Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2019

Dystans całkowity:682.72 km (w terenie 260.00 km; 38.08%)
Czas w ruchu:40:13
Średnia prędkość:16.98 km/h
Maksymalna prędkość:49.00 km/h
Suma podjazdów:5970 m
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:75.86 km i 4h 28m
Więcej statystyk
  • DST 32.31km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:42
  • VAVG 11.97km/h
  • VMAX 25.00km/h
  • Podjazdy 146m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z chrześniakiem

Sobota, 31 sierpnia 2019 · dodano: 09.09.2019 | Komentarze 0

Wizyta w Ozimku u mojego chrześniaka Adasia. Ma 6 lat i mimo problemów zdrowotnych, kłopotów z nogami i równowagą, nauczył się jeździć na rowerze. Trasę pokonał wprawdzie na holu ale ani niewygody ani upał nie zepsuły mu humoru. Trochę gorzej trasę zniósł jego starszy brat ale dał radę. Chciałabym być tak pogodnego usposobienia jak Adaś. Do tego kocha koty:)




Kategoria Opolskie, 0-50 km


  • DST 102.89km
  • Teren 60.00km
  • Czas 06:10
  • VAVG 16.68km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Podjazdy 713m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uroczysko Krywałd

Sobota, 17 sierpnia 2019 · dodano: 19.08.2019 | Komentarze 0

Dawno, dawno temu byliśmy wraz z Yackiem nad pewnym źródłem niedaleko miejscowości Brusiek. Owo miejsce chodziło za mną od dawna. Rafał kręcił nosem, że okolice Koszęcina znane przecież ale jak się baba uprze to wiadomo... No to załatwione: jedziemy. Raz na parę lat można. Drugim celem jest klimatyczny bar "U Celiny" zachwalany przez Ciorana. Odgrzebałam starą wycieczkę i okazało się, że już tam byliśmy ale przecież raz na parę lat można, jak już wspomniałam...
Wraz z nami wybrali się Ewa, Sylwester, Maciej i Parker. Na początek chaszczing. Coś nowego, prawda?...

Tak oto rozmaitymi ścieżkami, mniej lub bardziej zarośniętymi, docieramy do Koszęcina. Rafał chciał go ominąć ale nie ze mną te numery. Zagoniłam go na właściwe ścieżki, czyli przerwa na rynku na różne smakołyki, następnie wizyta w pałacu, potem cmentarz ewangelicki, o którym dowiedzieliśmy się od Maćka a na koniec drewniany kościół św. Trójcy. Mamy szczęście: jest otwarty bo strojony na ślub.




Nasz cel już blisko. Ukryty pośród wspaniałych lasów. Jeszcze chwilka i jesteśmy na miejscu. Parker doczytał, że zwie się Uroczysko Krywałd.




Tuż obok przepływa Mała Panew:

Sami widzicie, że warto jechać tyle km by podziwiać to miejsce. Długo tam siedzimy. Wreszcie zbieramy się w dalszą drogę, na obiad U Celiny w Piłce. Jedzenie pyszne. Wnętrze baru:

Dziś jeszcze dwie atrakcje. Pierwszą jest cmentarz żydowski w Cieszowej. W 2008 roku trąba powietrzna zniszczyła rosnące tam wiekowe drzewa jednak na szczęście po tym nie wycięto ich całkiem, jedynie skrócono. Na kikutach wyrosły nowe gałęzie i powoli drzewa odradzają się.


I na koniec wizyta przy Diabelskim Kamieniu w Olszynie, którego historię już opisywałam.

Dla mnie była to chyba najlepsza wycieczka w tym roku. Zero bólu gnatów, nerwów i patrzenia na licznik ile jeszcze... Warto byłoby powtórzyć jesienią gdy lasy mienić się będą czerwienią i złotem.




  • DST 92.39km
  • Teren 35.00km
  • Czas 05:13
  • VAVG 17.71km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Podjazdy 461m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zakola Liswarty i Kocinki

Czwartek, 15 sierpnia 2019 · dodano: 16.08.2019 | Komentarze 2

Ewa i Sylwester wymyślili wycieczkę na zakola Liswarty więc zabraliśmy się z nimi. Oprócz nas dołączyli jeszcze Kasia i Maciek. Na początek podążamy do Kamyka. W Folwarku przerwa na kawę. Można tam wejść na wieżę widokową.


Następnie podążamy w terenie nad zalew w Ostrowach. I tam urządzamy przerwę w barze. Dziś nigdzie nam się nie spieszy. Podoba mi się tak forma wycieczkowania. Bez ciśnienia.


Zostajemy w terenie. Pora na cel wycieczki czyli malownicze zakola Liswarty i Kocinki. Są prześliczne. Poniżej zdjęcia:






Był też ciekawy mostek:

Na koniec trochę chaszczingu. Którego nie lubię ale wychodzi na to, że na wycieczce chaszczing być musi i basta.

Bardzo udany dzień. Dawno tak miło mi się nie jechało, nie patrząc na licznik ani na zegarek.




  • DST 45.26km
  • Czas 02:40
  • VAVG 16.97km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Podjazdy 550m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Žulová

Niedziela, 11 sierpnia 2019 · dodano: 11.08.2019 | Komentarze 0

Ostatni dzień wyjazdu i parę km po Czechach.
Auto zostaje w miejscowości Bernartice, jest duży parking. To jest to, co lubię w Czechach: nie ma problemu gdzie zostawić auto.
Odwiedziliśmy punkt widokowy Lansky Vrch ze stołem i krzesłami dla olbrzymów:


Drugą atrakcją są Vodopády Stříbrného potoka. Pomnik przyrody, składają się na niego malownicze progi skalne. Bardzo ciekawe miejsce. Jest tam ciemno i niestety zdjęcia niezbyt udane.


Dojeżdżamy do miejscowości Žulová z ładnym kościołem i... Zawracamy. Powrót do auta, zapakować się i do domu.



Kategoria 0-50 km, Czechy, Góry, Wyprawa


  • DST 60.70km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:15
  • VAVG 14.28km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 1265m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bardo

Sobota, 10 sierpnia 2019 · dodano: 10.08.2019 | Komentarze 0

Dziś znowu single. Autem jedziemy na Przełęcz Kłodzką i korzystając ze ścieżek Pętla Kłodzka i Łaszczowa dojeżdżamy do Barda. Planujemy nimi wracać by zamknąć pętle. Nareszcie mogę zobaczyć wspaniałą panoramę z miejsca Obryw Bardzki. Stoimy na progu skalnym, jest to miejsce największego osuwiska w Sudetach.
W Bardzie z trudem odnajdujemy wjazd na pętle Hrabiowską i Wilczą. Jedziemy Wilczą. Prędko okazuje się, że niebieska część nie istnieje, jest tylko zielona dojazdowa i czerwona, właściwy singiel. Mapy wprowadzają rowerzystów w błąd, są na nich trzy ścieżki...
Zaczyna padać. Po drodze pech, który kończy wycieczkę. Wracamy asfaltem. Pada co chwilę, gdy jest przystanek czekamy, potem znowu jedziemy i znowu deszcz. Wreszcie docieramy do DK 46 w miejscowości Laski. Odpuszczę sobie 2 km krajówką. Rafał jedzie po auto na Przełęcz Kłodzką a ja czekam na niego na przystanku. Do końca dnia pada.








  • DST 96.70km
  • Teren 45.00km
  • Czas 05:40
  • VAVG 17.06km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Podjazdy 923m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Frankenstein czyli Ząbkowice Śląskie

Piątek, 9 sierpnia 2019 · dodano: 10.08.2019 | Komentarze 0

Drugi dzień będzie typowo turystyczny. Byliśmy tu już 7 lat temu więc jestem ciekawa zmian. Wtedy jeździliśmy tylko drogami asfaltowymi.
Na minus trzeba zapisać, że szlaki istnieją raczej na mapach i asfaltach a po wjeździe w teren turysta zwykle ląduje w czarnej d... Chwilami byłam zła, że z uporem maniaka pchamy się w teren, co zwykle kończy się jazdą po ściernisku lub zawracaniem. Dobrze, że już po żniwach a tutejszy ciężki sprzęt porządnie ubił grunt... W każdym razie zwykłe polne drogi bez znaków były raczej ok ale zdarzało się, że znikały i znów chaszczing albo zawracanie. A tymczasem atrakcji w planie sporo a tu czas ucieka na błądzeniu. Poniżej przykład drogi udanej i hmmm nieudanej:


Pierwsze na naszej trasie są Ziębice. Bardzo ładne i spokojne miasteczko, zadbane i w ogóle...



Jeśli chodzi o pałace to wcześniej był Pomianów Dolny. Ruiny pałacu na prywatnym terenie ale otwartym, znaczy bramy nie ma i można zobaczyć w całej okazałości ten obiekt nie naruszając granic posesji. Zamurowane okna sprawiają, że budynek wygląda jakby go oślepiono, nawet zdjęcia nie robiłam. Całość sprawia przygnębiające wrażenie.
Następny Lubnów. Pałac mieści prywatne mieszkania. Tutaj także nie robiłam zdjęć bo nie bardzo było co fotografować... Co dalej... Po wizycie w Ziębicach był Służejów. Tutaj dużo milej, wprawdzie w części renesansowego dworu także są prywatne mieszkania ale można wjechać i miejsce jest raczej przyjazne. Zaczepił nas mały chłopiec na rowerku jak nam się podoba jego miejscowość. Zgodnie z prawdą odrzekliśmy, że bardzo nam się podoba. Wprawdzie domy nieco zniszczone ale wszędzie czyściutko, porządek, zadbane ogródki, miejsce do wypoczynku, plac zabaw, cisza, spokój... Zdjęcie dworu:

Następny pałac znajdziemy w miejscowości Sieroszów. Pałac był rezydencją opatów henrykowskich. Obecnie trwa odbudowa ale można wjechać do parku i z pewnej odległości zobaczyć pałac (zachowując ostrożność i nie przeszkadzając pracownikom).

Kolejną miejscowością jest Stolec. Trochę nieudana nazwa... W każdym razie mnie przyciągnęła tu historia skałek. Czytałam, że w tamtejszych sztolniach spoczywają ukryte w 1945 roku muzealia a być może też szybowce, w każdym razie skałki owiane są tajemnicą i myślę, że warto je zobaczyć. W Stolcu znajdziemy też ruiny pałacu. Można podjeść ale bardzo zarośnięte. Kościół też ładny.  Pałac:

Rezerwat Przyrody Skałki Stoleckie znajduje się na wzgórzu, około 2 km od wsi, ładny stąd widok. A same skałki? Klimatyczne miejsce, warto odwiedzić. Zwróćcie uwagę na proporcje rowerzysta-wyrobisko.


Do skałek i kawałek za nimi biegnie wygodna polna droga (no powiedzmy, kamienie i piach są) ale wkrótce znika i mamy chaszczing a potem pozostaje już tylko jazda po ściernisku. Widać już Ząbkowice Śląskie.

Wreszcie lądujemy w Ząbkowicach. Trochę za duży tu ruch, auta są wszędzie, ciasno, hałas, masakra... Na początek odwiedzamy ruiny zamku. Są dostępne, pan ciekawie opowiada. Warto zajrzeć. Ostatnio były zamknięte.


Teraz Krzywa Wieża. Muzeum sobie odpuściłam, mam dość Ząbkowic. Nawet zjeść nie ma gdzie bo ogródków brak a rowerów przed knajpą nie zostawimy.


Podążamy teraz do Kamieńca Ząbkowickiego. By tam dojechać wybieramy polne drogi, o dziwo, bardzo udane, zwłaszcza, że rosną przy nich pyszne jeżyny. W Kamieńcu tłum... Wprawdzie załapałabym się na ostatnie wejście ale Rafał musiałby czekać godzinę więc rezygnuję ze zwiedzania. Opuszczamy Kamieniec i przyjemną ścieżką wzdłuż brzegów Jeziora Paczkowskiego jedziemy do Paczkowa. Miasteczko na zdjęciach może i wygląda nieźle ale wrażenia mam takie same jak 7 lat temu: opuścić je jak najprędzej...


Wracamy do Unikowic. Wycieczka prawie jak za dawnych czasów.






  • DST 53.14km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:25
  • VAVG 15.55km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Podjazdy 905m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złoty Stok

Czwartek, 8 sierpnia 2019 · dodano: 10.08.2019 | Komentarze 0

Kilka dni w górach. Dojazd zajął nam sporo czasu (roboty drogowe i objazdy). Noclegi w Unikowicach.
Pierwszego dnia, Idąc za radą Pawła (Polemar), wybraliśmy się na single w Złotym Stoku. Projekt Singletrack Galcensis obejmuje terytoria 7 gmin. Ścieżki niedawno zostały oddane do użytku i wciąż powstają nowe.
Do Złotego Stoku jedziemy spokojnymi drogami przez Czechy, po drodze odwiedzając klasztor w miejscowości Bílá Voda.

W samym Złotym Stoku oglądamy wapiennik, teren wokół kopalni złota (ładnie ale dziki tłum...) i rynek gdzie w wypożyczalni elektryków dowiadujemy się gdzie znaleźć początek singla. Oznaczenia mogłyby być lepsze ale pan z wypożyczalni jest bardzo pomocny, dostajemy mapki i radę by zgłaszać im wszelakie problemy na trasach.


No to jedziemy. Single nie są trudne, podobne do tych pod Smrekiem ale gorzej wykonane. Słabo ubite, sporo luźnego materiału, lepiej się nie rozpędzać. Trudność sprawiają mi bardzo ciasne zakręty zawalone kamieniami. Ale ogólne wrażenia pozytywne. Normalnie nie pojeździłoby się tak po górach, single dużo ułatwiają. Dziś Pętla Złoty Stok i Pętla Dwie Przełęcze. Podjechaliśmy jeszcze na zbocze Jawornika Wielkiego by zobaczyć cmentarz choleryczny z XVII wieku.







  • DST 106.70km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:50
  • VAVG 18.29km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Podjazdy 609m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bytom Wąskotorowy

Niedziela, 4 sierpnia 2019 · dodano: 10.08.2019 | Komentarze 0

Wycieczkę wymyślił Rafał. Wybrał się z nami Maciej. Dziś wczesna godzina wyjazdu: pociąg mamy 6.26. Kolejka wąskotorowa odjeżdża z Bytomia 9.00, kursuje tylko 2 x dziennie. W necie piszą, że zabiera rowery. Musimy dojechać pociągiem do Katowic, następnie pokonać rowerami 15 km do Bytomia i tam złapać kolejkę. Udało się choć było to nerwowe 15 km...
Włazimy po schodach na wąskotorowy peron a tam... Pełno ludzi. W tym rowerzystów. I cały czas przybywają kolejni... Miny mamy mocno niewyraźne, ciekawe czy się zmieścimy...
Po pewnym czasie dostojnie wjeżdża nasz pociąg. Okazuje się, że nie będzie problemu bo ma duży wagon towarowy tylko dla rowerów. Ładuje je, układa, jedzie z nimi całą drogę i pomaga wypakować osobny pracownik. W razie czego mają drugi wagon towarowy ale do tego jednego weszło ze 20 sztuk i jeszcze miejsce zostało. Skład jest bardzo długi, całe towarzystwo zapakowało się wygodnie i jedziemy.
Podróż do Miasteczka Śląskiego trwa ponad godzinę, można nacieszyć się jazdą i widokami. Dobrze, że wybraliśmy zamknięty wagon bo w otwartym byśmy zmarzli. Większość pasażerów wysiada nad zbiornikiem Nakło-Chechło, tylko my i jeszcze kilka osób jedzie dalej.


Dojechali, wypakowali sprzęt i w drogę. Na początek podążamy wzdłuż brzegów zbiornika Nakło-Chechło. Ludzi już sporo ale jeszcze nie na tyle by denerwować.

Skoro Nakło Śląskie to i pałac. Pałac Donnersmarcków wzniesiono w XIX wieku. Obecnie mieści Centrum Kultury Śląskiej. Otacza go ładny park.

Kolejny etap podróży to Świerklaniec. Podążamy tam rozmaitymi polnymi dróżkami. Po drodze czeka niełatwy podjazd na wzgórze w miejscowości Orzech. W tamtejszym lesie mają być ukryte ruiny romantyczne z XIX wieku, z czterech pozostała jedna baszta lecz szukaliśmy ich już kiedyś i nic, więc tylko podjazd i zjazd do Świerklańca.



Świerklaniec jakoś się nie nudzi, za każdym razem zachwyca. Objazd parku, przerwa w kawiarni i jedziemy dalej. Jest miła droga wzdłuż brzegów zbiornika Kozłowa Góra oraz schron bojowy.


Wkrótce ponownie wjeżdżamy w teren. Pora odnaleźć zatopioną kopalnię Bibiela (pracę rozpoczęła w XIX w.). Właściwie były dwie kopalnie: Szczęście Flory (gdzie wydobywano rudy cynku i ołowiu) oraz Bibiela (dostarczała rudy żelaza) ale był to jeden zakład i załoga, która wymieniała się, górnicy raz pracowali w jednej, raz w drugiej kopalni. Od początku były problemy z wodą, sprowadzono nowoczesne pompy. Obsługiwali je specjalnie przeszkoleni pracownicy. I to oni pracowali niemal do samego końca gdy 17.06.1917 roku nastąpiła katastrofa. W wyniku gwałtownego ataku wody kopalnia przestała istnieć. Woda zniszczyła wszystko w dwie godziny. Jednak nikomu nic się nie stało dzięki temu, że rudy zalegały płytko i nie było tu głębokich szybów oraz dzięki hydrotechnikom, którzy nie porzucili maszyn...
Dziś możemy podziwiać pozostałości budynków oraz malownicze jeziorka.
Miejsce ma niezwykły klimat.




Warto było tu przyjechać... Dość długo krążymy po terenie kopalni jednak trzeba jechać dalej. Lasami podążamy nad zbiornik Zielona. A następnie poszukujemy ruin stacji SAR. Pozostałość po ukrytej stacji naprowadzania rakiet. Niestety znajdujemy tylko schrony pomocnicze a tego głównego nie, mimo, że rozdzielamy się by przeczesać większy teren. Atrakcja do poprawki.



Z ciekawostek był jeszcze uroczy Zamek Na Piasku (w miejscowości Piasek). Ten zabytkiem nie jest ale naprawdę ładniutki.

Koniec zwiedzania, teraz już tylko jazda polami i lasami do Cze-wy. W okolicy Konopisk trochę błądzenia na polach ale w końcu dotarliśmy do domu.







  • DST 92.63km
  • Czas 04:18
  • VAVG 21.54km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Podjazdy 398m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gidle

Sobota, 3 sierpnia 2019 · dodano: 10.08.2019 | Komentarze 0



Spokojnie, szosowo, dyskusyjnie, na luzie do Gidlé
Café. Tamtejsze kawa, desery jak zawsze doskonałe... Warto doń jechać taki kawał... W drodze powrotnej odwiedzić bizony w Rzerzęczycach.



Kategoria 50 - 100 km