Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyżyna Wieluńska

Dystans całkowity:2726.77 km (w terenie 831.00 km; 30.48%)
Czas w ruchu:106:33
Średnia prędkość:19.63 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Suma podjazdów:5489 m
Suma kalorii:8623 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:104.88 km i 5h 19m
Więcej statystyk
  • DST 125.91km
  • Teren 70.00km
  • Czas 06:38
  • VAVG 18.98km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 1018m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Szlak Jury Wieluńskiej

Niedziela, 9 września 2018 · dodano: 09.09.2018 | Komentarze 3

Wycieczkę wymyślił Rafał. Wymagała nieco kombinacji by dotrzeć rano do Wielunia lecz wszystko się udało. Nas i Piotra zawozi tam szwagier Rafała a Krzyśka, Marcina i Tomka zawozi Arek. Cioran przyjeżdża na kołach, jeśli można się tak wyrazić.
Już na początku okazuje się, że szlak jest mało uczęszczany, jedziemy zarośniętą, ledwo widoczną ścieżką wzdłuż torów. Także potem w wielu miejscach jest zasypany gałęziami lub zarośnięty.
Wydaje mi się też, że omija wiele atrakcji. Właściwie po drodze mamy tylko cmentarz z czasów I w.ś., Rezerwat Węże, kamieniołom, wapiennik, leśne mogiły i bunkier. Za to nie brakuje wspaniałych widoków na Wartę. Sporo jest odcinków asfaltowych ale i piachu nie brakuje.
Na pewno warto było nim jechać, bardzo udana wycieczka.















  • DST 126.98km
  • Teren 80.00km
  • Czas 06:24
  • VAVG 19.84km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Podjazdy 850m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na północ jako nawigator

Niedziela, 15 lipca 2018 · dodano: 16.07.2018 | Komentarze 6

Tak wyszło, że Rafał pojechał na Orbitę a ja umówiłam się z Asią na wycieczkę po Zielonym Wierzchołku Śląska. Asia zabrała jeszcze paru kolegów z drużyny. To chyba pierwsza wycieczka gdzie mam samodzielnie poprowadzić grupę, większość ścieżek znam, ale ostatnio byliśmy tam dwa lata temu z Goździkiem i obawiam się czy zapamiętałam wszystko jak trzeba. Przewidziano także parę nowości.
Ślad wyrysował mi Rafał ale nie przewidziałam, że jego telefon bardzo powoli aktualizuje mapę, w efekcie czego w paru miejscach zdarzyło się przejechać skręt i albo wracaliśmy kawałek albo poszukiwaliśmy nowej drogi. Ale ogólnie pamięć jeszcze daje radę, większość ścieżek zapamiętałam.

Ekipa cisnęła ostro, w terenie to jeszcze spoko, piach, tłuczeń czy inne przeszkody nieco hamowały zapały ale jak wylecieli na asfalt to nie dawałam rady. Jedynie darłam się zza ich pleców: "W LEWO!!!" "W PRAWO!!!" albo "STAAAĆ!!! Muszę na mapę spojrzeć". W dodatku niemal cała trasa była pod wiatr a tam jest sporo otwartych terenów:( Nie pomyślałam żeby sprawdzić kierunek wiatru, mogliśmy jechać w przeciwnym kierunku...

Zbiórka właściwie jest podwójna: ja zbieram ekipę z południowej części miasta (w osobach Łukasza i Maćka) a Asia z zachodniej (Tomasz i Jarek). Zbiórkę zaplanowałam wcześnie żeby czasu wystarczyło bo sporo będzie zwiedzania. Ruszamy. Na początek asfaltem przez Starą Gorzelnię, Wydrę, do drogi wojewódzkiej, na owej drodze w lewo i po około 200m uciekamy w prawo. Lądujemy w Kalei, tam skręcamy w ul. Grodziską i wreszcie jest terenowo. Potem Jarek (mieszkaniec okolic) prawi, że lasem dojedziemy tam gdzie ja chcę (a ja planowałam do Kłobucka niebieskim pieszym) niestety chyba się nie zrozumielim bo jego ścieżką lądujemy w Grodzisku na drodze wojewódzkiej... Przez to nie dotarłam do kota, którego miałam nakarmić:((

Trudno, jedziemy do Kłobucka wojewódzką, o tak wczesnej porze jest pusta. W Kłobucku wycieczka koniecznie chce sklep, wreszcie znajdują idąc za radą mieszkanki miasta. Po przerwie prowadzę ich do pałacu, są zainteresowani historią i nawet sosnami amerykańskimi, co tam rosną. To miłe.


Następnie sprawie podążamy lasami do Mokrej. Jedziemy do pomnika a następnie do Izby Pamięci. W niedziele nieczynna ale przez duże szyby można sporo zobaczyć. Powiększyła się tam kolekcja motocykli z czasów II wojny światowej.



Teraz prowadzę ekipę do lasu, skręciliśmy trochę za wcześnie i było nieco chaszczingu ale prędko udało się wyjechać tam gdzie trzeba a w dodatku ścieżki, którymi jechaliśmy, były bardzo ładne zatem nie ma co narzekać.


Teraz polami (kamienistym duktem ale widokowym) podążamy do Rębielic. Oglądamy tam wiatrak Pana Antosa. Smutny pomnik tego, że w tym kraju wszelka nowatorska myśl i inicjatywa zostaną zduszone. Sklep przy wiatraku jest zamknięty, co zdołowało ekipę bo bliżej wiatraka podjeżdżają ze mną tylko Tomek i Jarek.

Z opresji wybawił ich przechodzący obywatel Rębielic, który wyraźnie wracał z zakupów (po piwie w każdej kieszeni plus jedno w dłoni) i pokierował do otwartego sklepu. Robimy zakupy ale wiktuały postanawiamy zjeść dopiero na punkcie widokowym na kamieniołom. Prowadzę zatem podjazdem do cmentarza a potem ścieżką pnącą się stromo na wierzchołek Rębielskiej Góry. Dojeżdżamy na miejsce i dość długo siedzimy na "tarasie widokowym". Po przerwie czeka główna atrakcja czyli kamienisty zjazd na dno kamieniołomu. Odwiedzamy mini jaskinię (każdy wziął sobie po kawałku kalcytowych kryształów) oraz miejsce, gdzie zachowała się pozostałość szaty naciekowej dawnej jaskini, zniszczonej podczas prac kamieniołomu. Co ciekawe, wszyscy prędko wdrapali się do stalaktytowych draperii, zapominając o pozostawionych samotnie rowerach, co również mnie cieszy niezmiernie (to, że ich tak zainteresowało, nie że porzucili rowery). Na wszelki wypadek zostawiłam ekipę i prędko wróciłam pilnować pojazdów, dziś w kamieniołomie kręci się sporo ludzi. W tym miejscu zaczyna mnie boleć głowa, chyba od słońca, co dodatkowo utrudnia sprawną jazdę... No nie, nogi bolą, sił nie ma a teraz jeszcze to...

Z kamieniołomu zjeżdżamy do drogi asfaltowej, gdzie żegna nas Jarek (musi wrócić wcześniej) a reszta asfaltem podąża do fortalicjum w Dankowie. Oglądamy Bramę Krzepicką i mury, niestety wszystko wygląda coraz gorzej, jeszcze trochę i całkiem się rozsypie... A przecież to była wspaniała twierdza...



(Foto: Łukasz T.)
Jedziemy też zobaczyć umocnienia z drugiej strony a następnie prowadzę niebieskim szlakiem pieszym do Krzepic. W pizzerii na rynku urządzamy popas, jedzenie smaczne a obsługa bardzo miła. Zawsze tam jadamy będąc w okolicy.
Po obiedzie jedziemy zobaczyć ruiny synagogi (XIX w.) oraz kirkut z unikatowymi, żeliwnymi macewami.



Wracamy na rynek, po drodze mijając miejsce po zamku. Jest niedostępne, na prywatnej posesji, niewiele zostało, ziemne wały i resztki fundamentów. A szkoda bo to był znaczący zamek i to tu podpisano akt lokacji Częstochowy.
Teraz mamy jechać niebieskim szlakiem pieszym, trzeba trafić w odpowiednią ścieżkę (udaje się za drugim razem) i przez malownicze pola jedziemy do leśniczówki Zwierzyniec.



(Foto: Maciej P.)
Tam przerwa na zmianę dętki bo Maciek złapał kapcia i podjeżdżamy mrocznym lasem na wierzchołek wzniesienia, na którym znajduje się Rezerwat Modrzewiowa Góra (200-letnie modrzewie). Nie zatrzymujemy się (bo komary tną) i zjeżdżamy po drugiej stronie, w Zwierzyńcu Trzecim. Teraz kawałeczek asfaltem i znów do lasu by wyjechać w Pankach. Tam zakupy i przerwa nad stawem na Pankówce. Niedawno przeczytałam, że w miejscu gdzie obecnie wznosi się kościół była huta a staw powstał by zaopatrywać ją w wodę.


Teraz pojedziemy zupełnie nową trasą, oczywiście skręcić trzeba było wcześniej ale w sumie dobrze się stało. Bo mając do wyboru: asfalt czy szutrówa? Ekipa ochoczo wybrała teren, ku miej radości, bo to daje mi jakąś możliwość przetrwania. Muszę powiedzieć, że nawet spore odcinki, gdzie leży luźny tłuczeń nie przeszkadzają, bo walka z nim jest dla mnie łatwiejsza niż próba utrzymania się na kole na asfalcie. Ta droga leśna zwie się Nowa Droga i prowadzi nas do miejscowości Jezioro. Do Bagna w Jeziorze nie pojechaliśmy, będzie na następny raz.

Kawałek szutrem i niestety długi odcinek asfaltu (do Cisia) gdzie gnają jak szaleni, ledwo nadążyłam. Na szczęście teraz znów wjeżdżamy w teren, podążamy do źródełka św. Huberta (jest to źródło rzeki Stradomki) gdzie można zmyć z nóg trochę kurzu.

Wyjeżdżamy w Blachowni, gdzie na pizzę zostają Asia, Łukasz i Tomek. A ja z Maćkiem żegnamy ich bo robi się późno i musimy już wracać do domów, jedziemy jeszcze kawałek terenem, wyjeżdżamy w Konradowie i dalej asfaltem ale już spokojniej. Na szczęście dla mnie a zapewne ku utrapieniu swemu Maciek też jest już nieco zmęczony i nie gna bardzo. Na skrzyżowaniu Wielkoborskiej i Dobrzyńskiej każdy skręca w swą stronę. Jadę jeszcze do Mamy, bo mieszka blisko a przy okazji odsapnę tam nieco. Posiedziałam pół godzinki, odpoczęłam a potem z plecakiem wypełnionym smakołykami dowlokłam się do domu. Właściwie to odcinek Mama - Cze-wa Południe jechało mi się już fajnie.

I tak to właśnie wyglądała pierwsza tak długa wycieczka gdzie pełniłam rolę nawigatora. Nie padało, słońce mieliśmy cały dzień, na drogach spokój. Ekipa wyglądała na zadowoloną, było sporo dla nich nowych i ciekawych miejsc a i dla mnie parę nowych ścieżek. Żeby jeszcze tak siły chciały wrócić... Ale grzech narzekać bo to był jedyny dzień bez deszczu od tygodnia:)












  • DST 187.90km
  • Czas 08:21
  • VAVG 22.50km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Podjazdy 1061m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wieluń

Sobota, 14 kwietnia 2018 · dodano: 15.04.2018 | Komentarze 5

Plan był inny, mieliśmy jechać PKP do Łodzi i wracać. Jednak ze względu na prognozowany kierunek wiatru zmieniliśmy trasę. W sumie i tak wiało inaczej niż według prognoz miało wiać ale cóż... Norma.
Wycieczka do Wielunia była w planie już od dawna. To ładne miasto zwiedzaliśmy już kiedyś, w drodze powrotnej z kilkudniowego zamkowania ale wtedy nie udało się zwiedzić Baszty Męczarni. 
Oprócz nas na wycieczkę wybrali się Adrian i Marcin.
Początkowo jedziemy przez dzielnicę Dźbów do Blachowni. Następnie kawałeczek krajówką do skrętu na wojewódzką i za chwilę skręt do Cisia. Moim zdaniem niepotrzebnie ładowaliśmy się na krajówkę bo można skręcić do Blachowni i potem zaraz w lewo (w ul. Ks. Kubowicza), między blokami do ściany lasu, potem kawałek lasem terenowo (na szosie da się przejechać bo ubite, to taka spacerowa aleja mieszkańców) i wyjeżdża się naprzeciwko drogi na Cisie. I dlatego jeśli chcesz, Drogi Czytelniku, powtórzyć trasę, jedź właśnie tak. Ale chłopcy pognali, na śladzie był błąd, no i wyszło jak wyszło.
Następnie podążamy znanymi (spokojnymi) drogami przez Cisie, Węglowice, Piłę, Zamłynie, Kawki do Panek.
W centrum Panek chwila przerwy nad jeziorkiem. Są tam ławeczki a miejsce jest zadbane i miło tam posiedzieć.

 A po przerwie jedziemy przez Janiki do Krzepic. Tam wizyta w rowerowym (po olej) a następnie trzeba przeciąć DK43 i zaraz skręcić w lewo. Dalej jedziemy przez miejscowości Zbrojewsko, Lipie, Parzymiechy, Załęcze Małe, Kępowizna, Bieniec, Łaszew, Mierzyce, Ruda wprost do Wielunia. Przyznam, że trochę się umęczyłam, do tego wietrzysko... Po drodze urządziliśmy postój nad brzegiem Warty, bo to bardzo urokliwe miejsce:

W Wieluniu spory ruch aut ale jakoś w miarę spokojnie docieramy do centrum. Stop przy ruinach XIII-wiecznej kolegiaty. Uszkodzona podczas nalotów 1 września 1939 r. a następnie w 1940 r. wysadzona przez Niemców. W latach 90'tych odkopano i zrekonstruowano fundamenty, które dziś możemy oglądać.


Następnie jedziemy na rynek. Ładny jest też park. Zastanawiamy się chwilę, co dalej, bo nie za bardzo jest tu gdzie popas urządzić. W końcu postanawiamy wrócić bo po drodze były restauracje. 
Proponuję jeszcze by podjechać do murów miejskich, głupio być w Wieluniu i je pominąć, zwłaszcza, że to ładne miejsce.
I to był dobry wybór, bo tym sposobem poznaliśmy Tomka z Rowerowego Wielunia, dzięki któremu zwiedziliśmy Męczarnię:)








Teraz obiadek. Zdecydowaliśmy się na kuchnię śródziemnomorską "Latakia". Polecam, bardzo smaczne jedzenie.
Miło posiedzieć ale trzeba już wracać. Teraz powinno być bardziej z wiatrem. I (na szczęście) było.
Wracamy do Mierzyc, gdzie skręcamy na Kamion. Jest tam zabytkowa kapliczka ale tylko ją mijamy. To już tereny Załęczańskiego Parku Krajobrazowego. Potem Niżankowice, Szczyty i tym sposobem lądujemy w Działoszynie. 
Kolejne miejscowości po drodze to Zalesiaki i Lelity. W tych drugich zjeżdżamy do starego młyna, jest też ładny mostek nad Wartą. Byliśmy tu już kiedyś z Segerem.

Kolejny etap podróży to Popów, Władysławów, Borowa i przerwa nad zalewem w Ostrowach.
Potem Adrian i Marcin prowadzą, bo doskonale znają te tereny. Przez Kocin, Kuźnicę Lechową, Lubojnę i Wolę Kiedrzyńską wracamy do Cze-wy. Pod koniec bolały mnie nogi, oj formy nie ma, ale wycieczka naprawdę bardzo fajna, bardzo udana.
Jeszcze parę zdjęć autorstwa Marcina:











  • DST 54.14km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:54
  • VAVG 18.67km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 507m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tam gdzie Liswarta spotyka Wartę

Środa, 2 sierpnia 2017 · dodano: 02.08.2017 | Komentarze 0




  • DST 143.27km
  • Teren 90.00km
  • Czas 07:56
  • VAVG 18.06km/h
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Nad Liswartą

Poniedziałek, 31 lipca 2017 · dodano: 31.07.2017 | Komentarze 2




  • DST 117.54km
  • Teren 50.00km
  • Czas 06:11
  • VAVG 19.01km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Podjazdy 650m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zielony Wierzchołek Śląska

Niedziela, 22 maja 2016 · dodano: 27.05.2016 | Komentarze 4

Dawno, dawno temu obiecaliśmy Mariuszowi, iż oprowadzimy go po Zielonym Wierzchołku Śląska. Umówilim się na dziś właśnie i to był dobry wybór - pogoda idealna. Oprócz nas i Goździka na zbiórkę pod Jagiellonami przybyli Adrian, Andrzej, Janusz, Marcin i Tomasz.
Na początek podążamy przez dzielnice Stradom i Wielki Bór, potem przez Starą Gorzelnię, Kalej, Grodzisko i szlakiem do Kłobucka. Zaglądamy do pałacu (XIX w.) a potem leśnym duktem jedziemy do Mokrej. Odwiedzamy Miejsce Pamięci, zaglądamy do Izby Pamięci (niestety zamknięta). Sklep, w którym można dostać ozdobną pieczątkę także zamknięty. Wobec tego pozostaje jechać do Rębielic Królewskich (lasem i polami), w których to Rębielicach podziwiamy wiatrak (genialnej konstrukcji) i prześliczny kamieniołom (wiedzie doń uroczy zjazd).
Z Rębielic niedaleko do fortalicjum w Dankowie. A potem odwiedzamy Krzepice (sanktuarium, ruiny synagogi, cmentarz żydowski i przerwa na obiad). Z Krzepic jedziemy szlakiem przez rezerwat Modrzewiowa Góra (Rafał łapie kapcia i trza czekać a tu komarów pełno...).
Czas prędko płynie, trzeba już kierować się w stronę Cze-wy. Jedziemy do Panek a stamtąd przez Kawki, Piłę, Węglowice, Cisie do Blachowni. Za Blachownią żegnają nas Adrian i Andrzej (stąd mają bliżej do domów) reszta zaś dojeżdża do DK 46 (którą udaje się przeciąć dzięki uprzejmości jednego z kierowców) i przez dzielnice Kawodrza i ponownie Stradom wracamy na parking pod Jagiellończyków.
Bardzo udana wycieczka, humory dopisały, wszyscy zadowoleni. A najważniejsze, że nasz rowerowy przyjaciel poznał nowe tereny:)
Niebieski szlak pieszy między Grodziskiem a Kłobuckiem.(autor: Marcin)
Niebieski szlak pieszy między Grodziskiem a Kłobuckiem.(autor: Parker)
Pałac w Kłobucku
Pałac w Kłobucku © Skowronek
Podążamy do Mokrej
Podążamy do Mokrej © Skowronek
Leśny dukt między Kłobuckiem a Mokrą
Leśny dukt między Kłobuckiem a Mokrą © Skowronek
Pomnik upamiętniający Bitwę Pod Mokrą
Pomnik upamiętniający Bitwę Pod Mokrą © Skowronek
Izba Pamięci w Mokrej
Izba Pamięci w Mokrej © Skowronek
W drodze do Rębielic Królewskich
W drodze do Rębielic Królewskich © Skowronek
Wiatrak w Rębielicach
Wiatrak w Rębielicach © Skowronek
Wapiennik
Wapiennik © Skowronek
Na wierzchołku Rębielskiej Góry
Na wierzchołku Rębielskiej Góry © Skowronek
Widok na kamieniołom w Rębielicach
Widok na kamieniołom w Rębielicach (autor: Parker)
Ściana kamieniołomu
Ściana kamieniołomu © Skowronek
Pozostałości dawnej jaskini
Pozostałości dawnej jaskini © Skowronek
Brama Krzepicka
Brama Krzepicka © Skowronek
Odpoczynek na słoneczku
Odpoczynek na słoneczku © Skowronek
W okolicy Krzepic
W okolicy Krzepic © Skowronek
Ekologiczna ładowarka
Ekologiczna ładowarka © Skowronek
Przy ruinach synagogi w Krzepicach
Przy ruinach synagogi w Krzepicach © Skowronek
Cmentarz żydowski w Krzepicach
Cmentarz żydowski w Krzepicach © Skowronek
Serwis w rezerwacie
Serwis w rezerwacie © Skowronek
Jak kury na grzędzie:) (autor: Marcin)
Jak kury na grzędzie:) (autor: Parker)
Przerwa w Pankach
Przerwa w Pankach © Skowronek




  • DST 127.84km
  • Teren 75.00km
  • Czas 06:54
  • VAVG 18.53km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Podjazdy 559m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Wólki na bunkry

Niedziela, 1 maja 2016 · dodano: 01.05.2016 | Komentarze 1

Dziś odwiedzimy tereny na północ od Cze-wy. Celem jest Wólka Prusicka i tamtejsze bunkry. A także krzemień pasiasty, którego ładne okazy znaleźć można na tamtejszych polach. Wybraliśmy wariant terenowy. Na miejsce zbiórki przybyli Adrian, Andrzej, Marcin no i my. Na początek podążamy lasem w kierunku Mstowa, po drodze mijając uczestników maratonu 42-200. W Wancerzowie wjeżdżamy na czerwono znakowany szlak Jury Wieluńskiej, który prowadzi nas aż do Kruszyny. Jest nieco zarośnięty ale fajnie się nim jedzie.
W Kruszynie żegna nas Andrzej, musi już wracać do domu, reszta zaś podąża dalej szlakiem a potem zjeżdża na inne dukty, prowadzące wprost do naszych bunkrów. Zanleźlim dwa duże i kilka ringstandów. A także kilka okazów krzemienia pasiastego. Malutkie, co by plecak za dużo nie ważył...
Następnie lasem podążamy do mogiły 5 żołnierzy Wołyńskiej Brygady Kawalerii (poległych we wrześniu 1939 roku, gdy Brygada wycofywała się po Bitwie Pod Mokrą). Zapalamy świeczki, chwila zadumy i trzeba jechać dalej. Mijamy zalew w Ostrowach, potem jedziemy przez Władysławów do Popowa, gdzie oglądamy Kamienny Most nad Liswartą. W samym Popowie chwila przerwy. Dalsza droga wiedzie zielonym szlakiem pieszym. Niestety, trochę rozjeżdżony przez maszyny leśne, w zeszłym roku był w lepszym stanie. Szlakiem tym dojeżdżamy do Mokrej. A stamtąd leśnym duktem do Kłobucka. Z Kłobucka przez Kamyk, potem na Czarny Las i wracamy do Cze-wy. Fajna, udana wycieczka i sporo jazdy pośród ślicznych pól i lasów:)
Czerwony szlak pieszy między Mstowem a Borownem
Czerwony szlak pieszy między Mstowem a Borownem © Skowronek
Czerwony pieszy Jury Wieluńskiej
Czerwony pieszy Jury Wieluńskiej © Skowronek
Na szlaku (autor: Marcin)
Na szlaku (autor: Marcin) © Skowronek
Siłownia dla rolników
Siłownia dla rolników © Skowronek
Przerwa przy kolumnie
Przerwa przy kolumnie © Skowronek
Kolumna Denhoffa
Kolumna Denhoffa © Skowronek
Garaż dla armaty
Garaż dla armaty © Skowronek
Wnętrze bunkra
Wnętrze bunkra © Skowronek
Ringstandt
Ringstandt © Skowronek
Większy bunkier
Większy bunkier © Skowronek
Kolejny ringstand
Kolejny ringstand © Skowronek
Na szlaku
Na szlaku © Skowronek
Mogiła żołnierzy Wołyńskiej Brygady Kawalerii
Mogiła żołnierzy Wołyńskiej Brygady Kawalerii © Skowronek
Kamienny Most w Popowie
Kamienny Most w Popowie © Skowronek

Liswarta
Liswarta © Skowronek
Widok z Kamiennego Mostu
Widok z Kamiennego Mostu © Skowronek
Zielony szlak w okolicy Moktej
Zielony szlak w okolicy Mokrej © Skowronek




  • DST 129.73km
  • Teren 3.00km
  • Czas 06:05
  • VAVG 21.33km/h
  • VMAX 44.90km/h
  • Podjazdy 844m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Parzymiechy

Niedziela, 3 kwietnia 2016 · dodano: 03.04.2016 | Komentarze 0





  • DST 61.45km
  • Czas 03:11
  • VAVG 19.30km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Radzyń Chełmiński

Piątek, 28 sierpnia 2015 · dodano: 28.08.2015 | Komentarze 0

Plan był inny lecz poranny deszcz wymusił jego zmianę. Padać przestało dopiero po 13.00. Autem jedziemy do Grudziądza. Tuż za mostem są parkingi. Na początek jedziemy do ruin zamku. Jeszcze do niedawna w miejscu zamku nie było nic. Resztki ruin wieży (zwanej Wieżą Klimka) skrywał kopiec. Dopiero w 2006 roku dzięki staraniom Społecznego Komitetu Odbudowy Klimka odsłonięto pozostałości a następnie rozpoczęto odbudowę. I tak od 2014 roku Klimek stoi sobie znowu a wstęp doń jest bezpłatny. Zabezpieczono także część odkrytych pomieszczeń. Prace wciąż trwają.
Grudziądz był niegdyś (XVI w.) ważnym ośrodkiem handlu zbożem a pamiątką po tym czasie są wspaniałe spichlerze nad Wisłą.
Stare Miasto także jest bardzo ładne. W Informacji Turystycznej można wiele dowiedzieć się na temat najciekawszych zabytków. Jednym z nich jest chrzcielnica romańska ozdobiona skandynawskimi smokami.
Poza tym można obejrzeć cytadelę, przejść się obok koszar, zobaczyć mury miejskie, Bramę Wodną, kościół pojezuicki. Niegdyś była tu także Szkoła Podchorążych Rezerwy Kawalerii i stacjonował 18 Pułk Ułanów Pomorskich a pamiątki z tych czasów znajdziem w całym mieście. Spotkałam się z hasłem:
"Mają dupy jak z mosiądza, to ułani są z Grudziądza"
oraz napisem głoszącym:
"Bo serce ułana, gdy położysz je na dłoń: Na pierwszym miejscu panna, przed panną tylko koń"
.
Grudziądz - spichlerze
Grudziądz - spichlerze © Skowronek
Grudziądz - Brama Wodna
Grudziądz - Brama Wodna © Skowronek
Grudziądz - widok z Klimka
Grudziądz - widok z Klimka © Skowronek

Grudziądz - ruiny zamku
Grudziądz - ruiny zamku © Skowronek
Romańska chrzcielnica
Romańska chrzcielnica © Skowronek
Grudziądz - pomnik Żołnierza Polskiego na rynku
Grudziądz - pomnik Żołnierza Polskiego na rynku © Skowronek
Grudziądz - rzeźba flisaka
Grudziądz - rzeźba flisaka © Skowronek
Grudziądz w wielu wersjach
Grudziądz w wielu wersjach © Skowronek
Z Grudziądza jedziemy do zamku Pokrzywno. Zwany był Górą Aniołów. Po drodze zagaduje nas szosowiec. My niezwyczajni, że szosowcy w wersji PRO są rozmowni. A tu proszę jak miło.
Ruiny bramy wjazdowej znajdują się przy głównej drodze, potem trzeba podjechać kawałek w górę i... Niespodzianka. Teren jest oczyszczony, zarośla wycięte, piwnice wysprzątane a klepisko zagrabione! Super. Tyle razy o tym marudzimy a tu proszę, jest tak jak być powinno. Jedynie budynki najdłużej zamieszkane (jeszcze w XX w.) są bardzo zniszczone i zaniedbane, dach już dawno się zawalił. Ruiny pewnie nie doczekają się zabezpieczenia ale przynajmniej zarośla wycięte.
Spotykamy też mieszkańca ruin - przestraszonego zaskrońca.
W tym miejscu aparat padł i odtąd zdjęcia będą tylko z telefonu.
Pokrzywno - brama wjazdowa
Pokrzywno - brama wjazdowa © Skowronek
Pokrzywno - ruiny zamku
Pokrzywno - ruiny zamku © Skowronek
Pokrzywno
Pokrzywno © Skowronek
Pokrzyeno - zrujnowana część mieszkalna
Pokrzywno - zrujnowana część mieszkalna © Skowronek
Pokrzywno - piwnice
Pokrzywno - piwnice © Skowronek
Pokrzywno - piwnice II
Pokrzywno - piwnice II © Skowronek
Pokrzywno - front
Pokrzywno - front © Skowronek
Kolejny zabytek na trasie to zamek Radzyń Chełmiński. Zagospodarowany, można zwiedzać (8zł), prace wciąż trwają. Niegdyś otoczony wodami jeziora, po którym dziś zostały tylko podmokłe zarośla. Zamek idealny dla mnie - wszystko jest małe i wąskie - korytarze, schody, drzwi. A najlepsze są maleńkie wyjścia na wieże. Piwnice mieszczą niedużą ekspozycję.
Radzyń Chełmiński
Radzyń Chełmiński © Skowronek
Radzyń - zamkowa kaplica
Radzyń - zamkowa kaplica © Skowronek
Radzyń II
Radzyń II © Skowronek
Radzyń - ciasne wyjście na wieżę
Radzyń - ciasne wyjście na wieżę © Skowronek
Radzyń - widok z wieży
Radzyń - widok z wieży © Skowronek
Radzyń - przejście do drugiej wieży
Radzyń - przejście do drugiej wieży © Skowronek
Radzyń - fragment ekspozycji
Radzyń - fragment ekspozycji © Skowronek
Radzyń - fragment ekspozycji II
Radzyń - fragment ekspozycji II © Skowronek
Radzyń - z kapłanem Świętowita
Radzyń - z kapłanem Świętowita © Skowronek
Z Radzynia podążamy do ostatniego dziś zamku - Rogoźno. Właścicielem jest osoba prywatna, jakiś Niemiec ale można poprosić dozorcę i obejrzeć zamek. Ruiny znajdują się obok gospodarstwa rolnego. Przedzamcze jest zadbane (dozorca mówi, że jeszcze 3 lata temu były konie ale właściciel je zabrał) ale sam zamek... Zachowała się wieża bramna, baszta narożna i mury. Cegły są w doskonałym stanie ale wszystko strasznie zarosło.
Po prawej stronie, obok ruin mostu, jest ścieżka, trzeba zejść do fosy (sucha) a potem wdrapać się do stóp wieży. Jest też wejście do wnętrza ale dla osób o odpowiednim wzroście i zdolnościach akrobatycznych. Na wysokości około 3 metrów. Rafał oczywiście wspina się tam, na samą górę. Wewnątrz są stropy, klatki schodowe, wszystko w dobrym stanie. Ale minie jeszcze parę lat a wszystko się rozsypie. Właściciel nie robi nic, podobno nawet się nie interesuje.

Rogoźno - widok na wieżę
Rogoźno - widok na wieżę © Skowronek

Rogoźno - za kratami
Rogoźno - za kratami © Skowronek
Rogoźno - wejście do wieży
Rogoźno - wejście do wieży © Skowronek
Rogoźno - wnętrze wieży
Rogoźno - wnętrze wieży © Skowronek

Rogoźno - a teraz trzeba wyjść
Rogoźno - a teraz trzeba wyjść © Skowronek
Z Rogoźna wracamy do Grudziądza. Pakujemy rowery i wracamy do Świecia. Bardzo udany dzień. Wszystkie obiekty ciekawe, warte odwiedzenia. Wiatr wreszcie osłabł i można spokojnie jechać i podziwiać krajobraz. A teren jest dość zróżnicowany, są podjazdy i zjazdy, wąwozy i stare drzewa. Ładna kraina.




  • DST 141.58km
  • Teren 70.00km
  • Czas 07:40
  • VAVG 18.47km/h
  • VMAX 37.20km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dwa mostki nad Liswartą

Niedziela, 2 sierpnia 2015 · dodano: 02.08.2015 | Komentarze 2

Celem dzisiejszej wycieczki jest Wąsosz, jako, że ostatnio nie było okazji dokładniej zwiedzić (przegonił nas deszcz).
Wyjazd z Cze-wy w składzie: my, Robert oraz Mirek i Marek z Jura Bike. Na początek podążamy do Mstowa. W Gąszczyku Mirek prowadzi fajną ścieżką, która biegnie niemal do centrum Mstowa.
Tutaj wjeżdżamy na czerwono znakowany Szlak Jury Wieluńskiej. Miejscami jest mocno piaszczysty. Podążamy przez Borowno do Kruszyny (jedziemy do Kolumny Dehnoffa, kościoła i zaglądamy przez ogrodzenie na teren pałacowy), następnie Prusicko, Ważne Młyny, Kule i wreszcie dojeżdżamy do Wąsosza. Przy sklepie przerwa a potem zwiedzanie ścieżek kalwaryjskich.
A potem gwóźdź programu czyli przejazd po mostkach nad Liswartą - najpierw ten, co ostatnio (w Nowej Wsi) a następnie drugi (wskazany przez Mirka, w przysiółku Sowiocha). Może nic wielkiego ale takie przejazdy po dziurawych, klekoczących deskach są całkiem zabawne. Z pierwszego przejazdu zdjęć brak, są z drugiego.
Kolejny etap to Popów i Zawady, gdzie odłącza się Marek i wraca asfaltem do Cze-wy. Reszta zaś podąża za znakami zielonego szlaku pieszego, prowadzącego do Mokrej. Rzec trzeba, że piachu brak i fajnie się nim jedzie.
Z Mokrej jedziemy leśnym szutrem do Kłobucka, skąd szlakiem niebieskim pieszym do Grodziska. Następnie szutrową drogą do Kalei, skąd przez Starą Gorzelnię do Cze-wy.
Chyba odzwyczaiłam się od jazdy w terenie bo ledwo żyję... Ale wycieczka fajna:)
Na Mirkowej Ścieżce
Na Mirkowej Ścieżce © Skowronek
Ekipa przy Kolumnie Denhoffa
Ekipa przy Kolumnie Denhoffa © Skowronek
Kolumna Denhoffa
Kolumna Denhoffa © Skowronek
Pałac w Kruszynie (ledwo widoczny)
Pałac w Kruszynie (ledwo widoczny) © Skowronek
Takim to dobrze
Takim to dobrze... © Skowronek
Zakole Liswarty
Zakole Liswarty © Skowronek
Kalwaria w Wąsoszu
Kalwaria w Wąsoszu © Skowronek
Chętnych zapraszamy na mostek
Chętnych zapraszamy na mostek © Skowronek
Mostek numer dwa
Mostek numer dwa © Skowronek
Zielony szlak pieszy w okolicy Zawad
Zielony szlak pieszy w okolicy Zawad © Skowronek
Zielony szlak pieszy w okolicy Mokrej
Zielony szlak pieszy w okolicy Mokrej © Skowronek
Niebieski szlak pieszy w okolicy Kłobucka
Niebieski szlak pieszy w okolicy Kłobucka © Skowronek