Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Węgry

Dystans całkowity:224.80 km (w terenie 30.00 km; 13.35%)
Czas w ruchu:12:10
Średnia prędkość:18.48 km/h
Maksymalna prędkość:42.30 km/h
Suma podjazdów:474 m
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:112.40 km i 6h 05m
Więcej statystyk
  • DST 154.71km
  • Czas 08:03
  • VAVG 19.22km/h
  • VMAX 42.30km/h
  • Podjazdy 351m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Budapeszt - Komárno

Niedziela, 21 lipca 2024 · dodano: 16.08.2024 | Komentarze 0

Rano pociągiem z Komárom do Budapesztu. Jest połączenie bezpośrednie, bilety można kupić przez internet. Niedziela przed 7:00 a pociąg pełny. Miejsca mniej niż w słowackich (też regionalny) ale nie ma problemu z przewozem rowerów. Z dworca nad Dunaj jest bardzo blisko. O tej porze w mieście jest spokojnie, turystów niewielu, ruch mały, można spokojnie zwiedzać. Tego zwiedzania niewiele bo przed nami ponad 150 km do pokonania ale coś niecoś widzieliśmy. Wrócimy tu jeszcze. W centrum pomyślano o drogach rowerowych, trochę gorzej było później, na wyjeździe z miasta, kawałek trzeba było pojechać starym, asfaltowym chodnikiem (znaczy nie trzeba było ale droga ruchliwa, po co się stresować. Nie byliśmy jedyni którzy wybrali taką opcję) by dojechać do wygodnej rowerówki prowadzącej już nad Dunaj. Jedziemy północnym brzegiem rzeki. Szlak (bardzo dobrze oznakowany) prowadzi albo drogami rowerowymi albo opłotkami przez osiedla domków. Jest bardzo fajnie i spokojnie, dużo jazdy wśród zieleni. Rowerzystów mnóstwo. Zastanawiamy się nawet dokąd tak wszyscy ciągną. Tajemnica wkrótce się wyjaśnia: wszyscy jadą na festyn do miasta Vác. Jest mnóstwo stoisk z lokalnymi przysmakami, kupiliśmy pieczony na poczekaniu sękacz. Warto, jest pyszny a po pożarciu takiego ogromnego ciacha (40 cm wysokości) jest energii na resztę trasy.
Warto wspomnieć, że mijamy też Muzeum Limes. Jedziemy wzdłuż dawnej granicy Cesarstwa Rzymskiego. W wielu miejscach zachowały się pozostałości rzymskich umocnień, obozów, wież strażniczych. Około 60 fortów i 900 wież na długości 550 km. Tyle liczył Limes Germanicus. Wpisany na listę UNESCO. Widzieliśmy jedną wieżę zrekonstruowaną częściowo, sam zarys wykonany z metalu. Oraz drugą, zrekonstruowaną jak się patrzy. Oraz pozostałości obozu (castrum) gdzie na swój szlak zaprasza legionista Longinus.
Wkrótce po obu stronach rzeki pojawiają się wysokie wzgórza. To Park Narodowy Duna-Ipoly. Ten odcinek jest bardzo malowniczy. Warto byłoby kiedyś wybrać się w te góry piechotą. Po drugiej stronie rzeki znajduje się miasto Wyszechrad. W czasach rzymskich istniała tu forteca. Później gród i zamek. W 1323 roku za siedzibę obrał sobie Wyszechrad król Karol Robert. Tutaj warto wspomnieć, że jego żoną była Elżbieta Łokietkówna, siostra Kazimierza Wielkiego. Kobitka nietuzinkowa, ambitna, o dużej wiedzy i władzy i ogólnie wyjątkowa, poczytajcie sobie jej życiorys. Z naszej drogi rowerowej ładnie widać ruiny wyszechradzkiego zamku.
Po 70 km dojeżdżamy do granicy ze Słowacją. I tutaj klops. Trzeba jakieś 7 km pojechać ruchliwą drogą. Jest bardzo niefajnie... A słowaccy kierowcy do kitu. Na tym odcinku dołączył do nas lekko wystraszony węgierski rowerzysta. W większej grupie zawsze raźniej. Wreszcie skręcamy w lewo, na szutrową drogę nad rzeką. Węgier pyta czy dojedzie tędy do mostu na Dunaju żeby się dostać do Esztergom a upewniwszy się, że tak (Rafał pokazał mu na mapie) i że nie zginie dziękuje i zostaje. Pewnie musi ochłonąć.
No powiem, że ten odcinek to była lipa jakich mało. Będzie taki jeszcze jeden, za miastem Štúrovo, ale mniej okropny. Reszta trasy po stronie słowackiej ok. Później już do samego Komárna mamy doskonałą drogę rowerową prowadzącą rzecznym wałem. Cisza, spokój i przyroda. Na tym odcinku mamy przy szlaku wieżę widokową, zrekonstruowaną wieżę strażniczą oraz ruiny rzymskiego obozu.
Na koniec jeszcze zwiedzanie Komárna: twierdza, rynek, ratusz, kościół, pałac. Bardzo ładnie i spokojnie. Ciekawostka: w Komárnie znajduje się stocznia, będąca największym producentem statków rzecznych w Europie Środkowej a port należy do największych na Dunaju.
Przejeżdżamy przez most a ponieważ jest jeszcze w miarę wcześnie a energii po sękaczu wciąż coś tam zostało to jedziemy jeszcze zobaczyć twierdzę Komárom.
I w ten sposób mamy kolejny odcinek Naddunajskiej Trasy Rowerowej. Między Bratysławą a Budapesztem też fajnie, warto się wybrać.

Budapeszt. Most Łańcuchowy:


Budapeszt. Zamek Królewski:


Budapeszt. Po lewej stronie widać Basztę Rybacką.

Budapeszt. Parlament:

Na szlaku:


Po drugiej stronie widać ruiny wyszechradzkiego zamku:

Na szlaku. Jedziemy między wzgórzami Parku Narodowego Duna-Ipoly:

Na szlaku:

Granica słowacko - węgierska:

Bazylika w Esztergom (Ostrzychom):

Na szlaku:


Kravany Nad Dunajom. Wieża widokowa:

Widoki z wieży:


Na szlaku:

Iža. Zrekonstruowana rzymska wieża strażnicza:

Widoki z wieży:


Tak jedziemy większość trasy:

Iža. Ruiny rzymskiego obozu:

Komárno. Twierdza:

Komárno. Rynek:


Komárom. Twierdza:




  • DST 70.09km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:07
  • VAVG 17.03km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Podjazdy 123m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tata

Piątek, 19 lipca 2024 · dodano: 15.08.2024 | Komentarze 0

W tym miesiącu udało się zorganizować dwa wyjazdy. Pierwsza była Sprewa. Teraz jedziemy na Węgry. W planie kolejny etap Naddunajskiej Trasy Rowerowej. Noclegi mamy w mieście Komárom. Właściwie to jest to miasto podzielone na pół. Do Słowacji należy Komárno. A do Węgier Komárom. Dzieli je Dunaj. Dojazd na Węgry średni. W tym samym czasie dojechalibyśmy do Karyntii... Po tygodniu pracy po 12 godzin jestem zmęczona i prawdę mówiąc średnio ten wyjazd widzę. Spodziewam się, że Węgry to dla rowerzystów mało przyjazny kraj, coś jak u nas. Czas pokazał jak bardzo się myliłam. Drodzy Węgrzy najmocniej Was przepraszam...
Auto zostało w kwaterze (mogliśmy zameldować się wcześniej) a my możemy spokojnie udać się na rower. Na początek jedziemy zobaczyć fort Csillag. Potem nad Dunaj. I okazuje się, że mamy bardzo fajny odcinek szutrową drogą nad samą rzeką. Miło znów jechać wzdłuż Dunaju. Dojeżdżamy do miejscowości Almásfüzitő. Tutaj trzeba pojechać kawałek ruchliwą krajówką. Są wymalowane pasy rowerowe ale nie chce się nam przejeżdżać na drugą stronę (bo niedługo i tak będziemy skręcać w lewo) tylko jedziemy chodnikiem (na szczęście nikt nas nie ochrzanił). Za mostem skręcamy w lewo a tam czeka już doskonałej jakości szeroka droga rowerowa lekko odsunięta od krajówki. Kawałek dalej skręcamy w prawo, mamy jechać wzdłuż rzeki Által-ér
. A tam kolejna świetna droga rowerowa. Do samego centrum Tata. Wyjeżdżamy idealnie obok zamku. Trochę mnie zatkało prawdę mówiąc. Nie spodziewałam się na dzień dobry prawie 40 km dróg rowerowych. Jak miło.
Miasto Tata położone jest u stóp wzgórz Gerecse (mieliśmy jechać na wzgórza, jest tam wieża widokowa ale zrezygnowałam, jest za gorąco) nad jeziorami Öreg i Cseke. Zamek wznosi się na skarpie nad brzegiem Öreg. Zbudowany w XIV wieku, później przebudowany w renesansowym stylu. Zniszczony w czasie wojen z Turcją popadł w ruinę. W XIX wieku częściowo odbudowany z okazji wizyty Franciszka Józefa. Obecnie mieści Muzeum Regionalne. Na teren zamkowy można swobodnie wejść. Obeszliśmy zamek (obok jest źródełko, kawiarnia i piękny park) a następnie objechaliśmy dookoła jezioro Öreg. Są tam fajne, leśne dróżki.
Następnie jedziemy nad Cseke-to. Otacza je pierwszy na Węgrzech park angielski. Kiedyś park był znacznie większy, obejmował całe miasto. Na jeziorku są dwie sztuczne wyspy (połączone z lądem drewnianymi mostkami) a na brzegach sztuczne ruiny. Wszystko zaprojektowane przez słynnego wówczas (dziś powiedzielibyśmy: modnego) architekta Charlesa Moreau. Jest sztuczny meczet a także sztuczne ruiny klasztoru. By je zbudować przeniesiono tutaj część ruin prawdziwego klasztoru z położonego niedaleko Bokod (zakonnicy uciekli stamtąd podczas wojen z Turcją i już nie wrócili) oraz rzymskie nagrobki. Jest też grota.
Jeziorko można objechać szutrową dróżką.
Wracamy do centrum uzupełnić bidony. Mieliśmy wracać innymi drogami ale ponieważ drogi rowerowe, którymi tu przyjechaliśmy bardzo się nam spodobały to do Komarom wracamy tak samo. Upał wykańczający. Ale wycieczka udana.

Znów nad Dunajem:


Droga rowerowa i tutejsze szlabany:

Tata. Zamek:

Tata. Jezioro Öreg:


Sztuczne ruiny nad brzegiem Cseke-to:


Sztuczny meczet nad brzegiem Cseke-to:

Droga rowerowa wzdłuż Által:

I znów wzdłuż Dunaju: