Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Na zachód od Cze-wy

Dystans całkowity:6356.46 km (w terenie 1781.00 km; 28.02%)
Czas w ruchu:215:05
Średnia prędkość:20.46 km/h
Maksymalna prędkość:53.00 km/h
Suma podjazdów:15161 m
Suma kalorii:10645 kcal
Liczba aktywności:55
Średnio na aktywność:115.57 km i 5h 48m
Więcej statystyk
  • DST 117.93km
  • Czas 05:23
  • VAVG 21.91km/h
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wapiennik

Sobota, 15 sierpnia 2015 · dodano: 15.08.2015 | Komentarze 0

Pomysłu na trasę na początku nie było ale podał go Bartek: trzeba jechać do Wapiennika zapalić znicze na grobie jego dziadków. Zatem jedziemy.
Przez Bór, Sobuczynę, Konopiska, Blachownię do Kłobucka. Jedziemy sobie w spokojnym tempie, tak by można było spokojnie pogadać. W Kłobucku zaglądamy do pałacu z XIX wieku a następnie podążamy do Mokrej. Chwila przerwy przy Miejscu Pamięci i jedziem dalej, aż do celu. Rafał, Adii i Parker zostali pilnować rowerów (jeden mógłby nie upilnować ale trzech to już siła) a delegacja w składzie: Bartek, Tomek i ja idzie na cmentarz. Zapalamy też znicz na grobie żołnierzy poległych w Bitwie Pod Mokrą.
Czas zbierać się w drogę powrotną. Kierujem się na Czarny Las a stamtąd prosto do Cze-wy. Na rogatkach żegnają nas Adii i Bartek (mają stąd blisko do domków) ale reszta nie ma ochoty przebijać się przez centrum. Zatem Parker prowadzi Korytarzem Północnym, potem na Jaskrów i na drogę do Gąszczyka. Tam rzecze "Bywajcie" i jedzie do rodziców. A pozostali z pewną obawą podążają dalej. Z obawą gdyż przyszła burza. Deszcz pokropił nas nieco w Kusiętach. Tomek miał plan wracać rowerem do Zawiercia ale kapeć mu te plany pokrzyżował. Jedzie zatem z nami aż do dworca Cze-wa Raków. Dobrze się złożyło bo pociąg miał dosłownie za kilka minut.
Bardzo miła wycieczka z super ekipą:)
Przy pałacu w Kłobucku
Przy pałacu w Kłobucku © Skowronek
Pałac w Kłobucku
Pałac w Kłobucku © Skowronek
Mokra - Miejsce Pamięci
Mokra - Miejsce Pamięci © Skowronek
Na trasie (autor: Parker)
Na trasie (autor: Parker)




  • DST 32.69km
  • Czas 01:32
  • VAVG 21.32km/h
  • VMAX 37.20km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyrazów

Czwartek, 13 sierpnia 2015 · dodano: 13.08.2015 | Komentarze 0

Rowerkiem do pracy a potem prosto do Wyrazowa (przez Lisiniec i Starą Gorzelnię) do koleżanki na plotki. Powrót przez Kolorową i Stradom.




  • DST 509.48km
  • Czas 20:40
  • VAVG 24.65km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Podjazdy 3000m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Mini Orbita 2015

Niedziela, 26 lipca 2015 · dodano: 27.07.2015 | Komentarze 21

Mini Orbita 2015 to impreza, na temat której więcej poczytać można na Częstochowskim Forum Rowerowym w dziale "Propozycje tras rowerowych". Ubiegłoroczne orbity prowadzone były po dużych promieniach wokół Cze-wy, w tym roku dla odmiany ustalono promień 100 km. Uczestnicy mieli pokonywać wielokrotności tej liczby. Baza mieści się w Folwarku Kamyk. Rzec trzeba, że miejsce jest doskonałe: jedzenie super, mieliśmy do dyspozycji różne pyszności i cały czas kawę, herbatę, kompot, wodę źródlaną i nawadniacze. Organizacja - super.
Rafał wymyślił, żeby w Kamyku postawić nasz samochód (jest duży parking) i wrzucić do niego zapasowe ubrania, buty, jedzenie, apteczkę, części i tym podobne. Przydały się zwłaszcza zapasowe ciuchy, po nocnej ulewie miło zmienić mokre i zimne ubranie na suchutkie i ciepłe.
Do Kamyka przybywamy akurat na wspólne zdjęcie. Za chwilę start piątkami, według numerów. Przez pierwsze kilometry panuje chaos - znajomi próbują się odnaleźć, jedni gonią drugich, wielu nie potrafi jeździć w grupie i ogólnie mamy mega zamieszanie. Wreszcie się wszyscy odnaleźli i jedziemy. Na początku w składzie: Adii, Parker, Siwuch, Matiz, my i Gaweł, który jednak rychło nas porzucił i już nie wrócił. Próbujemy odnaleźć Dreja ale nic z tego, uznajemy, że pomknął z najlepszymi jedziemy więc w takim zespole.
Pierwsze okrążenie poszło super - średnia prawie 27 km/h, po 3h48 minutach jesteśmy w Kamyku, przybył także Mister Dry.
Na pierwsze danie kanapka z szynką, sałatą i pomidorem, ciacho i banany. Jemy szybko i wracamy na trasę. Matiz nas opuszcza ale dołącza Krzysiek (KIT) i to on ciągnie większość drugiego okrążenia. Za Mstowem łapie nas deszcz i pada aż do Poraja. My i Parker mamy kurtki ale reszta grupy moknie okropnie. A w Choroniu to padało tak, jakby ktoś wiadrami z nieba lał. Zatrzymujemy się na chwilę na stacji benzynowej w Poraju i jedziemy dalej. Ten deszcz nas niestety spowolnił. W Nieradzie znów kropi ale w końcu przestaje. Po drodze zgarniamy Krzarę, który jedzie sam i narzeka na dolegliwości żołądkowe. W Kamyku zmieniamy ciuchy na suche i wcinamy drugi posiłek: ciasto Consonni (podobne do ciasta panettone). Daję też Krzarze moją nalewkę na trawienie.
Na trzecie okrążenie wjeżdżamy w składzie: Adii, Parker, Siwuch, Mister Dry, Kit, my i Krzara. Na kole wiózł się jeszcze ktoś ale przez całą drogę nie raczył się odezwać ani słowem. Może za ciency jesteśmy?
Gdy zatrzymuję się na siku nie czeka na mnie Krzara i drugi ktoś na szosie reszta koleżeńsko czeka te 60 sekund. Doganiamy ich za chwilę. Kit żegna nas w Mstowie i wraca do domu. W Poraju Siwuch łapie kapcia, Krzara i drugi gość radzą by nie czekać i jadą. Wahamy się, może jechać powoli i dogonią? Nie. Może to zabije nasz wynik ale nie zostawimy Tomka. Czekamy. Serwis zabiera ponad pół godziny wreszcie jedziemy.
Deszcz odpuścił ale teraz od Poraja wieje silny wiatr w twarz. Jest okropny, cierpią zwłaszcza ciągnący peleton. Jesteśmy wykończeni. Parker zostaje, krzyczy że zjeżdża do Cze-wy i mamy jechać. Oki. Po drodze zaczyna mnie boleć głowa. Tylko nie to... Ból już nie raz wyeliminował mnie z gry. Siwuch radzi zdjęć chustę spod kasku, mimo, że lekka to może gdzieś uciska. Pomogło!
Na skrzyżowaniu we Wręczycy spotykamy Mirka Zyskę z Jura Bike, który zawraca i jedzie z nami. Rzecze, że potowarzyszy nam trochę. Dojeżdżamy do Kamyka na trzeci posiłek (makaron z serem i jogurtem). A za jakiś czas dociera Parker, który jednak nie zrezygnował i dobił do 300km. Na tym etapie rezygnują Adii i Parker. Szkoda... Natomiast towarzyszyć nam postanawia Mirek. Fajnie:)
No cóż, walczymy dalej, jeśli wciąż tak będzie wiało to zrezygnujemy po czwartym okrążeniu. Jedziemy w składzie: Mister Dry, Siwuch, Mirek i my. Jednak wiatr zelżał i jest lepiej. W Mykanowie żegna nas Dreju. Okrążenie robimy bez postojów, jedynie na skorzystanie z wc po zjeździe z Gąszczyka.
A w Olsztynie na rynku spotkanie z Tomkiem (Tofik83), który wracał z terenowych wojaży, o czym świadczyły plamki z błota na koszulce:) Zamieniliśmy dosłownie parę słów i pędzimy dalej. Po drodze Siwuch nam pośpiewał dla lepszych humorów. We Wręczycy Mirek rzecze "do widzenia, muszę na 15.00 być w domu" i wraca do Cze-wy. Pozostała trójka podąża do Kamyka na czwarty posiłek: makaron z sosem z tuńczyka i warzyw. Siadamy do stołu a tu niespodzianka: kibicować przyjechał mój szef, pan Paweł Wójcik. I to rowerem bo też sporo jeździ:))
Ponieważ czwarte okrążenie poszło gładko (mimo sporej ilości km czujemy się bardzo dobrze, wyjątkowo dobrze) wjżdżamy na piąte. Teraz już zdobędziemy te 500km i koniec. Modlimy się tylko, żeby nas nikt nie rozjechał, bo na odcinku Poraj-Blachownia jest koszmarnie. Wiatr znów przybrał na sile, całe czwarte i piąte okrążenie grupę ciągnie Rafał. Po drodze tracimy mnóstwo czasu na przejazdach kolejowych, wszystkie pozamykane a rekordzistą jest ten w Blachowni - 10 minut czekania!!! Wreszcie jest Kamyk. Rafał jedzie po auto a ja i Tomek pędzimy do Cze-wy. Odcinek Kamyk-Altana pokonujemy bijąc rekordy prędkości, jest tak niebezpiecznie, że chcemy go jak najszybciej mieć za sobą. Wreszcie jest Altana Żywiec. Na mecie wita nas Robert. Na liczniku 509.48 km. Życiówka poprawiona z 271 na 509 km. I co da się? Da. Niech mi nikt więcej nie mówi, że jak ktoś ma 200 czy 300 km życiówkę to nie jest w stanie pokonać 500km. Pokona 500 a nawet więcej. Wprawdzie nie uznana przez organizatora bo godzinę po czasie ale co tam.
Tyle miesięcy przygotowań, diety, treningów nie poszło na marne. Warto się było pomęczyć.
Dziękuję tym wszystkim, którzy we mnie wierzyli mimo niewiary najbliższych.
Dziękuję Adamowi (Kulisty) za pożyczenie roweru szosowego Rafałowi. Na góralu nie dałby rady.
Dziękuję całej grupie a zwłaszcza tym, którzy ciężko pracowali na froncie, ciągnąc peleton i walcząc z wiatrem (Rafał, Adii, Mister Dry, Kit, Matiz).
Organizacja Orbity była doskonała: miejsce, posiłki, wszystko.
Zadziwiająco dobrze zniosłam dystans, jedynie lekki ból kolan, odparzenie w jednym miejscu i zaczerwienione oczy. Trochę bolało gardło, może od całodobowego wdychania spalin. Tempo wyszło przyzwoite, nawet mimo wiatru.
I tak to było. Cieszę się z tej życiówki:) Przy okazji stuknęło 6000 km w sezonie i ponad 1400 w lipcu:)
Jak mi się jeszcze coś przypomni z trasy to napiszę:)
Dla zainteresowanych: z racji wykonywanego zawodu zostanę tu zaraz posądzona o nie wiadomo jaki doping;)) Jednak obyło się bez szczególnych środków. Podczas Orbity wzięłam dwie tabletki Dorety przeciwbólowo i trzy tabletki wyciągu z żeń-szenia. Do tego do bidonów  IontoVita - fajnie nawadnia i nie wywołuje zaburzeń żołądkowych. Na odparzenie Linomag maść. Najwięcej dały regularne "treningi". Piszę w cudzysłowiu bo przypominam, że my jeździmy na wycieczki;)
Będzie więcej zdjęć, na razie kilka z mojego telefonu:

Drugie kółko - postój na stacji w Poraju
Drugie kółko - postój na stacji w Poraju (Siwuch i MrDry) © Skowronek
Drugie kółko - postój na stacji w Poraju II
Drugie kółko - postój na stacji w Poraju II (Adii, Kit,Rafał)© Skowronek
Trzecie kółko - znów stacja w Poraju
Trzecie kółko - znów stacja w Poraju © Skowronek
W Poraju
W Poraju © Skowronek
Folwark Kamyk - posiłek po trzecim okrążeniu
Folwark Kamyk - posiłek po trzecim okrążeniu © Skowronek
Po trzecim okrążeniu
Po trzecim okrążeniu © Skowronek
Gąszczyk - chwila przerwy
Gąszczyk - chwila przerwy © Skowronek
Jest 500km:)
Jest 500km:) © Skowronek




  • DST 103.05km
  • Teren 60.00km
  • Czas 05:21
  • VAVG 19.26km/h
  • VMAX 39.20km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Leśne rododendrony

Niedziela, 7 czerwca 2015 · dodano: 07.06.2015 | Komentarze 2

Każdej wiosny Na Brzozie, opodal Pawełek, zakwitają leśne rododendrony. I od kilku wiosen jeździmy je oglądać. Tego roku z gośćmi z Głowna czyli Mariuszem i dwoma Marcinami:) Obstawę gości stanowią: Ania, dwóch Rafałów, Tomek i ja. Jedziemy spod Jagiellończyków. Jedziemy rozmaitymi uliczkami, by w końcu dotrzeć do Starej Gorzelni. Następnie Konradów i lasem do Blachowni. I dalej lasami do Herb. Wjeżdżamy na teren dawnej, tajnej bazy wojskowej, magazynu paliw (400 zbiorników) dla armii radzieckiej. Dziś zostały tylko budynki koszar (obecnie mieszczą firmę budowlaną), kioski wartownicze i fundamenty budynków.
Na terenie dawnej, tajnej bazy MPS w Herbach
Na terenie dawnej, tajnej bazy MPS w Herbach © Skowronek
Po obejrzeniu terenu dawnej bazy pomykamy singlem po nasypie kolejowym by wyjechać obok Kacapskiego Mostu. Nazywany tak, gdyż gajówka opodal (o nazwie Kierzek) była w czasie zaborów siedzibą posterunku rosyjskiego. A kawałek dalej znajduje się miejsce zwane Żelaznym Mostem. A dokładniej są tu dwa mosty. Powstały w 1928 r., gdy realizowano tu wielką inwestycję kolejową, nazwaną Magistralą Węglową. Dokładnie opisałam tę historię przy okazji wycieczki 14.01.2014.
Żelazny Most
Żelazny Most © Skowronek
Ekipa na moście kolejowym
Ekipa na moście kolejowym © Skowronek
Kolejnym punktem programu jest Rezerwat Cisy Nad Liswartą. Chroni 200-letnie okazy cisa pospolitego. Ze względu na komary zwiedzanie jest raczej krótkie.
Rezerwat Cisy na Liswartą
Rezerwat Cisy na Liswartą © Skowronek
Rezerwat Cisy Nad Liswartą II
Rezerwat Cisy Nad Liswartą II © Skowronek
Chwila przerwy przy rezerwacie
Chwila przerwy przy rezerwacie © Skowronek
I znów podążamy prześlicznej urody lasami bo dotrzeć do głównej atrakcji dnia dzisiejszego: 100-letnich, leśnych rododendronów. W tym roku kwitną wyjątkowo bujnie, zupełnie jakby chciały się pięknie przed gośćmi zaprezentować. Można je podziwiać z platformy widokowej. Wyglądają cudnie. Tereny te należały do hrabiego von Ballestrem, człeka spokojnego, o opinii dobrej, miłośnika przyrody, który urządził tu matecznik egzotycznych roślin, potem przesadzanych do ogrodu przy pałacu w Kochcicach. Sam spędzał w Kochcicach tylko zimę a w pozostałe miesiące mieszkał w drewnianym pałacyku myśliwskim w lesie, nad Stawem Brzoza. Była tam też leśna kaplica św. Huberta, obecnie będąca kościołem MB Fatimskiej w Pawełkach. Pałacyk został zabrany do parku w Chorzowie gdzie wkrótce spłonął. Do jego odbudowy władze ludowe chciały zabrać kaplicę ale mieszkańcy Pawełek zwinęli ją w jedną noc, zabrali do siebie i rzekli, że nie dadzą.
Rezerwat rdodendronów Na Brzozie
Rezerwat rododendronów Na Brzozie © Skowronek
Ekipa na platformie widokowej
Ekipa na platformie widokowej © Skowronek
Różaneczniki widziane z platformy widokowej
Różaneczniki widziane z platformy widokowej © Skowronek
Druga część ekipy na platformie
Druga część ekipy na platformie © Skowronek
Leśne rododendrony
Leśne rododendrony © Skowronek
Nad Stawem Brzoza urządzamy przerwę. Ogniska dla nas pilnują Gaweł z synem, Przemek z synem, Agą i znajomymi.
Staw Brzoza
Staw Brzoza © Skowronek
Ekipa przy stawie
Ekipa przy stawie © Skowronek
Posiedzielim z nimi trochę, upiekli kiełbaski i trzeba nam jechać dalej. W Pawełkach odwiedzamy wspomnianą kaplicę i sklep bo w bidonach pustki. Tam żegnają nas Ania i Rafał, którzy muszą pilnie wracać do domu. Reszta zaś decyduje się na krótszą trasę (goście muszą jeszcze wrócić do Głowna).
W drodze
W drodze © Skowronek
Kościół Matki Boskiej Fatimskiej w Pawełkach
Kościół Matki Boskiej Fatimskiej w Pawełkach © Skowronek
Podążamy do miejscowości Zborowskie a potem leśnymi ścieżkami do użytku ekologicznego Bagno W Jeziorze. Ustanowiony został w celu ochrony torfowiska przejściowego i zbiornika wodnego ze stanowiskami rzadkich gatunków roślin jak: rosiczka okrągłolistna, żurawina błotna, modrzewnica zwyczajna, borówka bagienna, brzoza czarna i bagno zwyczajne. To ostatnie pięknie kwitnie. Moczary próbowały porwać nam Tomka ale się nie dał i im umknął.
Dojeżdżamy do Jeziora a stąd do Cisia. Odwiedzamy jeszcze źródło św. Huberta (źródło rzeki Stradomki) i przez Blachownię i Łojki wracamy do Cze-wy.

Lasy Nad Liswartą
Lasy Nad Liswartą © Skowronek

Użytek ekologiczny Bagno w Jeziorze
Użytek ekologiczny Bagno w Jeziorze © Skowronek
Urodziwe, biało kwitnące Bagno zwyczajne
Urodziwe, biało kwitnące Bagno zwyczajne © Skowronek
Cisie - źródło św. Huberta
Cisie - źródło św. Huberta © Skowronek
Czas minął nie wiedzieć kiedy i oto znów jesteśmy pod Jagiellończykami. Jedziemy jeszcze kawałek z Tomkiem (wraca do Zawiercia), co by do setki dobić, żegnamy go i wracamy na parking. Goście pakują rowery i czas im wracać do siebie. Wycieczka była super:))) Dziękujemy i do zobaczenia:)




  • DST 178.72km
  • Czas 07:50
  • VAVG 22.82km/h
  • VMAX 46.90km/h
  • Podjazdy 904m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Orbitowanie

Sobota, 23 maja 2015 · dodano: 23.05.2015 | Komentarze 3

Miały być dwa kółka Orbity ale wyszło półtora bo deszcz przegonił nas z trasy. Start z Cze-wy 19:30 w składzie: Tomek, Marcin, Artur, Jacek i my. W Kamyku do ekipy dołączają Adrian i Marcin. Dziś ruch aut dużo większy, zwłaszcza na odcinku Poraj - Blachownia. Trasę pokonujemy sprawnie, nocą wiatr nie dokucza. W Olsztynie żegnają nas Artur i Jacek a za chwilę również Marcin. Pozostali jadą dalej. W Blachowni zaczyna padać, chronimy się więc na stacji benzynowej. Po dłuższym czasie deszcz odpuszcza lecz rezygnujemy z dalszego orbitowania. Orbita nie ucieknie a nie chce nam się moknąć. Przez Konradów i Starą Gorzelnię wracamy do Cze-wy, odprowadzamy Siwucha na dworzec i o świcie jesteśmy w domu.
1000 km w maju jest:)
Na miejscu zbiórki (Autor: Marcin)
Na miejscu zbiórki (Autor: Marcin F.) ©
Początek wycieczki (Autor: Marcin F.)
Początek wycieczki (Autor: Marcin F.) ©
W Olsztynie (Autor: Marcin F.)
W Olsztynie (Autor: Marcin F.)
Na trasie (Autor: Marcin F.)
Na trasie (Autor: Marcin F.)




  • DST 41.94km
  • Czas 02:07
  • VAVG 19.81km/h
  • VMAX 38.70km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blachownia

Czwartek, 21 maja 2015 · dodano: 21.05.2015 | Komentarze 0

Do Mamy na drugi koniec miasta by podać zastrzyki kotu. To nasz nowy podopieczny, jest pogryziony i strasznie wychudzony ale weterynarz mówi, że kociak powinien dojść do siebie. Dzień długi, więc czasu starczyło jeszcze na małą wycieczkę do Blachowni.
Zbiornik w Blachowni
Zbiornik w Blachowni © Skowronek
Plan zagospodarowania zbiornika
Plan zagospodarowania zbiornika © Skowronek




  • DST 119.31km
  • Czas 05:03
  • VAVG 23.63km/h
  • VMAX 47.60km/h
  • Podjazdy 317m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

I znów trasa MO 2015

Poniedziałek, 18 maja 2015 · dodano: 19.05.2015 | Komentarze 1

Urlop. I taki piękny plan: rowerem na Dolny Śląsk. Niestety - plany znów weryfikuje pogoda. Wczoraj, po obejrzeniu Teleexpresów, Panoram, Informacji i wszelkich możliwych serwisów pogodowych wieczorem z żalem rezygnujemy z wyjazdu. A ponieważ wieczór ładny, więc dla poprawy humoru decydujemy ponownie wybrać się na objazd trasy Mini Orbity 2015. Startujemy o 20.30 i jedziemy do Olsztyna, gdzie wjeżdżamy na właściwą trasę. Ruch jeszcze mniejszy niż ostatnio, trafia się więcej TIR-ów ale nocą kierowcy są dużo ostrożniejsi.
Raz pod koła wybiega sarna ale słyszelim ją wcześniej, toteż był czas na reakcję. Jeśli czyta to ktoś, kto też jedzie MO - radzę trzymać się środka jezdni. Na trasie jest naprawdę masa zwierząt a zderzenie rozpędzonego peletonu z psem zakończy się raczej nieciekawie. Poza tym na poboczu są jeże i koty a chyba nikt z nas nie chciałby mieć zwierzątka na sumieniu. O ewentualnych obrażeniach własnych nie wspomnę.
Druga uwaga - zbierać się żwawo na światłach przez DK1 w Kościelcu. Ledwo zdążyć można zwiać z trasy.
Dziś jechało się wyjątkowo fajnie, lekko.
Trasa: Cze-wa - Olsztyn - Biskupice - Choroń - Poraj - Poczesna - Nierada - Konopiska - Blachownia - Wręczyca Wielka - Kłobuck - Kamyk - Kokawa - Kościelec - Rudniki - Mstów - Siedlec - Kusięta - Olsztyn - Cze-wa.




  • DST 119.07km
  • Czas 05:02
  • VAVG 23.66km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Podjazdy 315m
  • Sprzęt Rafałowa szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorek zapoznawczy

Poniedziałek, 11 maja 2015 · dodano: 12.05.2015 | Komentarze 7

Coś spontanicznego - w naszym przypadku rzadkość wielka. I tak oto udaliśmy się na zwiad - zapoznanie z trasą Mini Orbity 2015.
Wnioski:
-na trasie nocą panuje spokój - nieliczne tylko auta i zero TIR-ów. Za dnia na pewnych odcinkach ruch będzie duży np. Poczesna - Konopiska- Kłobuck.
-asfalt dobry tylko za Poczesną uważać na szramy, w które koło kolarki łatwo wpaść może.
-uważać na zwierzątka, drogi są raczej boczne, wiodą często pośród lasów i pól i w efekcie biegają tam dziesiątki kotów, było sporo psów, dwa zające, jedna mysz.
-trasa jest szybka, raczej płaska, gorzej jak zawieje (w nocy nie wiało).
-w większości trasa jest oświetlona, dzięki czemu wzrok się tak bardzo nie męczy.
To tyle. Przyznać muszę, że po raz pierwszy jechałam w nocy i fajna to rzecz. Cisza, spokój, mało ludzi, nie wiało...
W Kłobucku
W Kłobucku © Skowronek




  • DST 115.63km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:02
  • VAVG 19.17km/h
  • VMAX 41.10km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dzień Niepodległości z CFR

Wtorek, 11 listopada 2014 · dodano: 11.11.2014 | Komentarze 7

Każdego roku Częstochowskie Forum rowerowe organizuje wycieczkę i ognisko z okazji Dnia Niepodległości. Dziś i my dołączyliśmy do ekipy.
Na miejsce zbiórki Yacek wyznaczył Młynek. Po przybyciu grupy ruszamy. Jednak po pierwszej próbce terenu poddaję się. Nie mam sił. Rafał solidarnie jedzie ze mną, także Tomek oraz Roland, który przybył na szosie. Tak więc jedziemy lekkimi szutrami i asfaltem. W Koszęcinie zaglądamy do pałacu i spotykamy resztę ekipy. Następnie wspólnie na miejsce ogniska, w pobliżu rezerwatu Jeleniak-Mikuliny. Specjaliści od ognisk szykują co trzeba, zaś my i Tomek jedziemy do rezerwatu. Najładniej jest tam wiosną lecz i dziś ma swój urok. Tymczasem przybywa kilka nowych osób (nie znam). Potem jak zwykle pieczenie kiełbasek i pogaduszki. Gdzieś tam, w lasach, są jeszcze Gaweł i MrDry ale w końcu nie dotarli na czas (plotka głosi, że zajęła ich gra zwana geocaching).
Gdy czas wracać następuje podział. Część ekipy jedzie prosto do domu, pozostałych zaś Yacek prowadzi w ostępy leśne. Zajrzeliśmy nad siarkowe źródło w pobliżu Bruśka, nad brzegi Małej Panwi a także zaliczyliśmy błotną masakrę jadąc (próbując jechać) przez zaorane pole. W Sobuczynie kolejny podział, do Cze-wy wracamy w towarzystwie Adriana, Artura, Jacka i Tomka. Potem pojechaliśmy jeszcze odprowadzić Tomka na Dworzec Główny i na myjkę. Na myjkę nigdy nie jeździmy ale tym razem nastąpił stan wyższej konieczności.
I tak minął ten wyjątkowo ciepły i pogodny dzień. Wszystko dobrze, tylko ten kompletny brak sił. Zero sił w nogach.
Zbiórka w Młynku
Zbiórka w Młynku © Skowronek
Ze Stanisławem Hadyną
Ze Stanisławem Hadyną © Skowronek
Na grobli oddzielającej stawy w rezerwacie
Na grobli oddzielającej stawy w rezerwacie © Skowronek
W Rezerwacie Jeleniak-Mikuliny
W Rezerwacie Jeleniak-Mikuliny © Skowronek
Przy ognisku
Przy ognisku © Skowronek
Przy ognisku II
Przy ognisku II © Skowronek
Leśne jeziorko
Leśne jeziorko © Skowronek
Odpoczynek
Odpoczynek © Skowronek
Źródełko siarkowe
Źródełko siarkowe © Skowronek
Mała Panew
Mała Panew © Skowronek
Ciekawa fontanna przy pałacu w Koszęcinie
Ciekawa fontanna przy pałacu w Koszęcinie © Skowronek




  • DST 122.54km
  • Teren 70.00km
  • Czas 07:05
  • VAVG 17.30km/h
  • VMAX 38.70km/h
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rowerem po Wierzchołku Śląska

Niedziela, 2 listopada 2014 · dodano: 03.11.2014 | Komentarze 8

Na wycieczkę z cyklu: rowerem po Zielonym Wierzchołku Śląska wybrali się: dwie Edyty, Alek, Andrzej, Michał, dwóch Marcinów, Mirek, dwóch Rafałów, Tomek i ja. Trasa jest właściwie powtórzeniem wycieczki z Tomkiem z 30.03.2014, z pewnymi modyfikacjami (więcej terenu). Większość atrakcji, które dziś odwiedzimy opisywałam dokładnie już wcześniej, zatem dzisiejszy opis będzie krótki.
Prowadzimy my i Mirek.
Przez Starą Gorzelnię do Kalei a stąd do Grodziska. Z Grodziska niebieskim szlakiem rowerowym do Kłobucka, skąd wygodny dukt prowadzi nas do Mokrej. Palimy znicze przy pomniku poświęconym żołnierzom poległym w Bitwie Pod Mokrą.
W Grodzisku
W Grodzisku © Skowronek
Dukt między Kłobuckiem a Mokrą
Dukt między Kłobuckiem a Mokrą © Skowronek
Miejscowi też zapalają znicze przy pomniku w Mokrej
Miejscowi też zapalają znicze przy pomniku w Mokrej © Skowronek
Przed pomnikiem w Mokrej
Przed pomnikiem w Mokrej © Skowronek
Z Mokrej polami i lasami jedziemy do Rębielic Królewskich. Podziwiać tu można genialnej konstrukcji wiatrak, wapienniki oraz kamieniołom, w którym można znaleźć śliczne kryształy kalcytu oraz odsłoniętą ścianę dawnej jaskini.
Wiatrak w Rębielicach Królewskich
Wiatrak w Rębielicach Królewskich © Skowronek
Wapiennik na Rębielskiej Górze
Wapiennik na Rębielskiej Górze © Skowronek
Kamieniołom w Rębielicach Królewskich
Kamieniołom w Rębielicach Królewskich © Skowronek
Widok na kamieniołom w Rębielicach
Widok na kamieniołom w Rębielicach © Skowronek
Kolejny punkt to malownicze zakola Liswarty w Troninach. Docieramy tam lasem a gdy chcemy jechać dalej trafiamy na płot, przez który przełazimy, co poszło całkiem sprawnie.
Ścieżka między Rębielicacm a Troninami
Ścieżka między Rębielicami a Troninami © Skowronek
Zakole Liswart w Troninach
Zakole Liswarty w Troninach © Skowronek
Liswarta
Liswarta © Skowronek
Pokonywanie przeszkody
Pokonywanie przeszkody © Skowronek
Pokonywania przeszkody ciąg dalszy
Pokonywania przeszkody ciąg dalszy © Skowronek
Kolejny etap to fortalicjum w Dankowie i zabytki Krzepic.
Brama Krzepicka
Brama Krzepicka © Skowronek
U stóp murów fortalicjum w Dankowie
U stóp murów fortalicjum w Dankowie © Skowronek
Przy synagodze w Krzepicach
Przy synagodze w Krzepicach © Skowronek
Cmentarz żydowski w Krzepicach
Cmentarz żydowski w Krzepicach © Skowronek
Postój na rynku w Krzepicach
Postój na rynku w Krzepicach © Skowronek
Z Krzepic jak zwykle niebieskim szlakiem pieszym, przez rezerwat Modrzewiowa Góra, do miejscowości Konieczki (słynącej z produkcji hełmów, masek i kamizelek kuloodpornych).
Na niebieskim szlaku do rezerwatu Modrzewiowa Góra
Na niebieskim szlaku do rezerwatu Modrzewiowa Góra © Skowronek
W Konieczkach
W Konieczkach © Skowronek
A potem szlakiem czarnym rowerowym do Kłobucka i przez Kamyk i Białą powrót do Cze-wy. Na koniec małe zamieszanie. Oddzielamy się od reszty ekipy, jako, że spotkałam pod kościołem siostrę, chwilę pogadałyśmy, Rafał i Tomek poczekali, reszta zaś pojechała. Nie było sensu ich gonić, zatem pojechaliśmy odprowadzić Tomka na dworzec najkrótszą drogą. I tyle. Dziękuję za przybycie, może jeszcze kiedyś znów będzie Zielony Wierzchołek Śląska.