Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 115.68km
  • Teren 60.00km
  • Czas 05:55
  • VAVG 19.55km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Podjazdy 349m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pojezierze Łużyckie

Sobota, 18 maja 2024 · dodano: 02.06.2024 | Komentarze 0

Pojezierze Łużyckie czyli Lausitzer Seenland. Niegdyś tereny górnicze. Dziś 23 jeziora w miejscu zalanych odkrywkowych kopalni węgla brunatnego. A wokół nich setki km dróg rowerowych. Krajobraz przemysłowy przekształcono (i nadal się przekształca bo to powolny proces) w turystyczny raj. Są piękne plaże, mnóstwo parkingów (a na nich mnóstwo kamperów), punkty i wieże widokowe, miejsca postojowe, punkty gastronomiczne (także mobilne), spokojne miasteczka...
Bazę mamy w mieście Hoyerswera (Penzion Mark, polecam), w spokojnej dzielnicy na obrzeżach, tuż przy drodze rowerowej. Pierwszego dnia pogoda nie rozpieszcza. Jest chłodno i zapowiadają opady. Na szczęście w końcu nie lało. Auto mogliśmy już zostawić w kwaterze. Przebrać się i na rower. Z miasta wyjeżdżamy wygodną drogą rowerową wzdłuż wojewódzkiej. Dróg rowerowych jest wiele, wybieramy odnogę, która wkrótce skręca w las i prowadzi nad pierwsze jezioro: Scheibesee. Ten zbiornik jeszcze nie jest całkiem gotowy (jak wynika z tablic) przygotowano "zaledwie" asfaltową drogę rowerową wokół... Jedziemy wzdłuż jego brzegów (taflę wody rzadko widać bo oddziela nas od niej pas drzew) i wkrótce dojeżdżamy do kolejnego jeziora: Lohsa. Tutaj już są parkingi, plaże i tym podobne. Objeżdżamy je dookoła (rowerówką oczywiście) a później wjeżdżamy w krainę stawów. Na mapie widać kilkadziesiąt, my objechaliśmy kilkanaście. Wszystkie połączone świetnymi, szutrowymi drogami (z których chętnie korzystamy). Zresztą prowadzą nimi szlaki rowerowe. Jest bardzo spokojnie i malowniczo. W paru miejscach przygotowano też czatownie. Na brzegami stawów widzieliśmy sporo ptaków, co dziwne, nie boją się. Czaple i żurawie pozwalają podejść całkiem blisko. Bardzo dziwne. Czyżby na tym terenie ludzie nie strzelali?
Przez miejscowości Friedersdorf, Hermsdorf, Lippitsch, Commerau, Klix, Malschwitz dojeżdżamy nad Zalew Budziszyński (Talsperre Bautzen). Jego brzegi są ładnie zagospodarowane. Sam Budziszyn tylko zahaczyliśmy. Nie chciałam jechać do centrum bo jest już późno gdyż wycieczkę rozpoczęliśmy dopiero w południe, jednak od nas to kawał drogi... Trzeba jeszcze wspomnieć, że w okolicy Budziszyna teren jest bardziej zróżnicowany, pagórkowaty. Do kwatery wracamy szlakami przez Quatitz, Radibor, Neschwitz, Wartha, Wittichenau. Trzeba jeszcze wspomnieć o podwójnych nazwach. Po niemiecku i łużycku. Pierwszy dzień bardzo udany, tereny świetne, bardzo spokojne. Tylko woda, pola i lasy. No, czasem jakaś miejscowość ale ludzi za bardzo nie widać. Pierwszy dzień świetny. Taka wspaniała kraina tylko kilkadziesiąt km od granicy.

Zbiornik Lohsa:

Na szlaku:

Rzeka Sprewa:

Kraina stawów a dokładnie Górnołużycki Obszar Wrzosowisk i Stawów:

Na szlaku:

Wszędzie w ogrodach i przy drogach kwitły różaneczniki. Tutaj obok Miejsca Pamięci.

Zieleń i spokój:

Droga rowerowa obok Budziszyna:

I jeszcze jeden staw:

Czatownia:

Barokowy zespół pałacowo-parkowy w Neschwitz:





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!