Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112660.14 kilometrów w tym 30097.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572635 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Świętokrzyskie

Dystans całkowity:4853.11 km (w terenie 213.00 km; 4.39%)
Czas w ruchu:182:20
Średnia prędkość:22.75 km/h
Maksymalna prędkość:64.50 km/h
Suma podjazdów:19974 m
Suma kalorii:1220 kcal
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:151.66 km i 7h 00m
Więcej statystyk
  • DST 191.92km
  • Czas 08:34
  • VAVG 22.40km/h
  • VMAX 59.10km/h
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Książ Wielki

Czwartek, 4 czerwca 2015 · dodano: 05.06.2015 | Komentarze 2

Dziś gnamy na Wyżynę Miechowską. Startujemy z Zawiercia. Prowadzi Tomek.
Podążamy przeważnie mało uczęszczanymi asfaltami, które są tam doskonałej jakości. Naturalnie odwiedzamy rozmaite ciekawe miejsca. Pierwszym jest Zamek Na Mirowie w Książu Wielkim (naturalnie do odznaki). Zamek wzniesiono w XVI wieku z inicjatywy Myszkowskich. Wcześniej mieszkali na zamku Mirów (tak, tym na Jurze) i dlatego nową siedzibę też nazwali Zamkiem Na Mirowie. Od początku pełnił funkcje reprezentacyjne a nie obronne. Zamieszkany do 1945 roku, w 1949 roku umieszczono w nim szkołę i tę funkcję pełni do dziś. Do zamku z dwóch stron przylegają pawilony - kaplica (po renowacji) i biblioteka (w ruinie). Otoczony jest rozległym parkiem.
Książ Wielki
Książ Wielki © Skowronek
Zamek Na Mirowie
Zamek Na Mirowie © Skowronek
Książ Wielki - kaplica
Książ Wielki - kaplica © Skowronek
Wnętrze kaplicy
Wnętrze kaplicy © Skowronek
Książ Wielki - park
Książ Wielki - park © Skowronek
Książ Wielki - biblioteka
Książ Wielki - biblioteka © Skowronek
W drodze do Nagłowic
W drodze do Nagłowic © Skowronek
Następnym miejscem jest Krzelów, gdzie niegdyś, pośród rozlewisk wznosił się zamek wojewody sandomierskiego. Zamieszkany do XVIII wieku. Na wyspie w miejscu gdzie rośnie drzewo (obecnie otoczone stawami) był zamek. Zachowały się mury przyziemia, niestety nie sposób się doń dostać. Mimo to miejsce ma swój klimat.
Krzelów - tam był zamek
Krzelów - tam był zamek © Skowronek
Jadąc dalej trafiamy do zespołu pałacowo - parkowego w Rożnicy. Park jest odnowiony i zadbany lecz XIX-wieczny pałac popadł w ruinę. Ogrodzoną i niedostępną.
Rożnica - zabudowania dworskie
Rożnica - zabudowania dworskie © Skowronek
Rożnica - ruiny pałacu
Rożnica - ruiny pałacu © Skowronek
I kolejny punkt programu - dwór Mikołaja Reja w Nagłowicach. Jest to niezupełnie jego dwór, bo pochodzi z końca XVIII wieku ale Rej większość życia spędził w Nagłowicach właśnie. Za to sędziwe dęby w parku otaczającym dwór pochodzą z jego czasów i podobno  sam je sadził.
Dwór mieści skromną ekspozycję, są kopie dzieł Reja i opis cmentarzyska kultury łużyckiej.
Nagłowice - dór Mikołaja Reja
Nagłowice - dwór Mikołaja Reja © Skowronek
Muzeum Mikołaja Reja
Muzeum Mikołaja Reja © Skowronek
Muzeum Mikołaja Reja II
Muzeum Mikołaja Reja II © Skowronek
Malowniczy staw
Malowniczy staw © Skowronek
Przerwa przy stawach
Przerwa przy stawach © Skowronek
To tyle zwiedzania. Nie wymienię wszystkich miejscowości bo po prostu nie pamiętam. Na Wyżynie Miechowskiej byłam po raz pierwszy. Za to ciekawscy mogą sobie prześledzić trasę na na blogach uczestników, ne pewno dodadzą ślad GPS.
Wyżyna Miechowska jawi się jako śliczna kraina. Pełna malowniczych wzgórz, pachnąca ziołami i kwiatami (no dobrze, chwilami obornikiem), zielona, zdobna szachownicą pól. Widzieliśmy jastrzębie a nawet puszczyka!  Warto ją odwiedzić, zwłaszcza, że wcale nie jest daleko.
Zrobiliśmy dziś kawał drogi, byliśmy aż w Białowieży, zahaczając też o Sosnowiec...
Kawał drogi dziś zrobilim
Kawał drogi dziś zrobilim © Skowronek
Daleko zajechalim
Daleko zajechalim © Skowronek




  • DST 200.38km
  • VMAX 52.40km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

I raz w kółeczko

Sobota, 30 sierpnia 2014 · dodano: 30.08.2014 | Komentarze 6

Miał być wyjazd urlopowy, lecz nie wypalił. No nic, co się odwlecze to wiadomo.
Pogodę na sobotę zapowiadali niezłą, przeto warto by było wybrać się gdzieś dalej. Pomysłu konkretnego nie było, właściwie dopiero rano wybrano trasę. Postanowiono udać się do miasta Włoszczowa. Oponki mamy szosowe, zatem może by tak dwusetka? Akurat tyle brakuje mi do okrągłego wyniku. A takie okrągłe cyferki bardzo ładnie wyglądają, prawda?
Na początek Kusięta, Brzyszów, Małusy. Nie wiem jak Wy ale my tam wiecznie trafiamy na kretynów za kierownicą. Co to ani przepisów ani rozsądku za grosz. A i bezpieczne ominięcie rowerzysty jest to dla nich manewr niewykonalny. Dziś nie było inaczej. Po drodze ściągam jeszcze z jezdni zabitego kota. Tyle zwierząt ginie na drogach: kotów, psów, jeży, kun, lisów...
Zatem zmykamy na powiatówkę, może wiejscy kierowcy nie ośmielą się tam zapuścić. I rzeczywiście, od tej chwili panuje spokój.
Drogą powiatową docieramy do Świętej Anny i dalej, do Dąbrowy Zielonej. W Raczkowicach łapie nas deszcz i dość długi czas czekamy na przystanku.
No i pada
No i pada... © Skowronek
Swojskie widoczki po drodze
Swojskie widoczki po drodze © Skowronek
Gdy deszcz odpuszcza jedziemy dalej. Skręcamy na Sekursko. Ostatnio tędy jechaliśmy i panował spokój. Dziś też jest spokojnie, tyle, że dwa razy gubimy drogę. To ani chybi ZNAK, że dziś do Włoszczowy mamy nie jechać. Jedno zgubienie na krótkim odcinku to jeszcze ujdzie lecz dwa to za dużo. Zgodnie z zasadą: "Pan Bóg ostrzega. Raz... Drugi... A potem jak przyp...li!!!". Wobec ingerencji Sił Wyższych rezygnujemy z Włoszczowy i jedziemy do Koniecpola.
Cmentarz choleryczny w Grodzisku
Cmentarz choleryczny w Grodzisku © Skowronek
Pałac w Radoszewicach
Pałac w Radoszewicach © Skowronek
W Koniecpolu oglądamy rynek i kościół Trójcy Świętej. W brzuchu burczy toteż rozglądamy się za jakowąś jadłodajnią. Przy rynku nic. Zagaduję szacowną matronę, odpoczywającą na ławeczce, gdzie by tu można obiadek dostać. Jadąc według jej wskazówek trafiamy do pizzerii. Jedzonko smaczne.
Fasada kościoła Trójcy Świętej w Koniecpolu
Fasada kościoła Trójcy Świętej w Koniecpolu © Skowronek
Barokowe wnętrze kościoła Trójcy Świętej w Koniecpolu
Barokowe wnętrze kościoła Trójcy Świętej w Koniecpolu © Skowronek
Kościelna brama
Kościelna brama © Skowronek
Po obiadku znów drogą powiatową ale ruch malutki. A drogą ową podążamy do Secemina. W Seceminie skręcamy na boczne drogi i przez Zwlecze, Kuczków, Brzostek, Przyłęk dojeżdżamy do Nakła.
Wybór drogi
Wybór drogi © Skowronek
Pilica
Pilica © Skowronek
Most nad Pilicą w Przyłęku
Most nad Pilicą w Przyłęku © Skowronek
W Nakle można zobaczyć XVIII-wieczny pałac Bystrzanowskich.
Jest w rękach prywatnych ale właściciele chętnie widzą gości: bramy otwarte a tabliczki przy drodze zapraszają w odwiedziny. To trudno wyjaśnić ale mimo, iż pałac wymaga jeszcze wielu nakładów a ogród jest ogrodem tajemniczym to jednak panuje tu jakaś taka sympatyczna atmosfera.
Pałac Bystrzanowskich w Nakle
Pałac Bystrzanowskich w Nakle © Skowronek
Kolejny pałac, a właściwie dwór znajduje się w miejscowości Irządze. Zbudowany w XVIII wieku mieści obecnie urząd gminy. Niezbyt piękny ale obok niego rośnie wspaniała lipa. Obwód 7.5 metra a latek liczy sobie 500. Prześliczna.
Irządze - dwór Misiewskich
Irządze - dwór Misiewskich © Skowronek
Wspaniała, pomnikowa lipa obok dworu (500 lat)
Wspaniała, pomnikowa lipa obok dworu (500 lat) © Skowronek
Gdzie by tu teraz jechać...
Wybór pada na Niegową. Jedziemy tam drogami powiatowymi ale i tu panuje spokój. Po drodze łapie nas deszcz. Znów przymusowy postój na przystanku. A w samej Niegowie dwa małe kotki zabite przez auto. To bardzo przykre i smutne. Takie maleństwa... Czy naprawdę nie można jeździć w zabudowanym spokojniej? Czy nie można skoncentrować się na drodze zamiast gadać przez komórę albo gapić się na bezmyślnie? Przecież takie maluchy poruszają się wolno, z daleka widać, że przy drodze coś łazi, tylko trzeba OBSERWOWAĆ DROGĘ, PATRZEĆ, do licha!
Dożynkowe ozdoby w Niegowie
Dożynkowe ozdoby w Niegowie © Skowronek
Trochę kilometrów brakuje, zatem trzeba nieco wydłużyć trasę. Jedziemy przez Ogorzelnik, Bobolice, Mirów i wjeżdżamy na Gościniec Mirowski. Obowiązkowe zdjęcia zamków, wiem tysiąc razy już widziane ale czyż nie są piękne?
Zamek Bobolice
Zamek Bobolice © Skowronek
Zamek Mirów
Zamek Mirów © Skowronek
W Żarkach pogawędka z rowerzystą z Piekar a potem przez Wysoką Lelowską, Przybynów do Zaborza. Wypada kółeczko zrobić bo km będzie mało. Zatem skręcamy na Suliszowice i taką oto pętelką docieramy do Ostrężnika. A potem kierunek na Siedlec (wariantem troszkę wydłużonym o kolejne kółeczko) a z Siedlca do Zrębic. Nie potrzeba już kręcić kółek, zatem przez Przymiłowice podążamy do Olsztyna. A w Olsztynie szał, bowiem dziś impreza w rytmie disco polo z takimi gwiazdami jak Don Vasyl czy Boys. Tłumy walą na koncert, wyobraźcie sobie, że nawet autokarami młodzież przybywa...
Wiejemy stamtąd czym prędzej, ile sił w nogach. To znaczy tyle sił ile mogło pozostać po tak długiej trasie. Przez Kusięta wracamy do Częstochowy.
I wskoczyło 6000 km w sezonie:)




  • DST 130.60km
  • Teren 36.00km
  • VMAX 44.30km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Najgrubsza, najstarsza...

Czwartek, 28 sierpnia 2014 · dodano: 28.08.2014 | Komentarze 3

Dzień wolny, przeto można urządzić sobie dłuższą wycieczkę. Padło na Dolinę Środkowej Pilicy. Rzecz jasna, zwiedzimy tylko fragment.
Na początek czerwonym szlakiem rowerowym a potem do Mstowa. Stąd zielonym szlakiem rowerowym do Woli Mokrzeskiej a następnie do Sanktuarium w Świętej Annie. Sanktuarium też jest św. Anny, pochodzi z XVII wieku i od niego miejscowość wzięła swą nazwę.
Mogiła w okolicy Krasic
Mogiła w okolicy Krasic © Skowronek
Na zielonym szlaku rowerowym
Na zielonym szlaku rowerowym © Skowronek
Sanktuarium Św Anny
Sanktuarium Św Anny © Skowronek
Potem pojechaliśmy zobaczyć XVI-wieczny kościół w Dąbrowie Zielonej ale wnętrze mnie nieco rozczarowało.
Kościół w Dąbrowie Zielonej
Kościół w Dąbrowie Zielonej © Skowronek
Następny kościół jest w Cielętnikach, lecz interesuje nas nie tyle on, co rosnące obok niezwykłe drzewo. Najstarsza lipa i jednocześnie najgrubsze drzewo w Polsce. Obwód ponad 11 metrów, wysokość 31.5 metra, wiek 520 lat.
Według legendy przed wiekami w tym miejscu pewien wojewoda posadził 18 młodych lip. Z czasem drzewka te zrosły się ze sobą, tworząc jedno drzewo. I rzeczywiście, na pierwszy rzut oka widać, że ten obiekt dendrologiczny ewidentnie powstał ze zrośnięcia co najmniej kilku drzew. Ponieważ jednak obecnie ich potężne pnie rozdzielają się dopiero na wysokości kilku metrów od ziemi, w myśl zasad dendrometrii powinna być traktowana jako pojedynczy okaz.
Warto jeszcze wspomnieć o innej ciekawostce. Tuż obok, na ścianie kościoła znajduje się obraz przedstawiający św. Apolonię, patronkę od bólu zębów. Przypuszczalnie z tego powodu wśród pielgrzymów, ciągnących na Jasną Górę zrodziło się przekonanie, że kora tego drzewa działa uśmierzająco, a nawet zapobiegawczo na ból zębów. Stąd też nieszczęsne drzewo było przez nich obgryzane. Działo się to jeszcze w XX wieku.
Kolejni proboszczowie cielętnickiej parafii, opiekujący się sędziwym drzewem, w trosce o jego zdrowie uciekali się do różnych sposobów, takich jak smarowanie pnia smołą (jej pozostałości są widoczne na korze po dziś dzień) czy wreszcie jego grodzenie. Obecnie, dla bezpieczeństwa, lipa okolona jest solidnym, metalowym płotem.
Lipa w Cielętnikach
Lipa w Cielętnikach © Skowronek
Lipa jest naprawdę ogromna
Drzewo jest naprawdę ogromne © Skowronek
Św. Apolonia - sprawczyni całego zamieszania
Św. Apolonia - sprawczyni całego zamieszania © Skowronek
Tutaj porównanie proporcji lipy i kościoła w Cielętnikach
Tutaj porównanie proporcji lipy i kościoła w Cielętnikach © Skowronek
Kościół w Cielętnikach
Kościół w Cielętnikach © Skowronek
Z Cielętnik pojechaliśmy w terenie do Silniczki. Głównie polami, trochę lasami. Po drodze mijaliśmy liczne kapliczki oraz poszukiwaliśmy pomnika z czasów Powstania Styczniowego. W końcu nie jestem pewna, czy to on:
Mogiła z czasów Powstania Styczniowego w Budzowie
Mogiła z czasów Powstania Styczniowego w Budzowie © Skowronek
W Silniczce znajduje się zbór ariański z XVII wieku. Ma bardzo ciekawą bryłę, niestety jest nieco zaniedbany.
Silniczka - zaniedbany zbór ariańsi z XVII w
Silniczka - zbór ariański z XVII w © Skowronek
Kolejny etap to Maluszyn, gdzie obejrzeć można pozostałości XIX-wiecznego zespołu pałacowego Ostrowskich. Budynki bramne zostały niedawno odnowione. Poza tym jest kościół z XVIII wieku i most z ładnym widokiem na Pilicę.
Pałac w Maluszynie (XIX w.)
Pałacowe zabudowania w Maluszynie (XIX w.) © Skowronek
Pilica
Pilica © Skowronek
Na moście nad Pilicą
Na moście nad Pilicą © Skowronek
Czas już zbierać się w drogę powrotną. Przez Grodzisko, Stanisławice, Borowce, polami, lasami i bocznymi asfaltami wracamy do Św. Anny a potem przez Park Krajobrazowy Stawki do Żurawia. Na asfalt, bo czasu mało. Tutaj mijamy szosującego Poisonka, nie poznałam w pierwszej chwili.
W Parku Krajobrazowym Stawki
W Parku Krajobrazowym Stawki © Skowronek
Następnie Brzyszów, Kusięta i jesteśmy z powrotem w Cze-wie. Pod koniec czułam już zmęczenie. A właściwie bolały mnie ręce i kolano.
Fajnie tam: spokojne wioseczki, polne dróżki i leśne ścieżki.
I tym sposobem mam 1000 km w sierpniu.




  • DST 78.56km
  • Teren 4.00km
  • Czas 03:44
  • VAVG 21.04km/h
  • VMAX 55.90km/h
  • Kalorie 1220kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Fragment Ponidzia

Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 05.05.2013 | Komentarze 6

"Piękny jest kraj cały, który przepasała wstęgą swoją Nida rwąca się do Wisły, jak córka w objęcia matki..."
A. Dygasiński
Opis wycieczki jutro. Dodawanie zdjęć nadal zablokowane.
No to mamy jutro, które wkrótce przejdzie w pojutrze:)
Otóż, moja mamusia wybrała się do sanatorium. To znaczy czekała dwa lata na przydział i otrzymała Busko-Zdrój.
Gdy nadszedł dzień wyjazdu odwieźliśmy ją do Buska a ponieważ pogoda piękna, więc postanowiono zabrać również rowery, by poznać nieco Dolinę Nidy.
Po dotarciu na miejsce zakwaterowanie mamy, która wkrótce miała obiad i wizytę u lekarza. My zaś udaliśmy się do informacji turystycznej. Okazało się, że jest otwarta od 13.00, wykorzystaliśmy zatem brakujące 20 minut by pojeździć trochę po Busku. Ładna, zadbana miejscowość. Całości pilnuje Leszek Czarny, który nadał Busku prawa miejskie. Podobno kto dotknie (było napisane "pogłaszcze") sakiewką u jego pasa, ten bogactwo ma zapewnione.

Książę Leszek Czarny © Skowronek


Gdy wybiła 13.00 wróciliśmy do IT, gdzie sympatyczny pan nie tylko podarował nam mapę Ponidzia ale jeszcze opracował trasę i opowiedział o tym, co koniecznie trzeba zobaczyć. Było już późno, więc brakło czasu by ujrzeć choć połowę z tego, co koniecznie trzeba zobaczyć. I to tylko w bliskim sąsiedztwie Buska-Zdroju, a gdzie reszta?
Tak więc na początek udaliśmy się czarno znakowanym Szlakiem Architektury Obronnej do miejscowości Chotel (kiedyś Kotel) Czerwony. Jest to bardzo stara miejscowość. Góruje nad nią gotycki kościół św. Bartłomieja, ufundowany przez Jana Długosza. Wzgórze jest strome a budują je gipsy grubokrystaliczne. Na tym wzgórzu oraz na wzgórzu opodal (gdzie znajduje się Rezerwat Przęślin) można obejrzeć największe kryształy gipsu (do 3 m wysokości), zwane "Jaskółczymi Ogonami". Pod kościołem jest również Grota Kryształów Gipsowych (zwana również Kuchnią Proboszcza), ale zamknięta kratą.
Kryształy są gładkie i niczym lustra odbijają każdy promień słońca. Efekt jest urzekający.

Kościół św. Bartłomieja i Grota Kryształów Gipsowych w Chotlu Czerwonym © Skowronek

Gipsowe kryształy © Skowronek


Następnie udaliśmy się do Wiślicy, prastarego miasta, będącego niegdyś jednym z najważniejszych piastowskich ośrodków administracyjnych. Dumnie wznosi się strzelista kolegiata, gdzie surowe wnętrze, ogromne witraże, prosta figura NMP z 1380 roku, te potężne kolumny, biegnące przez środek wnętrza, te groźne lwie pyski zdobiące ławki, to wszystko tworzy coś takiego, co aż strach budzi. Zwłaszcza gdy się pomyśli o odnalezionych pod nią fragmentach jej poprzedników, starych kościołach romańskich, o Płycie Orantów (czyli modlących się) w podziemiach, o tym, że gdzieś pod nami są przejścia do grodziska, o tych ludziach, którzy to wszystko stworzyli, o tym że, wydawałoby się proste, metalowe drzwi, przez które właśnie weszłam, mają ponad 500 lat (o czym informują stosowne tabliczki).
Obok kolegiaty zbudowano dzwonnicę oraz dom dla wikariuszy, wszystko z fundacji Jana Długosza. Ten ostatni budynek mieści obecnie muzeum.
Opodal znajduje się również Psia Górka (gdzie pewien szlachcic musiał "odszczekać" pewne pomówienia wobec Królowej Jadwigi) oraz grodzisko.

Bazylika Kolegiacka Narodzenia NMP w Wiślicy © Skowronek

Przed Domem Długosza © Skowronek

Dzwonnica w Wislicy (ufundowana przez Jana Długosza) © Skowronek

Dach dzwonnicy niegdyś był inny ale został zniszczony w wyniku bombardowań w 1915r. Mam wygląd dzwonnicy z XIX w., kiedy to otrzymała neogotycki dach, po odbudowie po pożarze w 1858 r.

Jeśli zaś chodzi o grodzisko, to tak wygląda z lotu ptaka i powstało prawdopodobnie w XI wieku a spory gród funkcjonował do najazdu tatarskiego w XIII wieku. Był tu zbiornik na wodę, 37 budynków i studnia wykuta w skale. Gród zbudowany został na wyspie i otoczony kamiennym murem.
Widoczne na zdjęciu odsłonięcie skał gipsowych ma 5 m. wysokości i stanowi pomnik przyrody. Poszukiwałam także rekonstrukcji grodu, lecz niestety bezskutecznie ale znalazłam takich oto wojów, podczas Święta Państwa Wiślan.
Grodzisko w Wiślicy © Skowronek

Widok z grodu na kolegiatę © Skowronek


Pobyłoby się w Wiślicy dłużej lecz czas goni. Zrezygnowaliśmy z jaskiń w Skorocicach i pojechaliśmy zobaczyć zbiornik w Gackach. To dawny kamieniołom. Podczas prac natrafiono na wodę, której przybywało, tak, że trzeba było poniechać dalszych prac. Dziś dawna droga dojazdowa do kamieniołomu znika w głębi jeziora. Niestety akurat ktoś robił tam sobie sesję zdjęciową więc nie mam tej drogi, tylko wygląd stromych brzegów.

Zbiornik Gacki © Skowronek


A potem udaliśmy się do pałacu Wielopolskich w Chrobrzu. Zwiedzanie jest darmowe ale lepiej wrzucić coś do skarbonki, bo prace wciąż trwają. W pałacu znajduje się punkt IT a jego pracownik oprowadza po salach i ciekawie opowiada. W części pomieszczeń nadal mieści się szkoła ale część jest odrestaurowana i mieści skromną ekspozycję. Początkowo powstał jako biblioteka, Wielopolski miał ponad 20 000 książek. Wspaniałe... Niestety podczas II w.ś. prawie wszystko uległo zniszczeniu.
Wnętrza powoli wracają do dawnej świetności (nawet kręcono tu "Przedwiośnie") lecz problem stanowi wilgoć, fundamenty i elewacja wymagają poważnych prac.
Wokół jest park i chcącym go zwiedzać polecam zabrać coś na komary, żyją tu całe ich stada.

Pałac Wielopolskich w Chrobrzu © Skowronek

Pałacowi woje © Skowronek

Kaplica pałacowa © Skowronek

Fragment ciekawej ekspozycji poświęconej czasom II w.ś © Skowronek

Sala Balowa © Skowronek


Teraz Młodzawy Małe i przepiękny Ogród Na Rozstajach. Zwiedzimy go, gdy pojedziemy po mamę za trzy tygodnie.
Na zwiedzenie Pińczowa brakło nam czasu bo na 18.30 musimy być z powrotem (droga powrotna do Cze-wy to 3 godziny jazdy, autem oczywiście) ale szybki przejazd przez miasto pozwolił zauważyć, że jest tu co zwiedzać. Spieszymy do miejscowości Wełecz, by ujrzeć pewien pomnik przyrody - sosnę, co ma prawie 100 lat i na szczudłach stoi. Albo na palcach. Dziw wielki. Otóż na skraju lasu, ze stoku pewnego wzgórza wybierano piasek. I tak powoli, stopniowo odsłonięciu ulegał system korzeniowy rosnącej tam sosny. Drzewo się przystosowało i dziś jest naprawdę unikatowym pomnikiem przyrody.

Wełecz - niezwykła sosna © Skowronek

Odsłonięte korzenie mają ponad 3 m wysokości © Skowronek

Żal, że trzeba już wracać. Pędzimy do Buska, odwiedzamy jeszcze mamę i w drogę, do domu.




  • DST 73.00km
  • Teren 5.00km
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 8. Opuszczony zamek, fortalicja i wizyta w Chęcinach

Niedziela, 12 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 1

Ostatni dzień wyprawy w BIKE-owe Świętokrzyskie. Auto zostaje w Jędrzejowie a rowerzyści jadą do ruin zamku w Mokrsku Górnym. Ktoś rozpoczął remont ale nie skończył, a od tego czasu wszystko zdziczało i zarosło zielskiem. Jedynie rodzina bocianów dodaje nieco radości tym smutnym murom.
Do samych ruin nie wchodzimy bo miejsce jest dzikie, nieprzyjazne i podmokłe. Kilka zdjęć i próbujemy jechać do Sobkowa skrótem przez pola ale okazuje się, że przeprawa przez rzekę to bród, więc wracamy na asfalt by zobaczyć fortalicję. Wyremontowany obiekt robi wrażenie. Powozy, restauracja (o wdzięcznej nazwie "Pod zakutym łbem"), armaty, trawniczki, kwiaty, hotel dla koni, hotel dla ludzi, rycerze, kajaki, ogród, staw, drapieżne ptaki... Aż się w głowie kręci. Niestety padł aparat i mamy stąd tylko parę zdjęć.
Nieco oszołomieni jedziemy dalej. Podjeżdżamy do królewskiego zamku w Chęcinach. Tu jak zwykle masa ludzi i zamieszanie.
Powrót do Jędrzejowa i do domu.
Trasa: Jędrzejów - Raków - Mokrsko Górne - Sobków - Chęciny - Bocheniec - Krasznica - Lipnica - Jędrzejów.
Udana urlopowa wyprawa i tyle ciekawych miejsc!


Ruiny zamku w Mokrsku Górnym. © Skowronek


Zamek w Mokrsku Górnym. © Skowronek


Na terenie fortalicji. © Skowronek


Fortalicja w Sobkowie. © Skowronek




  • DST 51.00km
  • VMAX 51.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 7. Zamek w Bodzentynie i podjazd na Święty Krzyż

Sobota, 11 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 2

Na ostatni nocleg przenosimy się z powrotem do Korytnicy. Ale przedtem wycieczka. Na początek z Nowej Słupi do Bodzentyna, do ruin zamku biskupów krakowskich. Miejsce zadbane, trawa przystrzyżona, zarośla wycięte, ławeczki, boisko, obok plac zabaw dla dzieci. Piękne ruinki, spokojne miejsce. Tylko sporo szkła w trawie, trzeba uważać.
Najpierw gotycki zamek, później barokowa rezydencja. Wspaniała rezydencja, bogato wyposażona i zdobiona, a wokół zadbane ogrody. Potem zamieniona w spichlerz i szpital wojskowy. Dziś opuszczone ruiny. Jak kruche są ludzkie dzieła...
Z Bodzentyna kierujemy się do Świętej Katarzyny. Po drodze atakuje nas ulewa, więc chowamy się na przystanku PKS. Siedzimy tam dość długo, stanowiąc jedyną rozrywkę leniwego kota, obserwującego nas z balkonu naprzeciwko.
Wreszcie deszcz odpuszcza i docieramy do Świętej Katarzyny. Można stąd wejść na Łysicę ale, że byliśmy zimą więc jedziemy dalej.
Dziś podjazd na drugą, co do wielkości górę świętokrzyskiego. Niedługi (około 7 km), nietrudny, małe przewyższenie (jakieś 280m) i niestromy. Ale podjazd na sam Święty Krzyż! Symbol Gór Świętokrzyskich, z opactwem mającym ponad 1000 lat a wcześniej ośrodek kultu religii Słowian.
Podjeżdżając nerwy mnie biorą na widok ludzi, którym nie chce się iść kawałek piechotą tylko jadą bryczkami. Biedne konie. Mijając bryczkę ochota bierze żeby na nich wrzasnąć. A nawiasem mówiąc ostatnio dowiedziałam się ile średnio żyje koń pracujący na trasie do Morskiego Oka. 3 tygodnie.
Na wierzchołku chwila przerwy. W kościele akurat zaczyna się ślub, więc korzystam z okazji, by posłuchać mszy. Siadam cichutko w kątku ale trochę głupio, tak w rowerowym ekwipunku, pośród wystrojonych gości. Ale podobno niespodziewany gość na ślubie przynosi szczęście:)
Do Nowej Słupi sprowadzamy rowery Drogą Królewską. Zakaz jazdy trzeba respektować. Sporo ostrych kamieni ale ponieważ w górę tradycyjnie powinno się tę trasę pokonać na kolanach to pewno dla większej pokuty...
Trasa: Nowa Słupia - sosnówka - Krajków - Bodzentyn - Święta Katarzyna - Krajno Drugie - Huta Nowa - Święty Krzyż - Nowa Słupia.


Ruiny zamku biskupów krakowskich w Bodzentynie. © Skowronek


Ruiny zamku w Bodzentynie. © Skowronek


Klasztor na Świętym Krzyżu. © Skowronek




  • DST 88.00km
  • VMAX 54.50km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 6. Wieża mieszkalna i królewskie miasto.

Piątek, 10 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 0

Tudorów. Skąd taka nazwa? Kojarzy się z brytyjskim rodem królewskim. Miejscowość o tej nazwie pierwszą dziś odwiedzamy. Znajdują się tu malownicze ruiny średniowiecznej wieży mieszkalnej. Ktoś rozpoczął prace remontowe ale (sądząc po stanie desek rusztowań) zostały przerwane kilka lat temu.
Kolejny cel to zamek w Międzygórzu ale miejsce jest tak dzikie i zarośnięte, że nie sposób dostać się do samych ruin. Wszędzie ogromne pokrzywy, łopiany, zarośla tarniny, wierzby a nawet straszliwy barszcz Sosnowskiego! Zmykamy stamtąd czym prędzej.
Rozczarowani Międzygórzem jedziemy do Sandomierza. Miasta gwarnego, gdzie podróżni ze stron dalekich zjeżdżają, by zakosztować atmosfery królewskiego grodu...
Zwiedzamy zabytki rynku, zamek (a właściwie to, co zostało z zamku), kościoły, Wąwóz Królowej Jadwigi i Góry Pieprzowe (z najstarszymi, kambryjskimi skałami w Polsce). Czasami zimny wiatr zawieje, czasami pokropi z nieba, ale humoru to nie psuje.
Późnym popołudniem opuszczamy Sandomierz by, poprzez krainę sadów owocowych, dotrzeć do ruin zamku w Ossolinie. Niewiele już zostało ale ładnie tu.
Trasa: Opatów - Tudorów - Międzygórz - Sandomierz - Samborzec - Ossolin - Włostów - Oficjałów - Opatów.




Tajemnice średniowiecznej wieży... © Skowronek


Pan na zamku. © Skowronek


Ruiny zamku w Międzygórzu. © Skowronek


Katedra Narodzenia NMP w Sandomierzu. © Skowronek


W Górach Pieprzowych. © Skowronek


Wąwóz Królowej Jadwigi. © Skowronek


Zamek w Ossolinie. © Skowronek




  • DST 75.06km
  • Teren 3.00km
  • Czas 03:48
  • VAVG 19.75km/h
  • VMAX 42.50km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 4. Krzemionki i porcelana z Ćmielowa.

Środa, 8 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 0

Zmiana bazy na Opatów. Trasa wiedzie przez małe miejscowości, które rozsiadły się na okolicznych wzgórzach. W tym rejonie czarny szlak obronny oznakowany jest czytelnie. Na początek Podgrodzie. Na stromym wzgórzu zachowały się fragmenty murów. Teren bardzo zarośnięty a w dodatku w sąsiedztwie są ule. Pszczołom lepiej nie przeszkadzać, zwłaszcza, że są na wymarciu, więc tylko z daleka parę zdjęć.
Dalej szlak wprowadza w las, wiedzie wśród wysokich, pięknych drzew. Niebawem dociera do asfaltu, gdzie opuszczamy szlak i jedziemy do Krzemionek Opatowskich. Wprawdzie nie zwiedzamy neolitycznej kopalni, ale mijający nas jaskiniowiec i dochodzące stamtąd wrzaski dzieciaków świadczą, iż zabawa jest wyborna.
Następny punkt programu to rozkopany Ostrowiec Świętokrzyski. Jakoś udaje się przedostać pośród koparek i drogowców by dotrzeć do Ćmielowa. Znajduje się tam fabryka porcelany z końca XVIII w. Funkcjonuje nadal i tworzy przepiękne wyroby. Skowronek oczywiście odwiedza firmowy sklep. Tyle śliczności cieszy tam oczy! Wreszcie decyduję się na cztery ładne kubeczki. Choć gdybyśmy byli autem na kubeczkach bym nie poprzestała...
W Ćmielowie znajdują się również ruiny renesansowego zamku, wybudowanego na wyspie w rozlewiskach Kamiennej. Zachowały się budynki przedzamcza i fragment ściany. Bawią się tam miejscowe dzieciaki.
Potem trochę błądzimy ale wreszcie odnaleziona zostaje droga do Opatowa.
Trasa: Przeuszyn - Ćmielów - Podgrodzie - Krzemionki Opatowskie - Ostrowiec Świętokrzyski - Ćmielów - Opatów.


Ruiny zamku w Ćmielowie. © Skowronek


Budynki przedzamcza. © Skowronek


Kolegiata św. Marcina w Opatowie. © Skowronek




  • DST 117.43km
  • Czas 05:56
  • VAVG 19.79km/h
  • VMAX 49.50km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 3. Kielce i przygody w IT

Wtorek, 7 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 0

Dziś wycieczka do Kielc. Wietrzysko bardzo utrudnia jazdę. Przed Kielcami zatrzymujemy się nad zalewem w Borkowie. Tam przychodzi do nas wychudzona psinka, więc dajemy jej nasze kanapki. Biedne są zwierzaki, zależne od człowieka, który często ma je gdzieś. O ile kot sobie poradzi, to pies sam się nie wyżywi.
Rzec trzeba, iż Kielce to zadbane, ładne, pełne zieleni miasto. Są liczne zabytki, miejskie rezerwaty przyrody i mnóstwo tras rowerowych. Są nawet trasy specjalnie dla górali na stokach Telegrafu i Pierścienicy. Jadąc prze Kielce wpadamy w kompleksy. Nasza Cze-wa może się schować...
W lasach po drodze widać ślady wczorajszej nawałnicy - połamane drzewa, wszędzie leżą gałęzie a służby uwijają się przy uprzątaniu zniszczeń. W mieście też burza szalała. Nawet przed pałacem Biskupów przewróciło spory świerk.
W informacji turystycznej przygoda. A było to tak: IT odwiedzamy celem zdobycia pieczątki i zakupu mapy. Lecz panie z IT dają do zrozumienia, że mamy spadać i każą nam iść do PTTK.
No to idziemy (budynek obok) a w drodze powrotnej spotykamy pana o wyglądzie radnego. Zwraca się do nas z dobrotliwym, ojcowskim uśmiechem: "Witajcie rowerzyści. A skąd jesteście? Podoba się Wam nasze miasto? A byliście już w naszej informacji?" No to my, że tak ale kazano nam iść do PTTK.
Pan poczerwieniał: "CO TAKIEGOOO??? Proszę za mną!" Wpadł do IT. Panie stanęły na baczność. Pan wrzasnął: "Tu są turyści! Proszę ich obsłużyć JAK NALEŻY! Proszę im dać mapę województwa. I foldery tematyczne! I mapę ze szlakami tematycznymi! I jeszcze PRZEWODNIK!!!".
Wychodząc znów zwrócił się do nas po ojcowsku: "No, teraz już możecie zwiedzać".
Pytam panie ile płacę za to wszystko. "Nic". Coś podobnego... Nie ma jak ingerencja siły wyższej.

Trasa: Korytnica - Potok - Drugnia - Pierzchnica - Suków - Kielce - Daleszyce - Raków - Chańcza - Korytnica.


Psinka z Borkowa. © Skowronek


Bazylika katedralna w Kielcach. © Skowronek


Pałac Biskupów Krakowskich w Kielcach. © Skowronek


Rezerwat Kadzielnia. © Skowronek




  • DST 80.90km
  • Czas 03:45
  • VAVG 21.57km/h
  • VMAX 64.50km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 2. Krzyżtopór

Poniedziałek, 6 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 3

[b]Gorąc, upał, duszno. Niesamowicie duszno. Lecz jedziemy poszukiwać zamków.
Na początek Rembów i zamek Szumsko. Dojazd świetnie oznakowany, bez tabliczek i karteczek odnalezienie reliktów zamku byłoby niemożliwe. Chwała temu, kto pozawieszał te karteczki. A zamek? Na zalesionym, wysokim wzgórzu znajdują się fragmenty murów.
Następnie Ujazd i wspaniały zamek Krzyżtopór. Nad wejściem znajdują się: krzyż (wiara) i topór (z herbu) właścicieli. Sam zamek a właściwie palazzo in forteza to monumentalne ruiny, gdzie spędzić można sporo czasu. Skowronek był tu niegdyś, lecz było zimno, pusto i cały zamek dla siebie. Dziś jest bardzo dużo ludzi.
Machina czasu - 4 wieże, 12 sal, 52 komnaty, 365 okien. Podobno sufit w jednej z sal stanowiło wielkie akwarium, z rozmaitymi rybami i pluskającymi się dzieciakami przebranymi za syreny. Podobno konie miały w stajni marmurowe żłoby i kryształowe lustra. Podobno cennych obrazów było tak wiele, że wisiały na murach. I była tu wspaniała biblioteka. Lecz dziś już tylko wiatr hula po pustych salach...
Z żalem opuszczamy Krzyżtopór by wyruszyć na poszukiwania kolejnego zamku - w Konarach. Na szczycie stromego wzniesienia znajdujemy... Wyblakłą tablicę z informacją, że gdzieś w zaroślach są resztki piwnicy. Darujemy sobie łażenie po prywatnych włościach (kto wie, może widłami stąd przegonią) i przez Staszów wracamy do Korytnicy.
Dodam jeszcze, że tutejsze drogi w małych miejscowościach są świetnej jakości a strome wzgórza gwarantują spore prędkości na zjeździe.
Trasa: Korytnica - Raków - Rembów - Iwaniska - Ujazd - Konary - Bogoria - Staszów - Kurozwęki - Korytnica.



Krzyż i Topór. © Skowronek


Monumentalne ruiny. © Skowronek


Widok na wieżę bramną. © Skowronek


W poszukiwaniu pałacowych tajemnic. © Skowronek


Niegdyś wspaniała rezydencja... © Skowronek