Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112906.63 kilometrów w tym 30262.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 573508 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 72.04km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 19.65km/h
  • VMAX 46.20km/h
  • Podjazdy 422m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miejsca Pamięci

Środa, 11 listopada 2015 · dodano: 11.11.2015 | Komentarze 3

Święto Niepodległości to dla częstochowskich rowerzystów dzień, w którym organizują się w grupę i jadą wspólnie w teren. Dziś grupy są dwie, mieliśmy dołączyć do siwuchowej ale warunki pogodowe nas odstraszyły.
Rano nie pada, toteż w końcu spakowaliśmy znicze i wyjechaliśmy z zamiarem odwiedzenia kilku Miejsc Pamięci. Pierwsze to mogiła żołnierzy 7 Dywizji Piechoty poległych 3 września 1939 roku.
Dwa słowa o walce:
Dębowiec (w 1939 r. były to tylko trzy gospodarstwa i kościół) położony jest na stromym wzgórzu (podjedźcie na nie od strony Poraja, to poczujecie jakie strome). Wzgórze zwie się Zielona i jest niezalesione (wówczas także było łyse). Przypomnijmy, że granica polsko-niemiecka była zaledwie 50 km stąd. Niemcy zajęli teren 2 września i przygotowali posterunki. O świcie 3 września przybyli Polacy (jednostka piechoty) i spotkanie była zaskoczeniem dla obu stron. Wywiązała się walka, nasi mieli gorzej bo byli u stóp wzgórza, podczas gdy Niemcy atakowali z góry.
Poległo 39 żołnierzy 74 Górnośląskiego Pułku Piechoty i dwóch cywilów. Zgodę na pochówek Niemcy wydali po 6 dniach. Mieszkańcy zadbali o mogiłę, powstało ogrodzenie i krzyż.
Po wojnie władze ludowe przeprowadziły częściową ekshumację, podobno trochę byle jak, część szczątków wywieziono (nie wiadomo dokąd) a mogiłę zniszczono. Jednak mieszkańcy na nowo postawili ogrodzenie i krzyż, gdyż polegli pochowani byli w kilku warstwach i miejscowi twierdzą, że na pewno dalej tam spoczywają.
Miejsce jest zadbane i wysprzątane. Jak paliliśmy znicze przyszła starsza pani z nowym kwiatkiem. Co roku, 1 września, odbywa się tu msza polowa.
Mogiła żołnierzy 74 Pułku Piechoty w Dębowcu
Mogiła żołnierzy 74 Pułku Piechoty w Dębowcu © Skowronek
Rzec trzeba, że w Dębowcu położyli nowy asfalt, wycięto też zarośla i odsłonięto ładnie zabytkową aleję lipową w Choroniu. Powstało tam też miejsce postojowe i tablice.
Aleja lipowa w Choroniu
Aleja lipowa w Choroniu © Skowronek
Z Choronia jedziemy do Zaborza, gdzie na popas stanęła grupa forumowa. Posiedzielim trochę w wesołym towarzystwie, pomogli nam też w realizacji pewnego zamierzenia:)
Z ekipą w Zaborzu
Z ekipą w Zaborzu © Skowronek
Z ekipą w Zaborzu II
Z ekipą w Zaborzu II © Skowronek
Czas płynie i trzeba zbierać się w dalszą drogę nim zapadnie zmrok. Podążamy do Złotego Potoku, gdzie nad Grotą Niedźwiedzią stoi obelisk. Według jednej wersji (oficjalnej) w tym właśnie miejscu poległ major Jan Wrzosek. Według nieoficjalnej został ranny, dostał się do niewoli i w 1946 roku wrócił do kraju, zmarł kilka lat później.
Jan Wrzosek w bojach o niepodległość odznaczony Krzyżem Walecznych oraz Krzyżem Orderu Virtuti Militari. Prywatnie wielokrotny mistrz Polski w strzelectwie sportowym, wicemistrz świata (1931), olimpijczyk (Berlin 1936). Dokładny życiorys tutaj

Lecz pamiętajmy także o zwykłych żołnierzach, którzy tu polegli. Często nie mniej bohaterskich niż dowódcy. A czasem bardziej.
Wdrapcie się na to strome wzgórze i spójrzcie w dół. A teraz wyobraźcie sobie jak to było w 1939 roku:
"Ojciec był żołnierzem batalionu 74 Górnośląskiego Pułku Piechoty w Lublińcu. Został wzięty do niewoli w Złotym Potoku. Jako strzelec CKM słyszał decyzje jakie podejmowało dowództwo oddziału.
2 września w godzinach popołudniowych mjr Wrzosek wraz z Pelcem i innymi oficerami odbyli naradę w której podjęto decyzję o wydostaniu się z okrążenia. Dowództwo postanowiło zniszczyć wszelkie dokumenty jednostki i pieniądze paląc je w ognisku. Natomiast pieniądze w bilonie zostały głęboko zakopane w ziemi. Sztandar jednostki został przecięty i zakopany w lesie blisko stacjonowania oddziału. Przed zmrokiem ustawiono baterie dział i strzelano zwiększając zasięg, oddział chciał utorować sobie drogę ucieczki. Decyzja ta okazała się błędna, zdradzała miejsce stacjonowania żołnierzy.
3 września podczas wymiany ognia zginął maj. Wrzosek, został trafiony odłamkiem w plecy.
To nie Major powstrzymał czołówkę zmotoryzowanych wojsk niemieckich. Był to żołnierz o nazwisku Grębosz, był on celowniczym działka. Celnymi strzałami zatrzymał kolumnę czołgów, oddając raz po raz strzały. Cztery czołgi spłonęły, a reszta zawróciła. Grębosz zginął od serii km z czołgu, który odłączył się od wcześniejszej kolumny i podjechał z boku."

W drodze do mogiły mjr Wrzoska
W drodze do Miejsca Pamięci © Skowronek
Miejsce Pamięci - w tym miejscu poległ major Jan Wrzosek
Miejsce Pamięci - w tym miejscu poległ major Jan Wrzosek i inni żołnierze 74 Pułku Piechoty © Skowronek
Zapaliłam znicz. Polegli pochowani są na cmentarzu w Złotym Potoku, pojedziemy tam następnym razem. Trzeba już wracać do rowerów, z którymi czeka Rafał. Po drodze uwagę zwraca coś między drzewami. Jednak wejście do Jaskini Niedźwiedziej Górnej nie jest okryte aż taką tajemnicą jak podawali odkrywcy...
Kierujemy się już w stronę Cze-wy, gdyż zaczyna pokrapywać deszcz. Przez Siedlec, Zrębice, Kotysów jedziemy do Olsztyna. Trochę zmokliśmy ale na szczęście jest ciepło.
Został nam ostatni znicz, zapalamy go na Cmentarzu Ofiar II wojny światowej. Ponure to miejsce i przyznam szczerze, że nieco mnie przeraża. W miejscu tym stracono 1968 osób, głównie Polaków, przywożonych z więzień i akcji pacyfikacyjnych. Zmarłych grzebano na miejscu a mogiły maskowano. Po wojnie przeprowadzono ekshumację i zadbano o godny pochówek. Dziś przybywa tu mnóstwo ludzi, są świeże kwiaty i zapalone znicze.
Cmentarz Ofiar II wojny światowej w Olsztynie
Cmentarz Ofiar II wojny światowej w Olsztynie © Skowronek
Przez Kusięta i hutę wracamy do Cze-wy. I tak nieco refleksyjnie spędziliśmy Dzień Niepodległości.


Kategoria 50 - 100 km, Jura



Komentarze
Skowronek
| 20:41 czwartek, 12 listopada 2015 | linkuj Marto - może następnym razem. Nie radzę sobie zbyt dobrze w terenie a jeśli do tego dochodzi śliskie błoto to już w ogóle kaplica i podły humor...
Robert - dzięki, dobry, mądry tekst.
Marta84
| 18:45 czwartek, 12 listopada 2015 | linkuj Wielka szkoda, że nie zdecydowaliście się na jazdę z nami :( Dominikowi byłoby miło znów pogadać z R. Ja zaś byłam zdominowana przez męskie towarzystwo (Edyta wspomogła mnie choć na chwilę w barze u Ryśka ; ) ) Widzę jednak, że Wasza wyprawa nad wyraz godna pochwały i jak zwykle super opisana :)
stin14
| 20:10 środa, 11 listopada 2015 | linkuj Miło że się pojawiliście https://www.youtube.com/watch?v=dUcWiRwtUxw
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!