Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2015

Dystans całkowity:976.30 km (w terenie 164.00 km; 16.80%)
Czas w ruchu:48:32
Średnia prędkość:19.86 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Suma podjazdów:3430 m
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:61.02 km i 3h 14m
Więcej statystyk
  • DST 24.80km
  • Czas 01:25
  • VAVG 17.51km/h
  • VMAX 28.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Wtorek, 29 września 2015 · dodano: 29.09.2015 | Komentarze 3

Dojazdy do pracy z dwóch dni. Niedzielna myjka niewiele dała. Dziś już się nie dało jeździć. Rower rozkręcony i wieczorne czyszczenie z błota. Dostało się wszędzie. Manetki uszkodzone, linki i pancerze do wymiany, łożyska suportu także. Tylna przerzutka ledwo zipie, też będzie do wymiany. Po jednej, małej glebie...




  • DST 111.65km
  • Teren 20.00km
  • Czas 06:13
  • VAVG 17.96km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Podjazdy 900m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Ale pech...

Niedziela, 27 września 2015 · dodano: 27.09.2015 | Komentarze 9

Bywają takie dni, kiedy ciągle coś się dzieje...
Wycieczka zapowiadała się fajnie: dolinki, zamek, rekreacyjny przejazd przez Jurę.
Rano jedziemy pociągiem do stacji Zabierzów i podążamy przez Las Zabierzowski. Po drodze mijamy radar "zapałkę". Nasz szlak wiedzie przez Wąwóz Kochanowski, potem przecinamy DK 79 i kierujemy się do Doliny Kobylańskiej. Jedziemy kawałek wgłąb doliny, robimy zdjęcia. Przy skałkach uwijają się wspinacze.
Mijamy radar
Radar "zapałka" © Skowronek
Na szlaku
Na szlaku © Skowronek
W drodze do Kobylan
W drodze do Kobylan (autor: Marek)
Skałki w Dolinie Kobylańskiej
Skałki w Dolinie Kobylańskiej © Skowronek
Skalny Raj
Skalny Raj © Skowronek
Dolina Kobylańska
Dolina Kobylańska © Skowronek
Następnie jedziemy do Doliny Będkowskiej. Na początku asfalt, potem błoto. Dużo błota. Wąskie ścieżki, kamienie i bardzo ślisko. Na efekty nie trzeba długo czekać - wkrótce ląduję w ogromnej kałuży... Ale pech... Ciuchy mokre, rower ubłocony i spadła lampka przednia, którą trzeba łowić. Szczęściem działa.  Mam trochę ciuchów na przebranie, rękawiczki ale w butach bagno i jestem bliska harakiri. Fajtłapa, beznadziejna rowerzystka, czarna rozpacz... Za chwilę nadjeżdża Marcin F. i rzecze, co by nie dramatyzować bo oto i on w błocie wylądował i siniaków nabił. I także w kałuży łowił, tyle, że okulary...
Mam drugą koszulkę i dodatkowe rękawiczki, Rafał pożycza mi swoje ubrania, Tomasz zapasowe skarpetki, każdy oferuje, co ma, chłopaki naprawdę zachowują się super i wkrótce zapominam o tym upadku.
Dolina Będkowska - Sokolica
Dolina Będkowska - Sokolica © Skowronek
W Dolinie Będkowskiej
W Dolinie Będkowskiej © Skowronek
Skalna iglica w Dolinie Będkowskiej
Skalna iglica w Dolinie Będkowskiej © Skowronek
Wodospad Szum w Dolinie Będkowskiej
Wodospad Szum w Dolinie Będkowskiej (autor: Marcin F.)
W Dolinie Będkowskiej (autor: Marek)
W Dolinie Będkowskiej (autor: Marek)
Jakoś się zbieramy i jedziemy dalej. Czerwonym szlakiem rowerowym do Bębła, przecinamy DK94 i w Czajowicach skręcamy na szutrową drogę. I tu znów pech... Marcin P. wpada w uskok i koziołkuje. Rower poleciał do przodu a Marcin upadł całym ciężarem na bark... Nie ma mowy o dalszej jeździe. Tomek dzwoni do żony i organizuje pomoc. Piechotą wracamy do DK94 i na przystanku czekamy na Małgorzatę. Z Zawiercia przyjeżdża naprawdę szybko i zabiera Marcina do Cze-wy, do szpitala. Rower także. Po prześwietleniu okazało się, że to zwichnięcie i uszkodzenie stawu. Mam nadzieję, że Marcin prędko wróci do zdrowia...
Reszta umorusana w błocie i nieco poobijana jedzie dalej. Wracamy na ów pechowy szuter i odnajdujemy brukowaną drogę, wiodącą do Doliny Prądnika. W Dolinie nawet spokojnie, ludzi mało. Mijamy Ojców, potem Pieskową Skałę, gdzie z kolei nas mija para na szosach. Ze trzy razy nam wyprzedzają a my ich. Dziwne to jest: ktoś Cię wyprzedza po to, by za chwilę wlec Ci się przed nosem... Nie mogą widać patrzeć na takich oberwańców... W końcu chłopaki się wkurzyli i pogonili tak, że już nas dojść nie mogli.
Zjazd do Doliny Prądnika (autor: Marek)
Zjazd do Doliny Prądnika (autor: Marek)
W Dolinie Prądnika
W Dolinie Prądnika (autor: Marcin)
W Kosmolowie skręcamy na wąski asfalt prowadzący do miejscowości Troks. Stamtąd do Jaroszowca, gdzie skręcamy na Bydlin. I tu pech odzywa się znowu... Jadąc asfaltem Marka nagle łapie taki skurcz, że stracił panowanie nad rowerem i wywrócił się na podjeździe. Ogromne szczęście, że jechał za nim porządny kierowca. Zatrzymał auto tak, by zasłonić leżącego, włączył awaryjne i wyszedł pomóc.
Marek się jakoś pozbierał i jedziemy dalej. Przez Krzywopłoty i Ryczów dojeżdżamy do Podzamcza. Przerwa na jedzenie i uzupełnienie picia.
W Podzamczu (auotr: Marcin F.)
W Podzamczu (autor: Marcin F.)
W międzyczasie podjeżdża do nas kolega Marka - Arek i rzecze, że potowarzyszy nam do Zawiercia. Postanowilim bowiem pojechać tylko do Zawiercia i wsiąść w pociąg do Cze-wy, co by losu już nie kusić. Tomek prowadzi przez Bzów i Fugasówkę. Niewiele brakowało a i on stałby się ofiarą dzisiejszego pecha - nagle wyrósł przed nim słupek i ledwo wybronił się przez upadkiem. Nie było go widać...
Dalej już bez przygód - spokojnie dojeżdżamy na dworzec, pociąg jest za 20 minut, super. Arek żegna nas i jedzie do Cze-wy, reszta idzie na peron. Tomek odprowadza nas, pilnuje, co byśmy się zapakowali do pociągu, po czym jedzie do domu.
Wysiadamy na dworcu Raków i znów pech... Tym razem Rafał - złapał kapcia. Za blisko domu, co by serwis urządzać, biegnie zatem 3 km prowadząc rower. Jeszcze na myjkę (rowery są tak upaprane, że nie ma rady, musi być myjka) i do domciu.
I tak to było. Okropny pech... Ale są i pozytywne strony, bowiem wszyscy się wspierali i pomagali sobie nawzajem.




  • DST 27.49km
  • Czas 01:10
  • VAVG 23.56km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Podjazdy 245m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olsztyn

Sobota, 26 września 2015 · dodano: 26.09.2015 | Komentarze 0


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 38.76km
  • Teren 31.00km
  • Czas 02:11
  • VAVG 17.75km/h
  • VMAX 28.50km/h
  • Podjazdy 272m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sokole Góry

Piątek, 25 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 0

W południe pojeździć trochę po lesie. Droga p/pożarowa i objazd Sokolich Gór.


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 100.74km
  • Czas 04:11
  • VAVG 24.08km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Podjazdy 565m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jurajskie pagórki

Czwartek, 24 września 2015 · dodano: 24.09.2015 | Komentarze 0

Szosing jurajskimi drogami, wybranymi tak, co by spokój był. W tygodniu ruch na Jurze jest minimalny. Pod koniec wycieczki czułam już zmęczenie.
Trasa: Cze-wa - Kusięta - Olsztyn - Biskupice - Zaborze - Przybynów - Żarki - Mirów - Bobolice - Ogorzelnik - Niegowa - Moczydło - Ludwinów - Złoty Potok - Siedlec - Zrębice - Turów - Kusięta - Cze-wa.


Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 97.33km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:34
  • VAVG 17.48km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Podjazdy 301m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tarnowskie Góry

Środa, 23 września 2015 · dodano: 23.09.2015 | Komentarze 3

Bardzo fajna, godna polecenia trasa do Tarnowskich Gór wiodąca terenem (łatwe, leśne dukty) pośród ślicznych lasów. Szlaki prowadzą niemal do samego serca miasta.
Startujemy z Woźnik by już po dwóch kilometrach wjechać do lasu. Po drodze widać, że rozpoczęto prace nad budową autostrady: wjechał ciężki sprzęt, coś tam grzebie, a po krzakach tu i ówdzie plączą się geodeci.
W planie było od razu wjechać na zielony szlak pieszy aleśmy skręcili nie tam gdzie potrzeba, potem się wracać nie chciało, tośmy pojechali jak tam serce i przeczucie turystyczne dyktowało. I tym sposobem stajemy nad brzegiem Małej Panwi. A mostu brak... No cóż, przecież jakoś sobie poradzim, prawda? Koniec końców znajdujemy przejście w bród i jest dobrze bo wody mało. Nawet bardzo mało. Opodal jest też upragniony mostek ale bród fajniejszy.
Leśnym duktem (w okolicy Woźnik)
Leśnym duktem (w okolicy Woźnik) © Skowronek
Przejście w bród Małej Panwi (wody mało)
Przejście w bród Małej Panwi (wody mało) © Skowronek
W lesie trafiamy też na znaki rowerowego szlaku LR, jest bardzo ładnie wyznakowany, początkowo odnosim się do niego dość nieufnie (nie mamy go na mapie) ale w końcu podążamy za nim i było warto bo prowadzi do samego Świerklańca. Wyjeżdżamy dokładnie w parku. Żadnej jazdy krajówką, hura!
W parku cisza i spokój, jedynie kilkoro spacerowiczów. Takie pustki mamy tylko w tygodniu, bo w weekendy szum i gwar. Jedziemy nad Jezioro Świerklaniec (spore), objeżdżamy park, zaglądamy do kościoła i Domu Kawalera. Są też resztki dawnego zamku (później pałacu) ale smutne, zarośnięte i zapomniane. Kościół sprawia nieco upiorne wrażenie. Ale park jest prześliczny, żeliwne rzeźby wspaniałe, koniecznie go odwiedźcie. Pod parkiem są podziemia, były plany by je przystosować dla turystów ale na razie cisza. To ,co dziś oglądamy to zaledwie resztki dawnego założenia, które bardzo ucierpiało podczas II wojny światowej. I po wojnie także władze ludowe nie obchodziły się z nim najlepiej.
Jezioro Świerklaniec
Jezioro Świerklaniec © Skowronek
Park i staw w Świerklańcu
Park i staw w Świerklańcu © Skowronek
Park w Świerklańcu
Park w Świerklańcu © Skowronek
Nad stawem
Nad stawem © Skowronek
Fontanna
Fontanna © Skowronek
Kościół i mauzoleum rodziny von Donnersmarck
Kościół i mauzoleum rodziny von Donnersmarck © Skowronek
Dom Kawalera
Dom Kawalera © Skowronek
Następnie podążamy do miejscowości Orzech gdzie na wierzchołku wzgórza ukryte są romantyczne ruiny. Bardzo dobrze ukryte, nie znaleźliśmy... Zjeżdżamy z powrotem do wsi i za znakami czerwonego szlaku pieszego jedziemy do centrum Tarnowskich Gór. Szlak świetny, wiedzie głównie krętą ścieżką ponad torami kolejowymi.
Na rynku znajduje się informacja turystyczna, panie miłe, dostaję kilka map i przewodnik. Niestety nie mają mapy z zaznaczonymi szlakami rowerowymi, w tym LR, na którym nam zależy.
Rynek w Tarnowskich Górach
Rynek w Tarnowskich Górach © Skowronek
Rzeźba górnika
Rzeźba górnika © Skowronek
Z informacji jedziemy na obiad a potem opuszczamy miasto by obejrzeć pałace w Rybnej i Miedarach. Pierwszy zadbany, drugi opuszczony.
Pałac w Rybnej
Pałac w Rybnej © Skowronek
Pora kierować się z powrotem do auta. Boczną drogą przez Repecko jedziemy do upatrzonej dróżki wzdłuż torów. Liczymy, że będzie równie fajna jak ta wiodąca do Tarnowskich Gór. I jest tylko, że na terenie kolejowym i zakaz stoi. Trudno, ryzykujemy, nie mamy za bardzo wyjścia. Szczęściem rowerzyści nie zwracają niczyjej uwagi i spokojnie dojeżdżamy do Miasteczka Śląskiego. A stąd leśnymi duktami (w większości za znakami LR) wracamy do Woźnik.
Mała Panew i miejsce postojowe
Mała Panew i miejsce postojowe © Skowronek
Leśny atlas grzybów
Leśny atlas grzybów © Skowronek
Ten LR to jest szlak Leśno Rajza. Już wszystko o nim wiemy. I wypadałoby go kiedyś w całości przejechać:)




Kategoria 50 - 100 km


  • DST 65.45km
  • Teren 22.00km
  • Czas 03:41
  • VAVG 17.77km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Podjazdy 355m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Środkowej Pilicy

Wtorek, 22 września 2015 · dodano: 22.09.2015 | Komentarze 0

Druga wycieczka do Przedborskiego Parku Krajobrazowego. Będzie i trzecia, gdyż awaria wymusiła ewakuację w połowie trasy.
Podczas pierwszej wycieczki wraz z Parkerem i Siwuchem zwiedziliśmy kawał Przedborskiego PK ale to i tak był tylko jego niewielki fragment. Dziś chcemy zwiedzić kolejny.
Auto zostaje w Maluszynie, my zaś podążamy lasami do miejscowości Łapczyna Wola, gdzie znajdziem ciekawe ruiny zboru ariańskiego. Datowane na XVII wiek, jednak wieża jest dużo starsza a jej pochodzenie - nieznane. Być może była to dawna wieża mieszkalno - obronna.
Ruiny są ogrodzone i niestety podejść nie można. Albo może to i lepiej...
Łapczyna Wola - ruiny zboru ariańskiego (XVII w.)
Łapczyna Wola - ruiny zboru ariańskiego (XVII w.) © Skowronek
Podążamy dalej - celem są dwa rezerwaty - Murawy Dobromierskie i Bukowa Góra. Murawy są łatwo dostępne a szata roślinna taka "jurajska". Obok granicy tego rezerwatu znajdujemy ścieżkę, która mozolnym, zarośniętym podjazdem prowadzi na wierzchołek Bukowej Góry. Ciekawe jest, że z rozsłonecznionej łąki, przez ścianę zarośli wjeżdżamy nagle do mrocznego, bukowego lasu. Niektóre drzewa mają ponad 200 lat. Miejsce jest niesamowite. To trzeba zobaczyć. Bukowa Góra kryje pewne tajemne miejsce. By je odnaleźć trzeba przebyć ścianę zarośli i przedrzeć się przez powalone, zmurszałe drzewa, aż wreszcie stajemy przy płocie ogradzającym stary szyb solny. Pochodzi z XVIII wieku i jest pamiątką po poszukiwaczach soli. Gdy po pierwszym rozbiorze Polski kopalnie w Bochni i Wieliczce znalazły się pod zaborem austriackim, z inicjatywy króla Stanisława Augusta Poniatowskiego rozpoczęto poszukiwania soli w granicach okrojonego państwa. Prowadzono je m.in. w okolicach Bożej Woli. Dlaczego tu? Kolejna legenda mówi, że to dzięki pasącym się krowom, które wylizywały tutejsze skały, podejrzewano, że muszą zawierać ulubioną przez nie sól.
Szyb ma podobno 10 m głębokości lecz jest częściowo zasypany.
Przedzieranie się do szybu solnego
Przedzieranie się do szybu solnego © Skowronek
Szyb solny na Bukowej Górze
Szyb solny na Bukowej Górze © Skowronek
Pomnikowe buki w rezerwacie Bukowa Góra
Pomnikowe buki w rezerwacie Bukowa Góra © Skowronek
200-letni buk
200-letni buk © Skowronek
Na stoku Bukowej Góry
Na stoku Bukowej Góry © Skowronek
Następnie częściowo w terenie, częściowo asfaltem (przez Brzostek) dojeżdżamy do Przedborza. Najpierw jedziemy do kościoła św. Aleksego. Pochodzi z XIV wieku lecz gotycka jest jedynie wieża z czerwonego piaskowca.
Przedbórz - kościół św. Aleksego (XIV w.)
Przedbórz - kościół św. Aleksego (XIV w.) © Skowronek
Wnętrze kościoła św. Aleksego
Wnętrze kościoła św. Aleksego © Skowronek
Plac przed kościołem z kapliczką św. Floriana i pomnikiem przyrody
Plac przed kościołem z kapliczką św. Floriana i pomnikiem przyrody © Skowronek
Przedbórz jest bardzo ładnym, zadbanym i miłym miastem. Można je polubić.
Odwiedzamy jeszcze informację turystyczną, rynek i relikty zamku. O tym gdzie jest informacja dowiaduję się w urzędzie miasta (pokój 104) gdzie miła pani referent ds. turystyki informuje, że IT jest w domu kultury i wręcza mi zestaw folderów i płytę. W IT pani również jest miła, z pieczątką nie ma problemów i dostaję jeszcze dwa zestawy - dla znajomych rowerzystów.
Zamek... Niewiele zostało. Przedbórz to stare miasto, wzmiankowane już w XII wieku. Otaczające go puszcze były ulubionymi miejscami królewskich polowań a król musiał mieć się gdzie zatrzymać. Zamek zbudowano w XIV wieku. Stał na wzgórzu, dziś już tego nie widać ale w średniowieczu układ terenu był inny. Zniszczony podczas "potopu", w XIX wieku ruiny rozebrano. Rekonstrukcja ze strony www.zamki.pl

Rynek w Przedborzu
Rynek w Przedborzu © Skowronek
Relikty zamku w Przedborzu (XIV w.)
Relikty zamku w Przedborzu (XIV w.) © Skowronek
Z Przedborza jedziemy przez Policzko, Gaj, gdzie okazuje się, że łańcuch w moim rowerze jest uszkodzony - trzyma się na połowie ogniwa. W takiej sytuacji konieczna jest ewakuacja. Najkrótszą możliwą drogą (przez Dobromierz i Krzętów) wracamy do Maluszyna. A tyle jeszcze miejsc mieliśmy odwiedzić... Pozostaje znów tam wrócić. I miło będzie wrócić bo to prześliczna kraina.




  • DST 100.52km
  • Czas 04:40
  • VAVG 21.54km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góra Świętej Anny

Poniedziałek, 21 września 2015 · dodano: 21.09.2015 | Komentarze 1

(...)Historio, historio,
jaka w tobie siła,
żeś ty całe światy
z mapy poznosiła...

Historio, historio,

ty żarłoczny micie,
co dla ciebie znaczy
jedno ludzkie życie? (...)

Plan był inny... Miały być góry, ale cóż... Dziś miał być Przedborski PK ale zaspaliśmy i w końcu Rafał wybrał Górę Św. Anny. Byliśmy tam rok temu (z Siwuchem) lecz brakło czasu na zwiedzanie samej Góry bowiem wówczas zwiedzaliśmy dokładnie Jemielnicę i Strzelce.
Autem jedziemy do miejscowości Krupski Młyn i stamtąd bocznymi drogami do Jemielnicy (kawałeczek tylko wojewódzką). Opactwo w Jemielnicy już zwiedzaliśmy. Jest też pomnik wart uwagi - poświęcony żołnierzom niemieckim. Warto wczytać się w tamtejszą inskrypcję. Pomników takich znajdziemy w opolskim wiele. A najciekawiej jest nad amfiteatrem - pomnik najpierw upamiętniał Niemców poległych w Powstaniach Śląskich a po zmianie granic upamiętnia Polaków poległych w tych samych Powstaniach.
Góra Chełmska była miejscem kultu dawnych bogów a potem stała się świętym miejscem chrześcijan. Pogańska konkurencja wracała wielokrotnie, ostatnio w postaci totalitartyzmów. I to po obu stronach. W referendum (ładne, modne ostatnio słowo) w 1921 roku, które poprzedziła brutalna kampania, ludność opowiedziała się za przynależnością do Niemiec. Wobec tego Polacy podjęli działania zbrojne i awantura gotowa. Walki trwały latami. Potem wcale nie było lepiej a podział widoczny jest do dziś.

"Historio, historio, ty ballado gorzka..."

Wracając do wycieczki: z Jemielnicy wiedzie ścieżka rowerowa wzdłuż drogi 426, którą jedziemy do Strzelec Opolskich. Nie znoszę jazdy przez małe miasta - są ciasne, zatłoczone a rowerzysta musi strasznie uważać. Prędko uciekamy ze Strzelec (zamek i park już zwiedzaliśmy) na drogę do Góry Świętej Anny, lecz najpierw odwiedzamy barokowy kościół i rynek w Leśnicy.
Leśnica - wnętrze kościoła Trójcy Świętej
Leśnica - wnętrze kościoła Trójcy Świętej © Skowronek
Leśnica - rynek
Leśnica - rynek © Skowronek
Następnie podjazd do Muzeum Czynu Powstańczego. Dziś poniedziałek, zatem zamknięte. Jedziemy więc dalej, do Sanktuarium. W tygodniu ciche, puste, sprzyjające kontemplacji miejsce. Kościół jest otwarty.
Obok mamy furtę klasztorną, zdobioną rzeźbionymi głowami lwów. Wyglądają groźnie, lecz zakonnik wewnątrz jest miły. Odwiedzić go należy bo ma pieczątkę.
Samochód pancerny przed Muzeum Czynu Powstańczego
Samochód pancerny przed Muzeum Czynu Powstańczego © Skowronek
Wnętrze Sanktuarium Św. Anny
Wnętrze Sanktuarium Św. Anny © Skowronek
Furta klasztorna
Furta klasztorna © Skowronek
Następnie jedziemy na taras widokowy nad rezerwatem geologicznym. Jest nowy i bardzo pomysłowy. Rezerwat prezentuje się całkiem ładnie, tylko mogłoby być więcej skał odsłoniętych. O murawę dba stadko owiec.
Widok na rezerwat geologiczny
Widok na rezerwat geologiczny © Skowronek
Taras nad rezerwatem
Szklany taras nad rezerwatem © Skowronek
Potem zjeżdżamy do pomnika i do amfiteatru. Toporne, ciężkie monstra tak jak straszne czasy, w których powstały. Tablice w amfiteatrze opowiadają jedynie o geologicznych walorach miejsca, o historii taktownie milczą. W amfiteatrze nikogo, jesteśmy zupełnie sami. A przecież na górze jest kilkunastu turystów, dlaczego tu nikt nie przyjdzie?
Pomnik Czynu Powstańczego
Pomnik Czynu Powstańczego © Skowronek
Wapiennik obok amfiteatru
Wapiennik obok amfiteatru © Skowronek
Widok na amfiteatr
Widok na amfiteatr © Skowronek
Powaga powagą, refleksja ważna rzecz, lecz organizm upomina się o swoje - krzyczy, że w brzuchu pusto i żąda obiadu. Podjeżdżamy więc z powrotem na górę, gdzie są trzy restauracje.
Po obiedzie zjeżdżamy do Kadłubca a potem kierujemy się do Rożniątowa, gdzie mamy nadzieję znaleźć ruiny kaplicy Św. Floriana. Niestety bez powodzenia.
Na szosie trochę trudno się zwiedza, bowiem do ciekawych miejsc w większości wiodą drogi kamieniste, piaszczyste lub inne do przebycie niełatwe.
Teraz niestety 2 km wojewódzką (na szczęście spokojnie) i wracamy do Strzelec. Jakoś przebijamy się szczęśliwie przez miasto i skręcamy na boczną drogę, co by znów wzdłuż 426 nie jechać, bo hałas a kostkowa ścieżka rowerowa dla szosy niewygodna. Owa boczna dróżka prowadzi przez Gąsiorowice. Nawet asfalt przyzwoity, polecić można.
Z Jemielnicy analogicznie jak wcześniej. Spokojnie wracamy do Krupskiego Młyna. Rzec należy, że miejscowość ta jest bardzo zadbana. Znajdziem tu także ładny pałac (mieści hotel).
I tak oto wróciliśmy do krainy Św. Anny. Dziwna to kraina. Przypomina smutne wydarzenia.




  • DST 56.40km
  • Czas 02:25
  • VAVG 23.34km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Podjazdy 292m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lipnik

Sobota, 19 września 2015 · dodano: 19.09.2015 | Komentarze 2

W odwiedziny do przyjaciół z plecakiem wyładowanym zabawkami. Niewygodnie... Kawałek (do Lusławic) jedzie ze mną Rafał, który ma do pracy na popołudnie. Dalej sama. Trochę takie przezwyciężanie lęku. Pół dnia zabawy z maluchami: ganianie po ogrodzie, spacer po lesie i odpowiadanie na tysiąc pytań... Czas płynie zdecydowanie za szybko i trzeba wracać do domu. W Turowie spotkanie z Adrianem i Marcinem, jadącymi do Złotego Potoku. Pogadalim chwilę.
Fajny dziś dzień, ciepły, bezwietrzny i powietrze ładnie pachnie. Tak nieco jesiennie.


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 25.98km
  • Czas 01:21
  • VAVG 19.24km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Miejskie" km

Czwartek, 17 września 2015 · dodano: 17.09.2015 | Komentarze 0