Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112823.66 kilometrów w tym 30192.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 573362 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 509.48km
  • Czas 20:40
  • VAVG 24.65km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Podjazdy 3000m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Mini Orbita 2015

Niedziela, 26 lipca 2015 · dodano: 27.07.2015 | Komentarze 21

Mini Orbita 2015 to impreza, na temat której więcej poczytać można na Częstochowskim Forum Rowerowym w dziale "Propozycje tras rowerowych". Ubiegłoroczne orbity prowadzone były po dużych promieniach wokół Cze-wy, w tym roku dla odmiany ustalono promień 100 km. Uczestnicy mieli pokonywać wielokrotności tej liczby. Baza mieści się w Folwarku Kamyk. Rzec trzeba, że miejsce jest doskonałe: jedzenie super, mieliśmy do dyspozycji różne pyszności i cały czas kawę, herbatę, kompot, wodę źródlaną i nawadniacze. Organizacja - super.
Rafał wymyślił, żeby w Kamyku postawić nasz samochód (jest duży parking) i wrzucić do niego zapasowe ubrania, buty, jedzenie, apteczkę, części i tym podobne. Przydały się zwłaszcza zapasowe ciuchy, po nocnej ulewie miło zmienić mokre i zimne ubranie na suchutkie i ciepłe.
Do Kamyka przybywamy akurat na wspólne zdjęcie. Za chwilę start piątkami, według numerów. Przez pierwsze kilometry panuje chaos - znajomi próbują się odnaleźć, jedni gonią drugich, wielu nie potrafi jeździć w grupie i ogólnie mamy mega zamieszanie. Wreszcie się wszyscy odnaleźli i jedziemy. Na początku w składzie: Adii, Parker, Siwuch, Matiz, my i Gaweł, który jednak rychło nas porzucił i już nie wrócił. Próbujemy odnaleźć Dreja ale nic z tego, uznajemy, że pomknął z najlepszymi jedziemy więc w takim zespole.
Pierwsze okrążenie poszło super - średnia prawie 27 km/h, po 3h48 minutach jesteśmy w Kamyku, przybył także Mister Dry.
Na pierwsze danie kanapka z szynką, sałatą i pomidorem, ciacho i banany. Jemy szybko i wracamy na trasę. Matiz nas opuszcza ale dołącza Krzysiek (KIT) i to on ciągnie większość drugiego okrążenia. Za Mstowem łapie nas deszcz i pada aż do Poraja. My i Parker mamy kurtki ale reszta grupy moknie okropnie. A w Choroniu to padało tak, jakby ktoś wiadrami z nieba lał. Zatrzymujemy się na chwilę na stacji benzynowej w Poraju i jedziemy dalej. Ten deszcz nas niestety spowolnił. W Nieradzie znów kropi ale w końcu przestaje. Po drodze zgarniamy Krzarę, który jedzie sam i narzeka na dolegliwości żołądkowe. W Kamyku zmieniamy ciuchy na suche i wcinamy drugi posiłek: ciasto Consonni (podobne do ciasta panettone). Daję też Krzarze moją nalewkę na trawienie.
Na trzecie okrążenie wjeżdżamy w składzie: Adii, Parker, Siwuch, Mister Dry, Kit, my i Krzara. Na kole wiózł się jeszcze ktoś ale przez całą drogę nie raczył się odezwać ani słowem. Może za ciency jesteśmy?
Gdy zatrzymuję się na siku nie czeka na mnie Krzara i drugi ktoś na szosie reszta koleżeńsko czeka te 60 sekund. Doganiamy ich za chwilę. Kit żegna nas w Mstowie i wraca do domu. W Poraju Siwuch łapie kapcia, Krzara i drugi gość radzą by nie czekać i jadą. Wahamy się, może jechać powoli i dogonią? Nie. Może to zabije nasz wynik ale nie zostawimy Tomka. Czekamy. Serwis zabiera ponad pół godziny wreszcie jedziemy.
Deszcz odpuścił ale teraz od Poraja wieje silny wiatr w twarz. Jest okropny, cierpią zwłaszcza ciągnący peleton. Jesteśmy wykończeni. Parker zostaje, krzyczy że zjeżdża do Cze-wy i mamy jechać. Oki. Po drodze zaczyna mnie boleć głowa. Tylko nie to... Ból już nie raz wyeliminował mnie z gry. Siwuch radzi zdjęć chustę spod kasku, mimo, że lekka to może gdzieś uciska. Pomogło!
Na skrzyżowaniu we Wręczycy spotykamy Mirka Zyskę z Jura Bike, który zawraca i jedzie z nami. Rzecze, że potowarzyszy nam trochę. Dojeżdżamy do Kamyka na trzeci posiłek (makaron z serem i jogurtem). A za jakiś czas dociera Parker, który jednak nie zrezygnował i dobił do 300km. Na tym etapie rezygnują Adii i Parker. Szkoda... Natomiast towarzyszyć nam postanawia Mirek. Fajnie:)
No cóż, walczymy dalej, jeśli wciąż tak będzie wiało to zrezygnujemy po czwartym okrążeniu. Jedziemy w składzie: Mister Dry, Siwuch, Mirek i my. Jednak wiatr zelżał i jest lepiej. W Mykanowie żegna nas Dreju. Okrążenie robimy bez postojów, jedynie na skorzystanie z wc po zjeździe z Gąszczyka.
A w Olsztynie na rynku spotkanie z Tomkiem (Tofik83), który wracał z terenowych wojaży, o czym świadczyły plamki z błota na koszulce:) Zamieniliśmy dosłownie parę słów i pędzimy dalej. Po drodze Siwuch nam pośpiewał dla lepszych humorów. We Wręczycy Mirek rzecze "do widzenia, muszę na 15.00 być w domu" i wraca do Cze-wy. Pozostała trójka podąża do Kamyka na czwarty posiłek: makaron z sosem z tuńczyka i warzyw. Siadamy do stołu a tu niespodzianka: kibicować przyjechał mój szef, pan Paweł Wójcik. I to rowerem bo też sporo jeździ:))
Ponieważ czwarte okrążenie poszło gładko (mimo sporej ilości km czujemy się bardzo dobrze, wyjątkowo dobrze) wjżdżamy na piąte. Teraz już zdobędziemy te 500km i koniec. Modlimy się tylko, żeby nas nikt nie rozjechał, bo na odcinku Poraj-Blachownia jest koszmarnie. Wiatr znów przybrał na sile, całe czwarte i piąte okrążenie grupę ciągnie Rafał. Po drodze tracimy mnóstwo czasu na przejazdach kolejowych, wszystkie pozamykane a rekordzistą jest ten w Blachowni - 10 minut czekania!!! Wreszcie jest Kamyk. Rafał jedzie po auto a ja i Tomek pędzimy do Cze-wy. Odcinek Kamyk-Altana pokonujemy bijąc rekordy prędkości, jest tak niebezpiecznie, że chcemy go jak najszybciej mieć za sobą. Wreszcie jest Altana Żywiec. Na mecie wita nas Robert. Na liczniku 509.48 km. Życiówka poprawiona z 271 na 509 km. I co da się? Da. Niech mi nikt więcej nie mówi, że jak ktoś ma 200 czy 300 km życiówkę to nie jest w stanie pokonać 500km. Pokona 500 a nawet więcej. Wprawdzie nie uznana przez organizatora bo godzinę po czasie ale co tam.
Tyle miesięcy przygotowań, diety, treningów nie poszło na marne. Warto się było pomęczyć.
Dziękuję tym wszystkim, którzy we mnie wierzyli mimo niewiary najbliższych.
Dziękuję Adamowi (Kulisty) za pożyczenie roweru szosowego Rafałowi. Na góralu nie dałby rady.
Dziękuję całej grupie a zwłaszcza tym, którzy ciężko pracowali na froncie, ciągnąc peleton i walcząc z wiatrem (Rafał, Adii, Mister Dry, Kit, Matiz).
Organizacja Orbity była doskonała: miejsce, posiłki, wszystko.
Zadziwiająco dobrze zniosłam dystans, jedynie lekki ból kolan, odparzenie w jednym miejscu i zaczerwienione oczy. Trochę bolało gardło, może od całodobowego wdychania spalin. Tempo wyszło przyzwoite, nawet mimo wiatru.
I tak to było. Cieszę się z tej życiówki:) Przy okazji stuknęło 6000 km w sezonie i ponad 1400 w lipcu:)
Jak mi się jeszcze coś przypomni z trasy to napiszę:)
Dla zainteresowanych: z racji wykonywanego zawodu zostanę tu zaraz posądzona o nie wiadomo jaki doping;)) Jednak obyło się bez szczególnych środków. Podczas Orbity wzięłam dwie tabletki Dorety przeciwbólowo i trzy tabletki wyciągu z żeń-szenia. Do tego do bidonów  IontoVita - fajnie nawadnia i nie wywołuje zaburzeń żołądkowych. Na odparzenie Linomag maść. Najwięcej dały regularne "treningi". Piszę w cudzysłowiu bo przypominam, że my jeździmy na wycieczki;)
Będzie więcej zdjęć, na razie kilka z mojego telefonu:

Drugie kółko - postój na stacji w Poraju
Drugie kółko - postój na stacji w Poraju (Siwuch i MrDry) © Skowronek
Drugie kółko - postój na stacji w Poraju II
Drugie kółko - postój na stacji w Poraju II (Adii, Kit,Rafał)© Skowronek
Trzecie kółko - znów stacja w Poraju
Trzecie kółko - znów stacja w Poraju © Skowronek
W Poraju
W Poraju © Skowronek
Folwark Kamyk - posiłek po trzecim okrążeniu
Folwark Kamyk - posiłek po trzecim okrążeniu © Skowronek
Po trzecim okrążeniu
Po trzecim okrążeniu © Skowronek
Gąszczyk - chwila przerwy
Gąszczyk - chwila przerwy © Skowronek
Jest 500km:)
Jest 500km:) © Skowronek





Komentarze
jammiq
| 19:43 środa, 29 lipca 2015 | linkuj Jeszcze raz gratulacje i dzięki za pierwszą ekspresową "setkę" z Wami :)
krzara
| 22:07 wtorek, 28 lipca 2015 | linkuj Mini Orbita ma więc swoją Królowę. Wszystko wskazuje na to, że Twoje panowanie będzie długie i niezagrożone.
Dziękuję za bezinteresowną, bezcenną, fachową, medyczną pomoc dla wszystkich orbitowiczów na kolejnej orbicie.
Skowronek
| 16:33 wtorek, 28 lipca 2015 | linkuj Dziękuję, to wcale nie było takie straszliwe jak się zdawało przed:) Nawet ten czas "przed", nerwy itd. były dużo gorsze...
Szosa... Tak, jeśli wszystko dobrze pójdzie to na jesień kupuję szoskę:)))
Gozdzik
| 08:16 wtorek, 28 lipca 2015 | linkuj Czapki, a raczej kaski z głów proszę Państwa... Królowa szosy - Daria nadjeżdża.... :-)

Gratulacje :-)
Tofik83
| 07:36 wtorek, 28 lipca 2015 | linkuj nie będę się rozpisywał bo cóż więcej powiedzieć niż to, co już zostało napisane:

MALEŃKA -> JESTEŚ WIELKA !!!!!!!!!!!

:-)
PRZEMO2
| 20:31 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Gratulowałem już prywatnie ale jeszcze raz gratuluję po prostu kobitka ze stali nic dodać nic ująć.
Marta84
| 19:26 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj świetna dziewczyna z Ciebie- piękny rowerowy wyczyn :) Gratki dla Wszystkich Hardcorów startujących w Orbicie :)
MisterDry
| 19:02 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Graty za wynik. Jazda w grupie to jedno a inna rzecz to zapytalanie pod górkę. A w tym drugim przypadku to pomykasz jak niejeden po płaskim.
Skowronek
| 18:09 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Dziękuję Wam:))) Po trzecim okrążeniu był mały kryzys, pewne znużenie ale czwarte i piąte bajka. Dziewczyny! Nie słuchajcie tych, którzy mówią, że nie dacie rady:)
Jednak sama nigdy nie dałabym rady. To możliwość jazdy w grupie, jazdy na kole pozwoliła tyle wykręcić.
EdytKa
| 17:11 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Gratulacje :)
Adii
| 15:30 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Gratulacje świetnie pojechałaś !!
Abovo
| 15:00 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Jeszcze raz gratuluję! No i niech się teraz ktoś odważy powiedzieć, że kobiety to słaba płeć ;-) :-)
arusb
| 14:19 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Gratuluję!
matiz17
| 14:04 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Gratulacje!!! :-)
poisonek
| 13:39 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Wiedziałem :) GRATULUJĘ!!!
voit
| 13:34 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Daria, BRAWO !!!
anwi
| 13:27 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Wielki podziw! Nie znam mocniejszej rowerzystki. Dystans powala, budzi szacunek koleżeńska postawa, choć to pewnie sprawiło, że zabrakło tych paru minut, żeby zmieścić się w tytułowch 24 godz.
panther
| 13:13 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Jestem pod wrażeniem, nie wyobrażasz sobie jak wielkim !!!
GRATULUJĘ !!!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!