Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112823.66 kilometrów w tym 30192.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 573362 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

50 - 100 km

Dystans całkowity:38137.30 km (w terenie 12485.50 km; 32.74%)
Czas w ruchu:1617:53
Średnia prędkość:18.55 km/h
Maksymalna prędkość:74.70 km/h
Suma podjazdów:232875 m
Suma kalorii:38927 kcal
Liczba aktywności:537
Średnio na aktywność:71.02 km i 3h 53m
Więcej statystyk
  • DST 66.32km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:25
  • VAVG 19.41km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Podjazdy 423m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostrężnik

Środa, 13 kwietnia 2016 · dodano: 17.04.2016 | Komentarze 0


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 77.49km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:30
  • VAVG 17.22km/h
  • VMAX 44.80km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Złoty Potok

Piątek, 1 stycznia 2016 · dodano: 01.01.2016 | Komentarze 6

Nowy Rok 2016 rozpoczęty. Trochę nam się miejsca zbiórki poplątały ale w końcu dotarlim, tam, gdzie ekipa oczekiwała. A ekipa liczna jak na panującą temperaturę w okolicy -10 stopni. Przybyli zatem Alek, Arek, Artur, Gaweł, dwóch Marcinów, Rafik1000, Siwuch i my.
Na początek jedziem sobie do Dębowca, potem pomarańczowym rowerowym do asfaltu i w Sokole Góry. Przy zjeździe z Puchacza żegnają nas Rafik i Gaweł i jadą na herbatę do Leśnego.
Reszta zaś podąża za znakami czarnego szlaku pieszego (a potem zielonego) do kapliczki św. Idziego. Bardzo lubim owe szlaki.
Spod kapliczki zjazd do Zrębic. W tym miejscu muszą nas opuścić Alek, Arek, Artur i Marcin i wracać już do domu.
Zostalim zatem samoczwart, nas nikt nie goni, możem sobie przeto ze spokojną głową na herbatkę do Rumcajsa jechać.
W Pabianicach dostrzegamy parę rowerzystów z sakwami. Podążają za czerwonym pieszym, pełno tam piachu, toteż wołamy by jechali z nami. I tak poznajemy Magdę i Grzegorza. Sylwestra spędzili w Olsztynie a teraz wracają do Katowic. Śpią w namiocie, brrrr... Twardziele:)
I tak oto podążamy sobie razem do Rumcjasa, gdzie urządzamy przerwę na herbatkę, jedzonko i ogrzanie. Długo nie siedzim, jako, że zmrok wcześnie zapada. Trzeba nam jechać dalej - Szlakiem Ku Źródłom do Ostrężnika, gdzie żegnamy podróżników. Oni jadą do Mirowa, my zaś kierujem się w stronę Cze-wy. Najpierw podjazd w Suliszowicach, potem Zaborze, terenem do Dębowca i na leśny dukt nie bez przyczyny Dębowcówką zwany. Temperatura spada a my jedziem coraz żwawiej:) Górskie ciuchy dobrze trzymają ciepło, mnie było ok, jednak chłopaki zmarzli porządnie. Ale co tam, grunt, że wycieczka udana. Kilometraż porządny i humory doskonałe. Dobry początek roku:)
Pod skansenem (autor: Marcin F.)
Pod skansenem (autor: Marcin F.)
Na niebieskim szlaku (autor: Tomasz S.)
Nadjeżdża kawaleria (autor: Tomasz S.)
Artur i Marcin na pomarańczowym szlaku (autor: Rafał B.)
Artur i Marcin na pomarańczowym szlaku (autor: Rafał B.)
Przerwa przed Sokolimi Górami
Przerwa przed Sokolimi Górami
W Sokolich Górach - przy zjeździe z Puchacza. (autor: Marcin F.)
W Sokolich Górach - przy zjeździe z Puchacza. (autor: Marcin F.)



Kategoria Jura, 50 - 100 km


  • DST 70.51km
  • Teren 35.00km
  • Czas 03:56
  • VAVG 17.93km/h
  • VMAX 36.60km/h
  • Podjazdy 976m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Mikołajki

Niedziela, 6 grudnia 2015 · dodano: 06.12.2015 | Komentarze 4

Mikołajkowa pogoda zachęca do rowerowej wycieczki. Pod Jagiellonami spotkanie z Arturem i wespół podążamy drogą p/pożarową do Olsztyna. Na rynku Rafał musi poprawić drogowskazy a właściwie zamontować je za pomocą solidnych, metalowych obejm. Tak więc podjeżdżamy a tam... Święty Mikołaj:))) Dostaliśmy cukierki. A przy okazji: dziękuję św. Mikołaju za tę nową lampkę rowerową:) W tym miejscu żegna nas Artur - obowiązki wzywają. My zaś kończymy montaż (spotkałam też koleżankę z rodziną) a następnie przez Kotysów, Zrębice i Siedlec jedziemy do parkingu przy Źródłach. W planie był zakup 5 kg miodu, niestety dziś znowu pana z miodem nie ma. Przyjdzie czekać do wiosny... Wobec tego Szlakiem Ku Źródłom podążamy do Złotego Potoku. Zaglądamy też na tamtejszy cmentarz - dziś kiosk ze zniczami otwarty, toteż zapaliliśmy na żołnierskim grobie. Dalej jedziemy Drogą Klonową i przez Brus dojeżdżamy do Zrębic. Po drodze znowu łapię kapcia w przednim kole. Czyżby opona do wymiany? Wyjeżdżamy przy kościele a potem jedziemy sobie przez Sokole Góry. Sporo ludzi spaceruje. Nawet więcej niż sporo. Opuszczamy Sokole i znowu kierujemy się na drogę p/pożarową, którą wracamy do Cze-wy. Na koniec głód odbiera siły ale jakoś żeśmy się dowlekli. Tak, tak, bez prowiantu lepiej na rower nie wychodzić. Trochę dziś wiało ale w lesie spokojniej a do tego ciepełko i piękne słońce rekompensowały niedogodności. Na drodze p/pożarowej
Na drodze p/pożarowej © Skowronek Podążamy do Olsztyna
Podążamy do Olsztyna © Skowronek Spotkanie ze św. Mikołajem
Spotkanie ze św. Mikołajem © Skowronek Na Szlaku Ku Źródłom
Na Szlaku Ku Źródłom © Skowronek Rezerwat Parkowe
Rezerwat Parkowe © Skowronek Droga Klonowa
Droga Klonowa © Skowronek Śliczny ptaszek (chyba Pliszka żółta)
Śliczny ptaszek (chyba Pliszka żółta) © Skowronek Leśny spokój
Leśny spokój © Skowronek Czarny szlak pieszy w Sokolich Górach
Czarny szlak pieszy w Sokolich Górach © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 98.74km
  • Teren 30.00km
  • Czas 05:09
  • VAVG 19.17km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Podjazdy 880m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zadanie wykonane

Niedziela, 22 listopada 2015 · dodano: 22.11.2015 | Komentarze 17

Bariera 10000km w tym roku wreszcie pokonana:))) Niby zimno, niby mokro ale powiem Wam szczerze, że lubię jesień. Nie tylko tą złotą ale tą nieco ponurą także. Gdy drzewa stracą liście wypatrzycie wspaniałe skałki, w innych miesiącach ukryte przed wzrokiem w gąszczu zieleni. Są śliczne. Początek wycieczki to jazda drogą p/pożarową do Sokolich Gór. Tam wjeżdżamy na szlak żółty pieszy. Ów szlak jest pewną kością niezgody bo Rafał (zgodnie z prawdą) twierdzi, że jest wymalowany prawidłowo, zaś Skowronek twierdzi (również zgodnie z prawdą), że chyba nie do końca skoro wszyscy, z którymi rozmawiamy się tam kiedyś zgubili. Może wykrzyknik nad znakiem w jednym miejscu załatwiłby sprawę, nie wiem... W Sokolich Górach
W Sokolich Górach © Skowronek Tak więc podążamy żółtym, jednak po pewnym czasie Rafał rzecze, że czuje osłabienie i chciałby jednak jechać asfaltem. Zatem dojeżdżamy do skrzyżowania z czarnym i zielonym i długim, mozolnym podjazdem przez pola wyjeżdżamy w Biskupicach. Wyjeżdżamy w Biskupicach
Wyjeżdżamy w Biskupicach © Skowronek Z Biskupic jedziemy do Przybynowa a stamtąd do Żarek. Kierujemy się na Mirowski Gościniec i urządzamy przerwę w miejscu postojowym. W tym samym czasie przychodzi wiadomość od Siwucha, który napotkał dziś w Beskidach prawdziwie zimowe warunki. W miejscu postojowym stoi też tablica z opisem żareckich ciekawostek. Tak sobie myślę, że wiosną urządzimy wycieczkę i dokładnie opiszemy tutejsze interesujące miejsca. Bo tak tu często jeździmy a rzadko je opisujemy. Po posiłku (czyli batoniku) podążamy Gościńcem a tam wypatruję ringstand. Czytałam, że na Parchowotce są gniazda bunkrów lecz nie wiedziałam, że jeden jest tuż przy drodze. Tyle razy tam byłam i oczywiście go nie widziałam bo zarośnięty trawą. Teraz, jesienią, jest doskonale widoczny. Do tej pory ciężko mi się jechało lecz znaleziony bunkier uskrzydla. Od tej pory gęba mi się śmieje na myśl o następnej wycieczce. Bo tam, na wierzchołku, jest też okazały schron i teraz to już MUSIMY go odwiedzić. Ringstand na wzgórzu Parchowotka
Ringstand na wzgórzu Parchowotka © Skowronek Ringstand (linia B-1)
Ringstand (linia B-1) © Skowronek Zjeżdżamy do Mirowa a następnie jedziemy w stronę Niegowy lecz uradzilim wcześniej skręcić na Łutowiec. To także ciekawe miejsce, jest podjazd, są potężne skałki i ruiny strażnicy z XIV wieku... Łutowiec
Łutowiec © Skowronek Z Łutowca leśnym duktem jedziemy do Moczydła a stąd do Trzebniowa, gdzie skręcamy na ścieżkę rowerową do pustelni Czatachowa. Teoretycznie obowiązuje na niej zakaz jazdy samochodów ale jesteśmy w Polsce, tutaj obywatele przepisy i zakazy mają... Wiadomo gdzie. Po drodze cieszą wspaniałe widoki, niemal jak w górach, oraz wapienne skałki rozmaitych kształtów. Ścieżka do Moczydła
Ścieżka do Moczydła © Skowronek Między Trzebniowem a Czatachową
Między Trzebniowem a Czatachową © Skowronek Zjeżdżamy z pustelni i skręcamy na rowerowy szlak Orlich Gniazd. Po drodze cały czas wypatrujemy skałek. Śliczne... Ta piękna... No a tamta... WRÓĆ!!! TAMTA! Cała grupa skał, jest i okienko!!! STOP i już po chwili wdrapujem się do nowo odkrytych skałek. Miejsce jest absolutnie fantastyczne. Dobrze znane wspinaczom, są punkty asekuracyjne, przygotowane miejsce na ognisko i ławki, osłonięte od wiatru. Skałki są cudowne, jedne omszałe, tajemnicze, inne lśniące bielą. Doskonałe miejsce na wycieczkę i ognisko w większym gronie, co Wy na to?:) Tajemnicze skałki
Tajemnicze skałki © Skowronek Miejsce jest zachwycające
Miejsce jest zachwycające © Skowronek Okienko
Okienko © Skowronek Jest też schronisko
Jest też schronisko © Skowronek Oraz miejsce na ognisko
Oraz miejsce na ognisko © Skowronek Widoki spod skałek
Widoki spod skałek © Skowronek Skałki
Skałki © Skowronek Skałki II
Skałki II © Skowronek Paproć zanokcica skalna
Paproć zanokcica skalna © Skowronek Gęby znów się śmieją, zadowoleni jedziemy do Ostrężnika. A stamtąd do parkingu, gdzie kupujemy miód. Polecam, pan ma swój i nie oszukuje - duży słój ma 1300 g a jest tańszy niż w sklepach. Ma też propolis i pyłek kwiatowy. Pogadalim z nim trochę, poopowiadał nam o sobie. Czas prędko płynie i trzeba ruszać dalej. Żegnamy go grzecznie i podążamy do Siedlca a potem skręcamy na Krasawę, gdzie znów podążamy za znakami Szlaku Orlich Gniazd. Prowadzą nas aż do Kotysowa. A stamtąd polnym (odkrytym wczoraj) asfalcikiem do Turowa. A z Turowa do Olsztyna. Na rynku znów batonik i pędzimy na drogę p/pożarową. A tam licznik sygnalizuje: jest 10000 km. Hura!:) Można zatem wracać do domu. Wybieramy drogę przez hutę, jedziemy jeszcze na myjnię bo rowery ubłocone. Poszukiwania historii, ciekawych miejsc, przyrodniczych skarbów i zagadek to jest to. Żadne tam wyniki, średnie i tym podobne... Może tego zabrakło. Odrobi się straty w przyszłym roku. Ale przyznam, że ten jeden, okrąglutki wynik cieszy bardzo:) Dziękuję tym, którzy dopingowali i nie pozwolili odpuścić:))


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 89.72km
  • Teren 45.00km
  • Czas 05:09
  • VAVG 17.42km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesiennie spacerkiem

Sobota, 21 listopada 2015 · dodano: 21.11.2015 | Komentarze 1

Na dzisiejszą wycieczkę umówiliśmy się z Tomkiem. Rano chcemy wychodzić a tu kapeć w przednim kole. No nie... Nie mogę dodzwonić się do Tomka, wysyłam mu zatem sms, że się spóźnimy. Niestety po przybyciu na miejsce okazuje się, że go nie ma. Abonent nadal niedostępny. Wobec tego jedziemy do apteki i na Północ. W międzyczasie oddzwania Tomasz, że dopiero teraz dostał wiadomość i jest na p/pożarówce i łata kapcia. Ten jego kapeć dał nam czas niezbędny na dojazd:) Pędzimy na Warszawską i przez Jaskrów na Przeprośną Górkę. A stamtąd przez Gąszczyk i tutaj nadjeżdża Tomasz. Drużyna w komplecie, można zatem wyruszyć na właściwą wycieczkę.
Podążamy do Turowa, następnie do Przymiłowic i na polny asfalt, którym jeszcze nie jechaliśmy. Prowadzi wprost do Kotysowa, gdzie przebiega szlak czerwony rowerowy. Można nim pojechać wprost do Zrębic, my jednak skręcamy w prawo i wzdłuż ściany lasu jedziemy do Sokolich Gór. Wyjeżdżamy przy gajówce (kiedyś była opuszczona) i odtąd za znakami czarnego szlaku pieszego do kapliczki św. Idziego. Zjeżdżamy do Zrębic i standardową trasą podążamy do Złotego Potoku.
Na przystanku urządzamy przerwę na jedzenie. Niestety zaczyna padać. Jest niewielki, toteż uradzilim wrócić do lasu sądząc, że tam nie zmokniem. Jak uradzili tak zrobili. A po pewnym czasie przestaje kropić a niebo jaśnieje. Wracamy do Zrębic i szlakiem czarnym pieszym przez Sokole Góry jedziem do drogi p/pożarowej. Tuż przed końcówką czuję, że przód coś za miękki. No nie... Powietrze schodzi powoli, toteż ładujem ile wlezie i żwawo śmigamy przez hutę na Raków. Na dworcu żegna nas Tomasz i idzie na pociąg. A my wracamy do domku.
Poranna aura nie zachęcała do wyjścia ale było warto. Wcale nie było nam zimno, nie wiało (przynajmniej w lesie;)), w terenie w miarę sucho, piachy ubite, nawet słońce czasem wyjrzało zza chmur. Jechalim sobie w spokojnym tempie, bez pośpiechu, pogadalim. Super wycieczka:)
W Turowie (autor: Siwuch)
W Turowie (autor: Siwuch)
Na czarnym pieszym w Sokolich Górach
Na czarnym pieszym w Sokolich Górach © Skowronek
Na szlaku
Na szlaku © Skowronek
Skałki Św. Idziego
Skałki Św. Idziego © Skowronek
Droga Klonowa
Droga Klonowa © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 74.11km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:29
  • VAVG 16.53km/h
  • VMAX 30.70km/h
  • Podjazdy 540m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Złoty Potok

Sobota, 14 listopada 2015 · dodano: 14.11.2015 | Komentarze 4

Dzisiejsza wycieczka znów w kierunku Złotego Potoku. Cóż poradzić: zwyczajnie lubim się tam kręcić. Wieje i to mocno, toteż chronim się w lasach. Na miejsce zbiórki (przy dróżce na Górę Ossona) przybywają: Adrian, Marcin, Tomek i my. Tomasz prowadzi na wierzchołek (tym łatwiejszym podjazdem), po czym prezentuje swoje ulubione ścieżki i zachęca do małych treningów. Prawdę rzekłszy dziś brakuje nam nieco chęci i sił, niektórzy by chcieli ale muszą uważać. W każdym razie Adii, Parker i ja rezygnujemy z podjazdu na Zieloną Górę i wybieramy lżejszy wariant. Potem chłopcy podjeżdżają na wierzchołek Gór Towarnych a ja zjeżdżam do asfaltu. W Olsztynie żegna nas Tomek, obowiązki wzywają.
Pozostali jadą szlakiem czerwonym pieszym a potem czarnym przez Sokole Góry. Fajnie bo piachy ubite i jedziemy z lekkością. Wyjeżdżamy przy kapliczce św. Idziego i zjeżdżamy do Zrębic. Tutaj odłącza się Adrian i wraca do domu, reszta zaś jedzie (szlakiem żółtym rowerowym i Drogą Klonową) do Złotego Potoku na herbatę do Rumcajsa. Przedtem jednak odwiedzamy mogiłę żołnierzy 7 Dywizji Piechoty na złotopotockim cmentarzu.
W barze jak zwykle miło, pyszne jedzenie i właściciel opowiedział nam kilka ciekawostek związanych z czasami II wojny światowej. Brzuszki napełnione, przeto możemy ruszać w drogę powrotną. Podążamy tak jak poprzednio: do Zrębic. A potem znów w Sokole Góry, lecz inną drogą: szlakiem czerwonym pieszym a potem nieoznakowaną dróżką, którą odkryliśmy ostatnio. Prowadzi wprost do żółtego szlaku pieszego, którym objeżdżamy Sokole by wyjechać przy parkinu. Do Cze-wy wracamy drogą p/pożarową.
Bardzo udany dzień. Jechaliśmy sobie turystycznie, pogadalim a i wietrzysko nam nie dokuczyło.
Ekipa w komplecie
Ekipa w komplecie © Skowronek
Na Górze Ossona
Na Górze Ossona © Skowronek
Mogiła żołnierzy 7 Dywizji Piechoty w Złotym Potoku
Mogiła żołnierzy 7 Dywizji Piechoty w Złotym Potoku © Skowronek
Droga Klonowa
Droga Klonowa © Skowronek
Droga do Sokolich Gór. Proszę zwracać uwagę na znaki
Droga do Sokolich Gór. Proszę zwracać uwagę na znaki © Skowronek
Skała Pielgrzym w Sokolich Góracvh
Skała Pielgrzym w Sokolich Górach © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 72.04km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 19.65km/h
  • VMAX 46.20km/h
  • Podjazdy 422m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miejsca Pamięci

Środa, 11 listopada 2015 · dodano: 11.11.2015 | Komentarze 3

Święto Niepodległości to dla częstochowskich rowerzystów dzień, w którym organizują się w grupę i jadą wspólnie w teren. Dziś grupy są dwie, mieliśmy dołączyć do siwuchowej ale warunki pogodowe nas odstraszyły.
Rano nie pada, toteż w końcu spakowaliśmy znicze i wyjechaliśmy z zamiarem odwiedzenia kilku Miejsc Pamięci. Pierwsze to mogiła żołnierzy 7 Dywizji Piechoty poległych 3 września 1939 roku.
Dwa słowa o walce:
Dębowiec (w 1939 r. były to tylko trzy gospodarstwa i kościół) położony jest na stromym wzgórzu (podjedźcie na nie od strony Poraja, to poczujecie jakie strome). Wzgórze zwie się Zielona i jest niezalesione (wówczas także było łyse). Przypomnijmy, że granica polsko-niemiecka była zaledwie 50 km stąd. Niemcy zajęli teren 2 września i przygotowali posterunki. O świcie 3 września przybyli Polacy (jednostka piechoty) i spotkanie była zaskoczeniem dla obu stron. Wywiązała się walka, nasi mieli gorzej bo byli u stóp wzgórza, podczas gdy Niemcy atakowali z góry.
Poległo 39 żołnierzy 74 Górnośląskiego Pułku Piechoty i dwóch cywilów. Zgodę na pochówek Niemcy wydali po 6 dniach. Mieszkańcy zadbali o mogiłę, powstało ogrodzenie i krzyż.
Po wojnie władze ludowe przeprowadziły częściową ekshumację, podobno trochę byle jak, część szczątków wywieziono (nie wiadomo dokąd) a mogiłę zniszczono. Jednak mieszkańcy na nowo postawili ogrodzenie i krzyż, gdyż polegli pochowani byli w kilku warstwach i miejscowi twierdzą, że na pewno dalej tam spoczywają.
Miejsce jest zadbane i wysprzątane. Jak paliliśmy znicze przyszła starsza pani z nowym kwiatkiem. Co roku, 1 września, odbywa się tu msza polowa.
Mogiła żołnierzy 74 Pułku Piechoty w Dębowcu
Mogiła żołnierzy 74 Pułku Piechoty w Dębowcu © Skowronek
Rzec trzeba, że w Dębowcu położyli nowy asfalt, wycięto też zarośla i odsłonięto ładnie zabytkową aleję lipową w Choroniu. Powstało tam też miejsce postojowe i tablice.
Aleja lipowa w Choroniu
Aleja lipowa w Choroniu © Skowronek
Z Choronia jedziemy do Zaborza, gdzie na popas stanęła grupa forumowa. Posiedzielim trochę w wesołym towarzystwie, pomogli nam też w realizacji pewnego zamierzenia:)
Z ekipą w Zaborzu
Z ekipą w Zaborzu © Skowronek
Z ekipą w Zaborzu II
Z ekipą w Zaborzu II © Skowronek
Czas płynie i trzeba zbierać się w dalszą drogę nim zapadnie zmrok. Podążamy do Złotego Potoku, gdzie nad Grotą Niedźwiedzią stoi obelisk. Według jednej wersji (oficjalnej) w tym właśnie miejscu poległ major Jan Wrzosek. Według nieoficjalnej został ranny, dostał się do niewoli i w 1946 roku wrócił do kraju, zmarł kilka lat później.
Jan Wrzosek w bojach o niepodległość odznaczony Krzyżem Walecznych oraz Krzyżem Orderu Virtuti Militari. Prywatnie wielokrotny mistrz Polski w strzelectwie sportowym, wicemistrz świata (1931), olimpijczyk (Berlin 1936). Dokładny życiorys tutaj

Lecz pamiętajmy także o zwykłych żołnierzach, którzy tu polegli. Często nie mniej bohaterskich niż dowódcy. A czasem bardziej.
Wdrapcie się na to strome wzgórze i spójrzcie w dół. A teraz wyobraźcie sobie jak to było w 1939 roku:
"Ojciec był żołnierzem batalionu 74 Górnośląskiego Pułku Piechoty w Lublińcu. Został wzięty do niewoli w Złotym Potoku. Jako strzelec CKM słyszał decyzje jakie podejmowało dowództwo oddziału.
2 września w godzinach popołudniowych mjr Wrzosek wraz z Pelcem i innymi oficerami odbyli naradę w której podjęto decyzję o wydostaniu się z okrążenia. Dowództwo postanowiło zniszczyć wszelkie dokumenty jednostki i pieniądze paląc je w ognisku. Natomiast pieniądze w bilonie zostały głęboko zakopane w ziemi. Sztandar jednostki został przecięty i zakopany w lesie blisko stacjonowania oddziału. Przed zmrokiem ustawiono baterie dział i strzelano zwiększając zasięg, oddział chciał utorować sobie drogę ucieczki. Decyzja ta okazała się błędna, zdradzała miejsce stacjonowania żołnierzy.
3 września podczas wymiany ognia zginął maj. Wrzosek, został trafiony odłamkiem w plecy.
To nie Major powstrzymał czołówkę zmotoryzowanych wojsk niemieckich. Był to żołnierz o nazwisku Grębosz, był on celowniczym działka. Celnymi strzałami zatrzymał kolumnę czołgów, oddając raz po raz strzały. Cztery czołgi spłonęły, a reszta zawróciła. Grębosz zginął od serii km z czołgu, który odłączył się od wcześniejszej kolumny i podjechał z boku."

W drodze do mogiły mjr Wrzoska
W drodze do Miejsca Pamięci © Skowronek
Miejsce Pamięci - w tym miejscu poległ major Jan Wrzosek
Miejsce Pamięci - w tym miejscu poległ major Jan Wrzosek i inni żołnierze 74 Pułku Piechoty © Skowronek
Zapaliłam znicz. Polegli pochowani są na cmentarzu w Złotym Potoku, pojedziemy tam następnym razem. Trzeba już wracać do rowerów, z którymi czeka Rafał. Po drodze uwagę zwraca coś między drzewami. Jednak wejście do Jaskini Niedźwiedziej Górnej nie jest okryte aż taką tajemnicą jak podawali odkrywcy...
Kierujemy się już w stronę Cze-wy, gdyż zaczyna pokrapywać deszcz. Przez Siedlec, Zrębice, Kotysów jedziemy do Olsztyna. Trochę zmokliśmy ale na szczęście jest ciepło.
Został nam ostatni znicz, zapalamy go na Cmentarzu Ofiar II wojny światowej. Ponure to miejsce i przyznam szczerze, że nieco mnie przeraża. W miejscu tym stracono 1968 osób, głównie Polaków, przywożonych z więzień i akcji pacyfikacyjnych. Zmarłych grzebano na miejscu a mogiły maskowano. Po wojnie przeprowadzono ekshumację i zadbano o godny pochówek. Dziś przybywa tu mnóstwo ludzi, są świeże kwiaty i zapalone znicze.
Cmentarz Ofiar II wojny światowej w Olsztynie
Cmentarz Ofiar II wojny światowej w Olsztynie © Skowronek
Przez Kusięta i hutę wracamy do Cze-wy. I tak nieco refleksyjnie spędziliśmy Dzień Niepodległości.


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 88.02km
  • Czas 03:49
  • VAVG 23.06km/h
  • VMAX 58.90km/h
  • Podjazdy 638m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jak na wojnie

Niedziela, 25 października 2015 · dodano: 25.10.2015 | Komentarze 2

Pierwsza jazda po chorobie. Miało padać więc odwołaliśmy planowaną wycieczkę krajoznawczą a tymczasem wstajemy rano a tu pogoda. Zatem wyprowadziliśmy rowery. Trasa to szosowy standard, wałkowany po wielokroć. Czyli do Mirowa. Ciężko, brak sił, wiało... Nogi bolą, w płucach brak powietrza. Jazda wymaga ogromnego wysiłku a i tak wlokę się niemiłosiernie. Plus to mały ruch. Jednak czasem i to nie wystarczy by przeżyć bo na powrocie w Kusiętach stała policja, kierowca chyba potrącił pieszego, który niestety... A na Kręciwilku jeden kretyn wyskoczył na czołowe. Jechałam druga ale blisko rowu (jeżdżę tak od czasu tego wypadku...) i zjechałam na pobocze. To były sekundy. Rafał został ale kierowca go ominął. Na szczęście. Po tym przez parę minut trzęsłam się jak galareta. Czy kiedyś nadejdą czasy, że będzie można jechać spokojnie a nie jak na wojnie wciąż wypatrywać zagrożenia?


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 82.69km
  • Teren 56.00km
  • Czas 04:41
  • VAVG 17.66km/h
  • VMAX 57.90km/h
  • Podjazdy 617m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Miłośnik Jury

Sobota, 3 października 2015 · dodano: 04.10.2015 | Komentarze 7

Miłośnik Jury to odznaka, którą zdobywa się mniej więcej tak:
"-STAAAĆ!!! TABLICA! Ustawiać się do zdjęcia, będzie potwierdzenie do odznaki!"
Prawdziwym miłośnikiem Jury jest też bez wątpienia Goździk, który przybył dziś podładować akumulatory na tutejszych szlakach. A towarzyszyć gościowi postanowiło paru częstochowskich rowerzystów, co to chcą mu pokazać swe ulubione miejsca wycieczkowe.
O poranku pod CH Jagiellończycy przybywają Siwuch, Rafik i ja. Mariusz już czeka. Na początek Rafik prowadzi sobie tylko znanymi ścieżkami na cmentarz żydowski. Ten częstochowski jest dość ponurym, obrośniętym bluszczem miejscem. Następnie jedziem do Kamieniołomu Prędziszów, gdzie Rafik prezentuje ulubione miejscówki "ędurowców".
Prędziszów
Prędziszów © Skowronek
Z kamieniołomu jedziemy do rezerwatu Zielona Góra. Rafik prowadzi wygodną ścieżką, którą niemal bez wysiłku wjeżdżamy na wierzchołek. Tomasz pilnuje rowerów, reszta zaś wdrapuje się na skałki, ogląda "Diabelskie Kowadło" i schodzi do jaskini (unikatowe kolumny naciekowe).
Na wierzchołku skałek w rezerwacie Zielona Góra
Na wierzchołku skałek w rezerwacie Zielona Góra © Skowronek
Skałka Diabelskie Kowadło
Skałka Diabelskie Kowadło © Skowronek
W Rezerwacie Zielona Góra (autor: Mariusz)
W Rezerwacie Zielona Góra (autor: Mariusz)
Rezerwat Zielona Góra (autor: Siwuch)
Rezerwat Zielona Góra (autor: Siwuch)
Zjeżdżamy do Kusiąt, gdzie dołącza Tofik. I tak w piątkę jedziemy czerwonym szlakiem pieszym obok Gór Towarnych i zjeżdżamy do Olsztyna. Podjeżdżamy na zamek z drugiej strony (celem uniknięcia opłaty za wstęp) i odpoczywamy tam chwilę podziwiając panoramę. Na zamku sporo turystów.
Zamek Olsztyn (autor: Gozdzik)
Zamek Olsztyn (autor: Goździk)
Tomek na zamku Olsztyn
Tomek na zamku Olsztyn © Skowronek
Baszta Starościńskahttp://www.bikestats.pl/posts/postadd
Baszta Starościńska © Skowronek
Modelki na zamku
Modelki na zamku © Skowronek
Zamek Olsztyn (autor: Siwuch)
Zamek Olsztyn (autor: Siwuch)
Po zjeździe z zamku Rafik i Tofik prowadzą na Lipówki. Wymyślili, że mnie podniosą i będzie fajne zdjęcie. Nie spodziewali się chyba, że piórkiem nie jestem i ledwo dźwignęli;)
Lipówki (autor: Siwuch)
Lipówki (autor: Siwuch)
Następnie jedziemy do stóp Góry Biakło. Tutaj żegna nas Tofik, który musi już wracać do domu. Pozostali jadą w Sokole Góry.
Biakło (autor: Siwuch)
Góra Biakło widziana z zamku (autor: Siwuch)
Góra Biakło
Góra Biakło © Skowronek
Przez Sokole Góry jedziemy szlakiem czarnym pieszym, prowadzącym do Kapliczki Św. Idziego. Po drodze mijajmy Edytę i Andrzeja trenujących biegi przełajowe. W tym miejscu żegna nas Rafik, musi już wracać do domu.
Kapliczka św. Idziego
Kapliczka św. Idziego © Skowronek
Reszta turystów podąża dalej. Zjazd do Zrębic, odwiedziny drewnianego kościółka i za znakami żółtego szlaku do przysiółka Brus. Następnie na Drogę Klonową i za chwilę jesteśmy w Złotym Potoku. Zaglądamy do Pałacu Raczyńskich (zakłócając sesję zdjęciową), na rynek (pokłonić się Nosiwódce) i do baru Rumcajs (na pyszne jedzonko).
W barze właściciel wita nas słowami:
"-Wy pewno znowu ziemniaki? A ja mam świeżutki żurek..."
Zjedlim żurek. I ziemniaki też. A Tomasz kociołek myśliwski. Pycha. Właściciel pogadał z nami, Mariusz dostał też ozdobną pieczątkę do książeczki.
Następnie jedziemy Szlakiem Ku Źródłom. Mijamy Grotę Niedźwiedzią, nad Źródłem Spełnionych Marzeń wypatrujemy wypławków i kiełży, oglądamy Diabelskie Mosty i cieszymy się jazdą wśród pięknego lasu. Mimo pięknej pogody turystów niewielu.
Szlak prowadzi do Ostrężnika, gdzie zwiedzamy jaskinię oraz wdrapujemy się do ruin zamku.
Droga Klonowa
Droga Klonowa © Skowronek
Pałac w Złotym Potoku
Pałac w Złotym Potoku (autor: Goździk)
Rynek w Olsztynie
Rynek w Złotym Potoku © Skowronek

"To gdzie te kiełże?" przy Źródle Spełnionych Marzeń (autor: Goździk)
Szlak Ku Źródłom
Szlak Ku Źródłom © Skowronek
Skałki Diabelskie Mosty
Skałki Diabelskie Mosty © Skowronek
Na Szlaku Ku Źródłom
Na Szlaku Ku Źródłom © Skowronek
Przed Jaskinią Ostrężnicką (autor: Gozdzik)
Przed Jaskinią Ostrężnicką (autor: Goździk)
Ruiny zamku Ostrężnik
Ruiny zamku Ostrężnik © Skowronek
Ruiny zamku Ostrężnik II
Ruiny zamku Ostrężnik II © Skowronek
Widok ze skały w Ostrężniku
Widok ze skały w Ostrężniku © Skowronek
Jaskinia Ostrężnicka
Jaskinia Ostrężnicka © Skowronek
W planach była jeszcze strażnica Przewodziszowice lecz ze względów czasowych musimy już kierować się w stronę Cze-wy. Jedziemy do Suliszowic, gdzie spotykamy Krzarę i Anwi. Rozmawiamy chwilę i jedziemy dalej. W Suliszowicach też jest strażnica lecz na ogrodzonym terenie i pozostaje jedynie zrobić sobie zdjęcie z tablicą. Następnie przez Zaborze podążamy do Biskupic, gdzie na spotkanie wyjechali nam Rafał (musiał dziś iść do pracy) i Adrian. Wszyscy razem wracamy do Cze-wy drogą przeciwpożarową. Odprowadzamy Mariusza a potem każdy kieruje się do siebie.
Taki bardzo Jurajski dzień. Bardzo Jurajskie widoki i ścieżki. Wszyscy w doskonałych humorach jechali bez spinu gawędząc i śmiejąc się. Śliczne te nasze okolice. I fajnie oprowadzać kogoś po tychże okolicach. Mamy się czym chwalić:) Dziękujemy Mariuszu, że znów nas odwiedziłeś, zawsze jesteś tu miłym gościem:) I parę punktów do odznak wpadło... A mnie stuknęło 9000 km w sezonie:) Do następnego:)


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 97.33km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:34
  • VAVG 17.48km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Podjazdy 301m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tarnowskie Góry

Środa, 23 września 2015 · dodano: 23.09.2015 | Komentarze 3

Bardzo fajna, godna polecenia trasa do Tarnowskich Gór wiodąca terenem (łatwe, leśne dukty) pośród ślicznych lasów. Szlaki prowadzą niemal do samego serca miasta.
Startujemy z Woźnik by już po dwóch kilometrach wjechać do lasu. Po drodze widać, że rozpoczęto prace nad budową autostrady: wjechał ciężki sprzęt, coś tam grzebie, a po krzakach tu i ówdzie plączą się geodeci.
W planie było od razu wjechać na zielony szlak pieszy aleśmy skręcili nie tam gdzie potrzeba, potem się wracać nie chciało, tośmy pojechali jak tam serce i przeczucie turystyczne dyktowało. I tym sposobem stajemy nad brzegiem Małej Panwi. A mostu brak... No cóż, przecież jakoś sobie poradzim, prawda? Koniec końców znajdujemy przejście w bród i jest dobrze bo wody mało. Nawet bardzo mało. Opodal jest też upragniony mostek ale bród fajniejszy.
Leśnym duktem (w okolicy Woźnik)
Leśnym duktem (w okolicy Woźnik) © Skowronek
Przejście w bród Małej Panwi (wody mało)
Przejście w bród Małej Panwi (wody mało) © Skowronek
W lesie trafiamy też na znaki rowerowego szlaku LR, jest bardzo ładnie wyznakowany, początkowo odnosim się do niego dość nieufnie (nie mamy go na mapie) ale w końcu podążamy za nim i było warto bo prowadzi do samego Świerklańca. Wyjeżdżamy dokładnie w parku. Żadnej jazdy krajówką, hura!
W parku cisza i spokój, jedynie kilkoro spacerowiczów. Takie pustki mamy tylko w tygodniu, bo w weekendy szum i gwar. Jedziemy nad Jezioro Świerklaniec (spore), objeżdżamy park, zaglądamy do kościoła i Domu Kawalera. Są też resztki dawnego zamku (później pałacu) ale smutne, zarośnięte i zapomniane. Kościół sprawia nieco upiorne wrażenie. Ale park jest prześliczny, żeliwne rzeźby wspaniałe, koniecznie go odwiedźcie. Pod parkiem są podziemia, były plany by je przystosować dla turystów ale na razie cisza. To ,co dziś oglądamy to zaledwie resztki dawnego założenia, które bardzo ucierpiało podczas II wojny światowej. I po wojnie także władze ludowe nie obchodziły się z nim najlepiej.
Jezioro Świerklaniec
Jezioro Świerklaniec © Skowronek
Park i staw w Świerklańcu
Park i staw w Świerklańcu © Skowronek
Park w Świerklańcu
Park w Świerklańcu © Skowronek
Nad stawem
Nad stawem © Skowronek
Fontanna
Fontanna © Skowronek
Kościół i mauzoleum rodziny von Donnersmarck
Kościół i mauzoleum rodziny von Donnersmarck © Skowronek
Dom Kawalera
Dom Kawalera © Skowronek
Następnie podążamy do miejscowości Orzech gdzie na wierzchołku wzgórza ukryte są romantyczne ruiny. Bardzo dobrze ukryte, nie znaleźliśmy... Zjeżdżamy z powrotem do wsi i za znakami czerwonego szlaku pieszego jedziemy do centrum Tarnowskich Gór. Szlak świetny, wiedzie głównie krętą ścieżką ponad torami kolejowymi.
Na rynku znajduje się informacja turystyczna, panie miłe, dostaję kilka map i przewodnik. Niestety nie mają mapy z zaznaczonymi szlakami rowerowymi, w tym LR, na którym nam zależy.
Rynek w Tarnowskich Górach
Rynek w Tarnowskich Górach © Skowronek
Rzeźba górnika
Rzeźba górnika © Skowronek
Z informacji jedziemy na obiad a potem opuszczamy miasto by obejrzeć pałace w Rybnej i Miedarach. Pierwszy zadbany, drugi opuszczony.
Pałac w Rybnej
Pałac w Rybnej © Skowronek
Pora kierować się z powrotem do auta. Boczną drogą przez Repecko jedziemy do upatrzonej dróżki wzdłuż torów. Liczymy, że będzie równie fajna jak ta wiodąca do Tarnowskich Gór. I jest tylko, że na terenie kolejowym i zakaz stoi. Trudno, ryzykujemy, nie mamy za bardzo wyjścia. Szczęściem rowerzyści nie zwracają niczyjej uwagi i spokojnie dojeżdżamy do Miasteczka Śląskiego. A stąd leśnymi duktami (w większości za znakami LR) wracamy do Woźnik.
Mała Panew i miejsce postojowe
Mała Panew i miejsce postojowe © Skowronek
Leśny atlas grzybów
Leśny atlas grzybów © Skowronek
Ten LR to jest szlak Leśno Rajza. Już wszystko o nim wiemy. I wypadałoby go kiedyś w całości przejechać:)




Kategoria 50 - 100 km