Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

powyżej 100 km

Dystans całkowity:32296.03 km (w terenie 6291.00 km; 19.48%)
Czas w ruchu:1356:25
Średnia prędkość:20.54 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:165274 m
Suma kalorii:18852 kcal
Liczba aktywności:268
Średnio na aktywność:120.51 km i 5h 52m
Więcej statystyk
  • DST 119.31km
  • Czas 05:03
  • VAVG 23.63km/h
  • VMAX 47.60km/h
  • Podjazdy 317m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

I znów trasa MO 2015

Poniedziałek, 18 maja 2015 · dodano: 19.05.2015 | Komentarze 1

Urlop. I taki piękny plan: rowerem na Dolny Śląsk. Niestety - plany znów weryfikuje pogoda. Wczoraj, po obejrzeniu Teleexpresów, Panoram, Informacji i wszelkich możliwych serwisów pogodowych wieczorem z żalem rezygnujemy z wyjazdu. A ponieważ wieczór ładny, więc dla poprawy humoru decydujemy ponownie wybrać się na objazd trasy Mini Orbity 2015. Startujemy o 20.30 i jedziemy do Olsztyna, gdzie wjeżdżamy na właściwą trasę. Ruch jeszcze mniejszy niż ostatnio, trafia się więcej TIR-ów ale nocą kierowcy są dużo ostrożniejsi.
Raz pod koła wybiega sarna ale słyszelim ją wcześniej, toteż był czas na reakcję. Jeśli czyta to ktoś, kto też jedzie MO - radzę trzymać się środka jezdni. Na trasie jest naprawdę masa zwierząt a zderzenie rozpędzonego peletonu z psem zakończy się raczej nieciekawie. Poza tym na poboczu są jeże i koty a chyba nikt z nas nie chciałby mieć zwierzątka na sumieniu. O ewentualnych obrażeniach własnych nie wspomnę.
Druga uwaga - zbierać się żwawo na światłach przez DK1 w Kościelcu. Ledwo zdążyć można zwiać z trasy.
Dziś jechało się wyjątkowo fajnie, lekko.
Trasa: Cze-wa - Olsztyn - Biskupice - Choroń - Poraj - Poczesna - Nierada - Konopiska - Blachownia - Wręczyca Wielka - Kłobuck - Kamyk - Kokawa - Kościelec - Rudniki - Mstów - Siedlec - Kusięta - Olsztyn - Cze-wa.




  • DST 101.38km
  • Teren 3.00km
  • Czas 04:49
  • VAVG 21.05km/h
  • VMAX 34.70km/h
  • Podjazdy 439m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zamek w Oporowie

Niedziela, 17 maja 2015 · dodano: 18.05.2015 | Komentarze 4

No i nie padało. Nawet rozpogodziło się i wyszło słońce. Za to wiało tak, że chwilami wiatr spychał nas na pobocze. Ale co tam i tak było fajnie:)
Na początek objazd Głowna. Mariusz opowiada nam o mieście, jego zabytkach, budynkach, historii i ludziach.
Głowno to zadbane, malownicze miasteczko, pełne zieleni.
Pałac w Głownie
Pałac w Głownie (mieści muzeum, niestety nieczynne) © Skowronek
Głowno - Dąb Wolności
Głowno - Dąb Wolności © Skowronek
Następnie Mariusz prowadzi do miejsca, które niedawno odkrył - tajemniczego cmentarza z czasów I wojny światowej. Okoliczni mieszkańcy bardzo o niego dbają, mimo, że jest położony na uboczu.
Tajemniczy cmentarz wojenny
Tajemniczy cmentarz wojenny © Skowronek
Potem jedziemy do Walewic, zobaczyć śliczny, XVIII-wieczny pałac, otaczający go ogród i stadninę koni. W Pałacu mieszkała Maria Walewska, kochanka cesarza Napoleona, tu też przyszedł na świat ich syn, Aleksander Colonna-Walewski, późniejszy ambasador Francji w Wielkiej Brytanii i minister spraw zagranicznych Ludwika Napoleona.
Pałac w Walewicach
Pałac w Walewicach © Skowronek
Mieszkańcy stadniny w Walewicach
Mieszkańcy stadniny w Walewicach © Skowronek
Popas w walewicach
Z konikami w Walewicach © Autor: GOŹDZIK
Na tle pałacu
Na tle pałacu © Skowronek
Pałacowy ogród
Pałacowy ogród © Skowronek
Kolejną atrakcją jest Sobota. Znajdziemy tam zameczek i otaczający go park, przez który przepływa Bzura. Duch chyba nie miał nic przeciwko naszej obecności. Neogotycki zameczek wznosi się na fundamentach starej, XV-wiecznej, warowni. Zamek ów prawdopodobnie został zbudowany przez kasztelana łęczyckiego Tomasza Doliwitę Sobockiego.
Zameczek w Sobocie
Zameczek w Sobocie © Skowronek
Sobota - zamkowy ogród
Sobota - zamkowy ogród © Skowronek
Lecz głównym celem dzisiejszej wycieczki jest XV-wieczny zamek w Oporowie. Istotnie, opornie szedł nam doń dojazd... Lecz w końcu się dowleklim i nawet zamek zwiedzilim. Warto było się męczyć. Ekspozycję posiada nader bogatą i fasadę także. Zachował typowo gotycki charakter. Otacza go zadbany park.
Zamek w Oporowie
Zamek w Oporowie © Skowronek
Zamkowe wnętrza
Zamkowe wnętrza © Skowronek
Fragment ekspozycji
Fragment ekspozycji © Skowronek
Jedna z komnat
Jedna z komnat © Skowronek
Powrót z Oporowa poszedł sprawnie, gdyż teraz wiatr bardziej pomaga niż przeszkadza.
Weekend szybko minął i pożegnania nadszedł czas. Szkoda stąd wyjeżdżać ale na pewno wrócimy. Super wycieczki, super ludzie. Tak właśnie jest w gościnie u Goździków:)
To jest już koniec..... Głowno - moje jeziorko
To jest już koniec..... Głowno - moje jeziorko © Autor: GOŹDZIK




  • DST 119.07km
  • Czas 05:02
  • VAVG 23.66km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Podjazdy 315m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorek zapoznawczy

Poniedziałek, 11 maja 2015 · dodano: 12.05.2015 | Komentarze 7

Coś spontanicznego - w naszym przypadku rzadkość wielka. I tak oto udaliśmy się na zwiad - zapoznanie z trasą Mini Orbity 2015.
Wnioski:
-na trasie nocą panuje spokój - nieliczne tylko auta i zero TIR-ów. Za dnia na pewnych odcinkach ruch będzie duży np. Poczesna - Konopiska- Kłobuck.
-asfalt dobry tylko za Poczesną uważać na szramy, w które koło kolarki łatwo wpaść może.
-uważać na zwierzątka, drogi są raczej boczne, wiodą często pośród lasów i pól i w efekcie biegają tam dziesiątki kotów, było sporo psów, dwa zające, jedna mysz.
-trasa jest szybka, raczej płaska, gorzej jak zawieje (w nocy nie wiało).
-w większości trasa jest oświetlona, dzięki czemu wzrok się tak bardzo nie męczy.
To tyle. Przyznać muszę, że po raz pierwszy jechałam w nocy i fajna to rzecz. Cisza, spokój, mało ludzi, nie wiało...
W Kłobucku
W Kłobucku © Skowronek




  • DST 125.61km
  • Teren 50.00km
  • Czas 06:52
  • VAVG 18.29km/h
  • VMAX 48.20km/h
  • Podjazdy 1082m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

W sercu Jury czyli Siwuchowymi ścieżkami IV

Niedziela, 3 maja 2015 · dodano: 04.05.2015 | Komentarze 9

Gdzie nas ten Siwuch dziś zawlókł to Wam dokładnie nie powiem bowiem ziem owych nie znam. Rzec tylko należy, iż wybrane przezeń ścieżki doskonałe były, choć nieraz pot lał się strumieniami gdy nam przewodnik kolejny podjazd fundował. Lecz męczyć się warto, jako że okolice Pilicy jawią się jak małe góry z widokami prześlicznymi. Przejdźmy do opisu ekskursyi:
Na miejsce zbiórki w Zawierciu wyruszają trzy grupy: pociągiem Adrian, Marcin i my, autkiem Rafik i Michał a Siwuch (który choć raz mógł dłużej pospać) rowerem. Na stacji spotkanie i wespół podążamy (właściwie podjeżdżamy) do Blanowic. Następnie ścieżkami do stóp Okiennika Wielkiego.
Pierwszy podjazd na trasie
Pierwszy podjazd na trasie © Skowronek
Okiennik Wielki
Okiennik Wielki © Skowronek
Ekipa pod Okiennikiem (autor: Marcin)
Ekipa pod Okiennikiem (autor: Marcin)
Przełajowo
Przełajowo © (autor: Marcin)
A potem lasami i polami, czasem asflatem do Siamoszyc. Jest tu zalew i źródła Krztyni.
Chwila przerwy
Chwila przerwy © Skowronek
Na Siwuchowej ścieżce
Na Siwuchowej ścieżce © Skowronek
Widoki na szlaku
Widoki na szlaku (autor: Marcin)
Źródła Krztyni
Źródła Krztyni © Skowronek
Był i mostek
Był i mostek © Skowronek
Główną atrakcją dzisiejszej wycieczki jest przejazd drogą wybudowaną dla transportu rakiet S300. Droga kończy się wybetonowanym placem skąd rakiety miały być odpalane. Supertajna jednostka miała się tu znajdować w latach 80'tych. Rakiet już nie ma jest za to wspaniały, leśny asfalt biegnący pośród wzgórz, chwilami stromy jak w górach.
Na żółtym szlaku w okolicy Mokrusa
Na żółtym szlaku w okolicy Mokrusa © Skowronek
Na drodze S300
Na drodze S300 © Skowronek

"Droga rakietowa" © Skowronek
Na skrzyżowaniu rakietowej drogi żegnają nas Rafał i Michał, jadący do Włodowic, do rodziny. Reszta zaś podąża na siwuchowy punkt widokowy. Przed podjazdem na punkt był zjazd, gdzie można w łepetynę niską gałęzią oberwać i z grobli spaść. No, mnie się to w każdym razie zdarzyło. Ale bez gleby, wszystko dzięki nowej kierownicy:)
Droga na punkt widokowy wiedzie litą skałą, na początku (poza Rafałem, który na podjazdy uparty jest wyjątkowo) chętnych nie było ale jakeśmy tam dojechali to każdy zdanie zmienił, szkoda było rezygnować.
Widoki z Swiuchowego szlaku (autor: Adrian)
Widoki z Siwuchowego szlaku (autor: Adrian)
Z Tomkiem (autor: Adrian)
Z Tomkiem (autor: Adrian)
Jedna z ciekawych ścieżek (autor: Marcin)
Jest to jedna z ciekawych ścieżek (autor: Marcin)
Potem serwis bo Rafał złapał kapcia a następnie podążamy do Pilicy. Zaglądamy do Sanktuarium Matki Boskiej Śnieżnej i do ruin kościółka i klimatycznego baru "U Ryśka" gdzie dają przyzwoite jedzenie i rowery schować można.
Sanktuarium MB Śnieżnej w Pilicy
Sanktuarium MB Śnieżnej w Pilicy © Skowronek
Wnętrze sanktuarium Matki Boskiej Śnieżnej
Wnętrze sanktuarium Matki Boskiej Śnieżnej © Skowronek
Pilica - ruiny XVII-wiecznego kościoła szpitalnego
Pilica - ruiny XVII-wiecznego kościoła szpitalnego © Skowronek
Blisko stąd do ruin zamku Smoleń. Szkoda tak odjechać i nie zajrzeć... Zwłaszcza, że ruiny zabezpieczono i swobodnie zwiedzać można. Zamek zwany jest też Pilcza - od nazwiska właściciela. Historię już kiedyś opisywałam, więc nie będę Was zanudzać. I o studni i o jaskiniach pod zamkiem także.
Jednakowoż częściowa rekonstrukcja ma pewien skutek uboczny. Nie my jedni wpadliśmy na genialny pomysł odwiedzenia ruin. Na podobny wpadło chyba z pół powiatu. Aut pełno, spacerowiczów także ale jest dość kulturalnie. Po mozolnym podjeździe zdobywamy zamkowe wzgórze.
Na zamku Smoleń
Na zamku Smoleń (autor: Adrian)
Brama zamku Smoleń
Brama zamku Smoleń © Skowronek
Z Rafałem
Z Rafałem © Skowronek
Smoleń - widok z zamkowej wieży
Smoleń - widok z zamkowej wieży © Skowronek
Ruiny zamku Smoleń
Ruiny zamku Smoleń © Skowronek
Po zwiedzeniu zamku jedziemy szlakiem czerwonym pieszym z powrotem do Pilicy. Odwiedzamy jeszcze cmentarz żydowski.
Cmentarz żydowski w Pilicy
Cmentarz żydowski w Pilicy © Skowronek
Czas już wracać do domu. Jedziemy szlakami do Podzamcza. A tam... Koniec świata. O ile w Smoleniu było pół powiatu tutaj jest pół województwa. Albo i lepiej. Zakorkowane ulice, wszędzie tłumy. Zaglądamy tylko do wodopoju i wiejemy stąd. Szlakiem do Bzowa a potem do Kromołowa. A potem zostaliśmy zaproszeni w gościnę do Włodowic, gdzie mieszkają teściowie Rafika. Jest także jego żona Gosia i synowie i więcej rodzinki. Po zjedzeniu mnóstwa pyszności żegnamy się i jedziemy dalej. Siwuch prowadzi do Myszkowa a potem żegna nas i wraca do Zawiercia. Pozostała zaś czwórka jedzie do Żarek Letnisko a potem przez Oczko i Kuźnicę Starą do Jastrzębia. Blisko już do domu, jeszcze tylko Zawodzie, Korwinów i Cze-wa.
Dzięki Tomkowi poznaliśmy mnóstwo nowych, fantastycznych ścieżek. Dziękujemy:) Wycieczkę podsumować można jednym zdaniem: piękna ta nasza Jura.
Jurajski widoczek
Jurajski widoczek © Skowronek


Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 115.12km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:47
  • VAVG 19.91km/h
  • VMAX 44.90km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Mostek nad Liswartą

Piątek, 1 maja 2015 · dodano: 01.05.2015 | Komentarze 4

Tematem dzisiejszej wycieczki są bizony. A bizony mieszkają w Ameryce. Nieco tam daleko ale są też bliżej - w Kurozwękach. Ale i tam nie po drodze. I byłoby bizonów nie było jednak niedawno Rafik wyczaił je w Rzerzęczycach. O, to już w naszym zasięgu.
Spotykamy się pod Jagiellończykami i przez Ossona i Przeprośną Górkę jedziemy do Mstowa. W skład ekipy wchodzą: Artur, Rafałów dwóch, Gaweł, Marcin i ja. Stamtąd blisko już do bizonów. Oprócz nich są też alpaki i bawoły.

Bizony w Rzerzęczycach
Bizony w Rzerzęczycach © Skowronek
Następnie jedziemy do Nieznanic by zobaczyć pałac z początku XX wieku. Mieści hotel. Brama zamknięta ale piszą, że otwarte i by dzwonić. Jednak czasu brak, jedziemy dalej.

Pałac Nieznanice
Pałac Nieznanice © Skowronek
Potem jedziemy do Borowna a następnie wjeżdżamy na czerwony szlak pieszy Jury Wieluńskiej, którym dojeżdżamy do Kruszyny.
Podjechaliśmy jeszcze do Kolumny Denhoffa. Jej historię opisywałam kiedyś. Do pałacu nie jedziemy, zresztą i tak pewnie będzie zamknięty.

Pałac w Borownie
Pałac w Borownie © Skowronek
Kolumna Denhoffa
Kolumna Denhoffa © Skowronek
Za Kruszyną wjeżdżamy w lasy, mieszane, gęste, bardzo ładne. Cały czas trzymamy się szlaku czerwonego pieszego. Dojeżdżamy do miejscowości Ważne Młyny. Do dziś nie zachował się żaden z owych młynów, została tylko nazwa. W końcu szlak doprowadza nas do Wąsosza. Odwiedzamy mogiłę powstańców, kalwarię (ale nie całą) i sanktuarium.

Leśnym duktem
Leśnym duktem © Skowronek
Oto Warta
Oto Warta © Skowronek
Kózki
Kózki © Skowronek
Wąsosz - mogiła powstańców styczniowych
Wąsosz - mogiła powstańców styczniowych © Skowronek
Fragment kalwarii w Wąsoszu
Fragment kalwarii w Wąsoszu © Skowronek
Sanktuarium w Wąsoszu
Sanktuarium w Wąsoszu © Skowronek
Wnętrze sanktuarium
Wnętrze sanktuarium © Skowronek
Czas już wracać. W Nowej Wsi trafiamy na absolutny hit wycieczki - mostek nad Liswartą. Pierwszy przejazd jest emocjonujący niezwykle, tym bardziej, że co jakiś czas desek brakuje, barierek brak, wąsko a w dole rzeka. Wjechalim nań z rozpędu i każdy z rozpędu pokonał, byle tylko się nie zatrzymać. Potem Rafał i Gaweł wracają by przejechać raz jeszcze, co już sfilmowano.
Tu jest link do filmiku:
Mostek nad Liswartą

Mostek nad Liswartą
Mostek nad Liswartą © Skowronek
Przez Ostrowy i Czarny Las wracamy do Cze-wy. Przy Realu (teraz już Auchan) żegnamy ekipę i jedziemy do Stowarzyszenia, bo mam tam zadanie - rozpakować masę pudeł z opatrunkami. Uporaliśmy się z tym dość sprawnie. A w drodze do domu miłe spotkanie z Piotrkiem:) Pomimo niepewnej pogody udała się nam wycieczka. Deszcz złapał nas tylko raz, zaraz za Wąsoszem, szczęściem niezbyt mocny.




  • DST 143.45km
  • Teren 45.00km
  • Czas 07:22
  • VAVG 19.47km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Podjazdy 1100m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Puszcza Dulowska, Diabla Góra i inne takie

Niedziela, 26 kwietnia 2015 · dodano: 27.04.2015 | Komentarze 1

Kolejna wycieczka z cyklu: "Warianty rozliczne powrotu z Krakowa do Częstochowy".
Bladym świtem ładujem się do pociągu relacji Częstochowa - Kraków i po trzech godzinkach jesteśmy na stacji Kraków Mydlniki. Z jednym małym epizodem - otóż pociąg dojeżdża do Katowic, po czym maszynista przechodzi do ostatniego wagonu, który staje się wówczas lokomotywą. A jeśli w owym wagonie stoi kilkanaście rowerów (nie jesteśmy jedyni) to jak ma przeleźć? Tak więc w Katowicach musim się przeładować i zająć dotychczasową lokomotywę.
Ze stacji jedziem Rowerowym Szlakiem Orlich Gniazd wzdłuż zbiorników retencyjnych (ogrodzone) i dojeżdżamy do wąwozu, dość trudnego jak dla mnie. Szczęściem Siwuch i tu zna ścieżkę obok:)
Potem podążamy prześlicznymi lasami, czasem pędzimy polami (kurząc przy tym, że hej!), po malowniczych pagórkach. Chwilami widać Beskidy, w oddali majaczy Babia Góra.
Widok na Las Wolski z czerwonego szlaku
Widok na Las Wolski z czerwonego szlaku © Skowronek
Ekipa w komplecie (pomiędzy nami powinna być Babia Góra ale nie widać) (autor: Marcin)
Ekipa w komplecie (pomiędzy nami powinna być Babia Góra ale nie widać) (autor: Marcin)
Rafał na szlaku
Rafał na szlaku (autor: Robert)
I jeszcze ja:) (autor: Robert)
I jeszcze ja:) (autor: Robert)
Końcówka podjazdu (autor: Robert)
Końcówka podjazdu (autor: Robert)
Na czerwonym szlaku rowerowym w okolicy Brzoskwini
Na czerwonym szlaku rowerowym w okolicy Brzoskwini © Skowronek
W Rudnie porzucamy Szlak Orlich Gniazd i jedziemy rowerowymi szlakami Puszczy Dulowskiej. Są to wygodne drogi szutrowe. Sporo biegaczy i rowerzystów. I tak dojeżdżamy w okolice Trzebini. W Młoszowej odwiedzamy prześliczny zespół pałacowo - parkowy. Na tablicy Sikor przeczytał, iż na początku XIX wieku właściciel tych dóbr "Juliusz Ozdoba Florkiewicz postanowił przebudować klasycystyczny dwór w Młoszowej i nadać mu bardziej „starożytny" charakter. Jego zamierzeniem było nie tylko upiększenie rezydencji, ale też ubarwienie jej wizerunku i przekonanie współczesnych, że w tym miejscu już w początkach XVII wieku istniał zamek, zniszczony w czasie wojny północnej przez Szwedów, który teraz jest przez niego zaledwie „odbudowywany". Rzekoma odbudowa miała być przeprowadzona na podstawie fikcyjnego inwentarza z 1705 r." Może i nieautentyczny ale zameczek jest cudny i naprawdę warto go odwiedzić.
Młoszowa - zespół pałacowo-parkowy
Młoszowa - zespół pałacowo-parkowy © Skowronek
Młoszowa - jeden z pałacowych lwów
Młoszowa - jeden z pałacowych lwów © Skowronek
Młoszowa - brama wjazdowa
Młoszowa - brama wjazdowa © Skowronek
Młoszowa - jedna z wież
Młoszowa - jedna z wież © Skowronek
Kolejną atrakcją jest Diabla Góra (jadąc doń mijamy elektrownię w Trzebini). Góra ma strome stoki i kryje jaskinię, dość niebezpieczną, weszłam ale korytarz jest bardzo niski i potrzeba innego sprzętu na taką eksplorację. Poza tym są tam skałki i 250-letni bukowy las. Na zdjęciach w przewodniku była też figura smoka ale nie znalazłam:(
Na szlaku
Na szlaku © Skowronek
Jaskinia w Diablej Górze
Jaskinia w Diablej Górze © Skowronek
Wierzchołek Diablej Góry
Wierzchołek Diablej Góry © Skowronek
Następnie jedziemy na punkt widokowy. A widać zeń wyrobisko kopalni piasku "Szczakowa". Niegdyś widać było ogrom piachów, dziś jest już niemal całkowicie zrekultywowane. Ale i tak miło popatrzeć.
Droga do punktu widokowego (autor: Marcin)
Droga do punktu widokowego (autor: Marcin)
Punkt widokowy na wyrobisko
Punkt widokowy na wyrobisko © Skowronek
Wyrobisko kopalni piasku Szczakowa
Wyrobisko kopalni piasku Szczakowa © Skowronek
W Laskach zaglądamy do stajni, mieszka tam wielbłąd oraz konie, które nauczone są, że dostają smakołyki od turystów.
Potem jedziemy przez Błędowskie Lasy.
Wielbłąd ze stajni w Laskach
Wielbłąd ze stajni w Laskach (autor: Robert)
Biała Przemsza
Biała Przemsza © Skowronek
Czas już kierować się do domu. Jedziemy przez Niegowonice i Łazy do Zawiercia. Na rynku w Łazach obejrzeć można fotografie z początku XX wieku.
Odwiedzamy jeszcze Miejsce Pamięci - mogiłę powstańców z 1863 roku.
Rynek w Łazach
Rynek w Łazach © Skowronek
Miejsce Pamięci - mogiła powstańców z 1863 r
Miejsce Pamięci - mogiła powstańców z 1863 r © Skowronek
W Zawierciu zaczyna padać, toteż urządzamy przerwę na posiłek. Dojeżdżają do nas jeszcze Aga z Przemkiem. Gdy przestaje padać jedziemy, jednak brak błotników sprawia, że i tak rychło jesteśmy schlapani a buty mokre. W Myszkowie Przemo i Aga jadą do przemkowych rodziców, my zaś ciśniemy do cze-wy. Znowu pada ale, że i tak jesteśmy mokrzy to jedziemy. Za Żarkami Lestnisko Robert złapał kapcia i tym sposobem był deszczowy serwis.
Deszczowy serwis
Deszczowy serwis © Skowronek
W Poraju wychodzi słońce i wysusza nieco ubrania, przyjemnie wygrzewać się w jego promieniach. Przez Jastrząb jedziemy do Korwinowa, gdzie żegna nas Siwuch (za chwilę ma pociąg). Reszta ekipy wraca do Cze-wy. Przemoczeni i umorusani ale zadowoleni. Mam nadzieję, że się nikt po tej wycieczce nie przeziębi. Tak oto mamy kolejny wariant powrotu z Krakowa, całkiem ciekawy. Do tego mam 1000 km w kwietniu:) Dziękuję wszystkim i do następnej wycieczki:)






  • DST 124.87km
  • Teren 10.00km
  • Czas 06:18
  • VAVG 19.82km/h
  • VMAX 44.10km/h
  • Podjazdy 1128m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kocie Góry

Niedziela, 19 kwietnia 2015 · dodano: 21.04.2015 | Komentarze 0

Kocimi Górami zwane są Wzgórza Trzebnickie. A ponieważ mam kota na punkcie kotów, więc nazwa ta szczególnie mi się podoba.
Drugi dzień pobytu na Dolnym Śląsku. Tutejsze tereny mają tę zaletę, iż właściwie nie trzeba planować wycieczki, każda bowiem miejscowość może pochwalić się czymś niezwykłym, ciekawym, nieraz nieco strasznym nawet. Ruiny zamków, zniszczone pałace, zrujnowane kościoły, zarośnięte, zapomniane cmentarze, stare sztolnie, pokutne krzyże...
Wadą owej krainy są niewątpliwie kiepskie drogi (choć w okolicy Trzebnicy wioskowe asfalty są na tyle dobre, że występują tam nawet szosowcy) a drugą duża zaletą są zwyczaje kierowców. Otóż przez cały pobyt ani jeden nie omijał nas "na gazetę", nie zajechał drogi, nie zatrąbił. Na zakręcie czekają tak długo z omijaniem aż mają pewność, że z przeciwnego kierunku nic nie jedzie. Nie omijają rowerzystów przed wierzchołkiem wzniesienia. Gdy ujrzą samochód jadący z naprzeciwka, czekają z omijaniem i to często długo. U nas to by w tym czasie ze trzech się wepchało... Żadnego wymuszania pierwszeństwa, żadnego chamstwa. Owszem, niektórzy nogę ciężką mają ale ogólnie jestem pod wrażeniem.
Auto zostaje w Dobroszycach, my zaś podążamy do Trzebnicy. Odwiedzamy sanktuarium św. Jadwigi i uroczy kościółek leśny. Ciekawych miejsc znajdziem tu znacznie więcej lecz czasu dziś niewiele. Trzebnica jest doskonale zagospodarowanym, ładnym miastem.
Trzebnica- sanktuarium św. Jadwigi
Trzebnica- sanktuarium św. Jadwigi © Skowronek
Trzebnica - klasztor cysterek
Trzebnica - klasztor cysterek © Skowronek
Trzebnica - Kościół Leśny Czternastu Świętych Wspomożycieli
Trzebnica - Kościół Leśny Czternastu Świętych Wspomożycieli (niegdyś obok mieszkał pustelnik)© Skowronek
Trzebnica - grota Matki Boskiej z Lourdes przy leśnym kościółku
Trzebnica - grota Matki Boskiej z Lourdes przy leśnym kościółku © Skowronek
Następnie kierujemy się w stronę Żmigrodu. Po drodze, w kępie drzew wypatrzyliśmy ruiny kościoła. Otacza go zniszczony cmentarz. Jedno z licznych w tej krainie miejsc z niezwykłą, trochę upiorną atmosferą. Między sobą rozprawiamy, jakby to niewiele trzeba a atrakcja turystyczna gotowa. Tylko nieco zabezpieczyć mury, oczyścić z zarośli cmentarz i gotowe. Ani przez myśl nam nie przyjdzie, że wkrótce zobaczym zabytek tak właśnie potraktowany.
Powidzko - ruiny kościoła ewangelickiego
Powidzko - ruiny kościoła ewangelickiego © Skowronek
Wnętrze zrujnowanego kościoła
Wnętrze zrujnowanego kościoła © Skowronek
Żmigród, dawniej Smocza Góra, jest kolejnym punktem na trasie wycieczki. Nazwa pewno pochodzi z czasów, gdy rządzili tu Awarowie, taki zarządca, siedział na grodzie i ciemiężył ludność nie mniej niż prawdziwy smok, stąd
żmijem był zwany.
Jadąc za radą miejscowych trafiamy w niezwykłe miejsce, do zespołu pałacowo-parkowego. Ruinę pałacu (zgadnijcie, kto go zniszczył i kiedy...) zabezpieczono w bardzo ciekawy sposób. Front odnowiono. Wnętrze podtrzymuje stalowo-betonowa konstrukcja. Zarys nieistniejącego skrzydła odtwarza lapidarium z trejażem. Piwnice (gotyckie, pozostałość po zamku) zajmuje restauracja. Wewnątrz drewniana kładka, po której można wejść "na piętro" pałacu i wyjrzeć przez okno. Da się? Da.
Obok pałacu stoi renesansowa baszta obronna, doskonale zachowana. Na parterze mieści informację. Piętra można zwiedzać (sala rycerska, apartamenty) a na wierzchołku jest taras widokowy. Wokół zadbany park i stawy. Obok płynie Barycz.
Miejsce piękne, odwiedzenia godne.
Żmigród - ruiny pałacu
Żmigród - ruiny pałacu © Skowronek
Pałac w Żmigrodzie
Pałac w Żmigrodzie © Skowronek
Żmigród - renesansowa, obronna wieża mieszkalna
Żmigród - renesansowa, obronna wieża mieszkalna © Skowronek
Widok z wieży
Widok z wieży © Skowronek
Czas jechać dalej. Lasami podążamy do Sułowa. Niewielka ta miejscowość ma sporo zabytków: pałac, kościół, spichlerz. Jest też miejsce po zamku. Strzegł on przeprawy przez Barycz. Po wojnach husyckich zajęli go rycerze-rozbójnicy. Ledwo schwytano i ścięto jednego, na zamku osiedlił się drugi. Nieustanne rozboje odstraszały kupców i tracili na tym mieszczanie. Wreszcie zrzucili się na najemników. Znający się na swym fachu specjaliści zrobili porządek, obrócili zamek w perzynę znaczy się. Po owych porządkach został fragment wału a na nim tablica, ustawiona przez miejscowych, co by każdy trafił. Jest doń nawet drogowskaz.
Sułów - miejsce po zamku
Sułów - miejsce po zamku © Skowronek
Na rynku urządzamy popas. Przychodzi do nas koteczka, bardzo miła. Jest zadbana ale skoro przyszła to zapraszamy do posiłku. Mam w plecaku suchą karmę dla kotów, toteż kicia jest zadowolona. Po posiłku jedziemy zobaczyć pałac i kościół.
Koteczka z Sułowa
Koteczka z Sułowa © Skowronek
Sułów - ośmioboczny kościół poewangelicki (XVIII w.)
Sułów - ośmioboczny kościół poewangelicki (XVIII w.) © Skowronek
W Sułowie rozpoczyna się także ścieżka rowerowa "Szlakiem Kolei Wąskotorowej". Biegnie do Milicza, każdy przystanek dawnej kolejki jest opisany i urządzony jak mały dworzec, ustawione są parowozy i wagony, urządzenia i tablice.
Sułów - jeden z przystanków na rowerowym szlaku Śladem Kolei Wąskotorowej
Sułów - jeden z przystanków na rowerowym szlaku Śladem Kolei Wąskotorowej © Skowronek
Z Sułowa wracamy do Dobroszyc, zaglądamy jeszcze do renesansowego pałacu. Podobno mieści hotel ale miejsce jest bardzo zdziczałe. Pakujemy rowery i wracamy do Oleśnicy.
Zamek w Dobroszycach
Zamek w Dobroszycach © Skowronek




  • DST 107.25km
  • Czas 04:50
  • VAVG 22.19km/h
  • VMAX 47.10km/h
  • Podjazdy 605m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na skraju Wyżyny K-CZ

Niedziela, 29 marca 2015 · dodano: 29.03.2015 | Komentarze 6

Turyście nic nie przeszkodzi w zwiedzaniu. Nawet paskudne wietrzysko. A dziś było wyjątkowo paskudne. A powalczyć z nim postanowiła liczna ekipa: Bartek, Marcin, Rafał, Tomek no i my.
Na początek podążamy do Mstowa a następnie do Skrzydlowa, do zespołu dworskiego. Brama zamknięta ale można wjechać bokiem. Jadąc parkową alejką mijamy ośmiokątną kaplicę, otoczoną fosą z mostkiem. Niegdyś (przed zbudowaniem nowego kościoła) służyła jako mszalna. Nieco dalej znajduje się dwór (zamknięty, podniszczony). Park i dwór w Skrzydlowie (i inne dwory w okolicy)
związane są ze słynnymi śpiewakami operowymi - rodzeństwem Reszke. Jan (tenor) i Edward (bas) byli gwiazdami Opery Paryskiej i Metropolitan Opera w Nowym Jorku, zaś Józefina stała się popularna we Włoszech i Hiszpanii.
W 1901 roku Jan i Edward założyli tu nowoczesną stadninę koni, które szybko zaczęły odnosić sukcesy. Skrzydlowska stadnina stała się znana w całej Europie, przynosząc właścicielom ponad milion rubli dochodu.
Dworek pochodzi z XIX wieku i wcześniej należał do Siemińskich. Opodal uwagę zwraca drewniany pałacyk. Został sprowadzony z Francji i pełnił rolę dworku dla gości. Dziś jest smutną, nadpaloną ruiną.
Skrzydlów był siedzibą Jana Reszke (rodzeństwo posiadało już majątki). Miał jednego syna, który zginął na froncie I wojny światowej. Zgorzkniały Jan przekazał majątek bratanicy, sam zaś wyjechał do Francji.
Po wojnie stadnina została upaństwowiona, jednak wciąż była doskonale utrzymana. Z końcem XX wieku sprywatyzowana popadła w ruinę.
Obecnie skrzydlowskie dobra należą podobno do braci Laseckich lecz czy dwór i park doczekają się renowacji? Na razie nic na to nie wskazuje.

Parkowa kaplica w Skrzydlowie
Parkowa kaplica w Skrzydlowie © Skowronek
Wnętrze kaplicy
Wnętrze kaplicy © Skowronek (zdjęcie dzięki poświęceniu Rafała B.)
Dwór Reszków w Skrzydlowie
Dwór Reszków w Skrzydlowie © Skowronek
Skrzydlów - gościnny dworek sprowadzony z Francji
Skrzydlów - gościnny dworek sprowadzony z Francji © Skowronek
Ze Skrzydlowa mkniemy do Cielętnik (przez Garnek i Nową Wieś). A tam, przy kościele, rośnie 520-letnia lipa, jedno z najgrubszych drzew w Polsce. Obwód wynosi ponad 3.5 metra. Wysoka jest na 31.5 metra a kościół wygląda przy niej jak zabawka. Wrażenie to będzie jeszcze większe, gdy rozwinie się listowie.
Powstała ze zrośnięcia kilku drzew ale ponieważ pnie rozdzielają się dopiero na wysokości kilku metrów, traktowana jest jako pojedynczy okaz. Według legendy pewien wojewoda posadził w tym miejscu 18 młodych drzewek, które zrosły się tworząc jedno. Na ogrodnictwie ów wojewoda nie znał się wcale, bo kto to słyszał, żeby tak blisko siebie drzewa sadzić...
Z lipą wiąże się również niewiarygodna ale prawdziwa historia - była obgryzana przez pielgrzymów idących do Częstochowy, że niby jej kora chronić ma przed bólem zębów. Takie zachowania miały miejsce jeszcze w XX wieku! Potworny zabobon, mogący doprowadzić do śmierci tego pięknego drzewa... Dlatego jest ogrodzona a pień posmarowany smołą.
Licząca sobie 520 lat lipa w Cielętnikach
Licząca sobie 520 lat lipa w Cielętnikach © Skowronek
Następny punkt programu to XVII-wieczny zespół klasztorny dominikanek w Świętej Annie i XVI-wieczny kościółek św. Mikołaja w Przyrowie.
Klasztorowi przydałby się remoncik. Trwa msza i niestety wnętrze kościoła jest niedostępne.
Remontu, natomiast, doczekał się kościółek św. Mikołaja. Prace trwają jeszcze wewnątrz ale z zewnątrz (w porównaniu do wyglądu sprzed kilku lat) jest super.

Klasztor w Świętej Annie
Klasztor w Świętej Annie © Skowronek
XVI-wieczny kościół św. Mikołaja w Przyrowie
XVI-wieczny kościół św. Mikołaja w Przyrowie © Skowronek
Kościół św. Mikołaja
Kościół św. Mikołaja © Skowronek
Następną atrakcją są Niebieskie Źródła w Juliance. A właściwie w Zbiorniku Zalesice między Julianką a Zalesicami. W tym miejscu jestem po raz pierwszy.
Wody Wiercicy są czyste, po drodze Tomek zauważył, że to dobre warunki dla pstrąga. I rzeczywiście, właśnie przeczytałam, że w jej wodach istotnie ryby te żyją. A wędkarze na owe pstrągi z zapałem polują.

Źródła zasilają zbiornik a od starszego pana (również rowerzysty) dowiedzieliśmy się, że niewielka studnia, będąca dziś pod wodą, niegdyś była znacznie wyżej a mieszkańcy zaopatrywali się tam w wodę pitną. Same źródełka zaś były mniejsze i dużo ładniejsze. Powiększając zbiornik zniszczono pierwotne źródła, które teraz stanowią jego część. Przy zarośniętym brzegu można wypatrzyć, jak spod skał wypływa woda.
W każdym razie gdyby nie wiedzieć, że są tu źródła, człek by przejechał i nic nie zauważył.
Skąd nazwa? Gdy na powierzchnię wody padają promienie słoneczne dno mieni się odcieniami szarości i błękitu.
Zalew w Zalesicach (tu znajdziemy Niebieskie Źródła)
Zalew w Zalesicach (tu znajdziemy Niebieskie Źródła) © Skowronek
Niebieskie Źródła
Niebieskie Źródła © Skowronek
Niebieskie Źródła II
Niebieskie Źródła II © Skowronek
Czas na posiłek. Podążamy przeto do Złotego Potoku, do baru "U Rumcajsa", gdzie zawsze liczyć można na doskonałe jadło i napitki. Po odpoczynku i napełnieniu brzuszków jedziemy przez Siedlec do Zrębic. A w Zrębicach uwagę zwracają spore palmy przy kościele św. Idziego.
W Siedlcu
W Siedlcu © Skowronek
Palma przy kościele w Zrębicach
Palma przy kościele w Zrębicach © Skowronek
Ze Zrębic przez Przymiłowice do Olsztyna i "starą drogą" do Cze-wy. Namęczyli się panowie przez ten wiatr (ja tam wiozłam się z tyłu) ale myślę, że i tak wycieczkę uznają za udaną. Były dziś tereny rzadziej przez częstochowskich rowerzystów odwiedzane. Może nieco bardziej płaskie ale z pewnością niezmiernie ciekawe. Dla zainteresowanych tematem nieco więcej informacji pod tym linkiem.


Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 101.05km
  • Czas 04:43
  • VAVG 21.42km/h
  • VMAX 57.10km/h
  • Podjazdy 1017m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Strażnica Łutowiec

Niedziela, 22 marca 2015 · dodano: 22.03.2015 | Komentarze 2

Bartek zapraszał na szosowanie, przeto dołączyliśmy do niego. Początkowy plan zakładał tereny na północny-zachód od Cze-wy ale w końcu padło na Jurę, Bartek wymyślił by jechać do Łutowca.
Wczoraj było tak cieplutko a dziś rano mróz -4 stopnie i wieje lodowaty wiatr. Jednakowoż asfalty suche, można jechać.
Zbiórka pod Jagiellończykami (to takie centrum handlowe stanowiące główne miejsce zbiórek częstochowskich rowerzystów) i w drogę! Podążamy przez Kusięta, Turów, Zagórze, Okrąglik, Piasek do Złotego Potoku. Jedziemy sobie bez pośpiechu, dyskutując i podziwiając widoki. Poza tym po wczorajszej wycieczce do Będzina jesteśmy nieco zmęczeni więc i tak nie byłoby sił na szalone tempo.
W Złotym Potoku chwila przerwy na batonika (dosłownie chwila bo zimno) i jedziemy dalej. W Ostrężniku skręcamy na nowy asfalt, prowadzący do Trzebniowa. Na mapie opisany jest jako Siedlecka Droga. Na największą stromiznę bardzo mi trudno władować się szosą, brakuje przełożeń i sił. Przed samym wierzchołkiem pomaga Rafał. Obiecuję sobie, że następnym razem wjadę tu samodzielnie.
Z Trzebniowa jedziemy do Moczydła a stąd blisko już do celu wycieczki: Strażnicy Łutowiec.
Strażnica powstała prawdopodobnie w XIV wieku. Niewiele o niej wiadomo, podobnie jak o pozostałych jurajskich strażnicach. Założenie składało się z części górnej i dolnej. Część górną stanowiła duża wieża (tzw. kamieniec), zaś dolna - majdan gospodarczy i umocniona była wałem i fosą.
Należy wspomnieć, że właściciel posesji obok ruin strażnicy nie znosi turystów i przepędza ich przy każdej okazji, mimo że teren nie jest ogrodzony i zakazu nie ma a tuż przy skale biegnie szlak turystyczny. Ostatnio, gdy byliśmy w Łutowcu z Goździkiem, sprzyjało nam szczęście i wdrapaliśmy się do ruin bezkarnie.
Na ścianie jednego z domów wymalowano tutejsze skałki wraz z nazwami i teraz stoimy przed ostańcami, zgadując ich imiona.
Odpoczywamy parę minut, podziwiamy jurajski krajobraz i cóż, trzeba zbierać się w dalszą drogę. Przez Niegówkę, Postaszowice do Gorzkowa (tutejsze góreczki dają mi popalić, oj, dają...) i zjazd do Złotego Potoku. Wreszcie zasłużona herbatka i ziemniaczki "U Rumcajsa".
Po przerwie jedziemy przez Siedlec, Zrębice i Przymiłowice do Olsztyna. A stąd przez Kusięta wracamy do Cze-wy.
Chwilami męcząca ale bardzo udana wycieczka. Mimo zimna i wietrzyska humory dopisywały i tyle było tematów do omówienia, że czas minął w mgnieniu oka.
W okolicy Zagórza
W okolicy Zagórza © Skowronek
Gdzieś w okolicy Zagórza
Gdzieś w okolicy Zagórza (autor: Bartek). Za nami jest ciekawa stodoła ale ledwo ją widać.
U stóp skałek w Łutowcu
U stóp skałek w Łutowcu © Skowronek
Ostańce w Łutowcu
Ostańce w Łutowcu © Skowronek
Ufoludki
Ufoludki (autor: Bartek)
Widok na ruiny Strażnicy Łutowiec
Widok na ruiny Strażnicy Łutowiec © Skowronek
Przed zjazdem do Gorzkowa
Przed zjazdem do Gorzkowa © Skowronek



Kategoria Jura, powyżej 100 km


  • DST 140.08km
  • Teren 3.00km
  • Czas 06:50
  • VAVG 20.50km/h
  • VMAX 53.60km/h
  • Podjazdy 769m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Będzin

Sobota, 21 marca 2015 · dodano: 21.03.2015 | Komentarze 4

Szosowo do Będzina w spokojnym tempie. Trasa asfaltowa (drogi boczne, mało uczęszczane) z odrobiną terenu. Szosa radzi sobie na polnej drodze, byle ta była w miarę ubita. Jedynie po kamyczkach trudniej ale przejechałam.
Do Będzina było pod wiatr ale dziś tak bardzo nie przeszkadzał jak podczas wycieczki do Mirowa.
Z Cze-wy przez Korwinów, Jastrząb, Poraj, Koziegłowy do Koziegłówek, do sanktuarium św. Antoniego Padewskiego. Ostatnio trwała msza i nie udało się zwiedzić. Dziś mamy szczęście - wewnątrz sprzątają dwaj panowie i można wejść. Wystrój jest... hm... mieszany. Elementy barokowe przeniesione ze starego kościoła wymieszane z nowoczesnymi. Całość nieco pstrokata ale zgrana. Na uwagę zasługuje bardzo ciekawa (i ładna) ambona w kształcie łodzi oraz cudami słynący obraz Antoniego Padewskiego (XVI w.) w nawie bocznej.
Koziegłówki - wnętrze sanktuarium św. Antoniego z Padwy
Koziegłówki - wnętrze sanktuarium św. Antoniego z Padwy (w rzeczywistości jest dużo jaśniejsze) © Skowronek
Koziegłówki - piękna ambona
Koziegłówki - piękna ambona © Skowronek
Koziegłówki - fragment sklepienia
Koziegłówki - fragment sklepienia © Skowronek
Następnie przez Osiek i Pińczyce do Siewierza. Na rynku uwagę zwraca urocza rzeźba zdobiąca fontannę.
Panny Siewierskie
Panny Siewierskie © Skowronek
Z Siewierza jedziemy drogą, którą przecina linia bunkrów z czasów II wojny światowej, należących do linii B2 (jest to droga przez Trzebiesławice i Ujejsce). Są to tzw. kochbunkry , małe stanowiska ogniowe, doskonale widoczne na polach po obu stronach szosy. Niestety niektóre są zniszczone i poprzewracane. Mijamy także uczestników rajdu na orientację. Może by kiedyś spróbować wziąć w takim udział?
Tak oto dojeżdżamy do Dąbrowy Górniczej. Jedziemy między Pogorią III i IV, potem przez Park Zielona, jeszcze chwila i wyjeżdżamy na główną drogę wiodącą do Będzina. Ciężko się połapać, jak to też do tego zamku jechać należy, ale kierowcy bardzo tolerancyjni wobec zamotanych rowerzystów. Koniec końców jesteśmy na miejscu.
Na wzgórzu zamkowym niegdyś była osada kultury łużyckiej, potem drewniany gród otoczony fosą i wałem a w XIV wieku powstał murowany zamek.
Wnętrze warto zwiedzić, mnie podoba się kolekcja broni. Powyżej zamku zrekonstruowano także kilka chat i umocnienia pierwotnego grodu.
Przed zamkiem w Będzinie
Przed zamkiem w Będzinie © Skowronek
Stołp będzińskiego zamku
Stołp będzińskiego zamku © Skowronek
Będziński zamek
Będziński zamek © Skowronek
Łucznicy
Łucznicy © Skowronek
Zrekonstruowany framgent umocnień ziemnych
Zrekonstruowany fragment umocnień ziemnych © Skowronek
Do Cze-wy wracamy tą samą trasą, z drobnymi tylko modyfikacjami. Coraz wygodniej mi na szosie, nie ma jak własne siodełko. Wprawdzie pod koniec bolały ręce a w rowerze Rafała pękła szprycha a w szosie rozsypał się tylny hamulec ale i tak wyszedł udany, szosowy spacerek.
Pogoria
Pogoria © Skowronek
Zamek Biskupów Krakowskich w Siewierzu
Zamek Biskupów Krakowskich w Siewierzu © Skowronek





Kategoria powyżej 100 km, Jura