Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 554358 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Górskie wędrowanie

Dystans całkowity:71.53 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:01:31
Średnia prędkość:20.91 km/h
Maksymalna prędkość:30.00 km/h
Suma podjazdów:902 m
Suma kalorii:123 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:14.31 km i 0h 30m
Więcej statystyk
  • DST 10.68km
  • Czas 00:31
  • VAVG 20.67km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Kalorie 123kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Coroczna wizyta u Królowej Beskidów

Sobota, 9 lutego 2013 · dodano: 09.02.2013 | Komentarze 5

Dystans wczorajszy - praca oraz wizyta w lecznicy celem odbioru antybiotyku dla kotów.
A dziś w składzie 4-osobowym (dwójka rowerzystów i dwójka alpinistów) wyruszyliśmy na Babią Górę. Mimo lawinowej "trójki" i kiepskiej prognozy ruszamy, gdyż obraną trasę poleca GOPR jako dość bezpieczną od lawin. Zdarzają się wprawdzie obsunięcia śniegu z Brony, lecz niegroźne.
Do Markowych Szczawin zielonym z Markowej. Szlak przetarty doskonale, rakiety "wędrują" na plecakach. Po dojściu do schroniska od razu ruszamy czerwonym na Przełęcz Brona i dalej na wierzchołek Babiej Góry.
To znaczy rowerzyści ruszyli przodem bo alpiniści marudzą przy zakładaniu swych raków. Raczków właściwie, bo, jak twierdzili, chcą potrenować (co trenować? Pojęcia nie mam lecz wolałam nie pytać).
Natomiast rowerzyści nałożyli raki porządne, z zębami długimi, tak porządne, iż należy leźć szeroko, bo tną ochraniacze i spodnie jak papier. Rakiety uprzejmie przechowali nam pracownicy schroniska, nie było sensu targać ich na siłę, skoro szlaki przedeptane.
Pierwszy raz wędrowałam dziś w rakach z długimi zębami (dotychczas wystarczały mi kolce dla drwali) i rzec muszę, że chodzi się w nich bardzo dobrze. Tylko trza na wspomniane ochraniacze oraz spodnie uważać (bo tną), no i by się o coś nie zaczepić i kozła nie fiknąć. Ogólnie chyba żeśmy się z rakami zaprzyjaźnili.
Niestety, dziś mgły i chmury widoki przesłaniają, jeno od czasu do czasu widać fragment szlaku przed sobą. Czasem majaczy mdłe słońce. Dobrze, że dwa lata temu mieliśmy przecudne krajobrazy, więc nie biadolę.
Ruch na szlaku spory i coraz to nowi turyści przybywają na wierzchołek.
Przy tablicy zdjęcia i chwila przerwy za murkiem, lecz ponieważ wiatr zacina, więc rezygnujemy z planowanego postoju (na herbatkę) i tą samą drogą schodzimy do schroniska. Zejście do auta również szlakiem zielonym.
Coroczna wizyta złożona. Wprawdzie Jej Wysokość humoru nie miała lecz uczestnicy wycieczki i tak wrócili w nastrojach wyśmienitych:)

Szlak na Przełęcz Brona. © Skowronek

Na szlaku czerwonym. © Skowronek

Na krótką chwilę mgły rozwiały się nieco... © Skowronek

Turyści na wierzchołku Diablaka. © Skowronek

Chwila odpoczynku - za murkiem zaciszniej. © Skowronek

Ekipa z Cze-wy na wierzchołku - co by było potwierdzenie, żeśmy tu dziś wleźli. © Skowronek




  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Skrzyczne spacerkiem.

Niedziela, 27 stycznia 2013 · dodano: 28.01.2013 | Komentarze 5

No to tak: tam są czary. Serio. Rok temu nie wyszło ani jedno zdjęcie z wierzchołka, a do tego, o zgrozo, nie podbiłam książeczek! Co jak co, ale żeby nie podbić książeczek... Nie, to z pewnością czary.
I w dodatku nigdy nie miałam widoków. Zima czy lato - zero.

A, że na niedzielę wdzięczne pogodynki zapowiadały słoneczko, - 10C, powietrze przejrzyste - no istny raj - zatem uparliśmy się na owo Skrzyczne, mimo zaproszenia Jakubiszona na Pilsko.
Początek wycieczki w Lipowej. Żółtym, słabo przetartym szlakiem na grzbiet. W brzuchu pusto ale obiecujemy sobie wspaniały postój na Malinowskiej Skale - wszak las tam piękny, gęsty, wychodnia skalna, może nawet i ławeczkę odkopiem - słowem - luksus będzie.
Tak więc na grzbiet się wdrapalim a tu niespodzianka: mgła i wieje, że ho ho... Znaczy, że chmury się grzbietem przewalają.
A na Malinowskiej przykra niespodzianka - lasu nie ma! Znikły piękne, gęste świerki:( Szkoda... Więc przycupnęlim po zawietrznej skałki, by ciut zamarznięte wiktuały przełknąć i herbatą popić.

Wychodnia skalna na Malinowskiej Skale. Lasu wokół już nie ma... © Skowronek

A potem tylko 6 km marszu w zacinającym wietrze i zerowej widoczności. "No tak, trzeba było Jakubiszona posłuchać i na Pilsko jechać, oni tam z pewnością ponad chmurami siedzą i widoki mają, ot co!".
Śnieg ubity na beton i można raźno maszerować.
Tak więc doleźliśmy na wierzchołek Skrzycznego, następnie zdjęcia i postój w zatłoczonym schronisku. Dziki tłum narciarzy i piechurów opanował jadalnię. Szczęściem udało mi się zdobyć fotel przy kominku, dzięki czemu można było kurtki podsuszyć.
Na wierzchołku Skrzycznego. © Skowronek

Schronisko na Skrzycznem. © Skowronek

Powrót w Dolinę Zimnika szlakiem niebieskim - przetartym doskonale, rakiet nie potrzeba. A po drodze niespodzianka - wyjrzało słońce i z Hali Jaskowej otwarły się widoki wspaniałe.
Hala Jaskowa. © Skowronek

Widok z Hali Jaskowej. © Skowronek

Widok na Kotlinę Żywiecką. © Skowronek

A tu pięknie widać chmury przepływające grzbietem Baraniej Góry (tak, tym samym, którym szliśmy):
Chmury przepływające nad grzbietem. © Skowronek

Miło, że choć na koniec widokami pięknymi zostaliśmy obdarowani. Miło wędrować w ciepłych promieniach zachodzącego słońca a wieczorem w dom spokojny powrócić. Jeśli mnie pamięć nie myli to widziane dziś chmury zwiastują halny.




  • DST 9.00km
  • Czas 00:27
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimowej Korony ciąg dalszy - Radziejowa, Wysoka.

Niedziela, 13 stycznia 2013 · dodano: 13.01.2013 | Komentarze 8

Km do pracy.
Zimowa Korona Polski. Zadanie dość trudne, lecz stopniowo, od zim dwóch przybywa gór zimą zdobytych. Zdobyty. Złe słowo. Ani tym bardziej zaliczony. Obraźliwe. Jakie słowo będzie dobre by opisać zimowe wejścia? Może powiedzmy, że góry odwiedzaliśmy. A one łaskawie pozwalały dreptać po swych stokach i na wierzchołki wdrapywać.
Zatem jak dotąd odwiedzonych zostało 25 gór.
Z powodu pewnych zawirowań urlopowych trafiliśmy w Pieniny dość niespodzianie w bieżący weekend. Obawy były, czy śniegu ilość wystarczająca, lecz konieczność podjazdu do kwatery z łańcuchami na kołach, prędko obawy owe rozwiała.
Dnia pierwszego wejście na Wysoką przez Wąwóz Homole, zejście przez Durbaszkę. Puszysty, sypki śnieg utrudnia marsz, nawet rakiety niewiele pomagają i mozolim się odrobinę. Wysoka - najwyższy szczyt Pienin - nieco niedocenianą jest górą. A już z pewnością mniej znaną niż jej siostra Trzy Korony.
A szkoda, gdyż szlak przez Homole, zwłaszcza wiosną, malowniczy jest niezwykle. Jeśli ktoś nie chce się męczyć proponuję trasę odwrócić i rozpocząć od szutrowej drogi do schroniska na Durbaszce i zejść przez Homole. Dziś niestety z Wysokich Skałek widoków niewiele. Lecz gdy wędrowcy na polanę na Durbaszce docierają, oczom ich ukazuje się widok nierzeczywisty - oto światło z Prehyby, przez chmury rozmyte, jawi się niczym wici ogniste starodawne. A światła w dolinie, jakoby kamienie drogocenne, po górskich stokach rozrzucone... Tak piękne, tak chciałoby się obraz ten zatrzymać. Lecz dalej wędrować trzeba, na nocleg powrócić w doliny.
Noc już głęboka, gdy do Jaworek docieramy.

Skały Wąwozu Homole i potok Kamionka. © Skowronek

Widok na Beskid Sądecki ze szlaku na Wysoką. © Skowronek

Na wierzchołku Wysokiej. Dziś widoków niewiele. © Skowronek

Rankiem pod okna podchodzą łanie. Duże, znacznie większe niż nasze polne sarenki.
Dziś dzień słoneczny i piękny wyjątkowo. Ruszamy przeto na Radziejową, będącą, jak wiadomo, najwyższym szczytem Beskidu Sądeckiego.
Na polanach śnieg głęboki i marsz trwa czas długi. Braknie go zatem by na Przehybę dojść. Lecz nic to, jako, iż rzadko góry tak pięknymi się jawią jak dnia dzisiejszego. Widoki radują oczy a w sercach rozpalają uczucia dziwne, wzniosłe, tęsknoty dalekie. Zapomnieć pozwalają o troskach codziennych, smutkach, gonitwie...
Ostatniego dnia krótka wycieczka na Szafranówkę i Palenicę (metodą kombinowaną, częściowo na dziko, jako, że szlak koliduje z terenem narciarskim) i do domu powrót.
Tak oto 26 i 27 góra Zimowej Korony Polski. Pozostała jedna, najwyższa, najtrudniejsza.

Wrota rezerwatu Biała Woda. © Skowronek

Wysoka widziana z czerwonego szlaku na Przełęcz Obidza. © Skowronek

Wędrówka na rakietach. © Skowronek

Drzewa przy szlaku niczym strażnicy uśpieni. © Skowronek

Czerwony szlak na Rdziejową. © Skowronek

Widok z Radziejowej na Tatry (Wysokie i Bielskie, zdaje mi się). © Skowronek

Widok z wieży na Radziejowej w stronę Przehyby. © Skowronek

Jakoby człek w świat inny trafił: daleki, surowy, piekny... © Skowronek




  • DST 12.03km
  • Czas 00:33
  • VAVG 21.87km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wspomnienia wyprawowe

Poniedziałek, 3 grudnia 2012 · dodano: 03.12.2012 | Komentarze 3

Do pracy, do lecznicy odwiedzić Tygryskę. Jest tak grzeczna, twierdzi pani weterynarz, że nie musi jej zamykać na noc i gabinetu nie demoluje. Uszka jeszcze trzeba odrobinę podleczyć a nowi właściciele już czekają, hura:)))
W weekend na szlaki wyruszylim. Piechotą, wiem, skandal, że nie rowerem, lecz taka mnie naszła refleksyja, iż dla jadącego rowerem kontemplacja walorów górskiego krajobrazu jest nieco utrudniona, jako, że bardziej zważa by zębów nie wybić...
O takie widoki, że długo człek stoi i wpatruje się uważnie i nadziwić się nie może:

Widok ze skał pod wierzchołkiem Kowadła. © Skowronek

Vysoky Kamen - skalny puknt widokowy. © Skowronek

Słoniątko pilnuje ruin schroniska i w dal spogląda. © Skowronek

Obłoki rozszalałe. © Skowronek

W tej drodze wspaniałości się napatrzym... © Skowronek

Ruiny wieży i widok na Czarną Górę. © Skowronek

Na Hali Śnieżnickiej. © Skowronek

No i znajomki piechury, a tęskno już było do wspólnego łażenia. Połazilim, pogadalim, kilka punktów do odznak zdobylim... Taką Borówkową na przykład:
Wieża widokowa na Borówkowej. © Skowronek

Nawet się nie gubilim, bo teren znany, lecz dzień krótki i po nocy, w mdłym świetle czołówek, się złaziło...
Po nocy lezą... © Skowronek

A i śniegu już sporo i mrozik trzyma, ekwipunek cieplejszy nałożyć trzeba.
Tomek pokonuje kolejne kilometry szlaku. © Skowronek

A na koniec mądrości życiowych kilka u sąsiadów Czechów podpatrzonych:
Mądrości życiowe... © Skowronek