Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112823.66 kilometrów w tym 30192.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 573362 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Skowronek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

50 - 100 km

Dystans całkowity:38137.30 km (w terenie 12485.50 km; 32.74%)
Czas w ruchu:1617:53
Średnia prędkość:18.55 km/h
Maksymalna prędkość:74.70 km/h
Suma podjazdów:232875 m
Suma kalorii:38927 kcal
Liczba aktywności:537
Średnio na aktywność:71.02 km i 3h 53m
Więcej statystyk
  • DST 94.30km
  • Czas 03:52
  • VAVG 24.39km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 582m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rodzinny szosing

Czwartek, 26 kwietnia 2018 · dodano: 27.04.2018 | Komentarze 0

Dziś wolne, zatem wybraliśmy się na szosową wycieczkę. Przez Sobuczynę, Mazury, Jastrząb do Poraja. Bardzo ruchliwe te drogi, niefajnie.
Z Poraja kierujemy się na Koziegłowy (częściowo nowymi drogami). W samych Koziegłowach zamieszanie na całego, ruch taki, że aż się w głowie kręci. Zatem wiejemy stamtąd czym prędzej, nawet na rynek nie zajrzelim.
Rafał wyczaił jakąś boczną dróżkę do Koziegłówek, całkiem fajną. A potem prowadzi ona przez Lgotę Górną do drogi wojewódzkiej. Jest tam ścieżka rowerowa, mało wygodna lecz nie ma co marudzić, przynajmniej jedziemy z dala od tych wariotów za kółkiem.
W Masłońskich skręcamy na Przybynów, gdzie urządzamy przerwę pod sklepem. Dalej podążamy tak jak na poprzedniej szosowej wycieczce. 
Chwilami trochę kropiło ale wycieczka udana.


Kategoria 50 - 100 km


  • DST 72.10km
  • Teren 36.00km
  • Czas 04:23
  • VAVG 16.45km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Podjazdy 670m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Goście na Jurze

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · dodano: 22.04.2018 | Komentarze 4

Goście na Jurę przybywają. Wycieczka planowana z Mariuszem od dawna, martwiliśmy się tylko o pogodę. Na szczęście dopisała. Przybędzie także Andrzej:) Trzeba przygotować odpowiednią trasę, co by goście zadowoleni byli. Zatem górki i górki, piachy i piachy, o kamieniach nie zapominając. Dodatkowo trafiły się zachwycające koleiny. Ale po kolei:
Startujemy z Janowa w składzie: Andrzej, Mariusz, Adrian, Parker, Arek, Cioran, Zbyszek no i my. Na początek podążamy nawiedzoną drogą (ma to związek z Powstaniem Styczniowym) do Śmiertnego Dębu.
Nasz cel to Park Krajobrazowy Stawki, który objeżdżamy znanymi ścieżkami i nowymi także. Stawki to teren płaski, silnie zabagniony, są liczne strumienie i stawy (także hodowlane). Lasy głównie olsowo-łęgowe ale są i 400-letnie dęby. Najcenniejsze obszary chroni Rezerwat Wielki Las. Można tu spotkać łosie a raz widzieliśmy zimorodka. 
Mamy tu mnóstwo wygodnych dróg leśnych poprowadzonych groblami oraz dwa szlaki rowerowe: zielony i czarny. To taki wyjątkowy na Jurze zakątek, gdyż reszta okolic jest sucha jak pieprz.


Następnie podążamy do Sygontki. Słynie z pysznych pstrągów ale warto tu też odwiedzić Niebieskie Źródła (zasilają Wiercicę) i kamieniołom. To całkiem ładne miejsca, sami zobaczcie:

Foto Adii:



Następnie jedziemy do Sierakowa i Bystrzanowic korzystając z leśnych duktów. W Bystrzanowicach przerwa przy sklepie, by następnie wjechać na zarośniętą, pełną gałęzi i mało wygodną ścieżkę prowadzącą do mogiły żołnierzy AK w miejscowości Bystrzanowice Dwór. Przy grobie zapalamy znicz, chwila refleksji a potem jedziemy zobaczyć odnowiony dwór. Niegdyś należał do majątku Raczyńskich, obecnie do małżeństwa lekarzy z Cze-wy. Jest nie ogrodzony - rzecz niecodzienna w prywatnych rezydencjach.



Z Bystrzanowic Dworu jedziemy do Mzurowa ścieżką, która na mapie wygląda bardzo ładnie ale na miejscu okazuje się dość, hmm... Po prostu czeka nas długi odcinek po wysuszonych, głębokich koleinach. Dobrze, że wysuszone, bo gdyby tam było błoto to chyba bym się załamała. A tak to powoli ale na spokojnie dało się przejechać. Zdjęcia nie oddają w pełni uroku tego miejsca, gdyż na najciekawszych odcinkach człek walczy o równowagę i nie w głowie mu pstrykanie zdjęć. Ale po drodze trafiła się także bardzo ładna skałka a wdzięcznym imieniu "Koci Łeb".



Foto Adii:

Teraz czeka nas dłuższy odcinek asfaltem, prowadzący do Niegowy. Tam wjeżdżamy na szlak żółty pieszy, który jest wygodną szutrową ścieżką, prowadzącą wprost do zamku Bobolice. Foto (pod zamek nie podjeżdżamy gdyż wszyscy już tam byli a kłębiący się wszędzie tłum skutecznie odstrasza) i jedziemy do zamku Mirów. Podjeżdżamy pod mury, chwilka przerwy a potem zjazd na obiad.


Przy obiedzie dumamy nad dalszą trasą. W końcu zwycięża wariant żarecki. Mirowskim Gościńcem podjeżdżamy w pobliże wzgórza Parchowotka, skręt w teren i na wierzchołek zobaczyć bunkry. Są tam też ładne skałki i piękne widoki.



Pora na terenowy zjazd do Żarek, bardzo fajny. W Żarkach oglądamy tylko stodoły a potem kluczymy między zabudowaniami i różnymi uliczkami wyjeżdżamy naprzeciw Źródła Spod Brzozy. Wody mało ale jest.

Teraz czeka nas długi odcinek po piachach i górkach do Jaroszowa. Stamtąd nadal w terenie do Suliszowic i niebieskim szlakiem pieszym, na którym trzeba się ciut pomęczyć. Tuż przed Siedlcem skręcamy do Kamieniołomu Warszawskiego. 
Tutejszy wapień jest śnieżnobiały i był wykorzystany przy odbudowie Warszawy m.in. do licowania ścian gmachu Sejmu.
Sam kamieniołom jest bardzo ładny i na pewno wart odwiedzin.




Z kamieniołomu jedziemy do Siedlca a następnie Drogą Klonową do Złotego Potoku. Zaglądamy jeszcze do pałacu Raczyńskich. Wcześniej opuścili nas Arek i Cioran, którzy rowerami wrócili do Cze-wy.


No koniec wycieczki. Trzeba spakować rowery, pożegnać się i do domu. Czas zleciał bardzo szybko, wydawało się, że jesteśmy na trasie tylko chwilę a tu już pół dnia minęło... Myślę, że wycieczka była bardzo jurajska, niczego nie brakło. Mam nadzieję, że wszyscy uczestnicy są zadowoleni.
Na koniec jeszcze parę zdjęć autorstwa Parkera:





Kategoria 50 - 100 km, Jura


  • DST 71.30km
  • Czas 02:42
  • VAVG 26.41km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Podjazdy 437m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Szosowo

Środa, 18 kwietnia 2018 · dodano: 21.04.2018 | Komentarze 5

Szosing w zespole 6 - osobowym. Tempo żwawe, miejscami ciężko było nadążyć. Ale wycieczka bardzo fajna. Przez Brzeziny, Młynek, Poczesną, Jastrząb do Poraja. Następnie wzdłuż zalewu, potem Masłońskie, Przybynów, Suliszowice, Siedlec, Zrębice, Turów, Kusięta i do domku. 


Kategoria 50 - 100 km


  • DST 88.90km
  • Czas 03:30
  • VAVG 25.40km/h
  • VMAX 59.80km/h
  • Podjazdy 422m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do cukierni

Niedziela, 15 kwietnia 2018 · dodano: 15.04.2018 | Komentarze 1

Dziś miała być spokojna wycieczka na kawę, wyszło trochę inaczej, to znaczy tempo było dość żwawe (jak na mnie) ale nawet dałam radę. Na zbiórkę przybyło sześć osób, oprócz nas zjawili się Adrian, Cioran, Marcin i Robert. Celem jest Gidle Cafe.
Trasa analogiczna jak ostatnio. W Gidlach kawa i inne pyszności a także dłuższa przerwa. Kawa trochę gorsza niż ostatnio ale nadal smaczna.


Zaglądamy też do kościoła św. Marii Magdaleny ale znów zamknięty. Myślałam, że może w niedzielę będzie otwarty (msza była o 10.00) ale nic z tego. Jeszcze nigdy nie byłam wewnątrz.

W drodze powrotnej chcę jeszcze zobaczyć kapliczkę, która ostatnio zwróciła mą uwagę (w miejscowości Ruda). Okazuje się, iż jest to cmentarz choleryczny z XIX wieku.

Miejscami wiatr dokuczał ale było się za kim schować. Trochę trudniej było koło utrzymać. Wycieczka fajna tylko nogi słabe, jest nad czym pracować.
Jeszcze foto autorstwa Marcina:





  • DST 95.00km
  • Teren 80.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 15.83km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Podjazdy 750m
  • Sprzęt Cube
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wielki Kanion Tarnogórski

Niedziela, 8 kwietnia 2018 · dodano: 11.04.2018 | Komentarze 5

Nie wiem, jak Rafał to zrobił ale tak wyznaczył trasę, że dziś było praktycznie zero asfaltu. I to między Zabrzem, Bytomiem i Tarnowskimi Górami. "Łatwizna" - powie rowerzysta tam mieszkający ale planując w domu trasę palcem po mapie to naprawdę osiągnięcie.
Rankiem jedziemy (w grupie 6-osobowej) PKP do Zabrza. Na początku odrobina błądzenia, z dworca do galerii handlowej, potem po terenie Huty Zabrze:

A potem po suchych polach, koleinach, rozmokłych polach i między zaroślami:



Po drodze spotykamy sporo rowerzystów. Korzystamy z ich tras, rozmaitych, wyjeżdżonych ścieżek. Fajne są zwłaszcza długie odcinki wzdłuż torów:

Powoli kierujemy się w stronę Tarnowskich Gór. Naszym celem jest Wielki Kanion. Na początek dojeżdżamy do miejsca zwanego Dolomitowa Sportowa Dolina. Jest stok narciarski, knajpki oraz fajny teren dla rowerzystów i spacerowiczów. Kamieniołom jest spory, spójrzcie tylko na proporcje (na pierwszym zdjęciu rowerzysta po prawej i na drugim na dnie wyrobiska):



Następnie odnajdujemy dojazd do Wielkiego Kanionu. Najpierw pierwszy punk widokowy a potem do drogi prowadzącej na dno. Jednak, to co z daleka wygląda na równiutką nawierzchnię okazuje się nierówne, koleiniaste i ogólnie niemiłe do jazdy. Na dno zjeżdżają tylko Rafał i Cioran bo reszcie nie uśmiecha się mega podjazd po głębokich koleinach. Tam jest naprawdę stromo... Wolimy poleniuchować na górze:





Następnie przez Nakło Śląskie jedziemy nad zbiornik Chechło - Nakło na obiad. Są tam tłumy spacerowiczów i rowerzystów ale jakoś tak bezboleśnie i spokojnie przejeżdżamy.

Po obiedzie jedziemy do Miasteczka Śląskiego. Przerwa przy sklepie na uzupełnienie picia i od tej chwili podążać będziemy już tylko lasami. Część z tych ścieżek już znamy. Mijamy Kalety, Koszęcin i Boronów. Z Boronowa do Aleksandrii a stamtąd tu i tam i tak jakoś, metodą kombinowaną, wyjeżdżamy obok bunkra na Dźbowie (dzielnica Cze-wy).

Fajna udana wycieczka, tempo spokojne, bez szarpania i nowe ścieżki. Dziś podobały mi się zwłaszcza samoobsługowe przejazdy kolejowe:




  • DST 88.90km
  • Czas 03:50
  • VAVG 23.19km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Podjazdy 408m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Gidel na ciasto

Czwartek, 5 kwietnia 2018 · dodano: 05.04.2018 | Komentarze 4

Dziś wolne, można udać się na dłuższą wycieczkę. Rano do kardiologa założyć Holtera a potem na zbiórkę pod Skansen, gdzie czekają już Bartek i Zbyszek. Pojechaliśmy przez Małusy do Mstowa, następnie skręt w stronę Krasic ale na skrzyżowaniu nie jedziemy prosto tylko odbijamy w lewo i po pewnym czasie lądujemy w Skrzydlowie. A stamtąd prosta droga (przez Rzeki Małe, Garnek, Skrzypiec) do Gidel. Byliśmy tu już kilka razy, opisywałam zabytki, więc zainteresowanych pozwolę sobie odesłać do starszych wpisów.
Do sanktuarium nie wchodzę bo stoi pełno aut, chyba jest jakaś uroczystość.
Kawiarnia naprzeciwko sanktuarium nieczynna ale gdy pod sklepem zastanawiamy się, co robić, miła mieszkanka Gidel informuje nas, gdzie znajdziemy kawiarenkę. Trafiamy bezbłędnie a pod kawiarenką dzieci informują nas, że za 10 minut będzie otwarte. Czekamy wraz z nimi na otwarcie i warto bo kawa pyszna i lody także i ciasta. Pani chciała nam nawet wynieść stół (ogródek w remoncie) ale dziękujemy grzecznie, starczą plastikowe pufy.
Po przerwie jedziemy do drewnianego kościółka św. Marii Magdaleny (XV w.) według legendy wzniesionego na miejscu kąciny.
Do Cze-wy wracamy przez Konary, Kłomnice, Rzerzęczyce, Kuchary, Mstów i Srocko. W drodze powrotnej wiatr trochę dokuczał ale było się za kim schować. Fajna, wiosenna wycieczka:)
Bazylika Matki Bożej w Gidlach:

Przerwa przy kawiarni:

Kościół św. Marii Magdaleny:

Coś ciekawego u stóp świątyni:

Ekipa:





  • DST 65.20km
  • Czas 02:47
  • VAVG 23.43km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Podjazdy 477m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Mstów z wesołą ekipą

Środa, 4 kwietnia 2018 · dodano: 04.04.2018 | Komentarze 0

Na popołudniowy szosing umówiliśmy się z Rafikiem i Zbyszkiem. Ruszamy spod Skansenu, podążamy przez hutę a za chwilę dzwoni kolega Rafika, Jarek, czekamy chwilę aż przybędzie i jedziemy dalej. Za kawałeczek dojeżdża szosowiec z gatunku miłych, zamienilim kilka zdań i postanowił z nami zostać. Od słowa do słowa okazuje się, że Karol (bo tak ma na imię) zna Parkera a i kilku innych znajomych mamy wspólnych. I tak sobie beztrosko podążamy gawędząc, to znaczy na podjazdach jest mniej beztrosko ale grunt to złapać koło i dalej jakoś idzie. Na trasie tempo było żwawe ale dwie przerwy przy sklepie pozwoliły złapać oddech.
Trasa podobna do piątkowej, z małymi modyfikacjami: do Mstowa ale przez Małusy, następnie obok rzeki (gdzie jeden kierowca napędził nam strachu, w sumie nie był winny ale tak jakoś nadjechał niespodzianie, że trochę popłochu było) i do Krasic. Następnie do Żurawia, Zagórze, Bukowno, Turów do Olsztyna i przez Kusięta do domku. Super wycieczka.



Kategoria 50 - 100 km


  • DST 59.40km
  • Czas 02:29
  • VAVG 23.92km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Podjazdy 357m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Źródło Stoki

Piątek, 30 marca 2018 · dodano: 31.03.2018 | Komentarze 2

Popołudniowy, szosowy wypad z Cioranem i Parkerem. Pojechalim do Mstowa (przez Kusięta, Brzyszów i Gąszczyk) a na miejscu skręt w stronę Krasic. Nad rzeką Parker zwraca nam uwagę na źródło. W zeszłym roku zakątek ten uporządkowano i zabezpieczono w ramach projektu „Ochrona wartości przyrodniczych źródła Stoki”.  Obok są też ławeczki. Woda z tego źródła jest podobno wysoko oceniana przez fachowców, można pić. Źródło ma też drugą nazwę; "Spod Góry Wał".
Z ciekawostek: prawdopodobnie na Górze Wał istniało w średniowieczu grodzisko. Na wierzchołku znajduje się osadzony w wapiennej skale metalowy krzyż. W jego podstawę wmurowano pocisk z okresu I wojny światowej. Także i to miejsce odnowiono w zeszłym roku. Tam nas jeszcze nie było - oto temat na kolejną wycieczkę.
Do Cze-wy wracamy przez Małusy. A w Kusiętach zaczęło padać i pokropiło nas nieco.
Zdjęcia autorstwa Parkera.

Widok na źródło Stoki:


Warta:





Kategoria Jura, 50 - 100 km


  • DST 98.60km
  • Czas 04:33
  • VAVG 21.67km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Podjazdy 697m
  • Sprzęt Bastet
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Szosing do Mirowa

Niedziela, 25 marca 2018 · dodano: 26.03.2018 | Komentarze 2

Miał być babski szosing w 3-osobowym składzie, lecz ochrona się przyda, prawda? Zatem pojechało osób 11. Rankiem chłód jeszcze kąsa, potem słoneczko przygrzewa i panuje całkiem miła aura. Wyjazd miał być spacerowy lecz (jak zwykle) nie był, rozbrykali się uczestnicy, możliwe iż to wpływ owego słoneczka. Były też pogaduchy po drodze oraz kawa i papu w Mirowie. Wycieczka udana, humory dopisały, na drogach bez nerwów (nie ma to jak jazda w większej grupie) a co do sił... To akurat lepiej przemilczeć. Dojechałam:)

Pierwsze cztery zdjęcia podkradzione Parkerowi:








Kategoria Jura, 50 - 100 km


  • DST 58.50km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:50
  • VAVG 15.26km/h
  • VMAX 36.70km/h
  • Podjazdy 438m
  • Sprzęt Vision
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Błotko

Niedziela, 11 marca 2018 · dodano: 12.03.2018 | Komentarze 3

Świtem bladym... No, trochę później, termometr pokazuje pięć stopni na plusie. W ciągu dnia zapowiadają piętnaście. Wobec takiego obrotu sprawy nie ma wymówek, idziemy na rower...
Na dzisiejszą wycieczkę wybrała się nas szóstka w osobach Rafika, Dreja, Fikoła, Przemka no i naszych, rzecz jasna. Trasa ma być powtórką tej z października (gdy wybralim się z Rafikiem do Rezerwatu Stawki) z drobnymi modyfikacjami.
Na początek po piachach wzdłuż torów (mocno już rozjeżdżone...) i lasem do Kusiąt. Na wygodnym zwykle dukcie błota od groma i trochę, co daje pewne wyobrażenie o tym, co nas dziś czeka... A błota nie lubię wyjątkowo, nie lubię i kropka. Jakoś tam ślamazarnie przez nie przejadę lecz nie lubię i nie polubię.
Wróćmy na trasę. Dwa plus dwa to cztery rachujemy sobie zatem, że spora dawka błota na dukcie równa się bardzo spora na naszej ścieżce, którą zwykle jeździmy... W sumie nic się przecież nie stanie, jeśli do Turowa dojedziemy asfaltem, prawda?...
W Turowie ponownie w teren, podążamy do Małus, kawałeczek asfaltem w stronę Zagórza i ponownie w teren (czytaj: w błoto) na czarny szlak rowerowy, którym dojeżdżamy do Żurawia. W tak zwanym międzyczasie zaczyna kropić deszcz. Najpierw nam się zdało, że to z kół, lecz po chwili okazuje się, iż to jednak z nieba. Gdzie to obiecane słoneczko? Prognozy znów nas oszukały...
Zdrowy rozsądek podpowiada by nie pchać się na Stawki bo tam w normalnych warunkach jest mokro, a co dopiero teraz... Wobec tego jedziemy asfaltem do Piasku i tam ponownie wjeżdżamy na czarny szlak rowerowy, którym dojeżdżamy do Zrębic. Przerwa na pomoście i w Sokole Góry. A do Cze-wy wracamy żółtym szlakiem pieszym.
Jakoś się dowlokłam do domu lecz rzec muszę szczerze, że w nogach słabość okrutna. Na każdej górce panowie musieli na mnie czekać. Nie miałam sił podjechać na najprostsze wzniesienia. Normalnie bym się wściekała, lecz dziś chciało mi się z tego śmiać. Co tam, grunt to w ogóle z domu wyleźć.


Kategoria Jura, 50 - 100 km