Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112660.14 kilometrów w tym 30097.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572635 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Na północ od Cze-wy

Dystans całkowity:8609.88 km (w terenie 1063.00 km; 12.35%)
Czas w ruchu:351:37
Średnia prędkość:22.70 km/h
Maksymalna prędkość:61.90 km/h
Suma podjazdów:34193 m
Liczba aktywności:59
Średnio na aktywność:145.93 km i 6h 30m
Więcej statystyk
  • DST 147.47km
  • Teren 2.00km
  • Czas 06:20
  • VAVG 23.28km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Podjazdy 447m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kobiele Wielkie

Niedziela, 12 września 2021 · dodano: 14.09.2021 | Komentarze 0

Razem z Rafałem na szosową wycieczkę. Na początek do Gidel, po drodze dojechał do na Poisonek, pogadaliśmy trochę. Jedziemy razem do Kusiąt, później on pędzi do Zagórza a my skręcamy na Mstów.
Za Skrzydlowem źle skręciliśmy i było ciut terenu ale lekki, przejezdny. W Gidlach ciasto i jedziemy dalej. Kawałek wojewódzką i w Żytnie skręt na Kobiele Wielkie. Na drogach spokojnie, nie wieje, jest ciepło ale nie gorąco, warunki super na dłuższą trasę. W planie było dwusetka. Ale za chwilę, przed samymi Kobielami, nagły "brzdęk" psuje wycieczkę. W tylnym kole szosy Rafała pękła szprycha. No i odwrót... Wracamy do Żytna i skręcamy na Cielętniki. To nie był najlepszy pomysł bo zbierają się tam ciemne chmury. Już po chwili jedziemy mokrym asfaltem między kałużami. I tak całą drogę. Za Cielętnikami zaczyna padać więc zawracamy tam gdzie jasno. Przez Raczkowice, Garnek, Skrzydlów. Chmury sobie poszły, znów jest słonecznie. Łuszczyn, Mstów, Joachimów. W Kusiętach znów zawracamy bo nadchodzą kolejne chmury deszczowe. Olsztyn, Skrajnica. Gdy jesteśmy przy stacji benzynowej znów pada. Przeczekaliśmy pod wiatą. Przestało, jedziemy. Przez hutę do domu.





  • DST 331.51km
  • Czas 12:16
  • VAVG 27.03km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Podjazdy 1656m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Orbita

Sobota, 24 lipca 2021 · dodano: 26.07.2021 | Komentarze 4

Rafał postanowił wykręcić 600 km na Orbicie. A konkretnie 300 w nocy i 300 na samej imprezie. Początkowo miałam nie jechać. Zwłaszcza, że pojedzie też trzech panów. Nie chcę nikogo blokować. Później jednak zdecydowałam spróbować, zawsze mogę pożegnać grupę i wrócić do domu. Autem na lotnisko w Rudnikach, gdzie dojeżdża reszta. Parker i dwie nowe osoby Darek i Maciek. O ile Darek okazał się świetnym kompanem to Maciek miał grupę w d... Pierwsze dwa koła jedziemy ze średnią 28-29 km/h. Dla mnie to spory wysiłek ale daję radę. Dobrze, że po drodze są Małusy i Biskupice to mogę trochę odpocząć. Gorzej na płaskim bo trudno dotrzymać im kroku ale jadę na końcu, siedzę cicho i nie odstaję. To wyzwanie Rafała, nie można mu przeszkadzać. Utyskuję jedynie na przerwy na Orlenie w Poraju, które uważam za niepotrzebną stratę czasu. I słusznie. Wyjeżdżamy na pierwsze kółko o 18.00 a trzecie skończyliśmy 6.30 czyli uciekło 30 minut... Proszę, jaka ewolucja: kiedyś nie zwracałam uwagi na czas a teraz jadę, zerkam na zegarek i liczę czy tego czasu wystarczy.... Po każdym kółku leci jeszcze 15 minut na posiłek (w autach mamy zapasy) i uzupełnienie picia.
W nocy bardzo fajnie się jechało, na drogach spokój, obawiałam się zwierzaków (rok temu ciągle coś wyłaziło na drogę: koty, jeże, lisy...) ale tym razem szczęśliwie nic nie wyleciało pod koła. Świecił piękny księżyc w pełni, zero wiatru i w ogóle git. Nad ranem dokuczała mi senność. Najgorsze były ostatnie kilometry: prosty, niesamowicie monotonny, upierdliwy odcinek. Kto by pomyślał, że marne 10 km może się tak dłużyć... Ok, dojechaliśmy, panowie skręcają na lotnisko a ja jadę prosto. Pora wracać do domu. Trochę mi to nie w smak ale nie mam wyjścia. Od tej chwili Rafał będzie musiał zdrowo pocisnąć a ja będę tylko ciężarem. Poza tym jest także inny powód, którego nie będę tu wymieniać bo i tak każdy zorientowany wie, o co chodzi... Tak czy inaczej jadę samotnie przez Mstów, Małusy, Kusięta, hutę do domu po drodze mając sporo czasu na ponure rozmyślania a także obserwację deszczowych chmur w nadziei, że pójdą sobie precz. I poszły. Parę godzin snu, ogarnąć chałupę, zrobić obiad i na koniec Marcin zawiózł mnie do Rudnik żebym mogła odebrać auto, rafałowy rower i samego Rafała, który w czasie 24 h wykręcił 604 km.




  • DST 270.57km
  • Czas 10:57
  • VAVG 24.71km/h
  • VMAX 45.70km/h
  • Podjazdy 1088m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieluń

Niedziela, 4 lipca 2021 · dodano: 06.07.2021 | Komentarze 0

Dłuższa, szosowa trasa. Tym razem jedziemy sami. Huta, Kusięta, Joachimów, Mstów, Rudniki, Popów, Działoszyn. Nawet nie wieje. Z Działoszyna bocznymi drogami do Wielunia. Zajrzeć do murów miejskich, przerwa na skwerze i jedziemy dalej. Przez Chotów, Skomlin, Dzietrzkowice do Byczyny. Przy Ekspozytorium pogawędka z kustoszem, obejrzeć baszty, obiad na rynku i w drogę. Paruszowice, Łowkowice do Kluczborka. Przejazd przez miasto (częściowo asfaltową DDR-ką parkową) i zmierzamy do Starego Olesna, potem Olesno i przez Kolonię Łomnicką do Dobrodzienia. A z Dobrodzienia do Pawonkowa, gdzie wjeżdżamy na asfaltową DDR biegnącą wzdłuż DK46, którą jedziemy do Lubecka. Wyjeżdżamy przy wiadukcie, gdzie krzyżują się drogi krajowe. Tam, zgodnie z radą miejscowego rowerzysty, wjeżdżamy na fajny boczny asfalt, którym bez aut dojeżdżamy do Jawornicy, gdzie z kolei biegnie super rowerówka wiodącą do Kochanowic. Stamtąd przez Hadrę do Koszęcina. Teraz, ze względów czasowych, kawałek wojewódzką. Porzucamy ją w Korzonku by pojechać mniej ruchliwą drogą obok zbiornika Pająk. Następnie Rększowice, Wygoda i DDR-ką do samej Cze-wy. Ogólnie trasa fajna, jedynie okolice Byczyny i Kluczborka mają kiepskie drogi. Mimo niedużej ilości lasów słońce nie dokucza gdyż drogi obsadzone są drzewami, tworzącymi malownicze aleje. Ciekawe tereny, udana wycieczka.
Wieluń:
Byczyna:

Kluczbork:

Pawonków:

Fragment odcinka Jawornica - Kochanowice:




  • DST 220.59km
  • Teren 2.00km
  • Czas 08:44
  • VAVG 25.26km/h
  • VMAX 48.60km/h
  • Podjazdy 795m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Cieszanowicki

Niedziela, 27 czerwca 2021 · dodano: 28.06.2021 | Komentarze 0

Trasę zaproponował Parker, większość odcinków nowa, jedziemy.
Huta, Srocko, Małusy, Kobyłczyce, Jaźwiny i Garnek. Częściowo nowy odcinek. Potem standardowo do Gidel i przerwa na kawę. Z Gidel przez Ciężkowice do Żytna i stamtąd do Kobieli. Też nowy odcinek. Z Kobieli przez Biestrzyków do Przedborza. Tam obiad. Po obiedzie Adamów, Trzepnica i jesteśmy nad Zalewem Cieszanowickim. Marcin i Rafał idą pływać, ja tylko spaceruję przy brzegu a Damian siedzi na plaży i pilnuje rowerów.
W sumie długo tam nie siedzimy, czas leci a do domu daleko. Przez Gorzkowice (fortalicjum z XVII w.), Lipowczyce, Dmenin do Radomska. Przerwa przy Żabce, gdzie popełniam błąd taktyczny. Miałam kanapkę i niepotrzebnie ją w siebie wmusiłam. Skończyło się bólem brzucha i nudnościami. Przez to musieliśmy zatrzymać się na chwilę w Kruszynie ale na szczęście przeszło. Na przyszłość nie będę jeść na siłę. Borowno, Rzerzęczyce, Mstów, Małusy, Kusięta, huta, dom. Dobry dzień na dłuższy wypad, nie wiało, pochmurno więc słońce nie dokuczało, temperatura też ok, fajna wycieczka.
Link do zdjęć: https://photos.app.goo.gl/8bncVvL4bucKmzzE6




  • DST 203.45km
  • Teren 5.00km
  • Czas 08:15
  • VAVG 24.66km/h
  • Podjazdy 981m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przedbórz

Niedziela, 13 czerwca 2021 · dodano: 14.06.2021 | Komentarze 0

Razem z Marcinem i Rafałem do Przedborza trasą nieco inną niż zwykle. Przez Kusięta, Mstów, Rzerzęczyce, Kłomnice do Gidel. W Cafe Gidle przerwa na sernik. Następnie Kobiele Wielkie. Obowiązkowa wizyta przy modrzewiach. Jeden niestety już padł... Pękł u podstawy i runął na ziemię. To i tak, że nie upadł na pałac tylko w stronę parku. Reszta modrzewi żyje ale jeden ułamany od góry, drugi mocno przechylony.
Jedziemy dalej. Przez Ujazdówek, Zagórze do Wielgomłynów. Potem przez Trzebce i Kawęczyn do Przedborza. W Przedborzu przerwa obiadowa. Powrót nowymi drogami, przez Brzostek, Józefów, Dobromierz. Jedziemy wzdłuż pasma Przedborsko-Małogoskiego, trafiają się nawet podjazdy i widoczki niemal górskie.
W miejscowości Łapczyna Wola odwiedzamy ruiny zboru ariańskiego (XVII w.). Po raz pierwszy furtka jest otwarta i można podejść do murów.
Następnie Stanowiska, Januszowice, Komorniki, Kluczewsko, gdzie zaglądamy do parku podworskiego z XIX-wiecznym spichlerzem. Kolejne miejscowości to Sudzin, Maluszyn, Mosty, Borzykowa, Soborzyce. A stąd już standardowo Garnek, Skrzydlów, kółko przez Krasice, Mstów, Małusy, Kusięta, huta, dom. Na powrocie dokuczliwy wiatr oraz średniej jakości drogi.




Foty od Marcina:






  • DST 110.59km
  • Teren 70.00km
  • Czas 05:38
  • VAVG 19.63km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Podjazdy 502m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stawki

Niedziela, 6 czerwca 2021 · dodano: 09.06.2021 | Komentarze 0

Rafał pojechał na Hero Beskidy a ja zostałam na lodzie, że tak się wyrażę. Poradził zagadać do Marcina czy by nie pojechał ze mną. Przedstawiłam swój pomysł i jedziemy. A pomysł to pojeździć po rzadziej odwiedzanych terenach. Kierunek Stawki. Dzięki temu można ominąć zatłoczone fragmenty Jury oraz większość dnia jechać w leśnym cieniu. Bo słońce mocno praży i na odkrytym terenie patelnia okrutna.
Pożarówka, Sokole, skrótem do Kotysowa, Zrębice, przez pola, las Ciecierzyn, Skowronów i znowu polami, do Czepurki. Następnie nowymi ścieżkami do stacji PKP Lusławice i dalej również nową dróżką do Okrąglika. Zjazd do lasu, szutrówką do Żurawia. A w Żurawiu przerwa przy sklepie. Następnie nową drogą do rezerwatu Stawki. Dojeżdżamy do stawów, niestety wody brak i wszystko zarosło. Dalej czarnym rowerowym w stronę Kniei, potem fajną szutrówką prosto do Przyrowa. Ów czarny w terenie nie istnieje, znaków brak, fakt ten zgłosiłam już komu trzeba. Z Przyrowa musimy pojechać asfaltem do Sierakowa bo na mapie nie znaleźliśmy nic terenowego. W Sierakowie skręt na czarny pieszy (w środkowym odcinku mocno zarośnięty) do Apolonki. Przecinamy DK46 i jedziemy dalej lasem aż do skrzyżowania z rowerowym. Potem po swojemu, polami i lasem do Złotego Potoku. W Janowie kolejna przerwa przy sklepie.
Następnie Droga Klonowa, Brus, Zrębice, czerwony pieszy, żółty pieszy, Kamienne Górki, Dębowiec, pożarówka (gdzie spotykamy Gawła z rodziną), dom.


Foto od Marcina:




  • DST 85.59km
  • Czas 03:37
  • VAVG 23.67km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Podjazdy 415m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mikołajki

Niedziela, 6 grudnia 2020 · dodano: 07.12.2020 | Komentarze 2

Na wycieczkę zaprosił Marcin. Oprócz nas jadą Adrian i Damian. Wstępnie pisał o wypadzie na 2h ale brakuje mi 80 km do 11 tysięcy w sezonie więc w końcu tak poprowadził trasę aby km nie brakło. Zbiórka przy PKP Raków (pod Skansenem chwila rozmowy z Rafikiem, Piotrem i drugim Piotrem). No to w drogę.
Kusięta, Małusy, Passo Małusso, Mstów. Asfalt mokry, wietrzysko szaleje, w zębach błoto trzeszczy (na szosie! Rzecz nieczęsta...). Łuszczyn, Skrzydlów. W tym miejscu panowie wspominają o kawie. Poszukiwania kawy rozpoczynamy od Rzerzęczyc. Są trzy sklepy, przy jednym nawet oprawa muzyczna ale kawy nie ma. Wobec tego podążamy do Kłomnic, mają tam Żabkę a w Żabce kawę. Pod sklepem jest okazja przyjrzeć się rowerom jak i zauważyć, że zarówno one jak i my oblepieni jesteśmy równiutką warstewką błota. Za to słoneczko przygrzewa, wiosenne niemal...
Po przerwie Marcin prowadzi do Kruszyny świetną drogą, piękną aleją drzew (lipy o ile dobrze kojarzę). Zatrzymaliśmy się też przy Kolumnie Denhoffa. Kolejny etap to przejście pod DK1, dalej Jamno, Grabowa, Mykanów, gdzie przypadkiem trafiamy na fajną cukiernię (Cukiernia Dorota). No grzech w takim ładnym miejscu ciastka nie zjeść... Wprawdzie na wynos ale co tam. Po kolejnej przerwie, walcząc z wiatrem przez Radostków i Lubojnę dojeżdżamy do Cze-wy. Jeszcze na Plac Biegańskiego zobaczyć świąteczne dekoracje (są też mikołaje zmotoryzowani), jeszcze na chwilę na Sobieskiego coś odebrać, Jagiellońska i dom. A wieczór miło spędziłam na myciu szosy. Zasłużyła na porządne spa. I oto jest 11 tysięcy:))

Foto od Marcina:









  • DST 120.69km
  • Czas 04:32
  • VAVG 26.62km/h
  • VMAX 61.90km/h
  • Podjazdy 525m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niebieskie Źródła

Niedziela, 8 listopada 2020 · dodano: 08.11.2020 | Komentarze 2

Na dziś nieco inny kierunek. Przy okazji sprawdzić ten nowy asfalt z Okrąglika do Żurawia. Kusięta, Turów, Bukowno, Zagórze, Okrąglik. Asfalt jest ale niestety tylko do połowy, dalej droga szutrowa ale szosą spokojnie przejedziesz. Julianka, Sygontka, przerwa nad Niebieskimi Źródłami (na zbiorniku Zalesice. Do studni nie szliśmy bo zarośnięte. Uważaj na schodach: śliskie jak diabli, łatwo obalić się można), Sieraków, Staropole, Przyrów, Garnek. Mieliśmy już wracać ale jedziemy jeszcze do Gidel licząc na kawę na wynos. Niestety kawiarnia całkiem zamknięta. W ogóle wyjątkowy spokój, do sanktuarium także nie ma klienteli... Normalnie na parkingu jak w ulu, można posłuchać awantur kierowców (zdarzają się nawet wierszowane) a dziś nic... Wobec tego zakupy w sklepie i jedziemy dalej. Droga na Zawadę zamknięta most w remoncie. Pojechaliśmy zobaczyć jak to wygląda ale nie zrobili kładki dla pieszych a przełazić przez ogrodzenie jakoś nam się nie widzi. Wobec tego objazd przez Pławno. Dzięki temu odkryte nowe, fajne dróżki. Z Zawady przez Konary, Pacierzów, Bartkowice i lądujemy w Rzekach Wielkich. Stamtąd standardowo przez Skrzydlów i Łuszczyn do Mstowa. Władować się na Passo Małusso, Joachimów. Kusięta i dom.


Foty od Marcina:






  • DST 103.90km
  • Czas 04:05
  • VAVG 25.44km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Podjazdy 528m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gidle

Niedziela, 16 sierpnia 2020 · dodano: 20.08.2020 | Komentarze 0

Do Gidel na sernik. Trasa bez pomysłu, aby tylko nie siedzieć cały dzień w domu. Bez zdjęć.




  • DST 206.21km
  • Czas 07:44
  • VAVG 26.67km/h
  • VMAX 47.90km/h
  • Podjazdy 1051m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Głowno

Sobota, 1 sierpnia 2020 · dodano: 03.08.2020 | Komentarze 2

W odwiedziny do Goździka. Nie widzieliśmy się już chyba z rok a do tego trasy Cze-wa - Głowno jeszcze nigdy rowerem nie było więc stąd taki pomysł. Rankiem na dworzec i pkp do Koluszek. Wysiadamy a tam: SYBERIA. Istotnie, Syberia, 10 stopni a my na krótko. Nie jest źle, przydałaby się tylko chusta na głowę bo wieje po uszach. Dzięki temu 30 km do Głowna pokonujemy w świetnym czasie.

 U Beatki i Mariusza herbata i pogaduchy na tarasie, czas prędko płynie i w południe zbieramy się w drogę. Jedziemy przez Nowostawy, Byszewy oraz skrzyżowanie gwiaździste Nowosolna. Zabytek i koszmar kierowców. Rafał oczywiście je pokonał, natomiast Parker i ja (oceniając obiektywnie swoje szanse) poszliśmy na przejście dla pieszych.
Wiązyń, Bedoń, Andrespol, Wola Rakowa, Tuszyn. Dotąd ruch był bardzo duży, kierowcy nerwowi, jeden skończony idiota. Od Tuszyna na drogach jest spokojniej ale trafia się kolejny idiota... Jutroszew, Rusociny, Krzepczów, Bogdanów. Jesteśmy w pobliżu Bełchatowa. Przejeżdżamy tuż obok wjazdu na Górę Kamieńsk ale nie chce mi się tam skręcać (byliśmy kilka razy) a do tego jest dość późno. Z tego powodu jedziemy praktycznie bez postojów. Mijane okolice są ładne roślinnie (jeśli można się tak wyrazić) ale zdjęć brak.
Lgota Wielka, Kruplin Radomszczański, Ostrowy Nad Okszą, Kuźnica Kiedrzyńska i Cze-wa. Wcześniej byłam gotowa nadłożyć 40 km byle tylko objechać miasto jednak Parker prowadzi nas fajnymi drogami do Warszawskiej a stamtąd to już sprawnie da się dojechać do domu.