Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112739.11 kilometrów w tym 30127.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 573041 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyprawa

Dystans całkowity:24393.07 km (w terenie 5906.04 km; 24.21%)
Czas w ruchu:1103:36
Średnia prędkość:17.79 km/h
Maksymalna prędkość:74.70 km/h
Suma podjazdów:189639 m
Suma kalorii:17830 kcal
Liczba aktywności:299
Średnio na aktywność:81.58 km i 4h 51m
Więcej statystyk
  • DST 108.34km
  • Teren 60.00km
  • Czas 06:22
  • VAVG 17.02km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Podjazdy 857m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczebrzeszyn

Piątek, 22 lipca 2022 · dodano: 31.07.2022 | Komentarze 2

Wczoraj cały dzień jechaliśmy w lesie, więc upał nie był dokuczliwy. Dziś dużo otwartych terenów, sporo górek, co w połączeniu z temperaturą 40C i atakującymi muchami było dość...hm... No w każdym razie trzeba w tym miejscu wspomnieć o świecie owadów roztoczańskich. Otóż: na żadnym wyjeździe nie byliśmy tak pogryzieni jak tutaj. Jadowite i agresywne jest chyba wszystko a najbardziej muchy. Z środków odstraszających nic sobie nie robią. Są nawet tematem rozmów pracowników Parku a więc coś na rzeczy jest. Jadąc rowerem nie ma problemu ale na każde zatrzymanie zlatują się bestie z całej okolicy... Co one jedzą gdy nie ma turystów?
Wróćmy do wycieczki. Z Guciowa jedziemy do Zwierzyńca. Jest to miasto tłoczne i gwarne, chyba najbardziej popularne w okolicy. O tej porze jednak spokojne. Trochę po parku, zobaczyć Kościół Na Wodzie i w dalszą drogę.


Brama wjazdowa do dyrekcji Roztoczańskiego Parku Narodowego. W tym z kolei miejscu trzeba wspomnieć, że Park jest w 99% niedostępny dla turystów. Są tylko: droga rowerowa do Florianki i ścieżka przyrodnicza na Bukową Górę (wstęp płatny) i jeszcze czerwony szlak pieszy ze Szczebrzeszyna częściowo biegnie przez parkowe tereny. Wszędzie są zakazy i monitoring. Chociaż może to i lepiej... I oczywiście przecinają go dwie drogi asfaltowe a kierowcy mimo ograniczenia zap...ją w nosie (lub właściwie znacznie niżej) mając zwierzaki... Polskie realia.

Podążamy na przedmieścia Zwierzyńca do Zalewu Rudka. Nad jego brzegami jest platforma widokowa. A widok... Sami zobaczcie poniżej.



Tuż obok jest Tartaczna Góra a na niej wieża widokowa. Z tej wieży przynajmniej coś widać:


Spod wieży zjeżdżamy do czarnego szlaku rowerowego. Nazywa się Czarna Perła i nie jest łatwy. W wielu miejscach szlak ma niemal górski charakter. Oczywiście dostało mi się za zbyt wolną jazdę ale tam naprawdę było trudno. Do tego straszny upał, który bardzo źle znoszę. Może gdyby nie ten upał...


Dojeżdżamy do Szczebrzeszyna. Wszędzie są tam chrząszcze. Kiedyś przeczytałam na pewnym blogu, że jechać tam dla jakiegoś robala, phi... No cóż, widać niektórzy uznają tylko napompowane atrakcje gardząc skromnym chrząszczem. Natomiast turyści obecni na rynku są zachwyceni i cieszą się jak dzieciaki. Poza robaczkami miasto jest prześliczne, pięknie położone na wzgórzach. Barokowe kościoły, XVI-w. cerkiew, synagoga, cmentarz żydowski, pozostałości zamku. Zdjęcia tylko z rynku bo upał plus sprzeczka odebrały mi chęć na zwiedzanie. Może jeszcze będzie okazja.


Ze Szczebrzeszyna jedziemy w terenie czerwonym szlakiem rowerowym. Jest fantastycznie poprowadzony:

Po drodze mijamy prywatny Skansen Zaburze. Niestety w tygodniu otwarty popołudniami, trochę szkoda bo wszystko wygląda świetnie. Ale gospodarze pewnie pracują i dlatego.
Mijamy też pozostałości dzwonnicy (XVIII w.) w m. Mokrelipie. Po drodze jest też skansen pszczelarstwa w Pasiecie Ulik tylko trzeba się wcześniej umówić. Miody można kupić w Zwierzyńcu obok siedziby Parku Narodowego. W ogóle miody można kupić w wielu miejscach. W przeciwieństwie do malin. Mijamy mnóstwo plantacji ale niestety nigdzie nie można ich kupić. A kraść nie zamierzamy. Za to w końcu (po dwóch próbach) udało się kupić borówki obok Guciowa i ponarzekać właścicielom, że owoce są wszędzie a nikt ich nie sprzedaje przejezdnym tylko do skupu. Więc ostatniego dnia odbierając zamówione borówki dostaliśmy maliny gratis;) Borówki kupicie w miejscowości Obrocz:)

Kolejną miejscowością na trasie jest Radecznica. Na wzgórzu zwanym Łysą Górą wznosi się barokowa bazylika św. Antoniego. U stóp wzgórza znajduje się źródło a nad nim, w miejscu objawień, drewniana kaplica św. Antoniego (tzw. "na wodzie"). Woda ma posiadać uzdrawiające właściwości.


Z Radecznicy nadal podążamy szlakiem czerwonym rowerowym (fajny podjazd w wąwozie po płytach) mijając cmentarz wojenny (1915 r.).

Potem bardzo ciekawy odcinek, konkretny podjazd po płytach przez pola do wieży widokowej w m. Hosznia Ordynacka.


W miejscowości Smoryń trafiliśmy do sklepu U Henia. Posiedzieliśmy gawędząc z właścicielem. Jeśli ktoś będzie w okolicy to warto do niego zajrzeć, bardzo sympatyczne i miłe miejsce. Na zdjęciu pan Henio przed swoim sklepem:

W Szczebrzeszyńskim Parku Krajobrazowym:

Wracamy do Zwierzyńca. Jedziemy do Stawów Echo, jest tam kąpielisko bo Rafał chce popływać. Pełno ludzi, gwar, nie lubię takich miejsc. Od strony platformy widokowej stawy prezentują się znacznie sympatyczniej. Koników polskich niestety nie widzieliśmy.


Na koniec jeszcze na punkt widokowy na puszczańską rzekę Świerszcz i Czarny Staw. Jest tam pięknie...

Mieliśmy już wracać do Guciowa jednak chcę jeszcze podjechać do wieży widokowej na wzgórzu Biały Słup. Znajduje się tam duże pastwisko. Niestety i tu koników polskich nie widać. Jest późno, pewno już śpią. Myślę sobie, że chyba zobaczę je tylko na magnesikach zakupionych w pawilonie Parku Narodowego... Skąd taka mania? To zwierzątko przypomina tarpana, jest czymś puszczańskim, pierwotnym. Mały, spokojny, odporny, wytrzymały. Niezbyt urodziwy w porównaniu z innymi rasami koni, ma jednak w sobie coś takiego swojskiego... Konik polski jest symbolem Roztoczańskiego Parku Narodowego.



Wracamy do kwatery. Nie pomyślałabym, że może być tutaj tak wymagający teren. Między Zwierzyńcem a Szczebrzeszynem solidny góral wymagany.




  • DST 94.44km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:55
  • VAVG 19.21km/h
  • VMAX 32.20km/h
  • Podjazdy 168m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lasy Janowskie

Czwartek, 21 lipca 2022 · dodano: 31.07.2022 | Komentarze 2

Wycieczkę rozpoczynamy w Biłgoraju. Początkowo jedziemy GV potem wjeżdżamy w teren. Kawałek terenem i potem wąskim asfaltem pośród pięknego lasu, zero aut (zakaz wjazdu), cisza, spokój. Jedziemy do wieży widokowej nad Stawy Momoty, do Szklarni (udało się z daleka zobaczyć koniki biłgorajskie) i do Janowa Lubelskiego. W mieście sporo można zwiedzić. My wybraliśmy Skansen Kolei Leśnej i Zoom Natury nad Zalewem Janowskim. Odwiedziliśmy także cmentarz żydowski i park miejski. Ogólnie Janów Lubelski przyjazny rowerzystom, wszędzie są drogi lub pasy rowerowe.
Do Biłgoraju wracamy szlakiem rowerowym Czarna Perła. Zapakować rowery i do Guciowa, gdzie mamy kwaterę.
Lasy Janowskie świetne, zobaczyliśmy tylko malutką część.
















  • DST 69.95km
  • Teren 45.00km
  • Czas 03:59
  • VAVG 17.56km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Podjazdy 661m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grunwald

Poniedziałek, 27 czerwca 2022 · dodano: 28.06.2022 | Komentarze 0

Na koniec wyjazdu Wzgórza Dylewskie i Grunwald. Startujemy z miejscowości Złotowo. Pierwszą atrakcją jest zabytkowy wiadukt kolejowy w Glaznotach (1909 r.). Odnowiony, pięknie się prezentuje. Na górze jest taras widokowy.


Następne atrakcje czekają na Dylewskiej Górze. Jest wieża widokowa a po zjeździe przez bukowy las polana a na niej wiata i muzeum skalne. Można przeczytać skąd lodowiec przyniósł dany kamień. Wszystko bardzo pomysłowo i ciekawie przygotowane. Sama leśna droga ze stromym zjazdem też jest atrakcją.




Była też próba jazdy szlakiem rowerowym po nasypie kolejowym (z m. Gierzwałd). Niestety po około 2 km jest tak zarośnięte, że zawracamy i do Grunwaldu jedziemy asfaltem.
\
Sama miejscowość z bitwy nie czerpie żadnych korzyści. Nie ma ani informacji ani figur ani innych takich rzeczy. Inne miejscowości z mniej znaczących historii robią fajne atrakcje. Tutaj nic. Wobec tego podążamy na pole bitwy kilka km dalej. We wrześniu zostanie otwarte nowe muzeum. Obecne jest niewielkie i skromne. Za to bardzo tam miło. Turystów niewielu, ciągniki akurat koszą trawę, więc na stołówkę zlatują się bociany z całej okolicy. Ogólnie atmosfera taka trochę senna. W muzeum oglądamy film (są różne projekcje, nam trafiła się o obrazie Jana Matejki) i eksponaty, których jest nawet sporo. Ciekawie wygląda makieta pola bitwy.
Na koniec jedziemy do ruin kaplicy, chyba jedynego obiektu pamiętającego czasy Jagiełły. Budowę zaczęto już w 1411 roku (ukończono w 1413 r.).







I to właściwie tyle. Wracamy do auta,zapakować rowery i do domu. Na koniec polodowcowy widoczek (szlak rowerowy Glaznoty - Złotowo):




  • DST 100.09km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:34
  • VAVG 17.98km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Podjazdy 502m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Park Krajobrazowy Pojezierza Iławskiego

Niedziela, 26 czerwca 2022 · dodano: 28.06.2022 | Komentarze 0

Na początek do portu w Iławie. Następnie szlakiem rowerowym (fajne ścieżki) wzdłuż brzegów Jeziora Jeziorak do wieży widokowej w Siemianach. Potem na pomost widokowy i dojeżdżamy do Jerzwałdu. To tam mieszkał, pisał i jest pochowany Zbigniew Nienacki. Kolejna miejscowość na trasie to Witoszewo (dokąd wiodą świetne leśne dróżki) i wreszcie Przezmark, gdzie chcemy zobaczyć ruiny zamku krzyżackiego. Bramy są otwarte, można podjechać ale na posesji nikogo nie ma, dom pusty, wieża zamknięta a otoczenie takie jakby zapomniane. Może właściciele gdzieś pojechali, w każdym razie turyści mile widziani. Robimy zdjęcia wieży (najlepiej zachowana część zamku) i jedziemy dalej. Kolejną atrakcją są ruiny pałacu (XVIII w.) w miejscowości Kamieniec. Podczas kampanii rosyjskiej mieszkał w nim Napoleon Bonaparte. Można wejść na teren pałacowy, trzeba tylko zapytać o pozwolenie. Miejsce jest zadbane i naprawdę warto odwiedzić.
Na koniec ruiny zamku w Szymbarku. Monumentalne. Robią wrażenie. Zamek jest niedostępny, za to można objechać dookoła.
Na koniec dwa zdjęcia alei drzew, które są typowym elementem tutejszego krajobrazu. Super jechać pośród takich drzew, coś pięknego.













  • DST 106.63km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:56
  • VAVG 17.97km/h
  • VMAX 37.70km/h
  • Podjazdy 417m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostróda

Sobota, 25 czerwca 2022 · dodano: 28.06.2022 | Komentarze 0

Dostałam wolny poniedziałek (szkoda, że nie piątek...) więc na szybko planujemy wyjazd. Nocleg znalazłam w Iławie. No to jedziemy. Na miejscu meldujemy się o 11:00, złożyć rowery i w drogę. Przyznam, że początkowo nie jestem zachwycona. Dość długi odcinek jedziemy polami, lasami, po co taki kawał jechać skoro jest niemal tak samo jak u nas tylko skał brak... Oczywiście zdaję sobie sprawę, że gdy się mieszka na Jurze, mając pod nosem te wszystkie wspaniałości, to człowiek staje się ciut wybredny. Po prostu mało co jest w stanie przebić urodę Jury i fakt ten trzeba zaakceptować po prostu. A tyle się naczytałam o Mazurach, jakie to wspaniałe, piękne i w ogóle. Oczywiście zobaczę tylko mały fragment, jednak kolejne dni i kilometry pokazały, że faktycznie: są ładne.
Pierwszą atrakcją są XIX-wieczne schrony w Samborowie. Bunkry strzegły linii kolejowej. Ciekawe miejsce, warto odwiedzić:

Na tych terenach spotykamy liczne, zabytkowe cmentarze, pamiątki po poprzednich mieszkańcach tych ziem. Niektóre całkiem zarośnięte i tylko układ drzew i bluszcz podpowiada, co to. Inne, te w miejscowościach zwykle podzielone na część starą, zarośniętą i całkiem nowoczesną. Widać mieszkańcy podchodzą do sprawy praktycznie: po co marnować dobre miejsca...

Jezioro Czarne. Idealnie czyste stanowi rezerwat przyrody. W skrócie chroni prastare podwodne paprocie bardzo wrażliwe na niewielką nawet ilość zanieczyszczeń.

Dojeżdżamy do Ostródy. Spodziewałam się tłumów, ciasnoty i przeciskania się między autami a tymczasem prosto z lasu wyjeżdżamy na drogę rowerową wzdłuż Jeziora Drwęckiego. I dojeżdżamy nią do samego centrum. Jest spokojnie i bardzo ładnie.

Pojechaliśmy do Wieży Bismarcka, niestety niedostępna:

A tu XIV-wieczny Zamek Komturów Krzyżackich. Mieści muzeum lecz nie zwiedzam bo jest dość późno to raz. A dwa, że upał podczas podróży i na rowerze dał mi już popalić, jestem senna i ledwo żyję i nie mam za bardzo sił na zwiedzanie.

Ostróda:

Z Ostródy wyjeżdżamy bardzo fajnym szlakiem po dawnym torowisku. Niestety jedziemy nim tylko kawałek, po czym wjeżdżamy na mniej uczęszczane dróżki. Ale nie ma czego żałować, jest bardzo ładnie:

Następną atrakcją na trasie jest wieża widokowa w Miłomłynie. Dobrze, że miejscowi powiedzieli nam, w które zarośla trzeba wleźć by tam trafić...


Kolejny przystanek to neogotycki pałac w Karnitach nad Jeziorem Kocioł. Wstęp na teren pałacowy jest płatny  ale warto wyłożyć piątaka bo jest tam bardzo miło. Często w takich miejscach "zwykły" turysta nie ma czego szukać a tutaj jest normalnie, sympatycznie. Rowery oczywiście prowadzimy.

Droga powrotna wiedzie wzdłuż brzegów Jeziora Jeziorak (najdłuższe jezioro w Polsce, 27 km ). A ruch na nim... W jedną i drugą stronę sznureczek jednostek pływających. Trafiliśmy na świetny punkt widokowy na Jeziorak (w pobliżu miejscowości Kwiry):

Spokojnie wracamy do Iławy. Pierwszy dzień udany.




  • DST 55.51km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:19
  • VAVG 16.74km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Podjazdy 793m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Kartuz

Wtorek, 14 czerwca 2022 · dodano: 17.06.2022 | Komentarze 0

Ostatni dzień wyjazdu. Pakujemy rzeczy i jedziemy do Kartuz. W centrum jest duży parking. Samego miasta na razie nie zwiedzamy.









Kartuzy:

Na początek podążamy lasem (do którego wjechać można niemal bezpośrednio z centrum miasta). Są rozmaite, malownicze drogi. Jedziemy zobaczyć słynną, niedokończoną rezydencję w Łapalicach (zwaną zamkiem)


Następnie nad Jezioro Rekowo:

Potem czeka fest podjazd pod wiatrak w Ręboszewie:

Na miejscu jest kawiarenka (otwarta latem, od 12:00). Widok spod wiatraka na Jezioro Małe Brodno:

Nad Jeziorem Ostrzyckim:

Podjechaliśmy też do Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku ale w końcu nie zwiedzam. Za mało czasu.
Następną atrakcją jest wieża widokowa na Wieżycy (najwyższym wzniesieniu Kaszub):



Wieżycę porasta taki piękny las:

W miejscowości Ostrzyce spotkaliśmy Stolema:

Na koniec trochę błądzenia ale w miarę wcześnie meldujemy się z powrotem w Kartuzach. Jedziemy piękną drogą rowerową wzdłuż brzegów Jeziora Karczemnego. Ustawiono przy niej figurę rybaka z kotem:


Przegapiliśmy dziś sporo atrakcji ale mam nadzieję jeszcze tu wrócić. Zapakować rowery do auta i do domu.




  • DST 78.17km
  • Teren 30.00km
  • VMAX 44.50km/h
  • Podjazdy 209m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Helu do Wejherowa

Poniedziałek, 13 czerwca 2022 · dodano: 17.06.2022 | Komentarze 0

Dziś pogoda niepewna, zapowiadają opady burze i spore ochłodzenie. Długo nie możemy się zdecydować jaka trasa, w końcu pada na Hel. Rano na dworzec i kolejką miejską do Redy, gdzie chcemy złapać pociąg do Helu. Tyle, że w kasie biletów na rowery nie sprzedadzą, najbliższe na 13:00 (jest 9:00). Kierownik pociągu też nie zgodził się nas zabrać (mimo, że pół składu puste). Nie wiem jakie oni tam mają zwyczaje ale dotąd spotykałam się z tym, że to obsługa decydowała ilu rowerzystów upcha... Tak czyi inaczej zostajemy na peronie i na dokładkę zaczyna padać. Rafał kombinuje nad nową trasą a ja kombinuję jak się na ten przeklęty półwysep dostać. W końcu przypomniałam sobie, że przecież jesteśmy nad morzem. Dobra, co mi szkodzi. Dzwonię do portu i tak jest statek. Rowerzyści? Tak, nie ma problemu, zapraszamy. No to z powrotem na kolejkę miejską (w której nawiasem mówiąc dziwnym trafem żadne limity nie obowiązują, rowerzyści i inni pasażerowie (z rozmaitym bagażem) upchani jak śledzie i nikt nie marudzi. Nawet SOK-iści stoją wciśnięci między rowery i nie zrzędzą). Pociąg spóźniony prawie 10 minut, na szczęście w Gdyni z dworca do portu jest blisko, jest wygodna droga rowerowa, trafiliśmy na "zieloną falę" i w porcie meldujemy się 10 minut przed odpłynięciem. Ufff...
W sumie mogłam od razu wpaść na taki pomysł bo sam godzinny rejs jest atrakcją. Nie tylko dla nas. Pozostali pasażerowie też krążą po pokładzie podziwiając widoki (lub poszukując schronienia gdy zimno i wiatr stają się zbyt dokuczliwe):




Widać Hel:

Hel. W porcie:


Chciałam zwiedzić fokarium. Niestety gigantyczna kolejka odstrasza. Myślałam, że w tygodniu i poza sezonem nie będzie ludzi ale wszędzie jest ich pełno.
Jedziemy więc do Kopca Kaszubów na krańcu Helskiego Cypla:

Potem pojechaliśmy do latarni morskiej (miałam szczęście bo na górze byłam sama). Chcieliśmy też zwiedzić helskie umocnienia. Część jest dostępna i zagospodarowana. Reszta wymaga pchania rowerów przez piachy, odwiedzamy tylko dwa miejsca. W dodatku nadchodzą ciemne chmury, zaczyna grzmieć i pędem wracamy do zabudowań by schronić się przed deszczem.







Po godzinie przestało padać. No to jedziemy. Drogą rowerową, którą biegnie R10 przez Półwysep. Tak jak jechaliśmy we wrześniu. W Jastarni wizyta przy latarni (niedostępna dla turystów) i na plaży. Zimno i wieje:


Szlakiem R10 jedziemy aż do Pucka po drodze mijając słynne "Swarzewskie palmy":

Z Pucka niestety kawałek drogą wojewódzką do Połczyna, gdzie skręcamy na Darżlubie, gdzie z kolei rozpoczyna się przepiękny fragment przez bukowy las drogą niedostępną dla aut. Może to moje odczucie ale w tych okolicach kierowcy są raczej nerwowi.
Z lasu wyjeżdżamy w samym Wejherowie. Fajnie tak mieć: z lasu prosto pod dom.




  • DST 104.16km
  • Teren 50.00km
  • Czas 06:02
  • VAVG 17.26km/h
  • VMAX 60.70km/h
  • Podjazdy 567m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Białogóra

Niedziela, 12 czerwca 2022 · dodano: 17.06.2022 | Komentarze 0

Dziś do Wejherowa przybyła Aneta i na wycieczkę jedziemy razem. Na początek pięknym, leśnym odcinkiem. Potem przez Rybno, Strzebielinek, wzdłuż górnego zbiornika Elektrowni Żarnowiec do wieży widokowej Kaszubskie Oko. Teren wokół jest pięknie zagospodarowany a najfajniejsze figury Stolemów, kaszubskich olbrzymów, według legend pierwszych mieszkańców tych okolic. Jest też minigolf, plac zabaw i dinozaury.
Widoki z wieży super, naprawdę warto odwiedzić.




Stolemowie przy posiłku. Gustują w kaszubskiej specjalności czyli w rybach:

Stolemowi zielarze:

Stolemowa rodzina:

Następnie podążamy wzdłuż brzegów Jeziora Żarnowieckiego, po drodze wypatrując kolejnych Stolemów. Trafiliśmy na rybaków przy pracy.


Podążamy dalej. Rozmaitymi dróżkami dojeżdżamy do Białogóry. Co do tych dróżek to  miało być inaczej ale rano Rafał wszystko pozmieniał. Tylko on musi znać trasę i koniec.
Aneta i ja idziemy coś zjeść a Rafał jedzie plażować.



Po jakimś czasie spotykamy się wszyscy i próbujemy jechać plażą. W zeszłym roku było to bardzo fajne (w okolicach latarni Stilo) ale prędko okazuje się, iż tutejsza plaża kompletnie się do tego nie nadaje. Po około 2 km poddajemy się i wracamy na równoległą szutrówkę.

Chcieliśmy też dojechać do Wydm Lubiatowskich lecz prędko okazuje się, że by tam dotrzeć trzeba długo pchać rowery w piachu więc rezygnujemy.
Za to trafiliśmy na piękne miejsce nad Jeziorem Choczewskim:



W miejscowości Mierzyno znów spotykamy Stolemy, tym razem drwali:

Tutaj dwa zdjęcia leśne. Wiele dróg wyglądało jak poniżej, bywały też odcinki błotniste, koleiny (nie cierpię), mega piachy, górki i zjazdy, podjazdy...


W miejscowości Chynowie mijamy taki pałac. Płotu nie ma ale teren prywatny. Zdjęcie z chodnika. Na pierwszym planie komin dawnej gorzelni. Porównując stare zdjęcia ze stanem obecnym dobrze, że trafił się konkretny inwestor. Pałac i otoczenie pięknie zagospodarowane.

Czas prędko płynie (zdecydowanie zbyt prędko). Wracamy do Wejherowa i trzeba się pożegnać. Mam nadzieję, że z Anetą jeszcze razem pojeździmy, szkoda, że do Gdańska tak daleko...




  • DST 104.53km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:39
  • VAVG 18.50km/h
  • VMAX 46.20km/h
  • Podjazdy 543m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jastrzębia Góra

Sobota, 11 czerwca 2022 · dodano: 17.06.2022 | Komentarze 0

Drugi dzień wyjazdu. Z Wejherowa wyjeżdżamy wygodną, bitumiczną drogą rowerową i już po paru km jesteśmy w lesie. Tam wjeżdżamy na szeroką, asfaltową drogę niedostępną dla aut, wiedzie pośród pięknego lasu. Niebawem zjeżdżamy z niej w tren i dojeżdżamy do Osady Słowiańskiej w Sławutowie. Bilet niecałe 30 zł, zwiedzanie trwa godzinę. Warto i jeszcze raz warto. Wszyscy przewodnicy noszą stroje z epoki, jeden z nich grupę rozgadanych dzieciaków wzywa na zbiórkę stojąc na wieży i dmąc w róg, fajnie to wszystko pomyślane. Dla mnie bomba, uwielbiam takie klimaty a jeszcze Pani Przewodnik opowiada w tak ciekawy, zajmujący sposób, prezentuje działanie średniowiecznych sprzętów i narzędzi, że czas mija niepostrzeżenie. Każda chata ma wyjątkowe wyposażenie, wszystko jest przygotowane starannie, naprawdę jakby żywcem przeniesione z czasów przed tysiącem lat. Po zakończonym zwiedzaniu można pozostać na terenie grodu, zajrzeć do każdej chaty, zrobić więcej zdjęć, wejść na wieżę czy zakupić podpłomyk. Polecam to miejsce.








Jesteśmy w Puszczy Darżlubskiej. Z Grot Mechowskich na razie rezygnujemy. Jedziemy do głazów narzutowych Diabelski Kamień (największy z tutejszych kamieni, stanowi Pomnik Przyrody) i Boża Stopka. W przeszłości służyły jako kamienie graniczne.


Dalej jedziemy przez Leśniewo, Domatowo, Parszkowo, Mieroszyno, Tupadły i jesteśmy w Jastrzębiej Górze.
Na trasie wycieczki:

W Jastrzębiej Górze pełno ludzi. Jedziemy na punkt widokowy i do obelisku Gwiazda Północy, który ustawiono w najbardziej wysuniętym na północ punkcie linii brzegowej polskiego wybrzeża. Według najnowszych pomiarów to tutaj jest ten najdalej wysunięty na północ punkt a nie na przylądku Rozewie.



Potem pojechaliśmy na plażę aby skorzystać z morskiej kąpieli. Nie, nie było za zimno. Po tylu km na rowerze fajnie wejść do chłodnej wody.


Na plaży długo nie siedzimy bo czas goni. Karwia, Dębki i zjeżdżamy do Żarnowca. Jedziemy wzdłuż brzegów Jeziora Żarnowieckiego. Z drogi co jakiś czas widać taflę jeziora, mijamy też potężne instalacje Elektrowni Wodnej Żarnowiec. W jeziorze woda czysta, baza noclegowa i gastronomiczna rozbudowana, tam też jest całkiem miło.
Pomost nad jeziorem:

Dojeżdżamy do miejscowości Warszkowo i tutaj o ile dobrze pamiętam wjeżdżamy już w lasy. Odwiedzamy jeszcze groby w Piaśnicy, gdzie podczas II wojny światowej Niemcy zamordowali ponad 12 tyś osób. Miejsce Pamięci jest rozległe, zadbane i bardzo przygnębiające...


Dość długo jedziemy w zamyśleniu aż trochę mija niepokój związany z Piaśnickimi Grobami. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, co się dzieje za wschodnią granicą...
Z lasu wyjeżdżamy właściwie w samym Wejherowie. To rozumiem. Na koniec mijamy taki stawik:




  • DST 126.38km
  • Teren 100.00km
  • Czas 06:20
  • VAVG 19.95km/h
  • VMAX 38.60km/h
  • Podjazdy 362m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mierzeja Wiślana

Piątek, 10 czerwca 2022 · dodano: 17.06.2022 | Komentarze 0

Nareszcie kilka dni wolnego i wyjazd nad morze. Dojeżdżamy sprawnie, korków nie było, w południe jesteśmy na miejscu. Auto zostaje w Sobieszewie (jest darmowy parking i mnóstwo miejsca, no w każdym razie dziś jest mnóstwo miejsca) a my pędzimy lasem by zdążyć na prom Świbno (dobrze, że wcześniej sprawdziłam godziny kursów) by przeprawić się przez Wisłę. Zdążyliśmy kilka minut przed odpłynięciem uff... Jesteśmy pod drugiej stronie zaczynamy wycieczkę słynnym odcinkiem do granicy. Dzięki temu dokończymy brakujący fragment R10 w części polskiej.
W większości jest to szutrowa, ubita droga, jest też odcinek z żywicy w Krynicy. W Sztutowie jedziemy do Muzeum Stutthof. Rafał zwiedza, ja pilnuję rowerów.
Mimo, że poza sezonem i dzień powszedni to kręci się sporo rowerzystów. A w Krynicy to już w ogóle pełno ludzi. Ogólnie w porządku, wszystko ładnie tylko jak dla mnie strasznie mało widać z trasy morze. Właściwie to widzimy je dopiero w okolicy Krynicy, po 40 km od startu. Szlak wiedzie przez lasy, dużo jest pięknych buczyn, jednak do Piasków jakoś tak ciężko mi się jechało, może dlatego, że wiało, może dlatego, że cały czas patrzę na zegarek bo czasu mało. Droga powrotna mija o wiele szybciej. Na prom powrotny też dojechaliśmy akurat. Zapakować rowery do auta i jeszcze godzinę jazd do Wejherowa, gdzie mamy kwaterę.

Prom do Mikoszewa. Taka przeprawa promowa to dla nas nie lada atrakcja. Nie tylko dla nas, reszta turystów też zachwycona, chodzą od burty do burty, robią zdjęcia... No, może po minie Rafała na zdjęciu tego nie widać ale była gratka:


Na szlaku:

Przejazd wzdłuż ogrodzenia Muzeum Stutthof:


Przekop Mierzei Wiślanej. Na wzniesieniu jest przygotowany punkt widokowy z ławką:


Nareszcie, pierwsze spojrzenie na morze:

Najładniejszy odcinek szlaku w okolicy Krynicy Morskiej:

Granica:

Plaża nr 1 w Piaskach i płot graniczny. Na zdjęciu tego nie widać ale mnóstwo turystów tam przychodzi lub przyjeżdża:

Najładniejszy odcinek szlaku w drodze powrotnej:

Prom powrotny:

Plaża w Sobieszewie: