Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 192.33km
  • Teren 90.00km
  • Czas 10:37
  • VAVG 18.12km/h
  • VMAX 53.20km/h
  • Podjazdy 2100m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rowerowy Szlak Orlich Gniazd

Sobota, 4 lipca 2015 · dodano: 05.07.2015 | Komentarze 16

Mam problem z dodaniem zdjęć. Będą później. Tu jest link do zdjęć:
Rowerowy Szlak Orlich Gniazd

Prolog

Rok 2010
Kupuję Visiona - pierwszy porządny rower. Jeden z pracowników sklepu opowiada, że warto sobie Szlak Orlich Gniazd przejechać, że oni z kolegą jeżdżą z Krakowa i jest super. W jedne dzień? W jeden. Niemożliwe. Przejechanie tego szlaku w jeden dzień jest dla mnie niemożliwe i kropka.

Przejdźmy do czasów obecnych

Rok 2015
Jednak warto spróbować.
Pozwolę sobie na dokładniejszy opis trasy, może przyda się on innym turystom, planującym przebyć Rowerowy Szlak Orlich Gniazd.
To zdecydowanie nie był dobry tydzień... Od piątku do niedzieli przeziębienie. We wtorek zatrucie i ból brzucha i problemy do końca tygodnia. Do tego upały... Ale nie mogę teraz rezygnować, w końcu od dawna planowano tą "wycieczkę". Jeśli się teraz wycofam to potem nieprędko będzie okazja powtórzyć...
W sobotę rano wstaję z bólem żołądka. Garść leków i jedziemy na stację. Czekają już Adrian, Robert, Marcin. W pociągu Kulisty z kolegami lecz oni wracają szosowo. W Zawierciu dosiada Tomek.
Wysiadamy na stacji Kraków Mydlniki i jedziemy (klucząc) do początku szlaku. I w tym miejscu od razu trzeba napisać, że znakarze krakowscy sprawę mają w d... Szlak jest oznakowany "na odwal się". Byle jak, często na dziurach w słupach, tak, że ledwo widać. Bardzo trudno odnaleźć znaki. Trzeba po prostu wiedzieć gdzie jechać. Mamy dobrze bo Tomek zna szlak na pamięć i prowadzi ale jak ktoś przybędzie sam to niestety - musi zaopatrzyć się w gps i dokładne, aktualne mapy.
Pierwszy podjazd w wąwozie wreszcie pokonany w siodle (oczywiście w połowie boczną ścieżką). Potem ból odzywa się ze zdwojoną siłą i trzyma do końca. We znaki daje się zwłaszcza w terenie, pod wpływem wstrząsów. Do tego czasem bieganie po krzakach, stąd nazwa tej dyscypliny: biegunka. Do tego okropny upał. Chwilami mam dość...
Między Krakowem a Krzeszowicami mamy odcinki polne oraz wygodne, leśne dukty. Często biegnące pośród pięknego, bukowego lasu.
Z Krzeszowic podjeżdżamy asfaltem Doliną Eliaszówki, gdzie panuje miły chłód. Potem męczący podjazd do Paczółtowic i zjazd do Racławic. Za kościołem skręt w lewo i szlak wspina się na strome wzgórze. Potem wciąż asfaltem jedziemy do Zawady i tam szlak skręca w lewo w teren. Prowadzi szutrami góra-dół-góra-dół. Po drodze ładne widoki.
Wreszcie dojeżdżamy do Olkusza. Tutaj trzeba uważać by się nie zgubić bo oznakowanie wciąż kiepskie. Wreszcie skręt w lewo, w teren i jesteśmy w Rabsztynie. Od tego momentu zaczną się uciążliwe, piaszczyste odcinki.
Przed Jaroszowcem wpych po piachu a następnie zsunięcie się po tymże piachu wprost do sklepu. Luksusowego, bowiem są wygodne krzesła i stoliczki dla klientów. Dłuższa przerwa i znowu w teren. W Golczowicach szlak wychodzi na asfalt. Jedziemy nim do Cieślina a za tą miejscowością szlak skręca w lewo, w las. Szczęściem tutaj oznakowanie jest ciut lepsze, widać pracuje tu inny znakarz.

W Bydlinie szlak mija zamek, potem biegnie kawałek drogą, następnie w prawo i szutrem pod górę, do asfaltu i w prawo, kawałeczek i w lewo, w teren. Podjazd trawiastym singlem (już tu byliśmy i obawiałam się tego odcinka ale poszło gładko) a potem wygodnymi ścieżkami do stóp Skały Biśnik. Jest tu jaskinia, można też wejść na wierzchołek. Szlak biegnie Doliną Wodącej i wychodzi w Smoleniu. Mija zamek i skręca w stronę Złożeńca, gdzie zaliczyć trzeba mozolny podjazd. Dalej asfaltem jedziemy do Ryczowa, potem trochę w terenie do Podzamcza.
Z Podzamcza kiedyś był szuter ale teraz jest asfalt do Bzowa, skąd wygodny dukt prowadzi do Karlina. Potem  Żerkowice, Skarżyce i Morsko. Tutaj piaszczysty odcinek. W ogóle nie jeżdżę dobrze po piachu. Nie umiem, nie lubię i już.

Dalej szlak biegnie do Podlesic, mija Górę Zborów by doprowadzić do Zdowa. Wreszcie Bobolice i Mirów. Niegdyś szlak biegł do Niegowy lecz od zeszłego roku przebieg jest zmieniony i prowadzi wyasfaltowanym Mirowskim Gościńcem prosto do Żarek. Mija sanktuarium Leśniów i w Przewodziszowicach skręca w lewo. Niegdyś był to bardzo piaszczysty odcinek lecz od dwóch lat mamy w tym miejscu nitkę asfaltu. Wreszcie dojeżdżamy do Ostrężnika.

 Przerwa na jedzenie i nieprzyjemny, piaszczysty odcinek do Suliszowic. Następnie asfaltem przez Zrębice. W Zrębicach szlak skręca między domami w lewo i przyjemnym, leśnym duktem wiedzie do miejscowości Przymiłowice-Kotysów. Potem znowu piachy i dojazd do Olsztyna. Z Olsztyna, przez Kusięta szlak biegnie asfaltem. Na wysokości rezerwatu Zielona Góra szlak skręca w prawo. Mija rezerwat bokiem i leśnym duktem prowadzi do drogi, którą przecinamy. Następnie znów lasem i skręt w lewo na asfalt. Wyjeżdżamy w dzielnicy Mirów. Jeszcze tylko pokonać trzy górki na ulicy Mirowskiej (niewysokie ale po męczącym dniu przykre) i jesteśmy na Starym Rynku. Koniec, dojechaliśmy. Dziękuję wszystkim za wparcie i dobre słowo.

I podsumowanie. Jednak się da w jeden dzień. Było ciężko. Bardzo ciężko. Chwilami jechałam automatycznie, gapiąc się tępo na koło poprzednika. Bolało. Ale dojechałam. Odznaka się należy.
Dla zainteresowanych: całkowity czas jazdy 13h20min. Czystej jazdy w siodle 10h19min.
Ale jeśli ktoś chce Jurę bliżej poznać powinien na Szlak Orlich Gniazd przybyć na dwa a nawet trzy dni. Albo lepiej na tydzień. Czasem z niego zjechać by zobaczyć coś więcej: Dolinę Brzoskwinki, Zamek Tenczyn w Rudnie, Klasztor w Czernej, Zamki: Rabsztyn, Bydlin, Smoleń. Zajrzeć do jaskiń i wdrapać się na skałki. Zajrzeć w okno Okiennika Wielkiego i spojrzeć na wyżynny krajobraz z wierzchołka Góry Zborów. Potrzeba więcej czasu by w pełni poczuć jurajski klimat.


 





Komentarze
Skowronek
| 18:02 poniedziałek, 6 lipca 2015 | linkuj Niech to sobie Wasze opinie Rafał przeczyta, może wreszcie we mnie uwierzy;) A najbardziej to mnie wkurzały te małe muszki, wpadające co chwilę pod okulary:) Na poważnie to muszę popracować nad techniką jazdy w piachu bo cienko jest.
Mam nadzieję, że na Orbicie będzie nieco chłodniej...
Parker
| 17:58 poniedziałek, 6 lipca 2015 | linkuj Mimo wszelkich przeciwność losu ( ból brzucha, upał, żar bijący od asfaltu, piach, kamienie, korzenie, wertepy wszelkiego rodzaju, paskudne robactwo) dałaś radę. Zazdroszczę takiej psychiki. Tylko brać przykład z takiej dziewczyny :P
Gratulacje i szacunek.
Monica
| 14:06 poniedziałek, 6 lipca 2015 | linkuj A biorą jeszcze pod uwagę Twój stan zdrowia i upał, to czego dokonałaś jest naprawdę niezwykłe. Nawet mam wątpliwości czy w takiej sytuacji powinnaś podejmować taki wysiłek, ale rozumiem, jak się coś zaplanuje to trudno zrezygnować... Myślę, że to też jest jedna z Twoich życiówek.
Monica
| 13:53 poniedziałek, 6 lipca 2015 | linkuj Gratuluję! Jesteś wielka! To bardzo trudny szlak na jeden dzień. Pozdrawiam serdecznie
stin14
| 13:50 poniedziałek, 6 lipca 2015 | linkuj Trasa nie była łatwa zwłaszcza w takich warunkach i okolicznościach. Innym wycieczka też dała popalić a byli w lepszej kondycji zdrowotnej. Mimo wszystko dałaś radę. GRATULACJE.
Oskrzela faktycznie dokuczały. Dziwne bo nigdy wcześniej tak nie miałem podczas długiego wysiłku. Co innego przy intensywnym krótkotrwałym. Może to kwestia suchego powietrza i kurzu ...
Skowronek
| 21:04 niedziela, 5 lipca 2015 | linkuj Ciekawe, że pod koniec wszyscy uczestnicy mieli objawy podrażnienia oskrzeli. Objawiały się atakiem kaszlu przy każdej próbie głębszego wdechu. Na takie okazje warto byłoby coś mieć np. Ventolin.
Marta84
| 20:51 niedziela, 5 lipca 2015 | linkuj gratulacje - w taki upał tylko hardcorowcy robią takie dystanse ;D
Skowronek
| 20:48 niedziela, 5 lipca 2015 | linkuj Dziękuję:)) Nawadniacz miałam:) Wybiorę się z tym do lekarza bo coraz częściej takie problemy...
arusb
| 19:43 niedziela, 5 lipca 2015 | linkuj Podziwiam i gratuluję.Mogłaś się całkiem odwodnić dziewczyno.
EdytKa
| 19:42 niedziela, 5 lipca 2015 | linkuj Dałaś radę :) Gratulacje
Adii
| 17:09 niedziela, 5 lipca 2015 | linkuj Podziwiam że zdecydowałaś się jechać , widziałem jak ci było ciężko na trasie , twoja walka dodatkowo motywowała nas wszystkich - bo chyba każdemu z nas przeszła myśl aby w Podzamczu zakończyć "wycieczkę". Wracaj do zdrowia.
voit
| 16:41 niedziela, 5 lipca 2015 | linkuj Ducha walki Tobie odmówić nie można. Upał, problemy zdrowotne, trudna trasa, dystans.
Brawo i gratulacje. Pozdrawiam.
Jacuk
| 16:12 niedziela, 5 lipca 2015 | linkuj No toś pokazała.Gratulacje!!!
poisonek
| 15:32 niedziela, 5 lipca 2015 | linkuj Brawo Daria!!! Twarda Kobieta...
Teraz odbudowa i za trzy tygodnie gwóźdź sezonu :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!