Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2013

Dystans całkowity:1095.57 km (w terenie 35.00 km; 3.19%)
Czas w ruchu:51:12
Średnia prędkość:21.40 km/h
Maksymalna prędkość:64.60 km/h
Suma podjazdów:2240 m
Suma kalorii:16483 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:45.65 km i 2h 08m
Więcej statystyk
  • DST 19.97km
  • Czas 00:55
  • VAVG 21.79km/h
  • VMAX 40.20km/h
  • Kalorie 264kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Wtorek, 30 kwietnia 2013 · dodano: 29.04.2013 | Komentarze 0

Dojazdy do pracy z wczoraj i dziś.




  • DST 114.10km
  • Teren 2.00km
  • Czas 05:19
  • VAVG 21.46km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Kalorie 1669kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Razem Na Wyżyny

Niedziela, 28 kwietnia 2013 · dodano: 28.04.2013 | Komentarze 6

Dopołudniowy deszcz kazał plany zmienić. Zatem Rafał zaproponował by udać się na tereny bliskie lecz wciąż nieznane - fragment Jury Wieluńskiej. To znaczy dla mnie nieznane.
Mamy nawet taką specjalną mapę "Razem Na Wyżyny". Cóż to jest? Otóż jest to stowarzyszenie zrzeszające 5 gmin: Kłomnice, Kruszynę, Miedźno, Mykanów, Rędziny. Jest to "związek partnerów publicznych, społecznych i gospodarczych". Jak w życiu:)
Zatem pojedziemy sobie zobaczyć czy owo partnerstwo wpływa na stan tamtejszych dworów i pałaców.
Ruszamy w południe, początkowo miastem, w kierunku dzielnicy Północ (u nas się mówi "do Reala"). Opuszczamy Cze-wę i poprzez Lubojną, Radostków, Mykanów docieramy do Borowna. Pałac stanowi własność prywatną ale bramy są szeroko otwarte, myślę, że ewentualnym gościom nic nie grozi. Otacza go sad a po obu stronach wiodącej doń drogi są dwa stawy. U pałacowych drzwi były kamienne lwy, jeden zaginął po wojnie, drugiego ukradziono w 2000r.
Podczas wojny zamieniony na młyn, przez co ucierpiało jedno skrzydło. Obecni właściciele powoli odbudowują siedzibę.

Pałac w Borownie. © Skowronek

Postali, popatrzyli i jadą dalej - do Kruszyny. Po drodze zatrzymujemy się przy Kolumnie Denhoffów, wzniesionej by upamiętnić miejsce samobójczej śmierci syna Kacpra Denhoffa. A było to tak:
Ów młodzieniec, Otton, zakochał się w pannie. Szlachcianka była lecz ubogiego rodu. Nie pomogły perswazje ani wysłanie syna do Warszawy. Wobec tego ojciec przyczynił się do pożaru, w którym owa panna zginęła (wraz z resztą osób obecnych w dworku). Chłopak popełnił samobójstwo a w miejscu jego śmierci rodzina kazała postawić tę kolumnę. Ojciec natomiast podobno zamknął się w pustelni (którą kazał zbudować w pałacowym parku). Tyle podanie. Pytanie, ile w nim prawdy.
Znalazłam także informację, iż "każdy, kto usiądzie przy kominku pustelni i spojrzy w przeciwległy jej róg (w którym kiedyś był otwór), ten zobaczy połyskującą w słońcu figurę na kolumnie". Dokładnie w linii prostej pustelnia-kolumna znajduje się również Jasna Góra.
Kolumna Denhoffa. © Skowronek

Tyle o kolumnie. Teraz pałac. Dojeżdżamy do bram i... Zamknięty. Wstęp wzbroniony, teren prywatny, uwaga złe psy i tak dalej. Zwiedzania nie będzie. Szkoda. Zdjęcie wykonano przez płot.
Pałac Denhoffów w Kruszynie. © Skowronek

Przeto podążamy dalej, przez Jacków, Widzów, Ludwików, Pławno do klasztoru dominikanów w Gidlach.
Przy Dębie Wolności w Pławnie. © Skowronek

Ale najpierw odwiedziny modrzewiowego kościółka św. Marii Magdaleny. Pierwsza świątynia zbudowana została w tym miejscu już w XI w. Ponoć powstał na miejscu chramu dawnej wiary.
Zabytkowy kościółek św. Marii Magdaleny w Kruszynie. © Skowronek

Przed wizytą w Sanktuarium Matki Bożej Gidelskiej skromny posiłek "U Brata Dominika" (co by było ascetycznie). Następnie odwiedziny w sanktuarium. Bardzo tam ładnie a dziś dodatkowo spokojnie. Chwila medytacji, następnie nacieszyć oczy ruchomą szopką i w drogę do Garnka.
Przed Sanktuarium Matki Bożej Gidelskiej. © Skowronek

Wnętrze kościoła w Gidlach. © Skowronek

W Garnku chcemy zobaczyć młyn z początku XX w. Jednak jest bardzo zniszczony i zaniedbany. Mijamy go i podążamy dalej. Dawniej był tu także dość kontrowersyjnej urody dwór lecz już nie istnieje.
Za to dwór i park w Rzekach Wielkich odnowiono z funduszy unijnych. Mieści szkołę podstawową i przedszkole. Na terenie zadbanego parku jest ładny plac zabaw i ławeczki. Urządzamy tu krótką przerwę, by zjeść zakupione w Gidlach obwarzanki.
Kolejny etap to Skrzydlów i Dwór Reszków. Rodzeństwo Reszke obdarzone było talentami wokalnymi. Największą karierę zrobił Jan ale i Edward i Józefina zdobyli uznanie w świecie opery. Ponoć były to kariery jak z bajki.
Brama wprawdzie zamknięta ale ogrodzenia nie ma, można więc spokojnie wjechać. Park zdziczał, budynki również ale ktoś tu zagląda. Liście zgrabione, śmieci wyzbierane a przy kapliczce ten ktoś zapalił lampkę i postawił wazon z kwiatami.
Dwór Reszków. © Skowronek

Kapliczka w parku otaczającym Dwór Reszków. © Skowronek

Na drzwiach dworu wisi tabliczka informująca, że jest tu dyrekcja stadniny. Stadninę założył Jan Reszke, sprowadzał tu konie m.in. z Francji.
No dobrze, późno już, musimy jechać dalej.
W Kłobukowicach uwagę zwraca ładniutki pałac, wystawiony na sprzedaż. Również należał do rodziny Reszke. Usytuowany malowniczo, na wzgórzu nad Doliną Warty, rozciąga się zeń piękny widok. Nawet zadbany i park także niczego sobie. Przyznać trzeba, że śliczny.
XIX w. pałac w Kłobukowicach (na sprzedaż). © Skowronek

Pomarzyć miło.
Obok ogrodzenia biegnie czarny szlak rowerowy, zjeżdżamy nim nad Wartę i podążamy do Mstowa. Po drodze ładne widoki na zielone wzgórza, rzekę, kwitnące drzewa.
Na czarnym rowerowym. © Skowronek

A z Mstowa przez Małusy i Turów do Olsztyna. Fontanny na rynku włączyli. Ma się już ku wieczorowi, zatem przez Kusięta do Cze-wy. Pokonać centrum i dom.
Pochwalę się, że w kwietniu przejechałam ponad 1000 km. Dziękuję Rafale:)
Ciekawe tereny, z pewnością czeka tu jeszcze wiele do odkrycia. No to Razem Na Wyżyny.
Wpis powstał nieco późno, więc przepraszam za ewentualne błędy stylistyczne. Można krytykować:) Poprawię jutro.


Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 10.83km
  • Czas 00:31
  • VAVG 20.96km/h
  • VMAX 34.80km/h
  • Kalorie 155kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Sobota, 27 kwietnia 2013 · dodano: 27.04.2013 | Komentarze 0




  • DST 13.53km
  • Czas 00:38
  • VAVG 21.36km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Kalorie 187kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Piątek, 26 kwietnia 2013 · dodano: 26.04.2013 | Komentarze 0

Do południa czasu na wycieczkę nie stało. Ogródek już błagał o porządki... Zatem do pracy nieco okrężnie, po pracy zawieźć leki pewnej starszej pani i do domciu.




  • DST 63.97km
  • Czas 02:41
  • VAVG 23.84km/h
  • VMAX 40.20km/h
  • Kalorie 1038kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dwa zbiorniki

Czwartek, 25 kwietnia 2013 · dodano: 25.04.2013 | Komentarze 6

Rankiem do pracy rowerem a popołudniu umówiłyśmy się z EdytKą na wycieczkę. I na początku przykre zdarzenie, bo jakiś cymbał omal jej nie potrącił. Hamowanie i upadek. Potłuczona ale decyduje by nie rezygnować z przejażdżki.
Zatem bocznymi uliczkami, często szutrowymi, podążamy do dzielnicy Wielki Bór.
By było sprawiedliwie trzeba wspomnieć o pewnym miłym kierowcy autobusu, który umożliwił nam przecięcie ulicy Głównej (szalenie ruchliwej). Z wrażenia mało z siodełka nie spadłam. Miło, że bywają także uprzejmi kierowcy.
Przeto jedziemy sobie, pod wiatr, do Blachowni drogą przez Starą Gorzelnię i Konradów. Nad zbiornikiem chwila przerwy. Zbiornik ów zaniedbanym jest, nie ma funduszy na jego oczyszczenie. Rekreacyjny nie jest ale wędkarze nie narzekają. Ponoć ryby mają się tu świetnie, a nawet spotkać można spore okazy jak, na przykład gigantyczna tołpyga, złowiona w 2011 r.
Gigantów nie widać, po tafli jeziora spokojnie pływają sobie łabędzie, zatem decyzja by jechać dalej - do Konopisk.

Zachód słońca nad zbiornikiem w Blachowni. © Skowronek

Od tej chwili jedziemy sobie z wiatrem, rowerki jadą prawie same.
Po dotarciu do Konopisk kierunek nad zbiornik Pająk. Na stronie gminy zachwalany jako "jeden z najczystszych w regionie" i idealne miejsce na wypoczynek. Tak czy inaczej, siedzi się przy nim całkiem przyjemnie. Nie tylko nam, ludzi po obu stronach wody mnóstwo.
Zdjęcie z perspektywy rowerka. © Skowronek

Zbiornik Pająk (podobno czysty). © Skowronek

Ma się już ku wieczorowi, zatem jedziemy dalej. Edyta prowadzi do Rększowic i poprzez Nieradę, Sobuczynę, Brzeziny Nowe wprost do Cze-wy. A potem sobie tylko znanymi uliczkami, pojęcia nie mam gdzie, fakt, że wyjeżdżamy wprost na Sabinowską. Tutaj pożegnanie i do domku na kolację. Wycieczka udana wielce, szkoda tylko, że przez jakiegoś cymbała tak się porobiło.


Kategoria 50 - 100 km


  • DST 26.05km
  • Czas 01:15
  • VAVG 20.84km/h
  • VMAX 37.20km/h
  • Kalorie 375kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Miejskie" km.

Środa, 24 kwietnia 2013 · dodano: 24.04.2013 | Komentarze 0

Rowerem do pracy, następnie do domu a późnym popołudniem do koleżanki na Północ. Szkoda, że wcześniej nie wiedziałam o ikonie NMP namalowanej na ścianie garażu przy Szajnowicza-Iwanowa, bo pojechałabym zobaczyć. Może w piątek przed pracą.




  • DST 60.04km
  • Teren 13.00km
  • Czas 02:49
  • VAVG 21.32km/h
  • VMAX 53.60km/h
  • Kalorie 887kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odrobina terenu

Wtorek, 23 kwietnia 2013 · dodano: 23.04.2013 | Komentarze 6

Wycieczka popołudniowa odbyć się miała wcześniej, lecz najpierw to, później tamto, potem przyszły stroje... No i wyjazd opóźnił się o 1.5h. Ale nie ma tego złego, na niebieskim rowerowym spotykamy EdytKę i od tej pory jedziemy sobie wspólnie.
Wspomnianym niebieskim szlakiem rowerowym (przyjemny, płaski, podłoże o nikłej zawartości piachu) docieramy do Dębowca i dalej do Poraja. Tam krótka przerwa na zjedzenie czegoś słodkiego i podjazd do Choronia.
A z Choronia do Biskupic. A z Biskupic zjazd w Sokole Góry.
Na skrzyżowaniu szlaków wybieramy żółty pieszy, który znakomity jest do jazdy (jedynie na początku zrobili wycinkę i gałęzie przeszkadzają), wije się pośród buczyn, prowadzi tajemnymi ścieżkami rezerwatu.
Po opuszczeniu Gór Sokolich asfaltem docieramy do Baru Leśnego, tutaj krótka przerwa i powrót do Cze-wy przez Skrajnicę.
Pierwsze km w terenie, ładnym, jurajskim terenie, dodam, dobra pogoda, wesołe towarzystwo. Nie trzeba nic więcej:)

Jedziemy przez Choroń. © Skowronek

Zachód słońca z górki Ostrówek (chyba). © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 10.51km
  • Teren 2.00km
  • Czas 00:31
  • VAVG 20.34km/h
  • VMAX 30.90km/h
  • Kalorie 125kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 · dodano: 22.04.2013 | Komentarze 0

Do pracy wariantem gruntowym, powrót asfaltem.




  • DST 47.20km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:47
  • VAVG 16.96km/h
  • VMAX 64.60km/h
  • Kalorie 885kcal
  • Podjazdy 1040m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lanckorońskie pagórki

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · dodano: 21.04.2013 | Komentarze 2

Ze względu na długą drogę powrotną (kierowca nie może jechać w trasę zmęczony) rezygnujemy ze świtu na Babiej Górze. Rankiem wyjazd z kwatery i krótka trasa po drodze. Rzecz jasna z zameczkami do odznaki;)
Auto zostaje w Zembrzycach, rowerzyści zaś, udają się do Budzowa. Tam w lewo i Zachełmna. Ta wioska to jeden, wielki podjazd. Kończą się domy, kończy i podjazd a z przełączki na wierzchołku wzgórza rozciąga się widok na szczyty Beskidu Makowskiego i Żywieckiego.

Zachełmna. W tle, zdaje się, Pasmo Koskowej Góry. © Skowronek

Odrobina zjazdu i podjazd na Strońską Górę, skąd ładnie widać Lanckoronę.
Ciepło, błękitne niebo, wiatr (ten akurat przeszkadza) i rośliny budzące się z zimowego snu. Bardzo ładnie.
Na Strońskiej Górze. W tle Lanckorona. © Skowronek

Ze Stronia jedziemy do Leśnicy a stamtąd podjazd do Lanckorony i na Lanckorońską Górę, do ruin zamku. Kręci się tu cała masa turystów.
W Lanckoronie znajduje się również zabytkowy rynek z drewnianą zabudową.
Zamek Lanckoroński. © Skowronek

Na Zamku Lanckorońskim. © Skowronek

Zabytkowy rynek w Lanckoronie. © Skowronek

Po zwiedzeniu ruin chwila przerwy i zjazd do Kalwarii Zebrzydowskiej. Omijamy ją bokiem, jedynie zahaczając o Dróżki. Są już dobrze znane z innych wyjazdów i tu taka moja osobista refleksja: jak na ilość turystów i pątników, to kapliczki są okropnie zaniedbane. Widać fundusze idą gdzie indziej...
Fragment Dróżek Kalwaryjskich. © Skowronek

Następny cel to ruiny zamku na wzniesieniu Żar. To Barwałd Górny. Do zamku docieramy zielonym szlakiem od strony miejscowości Bugaj. Miejsce (w odróżnieniu od Lanckorony) jest puste i ciche, lecz niestety z samego Zamku Książąt Oświęcimskich niewiele zostało, tylko fragmenty murów.
Zamek w Barwałdzie Górnym. © Skowronek

Wracamy do asfaltu i Bugaja, by znów znaleźć się w Zachełmnej, skąd zjeżdżamy do Budzowa, wracamy Zembrzyc i w drogę do Cze-wy.




  • DST 78.39km
  • Czas 03:48
  • VAVG 20.63km/h
  • VMAX 63.40km/h
  • Kalorie 1389kcal
  • Podjazdy 1200m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Jakubiszonem wokół Policy

Sobota, 20 kwietnia 2013 · dodano: 21.04.2013 | Komentarze 5

Plany dnia dzisiejszego zostały zrewidowane przez... chmury. Miał być trekking z Jakubiszonem ale trza było zmienić owe plany na rower. Kuba obiecał przybyć. Rano były pewne problemy, najpierw z zaopatrzeniem, później kapeć, lecz koniec końców spotkalim się w Zawoi. Kuba przybył z Czańca na rowerze, miał więc już w nogach sporo km.
Na początek podjazd na Przełęcz Przysłop, zjazd do Stryszawy i kierunek na Suchą Beskidzką. Tutaj Kuba prowadzi sobie znanymi drogami wprost do Zamku Suskiego.

Przed zamkiem w Suchej Beskidzkiej (autor: Jakubiszon) © Skowronek

Przy zamku chwila przerwy, zwiedzanie zabytkowego parku i kierunek na Maków Podhalański. Równolegle do drogi nr 28, po drugiej stronie Skawy, biegnie sobie wąski, wolny od aut asfalcik, którym podążamy.
A po drodze pogawędki na tematy wszelakie. Kuba okazuje się świetnym kompanem. Przyznam, że (znając jego wyczyny) początkowo były obawy, czy nas aby ten rowerowy mocarz nie wykończy, lecz nie przeszkadzało mu dzisiejsze tempo turystyczno-dyskusyjne:)
Z Makowa drogą główną do Osielca i skręt w prawo, do Bystrej i Sidziny.
Obok kamieniołomu w Osielcu. © Skowronek

A z Sidziny na Przełęcz Zubrzycką. Przyznam, że podjazd był dość konkretny.
W drodze na Przełęcz Zubrzycką (autor: Jakubiszon). © Skowronek

Z przełęczy szybki zjazd do Zubrzycy. To znaczy, panowie zjeżdżają szybko, jakiś lokalny piesek próbuje ich nawet gonić, lecz w mig ocenia swe szanse i porzuca niecne zamiary. Na dole skręt w prawo i kierunek na Krowiarki.
Dyskusyje po drodze. © Skowronek

W Zubrzycy cieszy nowy, równiutki asfalt oraz ładny widok na Królową Beskidów.
Widok na Babią Górę z Zubrzycy Górnej (autor: Jakubiszon) © Skowronek

W Zubrzycy Górnej. © Skowronek

Od strony Zubrzycy podjazd na Krowiarki jest dużo łagodniejszy. I dużo bardziej dziurawy.
W drodze na Krowiarki. © Skowronek

Na Krowiarkach sesja zdjęciowa i zjazd do Zawoi, gdzie żegnamy Jakubiszona, który pokona jeszcze szmat drogi i podjazdów, zanim dotrze do domu.
Na Przełęczy Krowiarki. © Skowronek

Bardzo udana wycieczka w doborowym towarzystwie. Oraz pierwsze tegoroczne km w terenie górzystym. Kuba - jeszcze raz dziękujemy:) I widzimy się na Jurze:)