Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 114424.38 kilometrów w tym 31109.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 582241 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Jura

Dystans całkowity:39079.36 km (w terenie 11833.00 km; 30.28%)
Czas w ruchu:1599:47
Średnia prędkość:20.17 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:198189 m
Suma kalorii:25444 kcal
Liczba aktywności:523
Średnio na aktywność:74.72 km i 3h 47m
Więcej statystyk
  • DST 48.74km
  • Teren 23.00km
  • VMAX 34.90km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ciekawostki w miasta pobliżu

Sobota, 12 kwietnia 2014 · dodano: 13.04.2014 | Komentarze 4

Tereny w pobliżu Częstochowy wydają się być znanymi tak doskonale, iż nudnymi się zdają. Słowem: wszystko już było i nic nowego zaskoczyć nas nie może.
Tak było do dnia, w którym kolega Marek dał nam w prezencie nową mapę. I na tej właśnie mapie zaznaczono miejsca nieznane.
Pierwsze trzy znajdziemy na terenie lasu górującego nad Bramą Mirowską. Są to zadbane mogiły z 1939 roku oraz Wąwóz Piekiełko.
Lecz zanim tam dotrzemy podążamy przez centrum, następnie jedziemy wałem nadwarciańskim do Placu Katyńskiego i do dzielnicy Mirów.

Plac Katyński

Plac Katyński © Skowronek
Zjeżdżamy nad rzekę, wdrapujemy się na wierzchołek ostańca (co zwie się Balikowa) i jedziemy wąską ścieżką (czasami tuż nad skrajem urwiska) wprost do pierwszej mogiły. Potem trochę czasu schodzi by odnaleźć drugą. I wreszcie Wąwóz Piekiełko, schodzący wprost do Warty.
Balikowa
Balikowa © Skowronek
Na ścieżce nad Balikową
Na ścieżce nad Balikową © Skowronek
Pierwsza mogiła z 1939 roku
Pierwsza mogiła z 1939 roku © Skowronek
Druga mogiła
Druga mogiła © Skowronek
Zjazd do Wąwozu Piekiełko
Zjazd do Wąwozu Piekiełko © Skowronek
W Wąwozie Piekiełko
W Wąwozie Piekiełko © Skowronek
Zjeżdżamy wąwozem a potem wracamy w górę. Potem polami do Jaskrowa, przecinamy Wartę i czerwonym szlakiem pieszym podjeżdżamy na Przeprośną Górkę.
Tutaj poszukujemy Grodziska Gąszczyk z przełomu VIII i IX wieku. Łatwe to nie jest bo wszystko zarośnięte, ścieżek brak i w końcu grodziska nie znaleźliśmy. Ale za to trafiliśmy na ciekawe miejsce – resztki budynków z wapienia (stare gospodarstwo, może jeszcze z czasów wojny?) i coś co wygląda jakby wał z kamieni a na dnie okręgu wody opadowe utworzyły niewielkie bajorko.
Grodzisko Gąszczyk powstało w rejonie przeprawy, brodu na Warcie. W 1957 roku odkryto tu ślady kultury łużyckiej. Zamieszkane było do XII wieku. Niektórzy badacze przypuszczają, że tu właśnie istniała pierwotnie Częstochowa. Następnym razem odnajdziemy ślady tego grodu.

Bajorko na Gąszczyku
Bajorko na Gąszczyku © Skowronek
Resztki zabudowań
Resztki zabudowań © Skowronek
Potem jedziemy do sanktuarium by chwilę odpocząć i coś zjeść. Następnie przecinamy asfalt (prowadzący do Mstowa) i wjeżdżamy górę Kokocówka II. Polami i lasem dojeżdżamy do rowerowego szlaku Orlich Gniazd. W pewnym momencie należy z niego zjechać w lewo by wjechać na Dębową Górę. Na jej wierzchołku znajdziemy malowniczą grupę skałek, kryjących schronisko skalne.
Schronisko na Dębowej Górze
Schronisko na Dębowej Górze © Skowronek
Po obejrzeniu tego miejsca zjeżdżamy z powrotem do szlaku, mijamy leśniczówkę Zielona Góra i leśnymi ścieżkami (mniej lub bardziej dzikimi) przemierzamy Wzgórza Srockie w poszukiwaniu systemu Jaskiń Srockich. Znacie takie? My też wcześniej nie znaliśmy.
System Jaskiń Srockich składa się z trzech połączonych ze sobą obiektów: Schroniska Drugiego, Jaskini Sosnowieckiej i Jaskini Kowalskiego.
Do jaskiń nie prowadzi żadna ścieżka, trzeba trochę poszukać ale nie jest to wcale trudne. Obejrzeliśmy to miejsce dość pobieżnie. Na oko groty nie są duże ale widzieliśmy wejścia w zaciski. W jednej podłoże zaściela mnóstwo drobnych kości. Żyją tu Meta Menardi i komary też i jeszcze takie dziwne coś. Ślimak jaskiniowy?

Wejście do jednej z Jaskiń Srockich
Wejście do jednej z Jaskiń Srockich © Skowronek
Meta Menardi (Sieciarz Jaskiniowy) - uwaga, jadowity
Meta Menardi (Sieciarz Jaskiniowy) - uwaga, jadowity © Skowronek
Kokon
Kokon © Skowronek
Ślimak?
Ślimak? © Skowronek
A potem lasami zjeżdżamy do miejsca, co się zwie uwał. Jest to zapadlisko, składające się z 10 połączonych lejów krasowych, powstałe wskutek zapadnięcia się stropów systemu jaskiniowego. Ma 300 m długości i 25m szerokości. Jest to prawdziwy unikat, o którym jednak nikt nie wie, nie ma żadnej informacji, nie ma nawet ścieżki (by się tam dostać trzeba kombinować polami, wertepami). Podobno w przyszłości ma tu być rezerwat. A dziś miejscowi wyrzucają tam śmieci a całość jest zarośnięta i zdziczała.
Powyżej uwału znaleźliśmy małe wywierzysko, gdzie dziki zażywają kąpieli błotnych.

Kąpielisko dzików
Kąpielisko dzików © Skowronek
Na stoku uwału
Na stoku uwału © Skowronek
Dno uwału
Dno uwału © Skowronek
Następnie błotnistą dojeżdżamy do jeziorka krasowego. Woda wypełnia krasowy lej, który ma gliniaste dno. Dzięki temu woda nie może uciec w świat podziemnych korytarzy.
To miejsce jest zadbane ale po tablicy i ławeczkach nie ma już śladu. Już poprzednio tablica była uszkodzona a teraz nie ma już nic.

Nad jeziorkiem krasowym w Kusiętach
Nad jeziorkiem krasowym w Kusiętach © Skowronek
Przecinamy tory, wjeżdżamy na asfalt w Kusiętach, jedziemy kawałek tym asfaltem a potem skręcamy na czerwony szlak rowerowy. Jedziemy nim kawałek a potem skręcamy w lewo na szeroki dukt, którym docieramy do granic Częstochowy.
I to by było tyle ciekawostek na dziś.


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 58.39km
  • Teren 19.00km
  • VMAX 35.40km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po lesie

Piątek, 28 marca 2014 · dodano: 03.04.2014 | Komentarze 2

Rankiem do pracy, po pracy do księgowej, po wyjściu od księgowej do domu na obiad, po obiedzie do lasu. Po lesie szlakiem niebieskim do Dębowca, potem pomarańczowym do asfaltu. Po asfalcie i skręt na drogę przeciwpożarową i powrót do Cze-wy. Po Cze-wie tu i tam a konkretnie to do pracy bo telefonu zapomniałam. Potem do domu. Na Masę nie zdążyliśmy. A przyznać muszę, żem na masie ni razu nie była.
Po lesie
Po lesie © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 43.74km
  • Teren 20.00km
  • VMAX 39.50km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lipówki

Wtorek, 25 marca 2014 · dodano: 26.03.2014 | Komentarze 4

Cze-wa - droga przeciwpożarowa (mijamy tu Matiza17) - Sokole - Lipówki - Sokole - droga przeciwpożarowa - Cze-wa. Sił brak. Mocy zero.
Zachód słońca na Lipówkach
Zachód słońca na Lipówkach © Skowronek
Widok na Górę Biakło
Widok na Górę Biakło © Skowronek


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 33.60km
  • Teren 15.00km
  • VMAX 39.80km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krótko

Niedziela, 23 marca 2014 · dodano: 23.03.2014 | Komentarze 7

Vision złożony, dzień wolny a tu z wycieczki nici. Krótko - nadzieję mając, że zdążymy przed deszczem udajemy się na Aleję Pokoju, gdzie spotykamy Przema2 z synem. Gawędzimy chwilę, potem jedziemy dalej.
Opuszczamy miasto i przy najbliższej sposobności zmykamy w teren. Mijamy Zieloną Górę jadąc ścieżką ponad torami. W Kusiętach przy sklepie spotykamy część ekipy JuraBike. Zagaduję kolegę ale nie ma ochoty na pogawędki. Widać za cienko wyglądam. Żegnam się i znikamy.
Zielonym rowerowym na Górę Sowią. Bardzo lubię ten malutki podjazd.  Tutaj zaczyna padać więc pada decyzja o odwrocie.
Znów przez Kusięta, po czym na czerwony szlak rowerowy. Docieramy do miasta. Nadal pada. Zatem do domu. W końcówce ostra wymiana zdań, zakończona jednakże rozejmem. Zdjęć brak.


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 44.26km
  • Teren 18.00km
  • VMAX 35.10km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olsztyn

Wtorek, 11 marca 2014 · dodano: 12.03.2014 | Komentarze 2

Po pracy obiad, po obiedzie krótka wycieczka. Do Olsztyna drogą przeciwpożarową (po drodze mija nas Piotr a kawałek dalej Krzysztof), na rynku przerwa na batonika i powrót ponownie drogą przeciwpożarową. Zmrok już zapadł, więc wreszcie okazja była lampki wypróbować, które to lampki Alek nam załatwił. Rewelacja - jasno jak w dzień:)
A dziś rano siadłam chwilkę nad mapą "Zielony Wierzchołek Śląska" i już mam pomysł na kolejną wycieczkę:)


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 112.02km
  • Teren 5.00km
  • VMAX 45.50km/h
  • Podjazdy 1070m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ziemie pana Krystyna Koziegłowskiego

Niedziela, 23 lutego 2014 · dodano: 25.02.2014 | Komentarze 2

Okolice bliskie ale nie eksplorowane. Celem poprawy znajomości terenu ekipa w składzie: Faki, Piter, Robert, Siwuch no i my udała się w ów teren. Buszowali dzień cały i zwiedzali ile się dało.
Wpis jutro, zdjęcia i filmik z koziołkiem-zuchem w roli głównej prześlę jutro około południa. Wszystkim uczestnikom dziękuję za przybycie:))
Przepraszam za opóźnienie. Filmik jeszcze trochę poczeka a tymczasem zapraszam do lektury:

Koziegłowy nazwę swą wywodzą od założyciela – Drogosława herbu Zerwikaptur, który „w brudnem polu miał trzy szare głowy kozie”. Około roku 1106 otrzymał koziegłowskie włości od Bolesława Krzywoustego. Za panowania Kazimierza Sprawiedliwego Koziegłowy wziął w posiadanie Mikołaj herbu Lis (złe języki prawią, że potomkowie Drogosława na drogę nieprawości zeszli i przez występki swe ziemie utracili), który to Mikołaj od razu wziął się do roboty (a raczej zagonił do niej poddanych) i zamczysko wybudowali. Podobno nazwali je Żabi Kruk. Pewno dlatego, że na bagnach, wśród rozlewisk postawione.
I resztki tegoż zamczyska chcemy dziś odnaleźć.
Wyruszamy z Cze-wy początkowo w składzie 4-osobowym. Po drodze dogania nas Faki (który właśnie pobił rekord przejazdu Parkitka-Aleja Pokoju) a gdy zatrzymaliśmy się by opowiedzieć o zamczysku, które stało na Błesznie, dojeżdża Piter. I tak oto ruszamy na Koziegłowy.
Drogą jak najkrótszą, przez Poraj, prosto do Koziegłów. Początkowo dwie porażki – kapelusz-gigant (którym, zauważ Czytelniku, Koziegłowy chwalą się na prawo i lewo) już dawno był znikł a pałac biskupów jest w remoncie. Dostaliśmy się za to do XVII-wiecznego kościoła szpitalnego św. Barbary (który zwykle jest zamknięty) aleśmy tuż po mszy szturm przypuścili i ksiądz nie śmiał rowerzystów wyprosić (choć kluczami pobrzękiwał znacząco).
Pałac biskupów w Koziegłowach
Pałac biskupów w Koziegłowach © Skowronek
Wnętrze kościoła św. Barbary
Wnętrze kościoła św. Barbary © Skowronek
Rynek w Koziegłowach
Rynek w Koziegłowach © Skowronek
Potem zasiedliśmy na koziegłowskim ryneczku (tu opuszcza nas Piter) by po odpoczynku (i uszczupleniu zapasów jadła) ruszyć na poszukiwania zamku. A zadanie to łatwe nie jest. Zamczysko bowiem wciąż na terenie podmokłym się kryje. I tu mała dygresja. Jak to kiedyś budowali! Na bagnach stawiali i kilkaset lat stało! A teraz jak coś zbudują, drogę na przykład, to nieraz ani roku nie przetrzyma…
I tu warto przybliżyć postać Krystyna I herbu Lis, kasztelana sądeckiego i starosty kolskiego, który z czasem nazwany został Koziegłowskim. Cieszył się zaufaniem Władysława Jagiełły i ogólnym poważaniem i sławą wojskową. Pod Grunwald pociągnął z chorągwią wystawioną własnym kosztem (a raczej kosztem poddanych, jak sądzę tu nic od średniowiecza się nie zmieniło). Chorągiew liczyła średnio 300 rycerzy, do każdego rycerza doliczyć trzeba ze 4 pachołków i wyekwipuj to wszystko i w konie zaopatrz (plus zapasowe) i w żarcie i broń… Tak czy inaczej za czasów panowania Krystyna i jego potomków ziemia koziegłowska kwitła – i górnictwo się rozwijało, i hutnictwo, i młyny liczne, i browary, i kuźnia, i ważne szlaki handlowe tędy przebiegały…
Dopiero w czasach późniejszych wojny i zabory zmieniły te okolice w biedne. Lecz mieszka tu ludność zaradna, która radę sobie dała. Obecnie miejscowość słynie z produkcji choinek (oczywiście zgodnych z najnowszymi trendami), sztucznych kwiatów, zabawek, kapeluszy i wyrobów z łyka osikowego. Warto tu zajrzeć w okresie Bożego Narodzenia – iluminacja, że ho ho…
No dobrze, wracamy na trasę wycieczki. Pokonawszy DK1 (światła są) zapuszczamy się na rozległe, podmokłe łąki. Do ruin Rafał prowadzi jak po sznurku. Z zamku pozostały jeno dwa wały, fragment fosy (w której mieszkańcy hodowali ryby) i mały fragment kamiennego muru. Może gdyby zdjąć warstwę ziemi to odsłoniły by się fundamenty i resztki budynków? W Sławkowie przecież tak zrobili...
W latach 60’tych XX wieku archeolodzy badali ten teren ,znaleziono liczne ozdoby i przedmioty codziennego użytku a także denary. Wszystko wywieziono do muzeum w Częstochowie.
Gdzieś pośród tych pól kryją się resztki zamku
Gdzieś pośród tych pól kryją się resztki zamku © Skowronek
Niegdyś wyglądał tak:

Jeden z wałów
Jeden z wałów © Skowronek
Niewielki fragment murów
Niewielki fragment murów © Skowronek
W sercu dawnego zamku
W sercu dawnego zamku © Skowronek
Kolejny etap to cmentarz starokatolickiego wyznania Mariawitów a następnie przez pola do miejscowości Mzyki i do Czarnego Lasu, by zobaczyć XIX-wieczny pałac Zieglerów. Lecz zanim tam dotarliśmy uwagę naszą zwraca stadko kóz na pastwisku opodal drogi. Są bardzo zadbane, głownie kozy z młodymi. Upatrzył nas sobie mały, czarny koziołek i kombinował jakby tu ogrodzenie przeleźć. Najpierw elektryczny pastuch go odpędził ale potem sprawnie przelazł pod drutami i dalejże hasać wśród nas! Obgryzał opony i kierownice, trawy ani wafelka nie chciał. Nic a nic się nie bał. Siwuch złapał go i przeniósł na pastwisko. Ale mały zuch znów przelazł pod ogrodzeniem i dalej biegać i hasać. Wreszcie dał mi się chwycić i przenieść z powrotem do mamusi.
W drodze na Mzyki
W drodze na Mzyki © Skowronek
Stadko kóz w Czarnym Lesie
Stadko kóz w Czarnym Lesie © Skowronek
Nasz mały zuch
Nasz mały zuch © Skowronek
Pałac w Czarnym Lesie mieści obecnie hotel, jest pięknie odrestaurowany, można też pospacerować po parku. Pieczątkę również posiadają:)
Przed pałacem w Czarnym Lesie
Przed pałacem w Czarnym Lesie © Skowronek
Pałacowy park
Pałacowy park © Skowronek
Z Czarnego Lasu podążamy do Woźnik, gdzie oglądamy kościół św. Katarzyny oraz drewniany kościółek św. Walentego (na mapach piszą, że XVII-wieczny, lecz najnowsze badania wskazują, że jest dużo starszy, pochodzi z XV wieku). Odwiedzamy też grób Józefa Lompy oraz mogiłę żołnierzy poległych w 1939 roku. Do panów podchodzi też starszy rowerzysta, który również wybrał się na wycieczkę i gawędzi z nimi nieco.
Kościółek św. Walentego
Kościółek św. Walentego © Skowronek
Kolejny etap to Cynków i drewniany kościółek św. Wawrzyńca, zbudowany w 1631 roku przez cieślę z Pyskowic – Walentego Ruraya (bez użycia gwoździ). Jest zamknięty a nabożeństwa odbywają się raz w roku – 10 sierpnia, w dniu św. Wawrzyńca.
Kościółek św. Wawrzyńca
Kościółek św. Wawrzyńca © Skowronek
Potem zajrzeliśmy jeszcze do sanktuarium św. Antoniego w Koziegłówkach. Wewnątrz zobaczyć można przepiękną ambonę w kształcie łodzi. Zdjęć brak, gdyż akurat ludzi zbierali się przed mszą i głupio byłoby tak łazić i fotografować.
Dzień ma się już ku końcowi, przeto podążać trzeba w stronę domu. Prowadzi nas Robert, przez Koziegłowy, Poraj i Wanaty. Pod koniec dokucza mi już zmęczenie. Przy trasie żegna nas Siwuch, zaś na skrzyżowaniu z Jesienną żegnamy Piotra i Roberta bo jedziemy jeszcze do mojej mamy na obiad.
Po obiedzie ciężko się ruszyć (ciemno, zimno i do domu daleko) aleśmy się jakoś zebrali. I tak minęła niedziela. Pogoda przecudna, towarzystwo wesołe, widoki szerokie (te okolice wcale nie są płaskie) i liczne miejsca ciekawe. By zobaczyć jak najwięcej poruszaliśmy się asfaltami ale kierowcy grzeczni byli. Jeszcze raz dziękuję wszystkim:)


Kategoria powyżej 100 km, Jura


  • DST 52.08km
  • VMAX 36.40km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mstów

Niedziela, 2 lutego 2014 · dodano: 02.02.2014 | Komentarze 8

Z EdytKą i Alkiem do Mstowa przez Przeprośną Górkę. W Mstowie znaleźć można różne miejsca ciekawe, między innymi dawny cmentarz żydowski. Teren jest zniszczony, macewy nieliczne i zarośnięte trawą, uszkodzone i poprzewracane. Resztki murów ogrodzenia dawno zarosły trawą. Tylko jeden nagrobek ktoś oparł pionowo o drugi i postawił znicz.
Potem mieliśmy udać się pod Dobrą Górę odwiedzić mogiłę z czasów Powstania Styczniowego i dawny cmentarz choleryczny ale zaczęło padać. Wobec tego zawróciliśmy ale, że nie padało zbyt mocno więc pojechaliśmy do Olsztyna. W Leśnym liczne grono rowerzystów dyskutuje zawzięcie. Jest Voit, Yacek, Stin14, Kulisty, Lech z Żelków a reszty chyba nie znam.
Wypiliśmy herbatkę, trochę odpoczęliśmy i trzeba było udać się w drogę powrotną. Yacek postanowił jechać z nami. I tak wespół, przez Kusięta, wracamy sobie do Cze-wy.
W drodze do Mstowa
W drodze do Mstowa © Skowronek
Pomnik upamiętniający lokację Siedlca w 1354 r
Pomnik upamiętniający lokację Siedlca w 1354 r © Skowronek
Mstów - dawny cmentarz żydowski
Mstów - dawny cmentarz żydowski © Skowronek
Mstów - teren dawnego cmentarza żydowskiego
Mstów - teren dawnego cmentarza żydowskiego © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 92.04km
  • Teren 30.00km
  • VMAX 41.80km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złoty Potok

Poniedziałek, 6 stycznia 2014 · dodano: 06.01.2014 | Komentarze 11

Pogoda wciąż dopisuje, dzień wolny, zatem na szlak śmiało ruszać można. W składzie EdytKa, Alek, Siwuch (i my, rzecz jasna) obieramy kierunek na Złoty Potok. Przy dworcu na Rakowie dołącza Faki ale jedzie z nami krótko bo spieszy się do Olsztyna. Do tegoż Olsztyna docieramy drogą przeciwpożarową, potem czerwonym rowerowym do Zrębic, potem żółtym rowerowym do Pabianic, potem na Drogę Klonową i odwiedziny w pałacu Raczyńskich w Złotym Potoku.
Następnie do pstrągarni na frytki i kawałek asfaltem do Siedlca, a potem Siedlec-Szczypie, a potem w prawo na czerwony rowerowy, a potem do Krasawy, a potem do Zrębic i znów na czerwony rowerowy.
Z Olsztyna jedziemy do stóp Gór Towarnych. Przy ognisku siedzą Gaweł, Bartek, Faki, Michail, nasza piątka i jeszcze dwóch rowerzystów. W Olsztynie Siwuch zakupił nam kiełbaski (dzięki:)), pojedliśmy, trochę pogadali i trzeba było jechać. Terenem do Kusiąt i asfaltem do Cze-wy. Następnie na Lisiniec, na obiad do mojej mamy i do domu. Bardzo miła niedziela:) No dobrze, to był poniedziałek, jak słusznie kolega Arusb zwrócił uwagę. Tak jakoś mi się pomyliło;)
Tutaj więcej ZDJĘĆ.
Aleja Klonowa
Aleja Klonowa © Skowronek
I jeszcze raz Aleja Klonowa
I jeszcze raz Aleja Klonowa © Skowronek
Przy pałacu Raczyńskich w Złotym Potoku
Przy pałacu Raczyńskich w Złotym Potoku © Skowronek
W towarzystwie lwa
W towarzystwie lwa © Skowronek
Ognisko u stóp Gór Towarnych
Ognisko u stóp Gór Towarnych © Skowronek


Kategoria Jura, 50 - 100 km


  • DST 25.40km
  • Teren 9.00km
  • VMAX 35.20km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

No i mamy Nowy Rok

Środa, 1 stycznia 2014 · dodano: 01.01.2014 | Komentarze 1

Powitawszy Nowy Rok życzymy kolarzom najlepszego i żegnamy ich by odwiedzić Markona, bawiącego ze swą ekipą u stóp Gór Towarnych. Dojeżdżamy tam sprawnie gdyż asfalt nie oblodzony. Posiedzieliśmy trochę z nimi przy ognisku, życzyli wszystkiego najlepszego, herbatkę wypili, a że pora już późna, przeto zbieramy się z powrotem. Ponownie do Olsztyna i na drogę przeciwpożarową. Deszcz zaczyna padać. Potem jedziemy przez Stare Błeszno. Na skrzyżowaniu z Jesienną żegnamy się i każdy gna do domu, wszak już 2.30. To był nieco szalone rowerowe powitanie Nowego Roku:) Dziękujemy wszystkim za przemiłe powitanie:)
Przy ognisku
Przy ognisku © Skowronek


Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 42.11km
  • Teren 15.00km
  • VMAX 35.10km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Noworoczny Olsztyn

Środa, 1 stycznia 2014 · dodano: 01.01.2014 | Komentarze 0

Po wczorajszych nocnych wojażach tośmy mocno zaspali. W południe pojechaliśmy w identycznym składzie do Olsztyna. Na początek obok huty, potem za torami skręt w teren, na leśne dukty. Potem czerwonym rowerowym do Kusiąt i już asfaltem do Olsztyna. Na rynku chwila przerwy, podjechaliśmy też do zamku ale pełno szkła tam leży, uważać trzeba. Do Cze-wy wróciliśmy drogą przeciwpożarową. Minęła nas też grupa rowerzystów, którym oddaliśmy łopatki, co to jednemu wypadły.
Na rynku w Olsztynie
Na rynku w Olsztynie © Skowronek



Kategoria 0-50 km, Jura