Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 554358 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 233.40km
  • Teren 2.00km
  • Czas 09:27
  • VAVG 24.70km/h
  • VMAX 57.60km/h
  • Podjazdy 1336m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zamek Fałków

Niedziela, 13 maja 2018 · dodano: 13.05.2018 | Komentarze 2

Pisania nie będzie za dużo bo kolejnych miejscowości po drodze nie ma sensu opisywać, mogę przesłać ślad a zwiedzania za wiele nie było. Ot, pojechaliśmy do zamku i wrócili, przy czym pierwsza połowa trasy była męcząca bo pod wiatr, zaś druga połowa trasy była bardziej kulinarna. 
Na miejscu zbiórki zjawili się Adrian, Cioran, Dreju, Marcin M., Parker no i rzecz jasna my. Chłopcy chcieli jechać szybciej, niestety nie byłam w stanie utrzymać koła, często zostawałam, więc siłą rzeczy musieli zwolnić. Muszę pomyśleć nad nową, lekką szosą, tylko czemu, cholery, są takie drogie?...

Korzystaliśmy z dróg (żeby to źle nie zabrzmiało) wioskowych, ruch niemal zerowy, asfalt także był w miarę przyzwoity. W ogóle tego dnia ruch samochodowy był znikomy, sytuacja niezwykle komfortowa, oby tak zawsze.
Po drodze jedna przerwa przy sklepie, powitani zostaliśmy przez siedzących tam obywateli miejscowości pytaniem: "Jak się Wam podobają nasze drogi?". Żadnego: "Skąd jesteście?" "Dokąd jedziecie?" czy "Taki kawal???" ale duma bijąca z faktu posiadania nieskazitelnego asfaltu.

Po drodze trzeba było pokonać około 2 km odcinek szutrowy, co spotkało się z protestem części ekipy. Mnie tam wszystko jedno, zmuszano mnie już do jazdy na szosie po błocie (wina Dreja), po kamyczkach gdzie rower lata na wszystkie strony (w drodze do Siewierza), pamiętam jakeśmy musieli z Parkerem pokonać na szosach 3 km podjazdu górskim szutrem bo były roboty na Cervenohorskim Sedle... W porównaniu do tamtych taki teren jak dziś jawi się jako równa autostrada. 

Tym sposobem po 120 km zjawiamy się u stóp zamku w Fałkowie. Ruiny położone są na niedużym pagórku. Teren wokół jest zadbanym parkiem, niestety same ruiny są zarośnięte zielskiem. Zakaz wstępu na mury ale nic nie ma odnośnie podejścia do murów więc można wdrapać się na wzgórze by zrobić fotę zamku. Można też obejść ruiny dookoła, jest też wejście do jednego z pomieszczeń. Na eksplorację wybrałam się samotnie, gdyż panowie rozsiedli się na ławkach i ani im w głowach zwiedzanie. Na pytanie "Ale jako to, jechaliście taki kawał do zamku a teraz zamek was wcale nie interesuje???" Padło coś w stylu: "Stąd też go doskonale widać" a poza tym, że pora na obiad i chcą jechać. Obiad czeka w Przedborzu, czyli 18 km dalej. Odcinek ten pokonali bijąc olimpijskie rekordy prędkości.

Jedzonko w Przedborzu jak zawsze smaczne. Po przerwie ruszamy w drogę powrotną, teraz jest z wiatrem, ale za to słońce zaczyna prażyć i męczy srodze. Kierujemy się w stronę Gidel zwabieni obietnicą wypicia tam pysznej kawy. Po drodze oczywiście przerwa sklepowa. Przed Gidlami znów kryzys, brakuje mi sił. Rafał ze mną zostaje i powoli dojeżdżamy na miejsce. Niestety, W Gidlach taki tłum, że o kawie zapomnieć można. Pozostaje kolejna przerwa sklepowa. Trochę martwię się jak dam radę wrócić, do Cze-wy jeszcze ponad 40 km.

Proponuję chłopakom, żeby jechali do Cze-wy w swoim tempie a ja dojadę wolniej, lecz nie chcą nas zostawiać. Mimo obaw droga powrotna mija dużo łatwiej i tym sposobem dojeżdżamy do Gąszczyka, gdzie żegnają nas Adii, Parker, Dreju i Marcin, którzy mieszkają w centrum Cze-wy, stąd mają bliżej. Zaś Cioran i my, mieszkańcy południowej części miasta, jedziemy przez Kusięta i hutę.
I tym sposobem wpadła pierwsza dwusetka od dwóch lat. Fajnie, tylko bolało mnie wszystko: głowa od słońca, uszy od okularów, plecy i ręce, tyłek, kolana, nogi... Od źle ustawionego roweru i ze zmęczenia po 11 godzinach w trasie. Pojawiły się mega wątpliwości, czy dam radę pokonać pewien rajd w czerwcu, no nic zobaczymy... Miało być mało pisania:))
Parę zdjęć:










Komentarze
Skowronek
| 16:20 poniedziałek, 21 maja 2018 | linkuj Goździczku, co innego jechać 200 km samotnie (jak Ty do Włocławka) a co innego jechać w środku rozpędzonego peletonu...
Gozdzik
| 07:13 środa, 16 maja 2018 | linkuj 233 km... ręce opadają :-)))))) i ja mam wam dorównać .....taaaaa
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!