Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 108753.48 kilometrów w tym 28749.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 554358 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 101.46km
  • Teren 15.00km
  • Czas 05:07
  • VAVG 19.83km/h
  • VMAX 33.80km/h
  • Podjazdy 278m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Łowicz

Niedziela, 7 lipca 2019 · dodano: 14.07.2019 | Komentarze 2

Budzę się przed świtem a za oknem... ULEWA!!! No po prostu SKANDAL. No nic, poczekamy, synoptycy przysięgają, że padać nie będzie...
Rankiem już nie pada, poczekaliśmy aż obeschnie (a schnie szybko) i jedziemy. Dziś dojechał do nas Dominik. I tak w ekipie 6-osobowej ruszamy na podbój Łowicza.
Wieje mocno ale na razie nikt się tym nie martwi bo tę stronę wiatr nam bardziej pomaga. Słoneczka także nie brakuje, toteż wycieczka jest bardzo miła.
Na początek troszkę jazdy po Głownie a następnie odwiedzamy kwaterę wojenną na cmentarzu w Bielawach.
Głowno. Dwór Hrabiny Komorowskiej:

Bielawy:

Następnie podążamy do Walewic. Odwiedzamy Miejsce Pamięci poświęcone poległym 17 Pułku Ułanów Wielkopolskich. Spoczywają na odwiedzonym wcześniej cmentarzu w Bielawach.

Następnie jedziemy do pałacu. Jak nazwa wskazuje właśnie w tym pałacu mieszkała słynna  Pani Walewska.
Jeśli o mnie chodzi wycieczka tutaj może się zakończyć. Konie z tutejszej stadniny uwielbiają towarzystwo i przychodzą do ogrodzenia. Gdy byliśmy w Walewicach pierwszy raz przyszła do mnie jedna klacz a za nią pół stada. Wtedy miały pełno jedzenia i to było bardzo miłe, że podeszły. Dziś pastwisko jest wysuszone a jak się taki turysta trafi, co nazbiera świeżej trawy (do której sięgnąć nie mogą) to nawet utytułowane angloaraby ukontentowane wielce. Rzadko mam okazję pobyć w towarzystwie tych pięknych zwierzą a te z Walewic są bardzo przyjacielskie. Ja tu zostaję.
No dobrze, jadę w końcu za ekipą lecz niechętnie...



Jedziemy do pałacyku w miejscowości Sobota. Znajduje się w pięknym, zadbanym parku i jest bardzo ładnym miejscem. Dziś podziwiać możemy neogotycki zameczek jednak jego fundamenty kryją tajemnicę: dokładnie w tym miejscu w XV wieku stał najprawdziwszy zamek.

Teraz troszkę terenu: malownicze dróżki wzdłuż Bzury, które prowadzą nas do Łowicza.



Łowiczanka:

Kierujemy się już z powrotem do Głowna. I tu zaczynają się problemy. Wracamy pod wiatr. Wichurę. Kilkanaście km prostej jak drut drogi pod wiatr i morale leci na łeb. Szczęściem trafił się miły, wycieczkowy szosowiec (można poznać po worku na plecach, w którym wyraźnie przebijają jakieś smakołyki). W przyjemnym tempie 26-27 km/h elegancko doholował nas do samego Głowna. Naturalnie podziękowaliśmy, uśmiał się, choć lekko zdębiał gdy na koniec odwrócił się i zobaczył jaką wycieczkę miał na kole.

Stówka wskoczyła. I weekend zleciał... Zjedliśmy jeszcze pyszny obiadek i cóż... Trzeba się pożegnać i wracać do domu...
Mam nadzieję, że wkrótce znów zobaczymy się w tym składzie. A do Głowna jeszcze w tym roku wpadniemy na tę pyszną kawę a'la Goździk:)









Komentarze
Skowronek
| 15:45 piątek, 19 lipca 2019 | linkuj Może do zimy coś jeszcze się zorganizuje:)
domino83
| 08:21 czwartek, 18 lipca 2019 | linkuj Miło było się z Wami znów spotkać, mam nadzieję że to nie ostatni w tym roku ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!