Info
Suma podjazdów to 582241 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Maj4 - 0
- 2025, Kwiecień3 - 2
- 2025, Marzec7 - 4
- 2024, Grudzień1 - 0
- 2024, Listopad1 - 0
- 2024, Październik5 - 2
- 2024, Wrzesień9 - 0
- 2024, Sierpień9 - 4
- 2024, Lipiec11 - 2
- 2024, Czerwiec17 - 16
- 2024, Maj16 - 9
- 2024, Kwiecień6 - 4
- 2024, Marzec14 - 14
- 2024, Luty7 - 3
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad7 - 0
- 2023, Październik15 - 0
- 2023, Wrzesień23 - 0
- 2023, Sierpień15 - 25
- 2023, Lipiec14 - 4
- 2023, Czerwiec15 - 11
- 2023, Maj16 - 4
- 2023, Kwiecień19 - 0
- 2023, Marzec14 - 0
- 2023, Luty3 - 0
- 2023, Styczeń9 - 8
- 2022, Grudzień2 - 4
- 2022, Listopad14 - 3
- 2022, Październik20 - 2
- 2022, Wrzesień12 - 0
- 2022, Sierpień18 - 4
- 2022, Lipiec17 - 8
- 2022, Czerwiec21 - 0
- 2022, Maj23 - 0
- 2022, Kwiecień19 - 3
- 2022, Marzec16 - 2
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń7 - 0
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad9 - 2
- 2021, Październik14 - 2
- 2021, Wrzesień19 - 25
- 2021, Sierpień14 - 10
- 2021, Lipiec15 - 12
- 2021, Czerwiec19 - 6
- 2021, Maj20 - 2
- 2021, Kwiecień17 - 10
- 2021, Marzec17 - 6
- 2021, Luty5 - 2
- 2021, Styczeń5 - 2
- 2020, Grudzień12 - 6
- 2020, Listopad16 - 8
- 2020, Październik12 - 11
- 2020, Wrzesień19 - 6
- 2020, Sierpień15 - 5
- 2020, Lipiec14 - 18
- 2020, Czerwiec17 - 6
- 2020, Maj18 - 10
- 2020, Kwiecień16 - 18
- 2020, Marzec12 - 33
- 2020, Luty6 - 12
- 2020, Styczeń6 - 5
- 2019, Grudzień4 - 1
- 2019, Listopad5 - 6
- 2019, Październik5 - 7
- 2019, Wrzesień7 - 3
- 2019, Sierpień9 - 2
- 2019, Lipiec11 - 4
- 2019, Czerwiec8 - 4
- 2019, Maj7 - 6
- 2019, Kwiecień3 - 0
- 2019, Marzec4 - 14
- 2019, Styczeń1 - 2
- 2018, Grudzień2 - 6
- 2018, Listopad5 - 16
- 2018, Październik8 - 4
- 2018, Wrzesień13 - 12
- 2018, Sierpień16 - 32
- 2018, Lipiec5 - 12
- 2018, Czerwiec12 - 13
- 2018, Maj13 - 13
- 2018, Kwiecień12 - 28
- 2018, Marzec3 - 7
- 2018, Luty1 - 2
- 2017, Grudzień3 - 2
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik9 - 2
- 2017, Wrzesień12 - 0
- 2017, Sierpień18 - 12
- 2017, Lipiec14 - 5
- 2017, Czerwiec9 - 21
- 2017, Maj16 - 37
- 2017, Kwiecień13 - 18
- 2017, Marzec9 - 19
- 2017, Luty2 - 4
- 2017, Styczeń1 - 4
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Listopad1 - 9
- 2016, Październik15 - 8
- 2016, Wrzesień21 - 15
- 2016, Sierpień24 - 26
- 2016, Lipiec15 - 20
- 2016, Czerwiec17 - 17
- 2016, Maj11 - 8
- 2016, Kwiecień15 - 2
- 2016, Marzec5 - 0
- 2016, Luty2 - 2
- 2016, Styczeń3 - 12
- 2015, Grudzień9 - 10
- 2015, Listopad17 - 35
- 2015, Październik6 - 9
- 2015, Wrzesień16 - 18
- 2015, Sierpień23 - 52
- 2015, Lipiec16 - 55
- 2015, Czerwiec17 - 36
- 2015, Maj21 - 50
- 2015, Kwiecień19 - 29
- 2015, Marzec12 - 38
- 2015, Luty4 - 13
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień10 - 29
- 2014, Listopad10 - 33
- 2014, Październik14 - 40
- 2014, Wrzesień19 - 63
- 2014, Sierpień18 - 68
- 2014, Lipiec16 - 51
- 2014, Czerwiec16 - 78
- 2014, Maj21 - 52
- 2014, Kwiecień11 - 24
- 2014, Marzec13 - 43
- 2014, Luty10 - 21
- 2014, Styczeń9 - 31
- 2013, Grudzień15 - 41
- 2013, Listopad14 - 29
- 2013, Październik11 - 28
- 2013, Wrzesień19 - 82
- 2013, Sierpień22 - 55
- 2013, Lipiec15 - 60
- 2013, Czerwiec23 - 81
- 2013, Maj24 - 63
- 2013, Kwiecień24 - 77
- 2013, Marzec5 - 42
- 2013, Luty10 - 41
- 2013, Styczeń7 - 23
- 2012, Grudzień20 - 39
- 2012, Listopad22 - 81
- 2012, Październik21 - 67
- 2012, Wrzesień22 - 37
- 2012, Sierpień24 - 37
- 2012, Lipiec18 - 17
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj15 - 11
- 2012, Kwiecień9 - 0
- 2012, Marzec6 - 0
- 2012, Luty1 - 2
- 2012, Styczeń1 - 0
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień6 - 2
- 2011, Lipiec2 - 0
- 2011, Czerwiec8 - 9
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień1 - 0
- 2010, Sierpień2 - 0
- 2010, Lipiec5 - 0
- 2010, Czerwiec2 - 0
Wyprawa
Dystans całkowity: | 25110.11 km (w terenie 6276.04 km; 24.99%) |
Czas w ruchu: | 1146:31 |
Średnia prędkość: | 17.75 km/h |
Maksymalna prędkość: | 74.70 km/h |
Suma podjazdów: | 194144 m |
Suma kalorii: | 17830 kcal |
Liczba aktywności: | 307 |
Średnio na aktywność: | 81.79 km i 4h 52m |
Więcej statystyk |
- DST 42.68km
- Teren 8.00km
- VMAX 48.50km/h
- Podjazdy 591m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 1. Pienińską Drogą
Niedziela, 1 września 2013 · dodano: 01.09.2013 | Komentarze 9
Pieniny. Prawdziwe cuda Natury. Powierzchni niewielkiej i niewysokie lecz tak malownicze, tak piękne o każdej porze roku, iż ciągną tu tłumy niezmierzone.
Lecz by prawdziwie ujrzeć i cieszyć się, bajkową wręcz, urodą tych gór koniecznie trzeba przybyć poza sezonem.
Takoż więc (doświadczeniem nauczeni) przybywamy gdy dni jeszcze długie i ciepłe a turystów już niewielu. Bazą będą Sromowce Wyżne.
Dziś cały dzień padało, dlatego udało się wyjechać dopiero późnym popołudniem. Taką nieco boczną drogą do Sromowców Niżnych, następnie odwiedzić zabytkowy, drewniany kościół z XVI wieku. Można go zwiedzać do 16.00, niestety godzina późniejsza.Kościółek w Sromowcach Niżnych
© SkowronekGaleria rzeźb przy kościele
© Skowronek
Udajemy się jeszcze do schroniska Trzy Korony po pieczątkę do książeczki.Droga do schroniska Trzy Korony
© SkowronekTrzy Korony - widok od nas
© Skowronek
Następnie, przez kładkę, dostajemy się na Słowację, zaglądamy do Czerwonego Klasztoru (dawniej miejscowość zwała się Niżnie Szwaby). Na zwiedzanie klasztoru już za późno (można zwiedzać do 17.00) więc jedziemy dalej. To nic, kiedyś już zwiedzano. No ale miło byłoby znów zobaczyć wspaniały, XVIII-wieczny, zielnik brata Cypriana.Trzy Korony - widok z Czerwonego Klasztoru
© SkowronekCzerwony Klasztor
© Skowronek
Teraz jedziemy sobie Drogą Pienińską, wzdłuż Przełomu Dunajca, jednym z najpiękniejszych szlaków rowerowych. Pamiętamy, że aby był najpiękniejszy powinien świecić pustkami. Tak jak dziś - kilkoro piechurów i święty spokój. Jeno Dunajec huczy po kamieniach a skalne turnice przyglądają się temu z wysoka.Skalna baszta (chyba Łysina)
© SkowronekDroga Pienińska
© SkowronekDroga Pienińska II
© SkowronekDroga Pienińska III
© SkowronekPrzełom Dunajca
© Skowronek
Tak sobie jedziemy niespiesznie i jedziemy, podziwiamy widoki, by w końcu (zdecydowanie za szybko) do Szczawnicy dotrzeć.
Na asfalt i do Krościenka. A z Krościenka podjazd do Czorsztyna a następnie zjazd do Zamku Czorsztyn. Zamknięty (bo już godzina późna) więc foty przy bramie. Zamek ten już kiedyś zwiedzaliśmy.Zamek Czorsztyn
© Skowronek
A potem mozolny podjazd z powrotem do głównej drogi i przez Przełęcz Osice prościutko do Sromowców.
PROFIL TRASY
- DST 57.39km
- VMAX 72.60km/h
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 7. Andrzejówka i Zamek Grodno
Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 21.08.2013 | Komentarze 3
Ostatni dzień wyprawy. Pakujemy bagaże, opuszczamy Miszkowice i udajemy się do Wałbrzycha, gdzie zostaje samochód.
My zaś jedziemy do Unisławia Śląskiego przez Gaj. Na mapie droga wydaje się być z gatunku "wioskowych", tymczasem ruch jest spory.
By wydostać się z Wałbrzycha trzeba pokonać kilka km uciążliwego podjazdu.
W Unisławiu oglądamy ruiny kościoła, niestety zza ogrodzenia - wstęp wzbroniony. Kolejny zabytkowy, dolnośląski obiekt, który lada chwila się zawali. Byłoby wspaniale, gdyby wszystkie te obiekty były zabezpieczone, nawet nie odbudowane.
Im więcej jeździmy po Dolnym Śląsku, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że większość funduszy pochłania pewien tłusty moloch nad Odrą. Może niesłuszne ale turysta takie właśnie odnosi wrażenie.Ruiny kościoła w Unisławiu Śląskim
© SkowronekWieża kościoła
© Skowronek
Z Unisławia kierunek na Rybnicę Leśną i łatwy podjazd do schroniska Andrzejówka.
Przerwa na posiłek i zjazd z powrotem do Rybnicy a następnie kierunek Głuszyca. Podczas owego zjazdu pokonuję swój rekord prędkości 72.6 km/h.Przed schroniskiem Andrzejówka
© Skowronek
Pozdrowiliśmy Głuszycę (do centrum nie wjeżdżamy, dlatego zdjęć brak) i skierowaliśmy się do pałacu w Jedlince.
Obiekt (w rękach prywatnych) jest odrestaurowany i udostępniony do zwiedzania. Przed pałacem ustawiono makietę samolotu Czerwonego Barona czyli Manfreda von Richthofen.
Pałac historię ma wielce ciekawą, właściciele zmieniali się często, długo by pisać. Z ciekawostek - miała tu siedzibę Organizacja Todta, która nadzorowała budowę podziemnych kompleksów w Górach Sowich.
W miejscu, gdzie zbudowano pałac ma też podobno znajdować się jeden z czakramów Ziemi.Manfred von Richthofen - Czerwony Baron
© SkowronekTrójpłatowiec - takim latał Baron
© SkowronekUzbrojenie
© SkowronekPałac w Jedlince
© Skowronek
Z Jedlinki jedziemy do Zagórza Śląskiego, by odwiedzić Zamek Grodno. Stromy podjazd w terenie i jesteśmy.
Na zamku tłumy turystów ronią łzy nad losem nieszczęsnej Małgorzaty, tymczasem historia ta jest wymyślona.
Otóż na początku XIX wieku zamek kupił profesor Busching. Miał on głowę do interesów i zdawał sobie sprawę, że zamek bez ducha nie przynosi profitów (pamiętajmy o modzie na gotyk w XIX w.). Postanowił więc zadziałać w tej sprawie.
Za pięć talarów kupił szkielet listonosza i zaczął opowiadać, że to odgruzowana z lochu głodowego księżniczka Małgorzata. Miał ją kazać zamurować żywcem ojciec karząc ją za nieposłuszeństwo (miłość do giermka i próbę ucieczki).
Od tej pory Małgorzata stała się główną atrakcją zamku.
Prawdziwa historia jest szczęśliwsza a nie mniej ciekawa. Otóż w XVIII w. zamek był własnością von Ebenów. Mieli oni jedynego syna, który często jeździł konno po okolicy w towarzystwie ulubionego psa.
Pewnego dnia koń się spłoszył nad urwiskiem, wyrzucił panicza z siodła, który szczęśliwie zahaczył się nogą w strzemieniu i zawisł nad urwiskiem.`Ocalił go pies, który zębami chwycił cugle konia.
Szczęśliwe ocalenie młodzieńca uwieczniono na ogromnym obrazie a pies miał od tej pory specjalne względy na dworze.
A pod koniec II w.s. Niemcy mieli ukryć w zamku część zrabowanych skarbów. Jak zresztą w całej okolicy.Grodno - budynek bramny
© SkowronekZamek Grodno
© SkowronekWieżyczka na Zamku Grodno
© SkowronekZamek Grodno - remont trwa
© Skowronek
Kolejny etap to objazd Jeziora Bystrzyckiego. Jest bardzo ładne, jego otoczenie również i zapora i droga byłaby wspaniała. BYŁABY wspaniała ale poza sezonem, na przykład jesienią i w tygodniu.
Dziś niestety tłumy ciągną tu samochodami i jest naprawdę nieprzyjemnie, staram się opuścić to miejsce jak najszybciej.Tama na Bystrzycy
© SkowronekJezioro Bystrzyckie
© SkowronekWidok na Jezioro Bystrzyckie
© SkowronekSzosa wzdłuż jeziora
© Skowronek
Ostatni etap wycieczki to długi, mozolny podjazd przez Niedźwiedzice do Podlesia a stamtąd powrót do Wałbrzycha.Widok na Zamek Grodno z drogi do Niedźwiedzic
© Skowronek
Fajnie jeździć, miło zwiedzać ale już koniec urlopu i trzeba wracać do pracy.
- DST 117.61km
- VMAX 51.80km/h
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 6. Karkonoska łod sąsiadów
Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 7
Kolejna wycieczka do Czech. Cel - Przełęcz Karkonoska (od strony polskiej zdobyta dwa lata temu). Dzień zaczynamy od podjazdu na Przełęcz Okraj. Po drodze rozdzielamy się nieco. Jadę pierwsza, aut sporo, ludność ciągnie w góry. Nagle jeden samochód mija mnie o jakieś 30 cm. Zapamiętuję rejestrację, tymczasem przybywa Rafał. Rzecze, że ten sam samochód prawie zahaczył go lusterkiem.
Ciśnienie rośnie a wściekłość dodaje sił. Zaraz się spotkamy, ty (...) jeden.
Wpadamy na Okraj... Jest samochód! Kierowca akurat wysiadł i z miejsca został zaatakowany przez dwójkę rozsierdzonych rowerzystów.
Skowronka (zwykle cichutkiego) słychać było chyba na całej przełęczy i w przyległych okolicach...
Po ochrzanieniu kierowcy (Warszawiak to był) jedziemy do naszych kochanych, kulturalnych sąsiadów, którzy wiedzą, co to bezpieczny odstęp.
Zjeżdżamy do miejscowości Horni Marsov a potem kierujemy się na uzdrowisko Janske Lazne.Czechy - lokalny "PKS" z przyczepą rowerową
© Skowronek
Po drodze trafia się maleńki wyścig z dwójką rowerzystów. Sami zaczęli ale w połowie podjazdu brakło im sił, podczas gdy my jechaliśmy sobie spokojnym, równym tempem.
I nadal nie rozumiem czemu to taki straszy dyshonor dla faceta gdy go pokona białogłowa.
Tak czy inaczej trafiamy do miejscowości Cerny Dul, skąd ładnie widać masyw Cernej Hory.
A potem jedziemy do miasteczka Vrchlabi, gdzie odpoczywamy na skwerku.Vrchlabi - postój na jedzonko
© Skowronek
Z Vrchlabi zaczyna się podjazd do popularnej miejscowości wypoczynkowej, jaką jest Spindleruv Mlyn. Dawniej miejscowość ta nazywała się inaczej (Święty Piotr) ale z powodu błędu urzędników została Młynem Szpindlera.To chyba ów słynny młyn Szpindlera (mieści IT)
© SkowronekDroga do Szpindlerów Młyna
© Skowronek
Jeszcze przerwa na spacer po zaporze tworzącej Labski zbiornik (z góry można pooglądać dużo rybek i kaczuszki) a potem szlakiem do centrum.Labski zbiornik
© SkowronekJak widać wszyscy obserwują rybki i kaczuszki
© SkowronekWidok z tamy
© SkowronekNa tamie
© Skowronek
Coś zjeść i atakujemy Karkonoską, stąd jest do niej 9 km.
Podjazd okazuje się być prawdziwą autostradą - wygodną, szeroką, równiutką, z małym natężeniem ruchu (tylko pks i auta ze schronisk tu jeżdżą).Asfalt na Karkonoską
© SkowronekJuż niedaleko
© SkowronekKońcówka pod Odrodzeniem
© Skowronek
Rowerzystów również mało. Sprawnie wjeżdżamy na przełęcz i od razu do Odrodzenia.
W schronisku kłębi się tłum a w kuchni panuje totalny chaos. Tak, turysta prędzej padnie z głodu niż doczeka się swego obiadu.
Po odpoczynku zjeżdżamy na stronę polską. Rzec trzeba, że jakość nawierzchni jest znacznie gorsza niż poprzednio. Więcej muld się porobiło. No i trzeba uważać na turystów pieszych, więc bez szaleństw.
Zjeżdżamy do Podgórzyna, mijamy zbiornik Sosnówka i zjeżdżamy do Mysłakowic, by zobaczyć Pałac Królewski. Zbudowany w XVIII wieku, przebudowany w XIX wieku. Stanowił letnią rezydencję króla Fryderyka Wilhelma III.
Obecnie mieści szkołę.Pałac w Mysłakowicach
© SkowronekKominy pałacowe
© SkowronekWieża pałacowa
© Skowronek
Wracamy na drogę główną, gdzie czeka prosty podjazd na Przełęcz Kowarską i Rozdroże Kowarskie. Duże natężenie ruchu ale trafiają się sami ostrożni kierowcy.
Z Rozdroża 7 km zjazdu i jesteśmy w Miszkowicach.
PROFIL TRASY
- DST 82.18km
- Teren 4.00km
- VMAX 55.30km/h
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 5. Na końcu świata?
Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 0
Dzień świąteczny, wierni zatem udają się na mszę. Wybrałam wariant poranny. Tutejszy kościół pochodzi z XVII wieku, posiada skromny ale miły dla oka barokowy wystrój.
W tym czasie mniej wierni udali się na wycieczkę na Przełęcz Okraj.
Po mszy spotkanie i wspólny wyjazd. Dziś w planach bliższe okolice. Pierwszą atrakcją jest zbiornik Bukówka. Przez miejscowość o tej samej nazwie biegnie Główny Szlak Sudecki. Miło powspominać pewien długi, listopadowy wyjazd. Ciężkie plecaki, ciężkie buty, ciche i opustoszałe góry, no coś wspaniałego...
Tama na rzece Bóbr została wybudowana w latach 1903-1905. Sam zbiornik dostarcza wody mieszkańcom Wałbrzycha.
Na tamę wstęp teoretycznie zabroniony lecz turystów sporo i nikt ich stąd nie goni. Skaliste brzegi zaś obsiedli wędkarze. W wodzie dostrzec można liczne małe rybki, podobno to okonie.Zbiornik Bukówka
© SkowronekBukówka
© Skowronek
Kolejny etap to rezerwat przyrody Kruczy Kamień w pobliżu Lubawki (w Górach Kruczych). Chroni porfirowe skałki (niektóre mają ponad kilkadziesiąt metrów wysokości) oraz liczne rośliny. Zgodnie z legendą tutejsze kruki pomogły zawrzeć pewne małżeństwo.Rezerwat Kruczy Kamień
© SkowronekKrucze Skały
© SkowronekKruczy Kamień
© Skowronek
A potem jedziemy do Chełmska Śląskiego. Ponownie zaglądam do Domków Tkaczy. Cel to zdobycie pieczątki. Udaje się, pieczątkę mają wspaniałą, zajmuje całą stronę książeczki.W drodze do Okrzeszyna
© Skowronek
Chwila odpoczynku na rynku i jedziemy dalej - znaleźć ruiny kościoła w miejscowości Uniemyśl. Udaje się z łatwością, gdyż stoi na wzniesieniu. Bramy zamknięte i wstęp wzbroniony ale robi wrażenie. Zbudowano go w XVII wieku a w ruinę popadł po pożarze w latach 70'tych XX wieku.
Kto wie, może doczeka się zabezpieczenia zanim mury runą, jako, że stojącą poniżej zabytkową karczmą sądową już zajęło się pewne towarzystwo.Uniemyśl - ruiny kościoła
© SkowronekWstęp oczywiście wzbroniony
© SkowronekKościelna wieża
© Skowronek
Powrót do drogi i dalej, do Okrzeszyna. Droga coraz węższa i bardziej dziurawa, podróżnik ma wrażenie, że trafił na koniec świata. Przy owej drodze znajduję całkiem ładny okaz dziewięćsiłu.Dziewięćsił
© Skowronek
I pomyśleć, że jeszcze tak niedawno okolice te tętniły życiem a Okrzeszyn był ośrodkiem wypoczynkowym. Poza tym funkcjonowała tu kopalnia węgla a pociągi kursowały do Wrocławia a nawet Wiednia.
Po obu stronach drogi napotkać można kamienne kapliczki.
Na jednej z posesji jest również krzyż pokutny z XV wieku. Przegapiłabym go gdyby koza na tej posesji tak się nie darła i należało sprawdzić, czy wszystko gra (bo kozom zdarza się zaplątać, wiem coś o tym bo mieliśmy dwie).Krzyż pokutny w Okrzeszynie
© Skowronek
Ale najciekawsze są ruiny kościoła św. Michała, wybudowanego w XVI wieku. Brama zamknięta ale furtka w bramie już nie. Teren jest bardzo zdziczały, pośród zarośli leżą poprzewracane kamienne nagrobki. Ale sam kościół (oczywiście zamknięty) ma nowe kraty w drzwiach i oknach oraz nowe drzwi.
Rafał wspiął się do jednego z okien, w środku urządzono magazyn.
Szkoda, bo mogłaby to być naprawdę ciekawa atrakcja turystyczna.Okrzeszyn - ruiny kościoła
© SkowronekDo wnętrza zaglądają pnącza
© Skowronek
Z Okrzeszyna wracamy do Chełmska Śląskiego a stamtąd do Lubawki. Obiad i powrót do Miszkowic.
Pora wczesna, zostawiamy więc plecaki i jedziemy jeszcze na romantyczną przejażdżkę na Przełęcz Okraj.
PROFIL TRASY
- DST 100.20km
- Teren 23.00km
- VMAX 64.10km/h
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 4. Adrspach, Teplice, Trutnov
Środa, 14 sierpnia 2013 · dodano: 14.08.2013 | Komentarze 3
Dziś dłuższa trasa, trzeba wcześniej wstać. Zbieramy się dość sprawnie i w drogę do Lubawki, by zobaczyć rynek.
Potem do Chełmska Śląskiego, gdzie na Przełęczy Chełmskiej znajduje się turystyczne przejście graniczne. Czytaj: kamienisty leśny dukt i szlaki. Tymi szlakami zjeżdżamy do drogi na Adrspach.Ku granicy
© SkowronekBunkier na granicy
© Skowronek
A w Adrspachu tłumy atakują wejście do skalnego miasta. Robimy kilka zdjęć, do środka nie wchodzimy, gdyż już tu byliśmy.Tłok w Adrszpachu
© SkowronekTory lokalnej kolejki
© SkowronekAdrszpasskie skałki
© SkowronekSkalne schody
© Skowronek
Rzec trzeba, że miejsce to należy zwiedzać poza sezonem. Wtedy jest najbardziej urokliwe.
Teraz gwóźdź programu czyli szlaki wokół obu skalnych miast - Teplickiego i Adrspaskiego. Do Teplic jedzie się łatwo a potem czeka niezły podjazd. Parę km bez wypłaszczeń.
Potem wjazd w teren i podążamy najładniejszą częścią trasy - poprzez lasy i widokowe polany.Fragment szlaku wokół Skalnych Miast
© SkowronekTeplice - Pałac Górny
© SkowronekTeplice - Pałac Dolny
© SkowronekChwila odpoczynku
© SkowronekWidok na Teplickie Skalne Miasto
© SkowronekFragment pałacu
© SkowronekPałac widok z drogi
© Skowronek
Sami nie jesteśmy - rowerzystów wielu. W dodatku 4-5-latki jeżdżą tak, że w potężne kompleksy wpaść można...
Można też zwyczajnie cieszyć się drogą i nie oglądać na innych.
Tak czy inaczej trasa warta polecenia.Pensjonat Pod Karabinkiem. Spory ten karabinek
© Skowronek
Po powrocie do Adrspachu jedziemy asfaltem do Trutnova przez grzbiet Zavora. Podjazd nietrudny ale zjazd ciekawy - seria licznych i bardzo ciasnych serpentyn.
Jedynie bardzo duży ruch samochodów irytuje nieco.Widok z drogi do Trutnova
© SkowronekSkałki
© Skowronek
Podążamy dalej, przez Petrikovice a po drodze znajduję kilka ładnych okazów kryształu górskiego.
Przerwę urządzamy na ładnym i zadbanym ryneczku w Trutnovie.
Spotkać tam można osobistości, takie jak Karkonosz i smok, który rozsiadł się na wieży.Karkonosz we własnej osobie
© SkowronekSłynny smok z Trutnova
© SkowronekRynek w Trutnovie
© Skowronek
Z Trutnova udajemy się do systemu umocnień Stachelberg. Ale nie tak prędko, najpierw długi i mozolny podjazd, bo owe umocnienia rozsiane są na górze Hrebinek.Umocnienia Stachelberg
© SkowronekWidok spod głównego budynku. Ta "kopułka" to Spicak
© SkowronekPrzeszkody bojowe
© SkowronekJeden z bunkrów
© Skowronek
Kolejna atrakcja to Zaciersky Hrad. Tyle się namęczyliśmy, żeby doń dojechać a tymczasem okazuje się zamknięty do odwołania.
Można wprawdzie przeleźć przez most nad fosą i ślady wskazują, że turyści tak właśnie zwiedzają ów zamek.
Tyle, że nie jesteśmy u siebie, w razie czego ciężko będzie się wytłumaczyć.Zaciersky Hrad
© Skowronek
Rozczarowani wracamy do drogi i wjeżdżamy na żółty szlak, który (przez Bobr) prowadzi do granicy a potem do miejscowości Niedamirów.
Stąd już tylko parę kilometrów do Miszkowic. Lecz nie zatrzymujemy się, tylko jedziemy dalej, do Jarkowic bo mają dłużej otwarty sklep. Zakupy i z powrotem do Miszkowic.
PROFIL TRASY
- DST 57.91km
- Teren 10.00km
- VMAX 48.20km/h
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 3. Kolorowe Jeziorka
Wtorek, 13 sierpnia 2013 · dodano: 14.08.2013 | Komentarze 4
Dziś odpoczynek po wczorajszych górach. W dodatku pogoda niepewna, synoptycy opady zapowiadają. Tak więc lepiej nie odjeżdżać daleko. Postanawiamy udać się do Kolorowych Jeziorek.
Na początek kapeć. Potem podążamy przez miejscowość Raszów, gdzie liczne tablice reklamują mauzoleum Schaffgotshów. I co z tego, skoro jest zamknięte na cztery spusty.Most kolejowy
© Skowronek
W tak zwanym międzyczasie zaczyna padać, lecz na szczęście tylko chwilę, więc można jechać dalej. Wjeżdżamy w teren (przerwa, by nałożyć patrzałki) by po paru kilometrach dotrzeć do Kolorowych Jeziorek.Ruiny przy szlaku
© Skowronek
I w samą porę, gdyż zaczyna padać. Szczęściem ławki są i parasole, schować się można. Dobrze, że miejsca dużo bo spokojnie można się zająć drugim kapciem.
Padało dość długo, potem słońce, potem znowu deszcz ale wreszcie niebo się wypogodziło.
Kolorowe Jeziorka to pamiątka po pracy kopalń pirytów (nazwy kopalń to: Nadzieja, Nowe Szczęście oraz Gustav Grube). Są trzy, lecz Zielony Stawek jest jeziorkiem okresowym.
Purpurowe Jeziorko barwę swą zawdzięcza związkom żelaza a chemicznie jego wody to tak naprawdę bardzo mocno rozcieńczony kwas siarkowy.Purpurowe Jeziorko w Wieściszowicach
© SkowronekPurpurowe Jeziorko
© SkowronekWidok ze szlaku na Purpurowe Jeziorko
© Skowronek
Błękitnemu Jeziorku kolor nadaje odrobina związków miedzi. Lecz rzec trzeba, że gdy byliśmy tu poprzednio (2 lata temu) było pięknie, intensywnie błękitne a dziś jest jakieś takie żółtawe...Błękitne Jeziorko
© SkowronekKiedyś było naprawdę błękitne
© Skowronek
Po obejrzeniu jeziorek wracamy lasem do szlaku niebieskiego a następnie zjeżdżamy do Wieściszowic. W sklepie można dostać ozdobną pieczątkę.Na szlaku
© SkowronekWidok na Wieściszowice
© Skowronek
Dalej planujemy jechać szlakiem czerwonym rowerowym ale całość okazuje się być wysypana grubym, luźnym żwirem (a może to tłuczeń).
Żadna przyjemność tłuc się tym pod górę, wracamy więc na asfalt by do Marciszowa dotrzeć. A z tej miejscowości szlakiem ER-6 do Kamiennej Góry.
A z Kamiennej Góry przez Błażkową do Lubawki, zakupy i prosto do Miszkowic.Ruiny kościoła w Miszkowicach
© Skowronek
PROFIL TRASY
- DST 85.57km
- Teren 9.00km
- VMAX 54.20km/h
- Podjazdy 3059m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 2. Rekordzik wysokościowy - Modre Sedlo
Poniedziałek, 12 sierpnia 2013 · dodano: 14.08.2013 | Komentarze 12
Na początek PROFIL TRASY
Dziś zajrzymy do Czech. Na skrzyżowaniu przy drodze na Lubawkę wystawili wielką tablicę "Turystyczne przejście graniczne - Niedamirów".
No to jedziemy. I jedziemy a tymczasem masyw, który należy pokonać, by do sąsiadów dotrzeć, rośnie w oczach.
Początek jest łatwy, lecz ostatnie 2 km po luźnych kamieniach - uciążliwe. Przed odcinkiem terenowym nałożyć patrzałki i w drogę.
Wreszcie docieramy na ładnie zagospodarowaną przełęcz. Są ławeczki, szałas, kamienna kapliczka i widok na Śnieżkę.Widok ze szlaku do granicy
© SkowronekPrzejście graniczne Niedamirów
© SkowronekKapliczka na granicy
© Skowronek
Zjazd zaś prowadzi szutrówką po luźnych kamykach. Na mapie piszą, że to dawny trakt celny.
Po drodze zaglądamy do miejsca Celni Jama. Znajdziemy tu skalną ścianę z dwiema jaskiniami.
Muszą być cenne, gdyż miejsce jest bardzo zadbane, stoi chatka speleologów
a same jaskinie zdają się być zamaskowane.Celni Jama
© Skowronek
Docieramy do miejscowości Horni Alberice i dziurawym asfaltem pędzimy w dół, wprost do miasta Horni Marsov.
Teraz już po równiutkim asfalcie do uzdrowiska Janske Lazne. Po drodze wizyta w IT.
A z uzdrowiska wiedzie podjazd (pojazdom silnikowym wstęp wzbroniony) na wierzchołek Cernej Hory, wznoszący się na wysokość 1299 m n.p.m.
Wjechać tam można kolejką gondolową, rower również może ową kolejką wjechać, lecz my wybieramy opcję "podjazd samodzielny".
Początkowo trakt wznosi się łagodnie, za pierwszym zakrętem jest bardziej stromo a za drugim już stromo.
Zgodnie z postanowieniem - jeśli sił braknie to przerwa - robię jeden krótki przystanek (na uspokojenie oddechu i serducha)
i ostatnie stromizny podjeżdżam sobie spokojnie.
Z góry schodzi lub zjeżdża (na hulajnogach) sporo turystów, liczni podchodzą.
Na wierzchołku znajdują się trzy schroniska i spacerują lub odpoczywają tłumy ludzi.Cerna Hora - przekaźnik na wierzchołku
© SkowronekCerna Hora - turystów sporo
© Skowronek
Również rowerzystów sporo, często całkiem małych. Widziałam też podjeżdżające bajtle, na oko 8-9-letnie.
Tak oto młodzież trenuje.
Zdjęcia przed nadajnikiem i przerwa przy schronisku.
A następnie zjazd bardzo wygodnym szlakiem do miejscowości Pec Pod Snezkou. Szlak ów to świetnie utrzymana
droga szutrowa. Mijamy też jakby przełęcz a na niej dwa górskie hotele.Szlak do Pec
© SkowronekPrzełączka i dwa hotele
© Skowronek
Były pewne wątpliwości, czy jechać dalej. Sił mało. Ale przecież spróbować warto, zawsze można zawrócić.
Mozolnie wspinamy się do schroniska Richterovy Bouda, przed którym chwilkę odpoczywamy.Wypłaszczenie
© Skowronek
Są odcinki strome ale dalej okazuje się być jeszcze stromiej. Kolejne 1.5 km, do schroniska Vyrovka, to dla mnie walka.
Mija nas dwóch zjeżdżających rowerzystów. Swąd palonych hamulców utrzymuje się dość długo.
Wreszcie ostatnia stromizna i jest schronisko. Wysokość 1357 m. n.p.m.Końcówka podjazdu do schroniska Vyrovka
© SkowronekMamy 1357 m n.p.m
© Skowronek
Do pokonania jeszcze 1.5 km a poziomice na mapie gęste.
Brakuje już sił, więc proponuję Rafałowi by jechał zdobyć Modre Sedlo a ja zostanę przy schronisku.Cerna Hora (z przekaźnikiem) widziana spod schroniska Vyrovka
© Skowronek
Pojechał. Po 10 minutach jest z powrotem i opowiada, że tam jest łatwo a widoki absolutnie przecudne.
Wobec takiego obrotu sprawy zbieram się do ostatniego skoku z szaleńczą prędkością 8 km/h.
I rzeczywiście jest łatwo a po dotarciu na miejsce widok jak z bajki. Śnieżka, Dom Śląski, Srebrny Upłaz a w oddali Czarcia Ambona.
W miejscu tym stoi kamienna kaplica (poświęcona ofiarom gór od XVII w.) opodal są też bunkry.
Wysokość 1509 m.n.p.m. czyli oto mamy prywatny rekord wysokości, na którą udało się wjechać rowerem. Naprawdę warto było nie rezygnować.Końcówka podjazdu na Modre Sedlo
© SkowronekOstatnia stromizna
© SkowronekLucni Bouda - widok spod kapliczki
© SkowronekI jest Modre Sedlo
© SkowronekModre Sedlo
© SkowronekKamienna kapliczka
© SkowronekWidok na Śnieżkę
© Skowronek
Teraz zjazd. Miejscami mam wrażenie zbytniego pionu. To znaczy, że droga jest coś nazbyt pionowa.
Trzeba koniecznie rzec, że turyści piesi są bardzo kulturalni, robią miejsce i traktują rowerzystów przyjaźnie.
Może dlatego, że tak wielu Czechów z zapałem kręci. W ogóle przyjemnie jeździ się u sąsiadów.
Po zjeździe do miasta Pec robimy jeszcze postój na batonika. I mija nas PKS, normalny PKS ciągnący przyczepę.
I to jaką! Z wieszakami na rowery - ze 20 wejdzie po obu stronach. A monocykli to i ze dwa razy tyle. Tak, kiwamy głowami, Czechy to cywilizowany kraj.Pec Pod Snezkou
© Skowronek
No nic, czas wracać do kraju. Przed nami podjazd na Przełęcz Okraj, ale po poprzednich dwóch to lekka wycieczka.Na Przełęczy Okraj
© Skowronek
Na przełęczy wizyta w schronisku, odwiedziłam kotka Macieja i pogawędziłam chwilę z gospodarzem.
Rzekł, że rezygnują z prowadzenia schroniska i wracają w okolice Kowar. A Maciej z nimi.
Trochę martwił się, czy wychowany tu od małego kot przyzwyczai się do nowego miejsca.
Szybki zjazd i już jesteśmy w Miszkowicach.
- DST 60.00km
- Teren 7.00km
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 1. Atrakcje okolic Kamienej Góry
Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 14.08.2013 | Komentarze 3
Na początek informacja: od teraz wszelakie wpisy będą pojawiać się nieregularnie.
Zdjęcia z wyprawy będą i to sporo, tylko nie da się ich tu załadować, wyskakują błędy. Zatem muszą poczekać do powrotu. Na razie to luźne zapiski z wyprawy, po powrocie pewno coś więcej dodamy.
Pierwszy dzień wyprawy w okolice Kamiennej Góry. Noclegi w Miszkowicach.
Wyjeżdżamy niezbyt wcześnie i niezbyt wcześnie do Kamiennej Góry przybywamy. Tu zostaje autko a my udajem się rowerami
obejrzeć ruiny grodztwa, czyli renesansowego dworu, który był ponoć jednym z najpiękniejszych w Sudetach.
Tak było do II w.ś. Potem Armia Czerwona i wandale zadbali by stracił swój urok. Dziś straszy zarośniętymi i zdziczałymi ruinami.Ruiny grodztwa w Kamiennej Górze
© SkowronekGrodztwo
© Skowronek
Nie polecam.
Potem jedziemy szlakiem do Czarnego Boru, gdzie mamy nadzieję znaleźć ruiny zamku Lubno.
Dojeżdżamy do polnej drogi, wiodącej między posesjami. Rafał jedzie pierwszy, gdy z jednego domu wybiega kudłaty piesek
a za nim właściciel. Dogonił psiaka i wziął go na ręce, tłumacząc mu łagodnie, iż nieładnie gonić turystów.
"Oto człek, z którym warto pogawędzić"-myślę sobie. Pytam więc grzecznie o zamek. Postawił pieska na ziemi (nawiasem mówiąc piesek był bardzo miły)
i rzekł, że dawno tam nie byli ale z tej strony jest woda i ciężko przejść ale może uda się nam wąwozem z drugiej strony. O ile nie zarósł.\
Dziękujemy i jedziemy szukać wąwozu. Niestety, zarósł.
No to teraz szukamy drugiego zamku, w Grzędach. Zamek zwie się Konradów a jego pozostałości okazują się być ukryte pośród rozlewisk.
Na takie zwiedzanie trza mieć spodnie wędkarskie lub przynajmniej wysokie kalosze, jedziemy zatem dalej, do Gorzeszowa.
Tu na szlak i prościutko do rezerwatu Głazy Krasnoludków. Turystów (zmotoryzowanych) mnóstwo, na polanie są wiaty, ławki, paleniska.
Rodziny spacerują, grillują, odpoczywają. I rzecz jasna przechadzają się wśród skał.
A rzeczone skały, czyli owe krasnoludkowe kamienie naprawdę warto odwiedzić. Bardzo ciekawe miejsce, w lesie znajdziemy mniejsze i większe skalne grzyby, ścianki, maczugi.
I to, mimo nazwy, wcale nie mikrej postury.Głazy Krasnoludków
© SkowronekGłazy Krasnoludków II
© SkowronekGłazy Krasnoludków III
© SkowronekGłazy Krasnoludków IV
© SkowronekGłazy Krasnoludków V
© SkowronekSą i Krasnoludki
© Skowronek
W Gorzeszowie oglądamy jeszcze pomnik przyrody - samotną skałę o nazwie Diabelska Maczuga, lecz przy Głazach Krasnoludków wydaje się być malutka.Diabelska Maczuga w Gorzeszowie
© Skowronek
Następnie jedziemy do sanktuarium w Krzeszowie. Przy okazji warto nadmienić, że kaplica na Górze św. Anny została ładnie odnowiona i już nie jest ruiną.
Sanktuarium również zostało odnowione (gdy byliśmy tu trzy lata temu prace trwały) a liczni turyści zwiedzają je z audiobookami. To znaczy kupujesz bilet, dostajesz słuchawki i możesz zwiedzać.Krzeszowskie Sanktuarium
© SkowronekJedna z figur nad wejściem
© Skowronek
Z Krzeszowa jedziemy do Chełmska Śląskiego, by zobaczyć Domki Tkaczy czyli Dwunastu Apostołów (obecnie jest 11) oraz ruiny ewangelickiego kościoła.Domki Tkaczy w Chełmsku Śląskim
© SkowronekRuiny kościoła w Chełmsku Śląskim
© Skowronek
Późno już, zatem powrót do Krzeszowa a stamtąd przez Czadrów do Kamiennej Góry.Krzyż pokutny
© Skowronek
Po drodze odwiedzamy również miejsce, gdzie ukryły się Czartowskie Skały, zwane również Zapomnianymi Skałkami.Czartowskie Skały
© SkowronekDroga do Czartowskich Skał
© SkowronekCzartowskie Skały II
© SkowronekCzartowskie Skały III
© SkowronekCzartowskie Skały IV
© Skowronek
Na koniec PROFIL TRASY
- DST 66.59km
- Czas 03:24
- VAVG 19.59km/h
- VMAX 54.90km/h
- Kalorie 1022kcal
- Podjazdy 850m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 8. Najstarsza panorama Tatr
Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 08.06.2013 | Komentarze 2
Ostatni dzień rowerowy.
Ranek piękny, zatem próba dotarcia do kościółka w miejscowości Trybsz. Jak dotąd niebiosa za każdym razem fundowały nam prysznic, aż żeśmy pomyśleli, że zabytek ów nie będzie nam dany.
Niebiosa jednak wiedzą, co robią, gdyż dziś było zwiedzanie kościółka z przewodnikiem. I to gratis (choć do skarbonki grosik rzucony, co by do renowacji się dorzucić).
Lecz to za chwilę. Najpierw mozolny podjazd do Bukowiny Tatrzańskiej. Już go nawet lubimy. A potem zjazd do miejscowości Leśnica-Groń. Lecz zjeżdżać trza ostrożnie bo po drodze drogowcy łatają dziury. Używają do tego celu roztopionej smoły i drobnych kamyków. A przejazd przez te kamyki wiadomo czym grozi. Fruwają w kierunkach wszelakich. W kierunku rowerzysty także.
Natomiast poniżej wycięli spore kawałki asfaltu, więc również uważać potrzeba, co by nie wpaść.
Mimo takich atrakcji spokojnie docieramy do Ostrowska i dalej do Łopusznej.
W Łopusznej odwiedzamy grób księdza Tischnera, drewniany kościół Świętej Trójcy i Antoniego Opata z XV w. oraz Dwór Tetmajerów z 1790 r.Widok na Gorce po drodze do Łopusznej
© SkowronekSpiskie Krajobrazy
© SkowronekDwór Tetmajerów w Łopusznej
© SkowronekKościół (XV w.) w Łopusznej
© Skowronek
Pogoda nadal dobra, zatem obieramy kierunek na Trybsz. Na parkingu obok Rezerwatu Przełom Białki urządzamy przerwę na jedzonko i poznajemy wesołe małżeństwo z Warszawy.
Ponownie spotykamy ich przy kościółku św. Elżbiety Węgierskiej z XVI w. I wspólnie zwiedzamy ów kościółek, ma niesamowitą atmosferę, jest skromny a polichromie wspaniałe. A od najstarszej, malowanej panoramy Tatr (z 1647 r.) oczu oderwać nie sposób.
Gdy przewodniczka kończy przemowę nikomu z naszej czwórki nie chce się opuszczać świątyńki.Kościółek św. Elżbiety Węgierskiej w Trybszu. Obok "nasi" Warszawiacy
© Skowronek
A tymczasem nad Trybsz nadciągają ciemne chmury. Niebiosa chyba jednak nie darują nam kąpieli... Żegnamy Warszawiaków i wiejemy przed burzą. Chronimy się przystanku w Groniu i czekamy aż trochę przejdzie. Burza przechodzi bokiem, akurat tam gdzie mamy zamiar jechać - przez Szaflary. Zatem zmiana planów i jedziemy do Białki Tatrzańskiej, tam niebo jasne. W Białce też na chwilę trzeba się schronić na przystanku ale tylko na chwilę. A potem podjazd do Bukowiny Tatrzańskiej i zjazd do Poronina. Jeszcze tylko zwyczajowe 1200 m podjazdu do kwatery.
Spisz coraz bardziej mi się podoba. Po stronie polskiej coś tam już znamy ale Słowacja czeka. Wspaniały Zamek Spiski czeka. I mnóstwo innych zabytków. Tak, Spisz to kraina do odkrycia.
Trasa: Poronin-Suche - Bukowina Tatrzańska - Leśnica-Groń - Ostrowsko - Łopuszna - Nowa Biała - Trybsz - Groń - Białka Tatrzańska - Bukowina Tatrzańska - Poronin - Poronin-Suche.
- DST 119.59km
- Czas 05:47
- VAVG 20.68km/h
- VMAX 56.40km/h
- Kalorie 2189kcal
- Podjazdy 1606m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 7. Kiezmarsky Hrad
Piątek, 7 czerwca 2013 · dodano: 07.06.2013 | Komentarze 4
Nareszcie pogodny dzień. Zatem można udać się na dłuższą wycieczkę.
Postanowiliśmy odwiedzić kilka miejsc na Spiszu.
Na początek długi podjazd do Bukowiny Tatrzańskiej i na Głodówkę. Widoków niewiele, Tatry skryły się za chmurami.Widok z Bukowiny Tatrzańskiej w stronę Tatr
© Skowronek
Następnie zjazd do Łysej Polany, przekraczamy granicę i naprzemienne podjazdy i zjazdy do miejscowości Zdiar. A stąd zjazd (częściowo z wykorzystaniem wygodnej drogi rowerowej) wprost do Białej Spiskiej. Po drodze znudzeni policjanci dla zabawy "łapią" Rafała radarem. Ubaw mają przy tym, że hej...
Odsłaniają się również widoki na góry.Fragment Tatr Bielskich widziany z drogi do Białej Spiskiej
© Skowronek
W Białej Spiskiej (przysiółek Strazky) znajdziemy zabytkowy kościółek z XIV w. (niestety zamknięty), dzwonnicę z XVI w. oraz renesansowy kasztel (na jego miejscu wcześniej był gotycki zamek) z parkiem w stylu angielskim.Na drodze rowerowej do Białej Spiskiej
© SkowronekKościół św. Anny w Strazkach
© SkowronekPrzed renesansową dzwonnicą w Strazkach
© SkowronekRenesansowy kasztel w Strazkach
© Skowronek
Stąd już tylko kilka kilometrów do jednego z najstarszych miast na Spiszu - Kieżmarku. Nas interesuje zamek, choć zabytków jest więcej.
Zamek powstał w XV wieku i związane są z nim losy pierwszej turystki tatrzańskiej (wówczas były to Góry Śnieżne) - nieszczęsnej Beaty z Kościeleckich Łaski.
Zamku nie zwiedzamy bo kasa jest zamknięta. Choć według informacji powinien być otwarty.Dziedziniec kieżmarskiego zamku
© SkowronekZamek w Kieżmarku
© SkowronekRynek w Kieżmarku
© Skowronek
Zatem kierunek na starówkę by po krótkim odpoczynku udać się w drogę powrotną. Wybór padł na drogę przez miejscowość Rakusy. Jest krótsza ale nie polecam, gdyż wiedzie przez osiedle romskie. Nie spotkało nas nic niemiłego ale przejazd i tak jest nieprzyjemny.
Dojeżdżamy do Tatrzańskiej Kotliny i powrót tą samą drogą do Łysej Polany. Tymczasem w przeciwnym kierunku podąża barwny rajd słowackich rowerzystów. Łącznie będzie ich co najmniej 300 osób, mniejsze i większe grupki mijamy na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów. Są też wozy techniczne, bufety, miejsca odpoczynku a wszędzie rowerzyści. Żaden wyścig, po prostu tutejsza rowerowa impreza.Wreszcie nieco widoków
© Skowronek
Z Łysej Polany jedziemy do Zakopanego, obiad w "Smakoszu" i powrót do Poronina.Kaplica na Jaszczurówce
© Skowronek
Trasa: Poronin-Suche - Bukowina Tatrzańska - Głodówka - Łysa Polana - Zdiar - Tatranska Kotlina - Spisska Bela - Kezmarok - Rakusy - Tatranska Kotlina - Zdiar - Łysa Polana - kaplica na Jaszczurówce - Zakopane - Poronin-Suche