Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112823.66 kilometrów w tym 30192.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 573362 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 65.21km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:21
  • VAVG 14.99km/h
  • VMAX 63.40km/h
  • Podjazdy 1132m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rudawski Park Krajobrazowy

Środa, 12 sierpnia 2020 · dodano: 15.08.2020 | Komentarze 0

Pozwiedzamy sobie bliższą okolicę. Na początek zespół pałacowo-parkowy w Bukowcu. Sam pałac skromy ale wielki park i budowle... Hrabia von Reden stworzył coś naprawdę fajnego. I rozległego, najlepiej zwiedzać rowerem. W ostatnich latach sporo odnowiono. Na przykład opactwo pamiętam jako smętne ruiny a teraz jest pięknie. Zaczynamy od wzgórza z wieżą



Obok jest amfiteatr. Mogliby usunąć zarośla...

Na sąsiednim wzgórzu (niższym) Świątynia Ateny z biblioteczką. Z jej tarasu widać Karkonosze. Poniżej dworek i kawiarnia.

Na koniec opactwo. Mauzoleum rodziny von Reden. Niegdyś spoczywał w nim hrabia, dziś grób jego i żony są obok. W sumie fajnie, że tu zostali. Bo po wojnie to różnie bywało... Warto wspomnieć, że to ona ściągnęła do Karpacza świątynię Wang. A on rozkręcił górnośląski region górniczy, otworzył kopalnię w Tarnowskich Górach. Czytałam życiorys, gość był pracowity jak mało kto, tytuł hrabiowski otrzymał za zasługi dla górnictwa. Nad wszystkim wciąż unosi się jego duch, mówię Wam.


Teraz Miłków. Trochę tu niespokojnie z powodu styku dróg wojewódzkich. Oglądamy pałac (hotel, kawiarnia, można spokojnie obejrzeć). Następnie ruiny kościoła i dom do góry nogami. Zwiedza tylko Rafał bo ja mam problemy z równowagą. Ogólnie to cud, że w ogóle utrzymuję się w pionie na rowerze...
Na koniec miały być ruiny szubienicy ale z każdej strony ogrodzone. Skandal...


Kolejny etap podróży to Kowary. Całkiem miła starówka. Na zdjęciu nieco ponura, w rzeczywistości tak nie jest.


Z Kowar czeka podjazd na Przełęcz pod Bobrzakiem. Nie jest łatwo, niby szutrowa droga ale nachylenie dochodzi do 18%, żwir ucieka spod kół, upał dokucza, nogi mam opuchnięte, pot zalewa oczy, muchy atakują, przeklinając pod nosem obiecuję sobie, że następny urlop spędzam na Grenlandii...


Potem różnymi dróżkami dojeżdżamy do Ciechanowic. Pałac jest świeżo odnowiony. Otoczenie cudne. Nie sądziłam, że można aż tak zmienić ten pudełkowy pałacyk. Najbardziej podobały mi się tańczące smoki na bramie. Szkoda, że pod słońce, zdjęcia pałacu nie wyszły, musicie mi na słowo wierzyć. Prace wciąż trwają, niedługo udostępniony zostanie park.
Po drugiej stronie drogi jest wieża widokowa, otwarta w 2019 roku, można zwiedzać, proszą tylko by rowery prowadzić. Gdzieś w pobliżu miał być grób grafa von Moltke ale nie znalazłam. Z wieży nic nie widać, jest za niska.



Początkowo mieliśmy wracać asfaltem przez Miedziankę jednak po analizie mapy Rafał zaproponował ścieżkę nad Bobrem, mniej więcej zgodną z żółtym szlakiem pieszym. I to był strzał w dziesiątkę. Wiedzie przez cieniste lasy, kamienistym duktem, obok skał, są dwa mosty kolejowe, są widoczki, potem jedziemy równiutkim asfaltem bez aut, po prostu rewelacja. Dojeżdżamy tak do Janowic, skąd już rzut beretem do Karpnik. Tu dwie fotki z tej trasy, mało ale żal się było zatrzymywać:






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!