Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2019

Dystans całkowity:271.79 km (w terenie 130.00 km; 47.83%)
Czas w ruchu:16:09
Średnia prędkość:16.83 km/h
Maksymalna prędkość:47.00 km/h
Suma podjazdów:1869 m
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:54.36 km i 3h 13m
Więcej statystyk
  • DST 32.27km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 16.14km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Podjazdy 165m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olsztyn

Sobota, 30 listopada 2019 · dodano: 03.12.2019 | Komentarze 0

Asia napisała, że jedzie do Olsztyna, zatem zabraliśmy się z nią. W jedną stronę "pożarówką" (gdzie zniknął kawał lasu...). Następnie przez Sokole do Baru Leśnego. Posiedzieliśmy tam godzinkę nad herbatą, pogadali. Powrót przez Górę Ostrówek i dalej po swojemu bo Asia chciała zobaczyć nasze polno-leśne ścieżki powrotowe.






  • DST 83.18km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:54
  • VAVG 16.98km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Podjazdy 504m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na pierogi

Sobota, 16 listopada 2019 · dodano: 17.11.2019 | Komentarze 3

Jakiś czas temu wymyśliłam, by pojechać do pierogarni "U Babci Marysi" przy DK1. Naturalnie nie DK1 tylko z drugiej strony, od Koziegłówek lokalna droga doń prowadzi. Przejrzeliśmy mapy gminy Koziegłowy. W Koziegłowach byliśmy parę razy, mają ładny rynek, raz przeczesaliśmy okoliczne pola w poszukiwaniu ruin tamtejszego zamku o wdzięcznym imieniu "Żabi Kruk" (nawiasem mówiąc do poszukiwań resztek fundamentów trzeba mieć mnóstwo cierpliwości...) ale raczej rzadko tam zaglądamy bo atrakcji niewiele. W planie jeszcze dwa jeziorka, kładka nad Wartą, Kozia Zagroda i to w zasadzie wszystko.
W 7-osobowej grupie ruszamy spod skansenu. Do Poraja najprostszą drogą: pożarówką i wzdłuż torów. Następnie podążamy obok zbiornika, w stronę Jastrzębia. Na asfalcie w lewo i na wysokości skrętu do Mariny Poraj trzeba wjechać w prawo, w las, na taką drogę:



Jedziemy nią jakiś czas, gdy pojawią się tablice ścieżki przyrodniczej (jak na drugim zdjęciu) trzeba skręcić w lewo, trochę po polach i lądujemy w Gęzynie. Stamtąd asfaltem do Koziegłów a następnie skręt w stronę sanktuarium w Koziegłówkach. Nie podjeżdżamy jednak do samego kościoła tylko skręcamy na pola. Jeszcze tylko pokonać asfaltowy podjazd z ładnym widokiem i jesteśmy w pierogarni.




Wybór pierogów duży, są tradycyjne oraz bardziej wytrawne np. z pieczoną kaczką. Wewnątrz miło. Pierogi smaczne (wybrałam z kaszą gryczaną), porcja (10 sztuk) jak dla mnie odpowiednia, jednak dla panów za mała.
Najedzeni podążamy dalej. Teraz będzie znacznie więcej terenu.
Oto jeziorko na terenie dawnej żwirowni w miejscowości Mysłów. Ładnie tam. W słoneczne dni woda z pewnością mieni się turkusowo.


I drugie, leśne jeziorko, w pobliżu miejscowości Postęp. Znanej z rozlewni wód "Jurajska". 
Na mapie las nie ma swojej nazwy, jest nazwa leśniczówki: Lgota. A w sercu lasu nazwa Lisia Góra. A piszę o tym, gdyż jest interesujący. Inny niż okoliczne lasy. Ma taki jakby górski charakter, bardzo ładny. Jeziorko całkiem spore. Na niektórych mapach nie jest zaznaczone.

W tym miejscu zaczyna się błądzenie, przez przypadek wpadliśmy komuś na posesję (przeprosiłam), przegapiona kładka nad Wartą ale w końcu odnaleźliśmy znaki czerwonego szlaku rowerowego. Jedziemy nim aż do miejscowości Ostrów. Po drodze taka ładna kapliczka na wzgórzu:

W Ostrowie chciałam zajrzeć do Koziej Zagrody, niestety jest zamknięta.
Już niedaleko, kawałek chaszczingu, potem polami i wreszcie jest zielony szlak rowerowy. Jedziemy nim do Poraja. A stamtąd do Cze-wy standardowym wariantem. Udało się wrócić przed zmrokiem.


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 69.52km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:54
  • VAVG 17.83km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Podjazdy 467m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień Niepodległości

Poniedziałek, 11 listopada 2019 · dodano: 11.11.2019 | Komentarze 0

Coroczny objazd żołnierskich grobów. Razem z nami wybrali się Ewa i Sylwek. Właściwie to pół godziny przed wyjazdem ustaliliśmy, że jedziemy.
Pierwsze Miejsce Pamięci jest w Dębowcu. Oto obszerny i ciekawy artykuł na temat historii tego miejsca: Bitwa na polach Choronia i Dębowca
Kiedyś opisywałam, dziś nie będę zamęczać, zainteresowani przeczytają sobie sami a część osób zapewne już tę historię zna.
Miejsce jest zadbane, zawsze są świeże kwiaty i palą się znicze. My także zapaliliśmy światełko.

Podążamy teraz do Zrębic. Na tamtejszym cmentarzu parafialnym znajdowały się dwie kwatery: 14 żołnierzy Wojska Polskiego poległych w 1939 roku oraz grób żołnierzy niemieckich. Parę miesięcy temu pisałam, że Niemcy wkrótce zostaną zabrani. I tak się stało. Dziś na miejscu tamtej kwatery jest tylko wyrównana ziemia.
I ten grób żołnierski jest zadbany, jedynie bujne bukszpany i jałowce trochę zasłaniają tablicę.
Tutaj chyba coś podpadliśmy żołnierzom (pewno dlatego żeśmy ich nie odwiedzali, dopiero drugi raz jesteśmy, ale to nie nasza wina, że na cmentarz w Zrębicach ciężko było wejść...) bo sporo czasu minęło zanim udało się zapalić świeczki. Dobrze, że Sylwek miał zapalniczkę i w końcu sukces. Są światełka, jedziemy dalej.


Czerwonym szlakiem pieszym jedziemy do Złotego Potoku. Na tamtejszym cmentarzu spoczywają żołnierze 7 Dywizji Piechoty. Przy cmentarzu jest taki automat z wkładami do zniczy, fajna sprawa, dokupiliśmy jeszcze.
Tutaj można poczytać co nieco o walkach w rejonie Złotego Potoku: https://forum.odkrywca.pl/topic/171329-złoty-...

Jest zimno więc zajrzeliśmy jeszcze do "Rumcajsa" na zupę chrzanową. Gospodarz lubi gości i chyba cały czas przesiaduje w swoim barze, więc jadąc tam nie mieliśmy wyrzutów sumienia, że kogoś wykorzystujemy w święto.
Zmrok już blisko, pora kierować się z powrotem do domu. Jedziemy nową drogą, wypatrzyłam ją jakiś czas temu. Biegnie równolegle do Drogi Klonowej, potem odbija w stronę Pabianic, my zaś wracamy na Klonową.
Lądujemy w Siedlcu, asfaltem wracamy do Zrębic a następnie jedziemy do Olsztyna. W Olsztynie odwiedzamy cmentarz wojenny, miejsce straceń. To mroczne, bardzo ponure miejsce.

Nie lubię tam jeździć. To straszne miejsce. Ale dla dwójki Warszawiaków dobrze się stało, że tam pojechaliśmy bo dzięki temu odzyskali pewną zgubę.
Do Cze-wy wracamy rowerostradą. Ciemno już gdy wchodzimy do domu. Cieszę się, że pogoda pozwoliła odwiedzić wszystkie te miejsca.


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 7.92km
  • Czas 00:25
  • VAVG 19.01km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto

Niedziela, 10 listopada 2019 · dodano: 11.11.2019 | Komentarze 0

Zawieźć karmę dla kotów.




  • DST 78.90km
  • Teren 60.00km
  • Czas 04:56
  • VAVG 15.99km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Podjazdy 733m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jurajska wycieczka

Niedziela, 3 listopada 2019 · dodano: 09.11.2019 | Komentarze 3

Kolejna bardzo jurajska wycieczka. Trasa miała być łatwiejsza niż zeszłotygodniowa ale dziwnym trafem jakoś sporo spacerowaliśmy z rowerami...
Chcemy zobaczyć kilka nowych rzeczy. Są całkiem blisko a nigdy tam nie byliśmy.
Razem z nami wybrali się Ewa i Sylwek. PKP jedziemy do Łaz i podążamy na Wzgórze Kromołowiec. Chcieliśmy tam dojechać wyłącznie w terenie, jednak tuż przed samym wzgórzem ścieżki zniknęły i musieliśmy końcówkę podjechać asfaltem. Teren jest zagospodarowany, pewnie z powodu bliskości drogi.


Następnie Okradzionów i młyn Frey'a. Budynek obecnie pełni rolę małej elektrowni wodnej. Jest też ładny dom nad rzeką. I malownicza ścieżka wzdłuż Białej Przemszy.


Teraz okolice Krzykawki. Bardzo bogate w ciekawe miejsca. Oto kirkut:

Dworek. Obecnie mieści Centrum Kultury Gminy Bolesław.

Wąwóz. Taki jak w Kazimierzu tylko znacznie bliżej:) Niedługi ale prześliczny:


Grodzisko z XII w. Oj, tu trzeba się było pomęczyć. Najpierw znaleźć (przydał się serwis "Eksploratorzy"). Z drogi skręciliśmy przy sadzie, jak radzili. Potem trzeba było po stromym wale zjechać do fosy. Obecnie bagniska. Jakoś żeśmy je sforsowali.
Następnie trza się było wdrapać na drugi wał, zsunąć do drugiej fosy i wreszcie wleźć na trzeci. Na forum padało określenie "monumentalny". Faktycznie, monumentalność tego miejsca wyraźnie czuliśmy w nogach. Lecz warto znieść tych parę niewygód. Klimat rewelacyjny. Na koniec powtórzyć całą operację w odwrotnej kolejności i jedziemy dalej.


Teraz nowy punkt na Pustyni Błędowskiej. Duże miejsce postojowe z pomostami, altanami, tablicami i największą atrakcją: działkiem przeciwlotniczym i działem przeciwpancernym. Wszystkie elementy ruchome, można je obracać i przestawiać do woli. Świetna zabawa.


Teraz Klucze i punkt widokowy Czubatka, na który dojechaliśmy w terenie. W terenie fajnie, jedynie końcówkę trzeba podprowadzić.

W Kluczach można odwiedzić także cmentarz z I w. ś. (był to cmentarz przyszpitalny). Znajduje się przy niebieskim szlaku rowerowym.

Jak Pustynia Błędowska to koniecznie punkt widokowy Dąbrówka. Ostatnio byli powietrznodesantowi, dziś klimat bardziej z Dzikiego Zachodu:

Zmrok już blisko. Podążamy szlakiem czerwonym pieszym, następnie zielonym. Mamy jeszcze sporo czasu do pociągu więc jedziemy do Zawiercia.

W Zawierciu kawa i zapakować się do pociągu Kolei Śląskich. To jeszcze nie koniec przygody. Okazuje się, że podróżuje też dziewczyna na wózku a miejsca dla niepełnosprawnych są razem z rowerowymi. Ktoś to genialnie wymyślił. Dwa rowery trza było ściągnąć, w pociągu luz więc bez problemu stały w korytarzu, ale coś tu jest nie tak... Projektant jakby zakładał, że pociągiem tym nigdy nie pojedzie ktoś z rowerem lub na wózku.
No dobra, jedziemy. Obsługa pociągu bardzo miła, pilnują pani całą drogę, naprawdę się troszczą. Ale na stacji pani musi jakoś wysiąść. Pociąg wjeżdża na Stradom a tam peron niżej. Trzeba rozłożyć platformę. Obsługa pociągu to same kobitki a metalowa platforma ciężka. Kolejny genialny pomysł... Chłopaki pomogli.
To nie koniec. Musi się dostać na drugi peron bo ma przesiadkę. Na drugi peron jest przejście podziemne. Windy oczywiście brak. Zjazd dla wózków tak nachylony, że masakra a podjazd z drugiej strony stromy jak diabli. Normalnie dramat. Jeśli ktoś nie pomoże to przechlapane... Nie powinno tak być...


Kategoria 50 - 100 km, Jura