Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112497.87 kilometrów w tym 30067.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.58 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 572216 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Góry

Dystans całkowity:10082.86 km (w terenie 1867.54 km; 18.52%)
Czas w ruchu:399:22
Średnia prędkość:16.94 km/h
Maksymalna prędkość:74.70 km/h
Suma podjazdów:141964 m
Suma kalorii:16884 kcal
Liczba aktywności:135
Średnio na aktywność:74.69 km i 4h 41m
Więcej statystyk
  • DST 120.72km
  • Czas 06:38
  • VAVG 18.20km/h
  • VMAX 64.10km/h
  • Podjazdy 892m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gailtal Radweg

Wtorek, 25 czerwca 2024 · dodano: 07.07.2024 | Komentarze 2

Wczoraj naczytałam się o górze Dobratsch, którą mamy po sąsiedzku i posiada jakieś takie magnetyczne właściwości. Przyciąga. Ma 2166 m n.p.m. i góruje nad Villach. Masyw jest objęty ochroną jako Park Przyrody. W kierunku szczytu wiedzie asfaltowa droga ale kończy się na wysokości 1700 m n.p.m. Dalej zakaz jazdy. Można prowadzić. Jednak po wczorajszym jesteśmy trochę zmęczeni ale... A jakby górę objechać? Zwłaszcza, że po drugiej stronie masywu biegnie szlak (a właściwie droga rowerowa) Gailtal Radweg... No to jedziemy.
Na początek trochę gór: podjazd do Bad Bleiberg. Droga jest bardzo fajna, ruch nieduży a widoki super. Bad Bleiberg to dawna osada górnicza. Obecnie znana z wód termalnych oraz tras narciarskich. Kopalnię udostępniono do zwiedzania (pod nazwą Terra Mystica). Pojeździliśmy trochę po miejscowości ale zbierają się ciemne chmury (na dziś prognozowane są opady) więc prędko zjeżdżamy w dolinę, do Nötsch. Jeszcze kawałeczek i jesteśmy nad rzeką Gail, wzdłuż której biegnie nasz szlak rowerowy. Parę km dalej, w Vorderberg, łapie nas deszcz ale na szczęście jest możliwość przeczekać obok kościoła. Po jakimś czasie przestało padać można więc jechać dalej. Był to jedyny tego dnia deszcz, pozostałe, krążące w okolicy, deszczowe chmury jakoś szczęśliwie nas omijały.
Szlak biegnie wzdłuż linii kolejowej, po polach i rzecznymi wałami. Drogą mogą poruszać się też pojazdy rolnicze.
Dojeżdżamy do niedużego jeziora Presseger See. Właściwie dojeżdżamy w jego pobliże bo jest z każdej strony ogrodzone i niedostępne. Brzegi należą do kurortów. Dodatkowo jezioro otaczają rozległe trzcinowiska i torfowiska. Przeszliśmy się kawałek ścieżką dydaktyczną, jest tam nieduży taras widokowy, urządzenie obrazujące co to jest i jak powstaje torf oraz tablice opisujące lokalne legendy o mieszkającej w wodach jeziora czarownicy, która hoduje różne zwierzątka (węże, smoki) i konkuruje z wróżkami z gór.
Po przerwie podążamy szlakiem rowerowym do Hermagor i objeżdżamy jezioro z drugiej strony. Następnie wracamy z powrotem na Gailtal Radweg. Jadąc w drugą stronę pięknie widać masyw Dobratsch. Początkowo szlak biegnie przez pola i małe miejscowości. Później robi się ciekawie. Jedziemy przez lasy dróżką (asfaltową, tylko dla rowerów) wzdłuż południowych stoków góry, jesteśmy dość wysoko, rzeka jest niżej. Czasem lekki podjazd, czasem zjazd, tu źródełko, tam kapliczka, raz trzeba było przejechać przez wybieg dla koni (gdzie stojąc pod tablicą szlaku zostaliśmy przepchnięci przez jednego z lokatorów). Na tym odcinku wspaniale widać potężne urwiska. Powstały w 1348 roku gdy w wyniku trzęsienia ziemi doszło do ogromnego obrywu. Runęła cała południowa ściana góry grzebiąc kilka wiosek a ślady tego wydarzenia widać w dolinie do dziś.
Podziwiając widoki i ciesząc się świetnie poprowadzonym szlakiem dojeżdżamy do samego Villach.

Podjazd do Bad Bleiberg:


Bad Bleiberg:


Na szlaku Gailtal Radweg:

Na ścieżce dydaktycznej:

Widok ze szlaku na Dobratsch:

Gailtal Radweg:

Widok na południową stronę masywu Dobratsch:

Tak pięknie jest nad rzeką Gail:


Dz




  • DST 102.43km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:36
  • VAVG 15.52km/h
  • VMAX 59.30km/h
  • Podjazdy 1223m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Naturpark Weissensee

Poniedziałek, 24 czerwca 2024 · dodano: 03.07.2024 | Komentarze 2

Weissensee to najwyżej położone jezioro w Karyntii (930 m n.p.m.). Jezioro stanowi obszar chroniony a woda jest tak czysta, że można ją pić (nie próbowałam). Obowiązuje zakaz wstępu dla łodzi motorowych (z wyjątkiem promów).
Auto zostaje w Feistritz an der Drau. Przy dworcu jest duży, bezpłatny parking. Początkowo jedziemy wzdłuż Drau. W miejscowości Mauthbrücken porzucamy rzekę by rozpocząć mozolny podjazd do jeziora. Jedziemy przez miejscowości Ziebl, Gassen, Stockenboi. Liczyłam, że na wioskowej drodze będzie spokój ale nic z tego. Zaś to samo: wąsko, kręto i co chwilę auta. Najgorzej ciężarówki. Nie żeby byli nieostrożni, po prostu nie bardzo jest miejsce i możliwość bezpiecznie ominąć rowerzystę. Na przykład w jednym miejscu kierowca jadący z góry pomyślał i zatrzymał się żeby ten za mną mógł pojechać. No kurczę mało to było przyjemne. Gdy przez parę km pojawił się jakiś tam chodnik z ulgą nań zjechałam. Oj w Alpach raczej nie można liczyć na samotną kontemplację gór w wersji szosowej... No chyba, że są jakieś spokojne obszary gdzie warto pojechać to proszę mi polecić. Tak czy inaczej droga jest świetna, widoki bomba i gdyby przyjechać na przykład o 4 rano na pewno byłoby fantastycznie. Albo później bo wracając około 17:00 na drodze było już puściutko (ku memu zaskoczeniu).
Dojechaliśmy do jeziora. W planie jest objazd jeśli się uda. Po stronie północnej biegnie szlak mtb. Początkowo jest łatwo bo szutrowa droga dobrze ubita. Ale po pewnym czasie nawierzchnia robi się tak luźna, że nie sposób jechać. Przy nachyleniu kilkanaście procent nasze gravelowe opony strasznie się ślizgają. Wracamy więc na przystań. W tym miejscu trzeba napisać, że oficjalnie rowerowy szlak dla wszystkich biegnie środkiem jeziora. Czyli trzeba udać się na przystań i poczekać na prom. Nie sugerujcie się rozkładem jazdy. Stateczki kursują o wiele częściej, podpływają do przystani co kilkanaście minut. Uwaga, płatność tylko gotówką. Wysiadamy w miejscowości Neusach. I podążamy malowniczą drogą rowerową (częściowo asfaltową, częściowo szutrową) wzdłuż brzegów. Mniej więcej w połowie jeziora szlak odbija w prawo i rozpoczyna się szutrowy podjazd na polanę Hermagorer Bodenalm (1231 m n.p.m.). Początkowo jest w miarę łatwo. Ale później nachylenie wzrasta do kilkunastu procent i robi się bardzo ciężko. Za każdym zakrętem wypatruję wypłaszczenia a tam coraz bardziej stromo i wspinaczce nie ma końca. Do tego trzeba trochę walczyć z podłożem ale na szczęście jest dobrze ubite. W końcu mówię sobie za tym zakrętem schodzę. Dość, finisz. No dobra za tamtym. Nie no to jeszcze za kolejnym. Gdy wreszcie mówię: koniec, nie dam już rady, złażę nadchodzi grupa turystów pieszych i widząc, że jedziemy na zwykłych rowerach a nie elektrykach gratulują i ogólnie aplauz. No zejdziesz? No nie zejdziesz a nawet skrzydeł dostaniesz. No i podjechałam, no proszę dało się. I warto było się pomęczyć, widoki są niesamowite. Coś pięknego. Na polanie jest drewniane schronisko oferujące domowe produkty. Oprócz tego na lato przywożone są specjalnie wybrane i wypożyczane krowy w liczbie 30.  Pasą się na polanie i później z ich mleka powstaje specjalny, lokalny ser. Krówki były ale nie mam zdjęcia, nie wiadomo czy wolno fotografować utytułowane lokatorki polany a opiekun czuwał, lepiej nie ryzykować...
Zdjęcia, podziwianie gór i jedziemy dalej. Teraz długi zjazd i muszę powiedzieć, że na tych cienkich oponach zjeżdżało się o wiele lepiej niż na mtb-owych. Dziwne.
Wracamy do drogi asfaltowej i zjeżdżamy (no dobrze, w jednym miejscu trzeba było kawałek podjechać) do auta tak samo jak rano. Na zjeździe było niemal zupełnie pusto, ale fart. Na koniec jeszcze kawałeczek wzdłuż Drau.

Widoki z drogi w okolicy Stackenboi:


Wodospad przy drodze:

Pierwsze spotkanie z jeziorem Weissensee. Widok na przystań:

Obok był camping gdzie można wejść na pomost:

Na promie:


Widoki z pokładu:



Na brzegu jest mała wieża widokowa. Widać drogę rowerową:

Polana Hermagorer Bodenalm:



O tutaj widać jedną krówkę:




  • DST 105.51km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:09
  • VAVG 17.16km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • Podjazdy 1044m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Millstätter See

Niedziela, 23 czerwca 2024 · dodano: 02.07.2024 | Komentarze 2

Dziś jedziemy zobaczyć, Millstätter See, drugie co wielkości jezioro Karyntii i najgłębsze jezioro w Austrii (142m). Jakość wód odpowiada jakości wody pitnej a temperatura latem 25C. Nie widać też motorówek i tym podobnych. Pierwsze kilometry trasy jedziemy szlakiem wzdłuż Drau. W miejscowości Feistritz an der Drau porzucamy go by rozpocząć mozolny podjazd przez góry. Na tym odcinku wpadła większość dzisiejszych przewyższeń. Ruch jest duży mimo, że droga lokalna. Trzeba się do tego niestety przyzwyczaić: tutaj na każdej drodze w górach jest duży ruch. Wcale nie czuję się bezpiecznie bo jest wąsko i masa zakrętów. Może trzeba tu po prostu przyjeżdżać poza sezonem. W końcu dojeżdżamy do miejscowości Döbriach nad brzegiem jeziora. Dookoła zbiornika biegnie szlak rowerowy R2B (Millstätter See Radweg). Objazd zaczynamy od północnej strony. Jest to droga rowerowa wzdłuż drogi dla aut, jedziemy między kurortami aż do Seeboden.
Następnie szlak prowadzi południowym brzegiem. Ten odcinek super bo jest to leśna droga z widokami na jezioro i żadnych zabudowań. Nie wiem dlaczego ten brzeg nie jest zagospodarowany. Może to rezerwat? Tym lepiej dla nas. Całość objazdu jeziora ma około 30 km. Gdy wróciliśmy do Döbriach nadeszły chmury i ulewa. Na szczęście jest się gdzie schować. Po pewnym czasie przestało padać i można jechać dalej. Z powrotem przez góry (ale z tej strony podjazd jest łatwiejszy) i ponownie jesteśmy nad brzegiem Drau. Do Villach znów wracamy wzdłuż jej brzegów. Nie powiem żeby mi się to nudziło, te rzeczne odcinki są prześliczne.
Drauradweg:

Millstätter See. Widok z drogi rowerowej po stronie północnej:

Seeboden:

Południowa, znacznie bardziej atrakcyjna, część szlaku R2B:






Ponownie nad Drau:

Starówka w Villach:




  • DST 77.09km
  • Czas 05:06
  • VAVG 15.12km/h
  • VMAX 74.70km/h
  • Podjazdy 1637m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Großglockner Hochalpenstraße

Piątek, 21 czerwca 2024 · dodano: 30.06.2024 | Komentarze 4

Dziś najważniejsza trasa wyjazdu. Podjazd do stóp Großglockner (3798 m n.p.m.) najwyższego szczytu Austrii. Oczywiście na sam wierzchołek można się jedynie wspiąć a nie wjechać rowerem ale wiedzie doń pewna wyjątkowa droga: Großglockner Hochalpenstraße. Najwyżej położna, utwardzona droga w Austrii. Prowadzi do serca Parku Narodowego Wysokie Taury, wspina się na 2369 m n.p.m, do punktu widokowego Kaiser-Franz-Josefs-Höhe skąd rozciąga się wspaniały widok na Großglockner i lodowiec Pasterzen, jeden z największych lodowców Alp Wschodnich (który, jak piszą w necie, dotąd broni się przez roztopieniem...).
Wcześniej przeczytałam, że rowerzyści radzą by na drogę ruszyć jak najwcześniej bo potem będziemy podjeżdżać w kolejce motocykli i samochodów. Zatem pobudka o 5:00 bo do początku trasy mamy z Villach ponad 100 km dojazdu autem. Parking jest za miastem Winklern, tuż przy drodze i wjeździe na biegnący opodal szlak rowerowy Glockner Radweg (R8). Szlak jest fantastyczny. Biegnie wzdłuż drogi ale nie obok niej, cały czas jedziemy przy rzece Möll. Szlak jest czasem asfaltowy, czasem szutrowy, bardzo łatwy. Po 20 km zaczyna się podjazd. Mozolnie wspinamy się do miejscowości Heiligenblut a następnie do bramek. Jak dla mnie najtrudniejszy był odcinek do bramek (a potem końcówka w tunelu-galerii). Rowerzyści mają swoją bramkę (kierują doń znaki wymalowane na jezdni) i podjeżdżają za darmo. Pozostałe pojazdy płacą 40 euro. Kursują też autobusy (w miejscu dokąd zdążamy początek mają liczne szlaki piesze). Rowerzystów mało, tylko pojedyncze osoby na szosach. Trochę to dziwne bo w innym miejscach jeżdżą tłumy na elektrykach. Może to i lepiej. 
Co tu kryć jest ciężko. Od lat nie jeździłam po górach, nigdy też nie mierzyłam się z tak długim podjazdem (20km). Wykres średni nie wygląda strasznie ale czytałam, że szosowcy piszą, że wcale łatwo nie jest. I nie jest. Nachylenie cały czas w okolicy 10%. Myślę, że to wypłaszczenie w połowie zaniża średnią. Rafał wziął wcześniej mój telefon, dzięki czemu mam dużo zdjęć z podjazdu. Wraz z upływem czasu ruch wzrasta, mijają nas całe kolumny motocyklistów. Dla nich ta droga to coś, co każdy powinien mieć w swoim turystycznym CV. Jest też dużo samochodów ale na szczęście jeżdżą ostrożnie. Dobrze, że zaczęliśmy wcześniej bo przynajmniej połowę podjazdu był spokój. No i słońce jeszcze nie praży. Wspomnę jeszcze, że po drodze dwa razy trzeba było chwilę czekać na światłach bo trwają remonty.
Wreszcie po dotarciu na taką jakby przełęcz zaczyna się trawers i kawałek wypłaszczenia. Po drodze mijamy malowniczy wodospad, jeziorko no i oczywiście mamy fantastyczne widoki na góry. W pewnym momencie Rafał mówi: "Patrz, tam autokar ledwo jedzie". Podnoszę głowę i widzę tunel-galerię. Ło matko... Myślę sobie: Jak wysoko, jak stromo, jak tam wjadę? Odcinek przed tunelem i sam tunel są bardzo ciężkie. Myślę, że gdyby na końcu nie czekał on: Großglockner to bym nie podjechała. Poddać się na trasie do Króla Gór? Nie ma takiej opcji i kropka. Jesteśmy na miejscu. Kawałek przez wielkie parkingi i oto jest nasz cel: naturalny taras widokowy Kaiser-Franz-Josefs-Höhe. Chmury sobie poszły i przepięknie widać góry. Przez lunetę (ogólnodostępną) Rafał dojrzał wspinaczy właśnie kończących wejście na wierzchołek najwyższego szczytu Austrii. Trochę wieje ale to nic. Przerwa na ławeczkach, zdjęcia i podziwianie widoków. Nigdy nie byliśmy w Alpach. Można podjechać jeszcze wyżej, pod Hochtor na 2500 m n.p.m., ale to na następnym wyjeździe, gdy będziemy podjeżdżać z drugiej strony. Przed tym będę się musiała solidnie za siebie zabrać żeby siły były.

Po przerwie Rafał podjechał wyżej do szklanej galerii a ja nie mam już za bardzo sił poszłam więc oglądać świstaki. Jest tam tabliczka "Świstaki tutaj" i strzałka w dół. Świstaki na zawołanie, taaa, akurat... A jednak. Stoi rządek motocyklistów i patrzą w dół. Podchodzę i rzeczywiście świstaki spacerują, biegają po łące poniżej i nic sobie nie robią z turystów.
Pora wracać do auta. Zjazd nie jest straszny, tylko w jednym miejscu trochę straszy przepaść a oddzielający nas murek jakiś taki mały. Po drodze zatrzymaliśmy się na punkcie widokowym obok restauracji. W dół czas leci ekspresowo i ponownie meldujemy się w Heiligenblunt. Jest to popularny kurort narciarski. Znajduje się w nim kościół św. Wincentego, którego zdjęcia na tle gór zdobią chyba wszystkie foldery reklamujące Austrię. W kościele przechowywana jest fiolka z relikwiami krwi Chrystusa (od niej nazwę swą wzięła miejscowość).
Do auta wracamy tym samym szlakiem wzdłuż rzeki Möll, po drodze odwiedzając wodospad Jungfernsprugn (120 m wysokości). Niełatwy ale udany dzień.

Na szlaku R8 wzdłuż rzeki Möll:


Ta asfaltowa droga to tylko dla rowerzystów. Widać wodospad Jungfernsprung:

Rozpoczynamy podjazd:

Wspaniałe widoki po drodze:



Widać Großglockner (3798 m n.p.m.), ten trójkątny wierzchołek po lewej, nad którym są chmury:

Widoki z drogi:

Tunel-galeria:

Dojechałam:

Widoki z tarasu:


Taras widokowy Kaiser-Franz-Josefs-Höhe:


Tutaj widać naszą drogę (wypłaszczenie):


A tutaj widok na tunel-galerię:

Wodospad przy samej drodze (miejscami woda płynęła asfaltem):

Heiligenblunt. Kościół św. Wincentego:

Heiligenblunt. Fontanna z naturalnymi kryształami na rynku.

Alpejski widoczek:

Wodospad Jungfernsprung:




  • DST 38.04km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 16.66km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Podjazdy 303m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Drau

Czwartek, 20 czerwca 2024 · dodano: 30.06.2024 | Komentarze 1

Po długiej podróży dotarliśmy do Karyntii. Dziś tylko krótka wycieczka na początek wyjazdu. Auto zostaje w mieście Völkermarkt a my zjeżdżamy do rzeki Drau, wzdłuż której biegnie szlak Drauradweg. Już na początku Rafał łapie kapcia, po paru km następny kapeć. Wobec tego (wkurzony) wraca do auta moim rowerem po zapasową oponę. Kolejna zmiana i godzinę w plecy ale jedziemy. Szlakiem Drauradweg podążamy wzdłuż rzeki kilkanaście kilometrów. Na tym odcinku Drau rozlewa się szeroko, bardziej przypomina jezioro. Jest przepiękna, jej wody mienią się turkusowo. Sam szlak też bardzo fajny: wygodna szutrowa droga wśród zieleni tuż nad samą wodą.
Na wysokości miejscowości Goritschach opuszczamy szlak (niedaleko mostu jest tam miejsce na kąpiel z czego korzysta Rafał) i przez miejscowość Weitendorf dojeżdżamy do jeziora Klopein (Klopeiner See). Niestety jego brzegi są ogrodzone, wszędzie tereny prywatne (należące do hoteli). Tylko w jednym miejscu był ogólnodostępny punkt  widokowy na jezioro. Następnie przez Sankt Lorentzen wracamy nad Drau i z powrotem do auta. Stąd jeszcze 70 km do Villach, gdzie mamy kwaterę.

Rzeka Drau. W jedną stronę jedziemy szlakiem, któy biegnie pod mostem a w drugą wracamy przez most. Wszystko tak pomyślane by rowerzysta nie musiał wjeżdżać na ruchliwą drogę.

Na szlaku Drauradweg. Sami zobaczcie, jak pięknie:


Kąpielisko na rzece:

Klopeiner See. Wszystkie widoczne na zdjęciu pomosty należą do hoteli:




  • DST 70.08km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:47
  • VAVG 18.52km/h
  • Podjazdy 699m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Himmelsleiter

Poniedziałek, 9 października 2023 · dodano: 28.12.2023 | Komentarze 0




  • DST 109.54km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:03
  • VAVG 18.11km/h
  • Podjazdy 1081m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pałac Hluboká

Sobota, 7 października 2023 · dodano: 28.12.2023 | Komentarze 0




  • DST 92.86km
  • Teren 30.00km
  • Czas 05:34
  • VAVG 16.68km/h
  • Podjazdy 1553m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Český Krumlov

Piątek, 6 października 2023 · dodano: 28.12.2023 | Komentarze 0




  • DST 71.85km
  • Czas 03:56
  • VAVG 18.27km/h
  • VMAX 57.20km/h
  • Podjazdy 1217m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

El Castell de Guadalest

Poniedziałek, 23 stycznia 2023 · dodano: 03.02.2023 | Komentarze 1

Rano jedziemy podobnie jak wczoraj krajówką do Altea. Stamtąd przez miejscowości La Nucia, Polop do Callosa d'en Sarrià. Z Callosa bardzo miły podjazd do miejscowości El Castell de Guadalest, która jest celem dzisiejszej wycieczki. Rafał pojechał na objazd jeziora (nawiasem mówiąc nie warto) a ja (prowadząc rower bo inaczej się nie da) na zwiedzanie tej prześlicznej, malutkiej miejscowości. Największą atrakcją jest mauretańska twierdza wzniesiona w VIII wieku. Jedyną drogą do niej jest wykuty w skale tunel (Wrota św. Jana). Forteca właściwie nigdy nie została zdobyta a po zmianie władzy (od XIII w.) Maurowie mieszkali tam pod protekcją szlachty aragońskiej. W miasteczku znajdziemy cztery muzea, urokliwe uliczki, zabytkową pralnię miejską i mnóstwo sklepików z rękodziełem. Turystów mnóstwo (także z Polski) ale jest miło bo wszyscy są zachwyceni i urzeczeni tym miejscem.
Dziś jest cieplej niż wczoraj i nie wieje. Wracamy do Altea i potem znów krajówką do Calpe. Jak dla mnie to była najlepsza wycieczka wyjazdu.

To był ostatni dzień rowerowy. Kolejne dwa dni niestety padało więc tylko spacerki po okolicy a ostatniego nie mieliśmy już rowerów więc znów tylko spacer.
W drodze:

Widok na La Nucia:

W drodze do Guadalest:


Punkt widokowy. Zwróćcie uwagę na ceramiczne płytki, z których wykonano tablicę. Z rejonu Walencji, gdzie jesteśmy, pochodzi 15% globalnej produkcji płytek ceramicznych. Przy czym wielkich fabryk jest niewiele a większość to niewielkie, wielopokoleniowe manufaktury. Ceramika jest wszędzie: zdobi ściany budynków, ogrodzenia, numery domów obowiązkowo muszą być ceramiczne (i zdobione), widzieliśmy bramę w kształcie ogromnej jaszczurki całej zdobionej ceramiką, ceramiczne są nawet chodniki (i okropnie śliskie). W Guadalest kupicie mnóstwo niedrogich ceramicznych cudeniek, polecam zabrać sobie torbę lub plecak. Najlepiej duże;):









Małe tunele na krajówce tuż przed Calpe. Gdy wieje (a wieje) przejazd przez nie jest okropny. Udało mi się chwycić moment bez samochodów bo zwykle pędzi jeden za drugim:





  • DST 75.04km
  • Czas 04:11
  • VAVG 17.94km/h
  • VMAX 44.30km/h
  • Podjazdy 1421m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Coll de Rates z Callosa d'En Sarrià

Niedziela, 22 stycznia 2023 · dodano: 03.02.2023 | Komentarze 0

Wycieczka po okolicznych górkach. Z Calpe jedziemy krajówką do miejscowości Altea. Następnie skręcamy na drogę CV-755. Tutaj nie trzeba zdawać się na nawigację. Wystarczy sobie wcześniej zapamiętać numery dróg, którymi mamy jeździć. Oznakowania są dobre i nic więcej nie potrzeba. Po drodze skręcamy bo Rafał chce pokonać podjazd na masyw Sierra de Bernia z Altea La Vella. Ja w tym czasie czekam na dole (godzinę). Tam nawet na góralu jest bardzo ciężko a na szosie to szkoda nerwów.
Następnie razem jedziemy do Callosa d'en Sarrià, skąd czeka dość mozolny podjazd do miasteczka Tàrbena. Za to uspokaja się ruch samochodowy i z Callosa na drogach są niemal sami rowerzyści. A z Tàrbena dalsza droga na Coll de Rates to sama przyjemność. Na przełęczy czekam a Rafał jedzie pod nadajnik. Ja rezygnuję bo raz sił brak ale bardziej obawiam się wiatru. Do tego gdy wrócił narzekał na spory ruch na tej wąziutkiej drodze. Okazuje się, że to ulubione miejsce paralotniarzy a na samej górze jest parking. Tak więc lepiej podjeżdżać tam w tygodniu. Moje oczekiwanie też nie było tak całkiem zmarnowane bo dowiedziałam się, że ładnie dziś widać Ibizę i nieczęsto jest taka dobra widoczność. Oraz nakarmiłam lokalnego psa. Gdybym wiedziała, że zejdzie mu tyle czasu (godzina) to bym sobie zjechała by podjechać z drugiej strony ale cóż... Może jeszcze będzie okazja.
Na zjeździe jest bardzo, bardzo zimno. Dobrze, że mamy ciepłe ciuchy, zimowe czapki i rękawiczki bo byłoby kiepsko. Po drodze zatrzymujemy się na punkcie widokowym.
Dalsza droga (nadal całkiem przyjemnie) wiedzie przez Parcent, Alcalali, Xalo, Benissę i standardowo do Calpe.

Masyw Sierra de Bernia. Gdzieś tam pojechał Rafał:

Między Callosa d'en Sarrià a Tarbena:



Tarbena:

Odcinek z Tarbena na Coll de Rates:


Widok z Coll de Rates. W dole Parcent:

Widok z Coll de Rates. Po lewej górka gdzie pojechał Rafał. W dole widać podjazd od strony Parcent:

Na horyzoncie widać Ibizę:

Na przełęczy:

Na punkcie widokowym: