Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112823.66 kilometrów w tym 30192.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 573362 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 143.73km
  • Teren 40.00km
  • VMAX 41.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielki Łuk Warty

Niedziela, 29 września 2013 · dodano: 30.09.2013 | Komentarze 10

Wspaniała wycieczka w doskonałym towarzystwie. Był zatem nasz przewodnik (męczony pytaniami) - Seger, był Gaweł, Mr Dry, Przemo, Rafał, Siwuch. A z pań Aga i ja. I zwiedzanie było choć na wszystkie miejsca czasu brakło. I 1000 km we wrześniu stuknęło. Relacja jutro lub w środę.
Już się biorę do roboty bo i opisywać jest co. Cóż to takiego ten Łuk?
Ano, Wielki Łuk Warty to jeden z dwóch przełomów tej rzeki, ten Działoszyński, ładniejszy znaczy się.
Krajobraz niewiele ma wspólnego z przełomami górskimi jest jednak niezwykle malowniczy. Dlatego też został objęty ochroną - w 1978 roku władze
utworzyły na tym terenie jeden z pierwszych parków krajobrazowych. Tak powstał Załęczański Park Krajobrazowy.
Znajdziemy tu jurajskie ostańce, łagodne wzgórza, liczne jaskinie, mokradła porosłe bujną roślinnością oraz tajemne źródła.
A przez czas cały towarzyszyć nam będzie Warta, która objawia swe dzikie oblicze.
Chcąc przyjrzeć się nieco osobliwościom Łuku Warty, rankiem wczesnym z Cze-wy wyrusza niewielka grupa rowerzystów. Prowadzi nas Seger, który w Działoszynie ma swe korzenie.
Spotykamy się pod ratuszem i rzec należy, że ledwo się w gęstej mgle odnaleźć można. Lecz ruszamy, nadzieję mając na to, iż rychło opadnie.
Na początek podążamy do miejscowości Kopiec, by obejrzeć ślady siedziby rycerskiej. Szerzej o tym grodzie w wycieczce 16.VII.13 oraz zdjęcia z tego miejsca 27.VIII.13
Następnie jedziemy asfaltem do Popowa. Modląc się, by w gęstej mgle barbarzyńca jakiś nas nie rozjechał.
Kamyk, Łobodno, Miedźno, Władysławów, Popów, Annolesie...
Krople rosy kondensują na kaskach, kapią, rękawice mokną, stopy marzną. Co chwilę przecieramy zaparowane okulary by je wreszcie wepchnąć do plecaków.
To tak cały dzień będzie? HEJ, Duchy Przyrody, my chcemy wspaniałości Łuku ujrzeć, pięknie prosimy o słońce!
W Lelitach Seger prowadzi nas nad rzekę, po raz pierwszy dziś ujrzymy jej wody. Oraz stary, nieczynny już młyn.

Mglisto, tajemniczo © Skowronek

Stary młyn © Skowronek

Mostek nad Wartą © Skowronek

Krótki postój © Skowronek

Następnie prowadzi do wsi Grądy i obok cementowni "Warta" a następnie skręca wzdłuż torów.
Już wcześniej coś z Mr Dry szeptali o wiaduktach. Wiadukt? Cóż to za atrakcja? Bo mi się zdawało, że to taki będzie wiadukt jak na przykład Kacapski Most.
A tymczasem czeka nas przejazd po kratach zawieszonych wysoko nad rzeką a gdzieś, hen, w dole pod kołami płynie Warta... Wrażenie niesamowite.
Po dawce emocji wróciliśmy na skraj Lelików gdzie przewodnik prowadzi do malowniczego progu na Warcie. Następnie terenem do działoszyńskiego pałacu Męcińskich.
Jesienna pajęczynka © Skowronek

Dwie jesienne pajęczynki © Skowronek

Siwuch, Seger i Gaweł © Skowronek

Próg na Warcie © Skowronek

Przed pałacem w Działoszynie © Skowronek

A z pałacu już asfaltem do Bobrownik, po drodze mijając stare wapienniki. A tymczasem mgły zniknęły i wyszło słońce. W jego promieniach świat mieni się tysiącem barw.
W Bobrownikach przejeżdżamy na drugi brzeg Warty i malowniczym lasem, za znakami czerwonego szlaku pieszego, jedziemy do Granatowych Źródeł.
Owe pulsujące, terasowe źródła to pomnik przyrody, jedyne tego typu zjawisko na obszarze całej Jury. Część wody wypływa ze szczeliny skalnej przy brzegu a część z dna zbiornika, którym jest starorzecze Warty.
I istotnie są granatowe, trzeba im się przyjrzeć uważnie.
Granatowe źródła - szczelina, z której wypływa woda © Skowronek

Granatowe Źródła © Skowronek

I jeszcze jedno ujęcie Granatowych Źródeł © Skowronek

Po obejrzeniu źródełek, nadal szlakiem czerwonym do Załęcza Wielkiego, znów pokonujemy most na Warcie i odwiedzamy pomnik poświęcony żołnierzom Armii Łódź, poległym w dniach 1-2.IX.1939 r.
Pomnik poświęcony żołnierzom Armii Łódź © Skowronek

I my przy pomniku © Skowronek

Teraz szlakiem żółtym rowerowym do ośrodka "Nadwarciański Gród", gdzie mamy nadzieję urządzić ognisko bo żołądki domagają się obiadu. Koszty zbyt wysokie, więc wracamy, by rozejrzeć się za tańszym ogniem.
Zostało wybrane przepiękne miejsce, blisko zakola płynącej leniwie rzeki, gdzie słońce złoci liście drzew.
Podczas poszukiwań drewna zostały znalezione wspaniałe okazy grzybów i od tej chwili każdy uważnie zerka na prawo i lewo, by czasem grzyba jakiegoś nie przeoczyć.
Na terenie ośrodka Nadwarciański Gród © Skowronek

Przeprawa promowa © Skowronek

Spokój © Skowronek

Każdy w skupieniu posiłek swój przyrządza... © Skowronek

...a tymczasem w pobliżu kryją się okazałe okazy © Skowronek

Grzyby dorodne © Skowronek

Po upieczeniu i zjedzeniu kiełbasek, odpoczynku i zgaszeniu ognia ruszamy w drogę powrotną. Na kurhany czasu brak.
Jedziemy za znakami szlaku żółtego rowerowego. Potem zjeżdżamy (schodzimy) nad mokradło, ma to być Wronia Woda. Mr Dry prowadzi nas w grzęzawisko, pośród gęstej roślinności ale wody brak. Wiosną z pewnością jest ale ucieka w wapienne podłoże, w tajemy świat podziemnych korytarzy.
Turysta może w ów świat zajrzeć - odwiedzić jaskinie w Rezerwacie Węże, Jaskinie systemu Szachownica czy Jaskinię Ewy. Do tej ostatniej trzeba klucza.
Eksploracja użytku ekologicznego © Skowronek

Dzielni eksploratorzy © Skowronek

Urokliwe to miejsce © Skowronek

No dobrze, wróćmy do naszego grzęzawiska. Wędrujemy w wysokich trawach i zastanawiam się nad tym ,jakie to też rośliny tu rosną i kiedy się staplamy. Teraz, kiedy patrzę na mapę to mi się zdaje, że Wronia Woda to jednak nie tu, tamta jest blisko Bieńca. Lecz i to starorzecze jest niezwykle urokliwe i spokojne.
A Bieniec też jeszcze odwiedzimy bo tam jest Wąwóz Królowej Bony, gdzie rośnie piękny, stary bluszcz (kwitnie, a żeby kwitnąć bluszcz musi mieć minimum kilkadziesiąt lat).
I w tym Bieńcu Królowa Bona miała pałac i ogród w stylu włoskim. A w Kamionie można zobaczyć kapliczkę z XVIII wieku. Wrócimy tu jeszcze, wrócimy.
Kolejne ciekawe miejsce to Żabi Staw. Zawieszony 50 m powyżej dna Doliny Warty zbiornik wody stojącej. Dlaczego woda nie ucieka wgłąb skał?
Prawdopodobnie dlatego, że warstwa skał pod stawem jest nieprzepuszczalna i wody opadowe zbierają się tworząc ów zbiornik.
Cały porośnięty grzybieniami, wiosną musi przepięknie wyglądać. I żyją w nim rzadkie gatunki płazów, wiosną pewnie odbywają się tu prawdziwe żabie koncerty.
Żabi Staw © Skowronek

Przy Żabim Stawie © Skowronek

Teraz ciągniemy na Górę Świętej Genowefy, zwaną też Skałą Czaszki, bo taki kształt ma wieńczący ją ostaniec. A dodać trzeba, że jest to najbardziej wysunięty na północ jurajski ostaniec. Ostatni.
Góra niegdyś stanowiła całość z Górą Wapiennik (na lewym brzegu Warty), jednak w czwartorzędzie wody z lądolodu przebiły tu szeroką bramę skalną.
Dawniej św. Genowefa zwała się Jarzębieską Górą od miejscowości Jarzębie. Mieszkańcy tworzyli zamkniętą społeczność. Żyli ze zbiorów ściółki leśnej, rybołówstwa, kłusownictwa, mieli swe pola i sady. Byli też we wsi rzemieślnicy, słowem była to wieś samowystarczalna.
Dzieci do szkoły nie puszczali, prądu nie było ni wody bieżącej.
Na przełomie lat 50'tych i 60'tych mieszkańców przesiedlono w różne miejsca. Władzom nie podobało się, że takie "plemię" żyje wśród cywilizacji. Sytuacja podobna do tej w Bieszczadach i Beskidzie Niskim.
Tak więc miejscowość przestała istnieć. Dostało się też górze, Jarzębieska być nie może. I tak została Świętą Genowefą. Ciekawe, że dali jej imię świętej, przecież wiadomo jakie to były czasy.
Góra Św. Genowefy - ostatni ostaniec czyli Skała Czaszki © Skowronek

Nie każdy widzi tu czaszkę i takim tłumaczyć trzeba... © Skowronek

Przy skale siedzimy czas jakiś patrząc na migocące pomiędzy drzewami wody Warty.
Podobno w księżycowe noce spotykają się tu czarownice, siedzą przy ogniu, wymieniają receptury, dyskutują, biadają że fach zanika...
Słońce wciąż wysoko zatem czarownic brak, przeto wracamy do Bobrownik a następnie do Lisowic. Bidony puste a tu sklepu nie ma. Ani chybi umrzemy z pragnienia...
Seger i Siwuch ratują swymi zapasami picia. Dziękujemy!
Następnie fajny zjazd terenem do drogi krajowej 42 gdzie na wprost...Uwaga...JEST SKLEP! Ratunek, jednak nie zginiemy. Popas przy drodze, w promieniach słońca wielce udany.
Syci, napojeni i zadowoleni jedziemy główną drogą w stronę Parzymiech by po niedługim czasie odbić w teren, na niebieski szlak pieszy (Rezerwatów Przyrody). Po drodze polowanie na maślaki, aż brakuje miejsca w plecakach.
Dalej, mijamy Rezerwat Szachownica (byliśmy tu wiosną) i wyjeżdżamy w miejscowości Lipie.
Jest tu na sprzedaż XVIII-wieczny dwór z parkiem i stawami, jakby ktoś chciał i kasę miał.
Potem Danków (z ruinami zamku kasztelana Warszyckiego) i przez Wilkowiecko i Kolonię Kurzelów do Kłobucka. Zmrok zapada, dni już krótkie.
W kłobucku kierujemy się na Kamyk i jedziemy do Białej, gdzie żegnamy towarzyszy wycieczki.
W Białej odbija też Przemo z Agą i wspólnie jedziemy do skrzyżowania Ikara-Rocha (od trzech miesięcy rozgrzebanego przez drogowców). Oni jadą na Rocha a my dalej Ikara. Potem na obiad do mojej mamy a późnym wieczorem do domu.
I taki to był dzień pełen wrażeń, świetna wycieczka. Wiele zobaczyliśmy i wiele jeszcze do zobaczenia pozostało.
Tak więc przy pierwszej sposobności powrócić do Załęczańskiego Parku Krajobrazowego trzeba.





Komentarze
seger
| 18:33 piątek, 4 października 2013 | linkuj Bardzo ładna relacja po Wielkim Łuku Warty.
Jutrzejszy cel wycieczki to:
1. Źródła: św. Floriana, Objawienia, Królowej Bony,Granatowe.
2.Wąwóz Królowej Bony.
3. Kurhany Książęce.
4.Żabi Staw.
5. Góra Św. Genowefy.... itd :)
Oby tylko czasu starczyło :D. Pozdrawiam
PRZEMO2
| 15:38 piątek, 4 października 2013 | linkuj I to się nazywa relacja aż miło się czyta :)
PRZEMO2
| 15:34 piątek, 4 października 2013 | linkuj I to się nazywa relacja aż miło się czyta :)
EdytKa
| 15:31 piątek, 4 października 2013 | linkuj Świetne fotki :)
Skowronek
| 13:57 piątek, 4 października 2013 | linkuj Znajdziesz Źródło Św. Floriana? Zatem czekam na relację:))
seger
| 12:50 piątek, 4 października 2013 | linkuj O 15 dzisiejszego dzionka śmigam asfaltowo do Działoszyna :D, by jutro z rana wskoczyć na siodełko Authorka i odświeżyć moje ścieżki po Wielkim Łuku Warty i nie tylko :).
Skowronek
| 09:21 piątek, 4 października 2013 | linkuj Wybacz takie opóźnienie, wstyd, wiem... Relacja już napisana w notatniku, dziś około 15.00 będzie wszystko na blogu, słowo!
PRZEMO2
| 07:54 piątek, 4 października 2013 | linkuj A kiedyż to się doczekamy tegoż poetyckiego sprawozdania ? Dziękuję za miłe towarzystwo i Pozdrower:)
seger
| 16:06 czwartek, 3 października 2013 | linkuj Wycieczka była extra :D. Jak pogoda dopisze, to 5 października tego roku :) zabiorę mojego authorka na Wielki Łuk Warty again :D.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!