Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112823.66 kilometrów w tym 30192.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 573362 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2014

Dystans całkowity:1133.22 km (w terenie 271.00 km; 23.91%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:60.20 km/h
Suma podjazdów:6190 m
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:70.83 km
Więcej statystyk
  • DST 232.65km
  • VMAX 53.10km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ojców czyli poprawa życiówki

Niedziela, 15 czerwca 2014 · dodano: 15.06.2014 | Komentarze 11

No i poprawiłam dziś życiowy wynik. A wszystko dzięki Siwuchowi i jego świetnej trasie przez góreczki.
Spotykamy się 5.30 na dworcu Częstochowa Raków i ruszamy po dwusetkę. Chłopcy, bowiem, trenują kapkę przed Orbitą. Rafał jedzie na szosie, ja na góralu z szosowymi oponami, Tomek na góralu i grubych oponach.
Od początku staramy się omijać ruchliwe asfalty i miasta. Prowadzi Siwuch, jako, że doskonale zna on wszelakie jurajskie drogi. Dzień miał być pogodny a tymczasem chmury snują się nisko po niebie i jest zimno. Ubieramy ciepłe rzeczy a i tak często zęby dzwonią. W powietrzu unosi się mgiełka i skrapla na naszych okularach i kaskach.
Z Cze-wy jedziemy do Poraja, następnie do Żarek Letnisko, gdzie skręcamy w lewo i jedziemy przez Nową Wieś Żarecką do Myszkowa.
Z Myszkowa podjazd na Górę Włodowską i docieramy do Włodowic. Tutaj przerwa na jedzenie.
Przerwa we Włodowicach
Przerwa we Włodowicach © Skowronek

Z Włodowic przez Pomrożyce do Kromołowa, potem Bzów, Fugasówka i jesteśmy w Ogrodzieńcu. Dzięki temu omijamy Zawiercie.
Z Ogrodzieńca trzeba jechać kawałek ruchliwą drogą. Na początek podjazd do miejscowości Rodaki. Tomek prowadzi nas też do zabytkowego kościółka św. Marka z 1601 r.
Rodaki - kościółek z 1601 r
Rodaki - kościółek z 1601 r © Skowronek
Rodaki - przed kościółkiem
Rodaki - przed kościółkiem © Skowronek

Następny etap to Klucze, gdzie opuszczamy ruchliwą 791 i skręcamy na Jaroszowiec.
Za Jaroszowcem kilka góreczek, jedziemy przez miejscowości Pazurek, Podlesie, Troks, potem fajnym asfaltem przez pola i już jesteśmy w Sułoszowej.
W okolicy miejscowości Pazurek
W okolicy miejscowości Pazurek © Skowronek
Dróżka z Troksa do Kosmolowa
Dróżka z Troksa do Kosmolowa © Skowronek

Stąd prościutko do Doliny Prądnika. Dzięki temu ominęliśmy Olkusz. Aut tu niewiele, co bardzo nam odpowiada. Cały czas jedziemy spokojnym, równym tempem, oszczędzając siły. Nie zatrzymujemy się też zbyt często.
Jesteśmy w Ojcowie. Zwykle kłębi się tu tłum turystów i samochodów, lecz dziś jest zimno i dzięki temu mamy względny spokój.
Zatrzymujemy się na obiad i dłuższy odpoczynek.
Pieskowa Skała
Pieskowa Skała © Skowronek
Przy Maczudze Herkulesa
Przy Maczudze Herkulesa © Skowronek
W Dolinie Prądnika
W Dolinie Prądnika © Skowronek
Ojców - Kaplica Na Wodzie
Ojców - Kaplica Na Wodzie © Skowronek
Ojców - drzewo rośnie wewnątrz drewnianego budynku
Ojców - drzewo rośnie wewnątrz drewnianego budynku © Skowronek
Zamek w Ojcowie
Zamek w Ojcowie © Skowronek
Następnie podjazd obok zamku Pieskowa Skała do miejscowości Wielmoża a potem dość ruchliwą drogą jedziemy do Trzyciąża.
Podjazd do Wielmoży
Podjazd do Wielmoży © Skowronek
Tutaj skręcamy na Jangrot. I przez ów Jangrot, Michałówkę, Braciejówkę docieramy z powrotem do Troksa. Tutaj sporo góreczek ale sił wciąż mamy zapas, no i jedziemy spokojnie, bez szarpania.
Z Troksa jedziemy do Kluczy tak samo jak w drugą stronę. W Kluczach przerwa na jedzenie i uzupełnienie picia. Niebo wreszcie jaśniejsze, wygląda słońce a temperatura wzrasta i dłonie już nie marzną.
Przerwa w Kluczach
Przerwa w Kluczach © Skowronek
Teraz czeka nieco bardziej męczący podjazd za Rodakami i docieramy do Ogrodzieńca.
Czas już troszkę goni, zatem jedziemy prosto do Zawiercia, gdzie odbijamy na Rudniki, Kopaniny i wyjeżdżamy w Mrzygłodzie. W Myszkowie żegnamy się z Tomkiem, który wraca do Zawiercia, sami zaś przez Nową Wieś Żarecką, Żarki Letnisko, Masłońskie, Poraj wracamy do Częstochowy.
Dzięki Siwuchowi poznaliśmy świetne drogi, super alternatywa dla standardowej trasy do Krakowa. No i dzięki temu pokonaliśmy więcej kilometrów, co pozwoliło mi poprawić życiówkę:) Do tego jechało mi się lekko, trasę pokonałam samodzielnie i Rafał nie musiał mi pomagać. I nawet nic nie boli:)






  • DST 4.90km
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Miejskie" km

Czwartek, 12 czerwca 2014 · dodano: 12.06.2014 | Komentarze 1

Lamis zrobił porządek z Visionem. Tylne koło wreszcie pracuje jak trzeba, luz w korbie zlikwidowany. Super:)




  • DST 116.81km
  • Teren 62.00km
  • VMAX 33.70km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

I znów lasem (nad Liswartą)

Środa, 11 czerwca 2014 · dodano: 11.06.2014 | Komentarze 3

Mamy wolny dzień a w perspektywie upał stopni 30. Należy więc uciec z miasta i wybrać miejsce chłodniejsze, zacienione, spokojne a dukty mało męczące. Gdzie to wszystko znaleźć? No gdzie?... Właśnie, to wszystko oferują nam Lasy Nad Górną Liswartą.
Zatem przez Łojki, Blachownię, Cisie jedziemy do Herb, korzystając głównie z bocznych dróg i mało uczęszczanych ścieżek.
Kacza mama z kaczątkiem
Kacza mama z kaczątkiem © Skowronek
W Herbach wjeżdżamy w leśne ostępy. Nareszcie cień... Jedziemy obok tajnej bazy (no dobrze, teraz już nie jest tajna) jako, że nie możemy sobie odmówić przyjemności jazdy singielkiem po nasypie kolejowym. Sarenkę tam spotkałam. Przez cały dzień spotykaliśmy sarny. Nie były zachwycone rowerzystami pałętającymi się po ICH lesie.
Mijamy Kacapski Most, Żelazny Most i dojeżdżamy do rezerwatu Cisy Nad Liswartą.
Leśny dukty w Herbach Nowych
Leśny dukt w Herbach Nowych © Skowronek
Miejsce zwane Żelaznym Mostem
Miejsce zwane Żelaznym Mostem © Skowronek
Przez rezerwat prowadzi ścieżka przyrodnicza. Zaś tuż przy szlabanie dostrzegam ścieżkę. Prowadzi do strumyka i małego źródełka, wypływającego spod korzeni drzewa. Miejsce jest magiczne:
Rezerwat Cisy Nad Liswartą
Rezerwat Cisy Nad Liswartą © Skowronek
Wgłąb rezerwatu nie wchodzę. Nie wszędzie trzeba się pchać, w końcu to rezerwat. Natomiast można iść swobodnie ścieżką przyrodniczą. Jest trochę zarośnięta. Na ścieżce tej rośnie sobie kukułka:
Pająk kwietnik czai się na kwiatach kukułki Fuchsa
Pająk kwietnik czai się na kwiatach kukułki Fuchsa © Skowronek
Przez rezerwat płynie bezimienny strumyk. To znaczy nie ma nazwy na mapie ale jakieś swoje imię posiada na pewno.
Strumyk w rezerwacie Cisy Nad Liswartą
Strumyk w rezerwacie Cisy Nad Liswartą © Skowronek
Potem zastanawiamy się nad dalszą drogą. Wybór pada na Wędzinę. Jest tam XIX-wieczny pałac.
Jedziemy przez miejscowość Łebki a następnie skręcamy w prawo, by leśnym duktem dotrzeć do tablicy upamiętniającej wielki pożar lasu, jaki szalał tu przez 2 tygodnie w sierpniu 1992 roku. Spłonęło wówczas ponad 450 ha lasu a okoliczne miejscowości cudem ocalały. W dowód wdzięczności ich mieszkańcy ufundowali tę kapliczkę.
Tablica upamiętniająca pożar lasu
Tablica upamiętniająca pożar lasu © Skowronek
Dojeżdżamy do Kamińska. Przy tutejszym sklepie urządzamy postój. Miejsce jest klimatyczne: zadaszenie, drewniane ławy, kanapa, na stołach zabawki, kwiaty, komoda, na komodzie kolekcja zabawek. Akurat nie ma miejscowych ale po butelkach widać, iż jest to ośrodek życia kulturalnego.
Kamieńsko
Kamińsko © Skowronek
Przy klimatycznym sklepie w Kamieńsku
Przy klimatycznym sklepie w Kamińsku © Skowronek
Dekoracja stołu
Dekoracja stołu © Skowronek
Zabawki przy sklepie
Zabawki przy sklepie © Skowronek
Po odpoczynku jedziemy dalej. Przez most na Liswarcie i leśnym duktem do miejscowości Panoszów. Jest tu na sprzedaż dwór ale wątpię by ktoś go kupił bo jest obstawiony blokami mieszkalnymi, które odcinają go od resztek dworskiego parku.
Liswarta
Liswarta © Skowronek
Panoszów - dawna zabudowa dworska
Panoszów - dawna zabudowa dworska © Skowronek
Ustalanie trasy
Ustalanie trasy © Skowronek
Na jednym z licznych mostków
Na jednym z licznych mostków © Skowronek
Wjeżdżamy na niebieski szlak pieszy (Rezerwatów Przyrody), który prowadzi do Wędziny.
Na niebieskim szlaku
Na niebieskim szlaku © Skowronek
Oglądamy miejsce po dawnym kościele. Co się z nim stało? Nie wiadomo. Przy kapliczce jest tylko informacja, że był tu do 2005 roku i nic poza tym. W internecie nie znalazłam żadnych wiadomości na ten temat.
Wędzina - miejsce po dawnym kościele
Wędzina - miejsce po dawnym kościele © Skowronek
Wędzina - jeden z domów
Wędzina - jeden z domów © Skowronek
Potem jedziemy do pałacu. Należał do rodziny von Studnitz. Otoczony sporym parkiem, w którym rosną wiekowe dęby i kryje się mauzoleum. Obecnie w rękach prywatnych. Zamknięty na cztery spusty, ale w internecie właściciele reklamują się, że organizują imprezy, wesela itp. Z zewnątrz nie wygląda to zachęcająco, pałac jest podniszczony a otoczenie zaniedbane. Na terenie parku słychać psy. Może wewnątrz jest lepiej. Niech was zdjęcie nie zmyli, w słońcu budynek pałacu dobrze wyszedł. No i nie widać bloku obok i budynków firmy zajmującej się przetwórstwem owoców.
Pałac w Wędzinie (XIX w.)
Pałac w Wędzinie (XIX w.) © Skowronek
Jeden z dębów przy pałacu w Wędzinie
Jeden z dębów przy pałacu w Wędzinie © Skowronek
Obok pałacu biegnie polna droga, wracamy nią do niebieskiego szlaku. Następnie jedziemy terenem do miejscowości Ługi-Radły. Stąd asfaltem do Wilczej Góry, gdzie znowu wjeżdżamy w lasy. A potem już tylko przyjemna jazda leśnymi duktami do miejscowości Jezioro.
W Lasach Nad Liswartą
W Lasach Nad Liswartą © Skowronek
Leśny krajobraz
Leśny krajobraz © Skowronek
Lasy Nad Liswartą
Lasy Nad Liswartą © Skowronek
Z Jeziora jedziemy do Blachowni i przez Starą Gorzelnię wracamy do Cze-wy. Jeszcze na chwilę do mojej mamy i do domu.
Na ścieżkach PK Lasy Nad Górną Liswartą w ogóle nie odczuliśmy upału.











  • DST 78.68km
  • Teren 30.00km
  • VMAX 52.80km/h
  • Podjazdy 735m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Siwuchowymi ścieżkami III

Niedziela, 8 czerwca 2014 · dodano: 08.06.2014 | Komentarze 4

Dzisiejszą wycieczkę rozpoczynamy w Zawierciu, w licznym składzie: Dwie Edyty, Emilia, Alek, Andrzej, trzech Tomków, Rafał i ja. Prowadzi Siwuch, doskonale znający tamtejsze szlaki. Początkowo podążamy lasem do Bzowa, potem szlakiem czerwonym Orlich Gniazd do Podzamcza. Na zamek nie jedziemy bo kłębi się tam tłum, za to ruszamy na Górę Birów, gdzie można zwiedzić, zrekonstruowane częściowo, grodzisko z XIII wieku.
Góra Birów ma strome, skalne ściany i płaski wierzchołek - doskonałe miejsce na warowny gród. Ludzie zamieszkiwali ją już w neolicie, potem Góra Birów była siedzibą ludu kultury łużyckiej, w czasach późniejszych siedzieli tu Germanie, potem na Górze Birów zamieszkali Słowiane (którzy ją dodatkowo uforytfikowali). Gród został zniszczony w XIV wieku, w czasach, gdy Łokietek darł koty z Wacławem II.
U stóp góry podobno znaleziono cmentarzysko kurhanowe ale nigdy go nie widziałam.
Gród oczywiście zwiedzamy (zostawiwszy strażników przy rowerach). Podoba nam się bardzo. A najbardziej podoba nam się chłód panujący wewnątrz drewnianych budynków. W budynkach zobaczyć można rekonstrukcje strojów, narzędzi codziennego użytku, broni, są też skamieliny z obszaru Jury, opisy. A jak jeden manekin się poruszył to nas nieco przestraszył. Bo to nie manekin był ale strażnik tutejszy.
Skały na Górze Birów
Skały na Górze Birów © Skowronek
Pierwsza część ekipy przybywa do bram grodu
Pierwsza część ekipy przybywa do bram grodu © Skowronek
Kolejna część ekipy przybywa do bram grodu
Kolejna część ekipy przybywa do bram grodu © Skowronek
Góra Birów - rekonstrukcja grodziska z XIII w
Góra Birów - rekonstrukcja grodziska z XIII w © Skowronek
Rekonstrukcja wnętrza chaty
Rekonstrukcja wnętrza chaty © Skowronek
Birów - rekonstrukcja życia mieszkańców
Birów - rekonstrukcja życia mieszkańców © Skowronek
Widok z Grodziska Birów na zamek Ogrodzieniec
Widok z Grodziska Birów na zamek Ogrodzieniec © Skowronek
Gród na Górze Birów
Gród na Górze Birów © Skowronek
Góra Birów
Góra Birów © Skowronek
Wojownik
Wojownik © Skowronek
Góra Birów - punkt widokowy
Góra Birów - punkt widokowy © Skowronek
Potem wróciliśmy do Podzamcza by odwiedzić Sanktuarium Matki Bożej Skałkowej. Wedle legendy 14.X.1818 r. jednemu z mieszkańców Podzamcza ukazał się na skałce wizerunek Matki Bożej. Wtedy to na skale umieszczono obraz Najświętszej Maryi Dziewicy przy którym mieszkańcy codziennie wchodząc po drabinie zapalali światło. W miejscu tym było kiedyś źródełko, do którego przychodzili obmywać się chorzy ludzie, gdyż miało ono leczniczą moc.
W latach pięćdziesiątych mieszkańcy Podzamcza zbudowali na skałce niedużą kaplicę. W 2000 r. na jej miejscu postawiono większą kaplicę z zakrystią.

Sanktuarium Matki Bożej Skałkowej
Sanktuarium Matki Bożej Skałkowej © Skowronek
Z Podzamcza jedziemy szlakiem do Strażnicy w Ryczowie. A była to strażnica królewska, taka sama jak w Suliszowicach, Przewodziszowicach, Łutowcu. Niegdyś wyglądała tak:

Zbudowana w XIV wieku, stanowiła fragment łańcucha umocnień granicy południowo-zachodniej. Do połowy XX wieku trzymała się nieźle ale w latach 60'tych miejscowi wysadzili ją w powietrze by pozyskać materiał budowlany. W takich chwilach zastanawiam się, czy my Polacy naprawdę musimy być tacy? Wandale, wszędzie śmiecący i niszczący wszystko, co tylko można zniszczyć. Gdzie byśmy nie pojechali znajdujemy masę śmieci, zniszczone tablice, drogowskazy, zaśmiecone, zasikane jaskinie i bunkry, popisane albo wydrapane mury i ściany zabytków. Wstyd mi.
Ruiny Strażnicy Ryczów
Ruiny Strażnicy Ryczów © Skowronek
Jeszcze jedno ujęcie Strażnicy w Ryczowie
Jeszcze jedno ujęcie Strażnicy w Ryczowie © Skowronek
Następnie trochę asfaltem, trochę terenem jedziemy do Skały Biśnik (w tutejszej jaskini znaleziono narzędzia neandertalczyków i liczne kości plejstoceńskich zwierząt). Jaskinia jest zakratowana by nasi rodacy nie mogli jej niszczyć.
Według legendy w tym rejonie były wyjścia z lochów Zamku Smoleń.
Jaskinia na Biśniku
Jaskinia na Biśniku © Skowronek
Skała Biśnik
Skała Biśnik © Skowronek
Kolejny etap to ruiny Zamku Smoleń, które ostatnio były zabezpieczane i częściowo rekonstruowane. Zamek zbudowany został w XIV wieku przez Ottona herbu Topór, zniszczony przez Szwedów w 1655 r.
Stołp Zamku Smoleń
Stołp Zamku Smoleń © Skowronek
Mury Zamku Smoleń
Mury Zamku Smoleń © Skowronek
Schody na wieżę
Schody na wieżę © Skowronek
Zamek Smoleń
Zamek Smoleń © Skowronek
Widok z wieży Zamku Smoleń
Widok z wieży Zamku Smoleń © Skowronek
Smoleń - widok z zamkowej wieży
Smoleń - widok z zamkowej wieży © Skowronek
Zamek zwiedzamy krótko bo słońce praży niemiłosiernie. Jedynie jadąc rowerem można zaznać nieco ochłody. A w dodatku nie mamy już picia i koniecznie trzeba znaleźć wodopój. W tym celu jedziemy do Sławniowa i Wierbki, gdzie jest otwarty sklep.
Potem Siwuch prowadzi do Kidowa i miał tu być wąwóz, i był tylko nie ten. Droga rychło się skończyła a zaczęły zarośla, leżące gałęzie, ogromne pokrzywy (tak wysokie, że poparzyły mi twarz). Zrobiliśmy kółko i przedarliśmy się z powrotem do drogi. Może gdyby nie było tak gorąco to wrócilibyśmy szukać tego właściwego wąwozu ale nikt nie ma na to ochoty. Asfaltem jedziemy do Pilicy na popas w barze "U Ryśka".
Po odpoczynku Tomek prowadzi szlakiem czerwonym pieszym z powrotem do Podzamcza a stamtąd czerwonym rowerowym do Bzowa i Zawiercia.
Na czerwonym szlaku
Na czerwonym szlaku © Skowronek
I tak zakończono kolejną wycieczkę siwuchowymi ścieżkami. Humory dopisywały i mimo gorąca całkiem nieźle się jechało. Choć chwilami czuliśmy się jak skwarki na patelni. Powoli też jazda w terenie zaczyna mi wychodzić i cieszyć. Podziękowania dla Siwucha za przewodnictwo na jurajskich ścieżkach. I wcale się nie gniewamy za te pokrzywy, zabawnie się to wspomina:)


Kategoria Jura, 50 - 100 km


  • DST 79.40km
  • Teren 40.00km
  • VMAX 42.60km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielki Łuk Warty (cz. II)

Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 07.06.2014 | Komentarze 5

W tygodniu rowerkowania nie było z trzech przyczyn. Pierwsza: rower trafił do serwisu ze względu na spory opór w tylnym kole. Z serwisu wrócił, opór pozostał. W poniedziałek znów tam wróci.
W ogóle rowerek sypie się ostatnio, tu opór, tam luzy, tu skrzypi, tam coś pęknie (dziękuję Rafale za prezent w postaci blokady skoku).
Druga: moja kicia miała we wtorek operację i należy się nią opiekować. Niby nic strasznego ale chcę by wszystko było dobrze i rana szybko się zagoiła.
Trzecia: chwilowy zakaz jazdy do pracy rowerem. Cały czerwiec szlaban. Vis major.
W sobotę do Miszki przyjechała moja mama, możemy więc udać się na wycieczkę.
Samochodem jedziemy do Działoszyna. Auto zostaje na rynku, my zaś podążamy czerwonym szlakiem(mocno piaszczystym) do Załęcza Wielkiego. Stąd jedziemy (bez szlaku bo szlaków tam nie ma) do Źródełka Objawienia.
Wcześniej odwiedzamy kapliczkę św. Floriana.
Przy kapliczce św. Floriana
Przy kapliczce św. Floriana © Skowronek
Św. Florian
Św. Florian © Skowronek
Wg przekazów w 1856 r. mieszkance Dzietrznik ukazała się Matka Boska, która wskazała źródełko. Od tamtej pory źródełko nazwano Źródełkiem Objawienia i jest miejscem odwiedzanym przez pielgrzymów. Niedaleko źródła znajduje się ołtarz polowy zbudowany w 1993 r., przy którym raz do roku w dniu 3 maja celebrowana jest msza święta. Woda ze źródła posiada właściwości lecznicze.
Las otaczający źródło rośnie na wydmach śródlądowych (tzw. wydmy w Kałużach), powstałych w czwartorzędzie.
Miejsce jest zadbane i urokliwe. Nie pasuje mi tu jedynie drewniany papież. Wystarczyłby sam jego wiersz (wykuty na tablicy obok).
W miejscu Objawienia
W miejscu Objawienia © Skowronek
Leśna kaplica przy Źródle Objawienia
Leśna kaplica przy Źródle Objawienia © Skowronek
Nieładny papież przy źródle
Nieładny papież przy źródle © Skowronek
Źródełko Objawienia
Źródełko Objawienia © Skowronek
Jeszcze jedno spojrzenie na Źródełko Objawienia
Jeszcze jedno spojrzenie na Źródełko Objawienia © Skowronek
Potem jedziemy do kościoła w Dzietrznikach, zajrzeliśmy też na cmentarz - jest tam mogiła z czasów Powstania w 1863r., I i II wojny światowej.
Kościół w Dzietrznikach
Kościół w Dzietrznikach © Skowronek
Z Dzietrznik polami udajemy się do Bieńca by poszukać Wąwozu Królowej Bony (gdzie rośnie stary bluszcz). Wąwóz jest, owszem, ale tak zarośnięty, że nie sposób doń się dostać. Może na jesień tu wrócim.
Kolejny etap to Kurhany Książęce w Przywozie.
"Kurhany zostały usypane w II w. n.e. na wierzchowinie górującej nad osadą. Większy ma wysokość 4 m i średnicę 20 m. Z przeprowadzonych badań ustalono, że zawierał popielnicę z prochami ludzkimi, grób psa (prawdopodobnie pochowanego aby strzegł zmarłego) i był bardzo bogato wyposażony w przedmioty zbytku, przeważnie importowane, w tym: sprzączkę z brązu z kabłąkiem i srebrnymi blaszkami, resztki złotej ozdoby o wadze ok. 50 gramów, fragmenty wczesnorzymskiej ceramiki, stopione szkło, wiele przedmiotów z brązu itd. Według tych znalezisk ocenia się, że pochowany tu był człowiek spełniający wybitną rolę wykraczającą znacznie poza osadę.
W mniejszym kurhanie nie znaleziono żadnego grobu i znaczniejszych zabytków. Przypuszcza się jednak, że stało się tak za sprawą długiego okresu degradacji i zaorywania przez okoliczną ludność."
Jeden z Kurhanów w Przewozie
Jeden z Kurhanów w Przywozie © Skowronek
Mieszkaniec okolic kurhanu
Mieszkaniec okolic kurhanu © Skowronek
Następny etap to Toporów (w tamtejszym kościele oglądamy obraz Dudy-Gracza) i Kamion (z prześliczną, XVIII-wieczną kapliczką).
Obraz Dudy-Gracza w kościele w Toporowie
Obraz Dudy-Gracza w kościele w Toporowie © Skowronek
Św. Franciszek w Toporowie
Św. Franciszek w Toporowie © Skowronek
Spojrzenie na Wartę
Spojrzenie na Wartę © Skowronek
XVIII-wieczna kapliczka w Kamionie
XVIII-wieczna kapliczka w Kamionie © Skowronek
Wnętrze kapliczki w Kamionie
Wnętrze kapliczki w Kamionie © Skowronek
Warta
Warta © Skowronek
Potem jedziemy w okolice Kochlewa by zobaczyć Źródełko św. Floriana (będące pomnikiem przyrody).
"Jest to unikatowe w skali kraju źródło krasowe, charakteryzujące się niezwykłym urokiem i znaczną wydajnością. Wśród zadrzewień tworzy wypełnioną wodą niszę źródliskową, na której dnie pulsacyjnie wypływa woda."

Po barwie sądząc wody te zawierają sporo żelaza.
Źródło św. Floriana
Źródło św. Floriana © Skowronek
Piaskowe
Piaskowe "gejzery" © Skowronek
Podmokły las
Podmokły las © Skowronek
Trzeba nam już wracać. Jedziemy do Krzeczowa a stamtąd szlakiem żółtym do Bobrownik. Rzec trzeba, że pełno tam piachu. Glebę zaliczyłam. A tak było blisko, prawie się udało i na koniec bęc. Bolało.
Rzec trzeba, że pełno tu jarów i dołów. Czyżby dawne okopy? Rowy przeciwczołgowe?
Piaskowy wąwóz
Piaskowy wąwóz © Skowronek
Zjazd w kolejnym wąwozie
Zjazd w kolejnym wąwozie © Skowronek
Na tle Warty
Na tle Warty © Skowronek
Żabi Staw
Żabi Staw © Skowronek
Przy Żabim Stawie
Przy Żabim Stawie © Skowronek
Z Bobrownik jedziemy asfaltem do Działoszyna. Przy drodze dostrzegamy kamieniołom. Może amonity będą? Może kryształy?
Z drogi wydawał się mały a jest całkiem spory. Nie znalazłam skamielin ale za to Rafał wspiął się wysoko na skały i znalazł jaskinię. Jest całkiem spora ale niestabilna.
Kamieniołom w okolicy Działoszyna
Kamieniołom w okolicy Działoszyna © Skowronek
Spory kamieniołom
Spory kamieniołom © Skowronek
Rafał znalezł jaskinię
Rafał znalazł jaskinię © Skowronek
Po obejrzeniu kamieniołomu jedziemy do Działoszyna, załadować rowery i do domu.





  • DST 125.90km
  • Teren 42.00km
  • VMAX 40.70km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Leszcze nad Dziunią

Niedziela, 1 czerwca 2014 · dodano: 01.06.2014 | Komentarze 5

Gmina Opatów leży pośród licznych wzniesień i pagórów, w dolinach dopływów Liswarty, Opatówki z Dziunią i Iwanówki. Na mapę spoglądając teren ów wydaje się mało ciekawy. Lecz zgłębiwszy nieco temat turysta odkryje ciekawostki liczne.
Tak więc o poranku z Cze-wy wyrusza grupa rowerzystów, by ciekawostki owe osobiście obejrzeć
. A są to: Edyta, Emilia, Kasia, Alek, Rafał, Tomek i ja.
Początkowo podążamy do Starej Gorzelni, skręcamy na Kalej a następnie terenem do Grodziska. Czyli trasą przemierzaną wielokrotnie.
Następnie niebieskim szlakiem pieszym na skraj Kłobucka.
Na jednej z posesji dostrzegamy daniele. Biegniemy je obejrzeć, a jakże. Zaraz też przychodzi właściciel. Myślałam, że nas przegoni ale okazał się bardzo miły i sporo nam o tych zwierzętach opowiedział.

Daniel
Daniel © Skowronek
Daniel z bliska
Daniel z bliska © Skowronek
Daniele i ich właściciel
Daniele i ich właściciel © Skowronek
Następnie odwiedzamy dziki i rzadko odwiedzany Rezerwat Dębowa Góra, chroniący 200-letnie dęby. Ciekawe, mroczne, leśne uroczysko.
Rezerwat Dębowa Góra
Rezerwat Dębowa Góra © Skowronek
Tak oto dojeżdżamy nad Zbiornik Zakrzew. Tutaj przerwa na posiłek oraz objazd molo.
Zakrzew
Zakrzew © Skowronek
By ominąć asfalty jedziemy szlakiem czarnym rowerowym do Złochowic. Tutaj oglądamy kapliczkę św. Nepomucena, kapliczkę św. Huberta, Księże Stawy a potem skręcamy na pola i podjeżdżamy na Górę Złochowską, kryjącą zdziczały kamieniołom.
Księże Stawy
Księże Stawy © Skowronek
Kapliczka św. Huberta
Kapliczka św. Huberta © Skowronek
Góra Złochowska
Góra Złochowska © Skowronek
Następnie polami docieramy do Wilkowiecka bo znajduje się tam rezerwat Leszcze nad Dziunią. Niestety, nie potrafimy odnaleźć doń ścieżki. By czasu nie tracić żywo podążamy dalej i w cieniu wiatraków podjeżdżamy na Opatowską Górę.
Kryje ona niewielką jaskinię a na wierzchołku znajdziem tablicę poświęconą ułanom Wołyńskiej Brygady Kawalerii. W bitwie pod Mokrą został stąd zniszczony pierwszy niemiecki czołg.
Według legendy dawno temu stał tu drewniany klasztor.
A u stóp owej góry, w 1936 roku, archeolodzy odnaleźli cmentarzysko kultury łużyckiej.
Podjazd na Górę Opatowską
Podjazd na Górę Opatowską © Skowronek
Góra Opatowska
Góra Opatowska © Skowronek
Pogaduchy na Górze Opatowskiej
Pogaduchy na Górze Opatowskiej © Skowronek
Niedaleko stąd do kolejnej góry - do Rębielskiej Góry. Na początek udajem się na dno kamieniołomu. Tutaj nieco czasu schodzi, zanim uda się odnaleźć fragment ściany dawnego systemu jaskiniowego, zniszczonego podczas wydobycia wapienia. Ponoć pod ziemią wciąż ukryte są liczne, niewielkie jaskinie. A ze szczelin wieje chłodem.
Znaleźliśmy też sporo skamieniałości oraz kryształy kwarcu. Wzięłam sobie śliczną szczotkę kryształów.
Ściana kamieniołomu
Ściana kamieniołomu © Skowronek
Pozostałość jaskini
Pozostałość jaskini © Skowronek
Kryształy
Kryształy © Skowronek
By całość obejrzeć wracamy do asfaltu i jedziemy do centrum Rębielic. Bidony uzupełnić trzeba. Przy sklepie rozmawiam chwilę z jednym mieszkańcem o wiatraku. Okazuje się, że jego konstruktor, Józef Antos zmarł i wiatrak już nigdy nie będzie pracował.
Po zakupach podjeżdżamy do wapienników a następnie na wierzchołek Rębielskiej Góry.
Wapiennik na Rębielskiej Górze
Wapiennik na Rębielskiej Górze © Skowronek
Pogaduchy przy wapienniku
Pogaduchy przy wapienniku © Skowronek
Kamienna ściana
Kamienna ściana © Skowronek

Rębielska Góra - widok na kamieniołom
Rębielska Góra - widok na kamieniołom © Skowronek
Pogaduchy na Rębielskiej Górze
Pogaduchy na Rębielskiej Górze © Skowronek
Rowerzyści na skale
Rowerzyści na skale © Skowronek
Następnie czeka frajda - fajny zjazd na dno kamieniołomu i do asfaltu.
Należy już kierować się w stronę domu. Jedziemy do Dankowa.
Fortalicjum w Dankowie
Fortalicjum w Dankowie © Skowronek
Widok na Bramę Krzepicką
Widok na Bramę Krzepicką © Skowronek
A z Dankowa szlakiem niebieskim pieszym do Krzepic. Na krzepickim rynku (ciekawostka dokładnie przez jego środek biegnie ruchliwa droga) urządzamy popas bo dają tu smaczne jadło. Przy okazji oglądamy maraton biegaczy.
Chcąc dalej podążać niebieskim szlakiem musimy kawałek jechać ostrożnie obok biegaczy. Szczęściem biegną w grupkach niewielkich a droga szeroka.
Niebieski szlak pieszy prowadzi nas do Rezerwatu Modrzewiowa Góra. To kolejny piękny, mroczny, leśny rezerwat, chroniący 100-letnie modrzewie i 200-letnie dęby.
Rezerwat Modrzewiowa Góra
Rezerwat Modrzewiowa Góra © Skowronek
Po dotarciu do asfaltu jedziemy przez Konieczki i Złochowice, gdzie skręcamy na szlak czarny rowerowy, którym już dziś jechaliśmy. Mijamy Zakrzew i wjeżdżamy na szlak zielony rowerowy, który prowadzi nas do Kalei.
Warto odnotować: piszę "szlak taki a taki". Koniecznie trzeba tu zaznaczyć, że szlaki te istnieją głównie na mapach a w terenie rowerzysta znajdzie jeno pojedyncze znaki. Jadąc nimi trzeba mieć mapę i uważać by się nie zgubić.
Wracamy na wycieczkę, z Kalei jedziemy do Wydry, stąd do Starej Gorzelni i jesteśmy z powrotem w Cze-wie. Odprowadzamy koleżanki i kolegów do znanych im terenów a sami jedziemy do mojej mamy na obiad.
I tak minęła niedziela, pogoda dopisała, pod koniec było już nieco zmęczenia lecz zwiedziliśmy dziś mnóstwo ciekawych miejsc. Mam nadzieję, że wszyscy uczestnicy są równie zadowoleni:)
Pod tym linkiem są wszystkie
zdjęcia z wycieczki.