Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 554358 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 101.66km
  • Teren 43.00km
  • VMAX 54.40km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rowerowe Andrzejki

Sobota, 30 listopada 2013 · dodano: 01.12.2013 | Komentarze 5

Sobota wolna, warunki doskonałe, mrozu ni ma, na głowę nie pada, zatem hyc na rowerki i w drogę.
Na początek pomykamy sobie drogą przeciwpożarową, potem w Sokole Góry, jedziemy szlakiem czarnym pieszym, co to jest rowerzystom przyjazny.

Na czarnym szlaku w Sokolich © Skowronek

Potem zielonym do kapliczki św. Idziego, gdzie spotykamy panie z PTTK. W każdą sobotę wędrują sobie one po jurajskich szlakach.
Postalim, pogadalim, padło kilka propozycji przyszłorocznych tras górskich. A gdy ziąb począł każdemu dokuczać tośmy się pożegnali i jedziem dalej.
W Zrębicach przerwa na batoniki i wizytę w kościółku św. Idziego. Bardzo lubię ten kościółek.
Feretrony w kościółku św. Idziego © Skowronek

A te pisklaki, co to na przystanku gniazdo mają to już chyba dorosły i z rodzicami na Południe poleciały. Też by się na Południe wyruszyło...
A potem jedziemy czerwonym pieszym, który to szlak biegnie po drodze prywatnej - za wiedzą lecz bez zgody właściciela owej drogi i ciągle tam za nami ganiają jego kundle, ganiają nie całkiem w porządku ale całkiem legalnie.
Tak docieramy do przysiółka Brus. Tam też jest jeden uparty szczekacz ale stary już, więc może za jakiś rok weźmie i odpuści pogonie, bo już mu się nie będzie chciało zwyczajnie.
A potem żeśmy się wbili na Aleję Klonową, co to była dawno temu najwygodniejszym traktem do Cze-wy. Obecnie trak to nie najwygodniejszy ale z pewnością najbardziej urokliwy.
Droga Klonowa © Skowronek

No i wreszcie Potok Złoty, Złoty Potok. Złota tu nie ma ale pstrągi są. Są też źródełka i szlak ku nim. I my na tym szlaku. I to nawet sami zupełnie ku radości naszej.
Opustoszałe ścieżki, cisza, którą przerywa jedynie kapanie kropelek wody z gałęzi, liście mokre więc plaskają pod kołami, błotem jesteśmy schlapani, wokół buki szaro-srebrzyste, wyniosłe, skały wapienne, tajemne...
I mało co gadamy.
Szlak Ku Źródłom © Skowronek

Diabelskie Mosty © Skowronek

Tak dotarliśmy do Ostrężnika by wskoczyć na nowy, wyasfaltowany szlak, paskudztwo wyjątkowe, którym dojeżdżamy do Trzebniowa.
Tutaj na kolejny, wyasfaltowany odcinek, wiodący do wrót Pustelni Czatachowa. Zmrok już blisko, więc krótki postój na kanapki i podążamy dalej. Mijamy ruiny XIV-wiecznej Strażnicy Przewodziszowice i wracamy do Ostrężnika.
Strażnica (XIV w.) w Przewodziszowicach © Skowronek

Potem Szlakiem Ku Źródłom do parkingu i asfaltem do Siedlca. Dalej nadal asfaltem - Zrębice, Przymiłowice, Olsztyn i powrót do Cze-wy drogą przeciwpożarową. Do domu na obiad a po obiedzie jeszcze do mamy Rafała i tym sposobem do setki się dobiło.
I takie to andrzejkowe rowerkowanie. Imprezować nie lubię, lepiej odwiedzić nastrojową, listopadową Jurę. Jechać przez lasy, przez puste pola, wolnym, swobodnym, zapominając o troskach, wsłuchiwać w glosy przyrody i tak dalej...


Kategoria Jura, powyżej 100 km



Komentarze
polemar
| 22:00 wtorek, 3 grudnia 2013 | linkuj W listopadzie ponad 700 km, nieźle. W moich rejonach pogoda nie sprzyjała, a jak było można, to ja nie mogłem.
Skowronek
| 07:11 wtorek, 3 grudnia 2013 | linkuj Późno się wybraliśmy, dopiero o 10.00 bo kotek w nocy harcował i spać nie dawał. Na szczęście pogoda dopisała i wyszła całkiem udana wycieczka:) Choć marni z nas dziś byli kompani bośmy ponurzy byli wyjątkowo i mało co się odzywali.
Siwuch jak będziesz całą zimę tak trenował to w następnym sezonie w ogóle Cię nie dogonię;)
stin14
| 19:15 niedziela, 1 grudnia 2013 | linkuj Też nie przepadam za imprezowaniem. Widzę że nie tylko mi się nie spodobały asfalty za Ostrężnikiem. Na szczęście czerwonego pieszego nie wyasfaltowali dalej, fajny gliniasty podjazd się ostał. W sobotę wyruszyłem na jurę, jednak dopiero po pracy. Szkoda że się nie spotkaliśmy.
panther
| 18:54 niedziela, 1 grudnia 2013 | linkuj Pogoda rzeczywiście taka, że nic tylko wsiąść i jechać.
Sporo kilometrów przejechałaś.
Już 3 tygodnie nie siedziałem w siodłe, bo albo sobota zajęta, albo w niedzielę pada.
Dzisiaj podwójne szczęście...pada i do tego bardzo mocno wieje...
Pozdrawiam serdecznie
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!