżamy na "nowy zielony". Czyli nowy wariant zielonego szlaku pieszego, gdyż trzeba było zmienić przebieg. Dojeżdżamy do Sokolich Gór, gdzie skręcamy na żółty szlak pieszy. Mieliśmy nim wracać do Cze-wy ale chyba źle się zrozumieliśmy i Rafał skręcił w stronę pożarówki i tak pojechaliśmy. Na początku byłam trochę zła ale gdy nadeszły burzowe chmury okazało się, że to jednak on miał rację. Pędem do domu ale i tak ulewa dopadła nas dwie ulice przed domem i trzeba było poczekać na przystanku. Po kilkunastu minutach burza sobie poszła w stronę Olsztyna i można było spokojnie wrócić do domu. Fajna wycieczka ale z powodu upału ciężko mi się jechało a do tego nie wzięłam sobie nic do jedzenia i ledwo dojechałam do domu.
LINK DO ZDJĘĆ: JANÓW


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 35.47km
  • Teren 25.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 20.66km/h
  • VMAX 33.40km/h
  • Podjazdy 153m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Olsztyn

Wtorek, 21 sierpnia 2018 · dodano: 22.08.2018 | Komentarze 0

Popołudniowa wycieczka na zapiekanki do Olsztyna.


Kategoria 0-50 km


  • DST 119.93km
  • Teren 80.00km
  • Czas 06:10
  • VAVG 19.45km/h
  • VMAX 34.20km/h
  • Podjazdy 740m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Karolinki

Niedziela, 19 sierpnia 2018 · dodano: 22.08.2018 | Komentarze 5

"Poszła Karolinka do Gogolina" śląska pieśń ludowa powstała w XIX wieku. Chyba każdy ją kojarzy.
Poszukując ciekawych miejsc natrafiłam na mapie na stary cmentarz husycki i prawdziwą historię Karolinki. Tak naprawdę tekst tej piosenki wcale nie jest beztroski...
"Wróć się, Karolinko, czemu idziesz precz?
Nie odpowiem tobie, po swojemu zrobię
To nie twoja rzecz"
Prawdziwa Karolinka właśnie po swojemu zrobiła, Karliczka przegoniła i za innego wyszła. A to dlatego, że Karliczek był 18 lat starszy i do tego żonaty. A Karolinka niegłupia dziewczyna była. Sami poczytajcie.
Wycieczkę rozpoczynamy w Lublińcu, gdzie dojeżdżamy pociągiem korzystając z promocji "Do Lublińca za 3 zł, rower gratis".
Wraz z nami na wycieczkę wybrali się Arek, Marcin i Rafał.
Lubliniec lasami słynie, tutejszy kompleks leśny jest podobno największy w województwie śląskim. W mieście mamy gęstą sieć ścieżek rowerowych, którymi sprawnie dojeżdżamy do lasu. Tutejsze lasy są mało piaszczyste, mnóstwo w nich duktów i ścieżek odpowiednich dla każdego. Poranek w lesie jest prześliczny.
Jedziemy obok stawów Kokotek, gdzie udaje się wypatrzeć czaple.
Kolejne atrakcje na trasie wycieczki to Most Przyjaźni w Krupskim Młynie, hodowla danieli (daliśmy im jabłka) i Polana Śmierci w miejscowości Barut.
Wreszcie dojeżdżamy do dawnego opactwa cystersów w Jemielnicy. Mieliśmy szczęście bo trafiliśmy na bezpłatne zwiedzanie z przewodnikiem (niedziele 12.00 - 15.30). Pan Przewodnik bardzo ciekawie opowiada, naprawdę warto tam pojechać.
Po zwiedzeniu opactwa podążamy do Bzinicy Nowej. Tam jest ów cmentarz ewangelicki. To znaczy przybyli wtedy czescy osadnicy najpierw wyznawali husytyzm a z czasem zmienili wyznanie na ewangelicko - augsburskie i stąd cmentarz na mapach jest różnie nazywany.
W samej miejscowości mieliśmy szczęście bo od wielu kilometrów nie mamy picia (jest niehandlowa niedziela i wszystko zamknięte, nie pomyślałam żeby zabrać zapas, Arek poratował swoimi zapasami wody) więc poprosiliśmy jedną z gospodyń o wodę z kranu ale dostaliśmy mineralną:)
Dzięki staraniom tutejszych stowarzyszeń do cmentarza oznakowano drogę, ogrodzono, odnowiono nagrobek Karolinki i ustawiono tablice. Przydałoby się jeszcze całość odnowić.
Kierujemy się już z powrotem do Lublińca by spokojnie zdążyć na pociąg. Dojechaliśmy godzinę przed odjazdem, toteż starczyło czasu by pojechać jeszcze na rynek, zakupić picie i posiedzieć nad zalewem.
Zdjęć nie mogę dodać na blog z powodu limitu. Zatem proszę, tutaj, link do zdjęć:
ZDJĘCIA Z WYCIECZKI






  • DST 43.10km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 15.67km/h
  • VMAX 28.40km/h
  • Podjazdy 155m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poraj z dziewczynami

Sobota, 18 sierpnia 2018 · dodano: 22.08.2018 | Komentarze 2

Z Anią, Kasią, Magdą i Olą do Poraja na kawę. Bardzo miła, spokojna wycieczka.
Zdjęcia nie mogę dodać na blog bo sierpniowy limit przekroczyłam.


Kategoria 0-50 km


  • DST 61.50km
  • Teren 35.00km
  • Czas 03:34
  • VAVG 17.24km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Podjazdy 467m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Sycowa

Piątek, 17 sierpnia 2018 · dodano: 22.08.2018 | Komentarze 2

Wolny czas prędko płynie, nadszedł koniec urlopu. Żegnamy Milicz, pakujemy bagaże i autem jedziemy do miejscowości Kobyla Góra, skąd rozpoczynamy wycieczkę.

Najpierw poszukiwania miejsca obozu jenieckiego w Biskupicach. Udało się, miejsce jest zarośnięte i zapomniane ale widać podmurówki dawnych budynków. By się stamtąd wydostać trzeba pojechać na przełaj między polami:

Kolejny przystanek na trasie wycieczki to Leśne Arboretum w miejscowości Stradomia. Ze względów czasowych nie zwiedzam bo teren jest bardzo duży a rowerem jeździć nie wolno. Na miejscu jest też sklep z rozmaitymi roślinami. Szkoda, że same duże okazy i rowerem nie zabiorę bo kupiłabym coś niecoś...;)

Następnie męczyliśmy się poszukując Ruin Bramy Południowej między Ślizowem a Sycowem. Okazało się, że brama jest w innym miejscu niż zaznaczono na mapie.

Teraz Syców i jego Park Miejski. Trzeba przyznać, że Sycowianie mają piękny park, częściowo zagospodarowany, częściowo dziki ale z pięknym starodrzewem i mnóstwem świetnych ścieżek.
Jest to część zespołu pałacowo - parkowego należącego do rodu Biron von Curland. Sam zamek nie przetrwał wojny lecz pozostał piękny park a w nim liczne rzeźby i mauzoleum rodowe.
To ciekawa historia, warto przeczytać, linki poniżej:
CZĘŚĆ PIERWSZA HISTORII ZAMKU W SYCOWIE
CZĘŚĆ DRUGA HISTORII ZAMKU W SYCOWIE



Na koniec wycieczki odwiedzamy ruiny kościoła ewangelickiego w Pisarzowicach. Powstał on w latach 1901 - 1902 z inicjatywy księcia von Curland. Historia jego powstania jest smutna, upamiętnia zmarłego w wieku zaledwie 13 lat syna księcia.


Pora wracać do auta, zapakować rowery i do domu.




Kategoria 50 - 100 km, Wyprawa


  • DST 79.50km
  • Teren 60.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 15.90km/h
  • VMAX 27.00km/h
  • Podjazdy 408m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rezerwat Stawy Milickie

Czwartek, 16 sierpnia 2018 · dodano: 22.08.2018 | Komentarze 3

Dziś zwiedzaliśmy Rezerwat Stawy Milickie. Oczywiście tylko te części, które są dla turystów dostępne. Lasami podążamy do Jazu Niezgoda odbudowanego w 2015 roku. Okolice są dzikie i sama Barycz też wygląda w tym miejscu nieco groźnie:



Następnie podążamy do wieży przy Stawie Starym,po drodze odwiedzając starożytne cmentarzysko.



Odwiedziliśmy też Grodzisko Kaszowo. Słabo widoczne w terenie, może w bezlistne miesiące widać lepiej. Na szczęście jest tablica.

I na koniec kilka zdjęć z trasy dzisiejszej wycieczki. Tutejsze tereny są niezwykle malownicze, sami zobaczcie:






Kategoria 50 - 100 km, Wyprawa


  • DST 52.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 03:20
  • VAVG 15.60km/h
  • VMAX 29.50km/h
  • Podjazdy 339m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła Milicza

Środa, 15 sierpnia 2018 · dodano: 22.08.2018 | Komentarze 3

Rano wybraliśmy na spływ kajakowy. Nigdy nie płynęłam kajakiem, wody się obawiam i nieco stresu jest. Na szczęście Barycz okazała się bardzo spokojną (żeby nie powiedzieć: leniwą) rzeką, więc spływ odbył się bez nerwów.
Na brzegach widzieliśmy koniki polskie.



Po powrocie do kwatery jest na tyle wcześnie, że spokojnie można wyjść na rower i pokręcić się po okolicy.
Pojechaliśmy sobie lasami i ścieżkami między stawami. Po drodze mijamy dolmen kryjący grób myśliwego.



Dojechaliśmy do Krośnic, gdzie odtworzono kolejkę wąskotorową. Kursuje parowóz oraz lokomotywa spalinowa. Na stronie www.krosnice.pl jest rozkład jazdy i wykaz dni, w które kolejka kursuje. Trasa ma 3 km. Akurat trafiliśmy na kurs parowozu, muszę przyznać, że robi wrażenie.

Potem w terenie podjechaliśmy na Wzgórze Joanny, gdzie ukryła się Wieża Odyniec. To dawny pałacyk myśliwski. Zamknięta lecz tablica obok informuje, że klucze można dostać w Nadleśnictwie w Miliczu. Fajnie, tylko, że po pierwsze wracaj teraz do Milicza, po drugie jest święto, zresztą Nadleśnictwo i tak tylko do 15.00...
Wieża jest zniszczona, przydałby jej się remont, bo rozsypie się jak nic...
Zjazd spod wieży to jakieś 27% w terenie, dla Rafała łatwizna, mnie było gorąco ale zjechałam a to już coś. Potem trzeba było przedrzeć się szlakiem pieszym zdemolowanym przez wycinkę. Ślamazarnie ale jakoś to pokonałam, klnąc pod nosem.

Do Milicza ponownie wracamy "wąskotorówką". Poniżej przykład rekonstrukcji przystanku na trasie rowerowej po torach wąskotorówki oraz bardzo ładnej ścieżki rowerowej w Miliczu, wiodącej wzdłuż brzegów zbiornika wodnego. Milicz jest dobrze zagospodarowany rowerowo.


Nasza kwatera jest przy drodze krajowej i aby nią nie jeździć Rafał wynalazł na mapie wygodne polne ścieżki, dzięki którym bez stresu dojeżdżamy do centrum. Teraz nimi wracamy, po drodze zaglądając jeszcze do grodziska, czyli miejsca, gdzie Milicz wznosił się pierwotnie.