Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 554358 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 37.90km
  • VMAX 39.70km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 6. Szydłowiecka pozytywna energia

Poniedziałek, 8 września 2014 · dodano: 12.09.2014 | Komentarze 2

Rankiem wyjeżdżamy z Kazimierza i autem jedziemy do Iłży. Chcemy zwiedzić zamek biskupów krakowskich, który istniał na pewno w XIV wieku a może i wcześniej. Nie będę zanudzać historią. Napiszę tylko ciekawostkę (ze strony www.zamki.res.pl)
"Bp Zbigniew Oleśnicki nakazał, aby w czasie pobytu na zamku biskupów co wieczór na wieży grała orkiestra, a armaty oddawały ognista salwę co było znakiem do spoczynku po dziennej pracy. Msze w kaplicy zamkowej odbywały się codziennie o godz. 6 rano, a na obiad mogli przyjść wszyscy ubodzy jacy byli w tym czasie w okolicy."
Trudno odnaleźć drogę, objechaliśmy zamek dookoła ze trzy razy i nic. "Tędy!" - rzecze jedno "Nie, tamtędy" -  ciągnie drugie. Awantura wisi w powietrzu. Wreszcie wdrapaliśmy się stromą ścieżką po zboczu. Drogę dojazdową znaleźliśmy podczas zjazdu, nie jest oznaczona, trzeba wiedzieć, jak jechać. Może dlatego, by ludzie nie pchali się tu autami.
Baszta jest zamknięta. A powinna być otwarta, o czym informuje tablica obok.
Baszta zamku w Iłży
Baszta zamku w Iłży © Skowronek
Zamek w Iłży
Zamek w Iłży © Skowronek
Zamkowe mury
Zamkowe mury © Skowronek
Po zjeździe z zamkowego wzgórza jedziemy na ulicę Wójtowską, gdzie stoi XIX-wieczny piec garncarski. Używany do 1962 roku. Należał do Stanisława Pastuszkiewicza, ostatniego mistrza cechu.
Czas największej świetności garncarzy z Iłży to koniec XVI i początek następnego wieku. W 1594 r. tylko na jarmark św. Michała, garnki ciągnęło do Krakowa aż 56 koni. Były też sprzedawane za granicę. Kres świetności miasta i upadek profesji przyniósł potop szwedzki. Do poprzedniej świetności Iłża nie wróciła już nigdy.
Dziś już nie ma iłżeckich garnków, choć w pobliskim sklepie można kupić rozmaite naczynia ceramiczne, wytworzone w nieodległym Wolanowie. Rzecz jasna, do Częstochowy wracam z małym, ceramicznym dzbankiem. Przyda się w kuchni.
Piec garncarski
Piec garncarski © Skowronek
Ładujemy rowery na dach i jedziemy do Szydłowca. Miasto nieduże lecz bogate w zabytki. Wszystko jest odnawiane i to w szybkim tempie: renowacja zamku, kościoła, ratusza, rynku już prawie ukończone. Wszystkiego dowiadujemy się w informacji turystycznej, gdzie pracuje sympatyczny pan. Wskazuje nam też kilka miejsc, które warto odwiedzić. Zatem jedziemy zwiedzać Szydłowiec. Na początek piękny kościół:

Szydłowiec - kościół św. Wojciecha

Szydłowiec - kościół św. Zygmunta © Skowronek
Obok znajduje się renesansowy ratusz (na wieżę można wejść, klucze w informacji turystycznej). Przed ratuszem pręgierz.
Szydłowiec - renesansowy ratusz
Szydłowiec - renesansowy ratusz © Skowronek
Następnie park (także odnowiony) oraz zamek (z zewnątrz, gdyż w środku prace wciąż trwają). Zamek powstał w XV wieku, był własnością Odrowążów. Potem Szydłowieckich a przez trzy stulecia Radziwiłłów. Przebudowywany ale nigdy nie był zniszczony. W ruinę popadł dopiero w XIX wieku. Po wojnie odrestaurowany, mieści muzeum.
Szydłowiec - XV-wieczny zamek
Szydłowiec - XV-wieczny zamek © Skowronek
Szydłowiec - zamek
Szydłowiec - zamek © Skowronek
Zamkowa fosa
Zamkowa fosa © Skowronek
Kolejne miejsce to Góra Trzech Krzyży i kamieniołomy. Jest też kirkut ale w końcu tam nie byliśmy. Trochę szkoda, że kamieniołomy są zalane. Tradycje kamieniarskie sięgają XIV wieku a wyroby tutejszych mistrzów znaleźć można w wielu miejscach. I na zamku w Bodzentynie i na Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.
Obecnie czynny jest kamieniołom w Śmiłowie. W ogóle Szydłowiec to sympatyczne miasteczko, łatwe do przejazdu, parkingów jest pełno i ruch aut też do zniesienia. Kontrastuje z hałaśliwą i ciasną Iłżą.
Szydłowiec - Góra Trzech Krzyży
Szydłowiec - Góra Trzech Krzyży © Skowronek
Szydłowiec - kamieniołom Podkowiński
Szydłowiec - kamieniołom Podkowiński © Skowronek
Szydłowiec - kamieniołom Pikiel
Szydłowiec - kamieniołom Pikiel © Skowronek
Z Szydłowca najkrótszą drogą jedziemy do Chlewisk. Pałac stoi na wzniesieniu, otoczony zabytkowym parkiem. Pałac to obecnie "Manor House SPA. Pałac Odrowążów". Tak więc wstęp tylko dla elit, korzystających z "Witalnej wioski", spacerów z rozżarzonych węglach, medytujących w kamiennym kręgu (kamienie nań z pola zwieźli), poddających się hydroterapii, termoterapii, miodoterapii (miodami pitymi) i innym takim. Romantyczny małżonek może zafundować swej drugiej połowie romantyczny weekend już od 1398 zł za parę. Weekend SPA to marzenie niejednej kobiety, tak więc, kochani, warto pomyśleć (zwłaszcza gdy zdarzy Wam się podpaść). Mają całkiem ładną stronę: www.manorhouse.pl
A czy tu był zamek? A był. W XII wieku drewniany, w XV wieku powstał murowany zamek (należał do Odrowążów, zwanych potem od miejsca Chlewickimi), w XVIII przebudowany na wygodny pałac.
Pospólstwo zaś, może jeno park zwiedzić, w cenie 5 zł od osoby. Rowery zwiedzają gratis. Rzec trzeba, że park piękny, zadbany, z ładnie wyeksponowanymi piwnicami, lodownią, basztą, kaplicą. Wszędzie można wejść, w piwnicach zainstalowano światło. Jest kilka pomników przyrody, ładny staw, wszystko do siebie pasuje. No, może poza "Witalną wioską", zbyt egzotyczna jak dla mnie.
A przy kasie wejściowej szok: NIE MAM PORTFELA! Chwilę pomyśleć... Tak, na pewno został w Szydłowieckiej informacji turystycznej. Pani w recepcji znajduje mi numer telefonu do informacji. Pan mówi, że tak zostawiłam portfel, że jak zauważył wybiegł za nami ale już odjechaliśmy. Uff...
Pałac w Chlewiskach
Pałac w Chlewiskach © Skowronek
Chlewiska - pałacowy park
Chlewiska - pałacowy park © Skowronek
Chlewiska - wejście do piwnic
Chlewiska - wejście do piwnic © Skowronek
Baszta obok spiżarni
Baszta obok spiżarni © Skowronek
Pałacowy dziedziniec
Pałacowy dziedziniec © Skowronek
Teraz gnamy jak szaleni z powrotem do Szydłowca. Trzeba podziękować, zatem jeszcze do sklepu. Co by tu wybrać? "Wezmę dużą czekoladę." - mówię. "No co Ty, to facet, piwo weź". Piwo? Jakoś nie pasuje mi do tego pana. On wydaje się być ulepiony z tej samej gliny, co my. Niskoprocentowej. Trudno poznać kogoś po kilku minutach rozmowy ale takie mam wrażenie. Na wszelki wypadek biorę i jedno i drugie.
Pędzimy do informacji bo już 16.30 a jest do 17.00 (na szczęście dla nas jest długo otwarta). Portfel czekał, pan za prezent podziękował, rzekł, iż to jego obowiązek, to normalne i naprawdę nie nie potrzeba. Pogawędziliśmy jeszcze, poopowiadał sporo o Szydłowcu, o pracy, o różnych okolicach. A alkoholu nie pije. Ha, a jednak miałam rację!
Żegnamy sympatyczny Szydłowiec, czas wracać do domu. Koniec pierwszej części urlopu.









Komentarze
Skowronek
| 20:21 środa, 17 września 2014 | linkuj Miałam szczęście, że trafiło na odpowiednią osobę:)))
EdytKa
| 20:16 poniedziałek, 15 września 2014 | linkuj Dobrze, że portfel się odnalazł :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!