Info
Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112660.14 kilometrów w tym 30097.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 572635 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Sierpień7 - 1
- 2024, Lipiec11 - 2
- 2024, Czerwiec17 - 16
- 2024, Maj16 - 9
- 2024, Kwiecień6 - 4
- 2024, Marzec14 - 14
- 2024, Luty7 - 3
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad7 - 0
- 2023, Październik15 - 0
- 2023, Wrzesień23 - 0
- 2023, Sierpień15 - 25
- 2023, Lipiec14 - 4
- 2023, Czerwiec15 - 11
- 2023, Maj16 - 4
- 2023, Kwiecień19 - 0
- 2023, Marzec14 - 0
- 2023, Luty3 - 0
- 2023, Styczeń9 - 8
- 2022, Grudzień2 - 4
- 2022, Listopad14 - 3
- 2022, Październik20 - 2
- 2022, Wrzesień12 - 0
- 2022, Sierpień18 - 4
- 2022, Lipiec17 - 8
- 2022, Czerwiec21 - 0
- 2022, Maj23 - 0
- 2022, Kwiecień19 - 3
- 2022, Marzec16 - 2
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń7 - 0
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad9 - 2
- 2021, Październik14 - 2
- 2021, Wrzesień19 - 25
- 2021, Sierpień14 - 10
- 2021, Lipiec15 - 12
- 2021, Czerwiec19 - 6
- 2021, Maj20 - 2
- 2021, Kwiecień17 - 10
- 2021, Marzec17 - 6
- 2021, Luty5 - 2
- 2021, Styczeń5 - 2
- 2020, Grudzień12 - 6
- 2020, Listopad16 - 8
- 2020, Październik12 - 11
- 2020, Wrzesień19 - 6
- 2020, Sierpień15 - 5
- 2020, Lipiec14 - 18
- 2020, Czerwiec17 - 6
- 2020, Maj18 - 10
- 2020, Kwiecień16 - 18
- 2020, Marzec12 - 33
- 2020, Luty6 - 12
- 2020, Styczeń6 - 5
- 2019, Grudzień4 - 1
- 2019, Listopad5 - 6
- 2019, Październik5 - 7
- 2019, Wrzesień7 - 3
- 2019, Sierpień9 - 2
- 2019, Lipiec11 - 4
- 2019, Czerwiec8 - 4
- 2019, Maj7 - 6
- 2019, Kwiecień3 - 0
- 2019, Marzec4 - 14
- 2019, Styczeń1 - 2
- 2018, Grudzień2 - 6
- 2018, Listopad5 - 16
- 2018, Październik8 - 4
- 2018, Wrzesień13 - 12
- 2018, Sierpień16 - 32
- 2018, Lipiec5 - 12
- 2018, Czerwiec12 - 13
- 2018, Maj13 - 13
- 2018, Kwiecień12 - 28
- 2018, Marzec3 - 7
- 2018, Luty1 - 2
- 2017, Grudzień3 - 2
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik9 - 2
- 2017, Wrzesień12 - 0
- 2017, Sierpień18 - 12
- 2017, Lipiec14 - 5
- 2017, Czerwiec9 - 21
- 2017, Maj16 - 37
- 2017, Kwiecień13 - 18
- 2017, Marzec9 - 19
- 2017, Luty2 - 4
- 2017, Styczeń1 - 4
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Listopad1 - 9
- 2016, Październik15 - 8
- 2016, Wrzesień21 - 15
- 2016, Sierpień24 - 26
- 2016, Lipiec15 - 20
- 2016, Czerwiec17 - 17
- 2016, Maj11 - 8
- 2016, Kwiecień15 - 2
- 2016, Marzec5 - 0
- 2016, Luty2 - 2
- 2016, Styczeń3 - 12
- 2015, Grudzień9 - 10
- 2015, Listopad17 - 35
- 2015, Październik6 - 9
- 2015, Wrzesień16 - 18
- 2015, Sierpień23 - 52
- 2015, Lipiec16 - 55
- 2015, Czerwiec17 - 36
- 2015, Maj21 - 50
- 2015, Kwiecień19 - 29
- 2015, Marzec12 - 38
- 2015, Luty4 - 13
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień10 - 29
- 2014, Listopad10 - 33
- 2014, Październik14 - 40
- 2014, Wrzesień19 - 63
- 2014, Sierpień18 - 68
- 2014, Lipiec16 - 51
- 2014, Czerwiec16 - 78
- 2014, Maj21 - 52
- 2014, Kwiecień11 - 24
- 2014, Marzec13 - 43
- 2014, Luty10 - 21
- 2014, Styczeń9 - 31
- 2013, Grudzień15 - 41
- 2013, Listopad14 - 29
- 2013, Październik11 - 28
- 2013, Wrzesień19 - 82
- 2013, Sierpień22 - 55
- 2013, Lipiec15 - 60
- 2013, Czerwiec23 - 81
- 2013, Maj24 - 63
- 2013, Kwiecień24 - 77
- 2013, Marzec5 - 42
- 2013, Luty10 - 41
- 2013, Styczeń7 - 23
- 2012, Grudzień20 - 39
- 2012, Listopad22 - 81
- 2012, Październik21 - 67
- 2012, Wrzesień22 - 37
- 2012, Sierpień24 - 37
- 2012, Lipiec18 - 17
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj15 - 11
- 2012, Kwiecień9 - 0
- 2012, Marzec6 - 0
- 2012, Luty1 - 2
- 2012, Styczeń1 - 0
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień6 - 2
- 2011, Lipiec2 - 0
- 2011, Czerwiec8 - 9
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień1 - 0
- 2010, Sierpień2 - 0
- 2010, Lipiec5 - 0
- 2010, Czerwiec2 - 0
Na północ od Cze-wy
Dystans całkowity: | 8609.88 km (w terenie 1063.00 km; 12.35%) |
Czas w ruchu: | 351:37 |
Średnia prędkość: | 22.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.90 km/h |
Suma podjazdów: | 34193 m |
Liczba aktywności: | 59 |
Średnio na aktywność: | 145.93 km i 6h 30m |
Więcej statystyk |
- DST 114.72km
- Czas 05:13
- VAVG 21.99km/h
- VMAX 43.00km/h
- Podjazdy 511m
- Sprzęt Bastet
- Aktywność Jazda na rowerze
Znów Gidle
Poniedziałek, 24 kwietnia 2017 · dodano: 29.04.2017 | Komentarze 0
Poniedziałek mieliśmy wolny, Parker też i wycieczka byłaby ok gdyby nie wypadek na koniec. Mieliśmy jechać na Górę Kamieńsk ale Rafał ubrał się za lekko a dzień był zimny i w końcu plany uległy zmianie. Pojechaliśmy szosami do Cielętnik (odwiedzić najstarszą lipę w Polsce i przy okazji najgrubsze drzewo Polski) a stamtąd na ciasto w Gidlach, o którym wspominał Amiga. Niestety sklepik był zamknięty, może dlatego, że poniedziałek. Ale jeszcze, mam nadzieję, tego ciasta spróbujemy.
W Gidlach przerwa na jedzonko i wracamy. Naturalnie cały dzień bocznymi drogami bo bezpieczniej. Tak mi się dotąd wydawało... Ale błędnie, jak się miało okazać w samej Cze-wie. Jechaliśmy przez Hutę, była 15.00 i pracownicy opuszczali zakład. I paniusia wyjeżdżająca z podporządkowanej wymusiła pierwszeństwo, wepchnęła się pomiędzy nas i wjechała w Marcina. Całe szczęście, że prędkość nieduża i upadł na tyle szczęśliwie, że nic mu się nie stało. Pogotowia nie chciał. Oczywiście Rafał zaraz wezwał policję i pogonił "adwokatów" (w osobach współpracowników) tej pani, że po co policja? To co, że nic się nie stało ale potrąciła człowieka!!! Mandat jej nie zaszkodzi, może nieco rozumu nauczy. A i z ubezpieczycielem łatwiej pójdzie. No i tak to wygląda. Grunt, że się dobrze skończyło...
Warta © Skowronek
Obok lipy (520 lat) w Cielętnikach © Skowronek
Gidle - kościół Św. Marii Magdaleny © Skowronek
Kopalnia piasku Ruda © Skowronek
Na trasie © Skowronek
Na tym skrzyżowaniu (tuż obok przejazdu kolejowego z uszkodzoną rogatką) © Skowronek
- DST 97.24km
- Teren 10.00km
- Czas 04:50
- VAVG 20.12km/h
- VMAX 49.00km/h
- Podjazdy 513m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Gidle
Piątek, 21 kwietnia 2017 · dodano: 21.04.2017 | Komentarze 2
Ostatnio przeczytałam, że Polska uplasowała się w pierwszej 50 najzimniejszych krajów na Ziemi...
Po ostatnim ataku zimy (we wtorek spadło prawie 40 cm mokrego i ciężkiego śniegu) pozostały ogromnie spustoszenia w lasach. Wszędzie połamane pnie i gałęzie, po prostu katastrofa... Do tego pozrywane linie energetyczne, brak prądu i wody oraz zniszczenia w okolicznych miejscowościach... A tak już było ładnie...
Dziś wolne, wyjeżdżamy w południe. Prawie sam asfalt bo w terenie sporo jeszcze śniegu i połamane drzewa. Jedziemy do Sanktuarium Matki Bożej w Gidlach.
Na początek jedziemy przez Hutę i Kusięta. Potem Małusy Wielkie. Nie lubię tej drogi bo jest ruchliwa i (z niewiadomych przyczyn, promieniowanie jakieś czy co?) pełno tam nieostrożnych kierowców. Prędko skręcamy na Zawadę, gdzie zwraca uwagę taka oto tablica:
Informacja o bunkrach © Skowronek
W Zawadzie © Skowronek
Podążamy teraz mało uczęszczanymi drogami. Mimo, że piątek panuje względny spokój. Do tego czasem wygląda słoneczko. Jak zwykle wieje, na razie bardziej w plecy.
Kolejna miejscowość na trasie to Łuszczyn. Potem parę km przez las piaszczystym duktem i jesteśmy w Chmielarzach. Następnie Garnek, Skrzypiec i jesteśmy w Gidlach.
Historię zapewne znacie? Tradycja głosi, iż figurkę Matki Bożej znalazł w roku 1516 (w pierwszą niedzielę maja) na swym polu (w tym miejscu teraz stoi bazylika) rolnik Jan Czeczek. Wkrótce maleńka figurka zasłynęła licznymi uzdrowieniami, najpierw umieszczono ją w kapliczce a w XVII wieku właścicielka Gidel sprowadziła tu dominikanów.
Sanktuarium jest tłumnie odwiedzane dlatego lepiej przybyć tu w tygodniu i poza sezonem.
Jurajska kapliczka © Skowronek
Piaszczysty dukt © Skowronek
Most nad Wiercicą © Skowronek
Sanktuarium Matki Bożej w Gidlach © Skowronek
Wnętrze Sanktuarium w Gidlach © Skowronek
Kaplica Matki Bożej Gidelskiej © Skowronek
Zbieramy się w drogę powrotną. Tym razem jedziemy przez Konary i Pacierzów i jesteśmy z powrotem w Garnku. Kawałek jedziemy szlakiem zielonym rowerowym, przy którym znajduje się Grób Kompanii Warszawskiej. Jest to najstarsza mogiła przydrożna w regionie częstochowskim.
Grób Kompanii Warszawskiej w Krasicach © Skowronek
Przez Krasice wracamy do Zawady i znów lądujemy w Małusach. Skąd prędko umykamy na boczną drogę wiodącą do Kusiąt. Przez Hutę i do domku. Pod koniec brakowało mi już sił i umęczył przeciwny wiatr. Ale wycieczka udana.
- DST 104.54km
- Czas 04:09
- VAVG 25.19km/h
- VMAX 49.00km/h
- Podjazdy 496m
- Sprzęt Bastet
- Aktywność Jazda na rowerze
Święta Anna
Sobota, 8 kwietnia 2017 · dodano: 08.04.2017 | Komentarze 0
Oj, nie pamiętam kiedy ostatnio był szosing... Dziś dołączylim do Adriana i Marcina jadących na wycieczkę popołudniu. Po pewnych perypetiach spotkanie w Brzyszowie, stamtąd na Mstów. Następnie Skrzydlów, Garnek, Lipie, Święta Anna, Przyrów.
Jak na razie z wiatrem. Bardzo miło się jedzie. Pora zawrócić w kierunku Cze-wy: Staropole, Sygontka, Zalesice, Żuraw, Kobyłczyce, Turów, Olsztyn, Kusięta i przez Srocko do Cze-wy. Trochę zwariowany szosing, chłopcy jak śmignęli tak ciężko było koło utrzymać... Ale wycieczka super.
Postój w okolicy Sierakowa © Skowronek
- DST 117.54km
- Teren 50.00km
- Czas 06:11
- VAVG 19.01km/h
- VMAX 40.00km/h
- Podjazdy 650m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Zielony Wierzchołek Śląska
Niedziela, 22 maja 2016 · dodano: 27.05.2016 | Komentarze 4
Dawno, dawno temu obiecaliśmy Mariuszowi, iż oprowadzimy go po Zielonym Wierzchołku Śląska. Umówilim się na dziś właśnie i to był dobry wybór - pogoda idealna. Oprócz nas i Goździka na zbiórkę pod Jagiellonami przybyli Adrian, Andrzej, Janusz, Marcin i Tomasz.
Na początek podążamy przez dzielnice Stradom i Wielki Bór, potem przez Starą Gorzelnię, Kalej, Grodzisko i szlakiem do Kłobucka. Zaglądamy do pałacu (XIX w.) a potem leśnym duktem jedziemy do Mokrej. Odwiedzamy Miejsce Pamięci, zaglądamy do Izby Pamięci (niestety zamknięta). Sklep, w którym można dostać ozdobną pieczątkę także zamknięty. Wobec tego pozostaje jechać do Rębielic Królewskich (lasem i polami), w których to Rębielicach podziwiamy wiatrak (genialnej konstrukcji) i prześliczny kamieniołom (wiedzie doń uroczy zjazd).
Z Rębielic niedaleko do fortalicjum w Dankowie. A potem odwiedzamy Krzepice (sanktuarium, ruiny synagogi, cmentarz żydowski i przerwa na obiad). Z Krzepic jedziemy szlakiem przez rezerwat Modrzewiowa Góra (Rafał łapie kapcia i trza czekać a tu komarów pełno...).
Czas prędko płynie, trzeba już kierować się w stronę Cze-wy. Jedziemy do Panek a stamtąd przez Kawki, Piłę, Węglowice, Cisie do Blachowni. Za Blachownią żegnają nas Adrian i Andrzej (stąd mają bliżej do domów) reszta zaś dojeżdża do DK 46 (którą udaje się przeciąć dzięki uprzejmości jednego z kierowców) i przez dzielnice Kawodrza i ponownie Stradom wracamy na parking pod Jagiellończyków.
Bardzo udana wycieczka, humory dopisały, wszyscy zadowoleni. A najważniejsze, że nasz rowerowy przyjaciel poznał nowe tereny:)
Niebieski szlak pieszy między Grodziskiem a Kłobuckiem.(autor: Parker)
Pałac w Kłobucku © Skowronek
Podążamy do Mokrej © Skowronek
Leśny dukt między Kłobuckiem a Mokrą © Skowronek
Pomnik upamiętniający Bitwę Pod Mokrą © Skowronek
Izba Pamięci w Mokrej © Skowronek
W drodze do Rębielic Królewskich © Skowronek
Wiatrak w Rębielicach © Skowronek
Wapiennik © Skowronek
Na wierzchołku Rębielskiej Góry © Skowronek
Widok na kamieniołom w Rębielicach (autor: Parker)
Ściana kamieniołomu © Skowronek
Pozostałości dawnej jaskini © Skowronek
Brama Krzepicka © Skowronek
Odpoczynek na słoneczku © Skowronek
W okolicy Krzepic © Skowronek
Ekologiczna ładowarka © Skowronek
Przy ruinach synagogi w Krzepicach © Skowronek
Cmentarz żydowski w Krzepicach © Skowronek
Serwis w rezerwacie © Skowronek
Jak kury na grzędzie:) (autor: Parker)
Przerwa w Pankach © Skowronek
- DST 127.84km
- Teren 75.00km
- Czas 06:54
- VAVG 18.53km/h
- VMAX 43.90km/h
- Podjazdy 559m
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Wólki na bunkry
Niedziela, 1 maja 2016 · dodano: 01.05.2016 | Komentarze 1
Dziś odwiedzimy tereny na północ od Cze-wy. Celem jest Wólka Prusicka i tamtejsze bunkry. A także krzemień pasiasty, którego ładne okazy znaleźć można na tamtejszych polach. Wybraliśmy wariant terenowy. Na miejsce zbiórki przybyli Adrian, Andrzej, Marcin no i my. Na początek podążamy lasem w kierunku Mstowa, po drodze mijając uczestników maratonu 42-200. W Wancerzowie wjeżdżamy na czerwono znakowany szlak Jury Wieluńskiej, który prowadzi nas aż do Kruszyny. Jest nieco zarośnięty ale fajnie się nim jedzie.
W Kruszynie żegna nas Andrzej, musi już wracać do domu, reszta zaś podąża dalej szlakiem a potem zjeżdża na inne dukty, prowadzące wprost do naszych bunkrów. Zanleźlim dwa duże i kilka ringstandów. A także kilka okazów krzemienia pasiastego. Malutkie, co by plecak za dużo nie ważył...
Następnie lasem podążamy do mogiły 5 żołnierzy Wołyńskiej Brygady Kawalerii (poległych we wrześniu 1939 roku, gdy Brygada wycofywała się po Bitwie Pod Mokrą). Zapalamy świeczki, chwila zadumy i trzeba jechać dalej. Mijamy zalew w Ostrowach, potem jedziemy przez Władysławów do Popowa, gdzie oglądamy Kamienny Most nad Liswartą. W samym Popowie chwila przerwy. Dalsza droga wiedzie zielonym szlakiem pieszym. Niestety, trochę rozjeżdżony przez maszyny leśne, w zeszłym roku był w lepszym stanie. Szlakiem tym dojeżdżamy do Mokrej. A stamtąd leśnym duktem do Kłobucka. Z Kłobucka przez Kamyk, potem na Czarny Las i wracamy do Cze-wy. Fajna, udana wycieczka i sporo jazdy pośród ślicznych pól i lasów:)
Czerwony szlak pieszy między Mstowem a Borownem © Skowronek
Czerwony pieszy Jury Wieluńskiej © Skowronek
Na szlaku (autor: Marcin) © Skowronek
Siłownia dla rolników © Skowronek
Przerwa przy kolumnie © Skowronek
Kolumna Denhoffa © Skowronek
Garaż dla armaty © Skowronek
Wnętrze bunkra © Skowronek
Ringstandt © Skowronek
Większy bunkier © Skowronek
Kolejny ringstand © Skowronek
Na szlaku © Skowronek
Mogiła żołnierzy Wołyńskiej Brygady Kawalerii © Skowronek
Kamienny Most w Popowie © Skowronek
Liswarta © Skowronek
Widok z Kamiennego Mostu © Skowronek
Zielony szlak w okolicy Mokrej © Skowronek
- DST 129.73km
- Teren 3.00km
- Czas 06:05
- VAVG 21.33km/h
- VMAX 44.90km/h
- Podjazdy 844m
- Sprzęt Bastet
- Aktywność Jazda na rowerze
Parzymiechy
Niedziela, 3 kwietnia 2016 · dodano: 03.04.2016 | Komentarze 0
- DST 117.93km
- Czas 05:23
- VAVG 21.91km/h
- Sprzęt Bastet
- Aktywność Jazda na rowerze
Wapiennik
Sobota, 15 sierpnia 2015 · dodano: 15.08.2015 | Komentarze 0
Pomysłu na trasę na początku nie było ale podał go Bartek: trzeba jechać do Wapiennika zapalić znicze na grobie jego dziadków. Zatem jedziemy.
Przez Bór, Sobuczynę, Konopiska, Blachownię do Kłobucka. Jedziemy sobie w spokojnym tempie, tak by można było spokojnie pogadać. W Kłobucku zaglądamy do pałacu z XIX wieku a następnie podążamy do Mokrej. Chwila przerwy przy Miejscu Pamięci i jedziem dalej, aż do celu. Rafał, Adii i Parker zostali pilnować rowerów (jeden mógłby nie upilnować ale trzech to już siła) a delegacja w składzie: Bartek, Tomek i ja idzie na cmentarz. Zapalamy też znicz na grobie żołnierzy poległych w Bitwie Pod Mokrą.
Czas zbierać się w drogę powrotną. Kierujem się na Czarny Las a stamtąd prosto do Cze-wy. Na rogatkach żegnają nas Adii i Bartek (mają stąd blisko do domków) ale reszta nie ma ochoty przebijać się przez centrum. Zatem Parker prowadzi Korytarzem Północnym, potem na Jaskrów i na drogę do Gąszczyka. Tam rzecze "Bywajcie" i jedzie do rodziców. A pozostali z pewną obawą podążają dalej. Z obawą gdyż przyszła burza. Deszcz pokropił nas nieco w Kusiętach. Tomek miał plan wracać rowerem do Zawiercia ale kapeć mu te plany pokrzyżował. Jedzie zatem z nami aż do dworca Cze-wa Raków. Dobrze się złożyło bo pociąg miał dosłownie za kilka minut.
Bardzo miła wycieczka z super ekipą:)
Przy pałacu w Kłobucku © Skowronek
Pałac w Kłobucku © Skowronek
Mokra - Miejsce Pamięci © Skowronek
Na trasie (autor: Parker)
- DST 141.58km
- Teren 70.00km
- Czas 07:40
- VAVG 18.47km/h
- VMAX 37.20km/h
- Sprzęt Vision
- Aktywność Jazda na rowerze
Dwa mostki nad Liswartą
Niedziela, 2 sierpnia 2015 · dodano: 02.08.2015 | Komentarze 2
Celem dzisiejszej wycieczki jest Wąsosz, jako, że ostatnio nie było okazji dokładniej zwiedzić (przegonił nas deszcz).
Wyjazd z Cze-wy w składzie: my, Robert oraz Mirek i Marek z Jura Bike. Na początek podążamy do Mstowa. W Gąszczyku Mirek prowadzi fajną ścieżką, która biegnie niemal do centrum Mstowa.
Tutaj wjeżdżamy na czerwono znakowany Szlak Jury Wieluńskiej. Miejscami jest mocno piaszczysty. Podążamy przez Borowno do Kruszyny (jedziemy do Kolumny Dehnoffa, kościoła i zaglądamy przez ogrodzenie na teren pałacowy), następnie Prusicko, Ważne Młyny, Kule i wreszcie dojeżdżamy do Wąsosza. Przy sklepie przerwa a potem zwiedzanie ścieżek kalwaryjskich.
A potem gwóźdź programu czyli przejazd po mostkach nad Liswartą - najpierw ten, co ostatnio (w Nowej Wsi) a następnie drugi (wskazany przez Mirka, w przysiółku Sowiocha). Może nic wielkiego ale takie przejazdy po dziurawych, klekoczących deskach są całkiem zabawne. Z pierwszego przejazdu zdjęć brak, są z drugiego.
Kolejny etap to Popów i Zawady, gdzie odłącza się Marek i wraca asfaltem do Cze-wy. Reszta zaś podąża za znakami zielonego szlaku pieszego, prowadzącego do Mokrej. Rzec trzeba, że piachu brak i fajnie się nim jedzie.
Z Mokrej jedziemy leśnym szutrem do Kłobucka, skąd szlakiem niebieskim pieszym do Grodziska. Następnie szutrową drogą do Kalei, skąd przez Starą Gorzelnię do Cze-wy.
Chyba odzwyczaiłam się od jazdy w terenie bo ledwo żyję... Ale wycieczka fajna:)
Na Mirkowej Ścieżce © Skowronek
Ekipa przy Kolumnie Denhoffa © Skowronek
Kolumna Denhoffa © Skowronek
Pałac w Kruszynie (ledwo widoczny) © Skowronek
Takim to dobrze... © Skowronek
Zakole Liswarty © Skowronek
Kalwaria w Wąsoszu © Skowronek
Chętnych zapraszamy na mostek © Skowronek
Mostek numer dwa © Skowronek
Zielony szlak pieszy w okolicy Zawad © Skowronek
Zielony szlak pieszy w okolicy Mokrej © Skowronek
Niebieski szlak pieszy w okolicy Kłobucka © Skowronek
- DST 509.48km
- Czas 20:40
- VAVG 24.65km/h
- VMAX 53.00km/h
- Podjazdy 3000m
- Sprzęt Rafałowa szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Mini Orbita 2015
Niedziela, 26 lipca 2015 · dodano: 27.07.2015 | Komentarze 21
Mini Orbita 2015 to impreza, na temat której więcej poczytać można na Częstochowskim Forum Rowerowym w dziale "Propozycje tras rowerowych". Ubiegłoroczne orbity prowadzone były po dużych promieniach wokół Cze-wy, w tym roku dla odmiany ustalono promień 100 km. Uczestnicy mieli pokonywać wielokrotności tej liczby. Baza mieści się w Folwarku Kamyk. Rzec trzeba, że miejsce jest doskonałe: jedzenie super, mieliśmy do dyspozycji różne pyszności i cały czas kawę, herbatę, kompot, wodę źródlaną i nawadniacze. Organizacja - super.
Rafał wymyślił, żeby w Kamyku postawić nasz samochód (jest duży parking) i wrzucić do niego zapasowe ubrania, buty, jedzenie, apteczkę, części i tym podobne. Przydały się zwłaszcza zapasowe ciuchy, po nocnej ulewie miło zmienić mokre i zimne ubranie na suchutkie i ciepłe.
Do Kamyka przybywamy akurat na wspólne zdjęcie. Za chwilę start piątkami, według numerów. Przez pierwsze kilometry panuje chaos - znajomi próbują się odnaleźć, jedni gonią drugich, wielu nie potrafi jeździć w grupie i ogólnie mamy mega zamieszanie. Wreszcie się wszyscy odnaleźli i jedziemy. Na początku w składzie: Adii, Parker, Siwuch, Matiz, my i Gaweł, który jednak rychło nas porzucił i już nie wrócił. Próbujemy odnaleźć Dreja ale nic z tego, uznajemy, że pomknął z najlepszymi jedziemy więc w takim zespole.
Pierwsze okrążenie poszło super - średnia prawie 27 km/h, po 3h48 minutach jesteśmy w Kamyku, przybył także Mister Dry.
Na pierwsze danie kanapka z szynką, sałatą i pomidorem, ciacho i banany. Jemy szybko i wracamy na trasę. Matiz nas opuszcza ale dołącza Krzysiek (KIT) i to on ciągnie większość drugiego okrążenia. Za Mstowem łapie nas deszcz i pada aż do Poraja. My i Parker mamy kurtki ale reszta grupy moknie okropnie. A w Choroniu to padało tak, jakby ktoś wiadrami z nieba lał. Zatrzymujemy się na chwilę na stacji benzynowej w Poraju i jedziemy dalej. Ten deszcz nas niestety spowolnił. W Nieradzie znów kropi ale w końcu przestaje. Po drodze zgarniamy Krzarę, który jedzie sam i narzeka na dolegliwości żołądkowe. W Kamyku zmieniamy ciuchy na suche i wcinamy drugi posiłek: ciasto Consonni (podobne do ciasta panettone). Daję też Krzarze moją nalewkę na trawienie.
Na trzecie okrążenie wjeżdżamy w składzie: Adii, Parker, Siwuch, Mister Dry, Kit, my i Krzara. Na kole wiózł się jeszcze ktoś ale przez całą drogę nie raczył się odezwać ani słowem. Może za ciency jesteśmy?
Gdy zatrzymuję się na siku nie czeka na mnie Krzara i drugi ktoś na szosie reszta koleżeńsko czeka te 60 sekund. Doganiamy ich za chwilę. Kit żegna nas w Mstowie i wraca do domu. W Poraju Siwuch łapie kapcia, Krzara i drugi gość radzą by nie czekać i jadą. Wahamy się, może jechać powoli i dogonią? Nie. Może to zabije nasz wynik ale nie zostawimy Tomka. Czekamy. Serwis zabiera ponad pół godziny wreszcie jedziemy.
Deszcz odpuścił ale teraz od Poraja wieje silny wiatr w twarz. Jest okropny, cierpią zwłaszcza ciągnący peleton. Jesteśmy wykończeni. Parker zostaje, krzyczy że zjeżdża do Cze-wy i mamy jechać. Oki. Po drodze zaczyna mnie boleć głowa. Tylko nie to... Ból już nie raz wyeliminował mnie z gry. Siwuch radzi zdjęć chustę spod kasku, mimo, że lekka to może gdzieś uciska. Pomogło!
Na skrzyżowaniu we Wręczycy spotykamy Mirka Zyskę z Jura Bike, który zawraca i jedzie z nami. Rzecze, że potowarzyszy nam trochę. Dojeżdżamy do Kamyka na trzeci posiłek (makaron z serem i jogurtem). A za jakiś czas dociera Parker, który jednak nie zrezygnował i dobił do 300km. Na tym etapie rezygnują Adii i Parker. Szkoda... Natomiast towarzyszyć nam postanawia Mirek. Fajnie:)
No cóż, walczymy dalej, jeśli wciąż tak będzie wiało to zrezygnujemy po czwartym okrążeniu. Jedziemy w składzie: Mister Dry, Siwuch, Mirek i my. Jednak wiatr zelżał i jest lepiej. W Mykanowie żegna nas Dreju. Okrążenie robimy bez postojów, jedynie na skorzystanie z wc po zjeździe z Gąszczyka.
A w Olsztynie na rynku spotkanie z Tomkiem (Tofik83), który wracał z terenowych wojaży, o czym świadczyły plamki z błota na koszulce:) Zamieniliśmy dosłownie parę słów i pędzimy dalej. Po drodze Siwuch nam pośpiewał dla lepszych humorów. We Wręczycy Mirek rzecze "do widzenia, muszę na 15.00 być w domu" i wraca do Cze-wy. Pozostała trójka podąża do Kamyka na czwarty posiłek: makaron z sosem z tuńczyka i warzyw. Siadamy do stołu a tu niespodzianka: kibicować przyjechał mój szef, pan Paweł Wójcik. I to rowerem bo też sporo jeździ:))
Ponieważ czwarte okrążenie poszło gładko (mimo sporej ilości km czujemy się bardzo dobrze, wyjątkowo dobrze) wjżdżamy na piąte. Teraz już zdobędziemy te 500km i koniec. Modlimy się tylko, żeby nas nikt nie rozjechał, bo na odcinku Poraj-Blachownia jest koszmarnie. Wiatr znów przybrał na sile, całe czwarte i piąte okrążenie grupę ciągnie Rafał. Po drodze tracimy mnóstwo czasu na przejazdach kolejowych, wszystkie pozamykane a rekordzistą jest ten w Blachowni - 10 minut czekania!!! Wreszcie jest Kamyk. Rafał jedzie po auto a ja i Tomek pędzimy do Cze-wy. Odcinek Kamyk-Altana pokonujemy bijąc rekordy prędkości, jest tak niebezpiecznie, że chcemy go jak najszybciej mieć za sobą. Wreszcie jest Altana Żywiec. Na mecie wita nas Robert. Na liczniku 509.48 km. Życiówka poprawiona z 271 na 509 km. I co da się? Da. Niech mi nikt więcej nie mówi, że jak ktoś ma 200 czy 300 km życiówkę to nie jest w stanie pokonać 500km. Pokona 500 a nawet więcej. Wprawdzie nie uznana przez organizatora bo godzinę po czasie ale co tam.
Tyle miesięcy przygotowań, diety, treningów nie poszło na marne. Warto się było pomęczyć.
Dziękuję tym wszystkim, którzy we mnie wierzyli mimo niewiary najbliższych.
Dziękuję Adamowi (Kulisty) za pożyczenie roweru szosowego Rafałowi. Na góralu nie dałby rady.
Dziękuję całej grupie a zwłaszcza tym, którzy ciężko pracowali na froncie, ciągnąc peleton i walcząc z wiatrem (Rafał, Adii, Mister Dry, Kit, Matiz).
Organizacja Orbity była doskonała: miejsce, posiłki, wszystko.
Zadziwiająco dobrze zniosłam dystans, jedynie lekki ból kolan, odparzenie w jednym miejscu i zaczerwienione oczy. Trochę bolało gardło, może od całodobowego wdychania spalin. Tempo wyszło przyzwoite, nawet mimo wiatru.
I tak to było. Cieszę się z tej życiówki:) Przy okazji stuknęło 6000 km w sezonie i ponad 1400 w lipcu:)
Jak mi się jeszcze coś przypomni z trasy to napiszę:)
Dla zainteresowanych: z racji wykonywanego zawodu zostanę tu zaraz posądzona o nie wiadomo jaki doping;)) Jednak obyło się bez szczególnych środków. Podczas Orbity wzięłam dwie tabletki Dorety przeciwbólowo i trzy tabletki wyciągu z żeń-szenia. Do tego do bidonów IontoVita - fajnie nawadnia i nie wywołuje zaburzeń żołądkowych. Na odparzenie Linomag maść. Najwięcej dały regularne "treningi". Piszę w cudzysłowiu bo przypominam, że my jeździmy na wycieczki;)
Będzie więcej zdjęć, na razie kilka z mojego telefonu:
Drugie kółko - postój na stacji w Poraju (Siwuch i MrDry) © Skowronek
Drugie kółko - postój na stacji w Poraju II (Adii, Kit,Rafał)© Skowronek
Trzecie kółko - znów stacja w Poraju © Skowronek
W Poraju © Skowronek
Folwark Kamyk - posiłek po trzecim okrążeniu © Skowronek
Po trzecim okrążeniu © Skowronek
Gąszczyk - chwila przerwy © Skowronek
Jest 500km:) © Skowronek
- DST 178.72km
- Czas 07:50
- VAVG 22.82km/h
- VMAX 46.90km/h
- Podjazdy 904m
- Sprzęt Rafałowa szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Orbitowanie
Sobota, 23 maja 2015 · dodano: 23.05.2015 | Komentarze 3
Miały być dwa kółka Orbity ale wyszło półtora bo deszcz przegonił nas z trasy.
Start z Cze-wy 19:30 w składzie: Tomek, Marcin, Artur, Jacek i my. W Kamyku do ekipy dołączają Adrian i Marcin. Dziś ruch aut dużo większy, zwłaszcza na odcinku Poraj - Blachownia. Trasę pokonujemy sprawnie, nocą wiatr nie dokucza. W Olsztynie żegnają nas Artur i Jacek a za chwilę również Marcin.
Pozostali jadą dalej. W Blachowni zaczyna padać, chronimy się więc na stacji benzynowej. Po dłuższym czasie deszcz odpuszcza lecz rezygnujemy z dalszego orbitowania. Orbita nie ucieknie a nie chce nam się moknąć. Przez Konradów i Starą Gorzelnię wracamy do Cze-wy, odprowadzamy Siwucha na dworzec i o świcie jesteśmy w domu.
1000 km w maju jest:)
Na miejscu zbiórki (Autor: Marcin F.) ©
Początek wycieczki (Autor: Marcin F.) ©
W Olsztynie (Autor: Marcin F.)
Na trasie (Autor: Marcin F.)