Info
Ten blog rowerowy prowadzi Skowronek z miasteczka Jura K-Cz. Mam przejechane 112823.66 kilometrów w tym 30192.04 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.57 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 573362 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Sierpień9 - 4
- 2024, Lipiec11 - 2
- 2024, Czerwiec17 - 16
- 2024, Maj16 - 9
- 2024, Kwiecień6 - 4
- 2024, Marzec14 - 14
- 2024, Luty7 - 3
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad7 - 0
- 2023, Październik15 - 0
- 2023, Wrzesień23 - 0
- 2023, Sierpień15 - 25
- 2023, Lipiec14 - 4
- 2023, Czerwiec15 - 11
- 2023, Maj16 - 4
- 2023, Kwiecień19 - 0
- 2023, Marzec14 - 0
- 2023, Luty3 - 0
- 2023, Styczeń9 - 8
- 2022, Grudzień2 - 4
- 2022, Listopad14 - 3
- 2022, Październik20 - 2
- 2022, Wrzesień12 - 0
- 2022, Sierpień18 - 4
- 2022, Lipiec17 - 8
- 2022, Czerwiec21 - 0
- 2022, Maj23 - 0
- 2022, Kwiecień19 - 3
- 2022, Marzec16 - 2
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń7 - 0
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad9 - 2
- 2021, Październik14 - 2
- 2021, Wrzesień19 - 25
- 2021, Sierpień14 - 10
- 2021, Lipiec15 - 12
- 2021, Czerwiec19 - 6
- 2021, Maj20 - 2
- 2021, Kwiecień17 - 10
- 2021, Marzec17 - 6
- 2021, Luty5 - 2
- 2021, Styczeń5 - 2
- 2020, Grudzień12 - 6
- 2020, Listopad16 - 8
- 2020, Październik12 - 11
- 2020, Wrzesień19 - 6
- 2020, Sierpień15 - 5
- 2020, Lipiec14 - 18
- 2020, Czerwiec17 - 6
- 2020, Maj18 - 10
- 2020, Kwiecień16 - 18
- 2020, Marzec12 - 33
- 2020, Luty6 - 12
- 2020, Styczeń6 - 5
- 2019, Grudzień4 - 1
- 2019, Listopad5 - 6
- 2019, Październik5 - 7
- 2019, Wrzesień7 - 3
- 2019, Sierpień9 - 2
- 2019, Lipiec11 - 4
- 2019, Czerwiec8 - 4
- 2019, Maj7 - 6
- 2019, Kwiecień3 - 0
- 2019, Marzec4 - 14
- 2019, Styczeń1 - 2
- 2018, Grudzień2 - 6
- 2018, Listopad5 - 16
- 2018, Październik8 - 4
- 2018, Wrzesień13 - 12
- 2018, Sierpień16 - 32
- 2018, Lipiec5 - 12
- 2018, Czerwiec12 - 13
- 2018, Maj13 - 13
- 2018, Kwiecień12 - 28
- 2018, Marzec3 - 7
- 2018, Luty1 - 2
- 2017, Grudzień3 - 2
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik9 - 2
- 2017, Wrzesień12 - 0
- 2017, Sierpień18 - 12
- 2017, Lipiec14 - 5
- 2017, Czerwiec9 - 21
- 2017, Maj16 - 37
- 2017, Kwiecień13 - 18
- 2017, Marzec9 - 19
- 2017, Luty2 - 4
- 2017, Styczeń1 - 4
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Listopad1 - 9
- 2016, Październik15 - 8
- 2016, Wrzesień21 - 15
- 2016, Sierpień24 - 26
- 2016, Lipiec15 - 20
- 2016, Czerwiec17 - 17
- 2016, Maj11 - 8
- 2016, Kwiecień15 - 2
- 2016, Marzec5 - 0
- 2016, Luty2 - 2
- 2016, Styczeń3 - 12
- 2015, Grudzień9 - 10
- 2015, Listopad17 - 35
- 2015, Październik6 - 9
- 2015, Wrzesień16 - 18
- 2015, Sierpień23 - 52
- 2015, Lipiec16 - 55
- 2015, Czerwiec17 - 36
- 2015, Maj21 - 50
- 2015, Kwiecień19 - 29
- 2015, Marzec12 - 38
- 2015, Luty4 - 13
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień10 - 29
- 2014, Listopad10 - 33
- 2014, Październik14 - 40
- 2014, Wrzesień19 - 63
- 2014, Sierpień18 - 68
- 2014, Lipiec16 - 51
- 2014, Czerwiec16 - 78
- 2014, Maj21 - 52
- 2014, Kwiecień11 - 24
- 2014, Marzec13 - 43
- 2014, Luty10 - 21
- 2014, Styczeń9 - 31
- 2013, Grudzień15 - 41
- 2013, Listopad14 - 29
- 2013, Październik11 - 28
- 2013, Wrzesień19 - 82
- 2013, Sierpień22 - 55
- 2013, Lipiec15 - 60
- 2013, Czerwiec23 - 81
- 2013, Maj24 - 63
- 2013, Kwiecień24 - 77
- 2013, Marzec5 - 42
- 2013, Luty10 - 41
- 2013, Styczeń7 - 23
- 2012, Grudzień20 - 39
- 2012, Listopad22 - 81
- 2012, Październik21 - 67
- 2012, Wrzesień22 - 37
- 2012, Sierpień24 - 37
- 2012, Lipiec18 - 17
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj15 - 11
- 2012, Kwiecień9 - 0
- 2012, Marzec6 - 0
- 2012, Luty1 - 2
- 2012, Styczeń1 - 0
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień6 - 2
- 2011, Lipiec2 - 0
- 2011, Czerwiec8 - 9
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień1 - 0
- 2010, Sierpień2 - 0
- 2010, Lipiec5 - 0
- 2010, Czerwiec2 - 0
50 - 100 km
Dystans całkowity: | 38137.30 km (w terenie 12485.50 km; 32.74%) |
Czas w ruchu: | 1617:53 |
Średnia prędkość: | 18.55 km/h |
Maksymalna prędkość: | 74.70 km/h |
Suma podjazdów: | 232875 m |
Suma kalorii: | 38927 kcal |
Liczba aktywności: | 537 |
Średnio na aktywność: | 71.02 km i 3h 53m |
Więcej statystyk |
- DST 88.47km
- Teren 60.00km
- Czas 05:47
- VAVG 15.30km/h
- VMAX 50.00km/h
- Podjazdy 1916m
- Sprzęt Cube
- Aktywność Jazda na rowerze
Czernica i Borówkowa
Poniedziałek, 5 czerwca 2017 · dodano: 07.06.2017 | Komentarze 1
Radzili, radzili i uradzili na dziś Góry Złote i Bialskie.
Ze Stronia jedziemy asfaltem nad zbiornik Stara Morawa, tam przecinamy główną i wjeżdżamy na szutrówkę. Początkowo wygląda niewinnie, potem trza się pomęczyć i to przez 7 km. Podjeżdżając myślę sobie, że oto coś dla mnie: długi, mozolny podjazd leśnym duktem. Bardzo mi się podoba, mimo, że męczący.
Na górze skrzyżowanie z leśnym asfaltem, takim gdzie wolno jeździć tylko leśnikom. Tam akurat podjeżdża samochód straży leśnej a strażnicy sporo opowiedzieli nam o trasach, ścieżkach, gdzie błoto a gdzie stromo i tym podobne. Pośmiali się przy tym i pożartowali. To miłe.
Następnie takimi asfaltami i ścieżkami szutrowo - kamienistymi objeżdżamy cały "worek" (tam gdzie Puszcza Śnieżnej Białki) by zjechać z gór w Bielicach. Osobliwa to miejscowość, bywalim tam zimą i to jakby kraniec świata... W każdym razie jeden z gospodarzy zagadnięty o sklep odrzekł "Najbliższy w Stroniu". Czyli jakieś 20 km... I tym sposobem owi pielgrzymi, co w tajemny sposób przybyli z górskiego boru, równie prędko znikają w nim ponownie...
Szlakiem czerwonym rowerowym, potem niebieskim dojeżdżamy do drogowskazu na Czernicę. Tutaj Rafał zostaje z moim rowerem (i naturalnie ze swoim) a Marcin i Robert swoje częściowo taszczą, częściowo jadą bo teren tam dość wymagający. Po paru minutach jesteśmy przy wieży widokowej. Foty i z powrotem, to znaczy panowie zjeżdżają a ja na piechotę.
Dalej niebieskim rowerowym do Nowego Gierałtowa, stamtąd ścieżkami wzdłuż granicy dojeżdżamy do ruin zamku Karpień. Na górę idzie tylko Robert i ja. Rafał zostaje a Parker jedzie dalej sam.
Zamek... No cóż, gdyby ruiny oczyszczono i zabezpieczono byłby fantastycznym miejscem. A tak wygląda bardzo smutno.
Dalej zielonym rowerowym (który na tym odcinku jest dość wymagający) dojeżdżamy do kamieniołomu Lutynia tuż przed Przełęczą Lądecką. A zaraz za ową przełęczą biegnie w lewo czeski zielony szlak rowerowy, który wygodną szutrówką (ino stromą) wiedzie na sam wierzchołek Borówkowej. Czeka tam już Parker i wspólnie idziemy na wieżę. Oprócz nas jest kilkoro turystów. Szkoda, że bufet zamknięty bo w bidonach od dawna pusto...
Z Borówkowej zjeżdżamy tak samo jak podjeżdżaliśmy. A na przełęczy poszukujemy drogi w dół przez łąki bezpośrednio do Lutyni. "Tędy!", "Nie, tamtędy!" "E a może to trzeba tam?"...
W końcu każdy znalazł własny wariant i spotkalim się w wioseczce. Wespół podążamy do Lądka Zdrój. Na rynku zakupy i chwila przerwy. A następnie czerwonym szlakiem pieszym wracamy do Stronia. Piękny dzień.
Początek wycieczki © Skowronek
Leśny dukt © Skowronek
Dobre rady © Skowronek
Obok rezerwatu Puszcza Śnieżnej Białki © Skowronek
Na trasie wycieczki © Skowronek
Robert podjeżdża na Czernicę © Skowronek
Marcin na podjeździe © Skowronek
Widok z wieży © Skowronek
Wieża na Czernicy (autor: Parker) © Skowronek
Widoczki (autor: Robert) © Skowronek
Zjazd z Czernicy © Skowronek
Ruiny zamku Karpień © Skowronek
Widoczki II © Skowronek
Na Borówkowej © Skowronek
Na Borówkowej (autor: Parker) © Skowronek
Serwis za Lądkiem © Skowronek
Lądek Zdrój © Skowronek
- DST 96.70km
- Teren 45.00km
- Czas 06:34
- VAVG 14.73km/h
- VMAX 55.00km/h
- Podjazdy 2290m
- Sprzęt Cube
- Aktywność Jazda na rowerze
Wieża Sky Walk
Niedziela, 4 czerwca 2017 · dodano: 07.06.2017 | Komentarze 4
No dobrze, pora na wpis. Dziś udamy się na wieżę "Ścieżka w obłokach" inaczej Sky Walk. Byliśmy tam w październiku ale niestety była zamknięta.
Dzień rozpoczynamy od podjazdu na Halę Śnieżnicką z Kletna (dotarliśmy tam asfaltem). Sam podjazd to szuter, miejscami trochę luźny i kamienisty. Po dotarciu do schroniska (dziś nie ma kolejki i można w spokoju zakupić Wander Card) zjeżdżamy tak jak wczoraj, niebieskim szlakiem ale po dotarciu do asfaltu skręcamy w lewo, na leśny dukt, prowadzący wprost do granicy. Dalej wciąż owym duktem aż do asfaltu, który stromo w dół prowadzi do miejscowości Dolni Morava, gdzie wznosi się Sky Walk.
Idąc za radą naszego gospodarza jedziemy do końca asfaltu a następnie skręcamy w prawo na czerwony szlak rowerowy. Jest to szutrowa droga o doskonałej nawierzchni wycięta w górskim zboczu. Rozciągają się z niej wspaniałe widoki.
Po paru km lądujemy u stóp wieży. Jest opanowana przez Polaków, cały tłum. Zapewne dlatego, że można doń wjechać wyciągiem.
Zwiedzamy na raty (po dwie osoby). W międzyczasie trochę kropi ale na szczęście wkrótce przestaje.
Zbieramy się w drogę powrotną, cały czas korzystamy ze stokówek, są wygodne do jazdy rowerem a dzięki nim można jechać sprawnie nie marnując czasu. Czasem jest to szuter, czasem stary asfalt.
Wróciliśmy do Polski i zamiast od razu jechać do Stronia robimy jeszcze pętelkę na Suchą Przełęcz. I to był (moim zdaniem) błąd bo podjazd na nią to parę kilometrów po upierdliwych kamieniach i do tego stromo. Na domiar złego zaczyna padać. Dla mnie to był koszmarny podjazd, bo rozumiem jak się taki trafi na zaplanowanej trasie, człek jest odpowiednio psychicznie nastawiony. A tu w zasadzie już po wycieczce i dodatkowo, na własne życzenie, funduje sobie coś takiego... No dobrze, wróćmy na szlak: na przełęczy (na szczęście) jest szałas, w którym można schować się przed deszczem.
Czekamy, czekamy, przestało padać, jedziemy. Lecz nad górami znów gromadzą się ciemne chmury... Zjeżdżamy sprawnie lecz w pewnej chwili, na kamieniach słyszę "puffff, psss"... Rozwaliłam oponę. I to konkretnie. Do tego jak na złość nie idzie tego odkręcić. Rafał i Robert mocują się ze śrubą ale nic. A tymczasem deszcz coraz bliżej...
Wreszcie decyzja: trza rower sprowadzić. Marcin pędzi do Stronia (to zaledwie parę km stąd), bierze samochód i jedzie do końca asfaltu gdzie dojdziemy. Rafał daje mi swój rower i każe zjeżdżać a sam biegnie prowadząc Krogulca.
Wraz z Robertem zjeżdżamy powoli do asfaltu i czekamy na Rafała. Dobiega i rzecze żebyśmy jechali do Stronia a on poczeka na Marcina. No to jedziemy. Po chwili mija nas pędzący na ratunek Marcin.
W międzyczasie rozpadało się na dobre, fest zmoknięci dojeżdżamy do Stronia i w pizzerii czekamy na chłopaków.
Przybywają za chwilę i spokojnie można zjeść obiad. Siedzimy na zewnątrz bo jesteśmy cali mokrzy (i ciut zmarznięci). Po powrocie do kwatery jeszcze mała akcja bo zostawiłam w pizzerii telefon, Marcin ze mną po niego wrócił, na szczęście był. To już wszystkie przygody, myślę, że na jeden dzień wystarczy. Będzie co wspominać:)
Na Hali Śnieżnickiej © Skowronek
Na szlaku (autor: Parker) © Skowronek
Na niebieskim szlaku (autor: Robert) © Skowronek
Dukt wycięty w górskim zboczu (autor: Parker) © Skowronek
Wieża Sky Walk (autor: Robert) © Skowronek
Widok z wieży © Skowronek
Siatka na najwyższej kondygnacji © Skowronek
Na wieży © Skowronek
Ekipa (autor: Parker) © Skowronek
Na szlaku © Skowronek
Tuż przed deszczem © Skowronek
- DST 74.93km
- Teren 36.00km
- Czas 04:50
- VAVG 15.50km/h
- VMAX 60.10km/h
- Podjazdy 1797m
- Sprzęt Cube
- Aktywność Jazda na rowerze
Hala Pod Śnieżnikiem
Sobota, 3 czerwca 2017 · dodano: 07.06.2017 | Komentarze 0
I kolejna wyprawa w Sudety:) Wraz z Marcinem i Robertem jedziemy do Stronia Śląskiego, gdzie mamy sprawdzone kwatery (Zacisze na ul. Okrężnej, polecam). Zostawiamy tam auto i graty, przebrać się i na rower. Na początek podjazd na Przełęcz Puchaczówka. Stamtąd zniszczonym asfaltem (miejscami 20%) podjeżdżamy w stronę wieży tv ale w pewnym momencie skręcamy w prawo, w leśną ścieżkę, prowadzącą do szlaku czerwonego pieszego. I tymże szlakiem jedziemy sobie cały czas (po drodze piękne widoki) aż do Schroniska Na Hali Śnieżnickiej. Na wierzchołek Śnieżnika się nie pchamy bo byliśmy tam już parę razy a z rowerami ciężko tam wejść. Przy schronisku i w schronisku kłębi się tłum turystów a do kuchni gigantyczna kolejka.
Odpoczywamy chwilę a następnie zjeżdżamy szlakiem niebieskim pieszym do asfaltu, prowadzącego nas do miejscowości Goworów. Stamtąd różnymi bocznymi drogami jedziemy do Międzygórza by zafundować sobie jeszcze jeden podjazd na Przełęcz Śnieżnicką. Ten prowadzi drogą szutrową (kolor szlaku niebieski pieszy). Jedzie mi się ciężko, jest bardzo gorąco ale mimo to poszło nieźle.
Na przełęczy chwila przerwy i zjazd szlakiem rowerowym (okropny zjazd, kamienisty, ręce i kolana bolały od tego strasznie). Potem jeszcze różnymi (już znacznie wygodniejszymi) dróżkami i obok zbiornika Stara Morawa wracamy do Stronia.
Na stokach Czarnej Góry © Skowronek
Rafał na zjeździe © Skowronek
Na szlaku © Skowronek
Widok z Miriańskich Skał © Skowronek
Widok z Miriańskich Skał II © Skowronek
Widok na Śnieżnik z czerwonego szlaku © Skowronek
Na zjeździe © Skowronek
Schronisko na Hali Śnieżnickiej © Skowronek
Na niebieskim szlaku pieszym © Skowronek
Na szlaku © Skowronek
Na Przełęczy Śnieżnickiej (po drugim podjeździe) © Skowronek
Na szlaku © Skowronek
- DST 53.10km
- Teren 35.00km
- Czas 02:38
- VAVG 20.16km/h
- VMAX 42.90km/h
- Sprzęt Cube
- Aktywność Jazda na rowerze
Konsekwencje braku chusty
Niedziela, 28 maja 2017 · dodano: 28.05.2017 | Komentarze 4
Na krótką wycieczkę przed południem wybrał się z nami Andrzej. Na początek przez hutę i na pożarówkę. W tym czasie dzwoni Rafik, który jedzie z kolegą z pracy, podążamy więc do nich. I tak oto w ciemnym borze spotykają się dwie grupy rowerzystów wymieniają podejrzane pakunki, po czym każda z grup jedzie w inną stronę... Ani chybi doping.
Jedziemy do Poraja a stamtąd czarnym szlakiem pieszym przez Masłońskie. Przy stawach trochę się zmieniło, jest szlaban a szlak przechodzi przez prywatny teren, właściciel akurat siedzie na werandzie. Rafał zapytał go o szlak, czy zmienić przebieg, ale tamten rzekł, że można przechodzić, jemu rowerzyści i piesi nie przeszkadzają, byleby tylko quady itp. mu po posesji nie jeździły.
Z Zaborza podjeżdżamy na Dębowiec, gdzie szlak skręca w prawo i zjeżdża się do cmentarza. Potem podjazd w terenie i fajny zjazd. I na tym zjeździe mam pecha bo jakiś spory owad wpadł mi do ucha i nieszczęśliwie zaklinował się w przewodzie słuchowym. Jak się rusza to boli. Próbuję wypłukać go wodą z bidonu ale nic. Wobec tego podjeżdżamy z powrotem do Dębowca i dębowcówką wracamy do Cze-wy.
W domu strzykawka, ciepła woda, wkrapiać powoli i owad przemieścił się do wylotu przewodu, skąd Rafał ostrożnie wyjął go pęsetą. Okazało się, że to ćma i to duża, pojęcia nie mam jak się tam zmieściła... O dziwo przeżyła to wszystko, więc wyniosłam ją na zewnątrz. Szczęściem trafił się owad delikatnej budowy, dzięki czemu nie uszkodził nic wewnątrz przewodu słuchowego. I że udało się bez konieczności wizyty w szpitalu. Od dziś jeżdżę tylko w chuście.
Czarny szlak pieszy tuż za Masłońskim © Skowronek
Czarny szlak pieszy w okolicy przysiółka Skrobaczowizna © Skowronek
- DST 56.54km
- Czas 02:57
- VAVG 19.17km/h
- VMAX 43.50km/h
- Podjazdy 453m
- Sprzęt Rafałowa szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Jezioro Nyskie
Środa, 24 maja 2017 · dodano: 28.05.2017 | Komentarze 1
Ostatni dzień pobytu. Od rana pada a nad górami siwo. Postanawiamy spakować się i jechać w stronę domu w nadziei, że znajdziemy miejsce, gdzie nie pada i tam pojeździmy. I nie trzeba było odjeżdżać daleko, bowiem już w Głuchołazach piękna pogoda. Tylko bardzo mocno wieje i na razie jest zimno (z biegiem czasu zrobiło się bardzo ciepło, wyszło nawet słońce).
Wycieczka nie może być długa bo trzeba jeszcze wrócić do domu. Na początek czeka nas dość mozolny podjazd z takimi oto widokami:
Okolice Głuchołaz (autor: Parker) © Skowronek
Następnie bocznymi drogami jedziemy w stronę Jeziora Nyskiego. Po drodze uwagę zwraca taki oto most:
Stary most kolejowy © Skowronek
Oczywiście Rafał zaraz znalazł doń ścieżkę. Miejsce jest naprawdę super. Tylko trochę ciężko po nim chodzić bo to jednak wysoko a odstępy między podkładami kolejowymi duże.
Ciekawe miejsce © Skowronek
Przez Biskupów, Morów, Białą Nyską dojeżdżamy nad Jezioro Nyskie. To już Nysa, jesteśmy chyba dość wysoko bo widać wieże kościołów i dachy budynków.
Wzdłuż brzegów jeziora wiedzie wygodna ścieżka asfaltowa. Wieje tam tak mocno, że chwilami ciężko utrzymać się na rowerze... Za to widoki prześliczne, tafla jeziora a w oddali widać góry.
Ową ścieżką dojeżdżamy do ośrodków wypoczynkowych, obok których jest smażalnia, w której zatrzymujemy się na obiad. Mają smaczne jedzenie.
Nad Jeziorem Nyskim © Skowronek
Jezioro Nyskie. Fale dziś wysokie © Skowronek
Ścieżka nad jeziorem (autor: Parker) © Skowronek
Schodki (autor: Parker) © Skowronek
Tu mają smaczne rybki © Skowronek
Po obiedzie zbieramy się w drogę powrotną. Ponownie ścieżką wzdłuż zbiornika a potem przez miejscowości Koperniki, Nadziejów, Kijów wracamy do Głuchołaz.
Przed Głuchołazami (autor: Parker) © Skowronek
Jeszcze dojechać do auta, spakować się i koniec urlopu, pora wrócić do Cze-wy. Wyjazd bardzo udany:)
- DST 92.07km
- Czas 04:43
- VAVG 19.52km/h
- VMAX 56.38km/h
- Podjazdy 1694m
- Sprzęt Rafałowa szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Pradziad
Poniedziałek, 22 maja 2017 · dodano: 22.05.2017 | Komentarze 0
Drugi dzień wyjazdu. Pora ponownie zmierzyć się z podjazdem na Pradziada. Dotychczas pokonał mnie dwa razy, to znaczy podjeżdżałam na raz ale z trudem i ledwo, ledwo... Dziś się nie dam, choćby nie wiem co...
Pradziad odwiedzany jest tłumnie przez turystów, dlatego postanowilim przybyć doń w tygodniu, licząc na spokój.
Rano wyjeżdżamy z Jarnołtówka, zjeżdżamy do Zlatych Hor i podjeżdżamy do Hermanovic. Stamtąd zjazd do miasteczka Vrbno Pod Pradedem, gdzie z centrum wyprowadza wygodna ścieżka rowerowa. Potem jedziemy do Kralovej Studanki. Cały czas głównymi drogami, czego zwykle nie znoszę, ale tutaj jest naprawdę spokojnie a do tego kierowcy ostrożni, nie ma na co narzekać.
Jeszcze tylko minutka i widzimy początek podjazdu na Pradziada (na Przełęczy Hvezda). A tam... Na wjazd oczekuje kolejka aut (w tym dwa autokary). O rety, chyba jednak nie będziemy sami... No nic, rozpoczynamy podjazd, czeka ponad 9 km wspinaczki. Pierwsze 6 to kilometry leśne, nieco monotonne, potem dojeżdża się do parkingu Ovcarna (kilka hoteli, restauracje...) i zaczynają się widoki. Ludzi sporo się kręci ale to i tak nic w porównaniu z tym, co dzieje się w weekendy. Jednak na zjeździe trzeba uważać bo mają (zwłaszcza starsze panie) paskudny zwyczaj przechodzenia na drugą stronę asfaltu (zobaczywszy tam tablicę, źródełko itp.) bez oglądania się czy aby coś jedzie.
Jeszcze tylko ostatnia stromizna i jestem na górze. Tym razem wjechałam lekko i na luzie. Udało się.
Ponieważ mamy dużo czasu a pogoda piękna, przeto leniuchujemy na wierzchołku z godzinę albo lepiej. Słoneczko świeci, wokół piękne widoki...
Po przerwie zbieram się w drogę powrotną. Wracamy do Vrbna ale za tą miejscowością skręcamy lewo, na leśne asfalty niedostępne dla aut. Już nimi jeździliśmy i wiemy, że nawierzchnia jest dobrej jakości. Prowadzą do miejscowości Rejvz. Stamtąd szybki zjazd na Zlate Hory i do domu.
Za Hermanovicami © Skowronek
Karlova Studanka © Skowronek
Rafał podjeżdża (autor: Parker) © Skowronek
Końcówka podjazdu (autor: Parker) © Skowronek
Lenistwo © Skowronek
Widok z Pradziada © Skowronek
Na wierzchołku Pradziada (autor: Parker) © Skowronek
Widok z Pradziada II © Skowronek
Z Pradziadem © Skowronek (autor: Parker)
Leśny asfalcik do Rejviz (szlak czerwony rowerowy) © Skowronek
Leśny asfalcik II © Skowronek (autor: Parker)
- DST 95.30km
- Czas 04:49
- VAVG 19.79km/h
- VMAX 52.00km/h
- Podjazdy 1708m
- Sprzęt Rafałowa szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Cervenohorske Sedlo
Niedziela, 21 maja 2017 · dodano: 22.05.2017 | Komentarze 5
Pierwszy dzień wyjazdu w Jeseniki. Rankiem dojeżdżamy do Zlatych Hor, gdzie zostaje samochód. My zaś podjeżdżamy do miejscowości Rejviz a stamtąd do Jesenika. Potem Bela Pod Pradedem i podjazd na Cervenohorske Sedlo. Na górze chwila przerwy, ubrać się ciepło i zjazd. Następnie jedziemy do miejscowości Vrbno Pod Pradedem i przez Hermanovice wracamy do Zlatych Hor. Okropnie dziś wiało, wiatr umęczył nas bardziej niż podjazdy. Mimo, iż poruszaliśmy się głównymi drogami ruch nie był bardzo duży. Jeździ też mnóstwo rowerzystów. I ogrom motocyklistów.
Jazda szosą wymusza poruszanie się wyłącznie asfaltami, przyznam, że chwilami brakuje mi szuterków i jazdy po lasach. Ale ma też zalety, na przykład większą prędkość.
Po powrocie do auta Rafał prawi, że szkoda czasu na ładowanie wszystkich rowerów na dach, skoro do Jarnołtówka jest raptem parę km. Wobec tego ja i Parker jedziemy rowerami. Wszyscy dojeżdżamy do kwatery w tym samym czasie. Musimy jeszcze poczekać na gospodarzy (czekając można odpocząć w ogrodzie, przyszła też do nas kotka gospodyni) potem kolacja i odpoczynek.
Na rynku w Jeseniku © Skowronek
Ścieżka rowerowa w Jeseniku © Skowronek
Początek podjazdu na Cervenohorske Sedlo (autor: Parker) © Skowronek
Podjazd na Przełęcz (autor: Parker) © Skowronek
Podjazd (autor: Parker) © Skowronek
Podjazd © Skowronek
Cervenohorske Sedlo (autor: Parker) © Skowronek
Zjazd z Przełęczy (autor: Parker) © Skowronek
Zjazd z Przełęczy II (autor: Parker) © Skowronek
W okolicach Hermanovic (autor: Parker) © Skowronek
W oczekiwaniu na gospodarzy © Skowronek
- DST 81.06km
- Czas 04:07
- VAVG 19.69km/h
- VMAX 50.76km/h
- Podjazdy 1786m
- Sprzęt Rafałowa szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Beskid Mały
Czwartek, 18 maja 2017 · dodano: 18.05.2017 | Komentarze 4
Dzień wolny, pogoda piękna i Rafał wymyślił by jechać w góry. Nie wiem jak będzie z siłami, jednak w końcu daję się namówić na ten wyjazd.
Samochód został w dzielnicy Straconka, na początku podjazdu na Przełęcz Przegibek. My zaś podjeżdżamy na ową przełęcz, następnie zjazd Międzybrodzia Bialskiego, kawałek główną i do Porąbki. Stamtąd podjazd na Przełęcz Beskid (między Wielką Puszczą a Targanicami), końcówka dość stroma. Potem jest podjazd na Przełęcz Kocierską, przyznam, że trochę mnie zmęczył, cały czas 8-9% i zero wypłaszczeń.
Z Przełęczy Kocierskiej zjeżdżamy do Łękawicy i z powrotem jedziemy do Porąbki. Teraz podjazd na Górę Żar, tutaj już ciut lepiej mi się jedzie. Przy górnej stacji kolejki urządzamy dłuższą przerwę.
Pora wracać do auta, zjazd, znowu kawałek główną i za chwilę skręcamy by znów podjechać na Przełęcz Przegibek, tym razem z drugiej strony. Zjeżdżamy do Straconki, do auta i do domu. Sił trochę mało ale wycieczka udana.
Przełęcz Beskid © Skowronek
Przełęcz Kocierska © Skowronek
Pusty zbiornik na Górze Żar © Skowronek
Góra Żar II © Skowronek
Góra Żar © Skowronek
Na Górze Żar © Skowronek
- DST 75.30km
- Teren 60.00km
- Czas 04:50
- VAVG 15.58km/h
- VMAX 54.00km/h
- Podjazdy 970m
- Sprzęt Cube
- Aktywność Jazda na rowerze
Desant na Pustyni
Czwartek, 11 maja 2017 · dodano: 15.05.2017 | Komentarze 0
Dzień wolny, toteż uradzilim by udać się w serce Jury.
Autem jedziemy do Podzamcza i stąd rozpoczniemy dzisiejszą wycieczkę. Na początek podążamy szlakiem niebieskim pieszym, cały czas za znakami tegoż szlaku aż do Wolbromia. Jest sporo odcinków polnych, trochę leśnych, jest malowniczy i widoków nie brakuje. Z Wolbromia rozmaitymi duktami i ścieżkami leśnymi jedziemy do ruin zamku Rabsztyn. Można już część zwiedzać (obejrzeć niedużą ekspozycję i wejść na wieżę) za niewielką opłatą 5 zł. W porównaniu do jego stanu sprzed rekonstrukcji zrobiono naprawdę dużo. Z wieży podziwiać można wspaniałe widoki.
Po zwiedzaniu jedziemy w terenie w stronę drogi 791 (tak jak częstochowscy rowerzyści znają) ale tym razem przecinamy ją i dalej jedziemy terenem, wspinamy się stromym, bardzo fajnym podjazdem do Pomorzańskich Skałek. Stamtąd zjeżdżamy do zielonego szlaku rowerowego a następnie do żółtego pieszego, który prowadzi nas do punktu widokowego Czubatka. A z Czubatki obok Zielonego Stawu (bardzo ładny) do centrum Kluczy, skąd wyprowadza nas niebieski szlak rowerowy. Jest super, bardzo fajnie się nim jedzie.
W pewnej chwili na niebie pojawia się Hercules a za chwilę wyskakują zeń spadochroniarze. Widząc to pędzimy na Dąbrówkę bo wyraźnie tam lądują.
O dziwo, nikt turystów nie przepędza, po wylądowaniu żołnierze albo idą do autokarów stojących obok albo (jeśli ich zniosło dalej) do pojazdów na środku pustyni. Obejrzeliśmy kilka zrzutów ale trzeba jechać dalej.
Nadal podążamy za znakami niebieskiego rowerowego, jest bardzo jurajsko, mamy strome podjazdy i zjazdy, w pewnej chwili, po długim piaszczysto-korzeniastym podjeździe wyjeżdżamy przy drodze 791, tam gdzie kończy się podjazd zwany podjazdem na Świniuszkę (właściwa Świniuszka jest nieco dalej), który każdy częstochowski rowerzysta zna doskonale. Tyle razy zastanawiałam się dokąd prowadzą ścieżki po obu stronach a teraz nareszcie nimi jadę, fajnie:)
W okolic Ryczowa żegnamy niebieski rowerowy i różnymi ścieżkami (Rafał wybierał) wracamy do Podzamcza.
Bardzo jurajska wycieczka:)
Na niebieskim szlaku pieszym w okolicy Podzamcza © Skowronek
Widać wieżę zamku w Smoleniu © Skowronek
Niebieski szlak pieszy w okolicy Smolenia © Skowronek
Niebieski szlak pieszy w okolicy Wolbromia © Skowronek
Dukt przez Las Mchałowiec © Skowronek
Stołp zamku Rabsztyn © Skowronek
Rafał na wieży © Skowronek
Widok z wieży © Skowronek
Schody na wieżę zamku Rabsztyn © Skowronek
Jeszcze jedno ujęcie zamkowej wieży © Skowronek
Widok z Czubatki © Skowronek
Staw Zielony obok Pustyni Błędowskiej © Skowronek
Coś się będzie działo © Skowronek
Spadochroniarze nad lasem © Skowronek
Desant I © Skowronek
Desant II © Skowronek
Desant III © Skowronek
Desant IV © Skowronek
Desant V © Skowronek
Kolejna grupa skoczyła © Skowronek
Na niebieskim szlaku rowerowym © Skowronek
- DST 53.42km
- Czas 02:18
- VAVG 23.23km/h
- VMAX 60.00km/h
- Podjazdy 379m
- Sprzęt Rafałowa szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Mała pętelka
Niedziela, 30 kwietnia 2017 · dodano: 30.04.2017 | Komentarze 0
Krótka pętelka szosowa (na przerobionej starej szosie Rafała). Na więcej nie ma czasu bo R idzie do pracy na II zmianę.
Huta, Kusięta, Turów, Przymiłowice, Zrębice, Biskupice, Olsztyn,Kusięta, Huta.