Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112823.66 kilometrów w tym 30192.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 573362 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

50 - 100 km

Dystans całkowity:38137.30 km (w terenie 12485.50 km; 32.74%)
Czas w ruchu:1617:53
Średnia prędkość:18.55 km/h
Maksymalna prędkość:74.70 km/h
Suma podjazdów:232875 m
Suma kalorii:38927 kcal
Liczba aktywności:537
Średnio na aktywność:71.02 km i 3h 53m
Więcej statystyk
  • DST 65.69km
  • Czas 02:49
  • VAVG 23.32km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siedlec

Środa, 8 kwietnia 2015 · dodano: 08.04.2015 | Komentarze 4

Na wycieczkę wybraliśmy się po obiedzie. Dziś bez zwiedzania. W Siedlcu (to wzgórze nazywa się chyba Laski, tak przynajmniej twierdzi mapa) wycięto zarośla odsłaniając śliczne skałki. Trasa: Cze-wa - Kusięta - Olsztyn- Turów - Zagórze - Piasek - Pabianice - Siedlec - Zrębice - Turów - Olsztyn - Kusięta - Cze-wa Widok ze wzgórza Laski
Widok ze wzgórza Laski © Skowronek Skałka w Siedlcu (chyba jest to Góra Laski)
Skałka w Siedlcu (chyba jest to Góra Laski) © Skowronek W zagajniku kryjącym skałkę
W zagajniku kryjącym skałkę © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 52.92km
  • Czas 02:19
  • VAVG 22.84km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Podjazdy 241m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Żuraw

Poniedziałek, 6 kwietnia 2015 · dodano: 06.04.2015 | Komentarze 4

No i pada. Z nieba śnieg leci ale co tam... Wespół z Bartkiem jedziemy "poszosować". Gęsty śnieg pada do Kusiąt, potem mamy przeplatankę. Chwilami nawet słońce wygląda. Z Kusiąt podążamy o Turowa, następnie do Zagórza, potem skręcamy na Żuraw i przez Małusy i Brzyszów wracamy do Cze-wy. Pogadalim i fajnie było. Nawet po drodze nikt nas nie zlał a wioski zdawały się wymarłe. Mieszkańcy po chałupach siedzą i ani im w głowach z wiadrami latać.
Początek wycieczki
Początek wycieczki © Skowronek
Pada sobie śnieżek
Pada sobie śnieżek © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 69.08km
  • Czas 03:02
  • VAVG 22.77km/h
  • VMAX 55.50km/h
  • Podjazdy 471m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żarki

Niedziela, 5 kwietnia 2015 · dodano: 05.04.2015 | Komentarze 5

Święta. Rok temu byliśmy z Jackiem w Wąwozie Ponurego, było wiosennie, słonecznie... A dziś zimno i pochmurno ale nie pada. Co tam zimno, co tam wiatr ale NIE PADA. Trzeba to wykorzystać!
Przeto po uroczystym śniadanku jedziemy.
Przez Skrajnicę śmigamy do Olsztyna. Ruch samochodowy nieduży, zatem podążamy przez Przymiłowice. Zwykle droga ta jest niezwykle ruchliwa a przez brak pobocza - groźna. Wprawdzie rozpoczęto budowę ścieżki rowerowej z Olsztyna ale, jak na razie, mija Spichlerz i na początku Przymiłowic kończy się w... rowie. Tak, tak, w przydrożnym rowie.
Następnie jedziemy przez Zrębice, Siedlec i Ostrężnik. W powietrzu wirują pojedyncze płatki śniegu.
W Ostrężniku skręcamy na ścieżkę rowerową biegnącą przez las. Jest to fragment Rowerowego Szlaku Orlich Gniazd, wyasfaltowany dwa lata temu.
Tak dojeżdżamy do Przewodziszowic a następnie do Żarek. Stąd jak zwykle: Wysoka Lelowska, Przybynów, Zaborze i Biskupice. A w Biskupicach śnieżyca ale kto by się tam zatrzymywał... Wszak śnieg lepszy jest od deszczu.
W Kusiętach rozpogadza się. Skręcamy na "Starą Drogę" i na "Rowerostradę", którą wracamy do Cze-wy.
Powrót pod wiatr, pod koniec czułam już zmęczenie. Ale i tak fajnie, że w ogóle dało radę wyjechać.

Ścieżka rowerowa do Żarek
Ścieżka rowerowa do Przewodziszowic © Skowronek


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 92.94km
  • VMAX 54.70km/h
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mirów szosowo

Niedziela, 1 marca 2015 · dodano: 01.03.2015 | Komentarze 8

Szosowania ciąg dalszy. Gdyby nie tan paskudny wiatr byłoby cudownie. Męczył okrutnie a w drodze powrotnej wcale nie było lepiej.
Drogami pędzą całe tabuny szosowców, wśród nich Kulisty:)
Podążamy przez Kusięta do Olsztyna, potem przez Zrębice i Siedlec do Złotego Potoku. Od czasu do czasu mija nas jakiś szosowiec. Potem podjazd na Gorzków Nowy (nawiasem mówiąc wczoraj stał się przyczyną zwady, bo Rafał z góry założył "Tam na szosie nie wjedziesz". Na to ja się wkurzyłam bo nie lubię oceny z góry. Możliwe, że się nie uda ale niech choć spróbuję. No i co? No i dało się wjechać, nawet pomimo przeciwnego wiatru. Ciężko było, nie powiem, ale dało się). Dojeżdżamy do Niegowy, przeciwny wiatr, góreczki i siły topnieją... Wreszcie jest Mirów czyli odpoczynek i jedzonko.
Po przerwie podążamy Gościńcem Mirowskim. Lodu już nie ma (to znaczy są wąskie pasy ale nie przeszkadzają) dzięki czemu jechać można swobodnie. I tak oto jesteśmy w Żarkach. Teraz podjazd do Wysokiej Lelowskiej. Po drodze mijamy trzech górali, początkowo był plan by im siąść na koło ale byli już wymęczeni i zwolnili. No to jedziemy dalej sami. W Zaborzu dostrzegamy przed sobą kolejnego górala. Zwalnia, odwraca się, nie chce wyścigu. Dziwne... Zwykle każdy rowerzysta prędzej pęknie niż da się dogonić a ten tu wyraźnie szuka towarzystwa. No to je ma. Pogadaliśmy sympatycznie. Opowiada, że jeżdżą z żoną ale ona dziś pracuje więc jej podkradł fulla i jedzie pokręcić na górkach w Olsztynie. Powiedzieliśmy mu o paru trasach. A jak ktoś chce sesję ślubną na rowerach to może sobie u niego zamówić.  Link do bloga: http://www.fotokonopka.pl/
Żegnamy kolegę przed Olsztynem i przez Kusięta wracamy do Cze-wy.
Zdjęć brak, zapomniałam aparatu, wiem, jest komórka ale... Prawdę mówiąc nieustanna walka z wiatrem zniechęcała do podziwiania widoków. Mimo wszystko jestem zadowolona, "szosowanie" idzie coraz lepiej.


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 72.38km
  • VMAX 45.00km/h
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złoty Potok

Poniedziałek, 23 lutego 2015 · dodano: 24.02.2015 | Komentarze 6

Oswajania szosy ciąg dalszy. Dziś ćwiczyłam odpowiednie wchodzenie w zakręty. Trasa podobna do wczorajszej: Cze-wa - Kusięta - Turów - Bukowno - Czepurka - Piasek - Janów - Złoty Potok - Siedlec - Zrębice - Olsztyn - Kusięta - Cze-wa.
W Złotym chwila przerwy. Rafał grzebie przy szosie, próbując wyregulować hamulec (sam przyznał, że nie wszystko w tym rowerku działa jak powinno). Ja (w zadumie): "Nie wiem jak Ty przejechałeś na tym Orbitę" R: "No, też się zastanawiam". A tak przy okazji: jeszcze suport do wymiany. Tak czy inaczej jest lepiej, wrażenia z jazdy bardzo pozytywne.
W drodze do Siedlca mijamy Markona, nie poznałam w pierwszej chwili.
Krajobrazy po dordze
Krajobrazy po drodze © Skowronek
Szosa i ja. Kto by pomyślał
Szosa i ja. Kto by pomyślał © Skowronek



Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 77.81km
  • VMAX 53.20km/h
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Szosing

Niedziela, 22 lutego 2015 · dodano: 22.02.2015 | Komentarze 4

Drugi w życiu szosing. Na początku miałam chęć ogromną wyrzucić szosę do rowu i wrócić piechotą do domu. A wszystko wina lemondki i zużytych sterów, powodujących, że kierownica lata jak chce. I hamulców. Wiem, to moje kobiece fanaberie i histerie, ale mnie się zdaje, że one ledwo działają. Panowie twierdzą, że szosy tak mają i już a hamulce są sprawne. Skoro tak, pozostaje skończyć z marudzeniem. Do tego zwyczajowy brak mocy. Panowie sobie jadą na luzie, gawędzą a ja zdycham. Dopiero po ziemniakach i herbacie "U Rumcajsa" wróciły siły a po odkręceniu lemondki i przykręceniu sterów jako taka kontrola nad rowerem. Rafał tak elegancko przykręcił stery, że teraz kiera jest niemal sztywna ale lepsze to niż "latanie".
Wiele kilometrów jeszcze minie zanim się z szosą polubimy ale druga połowa trasy była bardzo miła. Zwłaszcza podjazdy, na których na góralu się męczę a na szosie nie ma problemu. I te nieszczęsne hamulce jakoś tam opanowałam. No w każdym razie porządny szosowiec pękłby ze śmiechu widząc moje manewry. Ale koledzy zachowali kamienną powagę. I nawet mnie nie zostawili gdzieś po drodze, za co dziękuję:)


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 84.28km
  • Teren 5.00km
  • VMAX 32.50km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do kamieniołomu po kamienie

Piątek, 20 lutego 2015 · dodano: 22.02.2015 | Komentarze 3

Co za kamienie? Ano nie byle jakie. Kalcyt krystaliczny. Pospolity ale bardzo ładny i o ciekawych właściwościach. Lubiany przez Wikingów. Nerwusom podobno przywraca równowagę, wskazuje kierunek i właściwe decyzje. Zainteresowani z pewnością poczytają sobie na ten temat więcej. A taki samodzielnie znaleziony to pewno ma mocy, że ho ho...
Kryształy powstały dawno, dawno temu w podziemnych komorach i korytarzach, dzięki wodzie, podobnie jak pozostałe elementy szaty naciekowej. I taka właśnie jaskinia istniała w wnętrzu Rębielskiej Góry. Musiała być wspaniała. Niestety zniszczyły ją prace prowadzone przy wydobyciu wapienia. Dziś podziwiać możemy smutne resztki podziemnego świata: zwietrzałe stalaktyty, draperie i kalcytowe kryształy właśnie.
Lubię tam jeździć.
Znaleźliśmy liczne kryształowe szczotki i prawie kompletny amonit.
Trasa: Cze-wa - Stara Gorzelnia - Kalej - (tu jazda w błocie grząskim, mocno zniechęcająca do terenowych wojaży) - Grodzisko - Kłobuck - Wilkowiecko - Rębielice Królewskie - Wilkowiecko - Kłobuck - Kamyk - Kopiec - Biała - Cze-wa.
Kamieniołom w Rębielicach
Kamieniołom w Rębielicach © Skowronek
Kamieniołom w Rębielicach II
Kamieniołom w Rębielicach II © Skowronek
Pozostałości szaty naciekowej
Pozostałości szaty naciekowej © Skowronek
Draperie
Draperie © Skowronek
Wspaniałe kryształy kalcytu w jednej ze szczelin
Wspaniałe kryształy kalcytu w jednej ze szczelin © Skowronek
W kamieniołomie
W kamieniołomie © Skowronek





  • DST 75.10km
  • Teren 9.00km
  • VMAX 43.90km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Żarki

Niedziela, 11 stycznia 2015 · dodano: 11.01.2015 | Komentarze 2

Międzi Siedlcem a Ostrężnikiem
Między Siedlcem a Ostrężnikiem © Skowronek
Przerwa na drugie śniadanie
Przerwa na drugie śniadanie © Skowronek


Kategoria Jura, 50 - 100 km


  • DST 69.34km
  • Teren 55.00km
  • VMAX 37.90km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do "Rumcajsa"

Niedziela, 21 grudnia 2014 · dodano: 30.12.2014 | Komentarze 0

Sympatyczna wycieczka z Rafikiem i Bartkiem do baru "Rumcajs" w Złotym Potoku. Jedzenie pyszne a herbata z miodem i sokiem malinowym - fantastyczna.


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 72.40km
  • Czas 04:41
  • VAVG 15.46km/h
  • VMAX 58.60km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Bochni

Poniedziałek, 20 października 2014 · dodano: 22.10.2014 | Komentarze 7

Od rana pada. Gdy deszcz przechodzi w mżawkę wyjeżdżamy. Podążamy na wiśnicki zamek. Wprawdzie byłam tu dawno temu i to nawet rowerem, lecz nie mam potwierdzenia. Wówczas nie zbierałam odznak.
Do zamku wiedzie wygodny podjazd, nastawienie do turystów-rowerzystów pozytywne. Bo liczne są miejsca, gdzie roweru nie wolno nawet wprowadzić, jak Niepołomice czy Wawel.
Zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem ale na zebranie grupy nie trzeba długo czekać. Turyści licznie tu przybywają.
Pierwszy zamek w tym miejscu wzniósł ród Kmitów w XIV wieku. W XVI wieku dobudowano wieże. Zaś obecny swój kształt zawdzięcza Stanisławowi Lubomirskiemu, który w XVII wieku uczynił zeń potężną twierdzę - "bastionowy zamek magnacki". W tych czasach załoga zamku wiśnickiego była ogromna. Stacjonowało tu 200 konnych dragonów, 400 węgierskich piechurów, rozstawionych było 80 armat. Zgromadzone zapasy wystarczały na 3 lata oblężenia. To wszystko oraz potężne fortyfikacje pozwalały odeprzeć praktycznie każdy atak. Mimo to podczas potopu szwedzkiego zamek został poddany bez jednego wystrzału. A Szwedzi zniszczyli wiśnicką rezydencję.
Potem został jako tako odbudowany ale po pożarze w XIX wieku popadł w ruinę. W XX wieku zrekonstruowany, obecnie należy do Muzeum Ziemi Wiśnickiej a jego wnętrzom powoli przywracana jest dawna świetność.
Widok na zamek Nowy Wiśnicz
Widok na zamek Nowy Wiśnicz © Skowronek
Zamek w Nowym Wiśniczu
Zamek w Nowym Wiśniczu © Skowronek
Następne, warte odwiedzenia miejsce to Rezerwat Kamień Grzyb, ukryty w lasach porastających wzgórze Bukowiec. Skalny grzyb ma 7 m wysokości, obwód czapy wynosi 27 m, a trzon ma 17 m obwodu. Miejsce to jest bardzo ładne i na pewno warto tu zajrzeć
Rezerwat Kamień Grzyb
Rezerwat Kamień Grzyb © Skowronek
Kamień - Grzyb
Kamień - Grzyb © Skowronek
Niedaleko jest też drugi skalny rezerwat - Kamienie Brodzińskiego. Dziś go nie odwiedzimy, gdyż pada i już tam byliśmy ale gdybyście przypadkiem zabłądzili w te okolice - odwiedźcie go koniecznie. Tamtejsze skały są dużo potężniejsze.
Z rezerwatu jedziemy do Lipnicy Murowanej. Słynnej z wielkanocnych palm, osoby św. Szymona z Lipnicy, św. Urszuli Ledóchowskiej i błogosławionej jej siostry Marii. Ziemia nieurodzajna ale w świętych bogata. Może to bliskość kościółka św. Leonarda? Ten cud architektury pochodzi z XV wieku i dawniej stał pośród pól a tutejsze dzieciaki często doń zaglądały. Kościółek przetrwał do naszych czasów w praktycznie nie zmienionym stanie, jest na liście UNESCO. Wnętrze ma prześliczne, warto go odwiedzić. Wprawdzie dziś oglądamy kopie ale i tak warto. Oryginały skradziono w 1992 roku ale jakimś cudem udało się je odzyskać. Odtąd chronione są w muzeum w Tarnowie a w kościółku umieszczono kopie. Co ciekawe, słup podtrzymujący ołtarz ma pochodzić z pradawnej świątyni, kiedy to w tym miejscu czczono Światowida.
Dobudowane w XVII wieku podcienia znakomicie nadają się dla zmokniętych rowerzystów, choć ówcześni budowniczowie o takiej dziwnej funkcji pewno nie pomyśleli. A czemu służyły te podcienia? Chroniły ściany przed wilgocią a także przechowywano pod nimi trumny i inne akcesoria. Fachowo nazywają się soboty.
Najbardziej zagraża kościółkowi woda. Tuż za nim płynie potoczek, wygląda niepozornie ale jest bardzo groźny i szaleje podczas powodzi. Obecnie trwa zbiórka funduszy na zakup specjalnych zapór.
Kościół św. Leonarda w Lipnicy Murowanej
Kościół św. Leonarda w Lipnicy Murowanej © Skowronek
Z Władysławem Łokietkiem
Z Władysławem Łokietkiem © Skowronek
A lipnickie palmy dane nam było kiedyś podziwiać, gdyż częstochowski PTTK co roku organizuje wycieczkę "Niedziela Palmowa w Lipnicy Murowanej". Jest tu wtedy świetny jarmark, można spróbować swych sił w dawnym rzemiośle, są występny zespołów ludowych, uroczysta msza i konkurs palm, rzecz jasna. Można odwiedzić dwór Ledóchowskich a także relikwie św. Szymona z Lipnicy.
Gdy deszcz przechodzi w mżawkę wracamy do Leksandrowy (gdzie mamy kwaterę). Tymczasem chmury stopniowo przechodzą, deszcz ustaje aż w końcu wygląda słońce. Zmieniwszy ciuchy na suche postanawiamy jechać raz jeszcze. Przypominam, że cały czas jeździmy "pod strachem" czy felga rozleci się do reszty czy też może jeszcze wytrzyma. Jeśli się rozleci to jedno zasuwa po auto a drugie czeka dłuższy spacer.
Takimi różnymi, wąskimi dróżkami pośród góreczek wspinamy się do miejscowości Wieruszyce. Znajduje się tu szlachecki dwór obronny, należący do kategorii ZAMEK. Czytaj: zaliczany jest do odznaki. Zbudowany w XV wieku, zamieszkany do wieku XIX. Obecnie stanowi własność prywatną i wstęp wzbroniony. Zdjęcie wykonano przez płot.
Zamek w Wieruszowicach
Zamek w Wieruszycach © Skowronek
Z tego miejsca postanawiamy udać się do Bochni. Niedawno był tam Tomek na weekendowej wyprawie. I dobrze, bo dzięki jego informacjom trafiliśmy do informacji turystycznej:)
Bochnia słynie z kopalni soli. I to starszej od tej w Wieliczce i na pewno jej nie ustępuje urodą. Profesjonalny zakład wydobywczy powstał w 1248 roku. W 2013 wpisana na listę UNESCO. Podjechaliśmy do szybu CAMPI (który nieprzerwanie pracuje od 1556 roku) i owszem, można zwiedzić i nawet rowerzyści mile są widziani tylko... Tutejsza obsługa turystów jest aż za dobra bo zwiedzanie kopalni trwa ponad 3 godziny. To jest dopiero coś! Niestety jest już 15.30, nie mamy tyle czasu, szkoda... Ale częstochowski PTTK i tu wycieczki organizuje, przyjedziemy w ferie.
Są podziemne, rzeźbione sale, wspaniałe kaplice, podziemne łodzie pływające po solankowym jeziorku, jest podziemna kolejka...
W ogóle przyznać się Wam muszę, że jestem wielką fanką solanek, ze względu na ich fantastyczne właściwości lecznicze. Inhalacje solankowe są doskonałe na zatoki, alergie i nawracające infekcje górnych dróg oddechowych. Rozcieńczona solanka do płukania jamy ustnej goi afty, ranki, łagodzi zapalenie dziąseł. Kąpiele solankowe regenerują skórę i łagodzą ból stawów. Działają przeciwreumatycznie. W problemach skórnych solanki działają świetnie, pomagają we wszelkich trądzikach, łuszczycach, alergiach i innych takich. Dobre są także w stanach niedokrwiennych kończyn, gdy często marzną dłonie i stopy.
Jednym słowem: jak Was po ciężkim dniu bolą wszystkie gnaty to nie ma nic lepszego niż poleżeć w solankowej kąpieli.
Naturalnie są również przeciwwskazania, z najczęściej spotykanych: nadczynność tarczycy, ciężkie infekcje np. gruźlica, ostre stany zapalne, nadciśnienie, wady serca, niewydolność krążenia.
Mamy wiele rodzajów solanek i trzeba sobie wybrać odpowiednią: inną do inhalacji, inną na reumatyzm.
Szyb Campi w Bochni
Szyb Campi w Bochni © Skowronek
W Bochni warto jeszcze jechać na rynek, odwiedzić muzeum motyli oraz zajrzeć do bazyliki św. Mikołaja. Z zewnątrz gotycka, wewnątrz pełna barokowego przepychu. Jest otwarta i każdy może zajrzeć na chwilkę w drodze do domu, szkoły czy pracy. I sporo ludzi tak właśnie czyni. Obok znajduje się rekonstrukcja XVI-wiecznej dzwonnicy.
Bazylika św. Mikołaja w Bochni
Bazylika św. Mikołaja w Bochni © Skowronek
Barokowy wystrój bazyliki
Barokowy wystrój bazyliki © Skowronek
Zrekonstruowana dzwonnica przy kościele św. Mikołaja
Zrekonstruowana dzwonnica przy kościele św. Mikołaja © Skowronek
Dzień ma się już ku końcowi, przeto czas zbierać się w drogę powrotną. Jeszcze zakupy i oto opuszczamy to śliczne miasteczko z dwoma kilogramami soli oraz lampą solną w plecaku. Rafał postanowił się poświęcić i przydźwigał to wszystko do kwatery. A górek było po drodze sporo...