Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Małopolskie

Dystans całkowity:5228.13 km (w terenie 368.00 km; 7.04%)
Czas w ruchu:192:52
Średnia prędkość:20.36 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Suma podjazdów:39443 m
Suma kalorii:14416 kcal
Liczba aktywności:51
Średnio na aktywność:102.51 km i 5h 50m
Więcej statystyk
  • DST 69.12km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:23
  • VAVG 20.43km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Kalorie 946kcal
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Karpia Królewskiego

Piątek, 19 kwietnia 2013 · dodano: 21.04.2013 | Komentarze 4

Pierwszy dzień wyjazdu. Jest to dzień dojazdowy, więc należy skorzystać z okazji, by zamki po drodze zwiedzić. Niebo zachmurzone, w Cze-wie pada, lecz im bliżej Małopolski, tym pogoda ładniejsza. Tak więc auto zostaje w Zatorze, my zaś jedziemy do Oświęcimia. Wybieramy rzadziej uczęszczaną (przez samochody) drogę przez Piotrowice, Polankę Wielką i Porębę Wielką. Teren pagórkowaty, lasów brak, więc wiatr hula sobie, że hej... Rzecz jasna jest to wiatr przeciwny, co by za łatwo nie było.
Po dotarciu do Oświęcimia jedziemy do punktu informacji turystycznej obok dawnego obozu Auschwitz. Wiedzie doń wygodna droga rowerowa, ładnie poprowadzona wzdłuż Soły.

Droga rowerowa wzdłuż Soly. © Skowronek

Wokół obozu jarmark, do środka nie wchodzimy.
Panie w informacji obdarowują nas dokładną mapą Ziemi Oświęcimskiej. Dzięki owej mapie poznajemy piękne tereny. Ale o tym za chwilę, gdyż najpierw odwiedziny w Zamku Piastowskim.
Przed zamkiem w Oświęcimiu. © Skowronek

Dodam, ze rynek obecnie jest rozkopany.
Tak więc kierujemy się do Doliny Karpia. Na mapach znajdziemy nazwę "Dolina Górnej Wisły". Przejedziemy tylko fragment tego interesującego terenu, który tworzą kompleksy stawów hodowlanych. Najstarsze powstały w Zatorze za czasów Bolesława Krzywoustego. Wiązało się to z faktem, iż wówczas posty obejmowały 50% dni w roku i zaczynało brakować ryb. Dlatego rozpoczęto ich hodowlę. W roku 1573 powstało nawet dzieło "O sprawie sypania, wymierzania i rybienia stawów".
Karpia sprowadzili do Polski cystersi, a okazy z tutejszych hodowli trafiały na królewski stół i wielką popularnością się cieszyły.
Obecnie Dolina Karpia to program zrzeszający 7 gmin, promujących na swym terenie turystykę, zwłaszcza wędkarską, czemu sprzyja, wspomniana, wielka mnogość stawów.
Prócz karpia prowadzi się tu również hodowlę lina, tołpygi, amura, karasia, szczupaka, okonia i innych. Co roku, w Zatorze, na początku lipca, hucznie obchodzą tu "Święto Karpia", podczas którego spróbować można rybnych specjałów.
Warto również dodać, że przed wizytą w Dolinie Karpia lepiej spryskać się jakimś repelentem, gdyż nie tylko ryby, ale także owady, się tu dobrze mają.
Początkowo podążamy zielonym szlakiem Greenways , a gdy dociera on do ciekawej konstrukcji hydrotechnicznej, opuszczamy go by dalej podążyć niebieskim szlakiem rowerowym (jest dobrze oznakowany). Wąska nitka drogi wije się pomiędzy stawami, rosną też drzewa, słychać kumaki i krzyk ptactwa. Sielanka.
Znajdziemy tu również rezerwaty przyrody.
Jeden ze Stawów Przeręb. © Skowronek

W Dolinie Karpia. © Skowronek

Tak więc znów osiągamy Zator i przez Smolice (polnym drogami) docieramy do Spytkowic. Znajduje się tu zamek. Mieści Archiwum Państwowe, więc wstęp wzbroniony.
Zamek w Spytkowicach. © Skowronek

Z Sułkowic wracamy główną drogą. W Zatorze również znajduje się zamek, również zamknięty, zatem zdjęcie tylko przed bramą. Podobno w tym roku został oddany dawnym właścicielom - Potockim. Co z nim zrobią - zobaczymy. Dawniej wyglądał tak, zatem może do takiego wyglądu powróci.
Pakowanie rowerów i w dalszą drogę - do Zawoi.
Zamek w Zatorze. © Skowronek




  • DST 50.50km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:13
  • VAVG 15.70km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Podjazdy 870m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 3. Dłutem przeszłości rzeźbione

Niedziela, 11 listopada 2012 · dodano: 11.11.2012 | Komentarze 0


"Tu wszystkie w jeden powab zbiegły się żywioły"(...)

Dolinki Krakowskie.
Wspaniałe, piękne, cudne i odrobinkę trudne... Tak, gdyż po ostatnich opadach błota przybyło, skałki śliskie a i insze przeszkody rowerzysta napotka.
Z Jerzmanowic jedziemy do wrót Doliny Będkowskiej, by zobaczyć najwyższą skałę na Jurze - Sokolicę. Ma 70 m i niszę wysoko w górze, w której stoi figura NMP. A także gęstą sieć dróg wspinaczkowych. Opodal dolinki jest również Jaskinia Nietoperzowa lecz do zwiedzania udostępniona jedynie latem.
Dość długi odcinek schodzi na taplaniu się w lepkim błocie, miejscami głębokim. "Korzystaj z okazji żeby szlifować technikę!" - rzecze MD gdy wyrażam swą dezaprobatę dla tego rodzaju podłoża.
Następnie wyjeżdżamy na asfalt którego wąziutka niteczka przecina dolinę. I tu zaczynają się kłopoty bo ruch samochodów jest irytująco duży. Zbyt duży.
Przez to dolinka zupełnie traci urok.

Sokola Skała w Dolinie Będkowskiej. © Skowronek

Z ulgą witam koniec dolinki. Następnie jedziemy do Karniowic, do Doliny Kobylańskiej. U wrót uwagę zwraca zwieńczona krzyżem turnia Żabiego Konia. Po drugiej stronie pięknie prezentują się skały oświetlone słońcem: Szara Płytka, Zjazdowa Turnia, Turnia Długosza i inne. Wszystkie oblepione przez wspinaczy.
W samej dolinie mnóstwo spacerowiczów i rowerzystów.
Jedziemy prawie do końca i z powrotem (mając po drodze liczne okazje do szlifowania techniki). Odwiedzam jeszcze kapliczkę w skałach.
Dolinka Kobylańska istotnie jest wielkiej urody.
Skały w Dolinie Kobylańskiej (oblegane przez wspinaczy). © Skowronek

Turnia Żabiego Konia. © Skowronek

Na polanie u stóp Żabiego Konia przerwa i dalsza droga wiedzie zielonym rowerowym do Bramy Bolechowickiej.
Brama Bolechowicka. © Skowronek

Dalej zielonym do czerwonego rowerowego, który wspina się bardzo stromo na punkt widokowy. Po drodze taka oto historia:
Na zielonym jest mostek nad potokiem. Dziurawy, drewniany mostek, na który trzeba wjechać ze skarpy pod kątem 90 stopni. Bez jednej barierki dodam. MD przejechał sobie leciutko a ja zeszłam przed uskokiem. No i mi się oberwało, że mam natychmiast tę banalną przeszkodę przejechać w tę i nazad i się nie wygłupiać. Kto to słyszał żeby taką łatwą przeszkodę położyć!!!
No to jadę... W jedną stronę poszło. W drugą przepuściłam pewnego górala. Dojeżdża do dziurawych desek... uwaga... i... zszedł z roweru!!!
Rzekłam "Ha!". Na to MD "JEDŹ!". No i pokonałam ten piekielny mostek i rzec muszę, że istotnie był łatwym. Słabość jednak siedzi w głowie.
Kolejny etap to Biały Kościół (z białym kościołem właśnie), zjazd w dolinę i pokonanie długiego terenowego podjazdu niebieskim rowerowym, co by się z tej doliny wydostać. W luźne kamienie obfitował, lecz tym razem nie odpuściłam, aż MD się zdziwił! Ha!
Wreszcie dojeżdżamy do warowni rycerskiej - Zamku Korzkiew. Odnowiony i wciąż odnawiany. W rękach prywatnych lecz można zajrzeć na dziedziniec, do stylowej recepcji, podobno wejść na wieżę i uwaga: mają pieczątkę.
Mieści się tu luksusowy hotel i zwiedzać za bardzo nie można. Za to otoczenie jest piękne, zabytkowy zespół parkowy, obronny kościółek...
Zamek Korzkiew. © Skowronek

Spod zamku kawałek asfaltem i trafiamy do Doliny Prądnika, której opisywać chyba nie potrzeba. Wyniosłe, rzeźbione skały, Brama Krakowska, źródełko miłości (nie radzę pić, podobno ta woda powoduje, że się na oczy przegląda), Jaskinia Łokietka, Kaplica Na Wodzie, Zamek Ojców...
Zamek "Ociec u Skały". © Skowronek

Dzień dziś bardzo słoneczny i ciepły (jeździmy w krótkich spodenkach) więc o spokoju zapomnieć trzeba. Wszędzie spacerowicze, samochody, rowerzyści, bryczki - wiadomo, każdy chce skorzystać. Lepiej przyjechać tu o świcie.
Podjeżdżamy jeszcze do Zamku Ojców a następnie znów podjeżdżamy do Jerzmanowic. Do auta i do domu. Wrócimy tu na wiosnę, by dokładniej zwiedzić tę, pełną osobliwości i cudów, krainę.





  • DST 66.40km
  • Czas 03:30
  • VAVG 18.97km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 1040m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 2. Klasztory i zamczyska

Sobota, 10 listopada 2012 · dodano: 11.11.2012 | Komentarze 8


Oto dwóch gór sąsiedzkich wabi mię przełamek
Na jedney z nich jest kościół a na drugiey zamek,
W obydwóch innych zalet wzrok dostrzeże baczny:
Ten przyjemny prostotą, a ten z gruzów znaczny (...).
Franciszek Wężyk "Okolice Krakowa" 1820 r.

Rankiem wyjechalim żwawo by od wizyty w Klasztorze Karmelitów Bosych dzień zacząć. Zjeżdżamy malowniczą doliną Eliaszówki by po chwili podjeżdżać mozolnie do wrót klasztoru. Po drodze oglądamy (z daleka, podejść nie bardzo jest możliwe) ruiny XVII w. mostu pustelniczego, zwanego Diabelskim Mostem.

Diabelski Most. © Skowronek

Odwiedzamy skromny kościółek by zobaczyć cudami słynący obraz Matki Bożej Szkaplerznej. Na dziedzińcu bije cudowne źródełko, niestety dziś chyba zakręcili bo ani kropli w cembrowinie.
Źródło św. Eliasza. © Skowronek

Początek Drogi Krzyżowej w Klasztorze Karmelitów w Czernej. © Skowronek

Następnie zjazd do Krzeszowic. Dzięki źródłom wód mineralnych w XIX w. było to znane uzdrowisko, w jego rozwoju znaczny udział miała Izabela Lubomirska.
Podjeżdżamy pod Pałac Potockich. Niestety - zaniedbany okropnie. Za to park wokół ładny.
Pałac Potockich w Krzeszowicach. © Skowronek

Dalej droga widzie nas do Rudna, gdzie podjeżdżamy do ruin Zamku Tenczyn. Opis zamku tutaj.
Niegdyś można było go zwiedzać (pamiętam stan zamku 9 lat temu). Obecnie trwa renowacja, praca wre, że ho ho...
I rzec należy, iż notujemy postęp! Wieża Nawojowa ma nowy dach i wyraźnie wzmocniła swą konstrukcję, sień odnowiona i mury dźwigają się w górę. Aż miło patrzeć. Tylko słuchać kapkę gorzej bo przekleństwa robotników niosą się na kilometr...
Zamek Tenczyn w Rudnie. © Skowronek

Długo stoimy naprzeciw murów tego zamku (Skowronek go uwielbia, jest wspaniały) by wreszcie ruszyć w dalszą drogę - szlakiem rowerowym do Babic. Ten, kto wytyczył ów szlak wyraźnie był miłośnikiem stromych podjazdów. Miejscami są treściwe niezwykle...
W Babicach terenowy podjazd do Zamku Lipowiec. Szeroko znany jako dawna rezydencja biskupów oraz więzienie dla wywrotowych księży. Opis tutaj:Lipowiec
Zamek Lipowiec. © Skowronek

Widok z zamkowej wieży. © Skowronek

Czuję już zmęczenie i mozolę się na podjazdach. W tym wieku takich numerów bezkarnie wyczyniać już nie ujdzie, to pewno już starość, żegnaj formo...
Natomiast MD mówi, że to żadna starość tylko normalny o tej porze roku spadek formy. Że w listopadzie to już nie to, że rowerzysta porusza się niczym czołg, i że podobno nie jest to nic dziwnego.
Starość czy nie, jedziemy do Klasztoru Bernardynów w Alwernii, następnie seria podjazdów by minąć Rudno, a z Krzeszowic jeszcze tylko podjazd na Mękę Pańską (nie było tak źle jak sugeruje nazwa), wizyta w zabytkowym, drewnianym kościółku w Paczółtowicach i na nocleg. Pochwalę się, że dziś pokonaliśmy 1040 m przewyższenia.




  • DST 40.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 16.11km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 1. W krainę Dolinek Krakowskich

Piątek, 9 listopada 2012 · dodano: 11.11.2012 | Komentarze 2

Jest takowa kraina, która mimo bliskości nadal nieznajomą była. Plany były, iż odwiedzimy ją w następnym sezonie.
Lecz trafił się wolny weekend i myśl przyszła, a gdyby tak... Może... Tego... Mały rekonesans?
Odbiór nadgodzin i w drogę! Pogoda wprawdzie niespecjalna, lecz jutro ma być lepiej.
Noclegi Paczółtowice nr 302 u wrót Doliny Racławki. Polecenia godne - tanie, ciepłe, wygodne i przemili gospodarze (zostaliśmy poczęstowani naleśnikami i ciastem, co nieczęsto się zdarza).
Jedynie ich pies nie znosi kół, a że rowery koła posiadają, więc awantura gotowa. Radzę obchodzić go łukiem szerokim, tak by kostki nie sięgnął i lepiej przy nim rower poprowadzić gadając uspakajającymi słowy.
Zostawiamy plecaki w pokoju i na rowery. Mżawka? Pada? E tam, trza jechać!
Na początek Dolina Racławki. Szemrzący potoczek rozlewa się na ścieżkę, wokół dywan mokrych liści, pod nimi zdradliwe skałki i błota również sporo.
Mimo skromnych umiejętności technicznych Skowronek daje radę, jedynie w jednym miejscu trzeba zleźć z roweru i po wielkich kamieniach przejść, bo ścieżka gdzieś sobie zniknęła pod wodą.

Początek Doliny Racławki - jeszcze łatwo a potem... © Skowronek

Następnie Dolina Szklarki. Tutaj już asflacik. Pionowy jakiś taki i mozolnie to idzie. Wreszcie dowleklim się do Jerzmanowic. Ryzykowny manewr przekraczania drogi nr 94 i znów góra - dół do niebieskiego rowerowego. Odtąd jest już tylko w dół aż do drogi 773. Wyjeżdżamy tuż obok Maczugi Herkulesa i Zamku Pieskowa Skała. Pada.

Maczuga Herkulesa i Pieskowa Skała. © Skowronek

Zamek wprawdzie zamknięty, lecz udaje mi się wyprosić pieczątkę (dobrze być czasem zmokniętym i ubłoconym) i jako, że pora już późna, obieramy kierunek powrotny.
Terenowo przez Wąwóz Babie Doły (nie doszukałam się znaczenia nazwy) dojeżdżamy do Gotkowic.

Wąwóz Babie Doły. © Skowronek

Następnie Przeginia i kolejna seria ryzykownych manewrów celem przekroczenia 94. Wreszcie sukces i przez Czubrowice i Racławice wracamy do Paczółtowic.
Przy kolacji takowe nas nachodzą refleksyje, iż teren to niełatwy i nieźle tu w kość dostaniem...




  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 6. Babia Góra po raz czwarty.

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 0

Być u stóp Królowej Beskidów i nie złożyć jej wizyty? Wprawdzie nie na rowerze, lecz na piechotę ale odwiedzamy dumną i kapryśną panią tej krainy. Poprzednie wejścia były w sezonie jesiennym i zimowym, więc pierwszy raz podchodzę tzw. "Percią Akademików". Bardzo przyjemny szlak:) Poniżej kilka zdjęć. Warto iść piechotą na szlaki Beskidu Żywieckiego. Babia Góra, Pilsko, Racza, Rycerzowa - jakże przepiękne to miejsca... A jak ktoś mocny to niech jedzie rowerem! (oczywiście tam, gdzie nie ma zakazu).

Na wierzchołku Babiej Góry. © Skowronek


Widok na Diablak ze szlaku na Przełęcz Brona. © Skowronek


Skowronek z wizytą u Królowej Beskidów. © Skowronek


Widok na Małą Babią Górę. © Skowronek




  • DST 114.00km
  • Teren 6.00km
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 5. Wokół Babiej Góry czyli trzy przełęcze.

Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 0

Poranek zimny ale ładny. Wyjeżdżamy z kwatery i od razu 7 km podjazdu na Przełęcz Krowiarki. W pół godzinki jesteśmy na Krowiarkach. Pieczątki, zdjęcia i 18 km zjazdu do Jabłonki. Dalej na Drogę Orawską (tamtejsi kierowcy jeżdżą nader śmiało...), przekraczamy granicę i w miejscowości Bobrov krótki postój. Pogoda coraz ładniejsza, wygląda słońce. Następnie do miejscowości Oravska Polhora i podjazd na Przełęcz Glinne. Jest bardzo łatwy, tuż przed samą przełęczą jest więcej %, a tak to płasko. Następnie zjazd do Korbielowa - Jeleśnia - Pewel - Żywiec - Jeleśnia - Przyborów - Koszarawa i podjazd na Przełęcz Klekociny. Miejscami stromo. Ostatni odcinek mokry, kamienisty i bardzo ślisko. Brakuje mi mocy i ostatnie 400 m prowadzę rower. Do "Zygmuntówki" nie zaglądamy, gdyż właściciel to gbur. (UWAGA! Nie mylić z gospodarzem "Zygmuntówki" na Przełęczy Jugowskiej, który jest przemiłym człowiekiem). Na przełęczy odpoczynek i błotnisto - kamienisty ale bardzo, bardzo fajny zjazd do Zawoi.

Przełęcz Krowiarki. © Skowronek


Na Przełęczy Krowiarki. © Skowronek



Kościół w miejscowości Bobrov. © Skowronek


W tle Pilsko. © Skowronek


Na Przełęczy Klekociny. © Skowronek


Początek zjazdu do Zawoi. W pierwszej części zjazdu można rozwinąć spore prędkości. © Skowronek




  • DST 16.00km
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 4. Pada.

Wtorek, 5 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 0

Od rana leje. Zatem jedziemy do znajomych a popołudniu krótka przejażdżka między jedną a drugą ulewą. Wieczór spędzamy na czyszczeniu rowerów. Jutro ma być lepsza pogoda to sobie odbijemy.




  • DST 34.30km
  • Teren 4.00km
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 3. Podjazd na Przysłop.

Poniedziałek, 4 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 0

Przenosimy się z Rytra do Zawoi. Po drodze odwiedziny u znajomych w Czarnym Dunajcu. Późnym popołudniem docieramy do Zawoi Podryzowanej, gdzie mamy zamówioną kwaterę. Pogoda się psuje. Gospodarz radzi nam wybrać się na Przełęcz Przysłop. Podobno siedzibę ma tam x. Natanek. No to jedziemy. Zjazd do Zawoi Gawły, gdzie rozpoczyna się podjazd. Do samej przełęczy jest łatwo, potem droga pnie się stromo pod górę aż do "Beskidzkiego Raju". Potem podobno ma tu być czerwony szlak rowerowy ale nic takiego nie znajdujemy. No to jedziemy na wyczucie. I tak na wyczucie trafiamy na błotnisty i kamienisty, mokry i śliski trakt, którym częściowo jadąc, częściowo człapiąc, lasem i polami docieramy do Stryszawy. Zaczyna lać deszcz i można zaobserwować całe mnóstwo ślimaków winniczków. Ze Stryszawy ponownie wjeżdżamy na Przełęcz Przysłop (w ten sposób zostaje zdobyta z dwóch stron), zjazd do Zawoi i powrót do kwatery. Ciągnie się i ciągnie ten powrót. Zawoja istotnie jest długą miejscowością... Wreszcie przemoczeni docieramy do kwatery.




  • DST 81.01km
  • Teren 10.00km
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 2. Pierunie! Ale tu stromo!

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 0

Z Rytra jedziemy do Piwnicznej Zdrój i odbijamy na Obidzę. Podjazd początkowo łatwy, z każdym km robi się coraz ciekawszy. Tak bardzo ciekawy, że aż brakuje przełożeń... Zwłaszcza odcinek po betonowych kratkach jest stromy, że ho, ho... Po drodze pozdrawiam parę pieszych turystów i wymieniamy uwagi o danym odcinku szlaku: "Pierunie! Ale stromo!". Nie pokonany regulaminowo - po pokonaniu kratek brak mi mocy na kolejny odcinek i chwilę prowadzę rower. Po chwili jednak jadę dalej i zatrzymuję się dopiero pod drzwiami Bacówki na Obidzy. Odpoczynek przy bacówce połączony z podziwianiem panoramy. Następnie szlak prowadzi stromo pod górę znowu po betonowych kratkach. Wieje mocno, czasami spycha z betonu na pole ale podjeżdżam jak należy. Na leśnej polanie spotykamy siwobrodego turystę. Pozdrawia nas gratulując kondycji. Dziękujemy grzecznie i niebieskim szlakiem jedziemy na Hurcałki, Szczob i dalej na Przełęcz Rozdziela. Bardzo fajny szlak:) Następnie zjazd do Jaworek (Mistrz Drogi zjeżdża a Skowronek zatrzymuje się w połowie zjazdu aby uciąć sobie pogawędkę z dwiema turystkami na temat szlaku na Wysoką). Zjazd jest karkołomny, czasem trzeba zsiąść i sprowadzać rower. Potem szutrem przez rezerwat Biała Woda (malownicze skały i fajne przejazdy przez potok) do Jaworek. Następnie Szczawnica - Krościenko - Łącko - Stary Sącz do Rytra. Akurat zdążyliśmy przed deszczem.

Widok z Bacówki na Obidzy. © Skowronek


Przed Bacówką na Obidzy. © Skowronek


Na Przełęczy Rozdziela. © Skowronek


Biała Woda, Jaworki a w oddali po lewej majaczy Babia Góra. © Skowronek




  • DST 51.00km
  • Teren 2.00km
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 1. Rytro - Krynica Zdrój.

Sobota, 2 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 0

Jedziemy na wyprawę, hura!:) Etap pierwszy - dwa dni w Rytrze. Po dotarciu na miejsce, na rozgrzewkę trasa Rytro - Piwniczna Zdrój - Żegiestów - Muszyna (terenowy podjazd do ruin zamku. Stromo ale udaje się prawie na samą górę.) - Powroźnik - Krynica Zdrój. Trasa bardzo malownicza, cały czas wzdłuż przełomu Popradu. Powrót do Rytra PKP. Rowery jadą z kierownikiem pociągu a my w sąsiednim wagonie. Stoimy w oknie całą drogę - takie piękne pejzaże:) Po wyładowaniu się z pociągu jedziemy na zamek w Rytrze. Początkowo między domami podjazd dość ostry, potem łagodnieje. Ostatni odcinek mocno kamienisty. Z zamku roztaczają się ładne widoki.

Na zamku w Muszynie © Skowronek


Malowniczy przełom Popradu. © Skowronek


Droga wzdłuż Popradu. © Skowronek


Ruiny zamku w Rytrze. © Skowronek