Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112823.66 kilometrów w tym 30192.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 573362 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 125.10km
  • Teren 55.00km
  • VMAX 70.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

W gościnę

Niedziela, 3 sierpnia 2014 · dodano: 04.08.2014 | Komentarze 9

Za sprawą niejakiego Normana zostaliśmy zaproszeni w gościnę do Włodowic, do teściów Rafika. A także na wycieczkę rowerową.
Wyruszamy spod skansenu (Dwóch Rafałów, Michał i ja), początkowo podążamy drogą przeciwpożarową, następnie szlakiem czarnym pieszym przez Sokole Góry, potem jedziemy przez Krasawę do Siedlca. Następnie Szlakiem Ku Źródłom do Ostrężnika.
Przed Jaskinią Ostrężnicką
Przed Jaskinią Ostrężnicką © Skowronek
Z Ostrężnika do Przewodziszowic a stąd do Żarek. Po drodze panowie nastraszyli i przegonili kierowcę, który zignorował zakaz i wjechał na ścieżkę rowerową. Może na przyszłość odechce mu się takich zachowań.
Intruz (przegoniony)
Intruz (przegoniony) © Skowronek
W Żarkach odwiedziliśmy cmentarz żydowski i lodziarnię, gdzie spotkaliśmy żonę Rafika, Małgorzatę, i jego dwóch synów (Rafałka i Sylwestra) a także Normana.
Na cmentarzu żydowskim w Żarkach
Na cmentarzu żydowskim w Żarkach © Skowronek

"DRODZY RODZICE! Za dziecko korzystające z huśtawki odpowiada rodzic." © Skowronek
Na trasie wycieczki
Na trasie wycieczki © Skowronek
Z Żarek do Mirowa, potem Bobolice, potem podjazd w Zdowie i zjazd, gdzie każdy wyciągnął ponad 70 km/h. Ze Zdowa przez Podlesice do Morska. Tutaj Rafał pokonał podjazd stokiem (na dwa razy ale i tak szacunek) a reszta podjechała szuterkiem by za chwilę wspólnie zjechać szaleńczo stokiem. Fajnie było.
Z Morska przez Rzędkowice do Włodowic. Sporo było terenu, na początku ciężko mi się jechało ale z czasem pokonywanie kolejnych sekcji piaskowo-korzennych cieszyło coraz bardziej. Bardzo udana wycieczka:) Taka prawdziwie jurajska: piaszczyste, sosnowe i bukowe lasy, zielone wzgórza, szlaki wcale nie najłatwiejsze, wiodące do ruin zamków i białych skał rozświetlonych słońcem. Jura, nasza Jura.
Mirów
Mirów © Skowronek
Na tle Zamku Mirów
Na tle Zamku Mirów © Skowronek
Z rowerkiem
Z rowerkiem;) © Skowronek
Zamek Bobolice
Zamek Bobolice © Skowronek
Morsko
Morsko © Skowronek
We Włodowicach odwiedziliśmy zabytkowy, XVI-wieczny kościół.
Wnętrze kościoła we Włodowicach
Wnętrze kościoła we Włodowicach © Skowronek
A potem pojechaliśmy do ruiny pałacu z XIX wieku.
Skreślony z rejestru zabytków, zapewne wkrótce zniknie. I pomyśleć, że właściciel tych dóbr, Michał Poleski, człek obyty i wykształcony, rozsławił Włodowice tak, iż zwano je „Atenami Olkuskimi”. Poleski urządził w pałacu bibliotekę liczącą 10 000 tomów i archiwów zawierających stare i cenne dokumenty oraz zbiór pamiątek rodzinnych, które potem złożył w krakowskim Muzeum Narodowym. Założył też prywatną wyższą szkołę ogrodniczą a przy niej laboratorium chemiczne i fizyczne, które zaopatrzył we wszystkie możliwe do uzyskania przyrządy. W związku z tym do pałacu przybywali profesorowie z różnych krajów a także studenci. Włodowice stały się jednym z ważniejszych ośrodków wiedzy i kultury.
Zanim zniknie ostrożnie wchodzę do środka. Nie wieje zatem może nic na mnie nie spadnie. O dziwo, nie ma śmieci.
Ruina pałacu we Włodowicach
Ruina pałacu we Włodowicach © Skowronek
Wnętrze pałacu we Włodowicach
Wnętrze pałacu we Włodowicach © Skowronek
Zrujnowany pałac
Zrujnowany pałac © Skowronek
Pałacowe komnaty
Pałacowe komnaty © Skowronek
Jeśli chcecie sobie wyobrazić jak wyglądał za czasów świetności, odwiedźcie pałac w Czarnym Lesie, są bardzo podobne.
Czas na obiad. Był pyszny i jeszcze były ciasta, i słodycze, i kompot mirabelkowy, i pieczonki i najedliśmy się tak, że ciężko było się ruszyć. A wszystko w przemiłym ,wesołym gronie. Dziękujemy:)
Około 18.00 (po burzy) ruszyliśmy w drogę powrotną, Rafik odprowadził nas do Kotowic. Potem udaliśmy się asfaltem. W Żarkach złapał nas deszcz ale potem można było spokojnie jechać. Dobrze, że Rafik i Michał pożyczyli nam swoje kurtki.
Przez Wysoką Lelowską do Masłońskiego, potem Poraj i przez Osiny wracamy do Cze-wy. Wokół czarne chmury i grzmi więc lepiej zmykać najkrótszą drogą.
Bardzo miły dzień:) I stuknęło 5000 km w sezonie.



Kategoria powyżej 100 km, Jura



Komentarze
mors
| 20:48 niedziela, 17 sierpnia 2014 | linkuj Wulkan energii. :)
Skowronek
| 10:51 niedziela, 10 sierpnia 2014 | linkuj Kuba, dla odmiany musisz wybrać się gdzieś dalej, na Jurę na przykład:))
jakubiszon
| 22:40 czwartek, 7 sierpnia 2014 | linkuj Wypad jak zawsze pierwsza klasa - piękny dystans i sporo atrakcji!! Pozazdrościć :). Ja to już chyba tylko na ilość idę a nie na jakość ;).
Pozdrowienia z Beskidów :)
Skowronek
| 17:49 środa, 6 sierpnia 2014 | linkuj Po asfalcie, w terenie mój rekord to 55 km/h, podczas zjazdu ze Skrzycznego gdy byłam wkurzona.
Asfaltem 73 km/h, zjazd spod Andrzejówki, bez nerwów.
Fakt, mamy szczęście mieszkać w pobliżu przepięknych terenów:)
polemar
| 20:50 poniedziałek, 4 sierpnia 2014 | linkuj Gratuluję sezonowego dystansu, imponujący biorąc pod uwagę, że to połowa sezonu. Prędkość max też niczego sobie, nie wiem czy to po asfalcie czy polnej, po której zresztą by nie było jest zawrotna.
Zamek w Bobolicach i ruiny w Mirowie polecał mi kolega z Częstochowy, w pięknych okolicach masz możliwość mieszkania. Jura Wasza Jura :-)
EdytKa
| 20:19 poniedziałek, 4 sierpnia 2014 | linkuj Jednak sporo siły w Tobie drzemie, że tak radośnie podnosisz rower do góry :D
Skowronek
| 19:14 poniedziałek, 4 sierpnia 2014 | linkuj To te sterydy;)))
rafik1000
| 19:11 poniedziałek, 4 sierpnia 2014 | linkuj Gratuluję dystansu. A rower to tak podnioslaś że do tej pory nie mogę wyjść z podziwu.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!