Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 59.02km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:51
  • VAVG 20.71km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

A nad nami niebo gwiaździste

Środa, 14 listopada 2012 · dodano: 14.11.2012 | Komentarze 14

Poranek piękny niezwykle, zatem do pracy rowerem (nadal brudnym po Dolinkach, wstyd!).
Przyszły wieści wspaniałe: wilczurek będzie miał własne podwórko, dom i dobrych właścicieli - zaopiekują się nim znajomi:) Na razie doszło obowiązków - wszak pieska trzeba zabierać na długie spacery. Dobrze, że za domem pola.

A popołudniu wycieczka w EdyKi, Kasi i Artura towarzystwie. Na początek ścieżki Skowronkowi nieznane, które do dzielnicy Kręciwilk prowadzą. Po czym na niebieski rowerowy, na szutry nowiutkie. Szybka runda przez las i skok na asfalt, który prowadzi do miejscowości Osiny. Stąd już nawierzchnią utwardzoną do Cze-wy.
Kasia i Artur odłączyli się przy Alei Pokoju, Edyta odprowadziła mnie aż do Makro. A gdy zostałam sama, żwawo ruszyłam do domu. Szybciutko, wszak już pora kolacji!
Na polach ciągnęło chłodem. Dziewczyny kontrolowały temperaturę i zanotowano spadek około -5 C.
A niebo! Rozgwieżdżone, cudne. Jego widok niesie ze sobą taki spokój, nikną troski... A tak wygląda niebo w grudniu nad Himalajami.
Wieczór dziś rześki i wróciła lekkość, tempo mocne lecz jechało się wyśmienicie.


Kategoria 50 - 100 km, Jura



Komentarze
daniel3ttt
| 23:01 sobota, 17 listopada 2012 | linkuj :))) Zmiana pogody i nici. Poza tym człowiek strasznie by się męczył.
mors
| 23:10 piątek, 16 listopada 2012 | linkuj No konwencjonalnym na pewno nikt by nie wjechał, ale tak jak pisałem, bardzo długie gąsienice, plus ultra-niskie przełożenie, i po 200 metrów dziennie można by przepełznąć. :)
daniel3ttt
| 21:47 piątek, 16 listopada 2012 | linkuj Nie obraź się mors że się wtrącę ale ten rower to chyba tylko dało by się jedynie wnieść na 7900/8000 m. a nie dojechać.
Kralova Hora zacny cel. Może w przyszłym roku.
Skowronek
| 21:23 piątek, 16 listopada 2012 | linkuj Przyjdzie czas na Mont Ventoux. Przyjdzie czas na Himalaje. A gdy coś się sklaruje dam znać zainteresowanym. Dla niecierpliwych istnieje też pewna możliwość udania się na Wschód. Jednego dnia w Beskidzie Niskim spotkaliśmy tego pana: http://www.swiatek.za.pl/
Można się z nim dogadać, chętnie zbierze grupę. Był już rowerem nad Bajkałem.
A Skowronek na razie chce pokonać Wielką Obwodnicę Bieszczadzką, zwiedzić rowerem Czechy i wjechać na Kralovą Horę:)
mors
| 20:58 piątek, 16 listopada 2012 | linkuj Pieniądze, aklimatyzacja itd. są takim samym problemem na rowerze, jak na piechotę (dużym, ale do pokonania).
A co do lodospadu, to myślałem o dłuuugich gąsienicach do roweru. :)
Skowronek
| 20:25 piątek, 16 listopada 2012 | linkuj Do bazy prowadzi szutrówka.
A czy poczytałeś również o zachowaniu organizmu ludzkiego na 7000 m n.p.m.? O tym, że tam się powłóczy nogami? Twardzi alpiniści idą tak: 10 kroków - odpoczynek - 10 kroków - odpoczynek... O chorobie wysokościowej? Jak przekroczyć z rowerem Ice Fall? O aklimatyzacji? O konieczności wykupienia pozwolenia na Czomolungmę?
Gdyby to było możliwe to już dawno by tam ktoś wjechał rowerem:)

Niech 7- i 8-tysięczniki zostaną dla prawdziwych tygrysów, takich którzy przeszli północną Matterhornu czy Eigeru i zaliczyli trudne zimowe przejścia. Górom należy się szacunek. Ci, którzy je zlekceważyli pozostali w nich na zawsze.
mors
| 23:36 czwartek, 15 listopada 2012 | linkuj W przypadku Himalajów 5000 i Pierwsza Baza robią wrażenie..bycia w głębokim dole. :)
Dojazd tam jest jak najbardziej możliwy, nawet trekingiem, składakiem z I Komunii czy monocyklem... ;)
Kiedyś drążyłem temat, i wyszło mi, że odpowiednio przygotowanym rowerem dałoby się dojechać do Bazy IV.
Na 7900/8000m :)))
daniel3ttt
| 22:07 czwartek, 15 listopada 2012 | linkuj Mnie też by się marzyły Alpy albo Kaukaz:) Byłem tylko w Dolomitach rowerem
Skowronek
| 20:37 czwartek, 15 listopada 2012 | linkuj Edytko super wycieczka i ze swej strony również dziękuję:)
Takie tam marzenia, Danielu, choć kto wie... Najpierw zobaczyć Alpy a potem... Może by tak rowerem do bazy pod Everestem?:) Jazda na wysokościach rzędu 5000 m n.m.p. to dopiero musi być wyzwanie!
daniel3ttt
| 22:01 środa, 14 listopada 2012 | linkuj To kiedy w te Himalaje?
EdytKa
| 21:22 środa, 14 listopada 2012 | linkuj Błoto dolinkowe jest cenniejsze niż tutejsze :) Dziękuję za towarzystwo
Skowronek
| 21:03 środa, 14 listopada 2012 | linkuj Odporny masz rowerek... Mój chrzęści nieludzko.
No i wszędy mi mówią, że nie godzi się by brudnym był. Do pracy nie chcą wpuścić, sąsiad (kolarz) wita mnie: "Brudny rower. WSTYD!", mój własny pan rzecze: "A miałaś go czyścić co tydzień. Chcesz żeby się zniszczył?" I tak oto wyrzuty sumienia gotowe...
lukasz78
| 20:44 środa, 14 listopada 2012 | linkuj Się nie przejmuj uświnionym rowerem - mój był ostatni raz czysty jak miał 200 km przebiegu, a teraz ma ponad 34000 km przebiegu, jest pięknie uświniony i dziarsko jeździ nadal :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!