Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Jura

Dystans całkowity:38918.36 km (w terenie 11708.00 km; 30.08%)
Czas w ruchu:1590:58
Średnia prędkość:20.18 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:197192 m
Suma kalorii:25444 kcal
Liczba aktywności:521
Średnio na aktywność:74.70 km i 3h 47m
Więcej statystyk
  • DST 30.90km
  • Czas 01:09
  • VAVG 26.87km/h
  • VMAX 55.80km/h
  • Podjazdy 296m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Fajny ten URC a fulle wyszły, zatem...

Niedziela, 3 czerwca 2018 · dodano: 03.06.2018 | Komentarze 0

Wróciliśmy z szosingu, oddaliśmy sprzęt i na swoim pojechalim coś zjeść. Po powrocie w planie było testowanie fulli ale nadzieje nań prędko się rozwiały. Nie dało się do nich dopchać. A innych szos nie dało się ustawić. Ramy za duże a jeśli rama w miarę to znów nie dało się obniżyć siodełka - za długie sztyce dali. Panowie już zaczęli mi szykować gravela gdy z szosingu wrócili Piotr i Leszek, toteż, nie namyślając się wiele, znów porwałam URC i w drogę:)


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 28.90km
  • Czas 01:07
  • VAVG 25.88km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Podjazdy 233m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Test URC90

Sobota, 2 czerwca 2018 · dodano: 03.06.2018 | Komentarze 0

Dziś pracowałam a po pracy podjechałam (autem) do Olsztyna gdzie BikePark24 ma testy rozmaitych rowerów. Rafik obiecał, że dostanę na godzinę karbonową szosę na elektronicznych przerzutkach. Rumak już czeka. Na miejscu jest też |Parker, który od rana testuje rozmaite rowerki, do jazdy w terenie. Poprosiłam go czy by ze mną nie pojechał (zawsze to raźniej). Wziął podobne szosowe cudo i w drogę. Pojechalim do Zagórza i z powrotem bo zbierało się na burzę. Świetny ten szosowy rowerek, leciutki, zwinny. Super. Szkoda tylko, że taki drogi.





Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 226.30km
  • Czas 09:03
  • VAVG 25.01km/h
  • VMAX 56.90km/h
  • Podjazdy 1395m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Jędrzejów

Czwartek, 31 maja 2018 · dodano: 02.06.2018 | Komentarze 2

Plan na dziś to kolejna dwusetka. Padło na Jędrzejów. Ekipa dzisiejszej wycieczki liczy 7 osób. Dzień jest upalny i duszny ale jedziemy. Aż do Secemina jedziemy drogą wojewódzką gdyż jest święto i droga puściutka. Był plan od razu zmykać na boczne drogi lecz wobec spokoju zostaliśmy na drodze głównej. W Seceminie skręt na boczne drogi, którymi dojeżdżamy do Jędrzejowa. Zwiedzamy klasztor cystersów, jemy obiad i zbieramy się w drogę powrotną.
Powrót już tylko bocznymi drogami i przez górki. Po drodze złapała nas burza, przeczekaliśmy na przystanku. Muszę przyznać, że trochę mnie wymęczyły te jurajskie pagórki ale i tak czułam się dużo lepiej niż podczas poprzedniej dwusetki.
Oto link do zdjęć:
JĘDRZEJÓW




  • DST 103.90km
  • Czas 03:52
  • VAVG 26.87km/h
  • VMAX 54.40km/h
  • Podjazdy 581m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po okolicy szosowo

Środa, 23 maja 2018 · dodano: 23.05.2018 | Komentarze 0

Dziś wolne i niemal bezwietrznie. Od początku roku dni bez wichury było może kilka. Zatem wybraliśmy się na szosing. Zdjęć brak. A trasa to Kusięta, Mstów, Skrzydlów, Garnek, Święta Anna, Przyrów, Sieraków, Janów, Złoty Potok, Siedlec, Zrębice, Turów, Olsztyn, Kusięta i do domu.


Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 102.50km
  • Teren 75.00km
  • Czas 06:38
  • VAVG 15.45km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Podjazdy 970m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Bardzo jurajsko czyli okolice Olkusza

Wtorek, 1 maja 2018 · dodano: 03.05.2018 | Komentarze 2

"To gdzie ten schron?" Wgapiam się w ekranik. "Nooo... Stoimy na nim..." Znajdujeny się w Hutkach, na terenie, gdzie do 1988 r stacjonował 20 Dywizjon Techniczny Obrony Powietrznej. 
To tylko jedna z atrakcji dzisiejszej, bardzo jurajskiej wycieczki.
Pora zajrzeć w rzadko odwiedzane rejony Jury. Start przewidziano na 9.00 z Łaz, obok dworca jest spory parking. Przybywamy tam w miarę punktualnie, na miejscu jest już Robert, po chwili podjeżdża auto z Adrianem i Marcinem, przy sklepie natomiast, zostaje przydybany Cioran, który przybył pociągiem. Zaczynamy.
Pierwszą atrakcją dzisiejszej wycieczki jest nieczynny kamieniołom w Niegowonicach (zlokalizowany na stoku Wawrzynowej Góry). Jego dnem wiodą różne, często niewygodne ścieżki, którymi docieramy pod ścianę główną. A tam czas na foty i podziwianie. Następnie Rafał prawi "A teraz tam wjedziemy". "TAM?" "No tak, tam" - pokazuje ścianę na zdjęciu:

Ale, że co??? TAM???
Kawałek wzdłuż ściany i w lewo była rzeczona droga na górę. Stroma jak pierun i kamienista okrutnie... Za to po mozolnym władowaniu się na górę oczom naszym ukazała się wspaniała panorama:


No dobrze, pora jechać dalej. Zjeżdżamy do domów, wjeżdżamy na pola i... Nie możemy się wydostać! Drogi schodzą do gospodarstw albo nigdzie. Wreszcie ładujemy się przez zaorany teren i na dole znajdujemy jakiś dukt:

Kolejną atrakcją turystyczną będzie skałka trawertynowa w miejscowości Laski. To jedyna taka w Polsce, jedna z kilku na świecie, unikatowy kawałek skamieniałej pustyni, z równie unikatową jaskinią i w ogóle cud.
Co żeśmy się tej skałki naszukali... Krążyliśmy wokół po lasach, ekipa się rozdzieliła, pogubiła, wreszcie Parker dzwoni, że znalazł. W tym czasie dzwoni też Rafał (z pożyczonego telefonu, a jakże, tę historię już przerabialim, co dobrze zna Goździk...). Wprawdzie skałki nie znalazł, za to odkrył cud-miód ścieżkę wzdłuż kompleksu leśnych stawów. 
Oglądamy skałkę z każdej strony. Trochę mała, na zdjęciach wydawała się o wiele większa, ale ładna. Oczywiście wokół nie może zabraknąć śmieci, tak charakterystycznego znaku polskiego turysty... Foto jaskini nie zamieszczę właśnie z tego powodu...


Teraz w spokoju ducha (że skałka znaleziona) można podążyć ową cud-miód ścieżką. Rzeczywiście jest bardzo fajna, wije się między drzewami, czasem skłania do trudniejszych manewrów, kojarzy mi się ze ścieżkami w Puszczy Kampinoskiej. Te leśne stawy były kiedyś popularnym miejscem wypoczynkowym.



Tak oto podążamy w stronę Olkusza. Jesteśmy w sercu Lasów Błędowskich. Niech Was nazwa nie zmyli. Mimo bliskości pustyni tereny tutaj są podmokłe i można łatwo wyrąbać się w błoto. Tak oto można tonąć w błocie blisko piaszczystej pustyni... Szczęściem dawno nie padało i w miarę bezstresowo można przejechać.

W ten sposób dojeżdżamy do asfaltu łączącego Hutki z Kluczami, po czym źle skręcamy bo nasza droga kończy się przy ogrodzeniu szybu wentylacyjnego kopalni. Słychać monotonną pracę urządzeń. Tak, tak, funkcjonuje tu Kopalnia Pomorzany, jedyna w Polsce czynna kopalnia rud cynku i ołowiu, a ponad 100 m pod naszymi stopami pracują górnicze maszyny... Pytanie jak długo, także i tę kopalnię miano likwidować ale na razie jakoś się broni.
Przez tę kopalnię tośmy mieli trochę kłopotu ale o tym później. Na razie oczy w ekraniki gdzie każdy z nas ma inną mapę. Na mojej niedaleko zaznaczone są schrony. A może by tak tam?... No to jedziemy. I tym sposobem trafiamy na teren dawniej należący do wspomnianego 20 Dywizjonu Technicznego. W dawnych budynkach koszarowych mieści się obecnie Zakład Opiekuńczo - Leczniczy O.O. Kamilianów. Za parkingiem znajdujemy pierwszy schron, nie zaśmiecony za to pełen komarów.

Potem wjeżdżamy w las by odnaleźć kolejne schrony lecz prędko okazuje się, iż są zasypane. Dziś to jedynie wysokie kopce zarośnięte trawą i betonowe elementy wystające tu i ówdzie. Zatem porzucamy zamiary dalszej eksploracji terenu i podążamy do Olkusza. Lądujemy w Starym Olkuszu, dokładnie naprzeciwko Kopalni Pomorzany i tu mamy problem bo teren, przez który chcieliśmy przejechać jest ogrodzony. Wobec tego jedziemy wzdłuż DK 94 (korzystając ze ścieżek lokalnych rowerzystów) a potem robimy kółko przez tereny poprzemysłowe, gdzie czekają takie oto atrakcje:


Wreszcie dojeżdżamy w okolice Żurady, gdzie wjeżdżamy na niebieski szlak rowerowy, któy podążamy aż do miejscowości Troks a stamtąd jedziemy do zamku Rabsztyn. Na zwiedzanie decydują się tylko Adrian i Marcin, my niedawno byliśmy tam z Goździkiem.

Potem jedziemy czerwonym rowerowym, z którego zjeżdżamy na inne ścieżki (tuż przed Bogucinem Dużym) zanim zaczną się fest piachy przed Jaroszowcem. Tymi polnymi ścieżkami dojeżdżamy do miejscowości Klucze na obiad i odpoczynek. Jesteśmy ciut zmęczeni, jednak Jura to Jura, pora kierować się już z powrotem do Łaz. Z Kluczy jedziemy znanym nam już i bardzo fajnym szlakiem rowerowym niebieskim (po drodze zaglądamy jeszcze na cmentarz z I w.ś.) do punktu widokowego Dąbrówka. W końcu jesteśmy obok Pustyni Błędowskiej, grzech tam nie zajrzeć.

Co by za łatwo nie było na koniec fundujemy sobie stromy i kamienisty podjazd szlakiem czarnym pieszym z Chechła do miejscowości Rodaki oraz rozmaite ścieżki (nie pamiętam dobrze ale chyba za znakami szlaku zielonego pieszego) polne i leśne, pod górki także.

I tym sposobem wracamy do Łaz. Zapakować się i do domu. I tak to było na jurajskiej wycieczce. Tereny bardzo ładne , ciekawe, zróżnicowane ale i pomęczyć się trzeba było. Trasa warta powtórzenia. 







Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 72.10km
  • Teren 36.00km
  • Czas 04:23
  • VAVG 16.45km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Podjazdy 670m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Goście na Jurze

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · dodano: 22.04.2018 | Komentarze 4

Goście na Jurę przybywają. Wycieczka planowana z Mariuszem od dawna, martwiliśmy się tylko o pogodę. Na szczęście dopisała. Przybędzie także Andrzej:) Trzeba przygotować odpowiednią trasę, co by goście zadowoleni byli. Zatem górki i górki, piachy i piachy, o kamieniach nie zapominając. Dodatkowo trafiły się zachwycające koleiny. Ale po kolei:
Startujemy z Janowa w składzie: Andrzej, Mariusz, Adrian, Parker, Arek, Cioran, Zbyszek no i my. Na początek podążamy nawiedzoną drogą (ma to związek z Powstaniem Styczniowym) do Śmiertnego Dębu.
Nasz cel to Park Krajobrazowy Stawki, który objeżdżamy znanymi ścieżkami i nowymi także. Stawki to teren płaski, silnie zabagniony, są liczne strumienie i stawy (także hodowlane). Lasy głównie olsowo-łęgowe ale są i 400-letnie dęby. Najcenniejsze obszary chroni Rezerwat Wielki Las. Można tu spotkać łosie a raz widzieliśmy zimorodka. 
Mamy tu mnóstwo wygodnych dróg leśnych poprowadzonych groblami oraz dwa szlaki rowerowe: zielony i czarny. To taki wyjątkowy na Jurze zakątek, gdyż reszta okolic jest sucha jak pieprz.


Następnie podążamy do Sygontki. Słynie z pysznych pstrągów ale warto tu też odwiedzić Niebieskie Źródła (zasilają Wiercicę) i kamieniołom. To całkiem ładne miejsca, sami zobaczcie:

Foto Adii:



Następnie jedziemy do Sierakowa i Bystrzanowic korzystając z leśnych duktów. W Bystrzanowicach przerwa przy sklepie, by następnie wjechać na zarośniętą, pełną gałęzi i mało wygodną ścieżkę prowadzącą do mogiły żołnierzy AK w miejscowości Bystrzanowice Dwór. Przy grobie zapalamy znicz, chwila refleksji a potem jedziemy zobaczyć odnowiony dwór. Niegdyś należał do majątku Raczyńskich, obecnie do małżeństwa lekarzy z Cze-wy. Jest nie ogrodzony - rzecz niecodzienna w prywatnych rezydencjach.



Z Bystrzanowic Dworu jedziemy do Mzurowa ścieżką, która na mapie wygląda bardzo ładnie ale na miejscu okazuje się dość, hmm... Po prostu czeka nas długi odcinek po wysuszonych, głębokich koleinach. Dobrze, że wysuszone, bo gdyby tam było błoto to chyba bym się załamała. A tak to powoli ale na spokojnie dało się przejechać. Zdjęcia nie oddają w pełni uroku tego miejsca, gdyż na najciekawszych odcinkach człek walczy o równowagę i nie w głowie mu pstrykanie zdjęć. Ale po drodze trafiła się także bardzo ładna skałka a wdzięcznym imieniu "Koci Łeb".



Foto Adii:

Teraz czeka nas dłuższy odcinek asfaltem, prowadzący do Niegowy. Tam wjeżdżamy na szlak żółty pieszy, który jest wygodną szutrową ścieżką, prowadzącą wprost do zamku Bobolice. Foto (pod zamek nie podjeżdżamy gdyż wszyscy już tam byli a kłębiący się wszędzie tłum skutecznie odstrasza) i jedziemy do zamku Mirów. Podjeżdżamy pod mury, chwilka przerwy a potem zjazd na obiad.


Przy obiedzie dumamy nad dalszą trasą. W końcu zwycięża wariant żarecki. Mirowskim Gościńcem podjeżdżamy w pobliże wzgórza Parchowotka, skręt w teren i na wierzchołek zobaczyć bunkry. Są tam też ładne skałki i piękne widoki.



Pora na terenowy zjazd do Żarek, bardzo fajny. W Żarkach oglądamy tylko stodoły a potem kluczymy między zabudowaniami i różnymi uliczkami wyjeżdżamy naprzeciw Źródła Spod Brzozy. Wody mało ale jest.

Teraz czeka nas długi odcinek po piachach i górkach do Jaroszowa. Stamtąd nadal w terenie do Suliszowic i niebieskim szlakiem pieszym, na którym trzeba się ciut pomęczyć. Tuż przed Siedlcem skręcamy do Kamieniołomu Warszawskiego. 
Tutejszy wapień jest śnieżnobiały i był wykorzystany przy odbudowie Warszawy m.in. do licowania ścian gmachu Sejmu.
Sam kamieniołom jest bardzo ładny i na pewno wart odwiedzin.




Z kamieniołomu jedziemy do Siedlca a następnie Drogą Klonową do Złotego Potoku. Zaglądamy jeszcze do pałacu Raczyńskich. Wcześniej opuścili nas Arek i Cioran, którzy rowerami wrócili do Cze-wy.


No koniec wycieczki. Trzeba spakować rowery, pożegnać się i do domu. Czas zleciał bardzo szybko, wydawało się, że jesteśmy na trasie tylko chwilę a tu już pół dnia minęło... Myślę, że wycieczka była bardzo jurajska, niczego nie brakło. Mam nadzieję, że wszyscy uczestnicy są zadowoleni.
Na koniec jeszcze parę zdjęć autorstwa Parkera:





Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 59.40km
  • Czas 02:29
  • VAVG 23.92km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Podjazdy 357m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Źródło Stoki

Piątek, 30 marca 2018 · dodano: 31.03.2018 | Komentarze 2

Popołudniowy, szosowy wypad z Cioranem i Parkerem. Pojechalim do Mstowa (przez Kusięta, Brzyszów i Gąszczyk) a na miejscu skręt w stronę Krasic. Nad rzeką Parker zwraca nam uwagę na źródło. W zeszłym roku zakątek ten uporządkowano i zabezpieczono w ramach projektu „Ochrona wartości przyrodniczych źródła Stoki”.  Obok są też ławeczki. Woda z tego źródła jest podobno wysoko oceniana przez fachowców, można pić. Źródło ma też drugą nazwę; "Spod Góry Wał".
Z ciekawostek: prawdopodobnie na Górze Wał istniało w średniowieczu grodzisko. Na wierzchołku znajduje się osadzony w wapiennej skale metalowy krzyż. W jego podstawę wmurowano pocisk z okresu I wojny światowej. Także i to miejsce odnowiono w zeszłym roku. Tam nas jeszcze nie było - oto temat na kolejną wycieczkę.
Do Cze-wy wracamy przez Małusy. A w Kusiętach zaczęło padać i pokropiło nas nieco.
Zdjęcia autorstwa Parkera.

Widok na źródło Stoki:


Warta:





Kategoria Jura, 50 - 100 km


  • DST 98.60km
  • Czas 04:33
  • VAVG 21.67km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Podjazdy 697m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Szosing do Mirowa

Niedziela, 25 marca 2018 · dodano: 26.03.2018 | Komentarze 2

Miał być babski szosing w 3-osobowym składzie, lecz ochrona się przyda, prawda? Zatem pojechało osób 11. Rankiem chłód jeszcze kąsa, potem słoneczko przygrzewa i panuje całkiem miła aura. Wyjazd miał być spacerowy lecz (jak zwykle) nie był, rozbrykali się uczestnicy, możliwe iż to wpływ owego słoneczka. Były też pogaduchy po drodze oraz kawa i papu w Mirowie. Wycieczka udana, humory dopisały, na drogach bez nerwów (nie ma to jak jazda w większej grupie) a co do sił... To akurat lepiej przemilczeć. Dojechałam:)

Pierwsze cztery zdjęcia podkradzione Parkerowi:








Kategoria Jura, 50 - 100 km


  • DST 58.50km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:50
  • VAVG 15.26km/h
  • VMAX 36.70km/h
  • Podjazdy 438m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Błotko

Niedziela, 11 marca 2018 · dodano: 12.03.2018 | Komentarze 3

Świtem bladym... No, trochę później, termometr pokazuje pięć stopni na plusie. W ciągu dnia zapowiadają piętnaście. Wobec takiego obrotu sprawy nie ma wymówek, idziemy na rower...
Na dzisiejszą wycieczkę wybrała się nas szóstka w osobach Rafika, Dreja, Fikoła, Przemka no i naszych, rzecz jasna. Trasa ma być powtórką tej z października (gdy wybralim się z Rafikiem do Rezerwatu Stawki) z drobnymi modyfikacjami.
Na początek po piachach wzdłuż torów (mocno już rozjeżdżone...) i lasem do Kusiąt. Na wygodnym zwykle dukcie błota od groma i trochę, co daje pewne wyobrażenie o tym, co nas dziś czeka... A błota nie lubię wyjątkowo, nie lubię i kropka. Jakoś tam ślamazarnie przez nie przejadę lecz nie lubię i nie polubię.
Wróćmy na trasę. Dwa plus dwa to cztery rachujemy sobie zatem, że spora dawka błota na dukcie równa się bardzo spora na naszej ścieżce, którą zwykle jeździmy... W sumie nic się przecież nie stanie, jeśli do Turowa dojedziemy asfaltem, prawda?...
W Turowie ponownie w teren, podążamy do Małus, kawałeczek asfaltem w stronę Zagórza i ponownie w teren (czytaj: w błoto) na czarny szlak rowerowy, którym dojeżdżamy do Żurawia. W tak zwanym międzyczasie zaczyna kropić deszcz. Najpierw nam się zdało, że to z kół, lecz po chwili okazuje się, iż to jednak z nieba. Gdzie to obiecane słoneczko? Prognozy znów nas oszukały...
Zdrowy rozsądek podpowiada by nie pchać się na Stawki bo tam w normalnych warunkach jest mokro, a co dopiero teraz... Wobec tego jedziemy asfaltem do Piasku i tam ponownie wjeżdżamy na czarny szlak rowerowy, którym dojeżdżamy do Zrębic. Przerwa na pomoście i w Sokole Góry. A do Cze-wy wracamy żółtym szlakiem pieszym.
Jakoś się dowlokłam do domu lecz rzec muszę szczerze, że w nogach słabość okrutna. Na każdej górce panowie musieli na mnie czekać. Nie miałam sił podjechać na najprostsze wzniesienia. Normalnie bym się wściekała, lecz dziś chciało mi się z tego śmiać. Co tam, grunt to w ogóle z domu wyleźć.


Kategoria Jura, 50 - 100 km


  • DST 45.10km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:47
  • VAVG 16.20km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Podjazdy 205m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Sokole Góry

Sobota, 17 lutego 2018 · dodano: 19.02.2018 | Komentarze 2

Na wycieczkę zaprosiła Asia. A zapraszała już tyle razy, że głupio po raz kolejny odmawiać. Rankiem wyglądam przez okno. Ani chybi ślisko... Oj oj oj czy dam radę? A jak się wywalę? Rafał prawi, co by spróbować, jeśli będzie mi się źle jechało to zawrócimy. No dobrze, spróbuję. Bo lodu to się boję panicznie. W związku z tym na buty do turystyki mam kolce mniejsze, większe, do wyboru, do koloru ale na rower to nie...
No dobrze, ubieramy ciepłe ciuchy i jedziemy. Przez miasto przejeżdżamy bezboleśnie. Na rondzie przy hucie (dawnej) czeka już 5 osób. No to ruszamy. Na początek pożarówką. Jest ok. Potem objazd Sokolich Gór: czarny pieszy, żółty pieszy, niebieski rowerowy. Śnieg zmrożony, wyjeżdżony lecz o dziwo bez problemu przejeżdżam i to nawet bez ataków paniki. Aż się sama sobie dziwuję.
Po opuszczeniu Sokolich Gór kierujemy się na herbatę i ciasto do Leśnego (gdzie jest jakaś nieznana mi pani, miła, to też dziwne jakieś) a do Cze-wy wracamy szlakiem żółtym pieszym, tak umiłowanym przez częstochowskich rowerzystów.
Gdyby jeszcze nie te wstrętne, grube, ciasne gacie i parę warstw na grzbiecie to by było cud-miód. Na pocieszenie Zbychu cierpi w jednakowych spodniach, też utyskując na ich ciasnotę. Wprawdzie znajomi prawią, iż ściśnięta w nich figura lepiej wygląda, jednak nie warte to takowej męczarni.
Zmachałam się też okrutnie, bo po miesiącu chorowania forma poleciała na łeb, na szyję i cóż rzec: jest ciężko. W dodatku na starym rowerze, wyposażonym jednak w błotniki, co zabezpiecza plecy i poniżej przed błotem, którego także dziś nie brak. Mimo tych drobnych niedogodności wycieczka udana.


Kategoria 0-50 km, Jura