Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:1098.60 km (w terenie 150.00 km; 13.65%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:48.90 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:68.66 km
Więcej statystyk
  • DST 47.60km
  • VMAX 36.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Miejskie" km

Czwartek, 31 lipca 2014 · dodano: 31.07.2014 | Komentarze 2

Praca i miasto pn.-czw.
A w środę zabawne (przynajmniej dla mnie) zdarzenie. Otóż podążam wzdłuż DK 1 a dobrych kilkanaście metrów przede mną rowerem jedzie sobie kobitka. Tymczasem z naprzeciwka pędzi pan. I tak się za nią ogląda, tak ogląda, że mało by się nie wywali. Zjeżdża przy tym na mój pas, w ostatniej chwili zorientował się, że jest na kursie kolizyjnym.
Ja w śmiech (żebyście widzieli te ekwilibrystyczne popisy gdy czaił panią a w dodatku byłam w doskonałym humorze bo tyle co dostawczak mnie przepuścił na przejeździe) a on spiekł raka i wydusił: " No wiem, no wiem..."

"(...) tak już jest na tym świecie,
że gdy słonko przygrzeje,
to chłopaki jak idioci,
oglądają się za siebie (...)"

A w drodze powrotnej TIR mnie przepuścił na przejeździe rowerowym. A specjalnie czekałam żeby jechał, bo tam pod górkę jest i spróbuj potem taką stodołą ruszyć. Ale nie, pan uprzejmy, zatrzymuje się, pokazuje: "Jedź". Miło.

I (mimo niewielkiej liczby wycieczek) 1000 km w lipcu przekroczone.





  • DST 206.01km
  • Teren 35.00km
  • VMAX 48.90km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góra Św. Anny

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 27.07.2014 | Komentarze 7

Plan na dziś: Góra ŚW. Anny. Na miejsce zbiórki przybywa jedynie Tomek. Zatem ruszamy. Dziś terenowe oponki 2.1. Jeśli na nich dam radę pokonać tę trasę to uznam, że można jechać na objazd Tatr. Co do opon to rzec muszę, że może i na błoto i kamienie są lepsze ale na piach to nie nadają się te Maxxis Crossmark wcale a wcale. Rzuca na wszystkie strony. Continental Race King były pod tym względem dużo lepsze a ponieważ mam do czynienia prawie wyłącznie z piachem to po zużyciu Maxxis wracam do tamtych.
Na początek jedziemy do Konopisk a następnie Boronowa i Koszęcina drogą 907. Zwykle jest ruchliwa lecz dziś panuje spokój, zatem nie trzeba z niej zwiewać na boczne drogi (co jest w planie gdyby auta przeszkadzały). Od początku widać, że łatwo nie będzie - jedziemy pod wiatr.
W Koszęcinie wjeżdżamy na leśne dukty i jedziemy nimi do Piłki.
W Piłce
W Piłce © Skowronek
Lasem
Lasem © Skowronek
Następnie nadal terenem do Kokotka i szlakiem czerwonym rowerowym. Potem asfaltem do Krupskiego Młyna. W dawnym budynku kasyna urządzono hotel. W poszukiwaniu pieczątki weszłam do środka, jest fajnie urządzony, zbroje, tarcze, kopie obrazów Matejki, stylowe meble. Niestety w rezerwacji pusto, dzwonka nie ma i pieczątki nie będzie.
Łakomie spoglądamy na hotelową fontannę, taki upał, jak miło byłoby nogi zamoczyć...
Hotel
Hotel "Dwór Prawdzica" w Krupskim Młynie © Skowronek
Kolejne miejscowości to Kielcza, Żędowice i jesteśmy w Jemielnicy, dawnym ośrodku cysterskim. Na początek pędzimy do kościoła Wniebowzięcia NMP, będącego dawną bazyliką klasztorną. Zamknięty... Ale siostra zakonna, która układała kwiaty na ołtarzu woła nas i rzecze, że możemy wejść bocznym wejściem. Bardzo miło:) Zwiedziliśmy ten prześliczny kościół, wspaniałe wnętrze, rzeźbione w lipowym drewnie. Nawa główna ma 42m długości i 16 m wysokości. 17 ołtarzy, wspaniałe organy, figury pełne ekspresji. Naprawdę piękny.
Jemielnica - ołtarz główny
Jemielnica - ołtarz główny © Skowronek
Wnętrzek kościoła w Jemielnicy
Wnętrze kościoła w Jemielnicy © Skowronek
Jemielnica - ambona
Jemielnica - ambona © Skowronek
Jemielnica - nawa boczna
Jemielnica - nawa boczna © Skowronek
Jedna z figur
Jedna z figur © Skowronek
Po obejrzeniu kościoła udajemy się do informacji turystycznej, gdzie miłe panie obdarowują nas mapami, folderami, informatorami o regionie. Do Jemielnicy warto przybyć w niedzielę, gdyż można wtedy zwiedzić pocysterski klasztor z przewodnikiem i dowiedzieć się mnóstwa ciekawych rzeczy.
Klasztorna brama
Klasztorna brama © Skowronek
Widok na kościół Wniebowzięcia NMP w Jemielnicy
Widok na kościół Wniebowzięcia NMP w Jemielnicy © Skowronek
Brzegi klasztornego stawu są ładnie zagospodarowane (ścieżki, altana, ławeczki) i urządzamy tu przerwę na kanapki, podczas posiłku przyglądając się łabędziowi z dwójką młodych.
Z Jemielnicy podążamy polami, w jednym miejscu żeśmy się zgubili i trza było kombinować ale koniec końców odnajdujemy właściwą ścieżkę i jesteśmy w Strzelcach Opolskich. Niestety tracimy sporo czasu.
Droga do Strzelc Opolskich
Droga na Strzelce Opolskie © Skowronek
I koniec drogi
I koniec drogi © Skowronek
W Strzelcach Opolskich jedziemy zobaczyć ruiny zamku. Zbudowany w XIV wieku, za czasów księcia Alberta (syna Bolesława I). Przebudowany w XV wieku, w renesansowej postaci trwał do XIX wieku, kiedy to kolejny właściciel dobudował wieżę. W 1945 roku miasto i zamek zniszczyli czerwonoarmiści.
Obecnie znajduje się na terenie parku miejskiego, jest ruiną lecz na szczęście nie zdewastowaną a park jest bardzo zadbany.
Na murach wisi plan odbudowy zamku, lecz kiedy zostanie zrealizowany? Zniszczony zamek wciąż straszy ale budynki gospodarcze są już częściowo odrestaurowane.
Zamek w Strzelcach Opolskich
Zamek w Strzelcach Opolskich © Skowronek
Zamkowa ściana
Zamkowa ściana © Skowronek
Opuszczamy Strzelce Opolskie, przed nami długi odcinek prze pola i pod wiatr. Żar leje się z nieba i wysysa siły, w oddali widać już wygasły wulkan, na którego stokach przycupnęło sanktuarium i miasteczko ale im bardziej przykładamy się do jazdy, tym bardziej zdaje nam się, że wulkan jakby złośliwie się oddalał. Wreszcie stopniowo rośnie i jesteśmy tuż-tuż. Jeszcze podjazd (w tych warunkach uciążliwy) i znajdujemy się u stóp kościoła. 
Jest niestety już bardzo późno a przed nami jeszcze ponad 100 km. Zatem tylko krótka wizyta w sanktuarium (trwa msza i jako kulturalni turyści nie pchamy się do środka, z przedsionka jeno do wnętrza spozierając), obiad i wracamy. Jeden z szosowców wskazuje nam wygodną drogę i cóż, pozostaje tylko pożegnać Górę Św. Anny i obiecać sobie tu rychło powrócić. Atrakcji moc, bowiem nie tylko sanktuarium i kalwaria ale też muzeum, amfiteatr, rezerwat geologiczny...
Sanktuarium na Górze Św. Anny
Sanktuarium na Górze Św. Anny © Skowronek
Droga powrotna znów pod wiatr. Coś mi tu nie gra, powinno z wiatrem być, skoro poprzednio pod wiatr było. No trudno, spokojniej będzie w lasach.
Trza się starać, kręcimy żwawo i zrezygnowawszy z jednego, problematycznego odcinka terenowego rychło zjawiamy się w Jemielnicy. Skorzystać można ze ścieżki rowerowej wzdłuż ruchliwego asfaltu.
Trasę pokonujemy sprawnie, z jedną tylko przerwą w Krupskim Młynie na uzupełnienie picia. Znaleźliśmy też fajny szuterek w okolicach Kielczy.
W 4 godziny od wyjazdu z Góry Św. Anny jesteśmy z powrotem w Cze-wie (bo odpadło zwiedzanie). Pod koniec dokuczało nieco zmęczenie, na takie wycieczki lepsze jednak będą szosowe oponki.

Dawno, dawno temu, gdy świat był jeszcze młody, do Lublińca a nawet do Opola można było dojechać pociągiem. Dziś, gdy jedyny pociąg do Lublińca jedzie przez Katowice ponad 3h, a do Opola wcale, pozostaje jeno rower albo zapakować się do auta. Najlepiej będzie zostawić samochód w Strzelcach i stąd ruszyć na eksplorację okolic.




  • DST 21.39km
  • VMAX 33.80km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Miejskie" km za rowerowym geniuszem

Wtorek, 22 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 3

Do pracy, do Stowarzyszenia... Gdy wracałam jechałam kawałek za "rowerowym geniuszem". Przejeżdżał na czerwonym i na ŻADNYM mijanym skrzyżowaniu nie rozejrzał się czy czasem coś nie jedzie. Po prostu pruł przed siebie. Zgroza. Lecz zwykle to porządni giną a takim jak ten "geniuszom" nic się nie dzieje. Wreszcie go wyprzedziłam, nie będę na to patrzeć, za słabe mam nerwy na takie mocne wrażenia.

Ja chcę urlop. To jest rok bez urlopu, tak wyszło z powodów, nazwijmy to, zawodowych. W domu też nie ma jak odpocząć - TIR-y za oknem hałasują 24h na dobę... Męczę się z nimi od trzech miesięcy i na razie nic nie wskazuje, by miało się to zmienić.
Czuję się zmęczona. A może to zmęczenie miastem? Betonem, hałasem, ludźmi... Moje książki i mapy nie zastąpią wyjazdu. I choć przez kilka dni wyspać się w ciszy, to byłoby coś.




  • DST 217.35km
  • VMAX 42.30km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Orbitowanie i zwiedzanie

Niedziela, 20 lipca 2014 · dodano: 21.07.2014 | Komentarze 17

Od czego by tu zacząć?... Może od tego, że Rafał pokonał ponad 500 km (dokładnie 522) w 24 h ze średnią prawie 30 km/h. Jestem z niego bardzo dumna. Niezależnie od tego, co on sam na ten temat sądzi.
Lecz skoro on miał się dobrze bawić na DO to co ja będę sama w domu siedzieć? Dołączyłam do ekipy ruszającej z Zawiercia: Agnieszki, Adriana i Marcina.
Zaplanowaliśmy, że nie będą to tylko km ale po drodze coś tam sobie jeszcze zwiedzimy. Dlatego też wyjeżdżamy z Cze-wy do Zawiercia PKP 7.17, by czasu zapas mieć spory.
A ponieważ tydzień wcześniej przejechałam całą traskę (z Agą, Tomkiem i Rafałem), toteż drogę znam na pamięć i pojedziem jak po sznurku.
8.00 - ruszamy z Zawiercia. I żwawo kręcimy przez Porębę, Siewierz drogą krajową 78. Pora wczesna a temperatura już wysoka, będzie upał, że hej... Adrian i Marcin ciągną na zmianę. A Aga i ja obijamy się na kole;)
W Nowej Wsi chwila przerwy na batonika (w cieniu, rzecz jasna).
Pierwszy postój
Pierwszy postój © Skowronek
Potem jedziemy sobie dalej i przed Tarnowskimi Górami skręcamy do XIX-wiecznego parku w Świerklańcu.
Dobra te (jak zresztą wiele innych) należały do rodziny von Donnersmarck.
Ogromnego pałacu wprawdzie już nie ma (jak łatwo się domyślić zniszczyli go czerwonoarmiści), zamek też przepadł ale zachował się Dom Kawalera (który pełnił rolę kwaterki dla cesarza Wilhelma II) oraz wspaniały 154-hektarowy park z zabytkowym drzewostanem.
Przed Domem Kawalera (autor: Marcin)
Przed Domem Kawalera (autor: Marcin)
Jedna z rzeź w parku w Świerklańcu
Jedna z rzeźb w parku w Świerklańcu © Skowronek
W parku w Świerklańcu
W parku w Świerklańcu © Skowronek
Miejsce jest fantastyczne lecz nie mamy czasu na dłuższe zwiedzanie. Mały spacer i jedziemy dalej. Sprawny przejazd przez Tarnowskie Góry (ostatnio zastanawiałyśmy się z Agą, co oznacza nazwa i chyba już wiem: Tarnowskie od nazwiska właściciela a Góry w staropolskim gory - kopalnie).
Dojeżdżamy do Brynka. Najpierw zaglądamy do XIX-wiecznego pałacu, także należącego do rodziny von Donnersmarck. Podczas wojny mieścił szkołę Hitlerjugend (właścicieli przymusowo przeniesiono), potem kolegium nauczycielskie a po wojnie nadal pozostał szkołą. Dziś mieści Technikum Leśne (z internatem).
Przed pałacem w Brynku
Przed pałacem w Brynku © Skowronek
Wieża ciśnień w Brynku
Wieża ciśnień w Brynku © Skowronek
Przy pałacu sesję miała młoda para i Marcin zrobił świetne zdjęcie:
Udane ujęcie
Udane ujęcie (autor: Marcin)
Po obejrzeniu pałacu jedziemy na obiad. Podano rozgotowany na miazgę makaron z sosem, w którym od czasu do czasu można upolować kawałek mięsa ale i tak zjedliśmy wszystko. Tymczasem przybywa dwóch szosowców. Pani zagoniła ich do altany (myśmy siedzieli na tarasie) ale i tak za chwilę przylecieli do nas ze swoimi michami makaronu. Pogadalim. Zbyszek i Tomek okazali się bardzo sympatyczni.
My już pojedzeni, przeto żegnamy się i jedziemy dalej. W Tworogu skręcamy na drogę 907. Mały ruch i cień ale pod wiatr. W miejscowości Kieleczka skręcamy na drogę 901 i pędzimy z wiatrem aż do Dobrodzienia.
Chwilka przerwy
Chwilka przerwy © Skowronek

Aga na trasie Orbity

Aga na trasie Orbity (autor: Marcin)
I jedziemy (autor: Marcin)
I jedziemy (autor: Marcin)
W Dobrodzieniu przerwa przy Biedronce (na picie, batoniki, kawę, jogurciki...) i dalej, na Olesno. W połowie drogi doszli nas szosowcy ale myśmy się jeszcze zatrzymali, więc pognali dalej. Potem znów spotkaliśmy się na trasie i już z nami zostali, ciągnąc ten mini-peleton. Humory dopisują, wszyscy śmieją się, żartują. Upał i kilometry im nie straszne.
Przerwa na Orlenie
Przerwa na Orlenie © Skowronek
Skowronek na trasie (autor: Zbyszek)
Skowronek na trasie (autor: Zbyszek)
Na trasie między Krzepicami a Kłobuckiem
Na trasie między Krzepicami a Kłobuckiem © Skowronek
Ekipa I
Ekipa I © Skowronek
Ekipa II
Ekipa II © Skowronek
Do Cze-wy już blisko (autor: Marcin)
Do Cze-wy już blisko (autor: Marcin)
Jedziemy wyjątkowo sprawnie, nie ma jak wiatr w plecy. W dodatku ruch samochodów jest niewielki, można spokojnie jechać.
W Krzepicach słodki bufet, stąd już blisko do Cze-wy. Jeszcze tylko Kłobuck, Kamyk i jesteśmy. Koniec wycieczki:) Altana Żywiec 209.35 km ze średnią 24.5km/h. Teraz pozostaje tylko czekać na bohaterów dnia dzisiejszego. Wreszcie SĄ. Rafał miał problemy zdrowotne ale dał radę dojechać.
Link do zdjęć:
https://plus.google.com/photos/1080024114600680030...




  • DST 11.65km
  • VMAX 30.50km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Piątek, 18 lipca 2014 · dodano: 18.07.2014 | Komentarze 0




  • DST 23.05km
  • VMAX 29.50km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Środa, 16 lipca 2014 · dodano: 16.07.2014 | Komentarze 0

Dojazdy do pracy z wczoraj i dziś.




  • DST 68.60km
  • Teren 41.00km
  • VMAX 28.30km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Opactwo w Jemielnicy

Poniedziałek, 14 lipca 2014 · dodano: 14.07.2014 | Komentarze 1

Dziś mamy wolne, zatem można udać się na wycieczkę. Nie za długą, bo odczuwam zmęczenie po wczorajszej trasie.
Do tego dzień jest upalny i duszny.
Autem jedziemy do Lublińca, który słynie z bogatej sieci ścieżek rowerowych i wygodnych dróg leśnych. Pod nadleśnictwem można zostawić samochód i od razu wjechać na szlaki rowerowe. Jakościowo różne: trochę błota i kałuż, gałęzi z  wycinki, trochę piachu ale i liczne drogi bite, wygodne dla każdego typu roweru. No, może poza szosowymi.
Szlak rowerowy w okolicy Lublińca
Szlak rowerowy w okolicy Lublińca © Skowronek
Korzonki
Korzonki © Skowronek
Mijamy strzelnicę wojskową a potem szlakiem jedziemy do Dziewiczej Góry (taka leśna osada), stąd dalej lasem (już bez szlaku) do miejscowości Żędowice.
Znajduje się tu wciąż czynny młyn, który wprawdzie zboża nie miele ale pracuje jako mała elektrownia wodna. Młyn zwie się "U Thiela" i jest w posiadaniu tej rodziny od 1864 roku.
Wszystkie maszyny i urządzenia zostały zachowane w oryginalnym stanie a ekspozycja jest dostępna dla zwiedzających.
Właściciele organizują też spływy kajakowe, zjazdy na linie, mają też konie (bardzo zadbane).
Otoczenie młyna jest bardzo ładne i schludne.
Młyn w Żędowicach
Młyn w Żędowicach © Skowronek
Przystań kajakowa w pobliżu młyna
Przystań kajakowa w pobliżu młyna © Skowronek
Z Żędowic asfaltem podążamy do Jemielnicy, gdzie zobczyć można kilka ciekawych rzeczy. Na początku uwagę zwraca pomnik poświęcony żołnierzom niemieckim, poległym podczas I i II wojny światowej.
Pomnik w Jemielnicy
Pomnik w Jemielnicy © Skowronek
Obok znajduje się kościół Wszystkich Świętych zbudowany w XIV wieku. Niegdyś był kościołem parafialnym.
Kościół Wszystkich Świętych w Jemielnicy
Kościół Wszystkich Świętych w Jemielnicy © Skowronek
Najcenniejszym zabytkiem jest pocysterski zespół klasztorny.
Fundacja opactwa nastąpiła w XIII wieku z inicjatywy książąt opolskich. Z tą fundacją wiązano nadzieje na podjęcie przez cystersów kolonizacji, bowiem samo opactwo wraz z okolicznymi wsiami znajdowało się w XIV w. w pobliżu wielkich pustkowi na lewym brzegu Małej Panwi.

Opactwo w Jemielnicy było jedynym klasztorem w regionie strzelecko-toszeckim.
Pod wpływem gospodarki cysterskiej znakomicie rozwinęło się w Jemielnicy młynarstwo (8 młynów w XVII w.) W dobrach klasztornych uprawiano zboża, chmiel, winorośl, hodowano owce i niewielką liczbę krów. Doskonale była rozwinięta również gospodarka rybna i pszczelarstwo. Produkowano piwo sprzedawane w licznych karczmach leżących w dobrach klasztornych.
W majątku opactwa funkcjonowały prawdopodobnie już w XIV w. kuźnice, a także smolarnia.

W klasztorze funkcjonowała szkoła i przytułek dla biednych, była też biblioteka.
W 1810 władze pruskie przejęły majątek cystersów, likwidując klasztor.

Brama dawnego opactwa cystersów
Brama dawnego opactwa cystersów © Skowronek
Młyn w opactwie
Młyn w opactwie © Skowronek
Widok na opactwo
Widok na opactwo © Skowronek
Wnętrze kościoła
Wnętrze kościoła (fota przez kraty)© Skowronek
Pospacerowaliśmy ale warto poinformować, że w Jemielnicy w poniedziałki wszystko jest zamknięte: klasztor, informacja turystyczna, restauracja. Za to w niedzielę za darmo zwiedzić można klasztor z przewodnikiem.
W pobliżu przechodzą burze, zatem rezygnujemy z wycieczki do Strzelc Opolskich i wracamy. Czarnym szlakiem rowerowym do miejscowości Barut, gdzie znajduje się pałac. Niestety, mieści szpital psychiatryczny i wstęp wzbroniony.
Obok pałacu znajduje się Polana śmierci, gdzie w 1946 roku funkcjonariusz UB zamordowali około 200 żołnierzy NSZ i partyzantów. Od 2001 roku, w każdą ostatnią sobotę września na polanie tej, nazywanej Śląskim Katyniem, odbywa się msza święta i uroczystości poświęcone poległym.
To straszne, ponure miejsce.
Barut - Polana śmierci
Barut - Polana śmierci © Skowronek
Jedziemy dalej. Leśnymi ścieżkami docieramy do Solarni a stąd do Dziewiczej Góry i znów szlakiem rowerowym do Lublińca.
Tereny niedaleko od Cze-wy ale mało nam znane. Przy bliższym poznaniu bardzo ciekawe, wokół lasy piękne, warto tu powrócić.




  • DST 217.39km
  • VMAX 45.60km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Orbitowanie i wędkowanie

Niedziela, 13 lipca 2014 · dodano: 13.07.2014 | Komentarze 9

Tomek i Aga jechali na wycieczkę po promieniu Orbity, toteż zabraliśmy się z nimi.
Czas jazdy: 10h13 min. Trasa: Zawiercie - Siewierz - Tarnowskie Góry - Tworóg - Zawadzkie - Dobrodzień - Olesno - Gorzów Śląski - Starokrzepice -  Krzepice - Kłobuck - Cze-wa.
Minęło nas dziś kilka tysięcy samochodów, jak nie więcej. Urok jazdy krajówkami. Dopiero pod koniec, zmęczeni nadmiarem aut zjechaliśmy na Starokrzepice i stamtąd do Krzepic.
Jechaliśmy spokojnym tempem, zwiedzając głównie Biedronki. Choć i w inne miejsca zajrzeliśmy: do bunkra w Sączowie, do XIX-wiecznego pałacu w Brynku i do XVI-wiecznego kościoła św. Anny w Oleśnie.
Jak na początku dnia się wszyscy spotkaliśmy i zobaczyłam, że tylko ja mam koła 26 to mi się niewyraźnie zrobiło: "czy dam radę dotrzymać im tempa?" Rafał na szosie, Tomek na trekkingu, Aga na crossie... Rafał mówi: "To proste, musisz tylko szybciej pedałować".
Jakoś dałam radę.
Pogodę mieliśmy idealną: lekki wiaterek (no dobrze, czasami był mocniejszy) oraz korzystną temperaturę 25 stopni.
Na początku wycieczki Rafał znalazł w rowie wędki i postanowił je zabrać. W razie kłopotów z zaopatrzeniem będzie łowił ryby i tym sposobem uchroni nas przed padnięciem z głodu i  wycieńczenia.
W końcu nic nie złowił ale na koniec dnia sam się złapał na haczyk. I ciężko go było uwolnić.
Dłuższy popas urządziliśmy w Dobrodzieniu. W restauracji przy rynku nie jest tanio ale za to porcje solidne a jedzenie pyszne. Warto. Spałaszowaliśmy po placku po węgiersku.
Trasa w zasadzie płaska, czasem jakieś lekkie wzniesienie, nawierzchnia rozmaita, w jednym miejscu roboty drogowe i trzeba czekać a za Olesnem widzieliśmy tira w rowie. Tak mu się spieszyło, że nie zauważył przejazdu kolejowego. A, że przejazd był zamknięty, więc pozostało mu tylko wiać do rowu.
Pierwszy posiłek
Pierwszy posiłek (autor: Tomek) © Skowronek
Bunkier w okolicach Sączowa
Bunkier w okolicach Sączowa © Skowronek
Pałac w Brynku (autor: Tomek)
Pałac w Brynku (autor: Tomek) © Skowronek
Brynek - wieża ciśnień
Brynek - wieża ciśnień © Skowronek
W Dobrodzieniu
W Dobrodzieniu © Skowronek
Dobrodzień
Dobrodzień © Skowronek
Kościół św. Anny w Oleśnie
Kościół św. Anny w Oleśnie © Skowronek
Kościół św. Anny
Kościół św. Anny © Skowronek
Ten kościół jest absolutnie wyjątkowy, to trzeba zobaczyć. To w zasadzie dwa połączo ne kościoły, z lotu ptaka wyglądają jak róża. Przepiękny. Niestety zamknięty, a szkoda, bo ołtarz zawiera pień sosny, związanej z cudownym ocaleniem w tym miejscu.
A kawałek dalej widzieliśmy ciekawe autka. Oto jedno z nich:
Ciekawy garbus
Ciekawy garbus © Skowronek
Ciekawy garbus z bliska
Ciekawy garbus z bliska © Skowronek

Ostatni postój na jedzenie urządziliśmy w Krzepicach. Ryb nie było.
Na rynku w Krzepicach
Na rynku w Krzepicach © Skowronek
Łowisko w Krzepicach
Łowisko w Krzepicach (autor: Tomek) © Skowronek
Z Krzepic pędzimy prosto do Kłobucka a stamtąd do Częstochowy. Odprowadzamy Agę pod dom a potem jedziemy wzdłuż linii tramwajowej. Potem Rafał jedzie już asfaltem a ja jadę z Tomkiem na dworzec, żegnamy się i podążam ścieżką rowerową na Błeszno.
Udany dzień, fajne towarzystwo i kolejny dłuższy dystans:)




  • DST 69.30km
  • Teren 35.00km
  • VMAX 40.40km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rekonesans przed malowaniem

Sobota, 12 lipca 2014 · dodano: 12.07.2014 | Komentarze 2

Staraniem Związku Gmin Jurajskich w tym roku zostanie odnowiony cały Rowerowy Szlak Orlich Gniazd. Najwyższa pora.
Robota na odcinku Częstochowa - Mirów przypadła Rafałowi, zatem chciał on zobaczyć, w jakim stanie jest szlak. Dlatego też pojechał tam dziś a ja razem z nim, przy okazji będę wycieczkę mieć.
Jedziemy do Kusiąt, gdzie wjeżdżamy na szlak i jedziemy nim do Ostrężnika. Znaki zniszczone, szlaku prawie nie ma, o czym chyba wszyscy wiedzą.
Rafał planuje prace a ja szukam ziół.
Dziurawiec
Dziurawiec © Skowronek
Odcinek rowerowego szlaku Orlich Gniazd
Odcinek rowerowego szlaku Orlich Gniazd © Skowronek

Maliny przy szlaku
Maliny przy szlaku © Skowronek
W Ostrężniku poszłam do Źródła Zdarzeń ale dziś wody nie ma. Wszak jest to źródło okresowe.
Źródło Zdarzeń w Ostrężniku
Źródło Zdarzeń w Ostrężniku © Skowronek
Z Ostrężnika jedziemy Szlakiem Ku Źródłom do Złotego Potoku a stamtąd Drogą Klonową i lasem do przysiółka Brus. Potem terenem do Zrębic, następnie przez Sokole Góry i drogą przeciwpożarową wracamy do Cze-wy.
Na Szlaku Ku Źródłom
Na Szlaku Ku Źródłom © Skowronek
Tarnina
Tarnina © Skowronek
Cykoria
Cykoria © Skowronek
W pobliżu Zrębic
W pobliżu Zrębic © Skowronek
A sokół to nas odwiedził dziś rano:
Pustułka
Pustułka © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 40.93km
  • VMAX 33.40km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Miejskie" km

Piątek, 11 lipca 2014 · dodano: 11.07.2014 | Komentarze 2

Praca i miasto z wtorku i dziś. A gdy dziś wróciłam to okazało się, że windy nie działają i trzeba było wleźć z rowerem na 9 piętro. Nie byłabym sobą gdybym zostawiła tak tę sprawę. Polazłam na 10. I co się okazało? Jakiś jełop zablokował drzwi zwiniętym kawałkiem papieru. Sił do tych ludzi nie ma...