Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 554358 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyżyna Wieluńska

Dystans całkowity:2726.77 km (w terenie 831.00 km; 30.48%)
Czas w ruchu:106:33
Średnia prędkość:19.63 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Suma podjazdów:5489 m
Suma kalorii:8623 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:104.88 km i 5h 19m
Więcej statystyk
  • DST 115.12km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:47
  • VAVG 19.91km/h
  • VMAX 44.90km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Mostek nad Liswartą

Piątek, 1 maja 2015 · dodano: 01.05.2015 | Komentarze 4

Tematem dzisiejszej wycieczki są bizony. A bizony mieszkają w Ameryce. Nieco tam daleko ale są też bliżej - w Kurozwękach. Ale i tam nie po drodze. I byłoby bizonów nie było jednak niedawno Rafik wyczaił je w Rzerzęczycach. O, to już w naszym zasięgu.
Spotykamy się pod Jagiellończykami i przez Ossona i Przeprośną Górkę jedziemy do Mstowa. W skład ekipy wchodzą: Artur, Rafałów dwóch, Gaweł, Marcin i ja. Stamtąd blisko już do bizonów. Oprócz nich są też alpaki i bawoły.

Bizony w Rzerzęczycach
Bizony w Rzerzęczycach © Skowronek
Następnie jedziemy do Nieznanic by zobaczyć pałac z początku XX wieku. Mieści hotel. Brama zamknięta ale piszą, że otwarte i by dzwonić. Jednak czasu brak, jedziemy dalej.

Pałac Nieznanice
Pałac Nieznanice © Skowronek
Potem jedziemy do Borowna a następnie wjeżdżamy na czerwony szlak pieszy Jury Wieluńskiej, którym dojeżdżamy do Kruszyny.
Podjechaliśmy jeszcze do Kolumny Denhoffa. Jej historię opisywałam kiedyś. Do pałacu nie jedziemy, zresztą i tak pewnie będzie zamknięty.

Pałac w Borownie
Pałac w Borownie © Skowronek
Kolumna Denhoffa
Kolumna Denhoffa © Skowronek
Za Kruszyną wjeżdżamy w lasy, mieszane, gęste, bardzo ładne. Cały czas trzymamy się szlaku czerwonego pieszego. Dojeżdżamy do miejscowości Ważne Młyny. Do dziś nie zachował się żaden z owych młynów, została tylko nazwa. W końcu szlak doprowadza nas do Wąsosza. Odwiedzamy mogiłę powstańców, kalwarię (ale nie całą) i sanktuarium.

Leśnym duktem
Leśnym duktem © Skowronek
Oto Warta
Oto Warta © Skowronek
Kózki
Kózki © Skowronek
Wąsosz - mogiła powstańców styczniowych
Wąsosz - mogiła powstańców styczniowych © Skowronek
Fragment kalwarii w Wąsoszu
Fragment kalwarii w Wąsoszu © Skowronek
Sanktuarium w Wąsoszu
Sanktuarium w Wąsoszu © Skowronek
Wnętrze sanktuarium
Wnętrze sanktuarium © Skowronek
Czas już wracać. W Nowej Wsi trafiamy na absolutny hit wycieczki - mostek nad Liswartą. Pierwszy przejazd jest emocjonujący niezwykle, tym bardziej, że co jakiś czas desek brakuje, barierek brak, wąsko a w dole rzeka. Wjechalim nań z rozpędu i każdy z rozpędu pokonał, byle tylko się nie zatrzymać. Potem Rafał i Gaweł wracają by przejechać raz jeszcze, co już sfilmowano.
Tu jest link do filmiku:
Mostek nad Liswartą

Mostek nad Liswartą
Mostek nad Liswartą © Skowronek
Przez Ostrowy i Czarny Las wracamy do Cze-wy. Przy Realu (teraz już Auchan) żegnamy ekipę i jedziemy do Stowarzyszenia, bo mam tam zadanie - rozpakować masę pudeł z opatrunkami. Uporaliśmy się z tym dość sprawnie. A w drodze do domu miłe spotkanie z Piotrkiem:) Pomimo niepewnej pogody udała się nam wycieczka. Deszcz złapał nas tylko raz, zaraz za Wąsoszem, szczęściem niezbyt mocny.




  • DST 84.28km
  • Teren 5.00km
  • VMAX 32.50km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do kamieniołomu po kamienie

Piątek, 20 lutego 2015 · dodano: 22.02.2015 | Komentarze 3

Co za kamienie? Ano nie byle jakie. Kalcyt krystaliczny. Pospolity ale bardzo ładny i o ciekawych właściwościach. Lubiany przez Wikingów. Nerwusom podobno przywraca równowagę, wskazuje kierunek i właściwe decyzje. Zainteresowani z pewnością poczytają sobie na ten temat więcej. A taki samodzielnie znaleziony to pewno ma mocy, że ho ho...
Kryształy powstały dawno, dawno temu w podziemnych komorach i korytarzach, dzięki wodzie, podobnie jak pozostałe elementy szaty naciekowej. I taka właśnie jaskinia istniała w wnętrzu Rębielskiej Góry. Musiała być wspaniała. Niestety zniszczyły ją prace prowadzone przy wydobyciu wapienia. Dziś podziwiać możemy smutne resztki podziemnego świata: zwietrzałe stalaktyty, draperie i kalcytowe kryształy właśnie.
Lubię tam jeździć.
Znaleźliśmy liczne kryształowe szczotki i prawie kompletny amonit.
Trasa: Cze-wa - Stara Gorzelnia - Kalej - (tu jazda w błocie grząskim, mocno zniechęcająca do terenowych wojaży) - Grodzisko - Kłobuck - Wilkowiecko - Rębielice Królewskie - Wilkowiecko - Kłobuck - Kamyk - Kopiec - Biała - Cze-wa.
Kamieniołom w Rębielicach
Kamieniołom w Rębielicach © Skowronek
Kamieniołom w Rębielicach II
Kamieniołom w Rębielicach II © Skowronek
Pozostałości szaty naciekowej
Pozostałości szaty naciekowej © Skowronek
Draperie
Draperie © Skowronek
Wspaniałe kryształy kalcytu w jednej ze szczelin
Wspaniałe kryształy kalcytu w jednej ze szczelin © Skowronek
W kamieniołomie
W kamieniołomie © Skowronek





  • DST 122.54km
  • Teren 70.00km
  • Czas 07:05
  • VAVG 17.30km/h
  • VMAX 38.70km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rowerem po Wierzchołku Śląska

Niedziela, 2 listopada 2014 · dodano: 03.11.2014 | Komentarze 8

Na wycieczkę z cyklu: rowerem po Zielonym Wierzchołku Śląska wybrali się: dwie Edyty, Alek, Andrzej, Michał, dwóch Marcinów, Mirek, dwóch Rafałów, Tomek i ja. Trasa jest właściwie powtórzeniem wycieczki z Tomkiem z 30.03.2014, z pewnymi modyfikacjami (więcej terenu). Większość atrakcji, które dziś odwiedzimy opisywałam dokładnie już wcześniej, zatem dzisiejszy opis będzie krótki.
Prowadzimy my i Mirek.
Przez Starą Gorzelnię do Kalei a stąd do Grodziska. Z Grodziska niebieskim szlakiem rowerowym do Kłobucka, skąd wygodny dukt prowadzi nas do Mokrej. Palimy znicze przy pomniku poświęconym żołnierzom poległym w Bitwie Pod Mokrą.
W Grodzisku
W Grodzisku © Skowronek
Dukt między Kłobuckiem a Mokrą
Dukt między Kłobuckiem a Mokrą © Skowronek
Miejscowi też zapalają znicze przy pomniku w Mokrej
Miejscowi też zapalają znicze przy pomniku w Mokrej © Skowronek
Przed pomnikiem w Mokrej
Przed pomnikiem w Mokrej © Skowronek
Z Mokrej polami i lasami jedziemy do Rębielic Królewskich. Podziwiać tu można genialnej konstrukcji wiatrak, wapienniki oraz kamieniołom, w którym można znaleźć śliczne kryształy kalcytu oraz odsłoniętą ścianę dawnej jaskini.
Wiatrak w Rębielicach Królewskich
Wiatrak w Rębielicach Królewskich © Skowronek
Wapiennik na Rębielskiej Górze
Wapiennik na Rębielskiej Górze © Skowronek
Kamieniołom w Rębielicach Królewskich
Kamieniołom w Rębielicach Królewskich © Skowronek
Widok na kamieniołom w Rębielicach
Widok na kamieniołom w Rębielicach © Skowronek
Kolejny punkt to malownicze zakola Liswarty w Troninach. Docieramy tam lasem a gdy chcemy jechać dalej trafiamy na płot, przez który przełazimy, co poszło całkiem sprawnie.
Ścieżka między Rębielicacm a Troninami
Ścieżka między Rębielicami a Troninami © Skowronek
Zakole Liswart w Troninach
Zakole Liswarty w Troninach © Skowronek
Liswarta
Liswarta © Skowronek
Pokonywanie przeszkody
Pokonywanie przeszkody © Skowronek
Pokonywania przeszkody ciąg dalszy
Pokonywania przeszkody ciąg dalszy © Skowronek
Kolejny etap to fortalicjum w Dankowie i zabytki Krzepic.
Brama Krzepicka
Brama Krzepicka © Skowronek
U stóp murów fortalicjum w Dankowie
U stóp murów fortalicjum w Dankowie © Skowronek
Przy synagodze w Krzepicach
Przy synagodze w Krzepicach © Skowronek
Cmentarz żydowski w Krzepicach
Cmentarz żydowski w Krzepicach © Skowronek
Postój na rynku w Krzepicach
Postój na rynku w Krzepicach © Skowronek
Z Krzepic jak zwykle niebieskim szlakiem pieszym, przez rezerwat Modrzewiowa Góra, do miejscowości Konieczki (słynącej z produkcji hełmów, masek i kamizelek kuloodpornych).
Na niebieskim szlaku do rezerwatu Modrzewiowa Góra
Na niebieskim szlaku do rezerwatu Modrzewiowa Góra © Skowronek
W Konieczkach
W Konieczkach © Skowronek
A potem szlakiem czarnym rowerowym do Kłobucka i przez Kamyk i Białą powrót do Cze-wy. Na koniec małe zamieszanie. Oddzielamy się od reszty ekipy, jako, że spotkałam pod kościołem siostrę, chwilę pogadałyśmy, Rafał i Tomek poczekali, reszta zaś pojechała. Nie było sensu ich gonić, zatem pojechaliśmy odprowadzić Tomka na dworzec najkrótszą drogą. I tyle. Dziękuję za przybycie, może jeszcze kiedyś znów będzie Zielony Wierzchołek Śląska.




  • DST 79.40km
  • Teren 40.00km
  • VMAX 42.60km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielki Łuk Warty (cz. II)

Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 07.06.2014 | Komentarze 5

W tygodniu rowerkowania nie było z trzech przyczyn. Pierwsza: rower trafił do serwisu ze względu na spory opór w tylnym kole. Z serwisu wrócił, opór pozostał. W poniedziałek znów tam wróci.
W ogóle rowerek sypie się ostatnio, tu opór, tam luzy, tu skrzypi, tam coś pęknie (dziękuję Rafale za prezent w postaci blokady skoku).
Druga: moja kicia miała we wtorek operację i należy się nią opiekować. Niby nic strasznego ale chcę by wszystko było dobrze i rana szybko się zagoiła.
Trzecia: chwilowy zakaz jazdy do pracy rowerem. Cały czerwiec szlaban. Vis major.
W sobotę do Miszki przyjechała moja mama, możemy więc udać się na wycieczkę.
Samochodem jedziemy do Działoszyna. Auto zostaje na rynku, my zaś podążamy czerwonym szlakiem(mocno piaszczystym) do Załęcza Wielkiego. Stąd jedziemy (bez szlaku bo szlaków tam nie ma) do Źródełka Objawienia.
Wcześniej odwiedzamy kapliczkę św. Floriana.
Przy kapliczce św. Floriana
Przy kapliczce św. Floriana © Skowronek
Św. Florian
Św. Florian © Skowronek
Wg przekazów w 1856 r. mieszkance Dzietrznik ukazała się Matka Boska, która wskazała źródełko. Od tamtej pory źródełko nazwano Źródełkiem Objawienia i jest miejscem odwiedzanym przez pielgrzymów. Niedaleko źródła znajduje się ołtarz polowy zbudowany w 1993 r., przy którym raz do roku w dniu 3 maja celebrowana jest msza święta. Woda ze źródła posiada właściwości lecznicze.
Las otaczający źródło rośnie na wydmach śródlądowych (tzw. wydmy w Kałużach), powstałych w czwartorzędzie.
Miejsce jest zadbane i urokliwe. Nie pasuje mi tu jedynie drewniany papież. Wystarczyłby sam jego wiersz (wykuty na tablicy obok).
W miejscu Objawienia
W miejscu Objawienia © Skowronek
Leśna kaplica przy Źródle Objawienia
Leśna kaplica przy Źródle Objawienia © Skowronek
Nieładny papież przy źródle
Nieładny papież przy źródle © Skowronek
Źródełko Objawienia
Źródełko Objawienia © Skowronek
Jeszcze jedno spojrzenie na Źródełko Objawienia
Jeszcze jedno spojrzenie na Źródełko Objawienia © Skowronek
Potem jedziemy do kościoła w Dzietrznikach, zajrzeliśmy też na cmentarz - jest tam mogiła z czasów Powstania w 1863r., I i II wojny światowej.
Kościół w Dzietrznikach
Kościół w Dzietrznikach © Skowronek
Z Dzietrznik polami udajemy się do Bieńca by poszukać Wąwozu Królowej Bony (gdzie rośnie stary bluszcz). Wąwóz jest, owszem, ale tak zarośnięty, że nie sposób doń się dostać. Może na jesień tu wrócim.
Kolejny etap to Kurhany Książęce w Przywozie.
"Kurhany zostały usypane w II w. n.e. na wierzchowinie górującej nad osadą. Większy ma wysokość 4 m i średnicę 20 m. Z przeprowadzonych badań ustalono, że zawierał popielnicę z prochami ludzkimi, grób psa (prawdopodobnie pochowanego aby strzegł zmarłego) i był bardzo bogato wyposażony w przedmioty zbytku, przeważnie importowane, w tym: sprzączkę z brązu z kabłąkiem i srebrnymi blaszkami, resztki złotej ozdoby o wadze ok. 50 gramów, fragmenty wczesnorzymskiej ceramiki, stopione szkło, wiele przedmiotów z brązu itd. Według tych znalezisk ocenia się, że pochowany tu był człowiek spełniający wybitną rolę wykraczającą znacznie poza osadę.
W mniejszym kurhanie nie znaleziono żadnego grobu i znaczniejszych zabytków. Przypuszcza się jednak, że stało się tak za sprawą długiego okresu degradacji i zaorywania przez okoliczną ludność."
Jeden z Kurhanów w Przewozie
Jeden z Kurhanów w Przywozie © Skowronek
Mieszkaniec okolic kurhanu
Mieszkaniec okolic kurhanu © Skowronek
Następny etap to Toporów (w tamtejszym kościele oglądamy obraz Dudy-Gracza) i Kamion (z prześliczną, XVIII-wieczną kapliczką).
Obraz Dudy-Gracza w kościele w Toporowie
Obraz Dudy-Gracza w kościele w Toporowie © Skowronek
Św. Franciszek w Toporowie
Św. Franciszek w Toporowie © Skowronek
Spojrzenie na Wartę
Spojrzenie na Wartę © Skowronek
XVIII-wieczna kapliczka w Kamionie
XVIII-wieczna kapliczka w Kamionie © Skowronek
Wnętrze kapliczki w Kamionie
Wnętrze kapliczki w Kamionie © Skowronek
Warta
Warta © Skowronek
Potem jedziemy w okolice Kochlewa by zobaczyć Źródełko św. Floriana (będące pomnikiem przyrody).
"Jest to unikatowe w skali kraju źródło krasowe, charakteryzujące się niezwykłym urokiem i znaczną wydajnością. Wśród zadrzewień tworzy wypełnioną wodą niszę źródliskową, na której dnie pulsacyjnie wypływa woda."

Po barwie sądząc wody te zawierają sporo żelaza.
Źródło św. Floriana
Źródło św. Floriana © Skowronek
Piaskowe
Piaskowe "gejzery" © Skowronek
Podmokły las
Podmokły las © Skowronek
Trzeba nam już wracać. Jedziemy do Krzeczowa a stamtąd szlakiem żółtym do Bobrownik. Rzec trzeba, że pełno tam piachu. Glebę zaliczyłam. A tak było blisko, prawie się udało i na koniec bęc. Bolało.
Rzec trzeba, że pełno tu jarów i dołów. Czyżby dawne okopy? Rowy przeciwczołgowe?
Piaskowy wąwóz
Piaskowy wąwóz © Skowronek
Zjazd w kolejnym wąwozie
Zjazd w kolejnym wąwozie © Skowronek
Na tle Warty
Na tle Warty © Skowronek
Żabi Staw
Żabi Staw © Skowronek
Przy Żabim Stawie
Przy Żabim Stawie © Skowronek
Z Bobrownik jedziemy asfaltem do Działoszyna. Przy drodze dostrzegamy kamieniołom. Może amonity będą? Może kryształy?
Z drogi wydawał się mały a jest całkiem spory. Nie znalazłam skamielin ale za to Rafał wspiął się wysoko na skały i znalazł jaskinię. Jest całkiem spora ale niestabilna.
Kamieniołom w okolicy Działoszyna
Kamieniołom w okolicy Działoszyna © Skowronek
Spory kamieniołom
Spory kamieniołom © Skowronek
Rafał znalezł jaskinię
Rafał znalazł jaskinię © Skowronek
Po obejrzeniu kamieniołomu jedziemy do Działoszyna, załadować rowery i do domu.





  • DST 125.90km
  • Teren 42.00km
  • VMAX 40.70km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Leszcze nad Dziunią

Niedziela, 1 czerwca 2014 · dodano: 01.06.2014 | Komentarze 5

Gmina Opatów leży pośród licznych wzniesień i pagórów, w dolinach dopływów Liswarty, Opatówki z Dziunią i Iwanówki. Na mapę spoglądając teren ów wydaje się mało ciekawy. Lecz zgłębiwszy nieco temat turysta odkryje ciekawostki liczne.
Tak więc o poranku z Cze-wy wyrusza grupa rowerzystów, by ciekawostki owe osobiście obejrzeć
. A są to: Edyta, Emilia, Kasia, Alek, Rafał, Tomek i ja.
Początkowo podążamy do Starej Gorzelni, skręcamy na Kalej a następnie terenem do Grodziska. Czyli trasą przemierzaną wielokrotnie.
Następnie niebieskim szlakiem pieszym na skraj Kłobucka.
Na jednej z posesji dostrzegamy daniele. Biegniemy je obejrzeć, a jakże. Zaraz też przychodzi właściciel. Myślałam, że nas przegoni ale okazał się bardzo miły i sporo nam o tych zwierzętach opowiedział.

Daniel
Daniel © Skowronek
Daniel z bliska
Daniel z bliska © Skowronek
Daniele i ich właściciel
Daniele i ich właściciel © Skowronek
Następnie odwiedzamy dziki i rzadko odwiedzany Rezerwat Dębowa Góra, chroniący 200-letnie dęby. Ciekawe, mroczne, leśne uroczysko.
Rezerwat Dębowa Góra
Rezerwat Dębowa Góra © Skowronek
Tak oto dojeżdżamy nad Zbiornik Zakrzew. Tutaj przerwa na posiłek oraz objazd molo.
Zakrzew
Zakrzew © Skowronek
By ominąć asfalty jedziemy szlakiem czarnym rowerowym do Złochowic. Tutaj oglądamy kapliczkę św. Nepomucena, kapliczkę św. Huberta, Księże Stawy a potem skręcamy na pola i podjeżdżamy na Górę Złochowską, kryjącą zdziczały kamieniołom.
Księże Stawy
Księże Stawy © Skowronek
Kapliczka św. Huberta
Kapliczka św. Huberta © Skowronek
Góra Złochowska
Góra Złochowska © Skowronek
Następnie polami docieramy do Wilkowiecka bo znajduje się tam rezerwat Leszcze nad Dziunią. Niestety, nie potrafimy odnaleźć doń ścieżki. By czasu nie tracić żywo podążamy dalej i w cieniu wiatraków podjeżdżamy na Opatowską Górę.
Kryje ona niewielką jaskinię a na wierzchołku znajdziem tablicę poświęconą ułanom Wołyńskiej Brygady Kawalerii. W bitwie pod Mokrą został stąd zniszczony pierwszy niemiecki czołg.
Według legendy dawno temu stał tu drewniany klasztor.
A u stóp owej góry, w 1936 roku, archeolodzy odnaleźli cmentarzysko kultury łużyckiej.
Podjazd na Górę Opatowską
Podjazd na Górę Opatowską © Skowronek
Góra Opatowska
Góra Opatowska © Skowronek
Pogaduchy na Górze Opatowskiej
Pogaduchy na Górze Opatowskiej © Skowronek
Niedaleko stąd do kolejnej góry - do Rębielskiej Góry. Na początek udajem się na dno kamieniołomu. Tutaj nieco czasu schodzi, zanim uda się odnaleźć fragment ściany dawnego systemu jaskiniowego, zniszczonego podczas wydobycia wapienia. Ponoć pod ziemią wciąż ukryte są liczne, niewielkie jaskinie. A ze szczelin wieje chłodem.
Znaleźliśmy też sporo skamieniałości oraz kryształy kwarcu. Wzięłam sobie śliczną szczotkę kryształów.
Ściana kamieniołomu
Ściana kamieniołomu © Skowronek
Pozostałość jaskini
Pozostałość jaskini © Skowronek
Kryształy
Kryształy © Skowronek
By całość obejrzeć wracamy do asfaltu i jedziemy do centrum Rębielic. Bidony uzupełnić trzeba. Przy sklepie rozmawiam chwilę z jednym mieszkańcem o wiatraku. Okazuje się, że jego konstruktor, Józef Antos zmarł i wiatrak już nigdy nie będzie pracował.
Po zakupach podjeżdżamy do wapienników a następnie na wierzchołek Rębielskiej Góry.
Wapiennik na Rębielskiej Górze
Wapiennik na Rębielskiej Górze © Skowronek
Pogaduchy przy wapienniku
Pogaduchy przy wapienniku © Skowronek
Kamienna ściana
Kamienna ściana © Skowronek

Rębielska Góra - widok na kamieniołom
Rębielska Góra - widok na kamieniołom © Skowronek
Pogaduchy na Rębielskiej Górze
Pogaduchy na Rębielskiej Górze © Skowronek
Rowerzyści na skale
Rowerzyści na skale © Skowronek
Następnie czeka frajda - fajny zjazd na dno kamieniołomu i do asfaltu.
Należy już kierować się w stronę domu. Jedziemy do Dankowa.
Fortalicjum w Dankowie
Fortalicjum w Dankowie © Skowronek
Widok na Bramę Krzepicką
Widok na Bramę Krzepicką © Skowronek
A z Dankowa szlakiem niebieskim pieszym do Krzepic. Na krzepickim rynku (ciekawostka dokładnie przez jego środek biegnie ruchliwa droga) urządzamy popas bo dają tu smaczne jadło. Przy okazji oglądamy maraton biegaczy.
Chcąc dalej podążać niebieskim szlakiem musimy kawałek jechać ostrożnie obok biegaczy. Szczęściem biegną w grupkach niewielkich a droga szeroka.
Niebieski szlak pieszy prowadzi nas do Rezerwatu Modrzewiowa Góra. To kolejny piękny, mroczny, leśny rezerwat, chroniący 100-letnie modrzewie i 200-letnie dęby.
Rezerwat Modrzewiowa Góra
Rezerwat Modrzewiowa Góra © Skowronek
Po dotarciu do asfaltu jedziemy przez Konieczki i Złochowice, gdzie skręcamy na szlak czarny rowerowy, którym już dziś jechaliśmy. Mijamy Zakrzew i wjeżdżamy na szlak zielony rowerowy, który prowadzi nas do Kalei.
Warto odnotować: piszę "szlak taki a taki". Koniecznie trzeba tu zaznaczyć, że szlaki te istnieją głównie na mapach a w terenie rowerzysta znajdzie jeno pojedyncze znaki. Jadąc nimi trzeba mieć mapę i uważać by się nie zgubić.
Wracamy na wycieczkę, z Kalei jedziemy do Wydry, stąd do Starej Gorzelni i jesteśmy z powrotem w Cze-wie. Odprowadzamy koleżanki i kolegów do znanych im terenów a sami jedziemy do mojej mamy na obiad.
I tak minęła niedziela, pogoda dopisała, pod koniec było już nieco zmęczenia lecz zwiedziliśmy dziś mnóstwo ciekawych miejsc. Mam nadzieję, że wszyscy uczestnicy są równie zadowoleni:)
Pod tym linkiem są wszystkie
zdjęcia z wycieczki.




  • DST 94.14km
  • Teren 25.00km
  • VMAX 34.40km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Izba Pamięci

Sobota, 5 kwietnia 2014 · dodano: 08.04.2014 | Komentarze 3

Pierwsza sobota miesiąca, zatem udać się można do Mokrej by Izbę Pamięci zwiedzić. By tam dotrzeć podążamy identyczną trasą, jak tydzień temu. Do pałacu w Kłobucku jadą z nami Edyta z Alkiem, którzy mają dziś czas tylko na krótką wycieczkę.
Przy zagrodzie rasy szkockiej
Przy zagrodzie rasy szkockiej © Skowronek
Droga z Kłobucka do Mokrej
Droga z Kłobucka do Mokrej © Skowronek
W Izbie Pamięci urzęduje bardzo miła pani przewodniczka, opowiedziała nam sporo, wszystko obejrzeliśmy, dostaliśmy foldery i mapy.
Uzbrojenie obu stron
Uzbrojenie obu stron © Skowronek
Model pola bitwy
Model pola bitwy © Skowronek
Fragment ekspozycji
Fragment ekspozycji © Skowronek
Łuski karabinowe
Łuski karabinowe © Skowronek
Motocykl
Motocykl © Skowronek
Fragment ekspozycji w Mokrej
Fragment ekspozycji w Mokrej © Skowronek
Malarska wizja
Malarska wizja © Skowronek
Tylko pieczątki nie dostaliśmy bo żeby ją otrzymać trzeba najpierw wziąć udział w grze terenowej i zdobyć hasło, z którym to hasłem należy udać się do pobliskiego sklepu i wtedy pieczątkę dadzą.
Wprawdzie (widząc nasz entuzjazm turystyczno-odznakowy) pani przewodnik chciała nam owo hasło nielegalnie podać ale Rafał rzekł, iż to niehonorowo i sami na rozwiązanie zagadki wpaść musimy. Pomaga wiedza o okolicach i po dłuższej chwili z tryumfem obwieszczamy, że oto mamy rozwiązanie.
Żegnamy się grzecznie i gnamy do sklepu po nagrodę.
A potem jedziemy kawałek główną drogą by skręcić w prawo, na leśne ścieżki. Przy jednej z nich znajdziemy ślady dawnego cmentarzyska a kawałek dalej miejsce starcia pociągów pancernych podczas Bitwy pod Mokrą. Gdy wyjedziemy z lasu na pola musim podążać ku widocznym po lewej zabudowaniom. Przy jednym z nich znajdziem obelisk. W miejscu tym poległ rotmistrz Jerzy Hollak.
Dawne cmentarzysko
Dawne cmentarzysko © Skowronek
Miejsce starcia pociągów pancernych
Miejsce starcia pociągów pancernych © Skowronek
Miejsce pamięci
Miejsce pamięci © Skowronek
Jesteśmy w miejscowości Izbiska. Potem drogami szutrowymi , mijamy Zalew Ostrowy i wjeżdżamy w las, gdzie wiodą nas dukty rozmaite (na przykład Lisi Dukt), które to dukty przecinają, doskonale widoczne okopy z czasów II wojny światowej. Mijamy też głęboką dolinę, której dnem płynie bezimienny dopływ Liswarty.
Bezimienny strumyk
Bezimienny strumyk © Skowronek
Nasza scieżka
Nasza ścieżka © Skowronek
Rów przeciwczołgowy z okresu II wojny światowej
Rów przeciwczołgowy z okresu II wojny światowej © Skowronek
Docieramy wreszcie do Wólki Prusickiej (to już województwo łódzkie), gdzie znaleźć można niemieckie bunkry z 1944 roku. Znajdują się na polu naprzeciw cmentarza. Jest ich 9, większość trudno odszukać, bo ledwo wystają ponad powierzchnię gruntu.
Za to chodząc po polach znaleźliśmy przepiękne okazy krzemienia pasiastego:)
Garaż dla armaty
Garaż dla armaty © Skowronek
Ringstand
Ringstand © Skowronek
Pospacerowali, odpoczęli ale wracać już trzeba. Jadąc przez Las Zasmole znaleźliśmy jeszcze jedno ciekawe miejsce: Lemańskie Jodły. Piękny bór, obszar chroniony o charakterze lasów górskich, w którym rosną wiekowe jodły.
Las Zasmole
Las Zasmole © Skowronek
I koniec zwiedzania. Przez Stary Broniszew, Rybną, Kuźnicę Lechową, Wierzchowisko wracamy do Częstochowy.




  • DST 107.23km
  • Teren 42.00km
  • VMAX 36.20km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zielony Wierzchołek Śląska

Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 03.04.2014 | Komentarze 9

Ci, co by chcieli jechać nie mogli a ci, co by mogli nie chcieli. I tak tylko 3 osoby wybyły w kierunku północnym. Znaczy Siwuch i my. Właściwie to początkowo na zachód było ale w Starej Gorzelni żeśmy skręcili bardziej na północ. W prawo znaczy się. Potem w lewo kawałeczek główną drogą i zaś w prawo, przez Kalej a potem w teren i do Grodziska.
W Grodzisku znajdziemy... No co znajdziemy? Grodzisko właśnie, o którym pisałam i to nie raz. Aleśmy tam nie jechali tylko pognali na niebieski szlak pieszy, co to do Kłobucka polami prowadzi.
Na niebieskim szlaku
Na niebieskim szlaku © Skowronek
W Kłobucku dziś jarmark, targowisko, czy jak tam to zamieszanie wielkie nazwiemy. Słyszałam, że mnogość rzeczy ciekawych nabyć tam można, mundury na przykład.
Mimo tegoż zamieszania samochodowo-pieszego szczęśliwie miasto pokonalim i wprost do pałacu dotarlim. O pałacu tym niedawno pisałam, to powtarzać nie będę. W każdym razie wreszcie te sosny amerykańskie, o których przewodnik wspomina,  znaleźlim. Otóż rosną z drugiej strony zabudowań pałacowych.
Pałac w kłobucku
Pałac w kłobucku © Skowronek
Sosny amerykańskie
Sosny amerykańskie © Skowronek
Pozostajemy po tejże drugiej stronie zabudowań pałacowych (bo z uliczki tej można z łatwością do lasu dotrzeć) a potem leśnymi duktami do Mokrej. Miejsca gdzie 1 września 1939 roku Wołyńska Brygada Kawalerii przez cały dzień powstrzymywała marsz 4 Dywizji pancernej. Wyobraźcie to sobie: ułani na konikach przeciw niemieckim czołgom. Mieliśmy wprawdzie trochę wozów pancernych no i pociąg pancerny ale to niewiele.
Stojąc przy pomniku w milczeniu patrzym na pola bitwy i wyobrażamy sobie jak to było. I oby się więcej nie powtórzyło bo od tamtego czasu uzbrojenie wojska naszego zmieniło się niewiele.
Pomnik w Mokrej
Pomnik w Mokrej © Skowronek
Przy miejscu, skąd pociąg pancerny ostrzeliwał pozycje niemieckie
Przy miejscu, skąd pociąg pancerny ostrzeliwał pozycje niemieckie © Skowronek
Do izby pamięci podjechaliśmy, a jakże, żeby godziny otwarcia sprawdzić. Jest już letni rozkład: w piątki do 20.00, w I i III sobotę miesiąca 9.00-14.00 a w I i III niedzielę miesiąca 14.00-19.00.
Potem jedziemy przez pola do lasu i kawałek zielonym szlakiem pieszym.
Jeden z duktów
Jeden z duktów © Skowronek
Potem skręcamy na własne ścieżki, którymi docieramy do Rębielic Królewskich. Nasz cel widać z daleka, tylko nie ma jak do niego podjechać. Może od strony wsi jest dojazd ale od pól bezpośredniej dróżki nie ma.
Wiatrak w Rębielicach
Wiatrak w Rębielicach © Skowronek
Wiatrak
Wiatrak © Skowronek
Ten osobliwy wiatrak dziełem jest Józefa Antosa, który budował go przez lat 25. Jest ponoć niezwykle wydajny, konstrukcja genialna, niestety w naszym kraju nie ma szans na powodzenie takiego projektu. Z tego, co widać wiatrak nie działa.
Maszt ma 53 metry wysokości, turbina - 33 metry średnicy, całość waży 200 ton. Może produkować nawet pięć megawatów prądu. Elektrownia wiatrowa wygląda jak duży wentylator, z łopatkami osłoniętymi specjalną czaszą. Dzięki temu, że ma 300 łopatek, a nie trzy, jak inne wiatraki energetyczne, już siła wiatru 2 m/s pozwala produkować prąd, podczas gdy holenderskie startują przy powiewie dwa razy większym.
Mijamy konstrukcję bokiem i tak jakoś wjeżdżamy wprost na prywatną posesję. Gospodarz jednak okazuje się bardzo miły i pozwala nam przejechać przez swoje podwórko.
Teraz lecimy oglądać wapienniki (czynne do końca XX wieku) i piękny kamieniołom. Dowiedzieliśmy się przy okazji, że wapno wykorzystuje się przy produkcji cukru.
Ruiny wapiennika
Ruiny wapiennika © Skowronek
Wapiennik (czynny do niedawna)
Wapiennik (czynny do niedawna) © Skowronek
Wjechalim na sam szczyt Rębielskiej Góry a potem zjechalim na dno kamieniołomu. Kiedyś była tu jaskinia ale zniszczyli. Coś z niej jeszcze na pewno zostało bo jak głowę w szczeliny wsadzić to mocno chłodem wieje.
Kamieniołom jest bardzo ładny, zobaczcie na zdjęciach:
Kamieniołom w Rębielicach Królewskich
Kamieniołom w Rębielicach Królewskich © Skowronek
Wjazd do kamieniołomu
Wjazd do kamieniołomu © Skowronek
Ściana kamieniołomu
Ściana kamieniołomu © Skowronek
Eksploracja szczelin
Eksploracja szczelin © Skowronek
Nacieszywszy się Rębielską Górą podążamy do Dankowa odwiedzić bastionowy zamek kasztelana Warszyckiego z XVII wieku. Fortyfikacje zajmują obszar o wymiarach 250 x 180 m. Do tego zamek położony był w rozlewiskach Liswarty.
Dobrze ufortyfikowany i uzbrojony Danków nie był atakowany przez wojska szwedzkie w 1655 r. Jedni mówią, że najeźdźcy nie ważyli się oblegać tak doskonałej twierdzy, zdaniem innych Warszycki zawarł z nimi ugodę, choć jednocześnie wspierał oblężony klasztor jasnogórski. Tak czy inaczej w roku 1656 Warszycki dokonuje zbrojnych wypadów zmuszając Szwedów do wycofania się z zajętych przez nich wcześniej zamków w Krzepicach i Pilicy.
Zamek niegdyś wyglądał tak:

Obecnie pozostały ruiny Bramy Krzepickiej (którą mieli rekonstruować ale od kilku lat cisza), potężne mury oraz fragment budynku (Dom Kasztelanowej). No i oczywiście kościół, który ma się najlepiej. Jest też ładny ogród i Droga Krzyżowa.
Brama Krzepicka
Brama Krzepicka © Skowronek
Dom Kasztelanowej
Dom Kasztelanowej © Skowronek
Zamkowe mury
Zamkowe mury © Skowronek
Z Dankowa podążamy szlakiem niebieskim pieszym wzdłuż ściany lasu. Pod Krzepicami okazuje się, że budowniczowie drogi krajowej 43 nie wzięli pod uwagę turystów i nie można jej pokonać inaczej niż jak na nią wjeżdżając.
Szczęściem ruch niewielki.
W Krzepicach odwiedzamy kościół św. Jakuba, którego początki sięgają XIV wieku, ruiny synagogi z XIX wieku oraz cmentarz żydowski z XVII wieku, którym opiekują się uczniowie miejscowej szkoły. Co ciekawe, prawie wszystkie macewy są żeliwne, co jest unikatem w skali europejskiej.
Ruiny synagogi w Krzepicach
Ruiny synagogi w Krzepicach © Skowronek
Cmentarz żydowski w Krzepicach
Cmentarz żydowski w Krzepicach © Skowronek
A na koniec udaliśmy się na krzepicki rynek by posilić się nieco. Bo w Dankowie oglądaliśmy tablicę, na której lokalne koło gospodyń zachwalało ziemniaki pieczone z kaszą i grzybami i tak jakoś kiszki same marsza zagrały...
W Krzepicach ziemniaków z kaszą nie mają, zjedliśmy zatem dania zamorskie, kebaby znaczy się.
A potem znów podążyliśmy szlakiem niebieskim pieszym, wprost do rezerwatu Modrzewiowa Góra, który to rezerwat chroni okazy modrzewia w wieku 100-170 lat oraz 200-letnie dęby.
Rezerwat Modrzewiowa Góra
Rezerwat Modrzewiowa Góra © Skowronek
Potem terenem jedziemy do Kłobucka, potem szlakiem zielonym do Pierzchna, potem lasem i do Wydry a potem do Starej Gorzelni. I tak zrobiliśmy pętelkę. Na koniec wyjeżdżamy w dzielnicy Wielki Bór. Ja jadę prosto do mamy a Rafał odprowadza kawałek Siwucha (do znanych mu okolic) i też przyjeżdża na obiad. A po obiedzie jeszcze tylko dowlec się do domu.
I taka to była wycieczka. Cały dzień jechaliśmy sobie spokojnie, bez pośpiechu, oglądając atrakcje Zielonego Wierzchołka Śląska i ciesząc słońcem i wiosenną przyrodą.





  • DST 143.73km
  • Teren 40.00km
  • VMAX 41.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielki Łuk Warty

Niedziela, 29 września 2013 · dodano: 30.09.2013 | Komentarze 10

Wspaniała wycieczka w doskonałym towarzystwie. Był zatem nasz przewodnik (męczony pytaniami) - Seger, był Gaweł, Mr Dry, Przemo, Rafał, Siwuch. A z pań Aga i ja. I zwiedzanie było choć na wszystkie miejsca czasu brakło. I 1000 km we wrześniu stuknęło. Relacja jutro lub w środę.
Już się biorę do roboty bo i opisywać jest co. Cóż to takiego ten Łuk?
Ano, Wielki Łuk Warty to jeden z dwóch przełomów tej rzeki, ten Działoszyński, ładniejszy znaczy się.
Krajobraz niewiele ma wspólnego z przełomami górskimi jest jednak niezwykle malowniczy. Dlatego też został objęty ochroną - w 1978 roku władze
utworzyły na tym terenie jeden z pierwszych parków krajobrazowych. Tak powstał Załęczański Park Krajobrazowy.
Znajdziemy tu jurajskie ostańce, łagodne wzgórza, liczne jaskinie, mokradła porosłe bujną roślinnością oraz tajemne źródła.
A przez czas cały towarzyszyć nam będzie Warta, która objawia swe dzikie oblicze.
Chcąc przyjrzeć się nieco osobliwościom Łuku Warty, rankiem wczesnym z Cze-wy wyrusza niewielka grupa rowerzystów. Prowadzi nas Seger, który w Działoszynie ma swe korzenie.
Spotykamy się pod ratuszem i rzec należy, że ledwo się w gęstej mgle odnaleźć można. Lecz ruszamy, nadzieję mając na to, iż rychło opadnie.
Na początek podążamy do miejscowości Kopiec, by obejrzeć ślady siedziby rycerskiej. Szerzej o tym grodzie w wycieczce 16.VII.13 oraz zdjęcia z tego miejsca 27.VIII.13
Następnie jedziemy asfaltem do Popowa. Modląc się, by w gęstej mgle barbarzyńca jakiś nas nie rozjechał.
Kamyk, Łobodno, Miedźno, Władysławów, Popów, Annolesie...
Krople rosy kondensują na kaskach, kapią, rękawice mokną, stopy marzną. Co chwilę przecieramy zaparowane okulary by je wreszcie wepchnąć do plecaków.
To tak cały dzień będzie? HEJ, Duchy Przyrody, my chcemy wspaniałości Łuku ujrzeć, pięknie prosimy o słońce!
W Lelitach Seger prowadzi nas nad rzekę, po raz pierwszy dziś ujrzymy jej wody. Oraz stary, nieczynny już młyn.

Mglisto, tajemniczo © Skowronek

Stary młyn © Skowronek

Mostek nad Wartą © Skowronek

Krótki postój © Skowronek

Następnie prowadzi do wsi Grądy i obok cementowni "Warta" a następnie skręca wzdłuż torów.
Już wcześniej coś z Mr Dry szeptali o wiaduktach. Wiadukt? Cóż to za atrakcja? Bo mi się zdawało, że to taki będzie wiadukt jak na przykład Kacapski Most.
A tymczasem czeka nas przejazd po kratach zawieszonych wysoko nad rzeką a gdzieś, hen, w dole pod kołami płynie Warta... Wrażenie niesamowite.
Po dawce emocji wróciliśmy na skraj Lelików gdzie przewodnik prowadzi do malowniczego progu na Warcie. Następnie terenem do działoszyńskiego pałacu Męcińskich.
Jesienna pajęczynka © Skowronek

Dwie jesienne pajęczynki © Skowronek

Siwuch, Seger i Gaweł © Skowronek

Próg na Warcie © Skowronek

Przed pałacem w Działoszynie © Skowronek

A z pałacu już asfaltem do Bobrownik, po drodze mijając stare wapienniki. A tymczasem mgły zniknęły i wyszło słońce. W jego promieniach świat mieni się tysiącem barw.
W Bobrownikach przejeżdżamy na drugi brzeg Warty i malowniczym lasem, za znakami czerwonego szlaku pieszego, jedziemy do Granatowych Źródeł.
Owe pulsujące, terasowe źródła to pomnik przyrody, jedyne tego typu zjawisko na obszarze całej Jury. Część wody wypływa ze szczeliny skalnej przy brzegu a część z dna zbiornika, którym jest starorzecze Warty.
I istotnie są granatowe, trzeba im się przyjrzeć uważnie.
Granatowe źródła - szczelina, z której wypływa woda © Skowronek

Granatowe Źródła © Skowronek

I jeszcze jedno ujęcie Granatowych Źródeł © Skowronek

Po obejrzeniu źródełek, nadal szlakiem czerwonym do Załęcza Wielkiego, znów pokonujemy most na Warcie i odwiedzamy pomnik poświęcony żołnierzom Armii Łódź, poległym w dniach 1-2.IX.1939 r.
Pomnik poświęcony żołnierzom Armii Łódź © Skowronek

I my przy pomniku © Skowronek

Teraz szlakiem żółtym rowerowym do ośrodka "Nadwarciański Gród", gdzie mamy nadzieję urządzić ognisko bo żołądki domagają się obiadu. Koszty zbyt wysokie, więc wracamy, by rozejrzeć się za tańszym ogniem.
Zostało wybrane przepiękne miejsce, blisko zakola płynącej leniwie rzeki, gdzie słońce złoci liście drzew.
Podczas poszukiwań drewna zostały znalezione wspaniałe okazy grzybów i od tej chwili każdy uważnie zerka na prawo i lewo, by czasem grzyba jakiegoś nie przeoczyć.
Na terenie ośrodka Nadwarciański Gród © Skowronek

Przeprawa promowa © Skowronek

Spokój © Skowronek

Każdy w skupieniu posiłek swój przyrządza... © Skowronek

...a tymczasem w pobliżu kryją się okazałe okazy © Skowronek

Grzyby dorodne © Skowronek

Po upieczeniu i zjedzeniu kiełbasek, odpoczynku i zgaszeniu ognia ruszamy w drogę powrotną. Na kurhany czasu brak.
Jedziemy za znakami szlaku żółtego rowerowego. Potem zjeżdżamy (schodzimy) nad mokradło, ma to być Wronia Woda. Mr Dry prowadzi nas w grzęzawisko, pośród gęstej roślinności ale wody brak. Wiosną z pewnością jest ale ucieka w wapienne podłoże, w tajemy świat podziemnych korytarzy.
Turysta może w ów świat zajrzeć - odwiedzić jaskinie w Rezerwacie Węże, Jaskinie systemu Szachownica czy Jaskinię Ewy. Do tej ostatniej trzeba klucza.
Eksploracja użytku ekologicznego © Skowronek

Dzielni eksploratorzy © Skowronek

Urokliwe to miejsce © Skowronek

No dobrze, wróćmy do naszego grzęzawiska. Wędrujemy w wysokich trawach i zastanawiam się nad tym ,jakie to też rośliny tu rosną i kiedy się staplamy. Teraz, kiedy patrzę na mapę to mi się zdaje, że Wronia Woda to jednak nie tu, tamta jest blisko Bieńca. Lecz i to starorzecze jest niezwykle urokliwe i spokojne.
A Bieniec też jeszcze odwiedzimy bo tam jest Wąwóz Królowej Bony, gdzie rośnie piękny, stary bluszcz (kwitnie, a żeby kwitnąć bluszcz musi mieć minimum kilkadziesiąt lat).
I w tym Bieńcu Królowa Bona miała pałac i ogród w stylu włoskim. A w Kamionie można zobaczyć kapliczkę z XVIII wieku. Wrócimy tu jeszcze, wrócimy.
Kolejne ciekawe miejsce to Żabi Staw. Zawieszony 50 m powyżej dna Doliny Warty zbiornik wody stojącej. Dlaczego woda nie ucieka wgłąb skał?
Prawdopodobnie dlatego, że warstwa skał pod stawem jest nieprzepuszczalna i wody opadowe zbierają się tworząc ów zbiornik.
Cały porośnięty grzybieniami, wiosną musi przepięknie wyglądać. I żyją w nim rzadkie gatunki płazów, wiosną pewnie odbywają się tu prawdziwe żabie koncerty.
Żabi Staw © Skowronek

Przy Żabim Stawie © Skowronek

Teraz ciągniemy na Górę Świętej Genowefy, zwaną też Skałą Czaszki, bo taki kształt ma wieńczący ją ostaniec. A dodać trzeba, że jest to najbardziej wysunięty na północ jurajski ostaniec. Ostatni.
Góra niegdyś stanowiła całość z Górą Wapiennik (na lewym brzegu Warty), jednak w czwartorzędzie wody z lądolodu przebiły tu szeroką bramę skalną.
Dawniej św. Genowefa zwała się Jarzębieską Górą od miejscowości Jarzębie. Mieszkańcy tworzyli zamkniętą społeczność. Żyli ze zbiorów ściółki leśnej, rybołówstwa, kłusownictwa, mieli swe pola i sady. Byli też we wsi rzemieślnicy, słowem była to wieś samowystarczalna.
Dzieci do szkoły nie puszczali, prądu nie było ni wody bieżącej.
Na przełomie lat 50'tych i 60'tych mieszkańców przesiedlono w różne miejsca. Władzom nie podobało się, że takie "plemię" żyje wśród cywilizacji. Sytuacja podobna do tej w Bieszczadach i Beskidzie Niskim.
Tak więc miejscowość przestała istnieć. Dostało się też górze, Jarzębieska być nie może. I tak została Świętą Genowefą. Ciekawe, że dali jej imię świętej, przecież wiadomo jakie to były czasy.
Góra Św. Genowefy - ostatni ostaniec czyli Skała Czaszki © Skowronek

Nie każdy widzi tu czaszkę i takim tłumaczyć trzeba... © Skowronek

Przy skale siedzimy czas jakiś patrząc na migocące pomiędzy drzewami wody Warty.
Podobno w księżycowe noce spotykają się tu czarownice, siedzą przy ogniu, wymieniają receptury, dyskutują, biadają że fach zanika...
Słońce wciąż wysoko zatem czarownic brak, przeto wracamy do Bobrownik a następnie do Lisowic. Bidony puste a tu sklepu nie ma. Ani chybi umrzemy z pragnienia...
Seger i Siwuch ratują swymi zapasami picia. Dziękujemy!
Następnie fajny zjazd terenem do drogi krajowej 42 gdzie na wprost...Uwaga...JEST SKLEP! Ratunek, jednak nie zginiemy. Popas przy drodze, w promieniach słońca wielce udany.
Syci, napojeni i zadowoleni jedziemy główną drogą w stronę Parzymiech by po niedługim czasie odbić w teren, na niebieski szlak pieszy (Rezerwatów Przyrody). Po drodze polowanie na maślaki, aż brakuje miejsca w plecakach.
Dalej, mijamy Rezerwat Szachownica (byliśmy tu wiosną) i wyjeżdżamy w miejscowości Lipie.
Jest tu na sprzedaż XVIII-wieczny dwór z parkiem i stawami, jakby ktoś chciał i kasę miał.
Potem Danków (z ruinami zamku kasztelana Warszyckiego) i przez Wilkowiecko i Kolonię Kurzelów do Kłobucka. Zmrok zapada, dni już krótkie.
W kłobucku kierujemy się na Kamyk i jedziemy do Białej, gdzie żegnamy towarzyszy wycieczki.
W Białej odbija też Przemo z Agą i wspólnie jedziemy do skrzyżowania Ikara-Rocha (od trzech miesięcy rozgrzebanego przez drogowców). Oni jadą na Rocha a my dalej Ikara. Potem na obiad do mojej mamy a późnym wieczorem do domu.
I taki to był dzień pełen wrażeń, świetna wycieczka. Wiele zobaczyliśmy i wiele jeszcze do zobaczenia pozostało.
Tak więc przy pierwszej sposobności powrócić do Załęczańskiego Parku Krajobrazowego trzeba.




  • DST 60.83km
  • Czas 03:02
  • VAVG 20.05km/h
  • VMAX 38.20km/h
  • Kalorie 826kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zamek w Kopcu

Wtorek, 23 lipca 2013 · dodano: 23.07.2013 | Komentarze 3

Po pracy do miejscowości Kopiec, by przyjrzeć się pozostałościom zamku. Znajdziemy go na terenie należącym do Towarzystwa Salezjańskiego. Bramy są otwarte i każdy może tu swobodnie spacerować. O zamku żadnej informacji nie ma, żadnej tablicy turysta nie ujrzy, ale dobrze widać resztki ziemnych obwarowań i fosy. Stawiam na wieżę mieszkalną.
Szkoda, że do odznaki go nie liczą...
Poza tym park jest bardzo ładny i miło tu spacerować. Jeno komarów zbyt wiele.
Następnie do Kamyka i Kłobucka, przerwa na rynku i powrót do Cze-wy. Potem pojechaliśmy do pracy by zabrać suweniry (które Polpharma przekazała na Orbitę) i zawieźć je do Krzary. Trochę pogadlim a następnie do domu.




  • DST 80.14km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:49
  • VAVG 21.00km/h
  • VMAX 34.30km/h
  • Kalorie 1108kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlakiem częstochowskich NZOZ oraz Ostrowy

Wtorek, 16 lipca 2013 · dodano: 16.07.2013 | Komentarze 2

Popołudniu runda po przychodniach celem poprawienia recept. Zajęcie wątpliwej przyjemności ale czasem, niestety, konieczne.
Po odfajkowaniu ostatniej (w szpitalu przy Bialskiej) stwierdzono, że czasu wystarczy i na wycieczkę. Przeto skręt w Aleję Brzozową i piaszczystymi dróżkami prosto do Białej. Następnie Kopiec (staw zarósł), Nowy Kocin i lasem do Ostrów. Tu przerwa nad zbiornikiem na batoniki, wygrzanie kości na słońcu, życiowe dyskusyje i tym podobne.
W Kopcu już ostatnio uwagę zwróciło coś jakby wały ziemne. I dziś też zaglądam przez ogrodzenie (całość znajduje się na terenie Salezjanów). Czyżby gród? W domu poszperałam coś niecoś i rzeczywiście była tu siedziba rycerska, podczas prac archeologicznych odkryto nawet resztki murów. Foty następnym razem.
Ciekawostki:
"Kopiec należał do małopolskiego rodu Górków. Był strażnicą na rubieży posiadłości. Więc prawdopodobnie nie był to bardzo duży zamek.
Miejscowa legenda mówi, że istniało podziemne połączenie zamku w Kopcu z klasztorem na Jasnej Górze. Wydaje się to o tyle prawdopodobne, że paulini jasnogórscy mieli w Kopcu papiernię, która produkowała papier na ich potrzeby. ślad tej działalności jest w nazwie przysiółka: Podpapiernia, między Kopcem a Kamykiem.
Dalsza część tej legendy mówi o pobycie biskupa krakowskiego Stanisława w Kopcu. Prawdopodobnie przebywał tam z wizytą duszpasterską,(kościółek romański znajduje się w Białej Dolnej) wizyta przeciągnęła się do późnych godzin nocnych. W pewnym momencie towarzystwo widocznie przebrało miarę i nasz biskup salwował się ucieczką przez ówczesny las do Białej. Niestety w nocy, w lesie między mokradłami, pobłądził i resztę nocy spędził na polanie w lesie. Później w tym miejscu w czasach króla Kazimierza Wielkiego został wybudowany kościół pod wezwaniem biskupa Stanisława męczennika. Kościółek był drewniany i niestety spłonął w latach 60'tych XX wieku."

Z Ostrów raźnie kręcimy do Miedźna (mijamy dawny cmentarz choleryczny), z Miedźna do Mokrej (przypominam o słynnej bitwie II w.ś.) a potem kierunek na Kłobuck. Po drodze mijamy drużynę wesołych harcerzy. Oczywiście należy ich pozdrowić. I jeszcze raźniej (bo późno) do Białej i Cze-wy.

Chwila przerwy © Skowronek

Zbiornik Ostrowy © Skowronek