Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 554358 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 112.02km
  • Teren 5.00km
  • VMAX 45.50km/h
  • Podjazdy 1070m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ziemie pana Krystyna Koziegłowskiego

Niedziela, 23 lutego 2014 · dodano: 25.02.2014 | Komentarze 2

Okolice bliskie ale nie eksplorowane. Celem poprawy znajomości terenu ekipa w składzie: Faki, Piter, Robert, Siwuch no i my udała się w ów teren. Buszowali dzień cały i zwiedzali ile się dało.
Wpis jutro, zdjęcia i filmik z koziołkiem-zuchem w roli głównej prześlę jutro około południa. Wszystkim uczestnikom dziękuję za przybycie:))
Przepraszam za opóźnienie. Filmik jeszcze trochę poczeka a tymczasem zapraszam do lektury:

Koziegłowy nazwę swą wywodzą od założyciela – Drogosława herbu Zerwikaptur, który „w brudnem polu miał trzy szare głowy kozie”. Około roku 1106 otrzymał koziegłowskie włości od Bolesława Krzywoustego. Za panowania Kazimierza Sprawiedliwego Koziegłowy wziął w posiadanie Mikołaj herbu Lis (złe języki prawią, że potomkowie Drogosława na drogę nieprawości zeszli i przez występki swe ziemie utracili), który to Mikołaj od razu wziął się do roboty (a raczej zagonił do niej poddanych) i zamczysko wybudowali. Podobno nazwali je Żabi Kruk. Pewno dlatego, że na bagnach, wśród rozlewisk postawione.
I resztki tegoż zamczyska chcemy dziś odnaleźć.
Wyruszamy z Cze-wy początkowo w składzie 4-osobowym. Po drodze dogania nas Faki (który właśnie pobił rekord przejazdu Parkitka-Aleja Pokoju) a gdy zatrzymaliśmy się by opowiedzieć o zamczysku, które stało na Błesznie, dojeżdża Piter. I tak oto ruszamy na Koziegłowy.
Drogą jak najkrótszą, przez Poraj, prosto do Koziegłów. Początkowo dwie porażki – kapelusz-gigant (którym, zauważ Czytelniku, Koziegłowy chwalą się na prawo i lewo) już dawno był znikł a pałac biskupów jest w remoncie. Dostaliśmy się za to do XVII-wiecznego kościoła szpitalnego św. Barbary (który zwykle jest zamknięty) aleśmy tuż po mszy szturm przypuścili i ksiądz nie śmiał rowerzystów wyprosić (choć kluczami pobrzękiwał znacząco).
Pałac biskupów w Koziegłowach
Pałac biskupów w Koziegłowach © Skowronek
Wnętrze kościoła św. Barbary
Wnętrze kościoła św. Barbary © Skowronek
Rynek w Koziegłowach
Rynek w Koziegłowach © Skowronek
Potem zasiedliśmy na koziegłowskim ryneczku (tu opuszcza nas Piter) by po odpoczynku (i uszczupleniu zapasów jadła) ruszyć na poszukiwania zamku. A zadanie to łatwe nie jest. Zamczysko bowiem wciąż na terenie podmokłym się kryje. I tu mała dygresja. Jak to kiedyś budowali! Na bagnach stawiali i kilkaset lat stało! A teraz jak coś zbudują, drogę na przykład, to nieraz ani roku nie przetrzyma…
I tu warto przybliżyć postać Krystyna I herbu Lis, kasztelana sądeckiego i starosty kolskiego, który z czasem nazwany został Koziegłowskim. Cieszył się zaufaniem Władysława Jagiełły i ogólnym poważaniem i sławą wojskową. Pod Grunwald pociągnął z chorągwią wystawioną własnym kosztem (a raczej kosztem poddanych, jak sądzę tu nic od średniowiecza się nie zmieniło). Chorągiew liczyła średnio 300 rycerzy, do każdego rycerza doliczyć trzeba ze 4 pachołków i wyekwipuj to wszystko i w konie zaopatrz (plus zapasowe) i w żarcie i broń… Tak czy inaczej za czasów panowania Krystyna i jego potomków ziemia koziegłowska kwitła – i górnictwo się rozwijało, i hutnictwo, i młyny liczne, i browary, i kuźnia, i ważne szlaki handlowe tędy przebiegały…
Dopiero w czasach późniejszych wojny i zabory zmieniły te okolice w biedne. Lecz mieszka tu ludność zaradna, która radę sobie dała. Obecnie miejscowość słynie z produkcji choinek (oczywiście zgodnych z najnowszymi trendami), sztucznych kwiatów, zabawek, kapeluszy i wyrobów z łyka osikowego. Warto tu zajrzeć w okresie Bożego Narodzenia – iluminacja, że ho ho…
No dobrze, wracamy na trasę wycieczki. Pokonawszy DK1 (światła są) zapuszczamy się na rozległe, podmokłe łąki. Do ruin Rafał prowadzi jak po sznurku. Z zamku pozostały jeno dwa wały, fragment fosy (w której mieszkańcy hodowali ryby) i mały fragment kamiennego muru. Może gdyby zdjąć warstwę ziemi to odsłoniły by się fundamenty i resztki budynków? W Sławkowie przecież tak zrobili...
W latach 60’tych XX wieku archeolodzy badali ten teren ,znaleziono liczne ozdoby i przedmioty codziennego użytku a także denary. Wszystko wywieziono do muzeum w Częstochowie.
Gdzieś pośród tych pól kryją się resztki zamku
Gdzieś pośród tych pól kryją się resztki zamku © Skowronek
Niegdyś wyglądał tak:

Jeden z wałów
Jeden z wałów © Skowronek
Niewielki fragment murów
Niewielki fragment murów © Skowronek
W sercu dawnego zamku
W sercu dawnego zamku © Skowronek
Kolejny etap to cmentarz starokatolickiego wyznania Mariawitów a następnie przez pola do miejscowości Mzyki i do Czarnego Lasu, by zobaczyć XIX-wieczny pałac Zieglerów. Lecz zanim tam dotarliśmy uwagę naszą zwraca stadko kóz na pastwisku opodal drogi. Są bardzo zadbane, głownie kozy z młodymi. Upatrzył nas sobie mały, czarny koziołek i kombinował jakby tu ogrodzenie przeleźć. Najpierw elektryczny pastuch go odpędził ale potem sprawnie przelazł pod drutami i dalejże hasać wśród nas! Obgryzał opony i kierownice, trawy ani wafelka nie chciał. Nic a nic się nie bał. Siwuch złapał go i przeniósł na pastwisko. Ale mały zuch znów przelazł pod ogrodzeniem i dalej biegać i hasać. Wreszcie dał mi się chwycić i przenieść z powrotem do mamusi.
W drodze na Mzyki
W drodze na Mzyki © Skowronek
Stadko kóz w Czarnym Lesie
Stadko kóz w Czarnym Lesie © Skowronek
Nasz mały zuch
Nasz mały zuch © Skowronek
Pałac w Czarnym Lesie mieści obecnie hotel, jest pięknie odrestaurowany, można też pospacerować po parku. Pieczątkę również posiadają:)
Przed pałacem w Czarnym Lesie
Przed pałacem w Czarnym Lesie © Skowronek
Pałacowy park
Pałacowy park © Skowronek
Z Czarnego Lasu podążamy do Woźnik, gdzie oglądamy kościół św. Katarzyny oraz drewniany kościółek św. Walentego (na mapach piszą, że XVII-wieczny, lecz najnowsze badania wskazują, że jest dużo starszy, pochodzi z XV wieku). Odwiedzamy też grób Józefa Lompy oraz mogiłę żołnierzy poległych w 1939 roku. Do panów podchodzi też starszy rowerzysta, który również wybrał się na wycieczkę i gawędzi z nimi nieco.
Kościółek św. Walentego
Kościółek św. Walentego © Skowronek
Kolejny etap to Cynków i drewniany kościółek św. Wawrzyńca, zbudowany w 1631 roku przez cieślę z Pyskowic – Walentego Ruraya (bez użycia gwoździ). Jest zamknięty a nabożeństwa odbywają się raz w roku – 10 sierpnia, w dniu św. Wawrzyńca.
Kościółek św. Wawrzyńca
Kościółek św. Wawrzyńca © Skowronek
Potem zajrzeliśmy jeszcze do sanktuarium św. Antoniego w Koziegłówkach. Wewnątrz zobaczyć można przepiękną ambonę w kształcie łodzi. Zdjęć brak, gdyż akurat ludzi zbierali się przed mszą i głupio byłoby tak łazić i fotografować.
Dzień ma się już ku końcowi, przeto podążać trzeba w stronę domu. Prowadzi nas Robert, przez Koziegłowy, Poraj i Wanaty. Pod koniec dokucza mi już zmęczenie. Przy trasie żegna nas Siwuch, zaś na skrzyżowaniu z Jesienną żegnamy Piotra i Roberta bo jedziemy jeszcze do mojej mamy na obiad.
Po obiedzie ciężko się ruszyć (ciemno, zimno i do domu daleko) aleśmy się jakoś zebrali. I tak minęła niedziela. Pogoda przecudna, towarzystwo wesołe, widoki szerokie (te okolice wcale nie są płaskie) i liczne miejsca ciekawe. By zobaczyć jak najwięcej poruszaliśmy się asfaltami ale kierowcy grzeczni byli. Jeszcze raz dziękuję wszystkim:)


Kategoria powyżej 100 km, Jura



Komentarze
Monica
| 19:21 środa, 5 marca 2014 | linkuj Fajna wycieczka śladami historii. Te dwa ostatnie drewniane kościółki tez bym chętnie odwiedziła.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!