Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

powyżej 100 km

Dystans całkowity:32296.03 km (w terenie 6291.00 km; 19.48%)
Czas w ruchu:1356:25
Średnia prędkość:20.54 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:165274 m
Suma kalorii:18852 kcal
Liczba aktywności:268
Średnio na aktywność:120.51 km i 5h 52m
Więcej statystyk
  • DST 104.99km
  • Teren 20.00km
  • Czas 06:05
  • VAVG 17.26km/h
  • VMAX 59.40km/h
  • Podjazdy 1204m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hradec nad Moravicí

Niedziela, 20 czerwca 2021 · dodano: 23.06.2021 | Komentarze 0

Wycieczkę rozpoczynamy w miejscowości Hať. Na początek umocnienia w okolicy miejscowości Darkovice. Powstały w latach 1935-1939. Pierwszy schron, tuż przy drodze otoczony zaporami przeciwczołgowymi i zasiekami wygląda jak nowy. Obok stoi czołg T-34. Mieści muzeum ale trwa remont i trzeba poczekać. Na otarcie łez po drugiej stronie drogi jest kolejny czołg, nie ogrodzony, można podejść.


Kawałeczek dalej, na polu, mamy następny schron. Opuszczony ale czyściutki.

A potem kolejny (mieści muzeum) i kolejny (remont, powstaje w nim kolejne muzeum), schronów jest mnóstwo, pomiędzy nimi trafiają się drogi rowerowe...
Następną atrakcją jest czatownia w miejscowości Kozmice, są tam mokradła i stawy oraz wieża obserwacyjna. Niestety na tym obszarze panuje susza, wody bardzo mało ale nawet teraz ptaków sporo, jest na co popatrzeć, warto zajrzeć.


Kolejnym miejscem wartym odwiedzin jest Pomnik II wojny światowej w miejscowości Hrabyně. Wnętrze betonowego monumentu mieści muzeum (bilety do nabycia w pawilonie przy parkingu). Obok ustawiono pojazdy opancerzone i czołgi, na wszystkie można wchodzić. My prowadziliśmy tam rowery, w ogóle później okazało się, że do większości miejsc można wchodzić z rowerem ale należy prowadzić.


Jedziemy dalej. Następny cel to wieża widokowa Šance koło miejscowości Jakubčovice. Niestety zamknięta, jest kartka z telefonem by dostać klucze ale tuż obok nas, nad górami, formuje się burza, wobec czego pędzimy dalej by zdążyć przed deszczem. Nazwa wieży wiąże się z szańcami właśnie, obok są umocnienia obronne z XVIII wieku. W kępie drzew po lewej są owe wały obronne, z zewnątrz wygląda na zwykłe zarośla ale można tam śmiało iść, syfu nie ma, wewnątrz jest polana otoczona wałami ziemnymi.

Zjeżdżamy do miasta Hradec nad Moravicí. Prastary gród, istniał już w X wieku, zamek stał tu chyba od zawsze, tylko przebudowywany zgodnie z wymogami danej epoki. Obecnie jest narodowym zabytkiem kultury, posiada bogate zbiory i pierwotne umeblowanie i w ogóle... Turystów sporo a my, fujary, zasugerowaliśmy się zakazem wjazdu rowerów, co (jak się później okazało) u nas znaczy "rowerzyści won" a u Czechów "zleź z roweru i właź" i nie weszliśmy na dziedziniec. Zwiedzania i tak by nie było bo czasu mało (musimy dziś wrócić do Cze-wy) ale coś więcej by się zobaczyło... Za to jedziemy wzdłuż murów, co także jest atrakcją, gdzieś na końcu ogromnego parku ma być wieża widokowa. Mur jest coraz niższy, bardziej zniszczony, wreszcie pojawia się wyłom i można podjechać do samej wieży. z czego korzystają liczni turyści. Park przypomina w tym miejscu las, mało kto tam zagląda.




Tymczasem burza zmieniła kierunek, zebrała swoje flanki, które zaczynały nas okrążać i ruszyła w stronę gór. Na szczęście. Możemy spokojnie jechać do kolejnej strakcji: akweduktu. Kanał Weisshuhn. Zbudowany w XIX wieku dla papierni w Žimrovicach. Był używany do spływu drewna i produkcji energii elektrycznej. Kanał został wybudowany wśród skalistych wzgórz, ma tunele i całość jest bardzo malownicza. Nie doszłam do końca, bo zrobiło się strasznie wąsko, dziurawo i bałam się, że wpadnie mi tam rower. Bo ciamajda jestem, warto o tym pamiętać. Zawróciłam w połowie drogi, Rafał zwiedził do końca, może następnym razem mi się uda. Za to posiedziałam na schodkach nad wodą, można się było ochlapać, jest czysta.


Wracamy do miasta (jest droga rowerowa) i kierujemy się w drogę powrotną. Odwiedzamy renesansowy pałac w miejscowości Raduň.

I jeszcze pałac w miejscowości Kravaře.

Wracamy do auta, spakować się i do domu.




  • DST 114.54km
  • Teren 5.00km
  • Czas 05:49
  • VAVG 19.69km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Podjazdy 747m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Ostravy

Sobota, 19 czerwca 2021 · dodano: 23.06.2021 | Komentarze 2

Wycieczkę rozpoczynamy w miejscowości Zabełków. Trasa miała być dłuższa ale jest już prawie 13.00. Niestety rano była awaria rafałowego górala i musieliśmy jechać do sklepu rowerowego w Raciborzu. co zabrało cenny czas. Na początek ścieżka rowerowa Meandry (nawierzchnia betonowa) i wieża widokowa.


Ścieżką jedziemy do miejscowości Chałupki, gdzie przekraczamy granicę. Tuż za nią w prawo i jesteśmy nad Odrą. Spodziewaliśmy się tu terenu, takich wyjeżdżonych dróżek, nierównych i z błotem a tymczasem wjeżdżamy na wygodną drogę rowerową. Wkrótce okazuje się, że takich dróg jest o wiele więcej, im bliżej Ostravy tym gęstsza sieć. Prawie połowę trasy jedziemy rowerówkami. Fajna sprawa. Jest płasko i wygodnie, większość asfalt, odrobina szutru. Często w cieniu, co łagodzi upał. Po drodze jest też kilka zbiorników wodnych.


Druga połowa trasy jest bardziej pagórkowata, są liczne, dłuższe, całkiem fajne podjazdy. Gdyby tylko nie było tak gorąco... Źle znoszę ciepło. Odwiedzamy pałace w miejscowościach Nová Horka, Studénka.




Następnie wieża widokowa w miejscowości Bílov. Bardzo sympatyczne miejsce, warte odwiedzin.


A na koniec jedziemy leśnymi drogami (stary asfalt) dla rowerów bo auta mają zakaz wjazdu przez piękny dębowy las, mijając bunkry. Niestety stada komarów nie pozwalają na przystanki, więc tylko jedno zdjęcie:




  • DST 110.59km
  • Teren 70.00km
  • Czas 05:38
  • VAVG 19.63km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Podjazdy 502m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stawki

Niedziela, 6 czerwca 2021 · dodano: 09.06.2021 | Komentarze 0

Rafał pojechał na Hero Beskidy a ja zostałam na lodzie, że tak się wyrażę. Poradził zagadać do Marcina czy by nie pojechał ze mną. Przedstawiłam swój pomysł i jedziemy. A pomysł to pojeździć po rzadziej odwiedzanych terenach. Kierunek Stawki. Dzięki temu można ominąć zatłoczone fragmenty Jury oraz większość dnia jechać w leśnym cieniu. Bo słońce mocno praży i na odkrytym terenie patelnia okrutna.
Pożarówka, Sokole, skrótem do Kotysowa, Zrębice, przez pola, las Ciecierzyn, Skowronów i znowu polami, do Czepurki. Następnie nowymi ścieżkami do stacji PKP Lusławice i dalej również nową dróżką do Okrąglika. Zjazd do lasu, szutrówką do Żurawia. A w Żurawiu przerwa przy sklepie. Następnie nową drogą do rezerwatu Stawki. Dojeżdżamy do stawów, niestety wody brak i wszystko zarosło. Dalej czarnym rowerowym w stronę Kniei, potem fajną szutrówką prosto do Przyrowa. Ów czarny w terenie nie istnieje, znaków brak, fakt ten zgłosiłam już komu trzeba. Z Przyrowa musimy pojechać asfaltem do Sierakowa bo na mapie nie znaleźliśmy nic terenowego. W Sierakowie skręt na czarny pieszy (w środkowym odcinku mocno zarośnięty) do Apolonki. Przecinamy DK46 i jedziemy dalej lasem aż do skrzyżowania z rowerowym. Potem po swojemu, polami i lasem do Złotego Potoku. W Janowie kolejna przerwa przy sklepie.
Następnie Droga Klonowa, Brus, Zrębice, czerwony pieszy, żółty pieszy, Kamienne Górki, Dębowiec, pożarówka (gdzie spotykamy Gawła z rodziną), dom.


Foto od Marcina:




  • DST 117.94km
  • Czas 05:21
  • VAVG 22.04km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Podjazdy 1421m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Czorsztyńskie

Piątek, 28 maja 2021 · dodano: 30.05.2021 | Komentarze 0

Trzy dni w górach. Bazę mamy w Łącku. Ostatnimi czasy w okolicy powstało parę dróg rowerowych. Po dotarciu na miejsce przebrać się i na rower. Przez Ochotnicę długi ale łagodny podjazd na Przełęcz Knurowską, zjazd do drogi wojewódzkiej gdzie wjeżdżamy na Velo Czorsztyn. Przyznam, że byłam sceptycznie nastawiona do tegoż odcinka. Ale jest naprawdę świetny. Oczywiście jeśli jesteśmy w tygodniu i poza sezonem bo nawet dziś jest nieco rowerzystów a co się tam dzieje w ładne weekendy wolę nawet nie myśleć... Przy szlaku (drodze? "rowerówce"? Nie wiem jakie określenie będzie dobre...) są liczne wypożyczalnie rowerów oraz punkty gastronomiczne. Większość trasy mamy tylko dla siebie, można w spokoju podziwiać widoczki. Jest kilka fajnych podjazdów ale większość płaska. Po dojeździe do Niedzicy trzeba wjechać na normalną drogę i około 7 km pokonać wśród aut. Częściowo obok drogi jest ciąg pieszo-rowerowy ale kostkowy. Mimo, że jedziemy drogą, nikt nas nie przegonił ani nie otrąbił, w ogóle jestem w szoku bo przez cały dzień (mimo sporego ruchu) trafiali się spoko kierowcy. W ten sposób objeżdżamy Jezioro Czorsztyńskie i wracamy do punktu wyjścia. Po drodze zaglądamy do XV-wiecznego kościoła w Dębnie (o dziwo zwiedzanie bezpłatne, można wewnątrz zakupić pamiątki jako cegiełkę, miło pogadaliśmy też z opiekunkami zabytku).
Na koniec drugi podjazd na Knurowską i prawie 20-km zjazd do Łącka. O ile podjazd fajny to zjazd za długi, wszyscy mieli go dość.









  • DST 120.39km
  • Czas 04:43
  • VAVG 25.52km/h
  • VMAX 54.70km/h
  • Podjazdy 799m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bobolice

Wtorek, 4 maja 2021 · dodano: 04.05.2021 | Komentarze 0

Skończyła się majówka to i nastąpiła poprawa pogody. Akurat mam wolny dzień, dołączyłam więc do jadących na Jurę Adriana, Marcina i Piotra. Huta, Kusięta, Małusy, Kobyłczyce, Żuraw, Wiercica, Przyrów. Dotąd było w miarę łatwo bo z wiatrem. Piszę w miarę bo panowie jechali szybko ale jakoś tam utrzymywałam koło. Nogi słabe po wczorajszym. W Przyrowie skręcamy na Podlesie i wtedy się zaczęło... Na polach wiatr tak daje popalić, że ledwo jedziemy. Między domami jest ciut lepiej. Ale są odcinki całkowicie otwartego terenu, łyse wzgórza, gdzie nie ma przebacz. Konstantynów, Sokole Pole, Bystrzanowice. Na tym odcinku bliska byłam podziękowania chłopakom. Bardzo nie lubię kogoś opóźniać, uważam, że wtedy należy się honorowo zwinąć i wracać samotnie. Jednak jakoś dowlokłam się do Mzurowa, potem panowie poczekali na mnie na polach przed Ogorzelnikiem. Zawsze ktoś czekał a to Marcin a to Adrian, żebym mogła złapać koło. Zjazd do Bobolic, następnie Mirów, gdzie chcę pożegnać grupę i wracać przez strażnicę (oni mieli jechać przez Wysoką Lelowską) ale nie chcą i koniec końców jedziemy razem. W Żarkach zakupy w cukierni i przerwa na skwerku obok. Następnie Przewodziszowice, strażnica, Pustelnia, Czatachowa, Ostrężnik. W lesie jest lepiej, dopiero w Zrębicach nas znów wywiało. Kotysów, Olsztyn, kawałek rowerostradą, huta, dom. Ale dostałam w kość:) Zdjęcia autorstwa Marcina:






Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 111.28km
  • Czas 04:07
  • VAVG 27.03km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Podjazdy 802m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łutowiec

Sobota, 1 maja 2021 · dodano: 01.05.2021 | Komentarze 0

Pogoda niepewna, długo nie mogliśmy się zdecydować, w końcu 13.30 jedziemy. Na wyjazd zdecydowali się także Damian i Marcin. Zbiórka pod Skansenem, spotykamy tam też wracającego z robót ziemnych Rafika, pogadalim trochę.
Trasa do Łutowca, a jakże, dziwnym trafem okolice starych, jurajskich strażnic są najlepsze. Huta, Skrajnica, Olsztyn, Turów. Po drodze mży, martwię się czy deszcz nie zepsuje nam planów ale na szczęście wkrótce przestaje padać. Bukowno, Zagórze, Lusławice, Piasek, kawałeczek krajówką do Śmiertnego Dębu, boczną drogą do Janowa, Złoty Potok, Trzebniów, Moczydło i jesteśmy. Podjeżdżamy do skałki Słoń. Rafał zostaje z rowerami, reszta idzie ścieżką oglądać odkryte niedawno skałki (Grupa Łysej). Poprzednio podjechaliśmy z drugiej strony ale z tej jest znacznie bliżej i nie potrzeba roweru MTB. Marcin udowodnił, że prawdziwemu turyście nawet buty szosowe nie przeszkodzą w eksploracji Jury. Tam na dole pod skałą to na szczęście nie śmieci tylko graty wspinaczy, których jest dziś mnóstwo:



Z Łutowca podążamy do Mirowa, następnie tak jak zawsze: Mirowski Gościniec, Żarki, Przewodziszowice, strażnica. Skręcamy w teren bo obejrzeć Skały Rajcy, gdzie Damian i Marcin jeszcze nie byli i wyrazili chęć nadrobienia tej turystycznej luki. Rafał znów został z rowerami a reszta poleciała zwiedzać.


Z Przewodziszowic tradycyjnie pod Pustelnię, potem Ostrężnik, Siedlec, Zrębice, kawałeczek krajówką, Kotysów, DDR-ką przez Przymiłowice, Olsztyn, Skrajnica, huta, dom. Mimo niepewnej pogody wyszedł całkiem udany wypad.
Foto od Marcina:



Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 130.09km
  • Czas 05:13
  • VAVG 24.94km/h
  • VMAX 55.10km/h
  • Podjazdy 1014m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Włodowice

Niedziela, 25 kwietnia 2021 · dodano: 25.04.2021 | Komentarze 2

Parę jurajskich km. Kawałek jedziemy z Adrianem. Huta, Skrajnica, Olsztyn, Turów, Bukowno, Zagórze, Piasek, kawałek krajówką do Śmiertnego Dębu, skręt na mniej uczęszczaną drogę, Janów, Złoty Potok. Tutaj Adrian nas żegna i jedzie już w stronę domu, my zaś skręcamy na Gorzków. Lubię ten odcinek. Cel to oczywiście Łutowiec, liczę jednak, że przekonam Rafała by pojechać ciut dalej. W Łutowcu chcę obejrzeć lepiej skałkę Słoń. Oblegają ją wspinacze. Weszłam na górę, na sam wierzchołek niestety nie bo wymagałoby to lekkiej wspinaczki a rowerowe buty się do tego nie nadają. Na wzgórzu za skałką spotkałam dwie turystki, pogadałyśmy chwilę, pytały o strażnicę i jak mają się dostać do Moczydła. Pokazałam im na mapie co i jak.


Z Łutowca jedziemy do Mirowa, następnie Bobolice, kawałek terenem do Zdowa, skąd długi, fajny podjazd wiedzie do Huciska. Dalej mijamy Rzędkowice (szkoda, że do skałek nie bardzo jest jak szosą dojechać ale kiedyś spróbuję) i jesteśmy we Włodowicach. To spora, ładna i zadbana miejscowość. Jedziemy do pałacu (XVII w.). Po wielu latach starań (dokładnie 16 lat) stał się wreszcie własnością gminy (w grudniu 2020), która planuje w ciągu 7 lat odbudowę pałacu i rewitalizację zabytkowego parku. Na razie usunięto chaszcze zarastające wnętrze. Fajnie, może z czasem to miejsce odżyje.



Pojeździłabym jeszcze ale Rafał słabo się czuje więc wracamy. Z Włodowic przez Górę Włodowską, Kotowice wracamy do Mirowa. A stamtąd standardowo: Gościniec Mirowski, Żarki, Przewodziszowice, Ostrężnik, Siedlec, Zrębice, Kotysów, Przymiłowice, Skrajnica, Olsztyn, huta, dom. W drodze powrotnej wiatr nieco dokuczał ale ogólnie pozytywny wypad.


Kategoria powyżej 100 km, Jura


  • DST 131.57km
  • Czas 05:20
  • VAVG 24.67km/h
  • VMAX 61.90km/h
  • Podjazdy 1332m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okiennik

Niedziela, 11 kwietnia 2021 · dodano: 12.04.2021 | Komentarze 2

Na wycieczkę zaprosił Marcin. Oprócz nas jadą jeszcze Adrian i Piotrek. Huta, Kusięta, Turów, Przymiłowice, Zrębice (przy Diabelskich Mostach Rafał złapał kapcia więc skorzystałam z okazji by iść na skałki zrobić zdjęcia), Ostrężnik, Trzebniów i podjazd na Brzeziny. Następnie do Postaszowic i tym ładnym wąwozem zjeżdżamy do Mzurowa a potem od razu 20% ścianka, potem mniejsze ścianki, Tomiszowice, Bliżyce (po raz pierwszy podjeżdżam z tej strony, bardzo fajny, wprawdzie podjazd nie tak stromy jak od Zdowa ale za to długi). Wiatr bardzo dokucza ale jakoś tam powoli podążamy do celu. Rzędkowice, Skarżyce i nową drogą rowerową do Okiennika. Zdjęcia i jedziemy dalej. Do Kromołowa kolejną nową, asfaltową drogą rowerową. Sama nie wiem co o tym myśleć. Żal pięknego, jurajskiego odcinka, który tam był wcześniej (szlak zielony pieszy). Z drugiej zaś strony teraz wygonie można przejechać szosą... Ale jednak wolałam gdy nie było asfaltu.
W Kromołowie przerwa na jedzenie. Długo nie siedzimy bo chłodno. Parkoszowice, Włodowice, Kotowice, Mirów i Gościńcem Mirowskim do Żarek. Potem Wysoka Lelowska. W tym miejscu popełniłam błąd próbując jechać tempem chłopaków a nie swoim no i w efekcie kolana zaczęły boleć tak, że wlokłam się do Biskupic jak ślimak. W Biskupicach jeden debil zajechał chłopakom drogę ale jak na dzisiejszy ruch to i tak szczęście, że tylko jeden. Bo ruch był ogromny. Każdy parking, każdy skrawek wolnego terenu zawalony autami. Wszędzie tłumy. Dawno czegoś takiego nie widziałam. No cóż, każdy chce skorzystać z pogody.
Od Biskupic już normalnie jadę bo nie ma górek. Olsztyn, rowerostrada, huta i dom. Fajna, jurajska wycieczka, mnóstwo podjazdów i ładne widoki.




A tu zdjęcia od Marcina:



Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 103.08km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:23
  • VAVG 23.52km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • Podjazdy 794m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łutowiec

Poniedziałek, 5 kwietnia 2021 · dodano: 05.04.2021 | Komentarze 0

Szosowa trasa do Łutowca, znana i lubiana. Trochę wieje ale co tam, jesteśmy zdrowi, w miarę sprawni nie ma co zrzędzić, że wieje. Huta, Kusięta, Turów, Bukowno, Zagórze. Rezygnujemy z odcinka Lusławice - Piasek bo przy takim wietrze będzie tam bardzo trudno, skręcamy do Okrąglika i stamtąd jedziemy w terenie do Śmiertnego Dębu. Droga przez las jest dobrze ubita, na szosie można spokojnie przejechać. Następnie Janów, Złoty Potok, Trzebniów, Moczydło, Łutowiec. Na zjazdach trochę mną rzuca ale źle nie jest, odcinki leśne całkiem dobrze chronią przed wiatrem. W Mirowie przerwa na jedzenie i jedziemy dalej. Gościńcem Mirowskim do Żarek, Przewodziszowice, Ostrężnik, Siedlec, Zrębice, Kotysów, Olsztyn, Skrajnica, huta, dom. W Zrębicach jeden debil zajechał nam drogę ale czymże jest jeden debil wobec kierowcy, który zablokował krajówkę byśmy mogli przedostać się na drugą stronę. Ogólnie udany wypad.




Kategoria powyżej 100 km, Jura


  • DST 142.71km
  • Czas 05:41
  • VAVG 25.11km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Podjazdy 750m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koniecpol

Niedziela, 28 marca 2021 · dodano: 29.03.2021 | Komentarze 0

Nareszcie jakiś dłuższy dystans. Początkowo jedziemy po płaskich terenach korzystając z zachodniego wiatru: Kusięta, Małusy, Mstów, Łuszczyn, Skrzydlów, Garnek, Przyrów. Na rynku chwila przerwy by coś zjeść. Nie siedzimy długo bo zimno. Kiepsko, kolano mnie boli i ogólnie słabo. Bolesławów, Podlesie, Stary Koniecpol, Koniecpol. Powrót pod wiatr trochę przeraża ale okazało się, że nie jest tak źle. Kawałek wojewódzką i przez Celiny z powrotem do Podlesia (po drodze kilkaset metrów szutru ale szosą spokojnie można przejechać). Konstantynów, Teodorów, Bystrzanowice, Mzurów. Zaczynają się jurajskie góreczki. Jest ciężko ale chyba wolę górki niż płaskie tereny, jakoś tak psychicznie się to lepiej znosi, jakoś tak bardziej u siebie. Zresztą Rafał także poczuł się znacznie lepiej gdy wróciliśmy na Jurę. W Mzurowie kolejna przerwa jedzeniowa, jest tam zabudowany przystanek, dobrze chroni przed wietrzyskiem.
Niegowa, Mirów, Mirowski Gościniec, Żarki, Przewodziszowice, Czatachowa, Ostrężnik, Siedlec, Zrębice, Kotysów, Olsztyn, rowerostrada, huta i dom. Przy Alei Pokoju spotkaliśmy Rafikową rodzinę na spacerze, pogadaliśmy chwilkę.
Fajnie się trafiło bo na drogach spokojnie.



Kategoria powyżej 100 km