Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Jura

Dystans całkowity:38918.36 km (w terenie 11708.00 km; 30.08%)
Czas w ruchu:1590:58
Średnia prędkość:20.18 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:197192 m
Suma kalorii:25444 kcal
Liczba aktywności:521
Średnio na aktywność:74.70 km i 3h 47m
Więcej statystyk
  • DST 48.42km
  • Czas 01:58
  • VAVG 24.62km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Choroń

Sobota, 4 kwietnia 2015 · dodano: 04.04.2015 | Komentarze 2

Rafał poszedł do pracy, więc dziś samotnie. Nie lubię samotnej jazdy bo zmusza do milczenia. Milczeć... Wyobrażacie sobie jaka to dla kobiety tortura?
Ale skoro jest wolne trza jechać bo jeśli chcę wykręcić życiówkę to wypadałoby się za siebie zabrać.
Ostatnimi czasy warunki panują dość dziwaczne. Pada śnieg, za chwilę wychodzi słońce, po pięciu minutach pada deszcz, po kolejnych pięciu wychodzi słońce, po dziesięciu pada śnieg i od nowa...
Rankiem wyglądam przez okno. Na horyzoncie chmury ale widać też przebłyski słońca. No to "pędzikiem", co by się zmieścić w przerwę pomiędzy jednymi a drugimi opadami śniegu.
Przez Kusięta do Olsztyna, następnie podjazd do Biskupic, dalej podążam do Choronia, fota przy wieży i powrót. W drodze powrotnej pod wiatr, okropność.
Pogoda sprzyjała ale rowerzystów zero. Widziałam tylko jednego szosowca. Górale pewno poukrywali się po lasach, wcale im się nie dziwię, przy tym wietrze... Za to dostałam pozdrowienia od Rafika jadącego autem z rodzinką:)
Po pięciu dniach przerwy ból odpuścił. I na początku było dobrze ale pod koniec jazdy powrócił. Słabszy niż tydzień temu ale dokucza.
I nie udało mi się utrzymać założonej przez Rafała średniej. Ale w sumie to dopiero początek sezonu...

Wieża w Choroniu
Wieża w Choroniu © Skowronek


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 107.25km
  • Czas 04:50
  • VAVG 22.19km/h
  • VMAX 47.10km/h
  • Podjazdy 605m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na skraju Wyżyny K-CZ

Niedziela, 29 marca 2015 · dodano: 29.03.2015 | Komentarze 6

Turyście nic nie przeszkodzi w zwiedzaniu. Nawet paskudne wietrzysko. A dziś było wyjątkowo paskudne. A powalczyć z nim postanowiła liczna ekipa: Bartek, Marcin, Rafał, Tomek no i my.
Na początek podążamy do Mstowa a następnie do Skrzydlowa, do zespołu dworskiego. Brama zamknięta ale można wjechać bokiem. Jadąc parkową alejką mijamy ośmiokątną kaplicę, otoczoną fosą z mostkiem. Niegdyś (przed zbudowaniem nowego kościoła) służyła jako mszalna. Nieco dalej znajduje się dwór (zamknięty, podniszczony). Park i dwór w Skrzydlowie (i inne dwory w okolicy)
związane są ze słynnymi śpiewakami operowymi - rodzeństwem Reszke. Jan (tenor) i Edward (bas) byli gwiazdami Opery Paryskiej i Metropolitan Opera w Nowym Jorku, zaś Józefina stała się popularna we Włoszech i Hiszpanii.
W 1901 roku Jan i Edward założyli tu nowoczesną stadninę koni, które szybko zaczęły odnosić sukcesy. Skrzydlowska stadnina stała się znana w całej Europie, przynosząc właścicielom ponad milion rubli dochodu.
Dworek pochodzi z XIX wieku i wcześniej należał do Siemińskich. Opodal uwagę zwraca drewniany pałacyk. Został sprowadzony z Francji i pełnił rolę dworku dla gości. Dziś jest smutną, nadpaloną ruiną.
Skrzydlów był siedzibą Jana Reszke (rodzeństwo posiadało już majątki). Miał jednego syna, który zginął na froncie I wojny światowej. Zgorzkniały Jan przekazał majątek bratanicy, sam zaś wyjechał do Francji.
Po wojnie stadnina została upaństwowiona, jednak wciąż była doskonale utrzymana. Z końcem XX wieku sprywatyzowana popadła w ruinę.
Obecnie skrzydlowskie dobra należą podobno do braci Laseckich lecz czy dwór i park doczekają się renowacji? Na razie nic na to nie wskazuje.

Parkowa kaplica w Skrzydlowie
Parkowa kaplica w Skrzydlowie © Skowronek
Wnętrze kaplicy
Wnętrze kaplicy © Skowronek (zdjęcie dzięki poświęceniu Rafała B.)
Dwór Reszków w Skrzydlowie
Dwór Reszków w Skrzydlowie © Skowronek
Skrzydlów - gościnny dworek sprowadzony z Francji
Skrzydlów - gościnny dworek sprowadzony z Francji © Skowronek
Ze Skrzydlowa mkniemy do Cielętnik (przez Garnek i Nową Wieś). A tam, przy kościele, rośnie 520-letnia lipa, jedno z najgrubszych drzew w Polsce. Obwód wynosi ponad 3.5 metra. Wysoka jest na 31.5 metra a kościół wygląda przy niej jak zabawka. Wrażenie to będzie jeszcze większe, gdy rozwinie się listowie.
Powstała ze zrośnięcia kilku drzew ale ponieważ pnie rozdzielają się dopiero na wysokości kilku metrów, traktowana jest jako pojedynczy okaz. Według legendy pewien wojewoda posadził w tym miejscu 18 młodych drzewek, które zrosły się tworząc jedno. Na ogrodnictwie ów wojewoda nie znał się wcale, bo kto to słyszał, żeby tak blisko siebie drzewa sadzić...
Z lipą wiąże się również niewiarygodna ale prawdziwa historia - była obgryzana przez pielgrzymów idących do Częstochowy, że niby jej kora chronić ma przed bólem zębów. Takie zachowania miały miejsce jeszcze w XX wieku! Potworny zabobon, mogący doprowadzić do śmierci tego pięknego drzewa... Dlatego jest ogrodzona a pień posmarowany smołą.
Licząca sobie 520 lat lipa w Cielętnikach
Licząca sobie 520 lat lipa w Cielętnikach © Skowronek
Następny punkt programu to XVII-wieczny zespół klasztorny dominikanek w Świętej Annie i XVI-wieczny kościółek św. Mikołaja w Przyrowie.
Klasztorowi przydałby się remoncik. Trwa msza i niestety wnętrze kościoła jest niedostępne.
Remontu, natomiast, doczekał się kościółek św. Mikołaja. Prace trwają jeszcze wewnątrz ale z zewnątrz (w porównaniu do wyglądu sprzed kilku lat) jest super.

Klasztor w Świętej Annie
Klasztor w Świętej Annie © Skowronek
XVI-wieczny kościół św. Mikołaja w Przyrowie
XVI-wieczny kościół św. Mikołaja w Przyrowie © Skowronek
Kościół św. Mikołaja
Kościół św. Mikołaja © Skowronek
Następną atrakcją są Niebieskie Źródła w Juliance. A właściwie w Zbiorniku Zalesice między Julianką a Zalesicami. W tym miejscu jestem po raz pierwszy.
Wody Wiercicy są czyste, po drodze Tomek zauważył, że to dobre warunki dla pstrąga. I rzeczywiście, właśnie przeczytałam, że w jej wodach istotnie ryby te żyją. A wędkarze na owe pstrągi z zapałem polują.

Źródła zasilają zbiornik a od starszego pana (również rowerzysty) dowiedzieliśmy się, że niewielka studnia, będąca dziś pod wodą, niegdyś była znacznie wyżej a mieszkańcy zaopatrywali się tam w wodę pitną. Same źródełka zaś były mniejsze i dużo ładniejsze. Powiększając zbiornik zniszczono pierwotne źródła, które teraz stanowią jego część. Przy zarośniętym brzegu można wypatrzyć, jak spod skał wypływa woda.
W każdym razie gdyby nie wiedzieć, że są tu źródła, człek by przejechał i nic nie zauważył.
Skąd nazwa? Gdy na powierzchnię wody padają promienie słoneczne dno mieni się odcieniami szarości i błękitu.
Zalew w Zalesicach (tu znajdziemy Niebieskie Źródła)
Zalew w Zalesicach (tu znajdziemy Niebieskie Źródła) © Skowronek
Niebieskie Źródła
Niebieskie Źródła © Skowronek
Niebieskie Źródła II
Niebieskie Źródła II © Skowronek
Czas na posiłek. Podążamy przeto do Złotego Potoku, do baru "U Rumcajsa", gdzie zawsze liczyć można na doskonałe jadło i napitki. Po odpoczynku i napełnieniu brzuszków jedziemy przez Siedlec do Zrębic. A w Zrębicach uwagę zwracają spore palmy przy kościele św. Idziego.
W Siedlcu
W Siedlcu © Skowronek
Palma przy kościele w Zrębicach
Palma przy kościele w Zrębicach © Skowronek
Ze Zrębic przez Przymiłowice do Olsztyna i "starą drogą" do Cze-wy. Namęczyli się panowie przez ten wiatr (ja tam wiozłam się z tyłu) ale myślę, że i tak wycieczkę uznają za udaną. Były dziś tereny rzadziej przez częstochowskich rowerzystów odwiedzane. Może nieco bardziej płaskie ale z pewnością niezmiernie ciekawe. Dla zainteresowanych tematem nieco więcej informacji pod tym linkiem.


Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 40.85km
  • VMAX 45.00km/h
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poraj

Sobota, 28 marca 2015 · dodano: 28.03.2015 | Komentarze 5

Krótka wycieczka do Poraja. Dziś pierwszy raz pod Biskupice na szosie. Były pewne obawy, jako, że sił za wiele nie mam. Poszło gładko. W ogóle wszystko byłoby cudnie, gdyby nie to paskudne wietrzysko.
Po drodze był kolejny wykład z cyklu: "Szosowa etykieta" dziś omawiano temat "Jak zawodowiec trzyma kierownicę. Sposoby i rodzaje chwytu w zależności od sytuacji drogowej oraz aktualnego humoru". Chyba nie muszę pisać, że chwyt mam niewłaściwy:)


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 21.28km
  • VMAX 35.50km/h
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Falstart

Poniedziałek, 23 marca 2015 · dodano: 23.03.2015 | Komentarze 8

Wyjechalim na wycieczkę ale Rafał nie ma sił (przez weekend męczył się na góralu) a mnie tak łupie prawe kolano, że w Kusiętach zawracamy. Już wczoraj pod wieczór bolało. Rower nie ucieknie a zdrowie ważniejsze. Ból spowodowały źle ustawione bloki, już poprawione, zobaczymy, co będzie po kolejnym szosowaniu.


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 101.05km
  • Czas 04:43
  • VAVG 21.42km/h
  • VMAX 57.10km/h
  • Podjazdy 1017m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Strażnica Łutowiec

Niedziela, 22 marca 2015 · dodano: 22.03.2015 | Komentarze 2

Bartek zapraszał na szosowanie, przeto dołączyliśmy do niego. Początkowy plan zakładał tereny na północny-zachód od Cze-wy ale w końcu padło na Jurę, Bartek wymyślił by jechać do Łutowca.
Wczoraj było tak cieplutko a dziś rano mróz -4 stopnie i wieje lodowaty wiatr. Jednakowoż asfalty suche, można jechać.
Zbiórka pod Jagiellończykami (to takie centrum handlowe stanowiące główne miejsce zbiórek częstochowskich rowerzystów) i w drogę! Podążamy przez Kusięta, Turów, Zagórze, Okrąglik, Piasek do Złotego Potoku. Jedziemy sobie bez pośpiechu, dyskutując i podziwiając widoki. Poza tym po wczorajszej wycieczce do Będzina jesteśmy nieco zmęczeni więc i tak nie byłoby sił na szalone tempo.
W Złotym Potoku chwila przerwy na batonika (dosłownie chwila bo zimno) i jedziemy dalej. W Ostrężniku skręcamy na nowy asfalt, prowadzący do Trzebniowa. Na mapie opisany jest jako Siedlecka Droga. Na największą stromiznę bardzo mi trudno władować się szosą, brakuje przełożeń i sił. Przed samym wierzchołkiem pomaga Rafał. Obiecuję sobie, że następnym razem wjadę tu samodzielnie.
Z Trzebniowa jedziemy do Moczydła a stąd blisko już do celu wycieczki: Strażnicy Łutowiec.
Strażnica powstała prawdopodobnie w XIV wieku. Niewiele o niej wiadomo, podobnie jak o pozostałych jurajskich strażnicach. Założenie składało się z części górnej i dolnej. Część górną stanowiła duża wieża (tzw. kamieniec), zaś dolna - majdan gospodarczy i umocniona była wałem i fosą.
Należy wspomnieć, że właściciel posesji obok ruin strażnicy nie znosi turystów i przepędza ich przy każdej okazji, mimo że teren nie jest ogrodzony i zakazu nie ma a tuż przy skale biegnie szlak turystyczny. Ostatnio, gdy byliśmy w Łutowcu z Goździkiem, sprzyjało nam szczęście i wdrapaliśmy się do ruin bezkarnie.
Na ścianie jednego z domów wymalowano tutejsze skałki wraz z nazwami i teraz stoimy przed ostańcami, zgadując ich imiona.
Odpoczywamy parę minut, podziwiamy jurajski krajobraz i cóż, trzeba zbierać się w dalszą drogę. Przez Niegówkę, Postaszowice do Gorzkowa (tutejsze góreczki dają mi popalić, oj, dają...) i zjazd do Złotego Potoku. Wreszcie zasłużona herbatka i ziemniaczki "U Rumcajsa".
Po przerwie jedziemy przez Siedlec, Zrębice i Przymiłowice do Olsztyna. A stąd przez Kusięta wracamy do Cze-wy.
Chwilami męcząca ale bardzo udana wycieczka. Mimo zimna i wietrzyska humory dopisywały i tyle było tematów do omówienia, że czas minął w mgnieniu oka.
W okolicy Zagórza
W okolicy Zagórza © Skowronek
Gdzieś w okolicy Zagórza
Gdzieś w okolicy Zagórza (autor: Bartek). Za nami jest ciekawa stodoła ale ledwo ją widać.
U stóp skałek w Łutowcu
U stóp skałek w Łutowcu © Skowronek
Ostańce w Łutowcu
Ostańce w Łutowcu © Skowronek
Ufoludki
Ufoludki (autor: Bartek)
Widok na ruiny Strażnicy Łutowiec
Widok na ruiny Strażnicy Łutowiec © Skowronek
Przed zjazdem do Gorzkowa
Przed zjazdem do Gorzkowa © Skowronek



Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 140.08km
  • Teren 3.00km
  • Czas 06:50
  • VAVG 20.50km/h
  • VMAX 53.60km/h
  • Podjazdy 769m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Będzin

Sobota, 21 marca 2015 · dodano: 21.03.2015 | Komentarze 4

Szosowo do Będzina w spokojnym tempie. Trasa asfaltowa (drogi boczne, mało uczęszczane) z odrobiną terenu. Szosa radzi sobie na polnej drodze, byle ta była w miarę ubita. Jedynie po kamyczkach trudniej ale przejechałam.
Do Będzina było pod wiatr ale dziś tak bardzo nie przeszkadzał jak podczas wycieczki do Mirowa.
Z Cze-wy przez Korwinów, Jastrząb, Poraj, Koziegłowy do Koziegłówek, do sanktuarium św. Antoniego Padewskiego. Ostatnio trwała msza i nie udało się zwiedzić. Dziś mamy szczęście - wewnątrz sprzątają dwaj panowie i można wejść. Wystrój jest... hm... mieszany. Elementy barokowe przeniesione ze starego kościoła wymieszane z nowoczesnymi. Całość nieco pstrokata ale zgrana. Na uwagę zasługuje bardzo ciekawa (i ładna) ambona w kształcie łodzi oraz cudami słynący obraz Antoniego Padewskiego (XVI w.) w nawie bocznej.
Koziegłówki - wnętrze sanktuarium św. Antoniego z Padwy
Koziegłówki - wnętrze sanktuarium św. Antoniego z Padwy (w rzeczywistości jest dużo jaśniejsze) © Skowronek
Koziegłówki - piękna ambona
Koziegłówki - piękna ambona © Skowronek
Koziegłówki - fragment sklepienia
Koziegłówki - fragment sklepienia © Skowronek
Następnie przez Osiek i Pińczyce do Siewierza. Na rynku uwagę zwraca urocza rzeźba zdobiąca fontannę.
Panny Siewierskie
Panny Siewierskie © Skowronek
Z Siewierza jedziemy drogą, którą przecina linia bunkrów z czasów II wojny światowej, należących do linii B2 (jest to droga przez Trzebiesławice i Ujejsce). Są to tzw. kochbunkry , małe stanowiska ogniowe, doskonale widoczne na polach po obu stronach szosy. Niestety niektóre są zniszczone i poprzewracane. Mijamy także uczestników rajdu na orientację. Może by kiedyś spróbować wziąć w takim udział?
Tak oto dojeżdżamy do Dąbrowy Górniczej. Jedziemy między Pogorią III i IV, potem przez Park Zielona, jeszcze chwila i wyjeżdżamy na główną drogę wiodącą do Będzina. Ciężko się połapać, jak to też do tego zamku jechać należy, ale kierowcy bardzo tolerancyjni wobec zamotanych rowerzystów. Koniec końców jesteśmy na miejscu.
Na wzgórzu zamkowym niegdyś była osada kultury łużyckiej, potem drewniany gród otoczony fosą i wałem a w XIV wieku powstał murowany zamek.
Wnętrze warto zwiedzić, mnie podoba się kolekcja broni. Powyżej zamku zrekonstruowano także kilka chat i umocnienia pierwotnego grodu.
Przed zamkiem w Będzinie
Przed zamkiem w Będzinie © Skowronek
Stołp będzińskiego zamku
Stołp będzińskiego zamku © Skowronek
Będziński zamek
Będziński zamek © Skowronek
Łucznicy
Łucznicy © Skowronek
Zrekonstruowany framgent umocnień ziemnych
Zrekonstruowany fragment umocnień ziemnych © Skowronek
Do Cze-wy wracamy tą samą trasą, z drobnymi tylko modyfikacjami. Coraz wygodniej mi na szosie, nie ma jak własne siodełko. Wprawdzie pod koniec bolały ręce a w rowerze Rafała pękła szprycha a w szosie rozsypał się tylny hamulec ale i tak wyszedł udany, szosowy spacerek.
Pogoria
Pogoria © Skowronek
Zamek Biskupów Krakowskich w Siewierzu
Zamek Biskupów Krakowskich w Siewierzu © Skowronek





Kategoria powyżej 100 km, Jura


  • DST 25.51km
  • VMAX 41.00km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olsztyn

Niedziela, 15 marca 2015 · dodano: 15.03.2015 | Komentarze 2

Rankiem wybrałyśmy się z koleżanką na pieszą włóczęgę po Jurze. Wyszło z tego 21 km żwawego marszu. Pod koniec był najbardziej żwawy, co by zdążyć do Olsztyna na autobus do Cze-wy. Rzec muszę, iż w połowie drogi piszczele bolały, oj bolały. Już dawno się nie wędrowało. Dobrze do tego wrócić. Następnym razem pojedziemy do Złotego Potoku i piechotą do Cze-wy, a co!
Potem obiad ugotować a po obiedzie z Rafałem na rowery. Taka tam krótka wycieczka w intensywnym tempie bo muszę nad siłą popracować. Pojechaliśmy do Olsztyna, rzecz jasna.
Zdjęcia wykonano na wycieczce pieszej.
Sosenki
Sosenki © Skowronek
Na szlaku
Na szlaku © Skowronek

Jałowcowe szyszkojagody
Jałowcowe szyszkojagody © Skowronek
Końcówka wycieczki
Końcówka wycieczki © Skowronek
Lipówki
Lipówki © Skowronek


Kategoria Jura, 0-50 km


  • DST 33.42km
  • Teren 9.00km
  • VMAX 36.60km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olsztyn

Niedziela, 8 marca 2015 · dodano: 08.03.2015 | Komentarze 1

Przed południem, 10-km spacer po szlakach Rezerwatu Parkowe w towarzystwie przyjaciółek. A popołudniu wypad do Olsztyna z Rafałem.
Rankiem podjeżdżam na parking pod Jagiellonami a tam... pełno aut, ledwo się wcisnąć można. "Niedziela handlowa, czy jak?" - myślę sobie. Oświeciła mnie Madzia, która akurat przyleciała. "No co Ty, przecież tu jest kwiaciarnia. Coś kojarzysz?" No tak - Dzień Kobiet. Zapomniałam, naprawdę:)
Przezornie wybrałyśmy się rano, przewidując, iż popołudniu na Jurę zawitają straszne tłumy. I tak było. W rezerwacie kwitną już przebiśniegi i pierwiosnki a w źródłach dokazuje mnóstwo reliktów epoki lodowcowej - kiełży i wypławków. Śliczne, można je obserwować godzinami. Niesamowicie wyglądają również kobierce barwinków. Wdrapałyśmy się też na chyba wszystkie skałki po drodze. Czas płynie a tu wracać trzeba, wypada jakiś obiad ugotować. Do sprawy metodycznie podeszła Gazela - zamówiła tak zwany "obiad domowy", który odebrałyśmy w drodze powrotnej. Mnie niestety ten genialny pomysł do głowy nie wpadł. Ale zdążyłam coś tam w miarę jadalnego zrobić zanim R. wrócił z pracy. Po obiedzie Rafał rzecze, iż warto wykorzystać tak piękną pogodę. Racja, rowerowa wycieczka będzie najlepszym sposobem wykorzystania owej pięknej pogody. Do Olsztyna jedziemy przez Kusięta a wracamy drogą przeciwpożarową. Dawno nie było takiej lekkości w nogach. Już zapomniałam jak to jest. Nawet zdążyliśmy wrócić przed zmrokiem.
W Rezerwacie Parkowe
W Rezerwacie Parkowe © Skowronek
Przylaszczka
Przylaszczka © Skowronek
Huba drzewna
Huba drzewna © Skowronek
Łabądek
Łabądek © Skowronek
Źródło Spełnionych Marzeń
Źródło Spełnionych Marzeń © Skowronek
Śnieżyczki
Śnieżyczki © Skowronek
Diabelskie Mosty (autor: Aga)
Diabelskie Mosty (autor: Aga) © Skowronek


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 92.94km
  • VMAX 54.70km/h
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mirów szosowo

Niedziela, 1 marca 2015 · dodano: 01.03.2015 | Komentarze 8

Szosowania ciąg dalszy. Gdyby nie tan paskudny wiatr byłoby cudownie. Męczył okrutnie a w drodze powrotnej wcale nie było lepiej.
Drogami pędzą całe tabuny szosowców, wśród nich Kulisty:)
Podążamy przez Kusięta do Olsztyna, potem przez Zrębice i Siedlec do Złotego Potoku. Od czasu do czasu mija nas jakiś szosowiec. Potem podjazd na Gorzków Nowy (nawiasem mówiąc wczoraj stał się przyczyną zwady, bo Rafał z góry założył "Tam na szosie nie wjedziesz". Na to ja się wkurzyłam bo nie lubię oceny z góry. Możliwe, że się nie uda ale niech choć spróbuję. No i co? No i dało się wjechać, nawet pomimo przeciwnego wiatru. Ciężko było, nie powiem, ale dało się). Dojeżdżamy do Niegowy, przeciwny wiatr, góreczki i siły topnieją... Wreszcie jest Mirów czyli odpoczynek i jedzonko.
Po przerwie podążamy Gościńcem Mirowskim. Lodu już nie ma (to znaczy są wąskie pasy ale nie przeszkadzają) dzięki czemu jechać można swobodnie. I tak oto jesteśmy w Żarkach. Teraz podjazd do Wysokiej Lelowskiej. Po drodze mijamy trzech górali, początkowo był plan by im siąść na koło ale byli już wymęczeni i zwolnili. No to jedziemy dalej sami. W Zaborzu dostrzegamy przed sobą kolejnego górala. Zwalnia, odwraca się, nie chce wyścigu. Dziwne... Zwykle każdy rowerzysta prędzej pęknie niż da się dogonić a ten tu wyraźnie szuka towarzystwa. No to je ma. Pogadaliśmy sympatycznie. Opowiada, że jeżdżą z żoną ale ona dziś pracuje więc jej podkradł fulla i jedzie pokręcić na górkach w Olsztynie. Powiedzieliśmy mu o paru trasach. A jak ktoś chce sesję ślubną na rowerach to może sobie u niego zamówić.  Link do bloga: http://www.fotokonopka.pl/
Żegnamy kolegę przed Olsztynem i przez Kusięta wracamy do Cze-wy.
Zdjęć brak, zapomniałam aparatu, wiem, jest komórka ale... Prawdę mówiąc nieustanna walka z wiatrem zniechęcała do podziwiania widoków. Mimo wszystko jestem zadowolona, "szosowanie" idzie coraz lepiej.


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 72.38km
  • VMAX 45.00km/h
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złoty Potok

Poniedziałek, 23 lutego 2015 · dodano: 24.02.2015 | Komentarze 6

Oswajania szosy ciąg dalszy. Dziś ćwiczyłam odpowiednie wchodzenie w zakręty. Trasa podobna do wczorajszej: Cze-wa - Kusięta - Turów - Bukowno - Czepurka - Piasek - Janów - Złoty Potok - Siedlec - Zrębice - Olsztyn - Kusięta - Cze-wa.
W Złotym chwila przerwy. Rafał grzebie przy szosie, próbując wyregulować hamulec (sam przyznał, że nie wszystko w tym rowerku działa jak powinno). Ja (w zadumie): "Nie wiem jak Ty przejechałeś na tym Orbitę" R: "No, też się zastanawiam". A tak przy okazji: jeszcze suport do wymiany. Tak czy inaczej jest lepiej, wrażenia z jazdy bardzo pozytywne.
W drodze do Siedlca mijamy Markona, nie poznałam w pierwszej chwili.
Krajobrazy po dordze
Krajobrazy po drodze © Skowronek
Szosa i ja. Kto by pomyślał
Szosa i ja. Kto by pomyślał © Skowronek



Kategoria 50 - 100 km, Jura