Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112906.63 kilometrów w tym 30262.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 573508 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 102.89km
  • Teren 60.00km
  • Czas 06:10
  • VAVG 16.68km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Podjazdy 713m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uroczysko Krywałd

Sobota, 17 sierpnia 2019 · dodano: 19.08.2019 | Komentarze 0

Dawno, dawno temu byliśmy wraz z Yackiem nad pewnym źródłem niedaleko miejscowości Brusiek. Owo miejsce chodziło za mną od dawna. Rafał kręcił nosem, że okolice Koszęcina znane przecież ale jak się baba uprze to wiadomo... No to załatwione: jedziemy. Raz na parę lat można. Drugim celem jest klimatyczny bar "U Celiny" zachwalany przez Ciorana. Odgrzebałam starą wycieczkę i okazało się, że już tam byliśmy ale przecież raz na parę lat można, jak już wspomniałam...
Wraz z nami wybrali się Ewa, Sylwester, Maciej i Parker. Na początek chaszczing. Coś nowego, prawda?...

Tak oto rozmaitymi ścieżkami, mniej lub bardziej zarośniętymi, docieramy do Koszęcina. Rafał chciał go ominąć ale nie ze mną te numery. Zagoniłam go na właściwe ścieżki, czyli przerwa na rynku na różne smakołyki, następnie wizyta w pałacu, potem cmentarz ewangelicki, o którym dowiedzieliśmy się od Maćka a na koniec drewniany kościół św. Trójcy. Mamy szczęście: jest otwarty bo strojony na ślub.




Nasz cel już blisko. Ukryty pośród wspaniałych lasów. Jeszcze chwilka i jesteśmy na miejscu. Parker doczytał, że zwie się Uroczysko Krywałd.




Tuż obok przepływa Mała Panew:

Sami widzicie, że warto jechać tyle km by podziwiać to miejsce. Długo tam siedzimy. Wreszcie zbieramy się w dalszą drogę, na obiad U Celiny w Piłce. Jedzenie pyszne. Wnętrze baru:

Dziś jeszcze dwie atrakcje. Pierwszą jest cmentarz żydowski w Cieszowej. W 2008 roku trąba powietrzna zniszczyła rosnące tam wiekowe drzewa jednak na szczęście po tym nie wycięto ich całkiem, jedynie skrócono. Na kikutach wyrosły nowe gałęzie i powoli drzewa odradzają się.


I na koniec wizyta przy Diabelskim Kamieniu w Olszynie, którego historię już opisywałam.

Dla mnie była to chyba najlepsza wycieczka w tym roku. Zero bólu gnatów, nerwów i patrzenia na licznik ile jeszcze... Warto byłoby powtórzyć jesienią gdy lasy mienić się będą czerwienią i złotem.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!