Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112739.11 kilometrów w tym 30127.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 573041 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

50 - 100 km

Dystans całkowity:38052.75 km (w terenie 12420.50 km; 32.64%)
Czas w ruchu:1612:44
Średnia prędkość:18.55 km/h
Maksymalna prędkość:74.70 km/h
Suma podjazdów:232554 m
Suma kalorii:38927 kcal
Liczba aktywności:536
Średnio na aktywność:70.99 km i 3h 53m
Więcej statystyk
  • DST 58.31km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:25
  • VAVG 17.07km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Podjazdy 457m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bez sił

Piątek, 21 września 2018 · dodano: 22.09.2018 | Komentarze 0

Dzień wolny zatem udaliśmy się na Jurę. Wycieczka rozmaitymi ścieżkami, często nowymi. Byłoby super gdyby nie bolące, ociężałe nogi...  Ale za to znaleźliśmy wreszcie Skałkę Świętego Idziego:))) To na tej właśnie skale podczas szalejącej w okolicy zarazy objawił się Święty we własnej osobie i wskazał źródełko, którego woda leczyła chorobę. Koleżanka z pracy, mieszkająca w Zrębicach opowiada, że niegdyś źródełko było śliczne, schodziło się doń po schodkach a woda była czysta i smaczna. Niestety, gdy jeden z miejscowych postanowił obudować je studnią z daszkiem wszystko się zepsuło, ludzie zaczęli tam wrzucać śmieci, zanieczyścili źródło, chyba już na zawsze... Może Idzi jeszcze powróci i wskaże nowe źródło... I tak jak niegdyś znów pospaceruje sobie po okolicy... Oto skałka:

Znaleźliśmy też całkiem ładną ścieżkę ze Zrębic do przysiółka Brus, która dalej odbija do Siedlca i tam właśnie dojechaliśmy. Na zdjęciu początek ścieżki w Zrębicach, między cmentarzem a gospodarstwem, widok zaraz po podjeździe na wzgórze:

A tutaj widok z ostańca Sroga Skała w Zaborzu oraz schronisko w tejże skale:



I na koniec prześliczny widok z wapiennika w Dębowcu:

Całkiem ładnie wyszły te jurajskie widoczki:)


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 64.80km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:18
  • VAVG 19.64km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Podjazdy 388m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Siedlec z dziewczynami

Sobota, 8 września 2018 · dodano: 08.09.2018 | Komentarze 1

Wycieczka miała być dłuższa ale deszcz pokrzyżował plany. Wraz z Iwoną, Kasią i Iloną do Siedlca. Do Zaborza towarzyszył nam Rafik.
W Siedlcu zaczęło padać i schroniłyśmy się przy sklepie. Gdy przestało wracamy do Cze-wy. Wycieczka głównie asfaltowa, dopiero w Zrębicach wjeżdżamy w Sokole Góry i wracamy pożarówką. Szkoda, że krótko bo fajny wypad.









Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 67.29km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:47
  • VAVG 17.79km/h
  • VMAX 40.20km/h
  • Podjazdy 563m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jurajskie dróżki

Środa, 29 sierpnia 2018 · dodano: 29.08.2018 | Komentarze 0

Wycieczka bez konkretnego pomysłu, ot tak, pokręcić się trochę po okolicy. Sił mało bo wczoraj cały dzień w pracy.
Lasem do Dębowca, podjazd pod kościół, dalej do wieży obserwacyjnej i zjazd w terenie do lasu, gdzie kawałek po swojemu i następnie zielonym szlakiem pieszym do Przybynowa. Dalej owym zielonym mieliśmy jechać do Jaroszowca ale po drodze kombinowałam jak dojechać do skałek na górze Kamień ale nic z tego, z jednej strony ogrodzone, z drugiej pola bez żadnej ścieżki.
Wracamy do szlaku. Kawałek dalej jest droga w lewo, na mapie przez Babią Górę, byłaby to alternatywa dla piaszczystego rowerowego z Jaroszowca do Suliszowic.
Na początku jest ok, potem odcinek piachu ale takiego, że nie pokonałam, normalnie jakby nagle ktoś złapał za tylne koło. Nie sposób było w tym jechać. Albo to przez brak sił... Lecz po tym odcinku reszta jest bardzo fajna, nawet pomimo długiego, stromego podjazdu. Warto powtórzyć.
W Suliszowicach przerwa na bułki i jedziemy dalej. Szlakiem żółtym pieszym - jest to piękny odcinek między skałkami pośród bukowego lasu.
Na skrzyżowaniu szlaków skręcamy na zielony szlak pieszy i jedziemy nim do asfaltu. Skręt w ul. Źródlaną i podjazd w stronę Uroczyska Bogdaniec ale przed ścianą lasu skręcamy w prawo.
Teraz jedziemy odcinkiem, na którym najbardziej nam zależało by go sprawdzić: na mapie zaznaczony jako czarny szlak rowerowy lecz od wielu lat nie był odnawiany. Po drodze widziałam tylko jeden starożytny znak (taki sprzed zmian). Odcinek ów jest bardzo ładny, spokojnie można nim jeździć. Minus to atakujące chmarami strzyżaki. Lepiej się nie zatrzymywać. W poniedziałek jeden mnie użarł, wziąwszy za jelenia. Bez komentarza...
Wyjeżdżamy przy rozlewni wody Złoty Potok. Potem zamiast zjechać do Złotego i stamtąd na Drogę Klonową, kombinujemy by znaleźć nową ścieżkę i w sumie się udało, tylko sam koniec zniszczony po wycince.
Powrót przez Brus, dalej czarnym szlakiem rowerowym do Zrębic. Ze Zrębic w Sokole Góry, które objeżdżamy czarnym szlakiem pieszym a do Cze-wy wracamy "pożarówką".
Mimo zmęczenia cieszę się, że tak blisko mamy jurajskie ścieżki, tereny tak zróżnicowane i piękne.
Tutaj link do zdjęć:
JURAJSKIE DRÓŻKI



Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 69.30km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 18.90km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Podjazdy 540m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Janów

Piątek, 24 sierpnia 2018 · dodano: 25.08.2018 | Komentarze 2

Urlop lecz ze względów pogodowych zrezygnowaliśmy z wyjazdu. Popołudniu ma burzyć zatem na rower trzeba wyjść wcześniej. Cel to Janów, przy okazji Rafał wyznaczy sobie miejsca do montażu drogowskazów na czarnym szlaku pieszym.
Do Janowa standardowo: pożarówką, przez Sokole Góry do kapliczki św. Idziego, następnie lasem do Pabianic, Drogą Klonową i jesteśmy.
Natomiast powrót na początku Szlakiem Ku Źródłom do Ostrężnika, gdzie podjeżdżamy (ja niestety część podjazdu zepsułam, nie potrafiłam pokonać zakrętów) do wejścia do Jaskini Wiernej, najdłuższej jurajskiej jaskini (ponad kilometr korytarzy). Wierna jest dostępna do zwiedzania kilka razy w roku. Widziałam na zdjęciach, że w środku jest metalowy właz broniący dostępu do korytarzy. Chodzi nie tyle o względy bezpieczeństwa, ile o ochronę szaty naciekowej. Z pewnością zauważycie na zdjęciu znicze. Upamiętniają grotołaza, który zginął w jaskini w 2014 r. przygnieciony głazem.
Z Ostrężnika jedziemy czarnym szlakiem pieszym, po drodze odbijamy jeszcze na ścieżkę, która mnie zaciekawiła. Wiedzie pięknym bukowym lasem pośród skałek.
Czarny szlak pieszy wiedzie nas do Krasawy, gdzie wjeżdżamy na "nowy zielony". Czyli nowy wariant zielonego szlaku pieszego, gdyż trzeba było zmienić przebieg. Dojeżdżamy do Sokolich Gór, gdzie skręcamy na żółty szlak pieszy. Mieliśmy nim wracać do Cze-wy ale chyba źle się zrozumieliśmy i Rafał skręcił w stronę pożarówki i tak pojechaliśmy. Na początku byłam trochę zła ale gdy nadeszły burzowe chmury okazało się, że to jednak on miał rację. Pędem do domu ale i tak ulewa dopadła nas dwie ulice przed domem i trzeba było poczekać na przystanku. Po kilkunastu minutach burza sobie poszła w stronę Olsztyna i można było spokojnie wrócić do domu. Fajna wycieczka ale z powodu upału ciężko mi się jechało a do tego nie wzięłam sobie nic do jedzenia i ledwo dojechałam do domu.
LINK DO ZDJĘĆ: JANÓW


Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 61.50km
  • Teren 35.00km
  • Czas 03:34
  • VAVG 17.24km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Podjazdy 467m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Sycowa

Piątek, 17 sierpnia 2018 · dodano: 22.08.2018 | Komentarze 2

Wolny czas prędko płynie, nadszedł koniec urlopu. Żegnamy Milicz, pakujemy bagaże i autem jedziemy do miejscowości Kobyla Góra, skąd rozpoczynamy wycieczkę.

Najpierw poszukiwania miejsca obozu jenieckiego w Biskupicach. Udało się, miejsce jest zarośnięte i zapomniane ale widać podmurówki dawnych budynków. By się stamtąd wydostać trzeba pojechać na przełaj między polami:

Kolejny przystanek na trasie wycieczki to Leśne Arboretum w miejscowości Stradomia. Ze względów czasowych nie zwiedzam bo teren jest bardzo duży a rowerem jeździć nie wolno. Na miejscu jest też sklep z rozmaitymi roślinami. Szkoda, że same duże okazy i rowerem nie zabiorę bo kupiłabym coś niecoś...;)

Następnie męczyliśmy się poszukując Ruin Bramy Południowej między Ślizowem a Sycowem. Okazało się, że brama jest w innym miejscu niż zaznaczono na mapie.

Teraz Syców i jego Park Miejski. Trzeba przyznać, że Sycowianie mają piękny park, częściowo zagospodarowany, częściowo dziki ale z pięknym starodrzewem i mnóstwem świetnych ścieżek.
Jest to część zespołu pałacowo - parkowego należącego do rodu Biron von Curland. Sam zamek nie przetrwał wojny lecz pozostał piękny park a w nim liczne rzeźby i mauzoleum rodowe.
To ciekawa historia, warto przeczytać, linki poniżej:
CZĘŚĆ PIERWSZA HISTORII ZAMKU W SYCOWIE
CZĘŚĆ DRUGA HISTORII ZAMKU W SYCOWIE



Na koniec wycieczki odwiedzamy ruiny kościoła ewangelickiego w Pisarzowicach. Powstał on w latach 1901 - 1902 z inicjatywy księcia von Curland. Historia jego powstania jest smutna, upamiętnia zmarłego w wieku zaledwie 13 lat syna księcia.


Pora wracać do auta, zapakować rowery i do domu.




Kategoria 50 - 100 km, Wyprawa


  • DST 79.50km
  • Teren 60.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 15.90km/h
  • VMAX 27.00km/h
  • Podjazdy 408m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rezerwat Stawy Milickie

Czwartek, 16 sierpnia 2018 · dodano: 22.08.2018 | Komentarze 3

Dziś zwiedzaliśmy Rezerwat Stawy Milickie. Oczywiście tylko te części, które są dla turystów dostępne. Lasami podążamy do Jazu Niezgoda odbudowanego w 2015 roku. Okolice są dzikie i sama Barycz też wygląda w tym miejscu nieco groźnie:



Następnie podążamy do wieży przy Stawie Starym,po drodze odwiedzając starożytne cmentarzysko.



Odwiedziliśmy też Grodzisko Kaszowo. Słabo widoczne w terenie, może w bezlistne miesiące widać lepiej. Na szczęście jest tablica.

I na koniec kilka zdjęć z trasy dzisiejszej wycieczki. Tutejsze tereny są niezwykle malownicze, sami zobaczcie:






Kategoria 50 - 100 km, Wyprawa


  • DST 97.00km
  • Teren 70.00km
  • VMAX 29.20km/h
  • Podjazdy 478m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Baryczy

Wtorek, 14 sierpnia 2018 · dodano: 22.08.2018 | Komentarze 3

Drugi dzień wyjazdu. W okolicach Milicza piachu jest już mniej, turysta ma do dyspozycji bardzo fajne ścieżki leśne i polne, o tak, lasy, dużo lasów.
Na początek odtworzona dawna granica polsko - niemiecka. Szlaban jest oryginalny.

Następnie zobaczyć pałac w Golejewku. Widzieliśmy też wspaniałe konie z tamtejszej stadniny.


Potem pałac w Pakosławiu. Mieści hotel ale jak dla mnie to nieładny jest. Może wewnątrz ale dla nas, plebsu, raczej niedostępny. Grunt, że choć podjechać zobaczyć można a nie tak jak w Starym Sielcu, który reklamuje się wyjątkowymi ruinami pałacu a tymczasem turyści won...

Następnie Jutrosin. Bardzo ładne miasteczko. Obok niego jest zagospodarowany zalew a nad jego brzegiem wiatrak.

W programie jeszcze Szaniec Powstańców Wielkopolskich

Oraz kolejny wiekowy dąb. Dąb Bartek, ma 400 lat.


W Trzebicku także są ruiny pałacu lecz tak zarośnięte, że choćby chciał nie da rady podjeść do murów. Jedynie samotny strażnik pilnuje pałacowych ruin...

Spojrzenie na płynącą niespiesznie Barycz

Był także przejazd malowniczą ścieżką rowerową pomiędzy stawami


Oraz powrót do Milicza ścieżką rowerową poprowadzoną na miejscu dawnej kolejki wąskotorowej. Dawnej owa kolejka była w zasadzie jedynym środkiem łączności ze światem i mnóstwo ludzi korzystało z niej dojeżdżając do szkoły i pracy. W miejscowościach na trasie przygotowano przystanki kolejowe i ustawiono oryginalne wagoniki. Bardzo ciekawa inicjatywa i przygotowana chyba przez rowerzystę bo ścieżka w większości jest szutrowa a nie asfaltowa:)

W Miliczu pojechaliśmy jeszcze do ruin zamku, wprawdzie odwiedzone już w 2015 ale szkoda byłoby tu być i nie zajrzeć. Niestety nadal zakaz wstępu, grozi zawaleniem i wciąż l nic nie zrobione by to zmienić. Choć zawalenie mu raczej nie grozi bo to twarda sztuka, podobno podczas wojny Niemcy chcieli go wysadzić w powietrze. Podłożyli ładunki, odpalili... I nic. Mury przetrwały.







  • DST 74.40km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:54
  • VAVG 15.18km/h
  • VMAX 38.50km/h
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Ostrzeszowa

Poniedziałek, 13 sierpnia 2018 · dodano: 22.08.2018 | Komentarze 2

Kilka dni urlopu. Ze względu na mój brak sił wybraliśmy bardziej płaskie tereny. Na początku miały być Bory Dolnośląskie lecz w końcu padło na Dolinę Baryczy, gdzie ryzyko zbombardowania w lesie praktycznie nie istnieje. W dodatku nie mógłby nam towarzyszyć Mors.
W dodatku to blisko z Cze-wy.
Wycieczkę rozpoczynamy w Ostrzeszowie. Dość prędko okazuj się, że tutejsze okolice to sam piach a szlaki rowerowe poprowadzone są najbardziej piaszczystymi odcinkami. Pewno tamtejszym znakarzom po prostu nie chce się poszukać innych ścieżek i zmienić przebieg. Faktem jest, że gdy jechaliśmy na zwykłe ścieżki (bez znaków) było tam znacznie łatwiej jechać. Nie żeby mi piach jakoś szczególnie przeszkadzał ale co za dużo to wiadomo...
Parę zdjęć:
Tutaj przykład szlaku rowerowego:

Tutaj jezioro w Antoninie. Zdjęć pałacyku nie mam bo jest w remoncie i nie widać go spod rusztowań:)

Potemleśnymi ścieżkami dojechaliśmy do Dębu Huberta, który ma 320 lat.


Są i stawy. I mnóstwo ptactwa, widzieliśmy wiele pięknych czapli białych, przelatywały całkiem blisko nas:) Dojechaliśmy też do wieży widokowej, samej wieży nie mam, tylko widok z niej.

Warto też odwiedzić miejscowość Odolanów, bardzo zadbana i jest co zwiedzać. Przypadkiem trafiliśmy też do zapomnianego cmentarza ewangelickiego.


Trochę było za gorąco ale wycieczka udana.






  • DST 85.70km
  • Teren 44.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 17.14km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Podjazdy 540m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wielki Łuk Warty

Niedziela, 12 sierpnia 2018 · dodano: 13.08.2018 | Komentarze 9

Wielki Łuk Warty z ekipą łódzko-wielkopolsko-mazowiecką czyli z Mariuszem, Dominikiem i Andrzejem. Wyjazd ustalony już oj, dawno, bardzo dawno temu, ze trzy miesiące albo i lepiej. Jako, że my tam już byliśmy to została nam przydzielona rola przewodników wycieczki i zagwarantowania uczestnikom, że nie zaginą pośród ton tamtejszego piachu.
Start z Działoszyna, do wycieczki dołączyli jeszcze Cioran, Piotr i Rafał.
Początkowo korzystamy z czerwono znakowanego Szlaku Jury Wieluńskiej, wiodącego wzdłuż brzegów Warty, mijamy też wapiennik i nieduże kamieniołomy. Obiecaliśmy uczestnikom dużo piachu i  brak obiadu (nad tym drugim chyba bardziej ubolewają). Po wczorajszych opadach piach mokry i łatwiej w nim jechać ale i tak było go mniej niż pamiętaliśmy z wycieczki kilka lat temu. No w każdym razie terenu było dużo, co akurat mnie odpowiada. Co ciekawe sama bym kiedyś nie pomyślała, że tak go polubię...
No dobrze, wróćmy na trasę. Tu foto kamieniołomu i początkowe zmagania terenowe:



Następnie podążamy do Źródła Objawienia ukrytego w lesie niedaleko miejscowości Kałuże. To przepiękne, pełne zieleni miejsce, sami zobaczcie. Na miejscu Cioran pyta "To gdzie te cuda?"... "Cierpliwości, zaraz będą" zdaje się odpowiadać Najświętsza Panienka...



Tymczasem jedziemy dalej, do Kurhanów Książęcych z II w. n.e. w Przywozie. Do dzisiejszych czasów zachowały się dwa. Wydobyte stąd zabytki można oglądać w muzeum w Wieluniu.
W pobliżu znaleziono też ślady osady. Miejsce skłania do zadumy nad przemijającym czasem.

Kolejna atrakcja to Źródło Świętego Floriana. Jest to bardzo ładne miejsce i fajne jest to, że można dojść do samej wody i podziwiać piaskowe "gejzery". Podobno owe źródło ma wielką wydajność, niestety dziś poziom wody jest bardzo niski, zapewne z powodu trwającej suszy... Nazwa źródła pochodzi stąd, iż w dawnych czasach czerpano zeń wodę do gaszenia pożarów.


Jedziemy dalej. Podążamy lasem, przecinamy drogę asfaltową, po drugiej stronie ponownie wpadamy w las i... Przejazd blokuje kilka aut, obok siedzą ludzie, to pielgrzymka. Większość już wyruszyła, została obsługa, powoli pakująca rzeczy. I oto nastąpiły obiecane cuda: zaproszono nas na obiad. Panowie byli przeszczęśliwi:)

Kolejnym miejscem wartym odwiedzenia jest Góra Świętej Genowefy, najbardziej wysunięty na północ ostaniec. Ostatni ostaniec. Oczywiście jedziemy tam w terenie, trochę żeśmy pokręcili i zamiast wyjechać przy nim wyjechaliśmy nad nim i trzeba było zejść stromo w dół. Oczywiście niektórzy próbowali zjeżdżać...




Na koniec pojechaliśmy jeszcze do Żabiego Stawu, niestety, prawie całkiem zarósł... Niepowodzeniem zakończyły się też poszukiwania ścieżki do mostu, którym mieliśmy pokonać Wartę i trzeba było wracać do Działoszyna bo czas goni.
No i koniec wycieczki. Czas płynie zdecydowanie za szybko... Mam nadzieję, że uczestnicy są zadowoleni. Do zobaczenia na następnej wycieczce!
Spójrzmy jeszcze na Wartę:






  • DST 55.95km
  • Teren 43.00km
  • Czas 02:54
  • VAVG 19.29km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Podjazdy 474m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Powybierać nowe ścieżki

Środa, 25 lipca 2018 · dodano: 26.07.2018 | Komentarze 3

Wy też tak macie, że jadąc autem czy innym środkiem transportu wypatrzycie jakieś ścieżki i potem nie dają Wam spokoju? No to dziś pojechalim sobie takie ścieżki posprawdzać, wybrać sobie co ładniejsze na stałe warianty dojazdowo - łącznikowe, znaleźć jeziorko i kamieniołom na mapie zaznaczone, słowem, powłóczyć się po okolicy.
Tutaj wpis będzie dłuższy bo to wczoraj było i coś niecoś jeszcze pamiętam.
Na początek podążamy przez Hutę i nowym wariantem do Olsztyna. DO jest trudniej niż Z bo niemal do końca mocno pod górę. Ale pola i lasy, przez które podąża rowerzysta nadal równie ładne.
W Olsztynie jedziemy obok spichlerza niewygodnym, kamienistym duktem. Lepiej nie wjeżdżać do lasu tylko podjechać do zamku wzdłuż niego po normalnym polu i już. A tak to żeśmy się namęczyli i nawyrzekali tylko.
No dobrze, teraz obok zamku i piaszczystym zjazdem dojeżdżamy do czerwonego szlaku rowerowego, którym podążamy do Zrębic. Po dojeździe do asfaltu przecinamy go i podążamy ul. Rędzinową do końca. Potem borem, lasem do DK 46, przecinamy i jedziemy pięknym, leśnym odcinkiem wprost do jeziorka. Na mapie to Las Ciecierzyn. Następnie podążamy duktem dość podmokłym, trzeba uważać by nie zjeżdżać tu po opadach. Po drodze miał być kamieniołom lecz wszystko fest zarośnięte, wypatrzyłam tylko wypełnione wodą zapadliska.
Ów dukt prowadzi nas do niebieskiego szlaku pieszego, którym podążamy kawałek do Turowa, gdzie ponownie skręcamy tu i tam, włóczymy się po polach by ostatecznie wylądować w Srocku przy początku nowych ścieżek nordic walking, które ostatnio wymalował Rafał. Proponuje on by je objechać i tu zaczęły się dla mnie schody bo ino mu się ślepia zaświeciły i... POSZLI!!! Nie mogłam za nimi nadążyć, jedynie Dreju zwalniał, co bym dojechała. Przyznam, że byłam już bliska porzucenia tych chartów i zjechania do leśniczówki jakąkolwiek dróżką, gdybym tylko wiedziała, którą na pewno bym tak wnet uczyniła. A tak to pozostało gnać za nimi. Wreszcie objazd się skończył i wrócilim do domu.
Fajna wycieczka, szkoda tylko, że sił mało.







Kategoria 50 - 100 km, Jura