Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 114424.38 kilometrów w tym 31109.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 582241 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 50.29km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:37
  • VAVG 19.22km/h
  • VMAX 36.40km/h
  • Podjazdy 329m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siedlec

Środa, 23 września 2020 · dodano: 23.09.2020 | Komentarze 0

Popołudniu był plan objechać część trasy na sobotę. Jedziemy do Olsztyna (oczywiście ścieżką tą, co zawsze). Zjazd w Sokole Góry, czerwony pieszy, żółty pieszy, dróżki św. Idziego, Zrębice, czerwony pieszy a w Pabianicach Rafał oświadcza, że nie ma lampek i wracamy. A taki był ładny plan... Nie mam sił się denerwować, proponuję zatem by podjechać do Siedlca na samą górę i skręcić na nasze stare ścieżki "bezznakowe" wiodące do Biskupic. Następnie zielony pieszy, Kamienne Górki, pożarówka i dom. Zdjęcia niewyraźne bo ciemnawo w lesie.





  • DST 65.60km
  • Czas 02:23
  • VAVG 27.52km/h
  • VMAX 58.70km/h
  • Podjazdy 456m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zagórze

Wtorek, 22 września 2020 · dodano: 23.09.2020 | Komentarze 0

Adrian zaprosił nas na popołudniowy szosing. W tygodniu wolę nie wychodzić na szosę ale tym razem było super. A na powrocie to już w ogóle szok gdy mpk na nas poczekał na przejeździe rowerowym choć spokojnie by zdążył skręcić. Trasa Kusięta, Małusy, Mstów, Krasice, Mokrzesz, Zagórze, Turów, Kusięta.


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 154.15km
  • Teren 2.00km
  • Czas 06:05
  • VAVG 25.34km/h
  • VMAX 69.10km/h
  • Podjazdy 895m
  • Sprzęt Merida Scultura
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kulinarnie

Poniedziałek, 21 września 2020 · dodano: 23.09.2020 | Komentarze 0

Jakoś nie było pomysłu na trasę. Wschodni wiatr storpedował Kielce, na Jurze trwa Juromania więc będą tłumy, w Przedborzu byliśmy w tym roku już dwa razy, na Kobiele Rafał nie chce... A jak nie wiesz co ze sobą zrobić to najlepiej coś zjeść.
Tak oto wraz ze Agą, Krzyśkiem i Marcinem podążamy do Gidel na kawę i ciasto. Jesteśmy na tyle wcześnie, że nie ma tłumów jest za to duży wybór smakołyków. Bo później to wyjedzą. Z Gidel jedziemy nową trasą do Cielętnik, zobaczyć jak się miewa lipa (zniszczona w 2017 przez orkan Ksawery). Drzewo żyje i powoli wraca do formy.
Z Cielętnik jedziemy do Koniecpola na pizzę. Niestety akurat dziś nasz lokal (Ambaras)  jest czynny dopiero od 16.00. A to jedyne miejsce gdzie można zjeść coś smacznego. Trudno, jedziemy do innej pizzerii ale kiepskie tam jedzenie.
Pora się zbierać w drogę powrotną. Krzysiek wraca pociągiem (już wcześniej dokuczał mu ból kolana) reszta podąża trasą przez górki. Wąsosz, Podlesie, Bystrzanowice, Mzurów, Postaszowice, Złoty Potok, Janów, terenem do Okrąglika, Zagórze, Bukowno, Kusięta i dom.



Kategoria powyżej 100 km


  • DST 58.52km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:13
  • VAVG 18.19km/h
  • VMAX 30.60km/h
  • Podjazdy 382m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Janów

Piątek, 18 września 2020 · dodano: 19.09.2020 | Komentarze 0

Popołudniowy wypad do Janowa odebrać sadzonkę drzewka (leśnicy rozdawali i szefowa wzięła dla całej ekipy). Przy okazji zebrano trochę grzybów.



Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 54.64km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 18.73km/h
  • VMAX 43.20km/h
  • Podjazdy 387m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Suliszowice

Środa, 16 września 2020 · dodano: 19.09.2020 | Komentarze 0

Popołudniowy, terenowy wypad z Agą, Ewą i Sylwkiem. Do Olsztyna ścieżką bez znaków, niebieskim rowerowym przez Sokole Góry, zielony pieszy, Krasawa, Siedlec, Suliszowice i stamtąd naszą ulubioną ostatnio ścieżką do Biskupic. Chwila przerwy przy sklepie i czarnym pieszym do Dębowca i pożarówką do domu.


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 34.17km
  • Teren 25.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 18.81km/h
  • VMAX 32.40km/h
  • Podjazdy 195m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olsztyn

Wtorek, 15 września 2020 · dodano: 19.09.2020 | Komentarze 0

Dziś druga zmiana, akurat odbieram nadgodziny i spokojnie zdążę wyjść na krótką wycieczkę. Do Olsztyna w terenie, tą ścieżką co zawsze. Wcześniej na przejściu przy trasie pogadaliśmy chwilę z miłym szosowcem. W Olsztynie zerkam na zegarek, czasu sporo jadę więc kółko po Sokolich Górach i powrót do Cze-wy pożarówką.



Kategoria 0-50 km, Jura


  • DST 60.25km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:07
  • VAVG 14.64km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Podjazdy 1371m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okraj

Niedziela, 13 września 2020 · dodano: 14.09.2020 | Komentarze 0

Ostatni dzień wyjazdu. Skrajem Gór Kruczych i polami jedziemy do zbiornika Bukówka.


Następnie do Opawy, gdzie rozpoczynamy długi, prawie 15 km, terenowy podjazd na Przełęcz Okraj (ostatnie 2 km są asfaltem). Chwilami jest bardzo ciężko, zwłaszcza na stromych zakrętach (pełnych kamieni) ale podjechałam całość. Są też wypłaszczenia, gdzie można kapkę odpocząć i zdjęcie zrobić.


Z przełęczy zjeżdżamy w terenie do miejscowości Ogorzelec. I znów czeka długi podjazd. A potem to już właściwie tylko zjazd lub płasko przez Starą Białkę, Błażkową z powrotem do Lubawki. Na rynku chwila przerwy i wracamy do kwatery (mogliśmy zostawić auto i rzeczy). Spakować się i do domu.





  • DST 90.46km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:58
  • VAVG 15.16km/h
  • VMAX 61.20km/h
  • Podjazdy 1763m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stachelberg, Trutnov

Sobota, 12 września 2020 · dodano: 14.09.2020 | Komentarze 0

Dzień typowo turystyczny. Startujemy znów z miejscowości Žacléř. Podjeżdżamy asfaltem do Grupy Warownej Stachelberg. Można obejrzeć mniejsze schrony, okopy a bunkier Polom można zwiedzać (rozległe podziemia). Mogliśmy od razu zwiedzić ale odłożyliśmy na powrót i potem było już za późno (czynne do 17.00). Jest też wieża widokowa.




W terenie jedziemy do miejscowości Voletiny, potem Upice i do Doliny Babuni (Babiččino údolí). Kiedyś już tu byliśmy ale warto ponownie odwiedzić, zwłaszcza, że nie byliśmy wówczas na wieży widokowej. Jedziemy malowniczym odcinkiem wzdłuż rzeki Upy (są ładne, drewniane mostki) a następnie podjazd asfaltem do wieży.



Potem rozmaitymi drogami i polnymi dróżkami dojeżdżamy do Trutnova. A właściwie NAD Trutnov. Jesteśmy na szczycie wzgórza Šibeník. Porośnięte malowniczym lasem i z mnóstwem świetnych ścieżek dla rowerzystów i spacerowiczów.

Dojeżdżamy do pomnika-mauzoleum generała von Gablenza. Żeliwny obelisk jest pusty w środku. Są schody, coraz węższe i węższe a na szczycie jest maleńka platforma i okienko w dachu, przez które można wystawić...samą głowę. Wyobraźcie sobie: dostojny pomnik-grób (przeszklona podłoga ukazuje trumnę generała), z którego co chwilę na szczycie wygląda czyjaś głowa. Miejsce poważne ale śmieszny element być musi i basta.


Trutnov zapamiętałam jako miłe miasto i wciąż takim jest. Zjeżdżamy na rynek, w fontannie Karkonosza pluskają się dzieci i nie tylko dzieci a smok wciąż siedzi na ratuszu.

Jest także taki parking rowerowy oraz bardzo wygodna droga rowerowa wzdłuż rzeki, dzięki której sprawnie opuszczamy miasto.

Podjeżdżamy z powrotem na Stachelberg, skąd w terenie zjeżdżamy do auta.




  • DST 73.50km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:41
  • VAVG 12.93km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Podjazdy 2202m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Černá Hora

Piątek, 11 września 2020 · dodano: 14.09.2020 | Komentarze 1

Głównym punktem dzisiejszego programu będzie podjazd na górę, z którą mierzyłam się już 7 lat temu. Wówczas nie podjechałam całości na raz. Černá Hora.
Auto zostaje w miejscowości Žacléř. Następnie asfaltem podjeżdżamy do wyciągów i tam od razu mega stromo pod górę odrobiną asfaltu i dalej w terenie. Chwilami jest bardzo ciężko, kamienie, wymyte przez wodę koleiny i tym podobne atrakcje.  Dojeżdżamy do schronu.

Potem częściowo asfaltem, częściowo w terenie podążamy do ruin zamku Břecštejn. Niewielka warownia usadowiła się na takiej oto skale:


Na jednej z przełęczy wysłuchaliśmy koncertu na dudach. Taki widok na nasz cel i do tego muzyka:

Był też bardzo ciężki, terenowy podjazd przez miejscowość letniskową z drewnianymi domkami, Bolkov. Nie ma asfaltu tylko przez wioskę biegnie taka jakby ścieżka, pełno kamieni i stromizna. Był to chyba najcięższy odcinek tego dnia, cięższy nawet od Czarnej Góry... Dobrze, że po drodze było źródełko, przynajmniej picia nie brakło...
W końcu podjechaliśmy na szczyt, gdzie miała być wieża widokowa ale zamknięta.
Zjeżdżamy asfaltem wprost do stóp popularnej wieży "Ścieżka w koronach drzew". Ludzi mnóstwo, parking pełny, co chwilę podjeżdża autokar. To nie dla nas...

Mijamy wieżę i rozpoczynamy podjazd na Czarną Górę. Tym razem podjeżdżam bez problemu na raz. Wcale nie było ciężko. Jedynie mijające nas co chwilę dostawczaki były okropnie stresujące: droga wąska a auta pędzą, w nosie mając rowerzystów. Przyznam, że nie spodziewałam się tu takiego ruchu... Wierzchołek jest zalesiony. Jedziemy do nadajnika na szczycie

A następnie do drugiego nadajnika, pełniącego jednocześnie funkcję wieży widokowej.


W oddali widać drugą wieżę widokową. To Hnědý Vrch i najwyższa wieża widokowa w Karkonoszach. Wydaje się tak daleko... No nic, jedziemy. Trochę zjazdów, podjazdów i jesteśmy przy wieży! Sami nie możemy uwierzyć, że tak sprawnie to poszło. Warto było tam przyjechać, widoki świetne.



Zjeżdżamy do Pec pod Sněžkou, skąd kawałek jedziemy główną drogą. Szczęściem jest szeroka a kierowcy ostrożni. W miejscowości Horni Maršov skręcamy znów w teren. Czeka bardzo długi, kilkukilometrowy, podjazd. Jest to droga szutrowa, jednak bardzo wygodna, jedynie ze stromizną trzeba walczyć. W końcu wjechaliśmy na szczyt, jest tam schronisko i punkt widokowy. Ubrać się i parę km zjazdu wprost do auta. Ciężki ale bardzo udany dzień.






  • DST 68.07km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:22
  • VAVG 15.59km/h
  • VMAX 44.30km/h
  • Podjazdy 1255m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kruczy Kamień

Czwartek, 10 września 2020 · dodano: 14.09.2020 | Komentarze 1

Kolejny wypad w góry. Tym razem pogoda ma być łaskawa (znaczy chłodniej lecz bez opadów) co daje nadzieję na udane trasy. Bazą wypadową będzie Lubawka. Fajna, klimatyczna kwatera, ośrodek rodem z PRL ale gospodarze super i wszystko czego turysta potrzebuje do szczęścia, z zaopatrzeniem w mapy włącznie. W południe dowlekliśmy się na miejsce (kiepski ten dojazd...), przebrać się i jedziemy. Naprzeciwko kwatery wyrasta spory masyw i od niego rozpoczynamy przygodę. Wydaje się groźny lecz wiedzie przez niego bardzo wygodna i widokowa dróżka. Jak fajnie znów jechać górskim szuterkiem, podziwiać te lasy i widoczki a miły chłodek owiewa twarz... Tego mi było trzeba. Po pewnym czasie dojeżdżamy do Krzeszowa. Sanktuarium tylko oglądamy (bo już kiedyś zwiedzaliśmy) i podążamy dalej. Podczas naszej nieobecności powstał nawet kawałek DDR...

Teraz Gorzeszów. Rezerwat Głazy Krasnoludków już zwiedzaliśmy a na dziś mamy inne plany więc tylko foto Diabelskiej Maczugi.

Teraz częściowo w terenie, częściowo asfaltem jedziemy do Mieroszowa. Są tu single i trasy enduro ale nas interesuje wieża widokowa.


Kolejny etap to Sokołowsko. W XIX wieku powstało tu pierwsze na świecie specjalistyczne sanatorium z nowatorską metodą leczenia gruźlicy opracowaną przez dr Brehmera. Uzdrowisko było niezwykle popularne, ekskluzywne i w ogóle. Dziś to smutne, zapomniane i ponure miejsce. Często tu schodziliśmy z gór i wrażenie jest wciąż takie samo. Jedziemy przez park zdrojowy i rozpoczynamy wspinaczkę na granicę. Trochę obawiam się tego podjazdu. Warto wspomnieć, że Góry Kamienne to głębokie doliny i  niezwykle strome zbocza. Ktokolwiek właził na Waligórę szlakiem żółtym od Andrzejówki lub taszczył rower na Ruprechtický Špičák wie o czym mowa. Jednak wybrana droga jest w miarę przyjazna, trzeba się przyłożyć jednak większość bez problemu podjeżdżam tylko jedno miejsce bardzo strome i z mnóstwem kamieni i wymytych rynien muszę przeprowadzić.


A na granicy jest już łatwo i takie widoczki:

Zjeżdżamy na stronę czeską by za chwilę z powrotem wspinać się na granicę (ale warto bo super dróżki). Po drodze bunkier:

Zjeżdżamy do Chełmska Śląskiego. Oto XVIII-wieczne Domy Tkaczy, tzw. Dwunastu Apostołów. W jednym z nich ("U Apostoła") kawiarnię i sklepik z lnianymi wyrobami prowadzi pasjonat okolic, historii i w ogóle. Wizytę u niego zaleciła nam gospodyni i faktycznie, warto zajrzeć, wypić kawę, kupić lniane wyroby (ceny przystępne) i posłuchać opowieści i legend (gospodarz, ubrany w ludowy strój, jest jakby nie z tego świata). Za domem można zobaczyć ładnie zagospodarowane źródełko. Mnie zaprowadziła do niego zaczarowana księżniczka, która akurat budowała zamek w ogrodzie (a na poważnie to była córeczka jednej z klientek, choć nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że wszystko tam jest całkiem nierzeczywiste).

Teraz Góry Krucze. Już się nie mogę doczekać. Podążamy przez masyw Starca do Kruczej Skały. Gdybym tylko miała takie pasmo w pobliżu tak jak gospodarze... Jeden ze szlaków rozpoczyna się tuż przy bramie! Te drzewa, strome zbocza, głęboka zieleń świerków i rude trawy, droga zakrętami pnąca się po zboczu, te skały... Wrażenie, że jesteś w jednej z bajek, o których opowiadają w Domach Tkaczy. Na koniec dojechaliśmy na Kruczy Kamień ale Rafał nie chciał łazić po zaroślach (rowerami podjechaliśmy stokówką a szlak biegnie inaczej, trawy wysokie, mało co widać) ja się uparłam i trafiłam na ścieżkę i taaaakie miejsce:


Zjeżdzamy do Lubawki (właściwie Podlesie) na nocleg. A zapomniałam! Po drodze była jeszcze skocznia: